Pełny tekst orzeczenia

Sygn. akt II AKa 143/18

WYROK

W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Dnia 28 listopada 2018 r.

Sąd Apelacyjny w Warszawie II Wydział Karny w składzie:

Przewodniczący: SSA – Małgorzata Janicz

Sędziowie: SA – Marzanna A. Piekarska-Drążek (spr.)

SO (del.) – Katarzyna Capałowska

Protokolant: – sekr. sąd. Artymiuk Olaf

przy udziale Prokuratora Marka Deczkowskiego

po rozpoznaniu w dniu 28 listopada 2018 r.

sprawy J. W. (1)

o odszkodowanie i zadośćuczynienie za bezpodstawne stosowanie dozoru policji w sprawie Sądu Rejonowego dla Warszawy – Śródmieścia, sygn. akt V K 1357/03

na skutek apelacji, wniesionej przez pełnomocnika wnioskodawcy

od wyroku Sądu Okręgowego w Warszawie

z dnia 30 listopada 2017 r. sygn. akt XII Ko 77/16

1.  utrzymuje w mocy wyrok w zaskarżonej części w stosunku do wnioskodawcy J. W. (1);

1.  kosztami postępowania apelacyjnego obciąża Skarb Państwa.

UZASADNIENIE

J. W. (1) , w piśmie złożonym do Sądu Okręgowego w Warszawie w dniu 7 października 2016 r., wniósł o zasądzenie od Skarbu Państwa kwoty 459.384 zł tytułem odszkodowania i kwoty 288.000 zł tytułem zadośćuczynienia za bezzasadne stosowanie dozoru policji w okresie od 17 grudnia 2004 r. do 28 grudnia 2007 r., w sprawie zakończonej prawomocnym wyrokiem uniewinniającym Sądu Rejonowego dla Warszawy – Śródmieścia z dnia 18 października 2012 r., sygn. akt V K 1357/03.

Sąd Okręgowy w Warszawie wyrokiem z dnia 30 listopada 2017 r., w sprawie sygn. akt XII Ko 77/16, zasądził na rzecz J. W. (1) od Skarbu Państwa kwotę 36.000 zł z tytułu zadośćuczynienia za krzywdę wynikłą ze stosowania dozoru policji w ww. sprawie i oddalił wniosek w pozostałej części (zasądzono odsetki ustawowe od kwoty zadośćuczynienia).

Apelację od powyższego wyroku wniósł pełnomocnik wnioskodawcy , zarzucając:

I.odnośnie zadośćuczynienia za krzywdy psychiczne spowodowane stosowaniem bezzasadnego dozoru policji przez okres 3 lat.

1.naruszenie prawa materialnego w rozumieniu art. 438 pkt. 1 k.p.k. tj. art. 77 ust. 1 i art. 41 ust. 5 Konstytucji RP przez to, że kwota zasądzona zadośćuczynienia jest rażąco niska;

II.odnośnie szkód dotyczących utraconych korzyści, powstałych na skutek pozbawienia możliwości prowadzenia działalności gospodarczej polegającej na doradztwie w nieruchomościach.

1.naruszenie przepisów postępowania w rozumieniu art. 438 pkt. 2 k.p.k., gdyż ich obraza mogła mieć wpływ na treść orzeczenia, tj. naruszenie art. 7 k.p.k. w zw. z art. 410 k.p.k. i w zw. z art. 424 § 1 k.p.k., poprzez nieuprawnione uznanie, że stosowanie dozoru policji przez 3 lata nie stanowiło dla wnioskodawcy żadnej przeszkody w prowadzeniu działalności gospodarczej,

2.naruszenie prawa materialnego w rozumieniu art. 438 pkt. 1 k.p.k., tj. art. 361 § 2 k.c., poprzez błędne uznanie, że Skarb Państwa nie ponosi odpowiedzialności za szkody powstałe na skutek braku możliwości uzyskiwania dochodu z prowadzonej działalności gospodarczej, gdyż szkoda nie została uprawdopodobniona;

III. odnośnie szkód dotyczących utraconych korzyści, powstałych na skutek pozbawienia możliwości oddania w dzierżawę gruntów rolnych.

1.  naruszenie przepisów postępowania w rozumieniu art. 438 pkt. 2 k.p.k., gdyż ich obraza mogła mieć wpływ na treść orzeczenia, tj. naruszenie art. 170 § 1 pkt. 2 k.p.k., w zw. z art. 193 § 1 k.p.k., poprzez niezasadne oddalenie wniosków dowodowych polegających na zasięgnięciu opinii rzeczoznawcy majątkowego w zakresie ustalenia utraconego czynszu dzierżawnego,

2.  naruszenie przepisów postępowania w rozumieniu art. 438 pkt. 2 k.p.k., gdyż ich obraza mogła mieć wpływ na treść orzeczenia, tj. naruszenie art. 7 k.p.k. w zw. z art. 410 k.p.k., poprzez nieuprawnione uznanie, że stosowanie dozoru policji przez okres 3 lat nie stanowiło żadnej przeszkody dla wnioskodawcy aby prawidłowo zarządzał własnymi nieruchomościami położonymi w 4 różnych województwach;

IV.odnośnie szkód powstałych na skutek degradacji gruntów rolnych.

1.naruszenie przepisów postępowania w rozumieniu art. 438 pkt. 2 k.p.k., gdyż ich obraza mogła mieć wpływ na treść orzeczenia, tj. naruszenie art. 170 § 1 pkt. 2 k.p.k., w zw. z art. 193 § 1 k.p.k., poprzez niezasadne oddalenie wniosków dowodowych polegających na zasięgnięciu opinii rzeczoznawcy majątkowego w zakresie przywrócenia zdegradowanych gruntów rolnych do stanu umożliwiającego ich właściwe użytkowanie;

V. odnośnie szkód powstałych na skutek pozbawienia możliwości pobierania pożytków naturalnych z sadu.

1.naruszenie przepisów postępowania w rozumieniu art. 438 pkt. 2 k.p.k., gdyż ich obraza mogła mieć wpływ na treść orzeczenia, tj. naruszenie art. 7 k.p.k. w zw. z art. 410 k.p.k., poprzez nieuprawnione uznanie, że stosowanie dozoru policji przez okres 3 lat, nie stanowiło żadnej przeszkody w prowadzeniu sadu owocowego, który oddalony było od miejsca wykonywania dozoru policji o około 500 km.

2.naruszenie przepisów postępowania w rozumieniu art. 438 pkt. 2 k.p.k., gdyż ich obraza mogła mieć wpływ na treść orzeczenia, tj. naruszenie art. 170 § 1 pkt. 2 k.p.k., w zw. z art. 193 § 1 k.p.k., poprzez niezasadne oddalenie wniosków dowodowych polegających na zasięgnięciu opinii rzeczoznawcy majątkowego w zakresie utraconych korzyści z plantacji kultur wieloletnich.

W związku z powyższym, na zasadzie art. 456 k.p.k. w zw. art. 437 k.p.k. skarżący wniósł o zmianę zaskarżonego wyroku i uwzględnienie wniosku w całości, ewentualnie o uchylenie zaskarżonego wyroku w punkcie II i przekazanie sprawy do ponownego rozpoznania Sądowi Okręgowemu.

Sąd Apelacyjny zważył, co następuje:

Apelacja pełnomocnika wnioskodawcy J. W. (1) jest oczywiście bezzasadna.

Wyrok Sądu Okręgowego zasądzający na rzecz wnioskodawcy 36.000 złotych tytułem zadośćuczynienia i oddalający roszczenia w pozostałym zakresie jest prawidłowy, bowiem wnioskodawca nie wykazał, że w związku ze stosowaniem dozoru policyjnego w sprawie karnej, zakończonej uniewinnieniem, doznał krzywdy w większym rozmiarze niż przyjął Sąd I instancji, nie wykazał też szkody, tak w postaci utraconych, jak i spodziewanych korzyści majątkowych.

Na wstępie należy jednak odnieść się do problemu prawnego towarzyszącego postępowaniu, a mianowicie dopuszczalności wniesienia roszczeń o odszkodowanie i zadośćuczynienie za stosowanie nieizolacyjnego środka zapobiegawczego.

Zarówno Sąd Okręgowy, który przyjął wniosek motywując to treścią art. 25 ust. 3 ustawy z dnia 11 marca 2016 r. o zmianie K.P.K. (str. 5 uzasadnienia), jak i wnioskodawca, stwierdzający na str. 12 wniosku dopuszczalność jego wniesienia, mylą się.

W dniu 7 października 2016 r. złożenie wniosku o odszkodowanie za szkodę i zadośćuczynienie za krzywdę, wynikłe ze stosowania środka zapobiegawczego w postaci dozoru policji, było niedopuszczalne.

Prawo do wystąpienia z takimi żądaniami obowiązywało przez około 9 i pół miesiąca, w okresie od dnia 1 lipca 2015 r. do dnia 14 kwietnia 2016 r. Art. 552a k.p.k. uprawniający do dochodzenia roszczeń za inne środki zapobiegawcze niż tymczasowe aresztowanie został wprowadzony ustawą z dnia 27 września 2013 r., obowiązującą od dnia 1 lipca 2015 r., uchylony następnie ustawą z dnia 11 marca 2016 r. o zmianie Kodeksu postępowania karnego, obowiązującą od dnia 15 kwietnia 2016 r. Jedynie w okresie od 1 lipca 2015 r. do 14 kwietnia 2016 r. ustawodawca rozszerzył możliwość dochodzenia roszczeń na inne środki przymusu w postępowaniu karnym, niż tymczasowe aresztowanie , dodając wówczas art. 552a k.p.k.

Możliwość taka ustała z dniem uchylenia tego przepisu, tj. z dniem 15 kwietnia 2016 r.

Art. 25 ust. 3 ustawy z dnia 11 marca 2016 r. zmieniającej Kodeks postępowania karnego, w tym przepisy rozdziału 58 k.p.k. dotyczące roszczeń wobec Skarbu Państwa, jest przepisem intertemporalnym wskazującym, który stan prawny należy stosować przy ich wnoszeniu. Stanowi on, że postępowania wszczęte i niezakończone do dnia wejścia w życie ustawy z dnia 11 marca 2016 r., toczą się do ich zakończenia według przepisów dotychczasowych, a więc tych które obowiązywały od dnia 1 lipca 2015 r. do dnia 14 kwietnia 2016 r. (wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie z dnia 2 czerwca 2017 r., AKa 74/17, postanowienie Sądu Apelacyjnego w Katowicach z dnia 21 czerwca 2017 r., II AKz 387/17).

Skoro wniosek J. W. (1) został złożony w dniu 7 października 2016 r., to z oczywistych względów nie korzystał on z ochrony jaką dawał art. 25 ust. 3 ustawy zmieniającej k.p.k. dla postępowań wszczętych przed dniem 14 kwietnia 2016 r., gdyż jedynie te mogłyby toczyć się dalej mimo uchylenia art. 552a k.p.k.

Sytuacji tej nie zmienia treść art. 40 ust. 1 ustawy z dnia 27 września 2013 r. o zmianie k.p.k., przytoczona we wniosku J. W., gdyż przepis ten dotyczy okresów przedawnienia roszczeń, nie zaś dopuszczalności dochodzenia części z nich rozszerzonej przez tę ustawę. Również konstytucyjna zasada ochrony praw nabytych nie chroniła roszczeń wnioskodawcy, gdyż mógł je nabyć jedynie poprzez złożenie wniosku w czasie obowiązywania korzystniejszego prawa, tj. do dnia 14 kwietnia 2016 r., zaś wniosek został złożony kilka miesięcy później.

Roszczenie takie możliwe było wówczas do dochodzenia wyłącznie na drodze postępowania cywilnego i tam powinien sąd karny przekazać wniosek odmawiając jego rozpoznania jako sąd niewłaściwy. Należy jeszcze dodać, że art. 552 k.p.k. (także uchylony art. 552a k.p.k.) ma charakter materialny, mimo to nie ma doń zastosowania art. 4 § 1 k.k., gdyż zmiany k.p.k. zawierały osobne przepisy intertemporalne regulujące specjalnie kwestię roszczeń z rozdziału 58 k.p.k. (wyrok Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu z 24 sierpnia 2016 r. AKa 199/16).

Przyjęcie wniosku i uwzględnienie go, choćby w części, w przypadku apelacji wniesionej na korzyść J. W. uniemożliwia Sądowi odwoławczemu umorzenie postępowania wszczętego bez podstawy prawnej, gdyż doszłoby do pogorszenia sytuacji procesowej apelującego, czemu stoi na przeszkodzie art. 434 § 1 k.p.k.

Przechodząc do meritum apelacji, należy wstępnie zauważyć, że dotyczy ona orzeczenia o oddaleniu roszczeń J. W. (1) z tytułu odszkodowania i wyższego zadośćuczynienia za niesłuszne stosowanie środka zapobiegawczego w postaci dozoru policji w okresie 36 miesięcy, od dnia 17 grudnia 2004 r. do dnia 28 grudnia 2017 r., w sprawie zakończonej prawomocnym wyrokiem uniewinniającym Sądu Rejonowego dla Warszawy – Śródmieścia, sygn. akt V K 1357/03.

W tym zakresie Sąd Apelacyjny podzielił w całości ustalenia faktyczne Sądu Okręgowego, wynikłe z prawidłowej, zgodnej z art. 7 k.p.k., oceny materiału dowodowego. Podzielił w związku z tym ocenę, że przyznana kwota zadośćuczynienia 36.000 złotych jest adekwatna do typowych uciążliwości związanych z wykonywaniem dozoru, polegającego na zgłaszaniu się raz w tygodniu w najbliższej jednostce Policji (krótkotrwała czynność związana z odnotowaniem stawiennictwa dozorowanego, sprawdzeniem jego tożsamości, wpisem dziennym do Księgi Dozorów).

Zaskarżenie wysokości kwoty zadośćuczynienia, jako rażąco niskiej, z powołaniem się na przepisy Konstytucji RP, jest nieskuteczne. Art. 41 ust. 5 i art. 77 ust. 1 Konstytucji mają podstawowy, ustrojowy, ale ogólny charakter, gwarantujący każdemu obywatelowi prawo do odszkodowania za bezprawne pozbawienie wolności oraz prawo do wynagrodzenia szkody wyrządzonej przez niezgodne z prawem działanie organu władzy publicznej. Z przepisów tych wynika ogólna podstawa prawna do dochodzenia roszczeń, która znalazła konkretną postać materialno – prawną w przepisach Rozdziału 58 k.p.k. Jak zaznaczono na wstępie, w przypadku środków przymusu o charakterze wolnościowym podstawa taka, w postaci art. 552a k.p.k., istniała zaledwie kilka miesięcy, zaś wniosek J. W. był spóźniony. Mimo to Sąd Okręgowy przystępując (w postępowaniu karnym) do jego rozpoznania właściwie ocenił merytoryczne podstawy rozmiaru krzywdy i braku podstaw do uznania szkody wynikających ze stosowania dozoru. Uczynił to w kontekście rodzaju środka zapobiegawczego, ograniczającego swobodę wnioskodawcy w nieznacznym stopniu.

Sąd Okręgowy należycie rozważył kwestie zadośćuczynienia związanego z uciążliwością czasową, zarówno koniecznością cotygodniowego udania się do Policji, jak i długotrwałością stosowania dozoru, dyskomfortem psychicznym i uszczerbkiem na dobrej opinii. Słusznie zaznaczono też, że ograniczenie związane z dozorem utrudniało w pewnym stopniu opiekę nad chorymi rodzicami wnioskowy, którzy mieszkali kilkaset kilometrów od W., przy czym nie wykluczało tej opieki, jak i innych form zajęcia się nimi, w tym zamieszkanie rodziców z wnioskodawcą i opieką dwóch dorosłych braci wnioskodawcy. Sąd wziął pod uwagę sam fakt przebywania J. W. w ciągłej obawie przed ponownym tymczasowym aresztowaniem. Uwzględnił nawet dyskomfort związany z udziałem w sprawie karnej, choć przepisy Rozdziału 58 k.p.k. nie stanowią i nigdy nie stanowiły o prawie do rekompensaty za sam stan oskarżenia.

W krótkim uzasadnieniu do zarzutu I apelacji skarżący nie wskazuje żadnego elementu pominiętego przez Sąd, stwierdza jedynie, że kwota zadośćuczynienia jest „ symboliczna”, zważywszy na to, że: „wnioskodawca jest osobą bardzo zamożną”, stąd ma on obecnie ponownie poczucie krzywdy (we wniosku – k. 9 J. W. określił swój majątek na „kilkanaście mln złotych”). Sama sugestia, że doznanie krzywdy miałoby być mierzone zamożnością wnioskodawcy, kłóci się z poczuciem sprawiedliwości, o którym pisze pełnomocnik. Należy przy tym zauważyć, że już na 8 stronie apelacji, w części dotyczącej odszkodowania, skarżący twierdzi, że J. W.: „nie posiadał stosownych środków finansowych, by zadbać o swoje grunty”. Oznacza to, że interpretacja sytuacji wnioskodawcy jest dostosowywana do bieżącego celu procesowego.

J. W. (1), jest w istocie osobą bardzo zamożną, posiada liczne nieruchomości, zajmował się doradztwem i obrotem nieruchomościami, utrzymując się do 2001 r. z działalności gospodarczej w tej dziedzinie i gromadząc oszczędności, z których z powodzeniem utrzymywał się w późniejszym okresie. Nie usprawiedliwia to jednak jego oczekiwania do mierzenia dolegliwości dozoru inną miarą, niż powszechnie stosowana. Jedynie okoliczności ściśle indywidualne, które w konkretnej sytuacji sprawiałyby, że koniczność stosowania się do pewnych ograniczeń dozoru wpłynęłaby dotkliwie na jego życie, skutkowałyby podwyższeniem zadośćuczynienia. Skarżący nie wymienia takich okoliczności, co czyni apelację w tej części bezzasadną.

Pozostała część apelacji dotyczy oddalonego w całości żądania zasądzenia odszkodowania za okres dozoru. W pkt II – V poświęconych kolejno składnikom majątku J. W. i roszczeniom mówiącym o stratach i utraconych zyskach, pełnomocnik zarzuca generalnie naruszenie art. 7 k.p.k. w zw. z art. 410 k.p.k., połączone w części dotyczącej nieruchomości wnioskodawcy z zarzutami niepowołania opinii rzeczoznawców majątkowych do oszacowania strat lub przyszłych zysków, czym Sąd Okręgowy oddalając wnioski dowodowe, miał rzekomo naruszyć art. 170 § 1 pkt 2 k.p.k. w zw. z art. 193 § 1 k.p.k.

W odniesieniu do tych zarzutów należy na wstępie stwierdzić, że postanowienie Sądu Okręgowego (k. 43), uznające brak znaczenia opinii rzeczoznawców dla możliwości dowiedzenia utraconych korzyści z dzierżawy gruntów rolnych, szkód wynikłych z degradacji tych gruntów oraz z pobierania pożytków naturalnych z sadu, jest w pełni uzasadnione. Wszystkie zarzuty apelacji dotyczące szkody, podobnie jak wniosek temu poświęcony, odnoszą się do możliwości wnioskodawcy, posługując się w uzasadnieniu określeniami: plany, zamiary, perspektywy, zdolności (zarobkowe i majątkowe), bez odniesienia do konkretnych strat lub działań wnioskodawcy podejmowanych względem tego majątku przed samym stosowaniem środków zapobiegawczych oraz bez udowodnienia jakiejkolwiek jego aktywności po zwolnieniu z aresztu tymczasowego, zmierzającej do aktywowania działalności gospodarczej lub czerpania dochodów czy pożytków naturalnych z posiadanych gruntów (sadu).

Skarżący nie podważył ustalenia o tym, że J. W. (1), zajmujący się z bratem R. W. (1) (oskarżony w tej samej sprawie karnej) obrotem nieruchomościami w latach 90 – tych ub. wieku, zaprzestał tej działalności po wypowiedzeniu umowy przez (...), we wrześniu 2000 r. Firma braci W. była w tym okresie skoncentrowana na współpracy z (...), uzyskując znaczne dochody, przy czym bracia W. kupowali także we własnym imieniu, osobno lub jako współwłasność, działki w różnych częściach kraju, wybierając starannie grunty, na których przewidywane były państwowe inwestycje drogowe lub komercyjne, z wykorzystaniem informacji o planowanych w tych miejscach inwestycjach (materiały ze sprawy sygn. akt V K 1357/03, w tym wyjaśnienia składane w sprawie karnej – rozprawa 14 kwietnia 2004 r. i 24 czerwca 2004 r.).

Samo rozdrobnienie tych gruntów, ich odległość od miejsca zamieszkania J. i R. W. (1), zakupy w przeciwległych punktach Polski, wskazują właśnie na cel inwestycyjny, sukcesywnie realizowany, przynosząc właścicielom tych gruntów poważne dochody. Bez względu na cel zakupu gruntów rozstrzygające jest ustalenie, którego skarżący nie podważył, że J. W. nie uprawiał, nie dzierżawił, nie czerpał innych pożytków z posiadanych gruntów.

Używane przez wnioskodawcę i jego pełnomocnika określenia typu: posiadanie kilkudziesięciu hektarów ziemi, posiadanie nieruchomości rolnej, posiadłości o powierzchni kilkudziesięciu hektarów, pielęgnowanie sadów (obaj bracia posiadali sady w K. D. (1) i D. B.), uprawy, gospodarowanie na gruntach, są oderwane od rzeczywistości. Nieruchomości te nie były użytkowane rolniczo. J. W. (1) zakupił wprawdzie 50 hektarów gruntów, ale rozdrobnionych na 44 działki, podobnie jego brat R., będący właścicielem gruntów o powierzchni 33,59 ha, w postaci 39 działek. J. W. (1) posiadał swoje działki w 9 miejscowościach, w tym część nieruchomości zakupił wspólnie z bratem (np. sad w K. D. (2)). Zyski, na które liczyli bracia W. skupując działki nie były w ogóle związane z produkcją rolną, ani sadowniczą, ani nawet z rosnącą ceną gruntów rolnych po wejściu Polski do Unii Europejskiej, na co wskazywał wnioskodawca w swoich zeznaniach. Owszem, wiadome jest, że po 2004 r. ceny gruntów rolnych wzrosły i powstała możliwość ubiegania się o dopłaty bezpośrednie, jednak warunkiem było posiadanie pewnego areału i stosowanie upraw, czego ani wówczas, ani obecnie nie wykazał wnioskodawca. Wnioskodawca przyznał, że kupował grunty w celach lokacyjnych, korzystając z wiedzy o przebiegu dużych traktów komunikacyjnych. Zabiegając o kontrakt z (...) zainteresował Prezesa tej firmy posiadaniem nieruchomości w rejonie autostrady (...) (wyjaśnienia k. 1431, sprawa sygn. akt V K 1357/03 oraz wykaz nieruchomości k. 72 – 73 akt sprawy o odszkodowanie). Zakupów takich dokonywał już w latach 90 – tych, kiedy ziemia rolnicza była tania i nie sposób było określić daty podpisania traktatów unijnych i zysków z tym związanych dla rolnictwa (akty notarialne w sprawie odszkodowania i sprawie karnej). Zresztą bracia W. mieszkali na stałe w W. i nie mieli żadnego zaplecza technicznego do gospodarowania na roli. Odległość i rozdrobnienie gruntów utrudniała, a w przypadku większości działek wprost wykluczała ich efektywną uprawę, co brał pod uwagę kupujący.

Nieprawdziwe są też twierdzenia mówiące o oczekiwaniach zysków z upraw po 2004 r. kiedy weszły dopłaty unijne dla rolników.

Bracia W. usiłowali wprawdzie wykorzystać tę drogę zarobku na niewykupionych pod inwestycje gruntach, jednak ich wnioski o dopłaty (częściowo uzyskane dopłaty) okazały się bezpodstawne i ostatecznie Agencja Rynku Rolnego je odrzuciła, nakazując zwrot pobranych dopłat i zakazując ubiegania się o dopłaty. Nieuzasadnione więc było twierdzenie J. W. zawarte na str. 12 wniosku, że wykonywanie dozoru uniemożliwiło mu prowadzenie produkcji rolnej i niewykorzystanie unijnych dopłat za lata 2004 – 2007.

W apelacji skarżący wraca do tematu dopłat, twierdząc, że wnioskodawca mógłby je uzyskiwać, gdyby wykonał choćby jeden zabieg agrotechniczny na gruncie w ciągu roku albo wydzierżawił grunty, w czym rzekomo przeszkadzał mu dozór policyjny. Pomijając bezzasadność twierdzeń jakoby poświęcenie maksymalnie 2 godzin w tygodniu na podpis w Komisariacie Policji w W. uniemożliwiało jednorazowe czynności rolnicze na polach (orka, koszenie itp.), rozstrzygające dla sprawy znaczenie ma zupełne zaniechanie jakiejkolwiek działalności rolniczej, zaraz po ich zakupie.

Podając stan majątkowy w sprawie karnej J. W. (1), w dniu 14 kwietnia 2004 r. (k. 13666) podał, że przez największą z działek – ok. 9 ha w okolicy G. (jedyna tak duża działka wg Oświadczenia z k. 72 - sprawa o odszkodowanie ) „przebiega gazociąg jamalski”. Podał już w 2004 r., że przez działkę w G. „przebiega droga publiczna”, a wielkości pozostałych działek nie był w stanie podać.

Zobowiązany do tego przez Sąd Okręgowy w sprawie o odszkodowanie, oświadczył na piśmie co do stanu swojego posiadania w okresie aresztu i dozoru, pomijając zmiany tego stanu wskutek wywłaszczeń, o których mówił w sprawie karnej.

Z dokumentów zakupu (akty notarialne) wynika, że cena zakupu działek kształtowała się od kilkuset złotych w latach 90 – ych do nawet kilkuset tysięcy złotych za hektar w latach 2000 – ych, była zwielokrotniona przy sprzedaży lub co najmniej przynosiła kilkadziesiąt procent zysku (operaty szacunkowe w sprawie karnej, akty notarialne w sprawie odszkodowania), przy czym inwestycja w grunty nie pociągała praktycznie nakładów na ich utrzymanie (podatki od gruntów rolnych, zwłaszcza niskich klas są symboliczne lub nie są w ogóle nakładane). Wnioskodawca, mając doświadczenie i praktykę na rynku nieruchomości, co podkreśla w apelacji, był zorientowany na taki wynik swych inwestycji, a obecne twierdzenia o odebranych możliwościach uprawy, pielęgnacji i zbiorów z sadu, o dopłatach unijnych, czy wydzierżawieniu gruntów są oderwane od rzeczywistości. Uzyskanie dopłat było od początku uwarunkowane posiadaniem gruntu uprawnego (w tym łąki) o minimalnej powierzchni 1 ha i utrzymywanie go w stanie umożliwiającym zbiory płodów rolnych (w tym trawy). Wnioskodawca przed zatrzymaniem, ani po zwolnieniu nie uprawiał swych gruntów, a rozdrobnienie znacznej części z nich wykluczało zakwalifikowanie do minimalnego areału obejmującego dopłatę bezpośrednią. Apelujący akcentuje jedynie odległe położenie działek w kilku województwach, pomijając dowody z dokumentów notarialnych znajdujące się w aktach spraw J. W. o odszkodowanie (w tym sprawy karnej dołączonej do tego postępowania), wskazujące na średnią powierzchnię działki niewiele ponad 1 ha, przy czym prawie 2/3 działek nie sięgała powierzchni 1 ha (k. 72 – 73 – działki 0,0015 ha, 0,08 ha, 0,2 ha, 0,5 ha itp.). Po opuszczeniu aresztu J. i R. W. próbowali część działek zgłosić do dopłat unijnych, co skończyło się nałożeniem sankcji w latach 2006 – 2007 i odebraniem prawa składania wniosków o dopłaty na 2 – 3 lata.

Obecne twierdzenia o użytkowaniu tych gruntów i planach dzierżawy są sprzeczne z wyjaśnieniami R. W. składanymi w sprawie karnej oraz dokumentacją gruntów świadczącą o pozyskiwaniu gruntów tanich, w okolicach gdzie miały być węzły komunikacyjne, co wskazuje, że uprawa lub dzierżawa czy jakakolwiek działalność rolnicza nie była celem tych inwestycji, a obecne roszczenia odwołujące się do możliwości zysków z rolnictwa czy sadownictwa są próbą wykorzystania samego faktu własności gruntów do uzyskania odszkodowania od Skarbu Państwa. Stąd ustalenia Sądu Okręgowego o tym, że wnioskodawca nie czerpał zysków z działalności rolniczej czy sadowniczej, nawet przed sprawą karną, są prawidłowe. Znalazły one swoje potwierdzenie w ustaleniach sprawy o odszkodowanie za okres tymczasowego aresztowania, sygn. akt XII Ko 100/14.

Wnioskodawca nie wykazał żadnym dowodem, że przed zastosowaniem środków zapobiegawczych choćby próbował prowadzić na gruntach działalność rolniczą, sadowniczą, czy dzierżawczą, ale koronnym dowodem na brak potrzeb w tym kierunku uzyskiwania dochodów był całkowity brak zainteresowania uprawą lub dzierżawą aż do 2012 r. a więc przez ok. 8 lat od zwolnienia z aresztu śledczego. J. W. w aktualnym postępowaniu, oraz jego pełnomocnik w apelacji, pomijają te fakty, jak też unikają wyjawienia ile i które z pozostałych działek zostały do tej pory wykupione, zgodnie z ich przeznaczeniem. W zeznaniach składanych na rozprawie w dniu 19 lipca 2017 r. J. W. nadal przedstawiał się jako „ właściciel posiadłości 50 ha, w tym sadu owocowego ok. 3 ha”. Używając określenia „ posiadłość” sugerował posiadanie zwartego kompleksu gruntów rolnych, kojarzonego z zabudową, sprzętami, gruntów zagospodarowanych, z wdrożoną gospodarką rolną.

Zupełnie pominął rozdrobnienie działek, klasy gruntów i brak jakiejkolwiek działalności rolniczej na długo przed aresztowaniem i długo po zakończeniu dozoru. Pominął kwestię aktualnego stanu własności (np. w tym tego, że nieruchomość z sadem także została przejęta pod autostradę, co częściowo przyznawał już w 2004 r. w sprawie karnej).

Wziąwszy pod uwagę wysokie kwalifikacje i doświadczenie wnioskodawcy w obrocie nieruchomościami, co podkreśla się w uzasadnieniu do zarzutu II apelacji, jak też we wniosku, to już w chwili zakupu działek, a co najmniej od 1998 r. wiedział on o planach przebiegu autostrad i lokował pieniądze w działki wzdłuż pasa wywłaszczeń. Oczyszczanie części gruntów z krzewów i zadrzewień, które nastąpiło dopiero w 2012 r. i było pierwszym zabiegiem pielęgnacyjnym, który wykazał wnioskodawca stosownymi zezwoleniami. Wnioskodawca pomija w zeznaniach cel tych zabiegów i nie wykazuje, że uzdatnił te grunty pod prowadzenie upraw czy wydzierżawienie w tym celu. Mimo upływu 5 – 6 lat od zabiegów oczyszczających część gruntów, wnioskodawca nie udowodnił, by osiągnął tego rodzaju zyski, nie przedstawił umów dzierżawy, ani dochodów z produkcji rolnej, ani dopłat bezpośrednich. Tak więc jego twierdzenia o możliwościach zaprzepaszczonych przez stosowanie dozoru są bezpodstawne. Stąd możliwości, plany i perspektywy, na które powołuje się ogólnie w apelacji nie mają żadnego umocowania w dowodach, a wnioski o powołanie rzeczoznawców do oszacowania takich planów i perspektyw nie miały żadnego oparcia w faktach. Sens szacowania utraconych dochodów z dzierżawy gruntów, z pożytków naturalnych (owoców) z sadu czy oceny degradacji gruntów istniałby jedynie wówczas, gdyby wnioskodawca kiedykolwiek, a w szczególności przed stosowaniem środków przymusu, użytkował te grunty i sad, dbał o zachowanie lub nadanie im charakteru rolnego – uprawnego (w tym sadowniczego), utrzymywał we właściwej kulturze rolnej i czerpał z nich dochód lub udowodnione pożytki naturalne, bądź, co najmniej przygotowywał grunty do upraw, zbiorów owoców lub do wydzierżawienia na konkretnych zasadach. Wówczas rzeczoznawcy mieliby punkt odniesienia (ilościowy, jakościowy i czasowy) do czynienia wyliczeń odnośnie do realnych możliwości uzyskania lub powrotu do uzyskiwanych wcześniej dochodów. W sytuacji gdy wnioskodawca nie interesował się działalnością rolniczą i sadowniczą, specjaliści od spraw majątkowych nie mieli żadnego punktu odniesienia, obracaliby się bowiem w sferze domysłów i przypuszczeń, co jest sprzeczne z celami opinii biegłych w postępowaniu sądowym, zwłaszcza w dziedzinach opartych na obliczeniach i wycenach.

W związku z powyższym postanowienie Sądu Okręgowego o oddaleniu tego rodzaju wniosków dowodowych było uzasadnione i nie naruszało art. 170 § 1 k.p.k., ani art. 193 k.p.k. Słusznie stwierdził Sąd Okręgowy, że jeśli wnioskodawca miałby jakiekolwiek dokumenty, dowody, potwierdzające zabiegi rolnicze lub sadownicze na działkach i koszty z tym związane, w tym usuwanie drzew czy rekultywację, to mógł przedstawić je sądowi, czego nie uczynił.

Wnioskodawca nie przedstawił żadnych dowodów na jakąkolwiek postać dochodowego gospodarowania na posiadanych gruntach, za wyjątkiem ich posiadania i swoistego przechowywania (akty własności). Mówiąc nawet o obecnie posiadanych gruntach, nie uściślił ile, które jeszcze posiada. Nadmienił jedynie, że je użytkuje „ wszystko robi na telefon, przynosi to dochody”, nie określił sposobu użytkowania, ani wysokości tych dochodów.

Unikając wyjawienia rzeczywistego stanu i celu posiadanych gruntów, wnioskodawca oparł swoje roszczenia odszkodowawcze wyłącznie na bezpodstawnym, teoretycznym założeniu możliwości i perspektyw jakie w zwykłych przypadkach stwarza posiadanie gruntów rolnych, myląc to z produkcją rolno – sadowniczą na gruntach uprawnych – ornych, których nigdy w takiej kulturze, tj. gotowości i przydatności do zasiewów i nasadzeń, nie utrzymywał. Zakupując nawet młody sad z plantacją kultur wieloletnich nie przedstawił dowodów, że dbał o ich zachowanie, uzupełnianie i korzystał ze zbiorów osiągając dochód, a po drugie, że będąc na wolności, przy niewielkim jej ograniczeniu dozorem, że nie mógł dbać o uprawy i ich dochodowość. Wszystkie twierdzenia tego typu są zupełnie gołosłowne, dlatego ustalenia Sądu Okręgowego nie zostały podważone.

W pkt III i IV apelacji podnosi się, że uprawianie, czy zarządzanie gruntami i sadem ulokowanymi po kilkaset kilometrów od W., w kilku województwach, było uniemożliwione, podczas gdy wnioskodawca nie wykazał, że kiedykolwiek przed stosowaniem karnych środków przymusu uprawiał grunty lub czerpał dochód z sadu, albo że płody naturalne z tych działek zasilały jego gospodarstwo domowe.

Odległość, ani stan działek, ani ich rozdrobnienie, które pomija skarżący, nie stanowiły dlań problemu w chwili zakupu, nie sygnalizował opuszczenia gruntów w czasie tymczasowego aresztowania, nie wnosił też na tej podstawie o zmianę formy lub miejsca dozoru.

J. W. nigdy nie zajmował się uprawą, nie mając ku temu wykształcenia (inż. budownictwa), przygotowania, zaplecza, sprzętu, zapasów siewnych, budynków gospodarskich, ani umów na uprawę wykonywaną przez wynajęte osoby. Grunty te, po ich nabyciu przez wnioskodawcę i jego brata nie wchodziły w skład wspólnego lub kilku gospodarstw rolnych, w rozumieniu definicji faktycznej i prawnej takiego gospodarstwa. Podnoszenie obecnie odległości działek czy sadu, jako utrudnienia w zajmowaniu się nimi, w dodatku zawinionego przez Skarb Państwa w wyniku decyzji o dozorze w postępowaniu karnym, należy traktować jako oderwane od faktów odwracanie sytuacji. Dowody zebrane w procesie karnym wskazują, że bracia W. nabywali co najmniej od początku lat 90-tych XX wieku działki lokacyjne i odsprzedawali je, jak we współpracy z (...), po cenie znacznie wyższej. Korzystali przy tym z wiedzy, umiejętności i kontaktów, które pełnomocnik wnioskodawcy podkreśla w uzasadnieniu do pkt I apelacji, które wyznaczały cele zakupu ziemi. W dalszej części apelacji następuje natomiast oderwanie od istoty inwestowania w grunty na rzecz twierdzeń, że J. W. rzekomo chciał, zamierzał, planował, miał perspektywy gospodarowania na nich te zaś zaprzepaszczone zostały przez proces karny. Apelacja jako całość zawiera więc dwa przeciwlegle wektory dowodzenia w zakresie roszczeń odszkodowawczych, co czyni ją alogiczną i nieprzekonującą.

Pozostając przy kwestii gruntów posiadanych wówczas przez J. W., Sąd Okręgowy słusznie uznał, że jego twierdzenia o możliwości dzierżawy gruntów pozostają w sferze pustych deklaracji. Wnioskodawca nigdy wcześniej, ani obecnie, nie przedstawił dowodów na zamiar dzierżawy, nie mówiąc o realizacji takiego zamiaru.

W uzasadnieniu do tego zarzutu, podobnie jak zarzutu IV, apelujący powraca do określenia „50 – hektarowa nieruchomość”, która mogłaby przynosić zyski z dzierżawy, nie wykazując jakichkolwiek zysków czerpanych z tego tytułu wcześniej lub obecnie, pomijając sens skupowania rozczłonkowanych, słabych gruntów, w różnych miejscach kraju. Żądanie wyceny biegłego dotyczącej możliwości uzyskania czynszu dzierżawnego nie miało więc żadnego odniesienia do rzeczywistości. Wnioskodawca nie znał nawet średnich cen i warunków umów dzierżawnych w danym rejonie, nie znał warunków lokalnych, kształtujących popyt i podaż w zakresie dzierżawy gruntów. Pomijał przy tym jakość gruntów, tj. klasę ziemi i utrzymanie jej uprawności, by w następnym zarzucie domagać się odszkodowania za degradację gruntów. Skarżący nie wykazał jakie były perspektywy wydzierżawienia kilkudziesięciu działek, gdy średnia działki ledwie przekraczała 1 ha (44 działki), a były też grunty nie sięgające 1 ha. Nie wiadomo w ogóle ilu dzierżawców, z jakich miejscowości zamierzał rzekomo nająć i do jakiego sposobu gospodarowania, ale nade wszystko nie wykazał, że kiedykolwiek wiązał swoje plany z uprawą ziemi, uprawiał te grunty, doglądał ich i brał pod uwagę jakiekolwiek dochody rolnicze.

W uzasadnieniu do pkt III apelacji, podobnie jak II, IV i V skarżący nadużywa wobec tego twierdzeń o możliwościach osiągania zysku z dzierżawy, upraw i owocowania sadu, posługując się po wielokroć określeniami przypuszczającymi: „ zamierzał”, „ mógłby”, „ perspektywy”, „ plany”, „ możliwości”, nie przekładając rzekomych szans choćby na ślad ich realizacji przed postępowaniem karnym, czy po opuszczeniu Aresztu Śledczego. Oczekiwanie od Sądu, by z pomocą biegłych czynił wyliczenia teoretyczne, średnie, rynkowe o dochodach osiąganych w latach 2004 – 2007 z dzierżawy rolnej, upraw, czy sadownictwa, jest wbrew zasadom ciężaru dowodu w prawie cywilnym, wbrew przepisom procedury karnej – art. 167 k.p.k., 170 § 1 k.p.k. w zw. z art. 366 k.p.k. i niewykonalne w sytuacji braku zainteresowania J. W. gospodarką rolną czy sadowniczą. Działki, których właściciel nie uprawiał ulegały degradacji – zarastaniu chwastami, krzewami i samosiejkami drzew, mogły być nawet przypadkowym miejscem wyrzucania śmieci, co często dotyka działek wyglądających na zapomniane. Za taki stan działek wnioskodawcy nie odpowiada jednak to co spotkało J. W. w związku z postępowaniem karnym, a już z pewnością nie okres pozostawania na wolności, w tym niewielkie ograniczenie wolności wynikłe z dozoru policji. Jest to skutek wieloletniego zaniechania uprawy działek, które powodowało zdziczenie części gruntów.

Uznać należy, że gdyby celem była gospodarka rolna, część działek miałaby w chwili zakupu wyższe parametry gleby, wyższy areał ziemi, byłyby utrzymywane w dobrej kulturze uprawowej, a właściciel posiadałby dowody na gospodarowanie, starania, nakłady i dochody. Samo płacenie podatków potwierdza jedynie, że J. W. był właścicielem, przy czym, pomija on to, że ziemie najniższych klas są zwolnione od podatku rolnego. Wnioskodawca nie udowodnił w ogóle czy ponosił ciężary tego rodzaju i w jakiej wysokości.

Twierdzenie w apelacji, że J. W.: „ nie dysponował czasem na wykonanie niezbędnych prac porządkowych” (str. 8 apelacji) i opisy zdegradowania gruntów, są ogólnikowe, nieudowodnione, a przede wszystkim niezgodne ze swobodą czasową i organizacyjną, którą pozostawiał środek zapobiegawczy o charakterze wolnościowym. Oczyszczenie części gruntów (krzewy, drzewa i inne) dopiero po kilku latach od zakończenia dozoru nie jest dowodem gospodarki rolnej, ale wieloletnich zaniedbań obciążających właściciela, który od grudnia 2004 r. przebywał na wolności.

Sąd Okręgowy, zgodnie z dowodami, wiedzą i doświadczeniem życiowym, uznał, że dozorowanemu pozostawało min. 6 dni w tygodniu (4 dni robocze), by zajmować się swoimi sprawami. Stawiennictwo na rozprawach nie było wówczas obowiązkowe, a twierdzenia o braku środków finansowych na wynajęcie obrońców, czy oczyszczanie działek, jest sprzeczne z opisem wnioskodawcy jako osoby zamożnej, dochodami J. W. osiąganymi do 2000 r., i oszczędnościami określonymi we wniosku na kilkanaście milionów złotych. Słusznie także zauważył Sąd Okręgowy, że J. i R. W. (1), wprawdzie współoskarżeni w sprawie sygn. V K 1357/03 Sądu Rejonowego Warszawy – Śródmieścia, jednak mogli pomagać sobie i wyręczać się we wszystkich sprawach, jak czynili dotychczas, w tym w zajmowaniu się gruntami, które nabywali nie tyko osobno, ale wspólnie lub jako działki sąsiadujące. Istniała też forma zarządu tymi gruntami nie wymagająca częstej obecności, z której nie korzystali. Według zeznań wnioskodawcy obecnie „wszystko robię na telefon, wszystko działa, przynosi mi dochody” (zeznanie z rozprawy z dnia 19 lipca 2017 r.), przy czym przemilczał, co to za działalność i jakie uzyskuje dochody.

Równie ogólnikowo i bez żadnego poparcia dowodami, wnioskodawca zeznał o „ utracie” części gruntów, zajęciu ich przez jakichś posiadaczy i odzyskiwaniu w latach 2007 – 2008. Przypomnieć należy, że J. W. został zwolniony w dniu 17 grudnia 2004 r., a dozór nie przeszkadzał w przemieszczaniu się do jego nieruchomości i co najmniej kontrolowaniu tego, czy są one takim stanie jak poprzednio. Tak więc degradacja działek, jako gruntów rolnych, była wynikiem zaniechań właściciela lub wyborem wynikającym z innego przeznaczenia działek, nie zaś z pozbawienia go możliwości wykonywania (zlecenia) prac polowych lub wydzierżawienia.

Akcentując koszty związane z usuwaniem tzw. samosiejek drzew, skarżący domaga się wyceny rzeczoznawcy, co do poniesionych wydatków, podczas gdy nie przedstawił żadnego dowodu, że poniósł jakiekolwiek koszty. Poza wnioskami do Urzędów Gmin o zgodę na takie zabiegi J. W., ani jego pełnomocnik w apelacji, nie udowodnili, że wynajęto ludzi, sprzęt do wycinki, wywózki, nawożenia i rekultywacji, a już zupełnie pomijają to, że decyzje o usunięciu drzew pochodzą z 2012 r., podczas gdy rozważany jest okres lat 2004 – 2007. W sprawie sygn. akt XII Ko 100/14 Sądu Okręgowego w Warszawie, J. W. zeznał: „Mieszkańcy wsi usuwali te drzewa, nie mam na to faktur, ani rachunków” (k. 312), nie wiadomo przy tym w ogóle czy i jak ewentualnie wynagradzano owych „mieszkańców”, czy np. nie polegało to na przekazaniu im drewna w zamian za wycięcie.

Podobne niedomówienia i ogólniki dotyczą rzekomych dochodów J. W. z plantacji w sadzie w D. B.. Ponieważ wnioskodawca, ani jego rodzina (w tym dwaj bracia i rodzice) nie wykazali, że przed stosowaniem dozoru (aresztu) czerpali zyski lub zagospodarowywali z korzyścią owoce z tego sadu, trudno było wycenić teorię o takich zyskach lub pożytkach. Rzeczoznawcy nie mieliby punktu odniesienia, poza powszechną wiedza, że można konsumować własne owoce, przerabiać na własny użytek albo sprzedawać ich nadmiar, w czym także nie przeszkadzało ograniczenie dozorowe. Takie możliwości stały otworem przed właścicielem, gdyby było to jego intencją. Wnioskodawca i obecnie apelujący prezentowali w tym zakresie wyłącznie teorię o możliwościach i szansach, bez najmniejszego dowodu czerpania zysków z działalności sadowniczej. Nie stanowią takiego dowodu zdjęcia braci W. w sadzie, nawet jeśli byłaby to działka wyłącznie J. W. (nabyli też sad wspólnie), gdyż nic nie mówią o sposobie pielęgnacji, nakładach, zajmowaniu się sadem jako źródłem zysków i pożytków. Przydatne procesowo oszacowanie takich kwestii musiałoby się odnosić do realiów, nie zaś planów i teoretycznych możliwości, z których wnioskodawca nie korzystał, mimo pozostawania na wolności. Myli się skarżący twierdząc, że punkt odniesienia takich wyliczeń w postaci dowodów uzyskiwania w przeszłości jakichś dochodów, czyli faktury i rachunki, byłby „ niedopuszczalny” w szacunkach specjalistów. Zapytać zatem należy, cóż po teoretycznych wyliczeniach wydajności owoców z danego drzewa czy krzewu, skoro właściciel nie wykazał w okresie, którego wniosek dotyczy, ani przedtem, ani później, żadnego zainteresowania korzystaniem z takich możliwości, nie mówiąc o realnym dochodzie. Pytanie to jest retoryczne, jeśli się zważy na to, że wnioskodawca nie posiada żadnych dowodów sprzedaży owoców, dowodów pielęgnacji plantacji, czynienia nakładów itp. (nieruchomość z sadem także została przejęta przez autostradę - uzasadnienie wyroku Sądu Okręgowego w Warszawie sygn. XII Ko 100/14, z odwołaniem się do zeznań wnioskodawcy).

Rozważania apelującego o dojrzewaniu kultur wieloletnich, o specjalistycznej wiedzy rzeczoznawców, o szansach i możliwościach, które daje gospodarka sadownicza, są abstrakcyjne, a to głównie z powodu faktu nieskorzystania z takowych możliwości, mimo pozostawania na wolności oraz zupełnego braku dowodów na wykorzystywanie tych możliwości kiedykolwiek indziej.

Odnosząc się na koniec do zarzutu II, niewiązanego z częścią apelacji poświęconą gruntom wnioskodawcy, Sąd Apelacyjny w pełni podzielił ustalenia dotyczące braku podstaw do odszkodowania z tytułu działalności gospodarczej w zakresie obrotu nieruchomościami w okresie dozoru policji. Apelacja w tej części zachowuje swój czysto polemiczny charakter, a uzasadnienie zawiera największy zbiór sformułowań o zdolnościach zarobkowych, możliwościach, zamiarach i perspektywach (str. 5 – 6 uzasadnienia apelacji). Takimi nieścisłymi określeniami skarżący stara się przykryć oczywiste fakty, że od zerwania umowy z firmą wnioskodawcy przez (...), we wrześniu 2000 r., wnioskodawca nie osiągnął żadnych dochodów, aż do aresztowania go w grudniu 2002 r. Od zwolnienia w grudniu 2004 r. J. W., ani jego firma, nie wznowiła działalności doradczej, mimo tak dużych umiejętności i kwalifikacji jakie podkreśla skarżący, w tym posiadania dużej bazy działek, doświadczenia na tym rynku i „posiadania znajomości lokalizacji nowoprojektowanych autostrad, węzłów autostradowych i obwodnic”.

Skarżący nie podważa faktu przerwania działalności gospodarczej wnioskodawcy (pod firmą doradczą) w 2000 r., nie dowodzi też, że J. W. miał jakieś inne źródła dochodów, przerwane przez dozór policji, stąd nie wiadomo jakie „ możliwości” zostały odebrane i dlaczego wnioskodawca nie korzystał z takiego wachlarza zdolności i perspektyw jakie roztacza pełnomocnik. Jest to sprawa woli i wyboru J. W., nie zaś ograniczeń związanych z czynnością składania podpisu raz w tygodniu w W., gdzie mieszkał. Trudno przyjąć argumenty o utracie dobrego imienia i zaufania wskutek oskarżenia J. W., skoro nie wykazano jakichkolwiek zabiegów w kierunku aktywowania firmy lub znalezienia indywidualnej pracy. Należy w tym miejscu przypomnieć, że w aktach sprawy karnej, dopuszczonej jako dowód w spawie o odszkodowanie, znajdują się oświadczenia dotyczące majątku i źródeł utrzymania J. W..

W protokole przesłuchania podejrzanego z dnia 28 maja 2002 r. podał on, że źródłem utrzymania była własna działalność gospodarcza, z której „nie osiąga zysków od roku”. W protokole rozprawy z dnia 14 kwietnia 2004 r. wskazał, że utrzymywał się z „doradztwa i nieruchomości, od marca 1998 r. do marca 2000 r. z przychodem 5 tys. złotych brutto, od września 2001 r. do aresztowania działalność ze stratą”.

Nie sposób zgodzić się z twierdzeniem, że możliwości wnioskodawcy należałoby szacować wedle jego wcześniejszych dochodów (przed 2002 r.) i „perspektywy lat” wymaganych w „wielu zawodach” do osiągnięcia „efektów ich pracy”. Porównania przy tym do „ tantiem” literatów, stylistów czy muzyków czyni ten wywód zupełnie oderwanym od realiów sprawy.

„Szczególne zdolności”, ani doświadczenie wnioskodawcy, które przypisuje mu pełnomocnik nie zmienia faktu, że około półtora roku przed tymczasowym aresztowaniem, ani w czasie trwania dozoru, nie korzystał z tych przymiotów, wedle swej woli i sobie znanego celu i planu. By ocenić utracone korzyści, podobnie jak w przypadku rzekomych perspektyw dzierżawy gruntów, czy pobierania pożytków z sadu, należałoby wykazać rzeczywiste korzystanie ze wszystkich możliwości zarobkowych wnioskodawcy do czasu stosowania środków przymusu oraz udowodnić związek przyczynowy pomiędzy tymi restrykcjami a przerwaniem lub wyeliminowaniem z działalności przynoszącej dochód, choćby przyszły.

Zaniechanie zarobkowania w 2001 r. i niewznowienie działalności zarobkowej po opuszczeniu aresztu zależało od wnioskodawcy, a obecne twierdzenia, że „ miał zamiar” to robić nie mają pokrycia w żadnych zabiegach do tego zmierzających. Nieprzekonujące jest zrzucanie zaniechań zarobkowych na złą atmosferę wokół firmy braci W., związaną z procesem karnym, gdyż z drugiej strony skarżący tak winduje atrakcyjność rynkową właścicieli firmy doradczej, że trudno uznać, że tylko stosowanie środków zapobiegawczych uniemożliwiło im działalność gospodarczą. Należy przy tym zauważyć, że wyższe wykształcenie techniczne J. W. oraz znaczne oszczędności wyniesione z okresu działania firmy stwarzały szereg innych możliwości zarobkowych, które przemilcza skarżący. Wszelkie zaniechania w tym względzie były zależne od jego woli, jak też uwarunkowane kondycją majątkową, skoro, jak zaznaczył na wstępie skarżący, „jest on osobą bardzo zamożną”.

Zarzucając Sądowi pominięcie „szeregu istotnych dowodów”, skarżący nie wymienia żadnego z tych braków, stąd zarzuty naruszenia art. 410 k.p.k. czy art. 424 § 1 k.p.k. są bezpodstawne. Postępowanie dowodowe było poprawne i pełne. Uzasadnienie wyroku nie jest wprawdzie dokumentem obszernym ale wystarczająco opisuje fakty i wskazuje na dowody, a w zasadzie kompletny brak dowodów na żądania odszkodowawcze i częściowo zadośćuczynienia.

W ocenie dowodów dokonanej przez Sąd nie ma nieprawidłowości. Z uzasadnienia zarzutu I nie sposób zresztą wnioskować, który z elementów oceny wyznaczonej przez art. 7 k.p.k. miałby zostać naruszony i w jaki sposób mógłby wypaczyć ustalenia faktyczne stwierdzające brak podstaw do uznania szkody w rozumieniu utraconych korzyści. Powołanie więc w podstawie zarzutu naruszenia art. 7, 410, 424 k.p.k. oraz art. 361 § 2 k.c. jest abstrakcyjne. Stanowi bezpodstawną próbę przeniesienia na Sąd odpowiedzialności za brak dowodów na istnienie podstaw do roszczeń wnioskodawcy.

Z powyższych względów Sąd Apelacyjny utrzymywał wyrok w zaskarżonej części.

Zgodnie z art. 554 § 2 k.p.k. postępowanie wolne jest od kosztów.