Pełny tekst orzeczenia

Sygn. akt III AUa 654/12

WYROK

W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Dnia 17 stycznia 2013 r.

Sąd Apelacyjny w Szczecinie - Wydział III Pracy i Ubezpieczeń Społecznych

w składzie:

Przewodniczący:

SSA Anna Polak

Sędziowie:

SSA Zofia Rybicka - Szkibiel

SSA Romana Mrotek (spr.)

Protokolant:

St. sekr. sąd. Katarzyna Kaźmierczak

po rozpoznaniu w dniu 17 stycznia 2013 r. w Szczecinie

sprawy J. C.

przeciwko Zakładowi Ubezpieczeń Społecznych Oddział w S.

przy udziale zainteresowanego P. K.

o ustalenie obowiązku ubezpieczenia społecznego

na skutek apelacji ubezpieczonego

od wyroku Sądu Okręgowego w Szczecinie VI Wydział Pracy i Ubezpieczeń Społecznych

z dnia 31 maja 2012 r. sygn. akt VI U 1759/11

oddala apelację.

Sygn. akt III AUa 654/12

UZASADNIENIE

Zakład Ubezpieczeń Społecznych Oddział w S. w decyzji z dnia 30 sierpnia 2011 r., nr (...), stwierdził, że P. K., jako osoba wykonująca pracę na podstawie umowy o świadczenie usług, do której zgodnie z kodeksem cywilnym stosuje się przepisy dotyczące zlecenia, u płatnika składek USŁUGI (...) podlega obowiązkowo ubezpieczeniom emerytalnemu, rentowym, wypadkowemu od 1 października 2010 roku do 17 grudnia 2010 roku.

W odwołaniu od powyższej decyzji J. C. zarzucił organowi rentowemu nieuzasadnione przyjęcie, że P. K. powinien być objęty ubezpieczeniem społecznym jako zleceniobiorca, podczas gdy strony zawarły umowę o dzieło. Skarżący podkreślił, że istotą umowy zawartej z zainteresowanym było osiągnięcie przez niego określonego rezultatu tj. wycięcie samosiewów z określonego terenu.

W odpowiedzi na odwołanie organ rentowy wniósł o jego oddalenie w całości, podtrzymując stanowisko zawarte w zaskarżonej decyzji.

Wyrokiem z dnia 31 maja 2012 roku Sąd Okręgowy w Szczecinie oddalił odwołanie J. C. i zas ądził od płatnika koszty zastępstwa procesowego.

Sąd pierwszej instancji ustalił, że J. C. w ramach prowadzonej działalności gospodarczej zajmuje się świadczeniem usług leśnych: zrywką i hodowlą drewna, a od 2010 roku także pozyskiwaniem biomasy - czyli wycinką samosiewów, uprzątaniem gałęzi na drogach. W ramach działalności gospodarczej J. C. współpracuje z rodziną - żoną i synem, prowadzącymi własne działalności o takim samym profilu jak on i zatrudniającymi własnych pracowników. Łącznie rodzina C. zatrudnia ok. 70 pracowników w ramach umowy o pracę, w tym J. C. - 24 pracowników. Nadto, J. C. zatrudnia pracowników w ramach umów cywilnoprawnych.

Z kolejnych ustaleń Sądu Okręgowego wynikało, że w dniu 1 października 2010 roku J. C. i P. K. zawarli umowę o świadczenie usług, stosownie do której zainteresowany miał zajmować się wycinką samosiewów przy rekultywacji ziemi na wskazanej powierzchni. Powyższą umowę strony określiły jako „umowa o dzieło” i zastrzegły w niej, że zakończenie prac nastąpi do dnia 17 grudnia 2010 roku. Wypłata wynagrodzenia w kwocie 11.492 zł nastąpić miała po przyjęciu prac przez zamawiającego i przedłożeniu rachunku przez P. K.. W umowie wskazano przy tym, że P. K. ma prawo powierzyć wykonywanie prac określonych w niniejszej umowie osobie trzeciej, po poprzednim poinformowaniu o tym zamawiającego i uzyskaniu jego zgody. O możliwości pracy na podstawie umowy o dzieło zainteresowany dowiedział się od swojego wujka - J. C., u którego pracował wcześniej na podstawie umowy o pracę jako kierowca-operator. Płatnik zaproponował P. K. pracę przy wycince samosiewów i składaniu gałęzi. Zainteresowany szukał wtedy pracy innej niż na podstawie umowy o pracę, ponieważ oczekiwał na wyjazd do pracy w Niemczech. Umowę „o dzieło” wykonywał w październiku, listopadzie i grudniu 2010 roku. Przed wykonaniem umowy został przeszkolony z zakresu BHP na terenie bazy płatnika przez osobę zajmującą się w firmie (...) szkoleniami BHP. Na stanowisku pracy w zakresie tego co i jak ma robić przeszkolił go wnioskodawca. Zainteresowany pracował na wskazanym przez płatnika terenie. Na pole do pracy zawoził P. K. i inne osoby, busem, pracownik wnioskodawcy. Zainteresowany miał wyznaczone dni i godziny pracy - pracował od poniedziałku do piątku w godzinach od 7.00 do 15.00 - było to uzależnione od warunków atmosferycznych. Gdy zainteresowany potrzebował jakiegoś dnia wolnego, musiał to zgłosić kierownikowi, wnioskodawcy lub któremuś z jego synów. Wynagrodzenie wypłacane było raz w miesiącu - do 15. dnia następnego miesiąca. Zależało od wykonanej pracy - od hektara i ilości samosiewów. Jeśli było mało samosiewów obowiązywała stawka godzinowa. Narzędzia i odzież roboczą zapewniał płatnik. P. K. nie odpowiadał za źle wykonaną pracę. Podczas wykonywania umowy zainteresowany nie podlegał innym ubezpieczeniom. Praca P. K. była kontrolowana na bieżąco przez kierownika, który przywoził go na pole oraz przez płatnika. Zainteresowany na bieżąco poprawiał stwierdzone w jego pracy usterki. Rachunek z umowy o dzieło wystawiła księgowość J. C.. P. K. nie został zgłoszony przez płatnika do ubezpieczeń emerytalnego i rentowych oraz wypadkowego.

W ocenie Sądu Okręgowego odwołanie płatnika nie zasługiwało na uwzględnienie. Ustalenie stanu faktycznego sprawy nastąpiło w oparciu o dokumenty zgromadzone w aktach ubezpieczeniowych i w aktach sprawy oraz na podstawie przesłuchania P. K., przeprowadzonego przez inspektora ZUS-u i częściowo w zakresie, w jakim były one zgodne z tym przesłuchaniem, na podstawie zeznań J. C.. Jako wiarygodne ocenił Sąd zeznania P. K. złożone wyłącznie w postępowaniu kontrolnym, ponieważ były one spontaniczne, logiczne i jasne oraz wzajemnie zgodne. Odmówił natomiast wiarygodności prawie całym zeznaniom złożonym przez świadka w sądzie. Zdaniem sądu pierwszej instancji widocznym było, że zainteresowany jest „odpowiednio przygotowany do tego jak ma zeznawać, ażeby treść jego zeznań była zgodna z twierdzeniami wnioskodawcy”. Sąd Okręgowy dokonał szczegółowej analizy wypowiedzi świadka wykazując ich ewolucję w toku procesu. Wszystkie dokonane w wyniku powyższego zmiany zeznań uznał za niewiarygodne, jako złożone wyłącznie w celu ochrony interesów finansowych J. C.. Oceniając natomiast wartość dowodową zeznań płatnika sąd pierwszej instancji stwierdził, że były one niejasne, nieprecyzyjne i posłużyły do ustalenia stanu faktycznego tylko w tej części, w której były zgodne z uznanymi za wiarygodne zeznaniami zainteresowanego. Przytaczając szczegółowo fragmenty wypowiedzi odwołującego Sąd Okręgowy skonstatował, że J. C. kluczył w zeznaniach i nie dal im wiary.

Sąd pierwszej instancji zauważył, że spór w niniejszej sprawie dotyczył tego, czy czynności wykonywane przez zainteresowanego w okresie objętym zaskarżoną decyzją, polegające na wycinaniu samosiewów, świadczone były w ramach umowy o dzieło, czy też może w ramach umowy o świadczenie usług, co skutkowałoby obowiązkiem objęcia go ubezpieczeniem społecznym. Odwołując się do przepisów ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych, a także art. 353 ( 1), 627, 750 k.c. oraz stanowiska judykatury Sąd Okręgowy zważył, że umowy zawartej między zainteresowanym i płatnikiem nie można uznać za umowę o dzieło. Przede wszystkim J. C., uzgadniając ustnie z P. K. warunki świadczenia przez niego pracy, nie określił konkretnego rezultatu (dzieła), jaki ma być osiągnięty przez zainteresowanego w wykonaniu umowy. Zgodnie z poleceniem płatnika, w ramach łączącego strony stosunku prawnego, P. K. miał wycinać samosiewy i składać gałęzie w miejscu i czasie wskazanym mu przez płatnika lub przez jego pracownika - kierownika. Zainteresowany nie miał więc wykonywać żadnego dzieła, tylko wskazane mu na bieżąco czynności. Za czynności te miał otrzymać wynagrodzenie wynikające z tego, ile pracy wykonał, tj. od hektara i ilości samosiewów lub ile czasu mu te czynności zajęły - jeżeli było mało samosiewów. Nie miał natomiast otrzymać wynagrodzenia w jednej, wcześniej uzgodnionej kwocie i to dopiero po zakończeniu wszystkich prac.

W ocenie Sądu Okręgowego sama umowa „o dzieło” została sporządzona w tym samym czasie co rachunek, czyli najprawdopodobniej 17 grudnia 2010 r. (po zakończonych przez zainteresowanego pracach), ponieważ jej nieodłączną częścią jest właśnie wspomniany wyżej rachunek do umowy noszący datę 17 grudnia 2010 r. Tymczasem na długo przed tą datą zainteresowany wykonał już dla płatnika pracę i otrzymał za nią wynagrodzenie za październik 2010 r. - 15 listopada 2010 r. i za listopad 2010 r. - 15 grudnia 2010 r. wyliczone w oparciu albo o liczbę hektarów wyciętych samosiewów albo w oparciu o stawkę godzinową w sytuacji mniejszej liczby samosiewów. Tak ukształtowany sposób wynagradzania (stawka godzinowa) sam w sobie wyklucza możliwość zakwalifikowania umowy łączącej zainteresowanego z płatnikiem jako umowy o dzieło. Przeczą temu również pozostałe okoliczności dotyczące sposobu wykonywania umowy - bieżący nadzór nad pracą zainteresowanego, ciągłość świadczenia przez niego pracy, określony czas pracy, bieżąca staranność pracy (zainteresowany na bieżąco poprawiał stwierdzone przez kierownika lub wnioskodawcę usterki), podporządkowanie pracownika poleceniom J. C. lub kierownika co do zakresu pracy, miejsca pracy i co do czasu pracy (brak możliwości niestawienia się do pracy bez poinformowania o tym płatnika). W podsumowaniu sąd pierwszej instancji stwierdził, że nie sposób dopatrzeć się w stosunku prawnym łączącym strony choćby jednego elementu umowy o dzieło i z tych względów oddalił odwołanie jako nieuzasadnione. Sąd Okręgowy odstąpił ponadto od obciążania J. C. kosztami zastępstwa procesowego w myśl art. 102 k.p.c.

Z powyższym wyrokiem nie zgodził się ubezpieczony J. C., który w wywiedzionej apelacji wniósł o jego zmianę poprzez uwzględnienie jego odwołania, ewentualnie o uchylenie wyroku i przekazanie sprawy sądowy pierwszej instancji do ponownego rozpoznania, oraz o zasądzenie na swoją rzecz kosztów postępowania apelacyjnego. Zaskarżonemu orzeczeniu zarzucił naruszenie art. 233 k.p.c. poprzez jego niewłaściwe zastosowanie, tj. brak wszechstronnego rozważenia i prawidłowej oceny całości materiału dowodowego sprawy, wybiórczą i dowolną ocenę dowodów, a w szczególności:

- przyjęcie, iż wycinka samosiewów nie może stanowić przedmiotu umowy o dzieło, i jest to umowa o świadczenie usług,

- nie uwzględnienie zeznań ubezpieczonego P. K. złożonych na rozprawie jako niewiarygodnych, a uwzględnienie jedynie jego zeznań złożonych przed ZUS-em.

W uzasadnieniu apelacji wskazano, iż analiza spornej umowy dokonana przez Sąd Okręgowy pozostaje w sprzeczności z wyrokiem Sądu Najwyższego z dnia 22 czerwca 1976 r., sygn. II CR 193/76, w którym wskazano, że umowy zawierane przez rolników o wykonanie takich prac polowych jak orka, siew, zebranie plonów i wymłócenie mają charakter umów o dzieło, a nie umów o świadczenie usług. W ocenie apelującego, Sąd Okręgowy bezpodstawnie odmówił wiarygodności i mocy dowodowej zeznaniom P. K. złożonym na rozprawie. Ponadto w spornej umowie strony miały umówiony rezultat, który podlegał weryfikacji na istnienie wad fizycznych. Sąd pierwszej instancji popada w sprzeczność, gdy twierdzi, że także przy umowie zlecenia należy zlecenie wykonać należycie. W ocenie skarżącego Sąd Okręgowy błędnie ocenił cel gospodarczy zawartej przez strony umowy. Wycięte samosiewy nie miały stanowić dobra samego w sobie. Celem działania było oczyszczenie określonego terenu z samosiewów. Dobrem i oczekiwanym rezultatem był więc oczyszczony z samosiewów teren. Nie było zakładanym rezultatem wycięcie pojedynczego samosiewu, jak to próbuje wskazać Sąd Okręgowy. Zdaniem skarżącego chybiony jest też argument Sądu Okręgowego, iż o zakwalifikowaniu danej umowy do umowy o dzieło lub umowy o świadczenie usług przesądza zakres skomplikowania podejmowanych czynności. Mogą być przecież podejmowane czynności o znacznym skomplikowaniu, które są charakterystyczne dla umów starannego działania. Także okoliczność zaliczkowego wypłacania wynagrodzenia nie może przesądzać o charakterze zawieranej umowy.

Sąd Apelacyjny zważył, co następuje:

Apelacja ubezpieczonego okazała się niezasadna.

Sąd drugiej instancji nie dopatrzył się wadliwości postępowania przed Sądem Okręgowym, który starannie zebrał i rozważył wszystkie dowody oraz ocenił je w sposób nie naruszający zasady swobodnej oceny dowodów. Prawidłowo dokonane ustalenia faktyczne oraz należycie umotywowaną ocenę prawną sporu sąd odwoławczy przyjmuje za własną, w pełni podzielając wywody zawarte w uzasadnieniu zaskarżonego wyroku. Z tego też względu Sąd Apelacyjny nie dostrzega potrzeby ponownego szczegółowego przytaczania zawartych w nim argumentów.

Sąd odwoławczy zauważa, że pomimo zarzutu błędnej oceny materiału dowodowego, apelujący w istocie nie kwestionuje podstawy faktycznej rozstrzygnięcia, lecz dokonaną przez sąd pierwszej instancji ocenę prawną poprzez zakwalifikowanie umowy z dnia 1 października 2010 r. jako umowy o świadczenie usług, zamiast – o co wnosił – jako umowy o dzieło. Z uwagi zaś na zakres rozbieżności nie miało przy tym istotnego znaczenia dla wyniku sprawy, o czym będzie szerzej mowa w kolejnych rozważaniach, kwestia tego czy uznać za w pełni wiarygodne zeznania P. K. złożone na rozprawie, czy też jednak złożone przed organem rentowym. Sąd Apelacyjny w pełni podziela argumentację Sądu Okręgowego, że w pełni spontaniczne i wiernie oddające rzeczywistość zeznania złożył zainteresowany przed organem rentowym. Równocześnie zaznacza jednak, że treść umowy oraz całokształt towarzyszących jej wykonaniu okoliczności jednoznacznie przemawiały za kwalifikacją zakwestionowanej umowy jako umowy o świadczenie usług, co jedynie potwierdzały zeznania zainteresowanego.

Szczegółowe rozważania należało rozpocząć od zaakcentowania, że sama nazwa umowy nie ma decydującego znaczenia dla określenia jej charakteru, który ustala się na podstawie treści oświadczeń woli stron, dokonując ich wykładni zgodnie z art. 65 k.c. Przepis ten stanowi, że oświadczenie woli należy tak tłumaczyć, jak tego wymagają, ze względu na okoliczności, w których zostało złożone, zasady współżycia społecznego oraz ustalone zwyczaje, przy czym w umowach należy raczej badać, jaki był zgodny zamiar stron i cel umowy, aniżeli opierać się na jej dosłownym brzmieniu. Z treści przytoczonego przepisu wynika, że dla prawidłowej oceny charakteru prawnego łączącego strony stosunku prawnego decydujące znaczenie mają ustalenia faktyczne dotyczące okoliczności zawarcia umowy, jej celu i zamiaru stron (wyrok Sądu Najwyższego z dnia 25 stycznia 2002 r., sygn. II UKN 769/00, LEX nr 560567). Zamiar zawarcia umowy o dzieło, a także świadome podpisanie takiej umowy nie mogą jednak zmienić charakteru zatrudnienia zainicjowanego taką umową, jeśli wykazuje ono w przeważającym stopniu cechy innego stosunku prawnego (wyrok Sądu Najwyższego z dnia 9 lipca 2008 r., sygn. I PK 315/07, LEX nr 470956).

Sąd Apelacyjny miał także na uwadze zasadę swobody umów (art. 353 1 k.c.). Nie oznacza ona jednak dowolności w kreowaniu stosunków prawnych, albowiem przywołany powyżej przepis wprost wymaga, aby treść umowy nie sprzeciwiała się zwłaszcza naturze danego stosunku prawnego i ustawie (wyrok Sądu Najwyższego z dnia 28 kwietnia 2010 r., sygn. II UK 334/09, LEX nr 604221). O tym jaki stosunek w rzeczywistości łączy strony rozstrzygają zatem warunki na jakich praca jest wykonywana, a nie sama nazwa umowy czy nawet wola stron, która podlega ograniczeniom wskazanym w art. 353 1 k.c.

Apelujący przekonywał, iż łącząca strony umowa stanowiła umowę o dzieło. Tymczasem elementami przedmiotowo istotnymi umowy o dzieło są: określenie dzieła, do którego wykonania zobowiązany jest przyjmujący zamówienie, a także, z uwzględnieniem regulacji art. 628 w zw. z art. 627 k.c., wynagrodzenia, do którego zapłaty zobowiązany jest zamawiający. Umowa o dzieło należy do umów rezultatu, tzn. że oceny wykonania umowy dokonuje się przez pryzmat osiągnięcia konkretnego, indywidualnie oznaczonego wytworu, tj. dzieła, które może mieć postać zarówno materialną, jak i niematerialną. Należy przy tym przyjąć, że wykonanie oznaczonego dzieła jest zwykle określonym procesem pracy lub twórczości, którego celem jest doprowadzenie do efektu przyjętego przez strony w momencie zawierania umowy. W umowie o dzieło powinien być więc określony jej rezultat, w sposób z góry przewidziany, w szczególności przy użyciu obiektywnych jednostek metrycznych. Zawarta w tego typu rezultatach myśl twórcza czy też techniczna składa się na określoną całość i jest jej integralnym elementem (vide: G. Kozieł, Komentarz do art. 627 Kodeksu cywilnego, LEX 2010). Rację ma zatem skarżący, iż dzieło nie musi mieć cech indywidualności w takiej mierze jak utwór, nie zawsze musi być tworem jedynym i niepowtarzalnym, chronionym prawem autorskim i wymagającym od jego autora posiadania specjalnych umiejętności. Tym niemniej musi być wyrazem kreatywności, umiejętności, myśli technicznej, i powinno być przedmiotem zindywidualizowanym już w samej umowie.

W niniejszej sprawie przedmiot zobowiązania P. K. nie spełniał takich wymogów. W łączącej strony umowie dzieło miała stanowić „wycinka samosiewów przy rekultywacji ziemi na wskazanej powierzchni”. Sąd Apelacyjny nie ma wątpliwości, że celem zawartej umowy było staranne wykonanie wycinki samosiewów i czynność taka nie miała charakteru dzieła. W wypadku tej umowy niezbędne jest, aby starania przyjmującego zamówienie doprowadziły w przyszłości do konkretnego, indywidualnie oznaczonego rezultatu, jako koniecznego do osiągnięcia. W treści umowy o dzieło istnieje konieczność opisania rezultatu, ponieważ to rezultat kreuje stosunki zobowiązaniowe między stronami tej umowy. Tymczasem strony w treści umowy nie określiły nawet jakiej „wskazanej” powierzchni wycinka samosiewów miała dotyczyć, stąd już z tego tylko względu stanowisko apelującego nie zasługiwało na akceptację, albowiem w momencie zawierania umowy nie zostało oznaczone dzieło. W rzeczywistości było ono szczegółowo określane przez zamawiającego dopiero w momencie udzielenia indywidualnego zlecenia.

Czynność wycinania samosiewów nie nosi cech indywidualnej kreatywności, jakiejś myśli twórczej, którą powinno cechować się dzieło, a było jedynie czynnością powtarzalną, niejako mechaniczną. Przecież wykonywanie dzieła, a zatem osiągnięcie zindywidualizowanego rezultatu, co do zasady łączyć należy z konkretnymi cechami wykonawcy. Wycinki samosiewów mógł dokonać w zasadzie ktokolwiek, niezależnie od posiadanych umiejętności oraz kwalifikacji, co potwierdza, że zlecającemu pracę zależało na starannym wykonaniu powtarzalnych, ciągłych czynności, nie zaś na uzyskaniu zindywidualizowanego wytworu. Przekonuje o tym dodatkowo treść spornej umowy, zgodnie z którą wykonawca mógł przy wykonywaniu zleconej pracy korzystać z pomocy osób trzecich, za zgodą zamawiającego, co jest zresztą cechą charakterystyczną umowy o świadczenie usług. Wreszcie, wobec całokształtu okoliczności tej sprawy, poinstruowanie P. K. przed rozpoczęciem pracy o sposobie jej wykonywania również przemawia za prawidłowością takiej oceny, gdyż umowa o świadczenie usług, do której odpowiednie zastosowanie mają przepisy o zleceniu, polega przecież na wykonywaniu czynności w sposób wskazany przez zlecającego usługę (art. 737 k.c.).

Ponadto, trafności stanowiska Sądu Okręgowego wcale też nie sprzeciwia się podkreślana przez apelującego okoliczność, iż zamawiającemu chodziło wyłącznie o skuteczne usunięcie takich samosiewów jako rezultatu. Oczywistym jest dla sądu odwoławczego, że staranne wykonywanie wycinki musi się immanentnie wiązać z usunięciem tych samosiewów, co było kontrolowane przez ubezpieczonego. Umowa o świadczenie usług jest przecież umową o dokonanie czynności faktycznej, w której zleceniobiorca zobowiązuje się do dołożenia należytej staranności i za brak tej staranności odpowiada. Słusznie więc sąd pierwszej instancji wyraził pogląd, nie popadając w wewnętrzną niespójność, że sama sprawdzalność wykonywanych czynności pod względem istnienia ewentualnych uchybień dotyczyć może tak umowy o dzieło, jak i umowy o świadczenie usług, gdyż w obu przypadkach wykonawcy ponoszą odpowiedzialność za nienależyte wykonanie przyjętych na siebie zobowiązań (art. 471 k.c.).

Sąd Apelacyjny wyjaśnia, iż nie pozostaje w sprzeczności z taką oceną Sądu Okręgowego także treść wyroku z dnia 16 czerwca 1976 r. (sygn. II CR 174/76). Po pierwsze, orzeczenia Sądu Najwyższego zapadłe w innych sprawach nie wiążą sądów przy rozstrzyganiu, nie ma zastosowania wykładnia legalna. Po drugie, w przedmiotowej sprawie stan faktyczny wcale nie jest tożsamy z tym, na kanwie którego wydano cytowany wyrok, gdyż dotyczył on literalnie umów pomiędzy rolnikiem a spółdzielnią kółek rolniczych, które były w przeszłości zawierane na podstawie szczególnych uregulowań, regulaminów i wzorców stanowiących załącznik do uchwał Zarządu Centralnego Związku Kółek Rolniczych. Po trzecie, nie jest wiadomym jaki był stopień konkretyzacji przedmiotu umowy w tamtym przypadku. Po czwarte, i najważniejsze, stanowisko Sądu Najwyższego o kwalifikacji umów pomiędzy rolnikiem a spółdzielnią kółek rolniczych jako umów o dzieło zostało oparte na założeniu, jakoby dzieło miało tylko charakter materialny, zaś usługi musiały stanowić tylko niematerialny przejaw działania. Natomiast aktualnie w judykaturze i doktrynie ugruntowany jest powszechnie pogląd, że dzieło czy usługi mogą mieć postać zarówno materialną, jak i niematerialną, tak więc rozróżnianie typu umowy tylko w oparciu o ww. kryterium jest zawodne.

Konstrukcja umowy z dnia 1 października 2010 roku, jej elementy składowe i rzeczywista wola stron, zbliża zatem ten stosunek zobowiązaniowy do umowy o świadczenie usług, do której stosuje się przepisy dotyczące umowy zlecenia (art. 750 k.c.). Umowa tego typu nie akcentuje rezultatu jako koniecznego do osiągnięcia, lecz jej elementem wyróżniającym są starania w celu osiągnięcia tego wyniku, przy czym zakres zastosowania art. 750 k.c. jest bardzo szeroki z uwagi na określenie przedmiotu umów, których dotyczy. Pojęcie usług jest bardzo pojemne i obejmuje wykonywanie czynności dla innej osoby. Przedmiotem umowy zawartej przez J. C. z P. K. było więc po prostu wycięcie samosiewów z jakiegoś bliżej nieokreślonego w umowie terenu, co jest typowym przykładem usługi, wymagającej dołożenia należytej staranności w działaniu.

Ostatecznym zaś wyrazem słuszności takiego stanowiska jest dostrzeżona przez Sąd Okręgowy okoliczność, że sporna umowa została sporządzona w tym samym czasie co rachunek, czyli najprawdopodobniej 17 grudnia 2010 r. (po zakończonych przez zainteresowanego pracach), ponieważ jej nieodłączną częścią jest właśnie wspomniany wyżej rachunek do umowy noszący datę 17 grudnia 2010 r. Tymczasem zainteresowany otrzymywał comiesięczne wynagrodzenie wyliczone w oparciu albo o liczbę hektarów wyciętych samosiewów albo w oparciu o stawkę godzinową w sytuacji mniejszej liczby samosiewów. Powyższy sposób wynagradzania wyklucza możliwość zakwalifikowania umowy łączącej zainteresowanego z płatnikiem jako umowy o dzieło. Przeczą temu również pozostałe okoliczności dotyczące sposobu wykonywania umowy - bieżący nadzór nad pracą zainteresowanego, ciągłość świadczenia przez niego pracy, określony czas pracy, bieżąca staranność pracy (zainteresowany na bieżąco poprawiał stwierdzone przez kierownika lub wnioskodawcę usterki), podporządkowanie pracownika poleceniom J. C. lub kierownika co do zakresu pracy, miejsca pracy i co do czasu pracy (brak możliwości niestawienia się do pracy bez poinformowania o tym płatnika).

Kończąc rozważania należało odnieść się jeszcze do zarzutów apelującego co do ustaleń sądu pierwszej instancji na płaszczyźnie terminów płatności wynagrodzenia. Nadmienić trzeba, iż stosownie do art. 642 k.c. w braku odmiennej umowy należy się ono w chwili oddania dzieła, a gdy dzieło ma być oddane częściami i wynagrodzenie zostało obliczone za każdą część z osobna - z chwilą spełnienia każdego ze świadczeń częściowych. Natomiast w umowie z 1 października 2010 r. takiego wyjątku nie przewidziano, a mimo to z zeznań P. K. wynikało, że wynagrodzenie miał wypłacane „zaliczkowo”, a przed organem rentowym wręcz uściślił, iż były to zaliczki miesięczne. Zainteresowany miał ustalone wynagrodzenie nie jako równowartość wytworu, lecz w sposób dowolnie zaproponowany przez zlecającego, a wypłacanie jego transz nie pozostawało w proporcjonalnej relacji z równowartością wykonywanych etapami prac.

Uwzględniając powyższe Sąd Apelacyjny uznał, że pomiędzy stronami doszło do zawarcia umowy o świadczenie usług i ten stosunek prawny uzasadniał objęcie P. K. ubezpieczeniami emerytalnym, rentowymi i wypadkowym zgodnie z treścią art. 6 ust. 1 pkt 4 oraz art. 12 ust. 1 ustawy systemowej.

W tym stanie rzeczy zarzuty apelacji nie zasługiwały na uwzględnienie, co skutkowało jej oddaleniem na podstawie art. 385 k.p.c.