Pełny tekst orzeczenia

XIV K 556/16

UZASADNIENIE

Wyrokiem nakazowym z dnia 27 października 2010 r., sygn. akt V W 2486/10, orzeczono wobec S. I. środek karny w postaci zakazu prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych w ruchu lądowym na okres 8 miesięcy. Orzeczenie uprawomocniło się w dniu 16 listopada 2010 r.

S. I. był pracownikiem firmy kurierskiej (...). Z uwagi na orzeczony zakaz zatrudniał J. J. w charakterze kierowcy. W dniu 26.01.2011 r. S. I. pokłócił się J. J., na skutego czego na skrzyżowaniu ulic (...) opuścił samochód ciężarowy marki I. nr rej. (...) z napisem (...). S. I. zdecydował się usiąść za kierownicą samochodu w celu odwiezienia pojazdu na firmowy parking (...) znajdujący się w dzielnicy O..

Około godziny 19:00 jezdnią ul. (...) w W. od strony ul. (...) w kierunku ul. (...) jechał samochód ciężarowy marki I. nr rej. (...) kierowany przez S. I.. Kiedy samochód zbliżał się do posesji znajdującej się przy ulicy (...), z przeciwnego kierunku nadjechał autobus linii nr (...), który zatrzymał się na przystanku po przeciwnej stronie ulicy. Z tego autobusu wysiadł M. S. (1), lat 67, który następnie udał się w kierunku wyznaczonego przejścia dla pieszych, znajdującego się za tyłem autobusu. Przechodząc po wyznaczonym przejściu dla pieszych z lewej na prawą stronę ulicy (...) pieszy został potrącony, pomimo podjęcia manewru gwałtownego hamowania, przez samochód marki I.. Pieszy wszedł na jezdnię w momencie, gdy początek przejścia dla pieszych był zasłonięty przez bryłę autobusu, patrząc od strony kierowcy I.. W chwili podjęcia przez kierującego decyzji o hamowaniu prędkość pojazdu wynosiła co najmniej 67,1 km/h. Była to prędkość większa od dozwolonej administracyjnie 50 km/h o co najmniej 17 km/h. Z kolei w chwili potrącenia pieszego prędkość wynosiła 58,7 km/h.

M. S. (1) wpadł na maskę samochodu I., który przejechał jeszcze około 5 m z pieszym znajdującym się na masce. Kiedy pojazd zatrzymał się, mężczyzna spadł z maski na ulicę, co miało miejsce w odległości około 2 m od miejsca zatrzymania samochodu marki I..

W wyniku potrącenia pieszy M. S. (2) doznał wielonarządowych obrażeń ciała skutkujących zgonem, co nastąpiło w (...) Szpitalu (...) MSWiA o godz. 20.00.

W czasie zdarzenia nawierzchnia asfaltowa była czysta i mokra, oświetlona częściowo światłem latarni ulicznych. W miejscu zdarzenia ulica (...) posiada jedną jezdnię dwukierunkową o szerokości 8 metrów. Szerokość przejścia dla pieszych wynosiła 4 m, przejście było oznakowane znakiem poziomym typu „zebra” i znakiem pionowym D-6 „przejście dla pieszych”, umieszczonym na słupie elektrycznym znajdującym się w pobliżu linii drzew. Odcinek drogi był prosty. Ograniczenie prędkości wynosiło 50 km/h. W okolicy znajduje się kilka latarni ulicznych, z których jedna znajduje się w odległości ok. 23 m od przejścia dla pieszych, licząc od kierunku jazdy S. I., zaś druga w odległości 2 m za przejściem. S. I., jak i M. S. (2) w chwili zdarzenia byli trzeźwi.

S. I. nie był karany.

Powyższy stan faktyczny Sąd ustalił na podstawie: wyjaśnień S. I. w części (k. 125, k. 269, 628-629), zeznań W. D. (k. 15v, k. 180-181, k. 451), częściowo zeznań M. W. (k. 221), zeznań A. B. (k. 67, 160, k. 436), zeznań J. J. (k. 160, k. 179, 437), zeznań T. B. (k. 190, k. 437), opinii biegłego W. P. (k. 278-302, k. 328-331, k. 335-365, k. 512-513), a także na podstawie protokołu zatrzymania osoby (k. 4), protokołu oględzin miejsca wypadku (k. 6-7), szkicu (k. 8), materiału poglądowego (k. 9), protokołu oględzin pojazdu (k. 10-11), protokołu użycia alkomatu (k. 12), szkicu (k.30), protokołu oględzin zwłok (k.33-36), opinii z wynikiem (k. 41-42), protokołu pobrania krwi (k.43), wyników badani (k.44-47), protokołu oględzin otwarcia zwłok (k.49), wyroku nakazowego (k.52), protokołu sądowo-lekarskich oględzin zwłok (k.55-61), pisma (k.165, 200) oraz danych o karalności (k.624).

Oskarżony S. I. przyznał się do złamania orzeczonego przez Sąd zakazu prowadzenia pojazdów, nie przyznał się natomiast do spowodowania wypadku. Wyjaśnił, że znak pionowy przejście dla pieszych był ukryty za linią drzew i z tego powodu nie był widoczny, zaś pasy poziome były starte, a co za tym idzie - prawie niewidoczne. Usiadł za kierownicą pojazdu I., gdyż doszło do kłótni z J. J., kierowcą, którego zatrudniał. W jej wyniku J. J. wysiadł z samochodu na skrzyżowaniu ulic (...), co spowodowało że samodzielnie zdecydował się pojechać na parking w celu odstawienia samochodu. Jadąc I. zobaczył z odległości jednego kilometra dwa autobusy stojące na przystanku po lewej stronie. Nie widział też, czy powodem ich zatrzymania był postój wynikający z rozkładu jazdy, czy też awaria. Kiedy minął obydwa autobusy, zza drugiego z nich, z tyłu wybiegł M. S. (2). W chwili wybiegnięcia jego samochód znajdował się w odległości 8-10 metrów. Nie miał możliwości podjęcia manewrów obronnych. Po uderzeniu w pieszego wcisnął maksymalnie hamulce, aby ciało pozostało na masce. Oskarżony wyjaśnił, że w czasie zdarzenia poruszał się z prędkością 50 km/h. Oskarżony dodał, że po upływie 30 sekund od zderzenia trasą, którą się poruszał, jechał inny kurier z (...), który chciał zabezpieczyć tył pojazdu i zatrzymując pojazd najechał na ślady hamowania I. (k. 124-125). W chwili, gdy zauważył pieszego, nacisnął na hamulec, który następnie, po ułamku sekundy, puścił, a następnie z powrotem go docisnął. Było to konieczne do zapobiegnięcia wpadnięcia pieszego pod podwozie samochodu (k. 269).

Na rozprawie w dniu 13.01.2017 r. (k.627) oskarżony wyjaśnił, że zakaz sądowy złamał przez przypadek - kolega zostawił go na środku drogi i podziękował za pracę. Stwierdził, że zostawi samochód na parkingu firmy (...), który znajdował się w odległości 1 km. Jechał ulicą (...), to były opustoszałe tereny S. przemysłowego, ulica była nieoświetlona, przejście dla pieszych było starte totalnie, natomiast znak drogowy umieszczony był na latarni za wysoko, zasłonięty gałęziami. Jechał z prędkością 50-60 km/h i gdy już minął to przejście dla pieszych, to okazało się, że to są dwa autobusy. Nie zdążył nawet zahamować. Pieszy wpadł prosto pod jego koła. Kurier drugi, który jechał za nim, najechał na jego ślady. Wyszły inne odczyty prędkości. Nie mógł przewidzieć, że jeszcze są na świecie ludzie, którzy wybiegają zza autobusu. Pierwszy krok pieszego widział, a jego drugi krok był już na masce. To była noc, poszkodowany miał ciemną kurtkę, czapkę, spojrzał się w jedną stronę i podszedł. Wyjaśnił ponadto, że śladów hamowania na ulicy było dużo i nie wiadomo, które należą do jego samochodu. Kolega najechał z tyłu na ślady i policjanci nie wiedzieli, z którego momentu trzeba zacząć pomiar (k.628-629).

Sąd dał wiarę wyjaśnieniom oskarżonego jedynie w części odnośnie przyczyn, z powodu których zdecydował się na prowadzenie samochodu i ogólnego opisu okolicy miejsca zdarzenia. Sąd nie znalazł również podstaw, by kwestionować wiarygodność wyjaśnień oskarżonego, w których wskazywał on, że widział z odległości kilometra autobus, który z nieznanego mu powodu (postój wynikający z rozkładu, awaria) stał na przystanku autobusowym. Sąd nie kwestionował również wyjaśnień, w których S. I. opisał swoje zachowanie po tym, jak kierowany przez niego pojazd uderzył w pokrzywdzonego M. S. (2). Sąd nie dał wiary wyjaśnieniom oskarżonego w zakresie prędkości, z jaką oskarżony poruszał się, wskazywanej przez niego okoliczności, jakoby pieszy wybiegł bezpośrednio pod nadjeżdżający samochód, a także podnoszonych zastrzeżeń co do widoczności oznakowania przejścia dla pieszych i dokonanego pomiaru śladów hamowania pojazdu. W tym zakresie wyjaśnienia te były sprzeczne z zebranym w sprawie materiałem dowodowym, w szczególności z zeznaniami naocznego świadka W. D. i wnioskami opinii biegłego W. P..

Sąd dał wiarę zeznaniom świadka W. D., bowiem w ocenie Sądu były one spójne i konsekwentne. W pierwszych zeznaniach świadek stwierdził, iż widział jak samochód uderza w przechodzącego przez ulicę mężczyznę, wydawało mu się, że pieszy przechodził po przejściu dla pieszych (k.15v.). Przed Sądem świadek zeznał, że „potrącony człowiek wyszedł zza autobusu przy tylnej jego części i przechodził przez jezdnię, przez pasy” (k.180). W dalszej części świadek stwierdził, iż na pewno pieszy przechodził przez pasy (k.181). Dopiero na rozprawie w dniu 12.06.2015 r. padło stwierdzenie świadka, że pieszy „szybko się poruszał”, ale zostało ono wypowiedziane w kontekście wychodzenia z autobusu: „Ja widziałem tylko cień, że wysiada i znika za autobusem” (k.451). W ocenie Sądu z zeznań świadka nie wynika, aby pieszy przebiegał przez przejście dla pieszych.

Sąd dał wiarę zeznaniom świadka J. J., który potwierdził okoliczność kłótni z oskarżonym i opuszczenia przez niego samochodu, którym kierował, w okolicach skrzyżowania ulic (...) z O. (k.179). W tym zakresie zeznania te były zgodne z wyjaśnieniami oskarżonego.

Sąd dał także wiarę zeznaniom świadka M. W., który co prawda zeznał, że zatrzymał się za samochodem oskarżonego w odległości 15 metrów, ponadto świadek krytycznie oceniał stan przejścia dla pieszych, niemniej z zeznań tego świadka nie wynika, aby gwałtownie hamował za samochodem oskarżonego, zatem nie mógł pozostawić śladów hamowania na jezdni.

Sąd dał wiarę zeznaniom świadka A. B. – córki pieszego, niemniej nie miały one istotnego znaczenia dla sprawy poza stwierdzeniem, iż jej ojciec był sprawy, niekiedy zaś dokuczało mu zwyrodnienie kręgosłupa i wówczas chodził wolniej (k.436).

Zeznania T. B. nie miały znaczenia dla rozstrzygnięcia.

Sporządzona w toku postepowania przygotowawczego dwustronicowa (pomijając załączone obliczenia) opinia biegłego H. S. była wyjątkowo lakoniczna, a przez to niepełna i niejasna. Mankamentów tej opinii nie konwalidowało bezpośrednie przesłuchanie biegłego przed Sądem. W tej sytuacji zasadne było dopuszczenie dowodu z opinii z zakresu rekonstrukcji wypadków drogowych, którą sporządził biegły W. P..

Sąd nie miał podstaw do kwestionowania wiarygodności wniosków płynących z opinii z zakresu techniki samochodowej, ruchu drogowego i odtwarzania przebiegu wypadków i kolizji, zarówno pierwszej (k. 278-302), jak i uzupełniającej (k. 335-365). Zdaniem Sądu wnioski płynące z powyższych opinii były jasne i jednoznaczne, opinie odnosiły się do wszelkich kwestii istotnych dla zagadnienia będącego przedmiotem postępowania, ponadto okoliczności niejasne dla stron zostały wyjaśnione w opinii ustnej biegłego, która również była pełna i jednoznaczna.

Sąd dał wiarę opinii biegłego psychologa oceniającego wiarygodność zeznań świadka J. J..

Sąd zważył, co następuje:

Wina oskarżonego i okoliczności popełnionego czynu nie budzą wątpliwości.

Na wstępnie wskazać należy, iż wyrokiem z dnia 5 sierpnia 2016 r., sygn. akt X Ka 790/16, Sąd Okręgowy w Warszawie uchylił zaskarżony wyrok i sprawę przekazał Sądowi Rejonowemu dla Warszawy M. do ponownego rozpoznania wobec zasadności zarzutu naruszenia przepisu art. 410 kpk. Sąd podziela stanowisko reprezentowane w doktrynie, iż przepis art. 442 § 2 kpk zawiera upoważnienie pozwalające sądowi ponownie rozpoznającemu sprawę na ograniczenie postępowania dowodowego i poprzestanie na ujawnieniu tych dowodów, które nie miały wpływu na uchylenie orzeczenia. Zasada ekonomii procesowej sprzeciwia się bowiem powtarzaniu postępowania dowodowego w takim zakresie, w jakim ono samo i jego wyniki nie są kwestionowane. Treść orzeczenia sądu odwoławczego pozwala odczytać stanowisko tego sądu co do tego, które uchybienia polegające na wadliwym przeprowadzeniu dowodu, miały wpływ na uchylenie orzeczenia. Pozostałe dowody, choćby niewskazane expressis verbis w uzasadnieniu orzeczenia sądu odwoławczego, mogą być uznane za takie, które nie miały wpływu na uchylenie orzeczenia. Sąd I instancji, odczytując intencje sądu odwoławczego, powinien postępować ze szczególną rozwagą i w razie wątpliwości przeprowadzić dowód, którego ta wątpliwość dotyczy. Nie oznacza to jednak, że sąd rozpoznający sprawę ponownie nie może podjąć decyzji o ujawnieniu tych dowodów, co do których sąd odwoławczy nie wskazał wyraźnie, że muszą być powtórzone (post. SA w B. z 26.11.2009 r., II AKo 99/09, OSAB 2009, Nr 4, poz. 35). Przy ponownym rozpoznaniu sprawy Sąd poprzestał zatem na ujawnieniu zeznań świadków, którzy byli już dwukrotnie przesłuchiwani w postepowaniu sądowym. Z kolei Sąd skoncentrował się na tym, aby uczynić zadość wymaganiom treści art. 410 kpk, w szczególności w odniesieniu do opinii biegłych.

Linia obrony oskarżonego w kontekście czynu zarzucanego mu z art. 177 § 2 kk koncentrowała się na wskazaniu, że odpowiedzialność za wypadek ponosi pieszy, który wybiegł zza autobusu wprost pod nadjeżdżający pojazd. Oskarżony stwierdził, że nie mógł przewidzieć, że jeszcze są na świecie ludzie, którzy wybiegają zza autobusu. W chwili wybiegnięcia jego samochód znajdował się w odległości 8-10 metrów i nie miał możliwości podjęcia manewrów obronnych. Oskarżony wyjaśnił, że w czasie zdarzenia poruszał się z prędkością 50 km/h, a więc administracyjnie dopuszczalną, aczkolwiek na ostatniej rozprawie oskarżony wskazał prędkość 50-60 km/h. Oskarżony podnosił także niewłaściwe oznaczenie przejścia dla pieszych - znak pionowy przejście dla pieszych był ukryty za linią drzew i z tego powodu nie był widoczny, zaś znak poziomy (pasy) był starty, a co za tym idzie - prawie niewidoczny. Mimo to oskarżony nie formułował w swoich wyjaśnieniach twierdzenia, że nie zdawał sobie sprawy, iż zbliża się do przejścia dla pieszych. Wreszcie oskarżony podnosił wątpliwości w zakresie materialnych śladów zabezpieczonych na miejscu wypadku. Wskazał, że po wypadku inny kurier, chcąc zabezpieczyć tył pojazdu oskarżonego, najechał na ślady hamowania I., dlatego wyszły inne odczyty prędkości. Wyjaśnił ponadto, że śladów hamowania na ulicy było dużo i nie wiadomo, które należą do jego samochodu.

W ocenie Sądu zebrany w sprawie materiał dowodowy nie dostarczył podstaw do stwierdzenia, iż pieszy M. S. (2), lat 67, poruszał się szybko, a wręcz, jak utrzymywał oskarżony, że pieszy „wybiegł” na jezdnię. Wskazać należy, iż świadek W. D. w swoich wyjaśnieniach operował pojęciem „przechodzenia” przez przejście. Okoliczność przebiegania przez jezdnię z pewnością utkwiłaby w pamięci świadka. Tymczasem w pierwszych zeznaniach świadek stwierdził, iż widział jak samochód uderza w przechodzącego przez ulicę mężczyznę, wydawało mu się, że pieszy przechodził po przejściu dla pieszych (k.15v.). Przed Sądem świadek zeznał, że „potrącony człowiek wyszedł zza autobusu przy tylnej jego części i przechodził przez jezdnię, przez pasy” (k.180). W dalszej części świadek stwierdził, iż na pewno pieszy przechodził przez pasy (k.181). Dopiero na rozprawie w dniu 12.06.2015 r., a zatem ponad 4 lata od zdarzenia, padło stwierdzenie świadka, że pieszy „szybko się poruszał”, ale zostało ono wypowiedziane w kontekście wychodzenia z autobusu: „Ja widziałem tylko cień, że wysiada i znika za autobusem” (k.451).

W ocenie Sądu opinia biegłego nie potwierdziła także zarzutu oskarżonego, iż pieszy wszedł na przejście dla pieszych bezpośrednio pod nadjeżdżający pojazd. Biegły ustalił, że w chwili wejścia pieszego na jezdnię samochód oskarżonego znajdował się w odległości ok. 100 m przed miejscem potrącenia, w chwili podjęcia decyzji o hamowaniu, samochód znajdował się w odległości 29,6 m przed miejscem potrącenia pieszego. Jeżeli autobus o długości 15 m stał na początku przystanku, to oskarżony miał możliwość zauważenia pieszego z odległości ok. 59 m lub 55 m (jeżeli pieszy poruszał się bezpośrednio za tyłem autobusu).

Sąd nie podzielił twierdzeń oskarżonego, iż oznaczenie przejścia dla pieszych było niewidoczne w sposób, który uniemożliwiał mu właściwą ocenę sytuacji drogowej. Oskarżony stwierdził, że znak pionowy informujący o przejściu dla pieszych był niewidoczny, ponieważ znajdował się na słupie elektrycznym stojącym za linią drzew, zaś pasy znajdujące się na przejściu dla pieszych były w znacznej części starte, a co za tym idzie niewidoczne. Twierdzenia te przeanalizował biegły, który wskazał, iż zasłonięcie znaku pionowego D-6 przez gałęzie nie potwierdzają fotografie z 2011 r. przedstawione w opinii. Biegły załączył do wskazanej opinii wydruki uzyskane ze strony internetowej maps.google.pl wykonane w 2011 roku w okresie letnim. Wynika z nich, że przed znakiem informującym o przejściu dla pieszych znajdują się drzewa, jednak znajdujące się na nich liście nie zasłaniają powyższego znaku. Biorąc pod uwagę powyższe, zgodzić się należy z biegłym, który odnosząc się do załączonych zdjęć na rozprawie (k. 512) stwierdził, że jeśli w porze letniej ulistnienie drzew nie zasłaniało znaku drogowego, to również zimą, kiedy doszło do wypadku, z całą pewnością musiał on być widoczny dla osób kierujących pojazdami poruszającymi się w kierunku ul. (...), tj. w kierunku, w którym poruszał się pojazd marki I.. Z fotografii załączonych do opinii, wykonanych z dalszej odległości, wynika, że gałęzie drzew nie dochodzą do linii, na której przedłużeniu znajduje się znak informujący o przejściu dla pieszych.

Z kolei znak drogowy poziomy (pasy przejścia dla pieszych) nie był zatarty i był widoczny, co wynika choćby ze zdjęć zrobionych na miejscu wypadku. Można stwierdzić pewne zabrudzenie i wytarcie pasów, niemniej twierdzenie, iż były one niewidoczne, jest całkowicie bezpodstawne.

Określając stopień oświetlenia przedmiotowego przejścia, Sąd oparł się na sporządzonym bezpośrednio po zdarzeniu protokole oględzin z miejsca wypadku (k. 6-7), z którego wynika jednoznacznie, że przejście było oświetlone. Pierwsza z latarni znajdowała się w odległości 23,5 m przed początkiem pasów, zaś druga 2 metry za linią pasów. Zeznania świadków W. D. i M. W. o ich słabej widoczności nie mogą być podstawą do ustalenia poziomu widoczności oznakowania przejścia z perspektywy kierującego samochodem ciężarowym marki I., któremu drogę oświetlały światła samochodu, a także nie znajdował się przed nim żaden pojazd, który mógłby w tym zakresie ograniczać widoczność.

Nie sposób również zgodzić się ze S. I. w kwestii prędkości, z jaką poruszał się prowadzony przez niego pojazd marki I.. Oskarżony wskazywał, że pojazd jechał z prędkością 50 km/h (50-60 km/h). Biegły określił prędkość samochodu oskarżonego przy zastosowaniu odrzutu wzdłużnego pieszego, który po potrąceniu wynosił 26 m. Prędkość samochodu w chwili potrącenia kształtowała się w przedziale 56,7 km/h - 68,4 km/h w zależności od opóźnienia hamowania. Uwzględniając opóźnienie hamowania w wersji korzystniejszej dla oskarżonego, prędkość samochodu w chwili potrącenia pieszego wynosiła 58,7 km/h. Natomiast w chwili podjęcia przez kierującego decyzji o hamowaniu prędkość pojazdu wynosiła co najmniej 67,1 km/h. Była to zatem prędkość większa od dozwolonej administracyjnie 50 km/h o co najmniej 17 km/h (k.285).

Biorąc za podstawę dane będące przedmiotem sporządzenia pierwszej opinii, a także obliczając długość śladów hamowania na początku i końcu przejścia (również obliczone w pierwszej opinii), biegły w opinii uzupełniającej ustalił, że prędkość pojazdu I. w chwili podjęcia decyzji o hamowaniu (niezależnie od szczegółowego miejsca potrącenia pieszego w obrębie pasów) wyniosła co najmniej 67,1 km/h.

Powyższe oznacza, że niezależnie od tego, w którym miejscu na przejściu dla pieszych doszło do potrącenia pieszego, prędkość samochodu prowadzonego przez S. I. zdecydowanie przekraczała prędkość administracyjnie dopuszczalną w miejscu, w którym doszło do potrącenia i z tego powodu Sąd odmówił wiarygodności wyjaśnieniom oskarżonego, że prowadzony przez niego pojazd poruszał się z prędkością 50 km/h.

W ocenie Sądu całkowicie pozbawione podstaw były twierdzenia oskarżonego odnoszące się do rzekomych mankamentów zabezpieczonych śladów materialnych z miejsca zdarzenia. W swoich wyjaśnieniach oskarżony wskazywał, że świadek M. W. zatrzymując swój pojazd za pojazdem I. najechał na ślady jego hamowania i w ten sposób zatarł je.

Biegły W. P. w oparciu o ślady hamowania widoczne na materiale poglądowym stwierdził, że nie ma podstaw do wskazania, iż pojazd został przemieszczony. Ślady pojazdu nie mogły natomiast być zmienione, ponieważ przybrały one postać rozwarstwionej gumy na jezdni. Biegły nie stwierdził podstaw do uznania, że M. W. wykonując manewr hamowania najechał dokładnie na ślady hamowania pojazdu I.. Z zeznań świadka wynika, że nie zatrzymał swojego samochodu gwałtownie.

Nie sposób również zgodzić się z podawaną przez oskarżonego okolicznością, że winę za wypadek ponosi pieszy M. S. (2), który wtargnął na jezdnię. Oczywistym jest bowiem, iż pieszy, dochodząc do przejścia kolizyjnego przebył szerokość całego lewego pasa (patrząc z perspektywy kierowcy I.) oraz część prawego a na jezdni znajdował się ok. 5,4 s. Wskazać należy, że powyższa okoliczność była również przedmiotem opinii biegłego. Biegły stwierdził, ze brak jest podstaw do oceny, że pieszy przyczynił się do zaistnienia wypadku. Biegły, biorąc pod uwagę zaawansowany wiek (67 lat) M. S. (2), w pierwszej sporządzonej opinii przyjął, że poruszał się on z prędkością 1,2 m/s. Biegły z ostrożności rozważył w opinii uzupełniającej warianty wyższej prędkości poruszania się pieszego. Wskazać jednak należy, że niezależnie od przyjętej prędkości pieszego (nawet 1,8 m/s) nie uległa zmianie ocena zachowania się oskarżonego jako kierującego pojazdem. Co więcej, w powyższej sytuacji, w przypadku zachowania dozwolonej prędkości przez kierującego, nie doszłoby do wypadku, ponieważ pieszy dotarłby na drugą stronę ulicy unikając uderzenia.

W ocenie biegłego bezpośrednią przyczyną wypadku było nieprawidłowe zachowanie oskarżonego, który podczas zbliżania się do wyznaczonego przejścia dla pieszych nie zachował szczególnej ostrożności, podczas zbliżania się do przejścia nie zmniejszył prędkości w sposób nie narażający na niebezpieczeństwo pieszego znajdującego się na przejściu, a ponadto prowadził pojazd z prędkością większą od dozwolonej administracyjnie.

Odnosząc się do oceny możliwości uniknięcia kolizji biegły doszedł do wniosku, iż:

1)  Gdyby w dniu wypadku pojazd I. jechał z dozwoloną prędkością, a decyzja kierującego o hamowaniu zostałaby podjęta w takich samych okolicznościach (miejsce i sposób) jak w dniu wypadku, to prawdopodobnie nie miałby możliwości uniknięcia kolizji, ale czas dojazdu uległby opóźnieniu w stosunku do sytuacji będącej przedmiotem postępowania, prędkość kolizyjna byłaby mniejsza (25 km/h), co sprawiłoby, że skutki potrącenia dla pieszego byłyby znacznie mniej dotkliwe,

2)  Gdyby krytycznego dnia samochód jechał ze stałą dozwoloną administracyjnie prędkością 50 km/h, licząc co najmniej od miejsca, w którym znajdował się, gdy pieszy wyszedł zza tyłu autobusu, kierujący nie musiałby wykonywać żadnych manewrów obronnych, a dojazd samochodu do miejsca kolizyjnego opóźniłby się o ok. 1 sek. i pieszy wyszedłby bezpiecznie poza zarys prawego boku pojazdu i do wypadku by nie doszło.

3)  Gdyby krytycznego dnia kierujący samochodem jadąc z prędkością 67,1 km/h, decyzję o hamowaniu podjął w chwili wyjścia pieszego zza tyłu autobusu, zatrzymałby samochód przed miejscem kolizyjnym i do wypadku by nie doszło.

Przedmiotowe wnioski biegły potwierdził w opinii uzupełniającej, w której przyjął rzeczywisty czas reakcji kierowcy na poziomie 1,5 s (charakterystyczny dla kierowców poruszających się z pierwszeństwem przejazdu - nie zaś taki, jaki powinien cechować uczestnika ruchu zbliżającego się do przejścia dla pieszych – 1 s) i w konkluzji stwierdził, iż niezależnie od przyjętego miejsca potrącenia i prędkości poruszania się pieszego, gdyby samochód jechał z dozwoloną administracyjnie prędkością 50 km/h i kierujący nim podjął decyzję o hamowaniu w miejscu i sposób, jak w dniu wypadku, opóźniłby dojazd samochodu do miejsca kolizyjnego na tyle, że pieszy zdążyłby wyjść (wybiec) poza zarys prawego boku pojazdu lub wbiec na chodnik usytuowany po prawej stronie jezdni.

Przedmiotem ochrony w art. 177 § 2 k.k. jest przede wszystkim bezpieczeństwo w komunikacji, ale także życie i zdrowie. Omawiane przestępstwo ma charakter materialny, co oznacza, że do jego znamion należy skutek w postaci spowodowania wypadku, w którym inna osoba poniosła śmierć albo ciężki uszczerbek na zdrowiu.

Wskazane w tym artykule zasady bezpieczeństwa w ruchu lądowym, wodnym lub powietrznym to ujęte w odpowiednich przepisach zasady określające sposób korzystania z ruchu. Kierowca ma obowiązek nie tylko prowadzić pojazd zgodnie z obowiązującymi nakazami i zakazami, lecz winien on także prowadzić pojazd w sposób rozważny i ostrożny. Oznacza to, że kierujący pojazdem winien zachować bezpieczną szybkość, czyli dostosować ją do konkretnych warunków drogowych, między innymi do natężenia ruchu, warunków atmosferycznych, widoczności, nawierzchni i predyspozycji kierowcy.

Zgodnie z art. 19 ust. 1 Ustawy Prawo o ruchu drogowym, kierujący pojazdem jest obowiązany jechać z prędkością zapewniającą panowanie nad pojazdem, z uwzględnieniem warunków, w jakich ruch się odbywa, a w szczególności: rzeźby terenu, stanu i widoczności drogi, stanu i ładunku pojazdu, warunków atmosferycznych i natężenia ruchu. Z kolei art. 26 ust.1 tejże ustawy wskazuje, iż kierujący pojazdem, zbliżając się do przejścia dla pieszych, jest obowiązany zachować szczególną ostrożność i ustąpić pierwszeństwa pieszemu znajdującemu się na przejściu.

Zebrany w sprawie materiał dowodowy wskazuje, że oskarżony I. w chwili podjęcia decyzji o rozpoczęciu manewru hamowania poruszał się z niedozwoloną administracyjnie prędkością 67 km/h. W ocenie Sądu poruszanie się oskarżonego z prędkością wyższą niż dozwoloną stanowiło umyślne naruszenie zasad ruchu drogowego, stwarzające narażenie dla wszystkich innych uczestników ruchu.

Brak jest jednak podstaw do stwierdzenia, że przyczyną wypadku było zachowanie się pieszego. Należy zwrócić uwagę, że na chwilę przed potrąceniem oskarżony znajdował się w strefie obowiązywania znaku drogowego D-42, który zakazuje przekraczania prędkości 50 km/h na terenie zabudowanym oraz D-6 (przejście dla pieszych). Zgodnie z § 47 ust. 4 Rozporządzenia Ministra Infrastruktury oraz Spraw Wewnętrznych i Administracji w sprawie znaków i sygnałów drogowych, kierujący pojazdem zbliżający się do miejsca oznaczonego tym znakiem jest obowiązany zmniejszyć prędkość tak, aby nie narazić na niebezpieczeństwo pieszych lub rowerzystów znajdujących się w tych miejscach lub na nie wchodzących lub wjeżdżających.

Zgodnie z art. 4 ustawy Prawo o ruchu drogowym, uczestnik ruchu i inna osoba znajdująca się na drodze mają prawo liczyć, że inni uczestnicy tego ruchu przestrzegają przepisów ruchu drogowego, chyba że okoliczności wskazują na możliwość odmiennego ich zachowania. W tym kontekście zasady ograniczonego zaufania należy zwrócić uwagę na stwierdzenie oskarżonego, iż nie mógł przewidzieć, że jeszcze są na świecie ludzie, którzy wybiegają zza autobusu. W ocenie Sądu zbliżając się do przejścia dla pieszych w sytuacji, w której po przeciwnej stronie jezdni znajdował się autobus komunikacji publicznej, oskarżony mógł i powinien przewidywać, że zza autobusu mogą wyjść osoby, które wysiadły z tego autobusu, z zamiarem przejścia na drugą stronę jezdni. Ta dość typowa sytuacja powinna skłonić oskarżonego do wzmożenia czujności i zredukowania prędkości. Biegły jednoznacznie wskazał, że gdyby pojazd marki I. poruszał się z prędkością dozwoloną, to uniknąłby wypadku.

Oskarżony zbliżając się do prawidłowo oznakowanego przejścia dla pieszych widział, że nie jest ono dostatecznie oświetlone. Taka sytuacja powodująca dyskomfort powinna skłonić go do znaczącego zredukowania prędkości w celu zapewnienia sobie możliwości odpowiednio wczesnego reagowania. Mimo to oskarżony utrzymywał prędkość wyższą niż dozwolona administracyjnie i nie zredukował jej do takiej, która pozwoliłaby mu, w skrajnych wypadkach, zatrzymać pojazd w razie stwierdzenia, iż ktoś z przedmiotowego przejścia korzysta. Oskarżony miał możliwość dostrzeżenia pieszego (przy założeniu, iż wyłonił się zza autobusu) wtedy, kiedy ten znajdował się już na przejściu i korzystał - od chwili wejścia na pasy - z ochrony jaką daje przepis art. 26 ust. 1 ustawy Prawo o Ruchu Drogowym. W opinii Sądu ograniczona widoczność przejścia i jego okolic powinny być dla oskarżonego wystarczającą podstawą do powzięcia niezbędnych środków ostrożności. Oskarżony jako wieloletni kierowca mógł i powinien był przewidywać, że z przejścia dla pieszych może ktoś korzystać, zwłaszcza jeżeli z powodu słabego oświetlenia i stojącego na przystanku autobusu nie mógł obserwować pobocza oraz dostrzec momentu wkroczenia pieszego na jezdnię. W konsekwencji S. I. winien był zwolnić nie tylko do prędkości dozwolonej administracyjnie, ale także do takiej, która umożliwiłaby mu zatrzymanie pojazdu przed ewentualną przeszkodą. Zbliżając się do przejścia dla pieszych, oskarżony nie zachował więc szczególnej ostrożności i nie zredukował prędkości. Jak wskazywał biegły czas reakcji oskarżonego ukształtowany na poziomie 1,5 s. wskazuje, iż natężenie jego uwagi odpowiadało uczestnikowi ruchu przeświadczonemu o pierwszeństwie przejazdu, nie zaś zobligowanemu do szczególnej ostrożności.

Oskarżony swoim zachowaniem wyczerpał ponadto znamiona występku z art. 244 kk. Okoliczność, iż oskarżony usiadł za kierownicą pojazdu I. na skutek kłótni z J. J., kierowcą, którego zatrudniał, nie budziła wątpliwości. Okoliczność tą potwierdził świadek J. J., który zeznał, że wysiadł z samochodu na skrzyżowaniu ulic (...). Nie ulega także wątpliwości, iż wyrokiem nakazowym z dnia 27 października 2010 r., sygn. akt. V W 2486/10, orzeczono wobec S. I. środek karny w postaci zakazu prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych w ruchu lądowym na okres 8 miesięcy. Orzeczenie uprawomocniło się w dniu 16 listopada 2010 r. W wyroku zaliczono oskarżonemu na poczet orzeczonego zakazu okres zatrzymania prawa jazdy na okres od dnia 1 sierpnia 2010 roku do dnia 27 października 2010 roku, jednak w dniu, w którym doszło do zdarzenia będącego przedmiotem postępowania (26 stycznia 2011 roku), orzeczony zakaz pozostawał w mocy. Oskarżony wyjaśnił, iż miał pełną świadomość tego, że swoim zachowaniem łamie orzeczony wobec niego środek karny. Wskazać należy, iż oskarżony, wbrew swoim wyjaśnieniom, miał szereg innych możliwości zgodnego z prawem zachowania się. Mógł przykładowo zaparkować samochód na najbliższym chodniku i poinformować przełożonych o zachowaniu J. J..

W ocenie Sądu okoliczność zatarcia skazania w sprawie V W 2486/10 nie ma znaczenia dla przyjętej przez Sąd kwalifikacji prawnej. Sąd podziela stanowisko doktryny, iż dla skazania za przestępstwo opisane w art. 244 kk konieczne jest stwierdzenie, że do złamania konkretnego zakazu doszło w okresie obowiązywania takiego zakazu, a więc od momentu uprawomocnienia się orzeczenia, w związku z którym zakaz taki nałożono, natomiast bez znaczenia jest okoliczność, że w momencie orzekania o odpowiedzialności karnej za przestępstwo z art. 244 kk orzeczenie nakładające określony zakaz, w związku z którym dopuszczono się jego złamania, uległo już zatarciu. W sytuacji, gdy prawomocnym wyrokiem orzeczono wobec sprawcy przestępstwa jeden ze środków karnych wymienionych w art. 244 kk, i w czasie stosowania tego środka sprawca ten do niego się nie stosuje, fakt, że w dacie orzekania za przestępstwo z art. 244 kk nastąpiło zatarcie skazania, którym środek ten orzeczono, nie oznacza, iż zespół znamion przestępstwa z art. 244 kk został zdekompletowany (post. SN z 28.10.2009 r., I KZP 21/09, OSNKW 2009, Nr 12, poz. 105).

Biorąc powyższe pod uwagę, Sąd uznał, że oskarżony w dniu 26 stycznia 2011r. w W. jadąc ulicą (...) samochodem ciężarowym marki I. o nr rej. (...), nie stosując się do orzeczonego w dniu 27.10.2010 r. przez Sąd Rejonowy dla Warszawy Ż. w W., V Wydziału Karnego zakazu prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych w ruchu lądowym na okres 8 miesięcy, umyślnie naruszył zasady bezpieczeństwa w ruchu lądowym w ten sposób, że oskarżony podczas zbliżania się do wyznaczonego przejścia dla pieszych nie zachował szczególnej ostrożności i nie dostosował prędkości do obowiązujących na danym odcinku drogi oraz warunków panujących w danej chwili na drodze, na skutek czego doszło do potrącenia przechodzącego przez pasy pieszego M. S. (2), który w następstwie doznanych obrażeń ciała, po przewiezieniu do szpitala MSWiA przy ul. (...), zmarł.

Oskarżony swoim zachowaniem wyczerpał znamiona występu z art. 177 § 2 k.k. w zbiegu z art. 244 k.k. w zw. z art. 11 § 2 k.k. Sąd na podstawie art. 177 § 2 kk w zw. z art. 11 § 3 kk wymierzył oskarżonemu karę 1 roku pozbawienia wolności.

Przy wymiarze kary za przypisany oskarżonemu czyn Sąd kierował się dyrektywami art. 53 k.k.

W ocenie Sądu stopień społecznej szkodliwości przypisanego oskarżonemu czynu był znaczny. Rozmiar wyrządzonej szkody oraz rodzaj naruszonych reguł ostrożności był bardzo wysoki. Nie zachowując wymaganej ostrożności w okolicach przejścia dla pieszych tj. w miejscu gdzie powinna być ona szczególnie akcentowana, oskarżony naruszył istotne reguły bezpieczeństwa w ruchu drogowym. O negatywnym zabarwieniu czynu świadczy również fakt, że oskarżony prowadził pojazd mając orzeczony zakaz prowadzenia pojazdów, co świadczy o lekceważącym stosunku oskarżonego do porządku prawnego.

Jako okoliczność łagodzącą Sąd uwzględnił okoliczność, że oskarżony I. nie był dotychczas karany. Podkreślić należy też, że oskarżony próbował udzielić pokrzywdzonemu pomocy.

Wymierzając karę bezwzględnego pozbawienia wolności, Sąd miał na względzie w pierwszej kolejności względy sprawiedliwościowe, a mianowicie adekwatność reakcji penalnej do powagi przypisanego oskarżonemu czynu, która wyraża się w znalezieniu odpowiedniego stosunku pomiędzy karą a stopniem winy i społecznej szkodliwości czynu.

Sąd nie znalazł podstaw do warunkowego zawieszenia wymierzonej oskarżonemu kary wobec rozmiaru wyrządzonej szkody, a także umyślnego naruszenia zasad ruchu drogowego i lekceważącego stosunku do orzeczonego zakazu prowadzenia pojazdów, co w ocenie Sądu wskazuje na brak pozytywnej prognozy kryminologicznej.

Na podstawie art. 42 § 1 k.k. Sąd orzekł wobec oskarżonego środek karny w postaci zakaz prowadzenia samochodów ciężarowych na okres 3 lat, a na podstawie art. 43 § 3 k.k. zobowiązał oskarżonego do zwrotu dokumentu uprawniającego do kierowania samochodami ciężarowymi do właściwego wydziału komunikacji. Sąd uznał, że prowadzenie pojazdów ciężarowych przez oskarżonego zagraża bezpieczeństwu w komunikacji. Wpływ na przedmiotową ocenę miały okoliczności zdarzenia – kierowanie pojazdem wbrew zakazowi i poruszanie się z niedozwoloną prędkością. Wobec faktu, że oskarżony po raz pierwszy dopuścił się przestępstwa przeciwko bezpieczeństwa w komunikacji, wskazany powyżej okres obowiązywania zakazu jest w ocenie Sądu dostateczny.

Na podstawie art. 627 kpk Sąd zasądził od oskarżonego na rzecz Skarbu Państwa kwotę 3000,- złotych tytułem częściowego pokrycia kosztów sądowych, w tym wymierzył mu opłatę w wysokości 180 złotych, w pozostałym zakresie, na podstawie art. 624 § 1 kpk, koszty sądowe Sąd przejął na rachunek Skarbu Państwa z uwagi na fakt, że oskarżony będąc pozbawiony wolności nie będzie w stanie uiścić całości kosztów.

Mając na uwadze powyższe, Sąd orzekł jak w sentencji wyroku.