Pełny tekst orzeczenia

WYROK

W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Dnia 15.12.2021 r.

Sąd Okręgowy w Poznaniu w IV Wydziale Karnym Odwoławczym w składzie:

Przewodniczący: sędzia Sławomir Jęksa

Protokolant: prot. sąd Katarzyna Szymanek

przy udziale prokuratora Prokuratury Rejonowej Poznań – Nowe Miasto w Poznaniu Bartosza Pawlaczyka

po rozpoznaniu w dniu 02.12.2021 r.

sprawy W. J.

oskarżonego o przestępstwo z art. 254 § 1 k.k. w związku z art. 57a § 1 k.k.

z powodu apelacji wniesionej przez obrońcę

od wyroku Sądu Rejonowego Poznań – Nowe Miasto i Wilda w Poznaniu z dnia 28.06.2021 r., sygn. akt III K 222/21

1.  zmienia zaskarżony wyrok uniewinniając oskarżonego od zarzucanego mu czynu

2.  kosztami postępowania obciąża Skarb Państwa.

Sławomir Jęksa

UZASADNIENIE

Formularz UK 2

Sygnatura akt

IV Ka 1093/21

Załącznik dołącza się w każdym przypadku. Podać liczbę załączników:

1

1.  CZĘŚĆ WSTĘPNA

1.1. Oznaczenie wyroku sądu pierwszej instancji

wyrok Sądu Rejonowego Poznań – Nowe Miasto i Wilda w Poznaniu z dnia 28.06.2021 r., sygn. akt III K 222/21

1.2. Podmiot wnoszący apelację

☒ obrońca

1.3. Granice zaskarżenia

1.3.1. Kierunek i zakres zaskarżenia

☒ na korzyść

☐ na niekorzyść

☒ w całości

☐ w części

co do winy

co do kary

co do środka karnego lub innego rozstrzygnięcia albo ustalenia

1.3.2. Podniesione zarzuty

Zaznaczyć zarzuty wskazane przez strony w apelacji

art. 438 pkt 1 k.p.k. – obraza przepisów prawa materialnego w zakresie kwalifikacji prawnej czynu przypisanego oskarżonemu

art. 438 pkt 1a k.p.k. – obraza przepisów prawa materialnego w innym wypadku niż wskazany
w art. 438 pkt 1 k.p.k., chyba że pomimo błędnej podstawy prawnej orzeczenie odpowiada prawu

art. 438 pkt 2 k.p.k. – obraza przepisów postępowania, jeżeli mogła ona mieć wpływ na treść orzeczenia

art. 438 pkt 3 k.p.k. błąd w ustaleniach faktycznych przyjętych za podstawę orzeczenia,
jeżeli mógł on mieć wpływ na treść tego orzeczenia

1.4. Wnioski

uchylenie

zmiana

STANOWISKO SĄDU ODWOŁAWCZEGO WOBEC ZGŁOSZONYCH ZARZUTÓW i wniosków

Lp.

Zarzut

1

Naruszenie przepisów postępowania z art. 7 k.p.k., art. 5 § 1 k.p.k. w związku z art. 42 ust. 3 Konstytucji RP w związku z art. 14 ust. 2 Międzynarodowego Paktu Praw Obywatelskich i Politycznych oraz w związku z art. 6 ust. 2 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka – alternatywnie z art. 5 § 2 k.p.k., również z art. 410 k.p.k. przy ocenie zebranych dowodów, w rezultacie poczynienie wadliwych ustaleń faktycznych, które legły u podstaw wydania orzeczenia skazującego (zarzuty z pkt I i II).

Obraza prawa materialnego z art. 254 § 1 k.k. w związku z art. 57a § 1 k.k. w wyniku jego zastosowania, mimo że materiał dowodowy na to nie pozwalał (zarzut z pkt III).

☒ zasadny

☐ częściowo zasadny

☐ niezasadny

Zwięźle o powodach uznania zarzutu za zasadny, częściowo zasadny albo niezasadny

Obrzucenie innych osób kamieniami jest jednym z najbardziej niebezpiecznych działań, kiedy to sprawca nie używa profesjonalnej broni. Grozi ciężkim uszkodzeniem ciała, a nawet – jak uczy historia – śmiercią. Zasługuje zatem na wyjątkowo mocne potępienie przy zachowaniu pełnej obojętności, kto miałby paść ofiarą takich czynów. W przypadku posługiwania się kamieniami przez manifestantów przeciwko funkcjonariuszom Policji grozi nadto eskalacją konfliktu, użyciem broni palnej i potencjalnym dramatem wielu ofiar. Niezależnie jednak jak negatywnie odnosić się do tego rodzaju zdarzenia jest oczywistym, iż oskarżony W. J. w związku z wykazywanym gwałtownym zamachem na wykonujących czynności służbowe policjantów w dniu 25.10.2020 r. mógł ponosić odpowiedzialność karną za przestępstwo w takiej czy innej postaci wyłącznie w przypadku zabezpieczenia materiałów dowodzących bez wątpliwości jego udziału w ściganym naruszeniu porządku prawnego.

*

Sąd I instancji wyraził niekrytyczną ocenę sprawy tak na poziomie ustaleń faktycznych, jak i jej oceny prawnej.

*

Nie wnikając w tym miejscu jak prawnie oceniać imputowane podsądnemu naruszenie porządku prawnego, pociągnięcie go do odpowiedzialności wymagało ustalenia, iż W. J. osobiście rzucił kamieniem czy kamieniami w policjantów ewentualnie czynnie wsparł w tym innych sprawców, którzy – jak wynika z dowodów osobowych oskarżenia – nosili ciemną odzież i głowy mieli zakryte kapturami.

Deprecjacja wyrażonej przez Sąd I instancji oceny dowodów w związku z odtwarzaniem stanu faktycznego wyrażona być musiała na poziomie zastrzeżeń ogólnych i szczegółowych. Wadliwość oceny zeznań głównych świadków oskarżenia (przesłuchani w sprawie członkowie konnego oddziału Policji nie byli w stanie identyfikować sprawców napaści na pieszych funkcjonariuszy Policji, jak również sprawcy napaści przynajmniej na jednego z członków oddziału konnego – S. P.) wynikała z nieostatecznie wnikliwej ich analizy oraz całkowitego zlekceważenia kontrującej wymowy zeznań świadków obrony. Sąd Okręgowy potwierdził tym samym zarzut apelacyjny, iż zaskarżonym wyrokiem doszło do naruszenia wymogów procesowych z art. 7 k.p.k., art. 410 k.p.k. i art. 5 § 2 k.p.k.

Po pierwsze, nie sposób tracić z pola widzenia, iż inkryminowane zdarzenie zaistniało w okresie pogłębiającego się od kilku lat ciężkiego kryzysu polskiej praworządności, godzącego w prawidłowe funkcjonowanie kluczowych organów Państwa. Zagadnienie jest tak szerokie, iż wykracza poza ramy uzasadnienia. Jednak to ogólne zastrzeżenie jest tym bardziej niezbędne, iż (...) manifestacja z dnia 25.10.2020 r., w której wziął udział oskarżony W. J., była reakcją na kontrowersyjny wyrok Trybunał Konstytucyjnego z dnia 22.10.2020 r., sygn.. (...), który z racji wad powołań sędziów do Trybunału bądź poszczególnych składów sądzących (powołanie to Trybunału Konstytucyjnego radykalnych polityków; zgodnie z wyrokiem Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w S. z dnia 07.05.2021 r., ozn. (...), składy Trybunału Konstytucyjnego z udziałem osób wybranych na miejsca już zajęte nie są sądem ustanowionym zgodnie z ustawą; sędziowie nie wyłączają się od udziału w orzekaniu pomimo uprzedzeń do spraw), a także poddania się kontroli politycznej formacji rządzącej, nie korzysta już z domniemania legalności orzeczeń i autorytetu niezależnego sądu konstytucyjnego. W bezpośrednim związku z rozpatrywaną sprawą pozostają działania funkcjonariuszy siłowych służb, a w tym Policji, której ustawowe zadania służby społeczeństwu, ochrony bezpieczeństwa ludzi oraz utrzymywania bezpieczeństwa i porządku publicznego (ar. 1 ust. 1 ustawy o Policji z dnia 06.04.1990 r. – t.j. Dz. U. z 2021 r. poz. 1882) nierzadko w ostatnich latach mieszały się z ochroną interesów rządzącej formacji, prowadząc do nadużywania nadanych im uprawnień Nie spotyka się to ze stosowną reakcją organów ścigania, bowiem Prokuratura jest sterowana politycznie i represyjnie w stosunku do niezależnych prokuratorów z pozycji Ministra Sprawiedliwości pełniącego jednocześnie funkcję Prokuratora Generalnego, co sprawia, iż obszar niewygodnych dla rządzących spraw jest w praktyce wyjęty spod prawa (w zakresie działań Policji głośne przypadki tworzenia tzw. kotłów z protestującymi, nieformalne zatrzymania stanowiące pozbawienie wolności i wywożenie ludzi do innych miejscowości, bicie pałkami teleskopowymi protestujących kobiet przez zamaskowanych policjantów, wjeżdżanie samochodem w protestujące kobiety, stosowanie gazu łzawiącego wprost w twarz protestującej opozycyjnej posłanki). Jest oczywistym, iż takie działania Policji są wynikiem realizacji niejawnych dla społeczeństwa założeń taktycznych, których emblematycznymi wykonawcami są m. in. policjanci nieumundurowani, a jeżeli umundurowani, to pozbawieni oznaczeń identyfikujących. Akt oskarżenia w tej sprawie oparty został na zeznaniach funkcjonariuszy Policji asp. D. Z. i sierż. M. W., którzy w czasie inkryminowanym występowali incognito, ubrani po cywilnemu, wmieszani w tłum protestujących, pełniąc deklarowaną funkcję zabezpieczającą. Jednak w połączeniu z przedstawionym krótkim wywodem trudno do takich zeznań odnosić się z ufnością. Jeżeli organy wymiaru sprawiedliwości miałyby w obecnych czasach opierać skazania wyłącznie na zeznaniach pełniących tajne i nie zawsze legalne misje funkcjonariuszy Policji, które w rzeczy samej nie podlegają jakiejkolwiek społecznej i sądowej kontroli, to co do zasady nie różniłoby się to niczym od represjonowania obywateli w warunkach dyktatury jedynie na podstawie obciążeń tajniaków. Być może in concreto taka kwalifikacja zeznań występujących w tej sprawie policjantów może być dla nich czy dla jednostek Policji z danego obszaru rezydowania krzywdząca, niemniej z punktu widzenia całości zagadnienia priorytet w tym względzie mają naczelne zasady procesowe, a w tym te z art. 2 § 2 k.p.k. i z art. 7 k.p.k., iż podstawą wszelkich rozstrzygnięć mogą być wyłącznie prawdziwe ustalenia faktyczne, poczynione z uwzględnieniem wymogów prawidłowego rozumowania. Nierzadko przyjmowane w procesach uproszczenia rozumowania, iż zeznania policjantów zasługują na uznanie, gdyż stanowią relację z pełnionej służby, w takich sprawach jak niniejsza nie zdają już egzaminu. Dając bezgranicznie wiarę zeznaniom świadków oskarżenia D. Z. i M. W. Sąd I instancji naruszył wymóg niezbędnej ostrożności, gdyż pominął ogólne tło sądzonych wydarzeń, które winno być fragmentem ustaleń faktycznych. Dopełniając obrazu potencjalnych nieprawidłowości działań Policji Sąd Okręgowy zauważa, iż nawet interwencja w stosunku do oskarżonego W. J. na etapie jego zatrzymania została uznana na mocy postanowienia Sądu Rejonowego Poznań – Nowe Miasto i Wilda w Poznaniu z dnia 30.12.2020 r., sygn. akt (...), za bezzasadną – brak wystąpienia szczegółowej przesłanki zatrzymania pod postacią obawy zatarcia śladów i częściowo nieprawidłową – brak uzasadnienia naruszenia poufności rozmowy zatrzymanego z adwokatem (k. 76-78). Oczywiście, nawet tak niepewne dowody osobowe, jak przedstawione do rozpoznania przez prokuratora, który w trybie art. 331 § 1 k.p.k. zaakceptował bez zastrzeżeń akt oskarżenia z dnia 19.03.2021 r. sformułowany przez policjanta z Komisariatu Policji P. (...) w P. (k. 116, 117), mogłyby wesprzeć ustalenia faktyczne, gdyby same zostały dowartościowane solidnymi dowodami. Tak byłoby, gdyby realizujący w czasie inkryminowanym specjalne zadania asp. D. Z. i sierż. M. W. posłużyli się choćby miniaturowymi kamerami nagrywając najistotniejszy fragment wydarzeń z udziałem W. J.. Tak się nie stało. Do akt sprawy dołączono natomiast fragmentaryczne nagranie wykonane przez drugiego policjanta prywatnym telefonem komórkowym, które potwierdzają nieprzyjazne gesty wykonywane przez oskarżonego w stosunku do policjantów, niemniej nie obejmują aktu ściganej agresji. Nie sposób rozstrzygnąć czy to przypadek, niemniej tym bardziej obnaża to niedostateczną jakość oskarżenia.

Po drugie, zeznania świadków D. Z. i M. W. obarczone były wadami, które nie zostały dostrzeżone przez Sąd I instancji. Świadek D. Z. przesłuchany jako pierwszy w nocy z 25/26.10.2020 r. (godz. 0:20-0:55), czyli tuż po wydarzeniach, stwierdził, iż zwrócił uwagę na grupę kilku osób ubranych na ciemno w nałożonych kapturach, wśród których znajdował się oskarżony (blondyn bez kaptura z charakterystycznie przyciętą fryzurą) i około godziny 20:30 ludzie z tej grupy zaczęli rzucać kamieniami w kierunku policjantów stojących przed Katedrą. Świadek nie precyzował czy wszyscy jej członkowie rzucali kamieniami, co mogłoby być jeszcze trudne w warunkach obecności w tłumie i dynamiki zdarzeń, ale co najważniejsze nie precyzował w tym momencie, by widział, iż konkretnie kamieniem rzucił oskarżony. Dopiero przy okazji opisu zatrzymania podsądnego podał, iż wskazał oskarżonego jako tego młodego mężczyznę, który rzucał kamieniami w policjantów (k. 28-30), ale przecież w kontekście precyzowania przez M. W. na rozprawie, iż chodziło ze strony oskarżonego o jeden rzut kamieniem (k. 143v), ta wypowiedź była jakimś uogólnieniem dotyczącym działań grupy, do której podsądny miał rzekomo należeć. Przesłuchany na rozprawie w dniu 06.05.2021 r., zatem po upływie przeszło 6 miesięcy oświadczył już konkretnie, iż kamieniami w stojących policjantów rzucił oskarżony i trzech innych mężczyzn (k. 143v, 144). Drugi z policjantów M. W. był w omawianym zakresie nienagannie konsekwentny, bowiem zarówno w postępowaniu przygotowawczym (przesłuchany jako drugi w kolejności w nocy z 25/26.10.2020 r., godz. 0:55-1:25 – k. 33-35), jak i przed Sądem I instancji na rozprawie w dniu 06.05.2021 r. (k. 142v-143v) za każdym razem dwukrotnie zapewniał, iż oskarżony był wśród tych dostrzeżonych w grupie mężczyzn, którzy zaatakowali policjantów kamieniami. Do tej chwili jedynie zeznania D. Z. obarczone były słabością, o czym w dalszej części uzasadnienia. Z zeznań policjantów złożonych w postępowaniu przygotowawczym wynikało, iż na wskazaną grupę osób zwrócili uwagę, ponieważ wskazani i wyróżniający się ciemnym ubiorem i zakapturzeniem mężczyźni najpierw kierowali w stronę policjantów okrzyki, a następnie zaczęli w nich rzucać kamieniami. Na rozprawie świadkowie zgodnie wprowadzili do swoich zeznań nowy wątek. D. Z. podał, iż dlatego zwrócił uwagę na grupę i dlatego uznał, iż oskarżony do niej należy, gdyż mężczyźni coś sobie podawali. Świadek wspominał o tym dwukrotnie. Również świadek M. W. podał, iż mężczyźni coś sobie podawali, ale nie potrafił potwierdzić, czy widział, iż oskarżony jeden z rozdawanych przedmiotów przyjął. Sąd I instancji doceniając relacje procesowe świadków oskarżenia dostrzegł, iż na rozprawie przynajmniej M. W. złożył bogatsze zeznania. Wytłumaczył to dokładnością przesłuchania w przeciwieństwie do chaotycznego przesłuchania z postępowania przygotowawczego (k. 162v, ostatni akapit). Taka ogólna uwaga nie wartościuje prawidłowo dowodu osobowego, jeżeli nie jest poparta szczegółową analizą ubogaceń treści zeznań, tym bardziej, iż z upływem miesięcy świadkowie powinni zgodnie z wiedzą i doświadczeniem życiowym pamiętać mniej, a nie więcej. Czyniąc zadość temu zadaniu Sąd Okręgowy w pierwszej kolejności odniósł się do zeznań świadków oskarżenia z postępowania przygotowawczego. Nie są one zdawkowe i nawet jeżeli świadkowie byliby ówcześnie świeżo po wydarzeniach w stanie podać więcej szczegółów, a tak jest zawsze, jeżeli przesłuchujący będzie zadawał dalsze dociekliwe pytania, to trudno byłoby znaleźć usprawiedliwienie, nawet mając na uwadze nocną porę i zmęczenie pracą, dla pominięcia najważniejszych informacji. Z tym zastrzeżeniem pominięcie przez D. Z. w trakcie przesłuchania w nocy z 25/26.10.2020 r. w najistotniejszym fragmencie opisu wydarzeń brzemiennego dla zatrzymanego W. J. spostrzeżenia, a przecież świadek miał świadomość, iż w związku z tym zatrzymaniem jest przesłuchiwany, iż widział jak osobiście rzucił on kamieniem, nadto ile osób rzuciło kamieniami, prowadzi do wnioskowania, iż w tak opisywanej postaci zdarzenia nie widział, a pojawienie się odmiennej depozycji przed Sądem I instancji po upływie 6 miesięcy od wydarzeń budzi elementarną nieufność. W przypadku wielokrotności przesłuchań bynajmniej nie wymaga się nadzwyczajnej konsekwencji oświadczeń procesowych, ale z logicznego punktu widzenia odwrotny układ procesowy, kiedy świadek Z. tuż po zdarzeniu identyfikowałby podsądnego jako rzucającego kamieniem, a po upływie kilku miesięcy nie byłby tego pewny, otwierałby drogę do poważnego traktowania zeznania w najistotniejszej omawianej jego części. Podobnie należy odnieść się do nowego zagadnienia, jakoby świadkowie oskarżenia widzieli, jak mężczyźni z dostrzeżonej grupy coś sobie rozdawali przed atakiem na policjantów. W domyśle w związku z sekwencją wydarzeń należało naturalnie przyjmować, iż chodziło o podział kamieni. Również w tym przypadku należałoby oczekiwać, iż świadkowie tuż po zdarzeniu ujawnią z jakich powodów zwrócili uwagę na grupę mężczyzn, tym bardziej, iż te spostrzeżenia pozostawały w bezpośrednim związku z ich następczym przestępczym zachowaniem. Obaj świadkowie zgodnie pominęli jednak ten wątek w trakcie pierwszego przesłuchania i równie zgodnie go ujawnili w trakcie przesłuchania mającego miejsce przeszło sześć miesięcy później. Taka postawa procesowa musiała pogłębiać nieufność do głównych dowodów osobowych oskarżenia. Co więcej, naiwnością byłoby sądzić, iż tak charakterystyczne ubogacenie zeznań w ostatnim omawianym zakresie nie było wynikiem porozumienia przed kolejnym przesłuchaniem. Przy uwzględnieniu wytkniętych i omówionych słabości zeznań świadków D. Z. i M. W. trudno było dowody oskarżenia traktować jako wiarygodny materiał dowodowy, zdatny samodzielnie do czynienia niepodważalnych ustaleń faktycznych.

Wreszcie, po trzecie, Sąd I instancji dał wiarę zeznaniom świadków obrony przesłuchanych na rozprawie w dniu 15.06.20201 r. – S. B., P. K. i K. G.. Również Sąd Okręgowy staje na stanowisku, iż nie było podstaw, by z jakiegokolwiek powodu, czy to w całości czy w części, podważać dobrą wiarę świadków, którzy pochodzą z kręgu jego znajomych poznanych kilkanaście dni wcześniej na studiach, którzy wzięli z nim udział w manifestacji w dniu 25.10.2020 r. i którzy opisali kontakt z oskarżonym w połączeniu z własnymi różnymi losami w trakcie sądzonych zajść. Sąd I instancji nie tylko dał wiarę wskazanym świadkom obrony, ale nadto wyraził pogląd, iż niewiele wniosły one do wiedzy o sprawie, głównie z tego powodu, iż pierwszy świadek odłączył się od oskarżonego, drugi wielu okoliczności nie pamiętał, a trzeci został na początku „zbiegowiska” spryskany gazem i utracił orientację (k. 163). Ostatni wniosek kategoryzujący dowody obronne w zdawkowej analizie jako pozbawione znaczenia okazał się być całkowicie chybiony. Świadkowie oskarżenia D. Z. i M. W. już na etapie postępowania przygotowawczego tak opisali wydarzenia, iż wynikało z nich, iż obrzucenie kamieniami policjantów przez mężczyzn z dostrzeżonej przez nich grupy bezpośrednio poprzedziło zaognienie sytuacji. Na rozprawie spójnie z tym i zgodnie tak opisali zajścia, iż można było wyróżnić trzy najważniejsze ich etapy: pierwszy – rzut kamieniami przez mężczyzn z dostrzeżonej grupy, drugi – naparcie tłumu w kierunku Katedry i użycie gazu przez siły porządku, trzeci – włączenie się do działań policyjnego oddziału konnego. Znajomi oskarżonego zostali przesłuchani po raz pierwszy dopiero po przeszło 6 miesiącach od wydarzeń, stąd nie zaskakuje, iż trudno byłoby na podstawie ich zeznań rekonstruować etapy zajść, tak jak uczynili to główni świadkowie oskarżenia, a co okazało się pomocne w analizie dowodów. Świadkowie obrony mieli natomiast kontakt z oskarżonym w trakcie manifestacji również pod Katedrą i nie sposób tych depozycji pomijać. W czasie zajść świadkowie S. B. i P. K. trzymali się stale ze sobą, a oskarżony trzymał naprzemienny kontakt ze znajomymi, z tym że pewnym momencie wyłącznie z K. G.. S. B. zeznała, iż w jej obecności W. J. zachowywał się spokojnie. Zeznała również, iż w pewnym momencie oskarżony odłączył się od niej, ale uczynił to z drugim kolegą (K. G. – jak wynika z całościowej analizy zeznań świadków obrony), a potem wrócił i wtedy drugi kolega został na skutek zagazowania zabrany przez karetkę (k. 152v). Towarzyszący oskarżonemu K. G. w przeciwieństwie do pozostałych świadków w ogóle nie dostrzegł obrzucenia policjantów kamieniami, ale zaświadczył, iż przed użyciem gazu i jego upadkiem oskarżony na pewno stał koło niego (k. 154). Z kolei świadek P. K. zarejestrował jedną falę obrzucenia policjantów kamieniami od prawej strony i wtedy oskarżony stał przy nich, ale być może, iż spostrzeżenie to odnosi się do ponownego spotkania znajomych, bowiem akcentował już obecność policyjnych koni pod drzwiami Katedry (k. 153v). Niezależnie od ostatniego zastrzeżenia nieuchronny jest wniosek, iż oskarżonemu stale towarzyszył przynajmniej jeden ze znajomych i żadne z nich nie potwierdzało jego udziału w inkryminowanych czynach, które miały nastąpić w pierwszej fazie zajść, jeszcze przed użyciem przez Policję gazu łzawiącego. Tak więc zeznania świadków S. B., P. K. i K. G. nie mogły być uznane za obojętne dla rozstrzygnięcia końcowego, jak w uproszczeniu przyjmował Sąd I instancji, ich wymowa była sprzeczna z wymową zeznań świadków D. Z. i M. W. i przy przyjęciu wiarygodności dowodów obronnych, co nastąpiło, prowadziła do podważenia wiarygodności dowodów oskarżenia.

Organy ścigania nie dostarczyły w tej sprawie przekonujących dowodów, iż oskarżony rzucił kamieniem w policjantów bądź też intencjonalnie wsparł tego rodzaju czyny innych osób. Organy ścigania nie dostarczyły przekonujących dowodów, iż oskarżony miał cokolwiek wspólnego z grupą ubranych w ciemną odzież i zakapturzonych mężczyzn, którzy zaatakowali policjantów. Świadek M. W. nie potrafił na rozprawie doprecyzować, czy dostrzegł oskarżonego obok grupy mężczyzn w kapturach, czy też wśród nich. Świadek D. Z. na rozprawie doprecyzował, iż oskarżony znajdował się na skraju grupy patrząc od ich strony w lewo, dalej nadto doprecyzował, iż później, kiedy oskarżony rozmawiał z innymi osobami nie miał już wrażenia, iż należał on do dostrzeżonej wcześniej grupy mężczyzn. Gdyby pominąć te fragmenty zeznań dwóch głównych świadków oskarżenia, które budziły największe wątpliwości, to musiał zostać wzięty pod uwagę jako niewykluczony i taki wariant wydarzeń, będący fundamentem apelacji obronnej, iż W. J. z tego tylko powodu został wytypowany do obserwacji i zatrzymania, iż znalazł się przypadkowo w pobliżu grupy agresywnych mężczyzn, a jego charakterystyczny wygląd i brak maskowania kapturem ułatwiał śledzenie.

*

Zaskarżony wyrok nosił cechy wadliwości nawet gdyby co do zasady zaakceptować poczynione przez Sąd I instancji ustalenia faktyczne w sferze tzw. okoliczności przedmiotowych. Zastrzeżenie to Sąd Okręgowy poczynił na użytek dalszych wywodów czynionych w reakcji na podniesiony przez obrońcę zarzut obrażenia zaskarżonym wyrokiem prawa materialnego.

Przepis z art. 254 k.k. nie służy do ścigania pokojowych manifestacji, choć teoretycznie można sobie wyobrazić sytuację, kiedy cała manifestacja bądź jej oznaczona część przybiera formę zbiegowiska w rozumieniu przepisu, a jego uczestnicy łamią prawo w sposób przez ustawodawcę oznaczony. Jak wynika z najprostszej wykładni językowej analizowanego prawa dedykowane jest ono do ścigania takich wydarzeń, kiedy uczestnicy grupy ludzkiej określanej jako zbiegowisko wspólnymi siłami dopuszczają się gwałtownego zamachu na osobę lub mienie. Z poziomu odpowiedzialności jednostkowej chodzi o branie czynnego udziału w rzeczonym zbiegowisku przy akceptacji podjętej przez jej członków kwalifikowanej agresji. Jednostka nie musi osobiście dopuszczać się gwałtownego zamachu na osobę lub mienie, wystarczy, iż takiego aktu dokonuje część grupy ludzkiej, a kryminalizowana rola osoby mniej aktywnej polega z racji brania czynnego udziału w zbiegowisku na jego wzmacnianiu i w ten sposób ułatwianiu dopuszczenia się gwałtownego zamachu przez osoby bardziej aktywne. Oczywiście czynione w tym miejscu rozróżnienie traci na znaczeniu, kiedy wszystkie osoby biorące udział w zbiegowisku dopuszczają się gwałtownego zamachu na cudze dobra. Ponadto warto podkreślić, iż ustawodawca nie sprecyzował, co rozumieć pod pojęciem czynnego udziału w zbiegowisku, a taki stan rzeczy oznacza, iż chodzi tutaj o każdą formę jego wspierania i tym samym wspierania dokonywania przynajmniej przez część osób kwalifikowanej agresji na człowieka lub mienie. Gdyby poszukiwać słów potocznych, które najlepiej konweniują z użytym przez ustawodawcę językiem prawnym , to pasuje tutaj określenie rozruchów czy zamieszek. Jeżeli ustawodawca przewiduje w kwalifikowanym z art. 254 § 1 k.k. przestępstwie godzącym w porządek publiczny odpowiedzialność - notabene umiarkowaną (pozbawienie wolności do 3 lat) - dla „gwałtowników”, czyli osób dopuszczających się gwałtownego zamachu na osobę lub mienie oraz „niegwałtowników”, których rola ogranicza się jedynie do brania czynnego udziału w zbiegowisku, to w sytuacji, gdy fizyczna napaść z użyciem niebezpiecznego przedmiotu albo środka obezwładniającego kierowana jest przeciwko funkcjonariuszom publicznym, godząc w tym momencie nadto w inne dobro chronione prawem, to jest działalność instytucji państwowych, nieuchronne byłoby stosowanie kwalifikacji kumulatywnej łącznie z art. 223 § 1 k.k., w którym przewidziana jest znacznie poważniejsza odpowiedzialność karna - pozbawienie wolności od roku do 10 lat.

Jeżeli Sąd I instancji dla lepszego zrozumienia idei art. 254 k.k. posłużył się w pisemnym uzasadnieniu wyroku pojęciem „przestępstwa tłumu”, to doskonale oddaje ono istotę zagadnienia na poziomie tzw. okoliczności podmiotowych. Chodzi bowiem o to, iż uczestnicy zbiegowiska muszą przynajmniej per facta concludentia zaakceptować agresję, która należy do znamion umyślnego przestępstwa. Kwestia, czy ta akceptacja występuje jeszcze przed uformowaniem zbiegowiska czy też następuje ad hoc już po zgromadzeniu się ludzi jest bez znaczenia.

Zjednoczona pod jakimiś hasłami pokojowa manifestacja, korzystająca z przywileju wolności zgromadzeń przewidzianego w art. 57 Konstytucji RP, nie ma na celu dokonywania gwałtownego zamachu na osobę lub mienie, nawet jeżeli w jej trakcie jej uczestnicy za pomocą gestykulacji, słów, nawet wulgarnych, wyrażają dezaprobatę dla jakichś wydarzeń, w szczególności również działań policyjnych. Nie ma prawnej możliwości utożsamienia pokojowej manifestacji ze zbiegowiskiem, o którym mowa w art. 254 k.k., tylko z tego powodu, iż część manifestantów podejmuje się nagle takich agresywnych działań, które noszą znamiona gwałtownego zamachu na osobę lub mienie, a nawet czynnej napaści czy też usiłowania dokonania czynnej napaści na funkcjonariuszy publicznych. Jeżeli nie dochodzi do wykazania, iż tłum uczestniczący w manifestacji porozumiał się wcześniej bądź ad hoc, iż w trakcie protestu przynajmniej część manifestantów dopuści się gwałtownego zamachu na osobę lub mienie, to nie ma możliwości stosowania odpowiedzialności zbiorowej wobec manifestantów na zasadzie ryzyka za ekscesy jej poszczególnych uczestników i to niezależnie od tego, czy pozostali manifestanci z reguły przed przypadek znajdowali się dalej bądź bliżej osobników agresywnych. Takiego rodzaju odpowiedzialności nie przewiduje się w Kodeksie karnym.

Przeniesienie poczynionych wywodów na grunt niniejszej sprawy rodzi następujące wnioski. Teza, iż liczni i w ogromnej większości nie znający się uczestnicy manifestacji z dnia 25.10.2020 r. w P. zawarli skrycie porozumienie o jakim mowa w akapicie poprzedzającym brzmi sama w sobie tak absurdalnie, iż nie wymaga komentowania. Nie było żadnych podstaw do twierdzenia, iż manifestacja ta przerodziła się zbiegowisko w rozumieniu art. 254 k.k. z tego powodu, iż w pewnym momencie najpierw mała grupa współdziałających ze sobą mężczyzn znajdujących się na lewo od frontu Katedry obrzuciła niebezpiecznymi przedmiotami pieszych policjantów chroniących drzwi jeszcze przed interwencją policyjnego oddziału konnego, bądź też jakieś inne niezidentyfikowane osoby znajdując się na prawo od frontu Katedry rzucały później kamieniami czy innymi nieustalonymi przedmiotami w policyjny oddział konny. W swojej dominującej większości uczestnicy manifestacji nie zmienili swoich zamiarów pod wpływem indywidulanych ekscesów, nad którymi nie panowali i od których w panującym ścisku i zamieszaniu nie mogli się odseparować, a część uczestników zapewne o nich nawet nie wiedziała. Taki stan rzeczy potwierdzają wprost choćby zeznania świadka P. K. (k. 153v) i K. G. (k. 154), taki stan rzeczy wynika z analizy logicznej wydarzeń i brak jest dowodów przeciwnych, iż było inaczej.

Utożsamienie manifestacji bądź też jakiegoś jej oznaczonego fragmentu ze zbiegowiskiem przewidzianym w art. 254 k.k. z racji wystąpienia na zasadzie ekscesu pojedynczych aktów agresji jej nielicznych uczestników było zatem oczywiście chybione.

W przedstawionym stanie rzeczy już tylko na marginesie rozważań wywołanych przez obrońcę, w ramach tzw. totalnej kontroli zaskarżonego wyroku Sąd Okręgowy był zmuszony wyrazić nadto elementarne wątpliwości co do wiązania art. 254 § 1 k.k. z art. 57a § 1 k.k. w wyniku zaliczenia przypisanego oskarżonemu czynu do kategorii chuligaństwa w rozumieniu art. 115 § 21 k.k. Abstrahując od tego, jak drastyczne i niedopuszczalne było działanie sprawców napaści na policjantów, blokujących dostęp do drzwi Katedry, na których miały zostać zawieszone postulaty protestujących, to był to tylko nieakceptowalny skutek działania motywowanego nadal protestem społecznym. Niezależnie od tego jak mocno potępiać działanie agresorów nie można przyjmować, iż działali oni bez powodu bądź z oczywiście błahego powodu nadal w reakcji na wyrok Trybunał Konstytucyjnego z dnia 22.10.2020 r. Idąc tym torem rozumowania należałoby z równym powodzeniem przyjmować, iż wszyscy manifestanci występowali przeciwko orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego z pobudek chuligańskich.

Przy uwzględnieniu wyrażonej oceny prawnej w odniesieniu do braku podstaw do stosowania w sprawie niniejszej art. 254 k.k. Sąd Okręgowy ostatecznie uznał, iż sprawcy osobiście odpowiedzialni za obrzucenie policjantów kamieniami mogli i powinni odpowiadać za przestępstwo czynnej napaści z art. 223 § 1 k.k., a przynajmniej usiłowanie dokonania takiego przestępstwa. Jak to wcześniej zastrzeżono, oskarżony W. J. nie mógłby ponieść i takiej odpowiedzialności, bowiem nie doszło do udowodnienia, iż rzucił kamieniem w kierunku policjantów bądź choćby udzielił pomocy do dokonania takiego czynu przez inną osobę.

*

W sprawie występowały nadto przeszkody proceduralne do pociągnięcia oskarżonego do odpowiedzialności karnej za występek z art. 223 § 1 k.k. nawet gdyby jednak doszło do udowodnienia mu, iż kamieniem rzucił bądź wsparł w takim działaniu inną osobę. Droga do pogorszenia sytuacji procesowej oskarżonego W. J. i pociągnięcia go do odpowiedzialności karnej nie za objęte oskarżeniem przestępstwo przeciwko porządkowi publicznemu (Rozdział XXXII Kodeksu karnego), a za poważniejsze przestępstwo przeciwko działalności instytucji państwowej (Rozdział XXIX Kodeksu karnego) byłaby zamknięta z powodu braku apelacji wniesionej na niekorzyść oskarżonego (art. 455 k.p.k.) i braku podniesienia w niej zarzutu zaskakującego pominięcia w opisie przypisanego czynu, iż oskarżony W. J. osobiście rzucił kamieniem w policjantów ewentualnie wsparł innych sprawców w innej formie zjawiskowej przestępstwa, to jest pomocnictwa, bądź podżegania (art. 434 § 1 k.p.k.). Jakkolwiek bowiem w art. 254 § 1 k.p.k. nie wymaga się, o czym była mowa wcześniej, by sprawca osobiście dopuszczał się gwałtownego zamachu na osobę lub mienie, to w przypadku gdy do tego doszło, winno to znaleźć odzwierciedlenie w opisie czynu mającego wyrażać pełnię szkodliwości społecznej ściganego zachowania i stopnia zawinienia sprawcy. Oskarżyciel publiczny wprawdzie takie ustalenie w zarzucanym czynie zawarł, ale Sąd I instancji wydając wyrok skazujący na nowo opisał czyn w taki sposób nawiązując bezpośrednio do formuły stosowanego przepisu, jakby oskarżony odpowiadał wyłącznie jako „niegwałtownik”, o czym mowa była wcześniej, za czynny udział w zbiegowisku wiedząc, że jego uczestnicy wspólnymi siłami dopuszczają się gwałtownego zamachu na umundurowanych funkcjonariuszy Policji poprzez rzucanie w nich kamieniami. Ostatnia czynność odnosi się wprost do aktywności innych uczestników zbiegowiska nazwanych w tym uzasadnieniu „gwałtownikami”. W związku z brakiem apelacji na niekorzyść oskarżonego i brakiem wytknięcia błędu w opisaniu czynu Sąd II instancji nie mógłby zmiany w omawianym zakresie dokonać nawet wtedy, gdyby dostrzegł ku temu powody.

Wniosek

Wniosek o zmianę wyroku poprzez uniewinnienie oskarżonego od zarzucanego mu czynu.

Wniosek alternatywny o uchylenie wyroku i przekazanie sprawy Sądowi I instancji do ponownego rozpoznania.

☒ zasadny

☐ częściowo zasadny

☐ niezasadny

Zwięźle o powodach uznania wniosku za zasadny, częściowo zasadny albo niezasadny.

Powody uwzględnienia wniosku głównego podane zostały przy okazji rozpoznania zarzutów odwoławczych.

4.  ROZSTRZYGNIĘCIE SĄDU ODWOŁAWCZEGO

5.2. Zmiana wyroku sądu pierwszej instancji

1.

Przedmiot i zakres zmiany

Zmieniono zaskarżony wyrok i uniewinniono oskarżonego W. J. od zarzucanego mu przestępstwa.

Zwięźle o powodach zmiany

Podane zostały przy okazji rozpoznania zarzutów odwoławczych.

6.  Koszty Procesu

Punkt rozstrzygnięcia z wyroku

Przytoczyć okoliczności

2.

Na podstawie art. 634 k.p.k. w związku z art. 632 pkt 2 k.p.k. kosztami postępowania zakończonego pełnym uwolnieniem oskarżonego od odpowiedzialności karnej Sąd Okręgowy obciążył Skarb Państwa.

7.  PODPIS

Sławomir Jęksa