Pełny tekst orzeczenia

Sygn. akt II K 793/18

WYROK

W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Dnia 26 lutego 2019 roku

Sąd Rejonowy w Piotrkowie Trybunalskim II Wydział Karny

w składzie:

Przewodniczący: SSR Małgorzata Krupska-Świstak

Protokolant: staż. Justyna Galbierczyk

przy udziale Prokuratora: Adama Zarzyckiego

po rozpoznaniu w dniu 26 lutego 2019 roku sprawy

A. H.

s. L. i S. z domu G.

ur. (...) w G.

oskarżonego o to, że:

w dniu 28 czerwca 2018 roku w P. na drodze krajowej (...) kierując w kierunku K. samochodem osobowym marki (...) nr rej. (...), w wyniku nieuważnej obserwacji drogi, utracił panowanie nad kierowanym pojazdem, uderzył w znak drogowy, doprowadzając pojazd do ruchu obrotowego wokół własnej osi, wpadnięcia do rowu i dachowania w następstwie czego pasażerka pojazdu M. H. doznała: stłuczenia głowy, wieloodłamowego złamania kręgu szyjnego C7. złamania trzonu i łuku kręgu szyjnego C6. kompresyjnego złamania kręgów piersiowych Th1 i Th2, zwichnięcia- przodozmyku III stopnia na poziomie kręgów C7/Th1, brzeżnego złamania trzonu kręgu szyjnego C2, stłuczenia łokcia i nadgarstka prawego oraz obu kolan, drobnych zranień przedramienia prawego, które to obrażenia stanowią ciężki uszczerbek na zdrowiu oraz ciężkie trwałe kalectwo narządu ruchu – kręgosłupa pokrzywdzonej w rozumieniu art. 156 kk

tj. o przestępstwo z art. 177 § 2 kk

orzeka

1.  oskarżonego A. H. uznaje za winnego popełnienia zarzuconego mu czynu z tym uzupełnieniem, iż ustala że oskarżony nieumyślnie naruszył zasady bezpieczeństwa w ruchu drogowym i za to na podstawie art. 37a kk w zw. z art. 177 § 2 kk wymierza mu karę 100 (sto) stawek dziennych grzywny ustalając wartość jednej stawki na kwotę 20 (dwadzieścia) złotych,

2.  zasądza od oskarżonego na rzecz Skarbu Państwa kwotę 844,20 zł (osiemset czterdzieści cztery złote i dwadzieścia groszy) tytułem zwrotu wydatków postępowania oraz zwalnia go od opłaty.

UZASADNIENIE

W dniu 28 czerwca 2018 r. małżonkowie M. H. i A. H. podróżowali swoim samochodem marki (...) o nr rej. (...) drogą krajową (...) z G. w kierunku K.. W Ł., po krótkim odpoczynku i zatankowaniu pojazdu, małżonkowie zamienili się miejscami - oskarżony zastąpił żonę, która do tego czasu była kierowcą i dalej to on sam prowadził auto. Oboje byli wypoczęci i zrelaksowani, a podróż upływała im w miłej atmosferze. Warunki pogodowe były bardzo dobre – nie padało i było słonecznie.

Dowód: zeznania M. H. k.140-141, wyjaśnienia oskarżonego k. 139v

Około południa (...) kierowany przez oskarżonego przejeżdżał na wysokości P. i zbliżał się prawym pasem do zjazdu z trasy (...) na drogę (...) kierunek B.-W., biegnącego najpierw łagodnym łukiem po prawej stronie trasy(...), a następnie równolegle do niej. Jeszcze przed w/w zjazdem auto oskarżonego, poruszające się z prędkością ok. 70-90 km/h, wyprzedził jadący w tym samym kierunku (...), za kierownicą którego siedział M. M.. Sytuacja na drodze nie budziła jego niepokoju – ruch nie był szczególnie duży, żaden z kierujących nie poruszał się nietypowo, ani z nadmierną prędkością. Na tym odcinku drogi (...) nie było żadnego skrzyżowania, więc żaden pojazd nie włączał się w tym czasie do ruchu. Poza (...) kierowanym przez oskarżonego M. M. jadąc lewym pasem wyprzedzał jeszcze dwa lub trzy samochody ciężarowe, a gdy zakończył manewr powracając na prawy pas, zauważył, że na odcinku zjazdu biegnącym równolegle do trasy (...) "koziołkuje" wyprzedzony przed chwilą (...).

Dowód: zeznania M. M. k. 141-142, k. 34-36

A. H. bezpośrednio przed wypadkiem zauważył ciemne auto kierujące się w prawo - na zjazd w kierunku B.. Auto to było w bezpiecznej odległości, a jego obecność nie wymagała podjęcia żadnych manewrów obronnych. Mimo to, oskarżony wykonał niepotrzebny ruch kierownicą w wyniku czego (...) gwałtownie zmienił tor ruchu i zahaczył o drogowskaz (...) stojący na pasie zieleni, w miejscu gdzie zaczynał się zjazd z trasy (...), a następnie uderzył w jeden z słupków drogowych stojących na lewym poboczu zjazdu. W wyniku uderzenia w znak (...)uległ odkształceniu w kierunku południowym, a plastikowy słupek drogowy został w całości zniszczony. Auto, nad którym oskarżony całkowicie utracił panowanie, dwukrotnie się obróciło, a potem dachowało przemieszczając się zarówno po prawym, trawiastym poboczu, jak i po jezdni zjazdu na drogę (...), w kierunku wiaduktu biegnącego nad trasą (...). Pojazd zatrzymał się na prawej stronie jezdni leżąc na dachu, a w wyniku wypadku uległ niemal całkowitemu zniszczeniu.

Dowód: protokół oględzin miejsca wypadku k3-4v, dokumentacja fotograficzna k. 8,

szkic sytuacyjny k. 2 , protokół oględzin pojazdu k. 5-6v

Oskarżony o własnych siłach wydostał się z pojazdu, ale był oszołomiony i nie wiedział co się stało. Poza stłuczeniem głowy, szyi i kręgosłupa nie odniósł poważniejszych obrażeń. M. H. była uwięziona w zdeformowanym aucie i nieprzytomna. Z miejsca zdarzenia została przetransportowana Lotniczym Pogotowiem Ratunkowym do (...) w Ł., na Oddział Neurochirurgii.

Dowód: zeznania M. M. k. 34-36, notatki urzędowe k. 1 i k. 15

opinia lekarska k. 19,

W wyniku wypadku pokrzywdzona doznała bardzo ciężkich uszkodzeń kręgosłupa, powodujących zupełną niestabilność jego szyjnego odcinka i zagrażających uszkodzeniem rdzenia kręgowego oraz korzeni nerwowych – m.in. wieloodłamowego złamania kręgu szyjnego C7 z przemieszczeniem odłamów, złamania trzonu i łuku C6, kompresyjnego złamania kręgów piersiowych Th1 i Th2. Powstałe u niej obrażenia ciała stanowią ciężki uszczerbek na zdrowiu i należy je kwalifikować jako ciężkie, trwałe kalectwo narządu ruchu.

Dowód: opinia lekarska k. 51-51v

A. H. ma 75 lat, legitymuje się wyższym wykształceniem, jest emerytowanym inżynierem – mechanikiem. Jest żonaty, ma troje dorosłych dzieci, utrzymuje się z emerytury w wysokości ok. 2.300 zł, dotychczas nie był karany.

Dowód: oświadczenie oskarżonego k. 139, dane z KRK k. 70

Oskarżony A. H. przyznał się do zarzuconego mu czynu w części. Wyjaśnił, że nagle zobaczył przed sobą ciemny samochód kierujący się z lewego pasa na zjazd w stronę P. przez co "bezwiednie" wykonał ruch kierownicą, po czym od razu zobaczył przed sobą drogowskaz, w który uderzył, a następnie jego auto dwukrotnie się obróciło i dachowało. Przyznał, że pojazd ten nie zmusił go do hamowania i zdążył swobodnie przejechać, a także zgodził się z tym, że odbicie w takiej sytuacji kierownicą nie było zachowaniem racjonalnym. Nie potrafił jednak wyjaśnić dlaczego tak postąpił. A. H. w toku rozprawy pozostawał pod widocznym działaniem emocji, eksponował poczucie winy i bardzo mocno przeżywał konsekwencje wypadku, jakie dotknęły jego żonę. Zadeklarował, że już nigdy nie wsiądzie za kierownicę, a szok który przeżył mocno odbił się na jego zdrowiu. Dodał, że prawo jazdy ma od 1962 r. i nigdy nie miał nawet stłuczki. Twierdził także, że kara pozbawienia wolności będzie dla niego strasznym ciosem, bo wiele lat żył zgodnie z prawem.

Dowód: wyjaśnienia oskarżonego A. H. k. 65-66 i k. 139v-140, k. 142.

Sąd zważył, co następuje:

Materiał dowodowy zgromadzony w sprawie prowadził do wniosku, że oskarżony jest sprawcą zarzuconego mu czynu, a jego wina nie budzi wątpliwości. Wymowa dowodów osobowych i nieosobowych jest bowiem zupełnie jednoznaczna – o wypadku drogowym zadecydował wyłącznie błąd w taktyce jazdy popełniony przez A. H., a w jego następstwie pasażerka (...) odniosła obrażenia ciała odpowiadające hipotezie art. 156 kk.

Wiarygodność dowodów nieosobowych nie budziła zastrzeżeń i nie była w sprawie kwestionowana. Dowody osobowe także zasługiwały na wiarę, bo zarówno oskarżony, jak i świadkowie relacjonowali na tyle precyzyjnie, na ile jest to możliwe w odniesieniu do wypadku drogowego, a więc sytuacji nieoczekiwanej, o dużej dynamice, a przy tym obserwowanej z różnych perspektyw i z udziałem zrozumiałych emocji. Ani A. H., ani jego żona w żaden sposób nie próbowali zastępować swoich autentycznych przeżyć domysłami i oboje szczerze przyznali, że mechanizm wypadku pozostaje dla nich niezrozumiały. Zwłaszcza oskarżony w żadnym wypadku nie dał powodów, aby posądzić go o celowe mijanie się z prawdą, czy próby przerzucenia odpowiedzialności za wypadek na innych uczestników ruchu. Z tego względu nie sposób negować także tej części wyjaśnień, w której twierdził, że tuż przed wypadkiem zauważył ciemne auto przecinające jego pas ruchu i kierujące się na zjazd w stronę drogi (...) bowiem jednocześnie oskarżony przyznał, że pojazd ten był w bezpiecznej odległości i nie wymuszał podjęcia żadnych manewrów obronnych, w tym hamowania, czy gwałtownego skrętu. W tym stanie rzeczy wykonując niepotrzebny, nieuzasadniony i "bezwiedny ruch kierownicą", A. H. zareagował nieadekwatnie do sytuacji drogowej tracąc panowanie nad kierowanym pojazdem i doprowadzając do wypadku o wiadomych konsekwencjach.

Dokumentacja sporządzona na miejscu zdarzenia dostatecznie oddaje jego aspekt przestrzenny by stwierdzić, że poza zjazdem w kierunku drogi (...)w rejonie wypadku nie występowały żadne inne czynniki mogące dezorganizować ruch na drodze, czy wymagać od kierujących nadzwyczajnych środków ostrożności. Wprawdzie sytuacja drogowa ma to do siebie, że zmienia się błyskawicznie, ale nawet zdaniem oskarżonego – bezpośrednio przed wypadkiem nie wydarzyło się nic, co wymagałoby od niego podjęcia gwałtownych manewrów obronnych. Taka wymowa dowodów narzuca jedyny logiczny wniosek – oskarżony nie dość uważnie obserwował przedpole jazdy, bowiem gdyby było inaczej, inny prawidłowo jadący pojazd, kierujący się na dobrze zasygnalizowany zjazd, nie spowodowałby u niego aż takiej dezorientacji, by wykonywać gwałtowne ruchy kierownicą i to w sytuacji, gdy absolutnie nie były one potrzebne. Z całą pewnością do wypadku nie przyczyniły się warunki pogodowe, nieprawidłowe zachowanie innych uczestników ruchu, ani inne okoliczności, na które oskarżony nie miał wpływu.

Uwzględniając powyższe, a także mając na uwadze rodzaj i rozmiar obrażeń ciała, jakich w następstwie wypadku doznała M. H. należało uznać, że oskarżony jest sprawcą zarzuconego mu czynu.

Art. 177 § 2 kk penalizuje tzw. ciężki wypadek drogowy, to znaczy takie zdarzenie w ruchu lądowym wynikające z naruszenia zasad bezpieczeństwa, którego następstwem jest śmierć innej osoby, albo ciężki uszczerbek na jej zdrowiu. Zasadami bezpieczeństwa w ruchu są przede wszystkim reguły prawne określające porządek poruszania się po drogach, ale także reguły nieskodyfikowane, znajdujące zastosowanie wszędzie tam, gdzie nie ma wyraźnego przepisu. Jedna z najważniejszych, to zasada ostrożności wyrażona w art. 3 ust. 1 ustawy Prawo o ruchu drogowym, który stanowi, że uczestnik ruchu i inna osoba znajdująca się na drodze są obowiązani zachować ostrożność albo gdy ustawa tego wymaga - szczególną ostrożność, unikać wszelkiego działania, które mogłoby spowodować zagrożenie bezpieczeństwa lub porządku ruchu drogowego, ruch ten utrudnić albo w związku z ruchem zakłócić spokój lub porządek publiczny oraz narazić kogokolwiek na szkodę.

Nie może podlegać dyskusji, że fundamentem w/w ogólnej reguły bezpieczeństwa jest obowiązek zachowania odpowiedniej koncentracji za kierownicą i prowadzenia uważnej obserwacji przedpola jazdy. Tylko w ten sposób możliwa jest odpowiednio szybka i racjonalna reakcja na sytuację na drodze. Kierowca prowadzący uważną obserwację przedpola jazdy i należycie skupiony na zachowaniach innych kierujących potrafi w porę dostrzec i prawidłowo ocenić ryzyko, a w konsekwencji podjąć właściwą decyzję o tym, czy jest, czy nie jest konieczne podjęcie jakichkolwiek nagłych manewrów. A. H. popełnił ewidentny błąd w taktyce jazdy, bo źle zinterpretował sytuację drogową i mogąc bezpiecznie kontynuować jazdę gwałtownie skręcił kierownicą, co uruchomiło dalsze sekwencje wydarzeń. Z całą pewnością uczynił to nieumyślnie, bo nie tylko jego warunki i właściwości osobiste sprzeciwiają się przypisywaniu mu skłonności do brawury, ale również zeznania M. M. wskazują, że oskarżony nie jechał z nadmierną szybkością, czy w sposób mogący budzić niepokój. Nieumyślne naruszenie zasad bezpieczeństwa należało wyeksponować uzupełniając opis czynu.

Zgodnie z art. 53 § 1 kk – czynnikami limitującymi wymiar kary są stopień winy oraz społecznej szkodliwości czynu, toteż wymierzając karę za przypisane oskarżonej przestępstwo, należało baczyć, aby jej rozmiar pozostawał we właściwej proporcji do obu w/w wskaźników.

Stopień społecznej szkodliwości czynu oceniany przez pryzmat elementów podmiotowo- przedmiotowych wymienionych w art. 115 § 2 kk uznać należy za znaczny. Zachowanie A. H. godziło w dobro o niekwestionowanej wartości, jakim jest bezpieczeństwo w komunikacji. Naruszając obowiązujące w tym zakresie reguły ostrożności oskarżony doprowadził do wypadku, którego skutki są poważne i niestety długotrwałe. M. H. niewątpliwie doświadczyła traumatycznych przeżyć psychicznych i dotkliwych cierpień fizycznych związanych z rozległym i trwałym urazem kręgosłupa, kwalifikowanym jako ciężkie kalectwo. Z całą pewnością w strefie zagrożenia znalazło się również życie i zdrowie innych uczestników ruchu, bo nie trzeba dużej wyobraźni aby stwierdzić, że koziołkujące i pozbawione jakiejkolwiek kontroli auto na drodze niesie za sobą ryzyko zderzenia z innymi pojazdami. Szkoda wyrządzona i szkoda grożąca, to zdaniem Sądu te elementy, które najmocniej rzutują na ujemną wartość społeczną popełnionego przestępstwa. Pozostałe nie mają już tak drastyczne wymowy. Przeciwnie, zobowiązują, aby uznać, że sytuacja A. H. jest wyjątkowa i odbiega in plus od sytuacji sprawców innych przestępstw tej samej kategorii.

Przede wszystkim, mimo bardzo poważnych konsekwencji wypadku, błąd który do niego doprowadził nie polegał na rażącym zignorowaniu przepisów ruchu drogowego, nie wynikał z brawury kierowcy i nie stanowił następstwa umyślnego złamania zasad bezpieczeństwa . Oskarżony od ponad 50 lat jest kierowcą i do feralnego dnia sprawdzał się w tej roli nienagannie. Nie sposób obecnie wykluczyć, że do rozległych obrażeń ciała pasażerki (...) istotnie przyczyniły się wady konstrukcyjne pojazdu, bowiem nie doszło do otwarcia poduszek powietrznych, co uwzględniając dynamikę wypadku i skalę zniszczeń auta może budzić zdumienie.

Emocjonalna reakcja A. H. na wypadek każe widzieć w nim człowieka wrażliwego, skłonnego do krytycznej refleksji nad swoim zachowaniem, mocno przeżywającego swój błąd. W zdarzeniu ucierpiała tylko jedna osoba, w dodatku najbliższa dla oskarżonego, co stanowi dla niego źródło ogromnego poczucia winy i niesłabnących wyrzutów sumienia. Zdaniem Sądu, w tym szczególnym układzie faktycznym, stanowisko samej pokrzywdzonej nie powinno być ignorowane, a reakcja karna nie może oderwać się od pozaprocesowych konsekwencji przestępstwa. M. H. niezwykle przejmująco stawała w obronie męża odwołując się do wielu lat wspólnego życia, podczas których był (i jest) jej podporą i najlepszym przyjacielem. Przez szereg lat był także jej kierowcą, do którego miała bezgraniczne zaufanie, bo nigdy nie dał jej powodu do obaw o własne bezpieczeństwo. Wypadek w żaden sposób nie wpłynął na ich serdeczne relacje. Przeciwnie, oboje postrzegają go jako wspólne nieszczęście i traumę, przez którą chcą przejść razem - pocieszając się wzajemnie i martwiąc o prawne konsekwencje zdarzenia. Trudno nie zgodzić się z pokrzywdzoną, że jeden tragiczny w skutkach błąd nie może prowadzić do bezrefleksyjnego wymiaru kary, ferowanej jedynie przez pryzmat skutków wypadku. Warto podkreślić, że M. H. od początku konsekwentnie nie życzyła sobie ścigania karnego męża i gdyby nie kwalifikowana postać przestępstwa oskarżony nigdy nie stanąłby przed Sądem. W roli pokrzywdzonej w/w czuła się niekomfortowo i wyraźnie solidaryzowała się z oskarżonym rozsądnie zauważając, że wypadek mógł przytrafić się każdemu.

Ustawowe zagrożenie karą za czyn z art. 177 § 2 kk lokujące się na poziomie 8 lat pozbawienia wolności w oczywisty sposób wyłączyło możliwość warunkowego umorzenia postępowania, o które zgodnie wnosili oskarżony i jego żona. Nadzwyczajnemu złagodzeniu kary sprzeciwiała się z kolei treść art. 60 § 8 kk choć przesłanki podmiotowo-przedmiotowe czynu i duże nagromadzenie okoliczności łagodzących z pewnością wskazywałyby na potrzebę rozważenia zastosowania tej instytucji. Kara najsurowszego rodzaju, choćby w minimalnym rozmiarze i na zasadach probacji nosiłaby zdaniem Sądu cechę rażącej surowości, a dla 75-letniego i bardzo przywiązanego do swojego dobrego imienia A. H. byłaby nieuzasadnioną i niezrozumiałą dolegliwością. Nie zyskałaby także aprobaty społecznej, jako kara bezduszna i niesprawiedliwa.

W tych okolicznościach, należało sięgnąć po instrument uelastycznienia reakcji karnej, jaki przewidziano w art. 37a kk i orzec karę wolnościową w postaci grzywny. Ilość stawek oddaje wagę czynu i jednocześnie uwzględnia liczne okoliczności łagodzące, a wartość jednej stawki ilustruje możliwości materialne oskarżonego, które obecnie są raczej skromne. Zdaniem Sądu, tak ukształtowana kara czyni zadość społecznemu poczuciu sprawiedliwości, a jednocześnie nie epatuje nieuzasadnioną surowością i nie odrywa się od realiów faktycznych przestępstwa. Niezaprzeczalnym atutem tego rodzaju kary są jej konsekwencje w obszarze zatarcia skazania, co dla człowieka w wieku oskarżonego ma swoje znaczenie. Ani odwetowy, ani prewencyjny element sankcji karnej akurat w tym wypadku nie mają priorytetu, bo sama świadomość krzywd wyrządzonych żonie była dla A. H. największą dolegliwością. Trudno również mówić o potrzebie resocjalizacji człowieka, który ponad 70 lat żył zgodnie z prawem, a w oczach pokrzywdzonej jest wzorowym obywatelem.

O kosztach postępowania orzeczono w myśl art. 627 kpk, przy czym wydatki postępowania objęły koszt uzyskania karnej, ryczałt za doręczenia oraz koszt opinii specjalistycznych. Opłatę wymierzono stosowanie do art. 3 ust. 1 Ustawy z dnia 23 czerwca 1973 r. o opłatach w sprawach karnych (tekst jednolity: Dz. U. 1983 r. Nr 49 poz. 223).