Pełny tekst orzeczenia

Sygn. akt XVIII K 226/13

UZASADNIENIE

Na podstawie ujawnionego w toku przewodu sądowego materiału dowodowego Sąd ustalił następujący stan faktyczny:

A. M. (1) zaszła w ciążę z księdzem J. S.. O zaistniałej sytuacji zostali powiadomieni rodzice A. M., wówczas jeszcze siedemnastoletniej, A. M. (2), a następnie R. M. (1), co miało miejsce w lutym 2010 roku.Następnie A. M. (1) udała się z wizytą do lekarza ginekologa M. P. (1), który prowadził ciążę jej mamy, a z którym następnie rozmawiano o zabiegu przerwania ciąży A. M..Dr M. P. (1) polecił M. dr S. M. jako lekarza, który miałby przeprowadzać u A. M. przedmiotowy zabieg. Równieżdr M. P. (1), nie posiadając aparatu USG, skierował A. M. (2) na badanie USG do innego lekarza.W dniu 17 lutego 2010 roku dr T. L. w czasie wizyty u niego wykonał pacjentce A. M. badanie USG, którym stwierdził obecność, w macicy, pęcherzyka ciążowego z echem żywego płodu, tętno 142 na minutę. W oparciu o dokonane pomiary ocenił wielkość ciąży na 7 tygodni + 1-2 dni. Badaniem USG dr T. L. stwierdził, w sposób obiektywny, u A. M. ciążę wielkości 7 tygodni. Po przeprowadzeniu badania USG stwierdzającego ciążę, doszło do spotkania ojca dziecka księdza J. S. z rodzicami A. M.A. M. (2) i R. M. (1), którzy poinformowali wyżej wymienionego o wyniku badania. Na przedmiotowym spotkaniu ostatecznie została podjęta decyzja o przeprowadzeniu u A. M. zabiegu przerwania ciąży. Następnie ksiądz J. S. przekazał R. M. (1) kwotę 3.000 zł. na przeprowadzenie zabiegu, która to kwota została ustalona z A. M. (2) i R. M. (1) w czasie wcześniejszego spotkania.W dniu 19 lutego 2010 roku A. M. (1) udała się z wizytą do lekarza poleconego przez M. P. (1) w osobie dr S. M., który w historii choroby pacjentki nie zapisał, że jest ona w ciąży, a co wynika z badania USG wykonanego przez dr T. L..Ustalono natomiast z dr S. M. i dr M. P. (1), że zabieg przerwania ciąży u A. M. zostanie przeprowadzony w gabinecie lekarskim dr M. P. (1) w W. przy ul. (...), którego to mieli dokonać S. M. i M. P. (1). Do pomocy wyżej wymienionym wezwano anestezjologa w osobie dr T. M. (1), który był znajomym M. P. (1) i z którym także wcześniej współpracował.Termin zabiegu ustalono po badaniu A. M. przez S. M. najprawdopodobniej na dzień 23 lutego 2010 roku.W umówionym dniu doszło do zabiegu przerwania ciąży u A. M., którego dokonali S. M. i M. P. (1), w dokonaniu zabiegu przerwania ciąży uczestniczył także T. M. (1) jako lekarz anestezjolog, który dokonał znieczulenia A. M. tym samym udzielając (...) M. i M. P. (1) w przerwaniu ciąży A. M.. Za przedmiotowy zabieg M. lekarzowi, który dokonywał zabiegu, czyli S. M. 2.500 zł. bez jakiegokolwiek dowodu wpłaty, z czego S. M. mógł otrzymać 1.500 zł., T. M. (1) otrzymał kwotę 200 zł., zaś M. P. (1) otrzymał pozostałą kwotę. Nie ujawniono dokumentacji medycznej z zabiegu przeprowadzonego w A. M. w wyniku czynności przeszukania u M. P. (1) ani też dokumentacji sporządzonej przez S. M. na tą okoliczność, natomiast zabezpieczona do sprawy dokumentacja medyczna dotycząca A. M. przez S. M. z dnia 19 lutego 2010 roku i M. P. (1) nie dotyczyła zabiegu przerwania ciąży mającego miejsce najprawdopodobniej dnia 23 lutego 2010 roku. S. M. zapisał pacjentce A. M. w dniu 19 lutego 2010 (...), gdyż taki antybiotyk przepisany przez S. M. został wykupiony dla w/wym. w aptece w L. w dniu 22 lutego 2010 roku (k. 110-113), a według biegłej (...) jest antybiotykiem podawanym w przypadku stwierdzenia stanu zapalnego np. w obrębie narządu rodnego. Biegła zaznaczyła w opinii, że np. po diagnostycznych zabiegach wyłyżeczkowania jamy macicy, nie istnieje konieczność profilaktycznego podawania antybiotyku(karta 188-189).

Powyższy stan faktyczny Sąd ustalił w oparciu o:

– częściowo zeznania świadka A. M. (karta16-18, 169-174 i karta 602-603),

– częściowo zeznania świadka R. M. (1) (karta 27-29, 230-234 i karta 578-580),

– częściowo zeznania świadka A. M. (2) (karta 23-26, 235-239 i karta 580-581),

– częściowo zeznania świadka M. S. (1) (karta 144-148 i karta 530-531),

– częściowo zeznania świadka T. L. (karta 162-166 i karta 531-532),

– częściowo zeznania świadka M. P. (1) (karta 218-220 i karta 534-537),

– częściowo zeznania świadka S. M. (karta 204-264 i karta 532-533),

– protokół zatrzymania osoby (karta 32),

– postanowienie o przedstawieniu zarzutów J. S. (karta 33),

– opinię sądowo – psychologiczną dot. A. M. (karta 39-41),

– pisma z Narodowego Funduszu Zdrowia (karta 107-108, 110-113),

– protokoły przeszukania (karta 138-142, 156-160),

– historia choroby A. M. (karta 143, 161),

– opinię biegłego z zakresu ginekologii (karta 188-189),

– postanowienie o zmianie i uzupełnieniu postanowienia o przedstawieniu zarzutów J. S. (karta 192-195),

– protokół przeszukania (karta 209-211),

– historia choroby A. M. (karta 212),

– pismo ze Szpitala (...) (karta 226),

– opinie biegłego z zakresu anestezjologii (karta 252-253, 267-268),

– odpis wyroku Sądu Okręgowego w Warszawie XVIII Wydział Karny z dnia 04 grudnia 2013 roku, sygn. akt XVIII K 240/13 dot. S. M. i M. P. (1) (karta 361-361v)

oraz pozostały ujawniony w toku przewodu sądowego materiał dowodowy.

Ś. M. najpierw przesłuchaną w innej sprawie w charakterze podejrzanejw dniu 10.01.2012 roku, który to protokół załączono do akt niniejszej sprawy (k.: 7-8) m.in. powiedziała, że nie było takiej sytuacji, aby była z księdzem S. w ciąży, a następnie usunęła tą ciążę. Następnie będąc już przesłuchiwaną w charakterze świadka w dniu 10.01.2012 roku (k.: 9-12) A. M. (1) mówiła na temat księdza J. S. i ponownie powiedziała, że nigdy nie była w ciąży z księdzem i nie dokonała żadnej aborcji.W czasie kolejnego przesłuchania w postępowaniu przygotowawczym w dniu 12.01.2012 roku świadek A. M. (1) (k.: 16-18) oświadczyła, iż w poprzednich zeznaniach powiedział, że nigdy nie była w ciąży w księdzem J. S., ale w rzeczywistości była w ciąży, kiedy miał 17 lat, a ojcem dziecka był ksiądz J. S., z którym współżyła. W dalszych zeznaniach powiedziała, że kiedy nie dostałamiesiączki zrobiła test ciążowy i dowiedziała się, że jest w ciąży, o czym powiedziała J.. Potem zimą 2010 roku z J. przyszli razem do domu, w którym była jej mama. Dodała, że ona najpierw napisała do mamy sms-a o tym, że przyjdzie do domu z księdzem. Z J. powiedzieli o ciąży jej mamie, a następnie dowiedział się jej tata. W celu potwierdzenia ciąży świadek pojechała z rodzicami do lekarza do W.. Ten lekarz po przeprowadzeniu badania ginekologicznego potwierdził, że świadek była w ciąży. Po tej wizycie u lekarza J. spotkał się z rodzicami świadka i oni rozmawiali o jej ciąży, ale bez jej udziału. W swoich dalszych zeznaniach świadek – odpowiadając na pytania przesłuchującego – potwierdziła, że usunęła ciążę. Mówiła, że nie wie czy chciała urodzić to dziecko, jak też powiedziała, że nikt jej nie mówił, czy były jakieś przeciwwskazania zdrowotne dla urodzenia tego dziecka. Zeznała, że został przeprowadzony zabieg usunięcia ciążyw gabinecie w W., ale u innego lekarza, niż ten, u którego była wcześniej potwierdzić ciąże. Po zabiegu wróciła do domu.Powiedziała też, że podobno J. S. dawał jakieś pieniądze na przeprowadzenie zabiegu usunięcia ciąży, ale nie znała kwoty. Dodała, że J. nie było z nią podczas przeprowadzenia zabieguusunięcia ciąży, ale wiedział, że usunęła ciążę. Po aborcji ich stosunki stopniowo ulegały pogorszeniu aż doszło do tego, że się rozstali.

Po wyżej wymienionych przesłuchaniach A. M. biegła z zakresu psychologii T. C. wydała opinię sądowo – psychologiczną dot. tego świadka (k.: 39-41), w której stwierdziła, że stan rozwoju umysłowego świadka A. M. należy ocenić jako w pełni odpowiadający normie. A. M. (1) ma zachowaną zdolność spostrzegania, zapamiętywania i odtwarzania faktów.Tendencji do kłamstwa, konfabulacji i fantazjowania nie wykazała w złożonej relacji. Wykazała sytuacyjną tendencję do zaprzeczania. W złożonej relacji nie występują przejawy wpływu innych osób na jej treść. Zeznania świadka A. M. wydają się stanowić wartościowy materiał dowodowy.Sąd ocenił wyżej wymienioną opinię sądowo – psychologiczną jako wiarygodną i posiadającą moc dowodową, albowiem została ona wydana w sposób fachowy, w oparciu o wiedzę specjalistyczną i z zachowaniem reguł sztuki.

Świadek A. M. (1) w czasie następnego przesłuchania w postępowaniu przygotowawczym (k.: 169-174) podała, iż chyba w styczniu 2010 rokukupiła pierwszy test ciążowy i test ten zrobiła u siebie w domu, a następnie powiedziała J., że jest w ciąży. Ponieważ jej nie uwierzył, więc po kilku dniach kupiła drugi test i zrobiła go przy nim u J. w mieszkaniu. Postanowili powiedzieć o tym jej rodzicom. Świadek oświadczyła, że już zeznawała o całej sytuacji kiedy powiedzieli o tym jej mamie i nie będzie tego powtarzać. Dalej powiedziała, że pierwszą rozmowę odbyła sama z rodzicami, którzy stwierdzili, że musi być zbadana przez lekarza ginekologa. Ze słów świadka wynika, że jej mama powiedziała, że pojadą do W. do lekarza, który prowadził jej ciążę. Pamięta, że w lutym 2010 roku, już po feriach zimowych pojechała razem z rodzicami, tj. mamą i tatą do W. do jakiegoś lekarza, do jego prywatnego gabinetu na Ż., który był w okolicach ul. (...). Ten lekarz zbadał ją ginekologicznie i stwierdził, że prawdopodobnie jest w ciąży, ale nie miałpewności, bo nie miał w tym gabinecie aparatu do USG. Powiedział, że może być w 4-5 tygodniu ciąży i kazał jej zrobić badanie
USG, a następnie podał mamie świadka adres do jakiegoś lekarza, który robi USG. Z dalszej relacji świadka wynika, że ten gabinet z USG był gdzieś w pobliżu gabinetu tego pierwszego lekarza, też na Ż.. Na badanie USGświadek pojechała po kilku dniach tylko z tatą. Lekarz zrobił USG i stwierdził, że jest w ciąży, chyba w 6 tygodniu. Dostała od niego zdjęcie z USG wraz z opisem. Podała też, że lekarz powiedział jej, że ciąża przebiega prawidłowo, nie przepisał jej żadnych leków. Dodała, że u tego lekarza już nigdy więcej nie była. Świadek zaznaczyła, że J. S. wiedział o obu tych badaniach i o ich wynikach, gdyż informowała go o tym telefonicznie. Z dalszej relacji świadka wynika, że po badaniu USG, chyba następnego dnia, jej rodzice spotkali się z J. gdzieś na mieście, aby porozmawiać o ich przyszłości, ale ona nie była przy ich rozmowie. Pamięta, że rodzice, kiedy wrócili z tego spotkania, to powiedzieli jej, że J. wyparł się
dziecka, powiedział, że nie da mu nazwiska i że kazał usunąć ciążę. Zeznała też, że rodzice powiedzieli jej, że J. dał im albo ma dać w najbliższym czasie pieniądze na zabieg aborcji w kwocie 2 albo 3 tysięcy złotych. Dodała, że ona nie słyszała ich rozmowy ani nie widziała jak J. dawał pieniądze, natomiast wie to z opowiadań rodziców. Ze słów świadka wynika, że pamięta, iż tego dnia, po rozmowie rodziców z J., mama powiedziała, że „trzeba będzie zrobić tak jak on chce”. Następnie oświadczyła, iż pamięta, że ten lekarz, u którego była z rodzicami za pierwszym razem gdzieś przy ul. (...) wskazał im lekarza, który wykonuje zabiegi aborcji. Powiedział, że tym zajmuje się lekarz, który przyjmuje na ul. (...) w W., ale świadek nie pamiętała numeru ulicy ani nazwiska lekarza. W swoich dalszych zeznaniach podała, iżpo kilku dniach pojechała do tego lekarza na ul. (...). W. tego gabinetu sama, gdzie przyjął ją i zbadał lekarz - starszy pan, który potwierdził, że jest w ciąży i powiedział, że mogą umówić się na zabieg aborcji, ale nie w tym gabinecie przy ul. (...) tylko w gabinecie tego lekarza, który go polecił, tzn. w gabinecie lekarza, u którego była z rodzicami po raz pierwszy. Dalej świadek powiedziała, iż nie pamięta, czy ten starszy lekarz coś zapisywał w karcie i nie pamięta czy przepisał jej jakiś lek. Nie pamiętałateż dokładnie daty kiedy była u tego lekarza na (...), po czym dodała, że było to w lutym 2010 roku. Następnie zeznała, że po kilku dniach pojechała na zaplanowany i umówiony wcześniej zabieg usunięcia ciąży do gabinetu lekarskiego, w którym była po raz pierwszy na Ż.. W tym gabinecie był lekarz jej mamy, ten który ją badał po raz pierwszy, był też ten starszy lekarz z ul (...) oraz jeszcze jeden młody lekarz w wieku ok. 30-40 lat, który ją usypiał -anestezjolog. Dodała, że ona nie pamięta nazwiska żadnego z tych lekarzy. Z dalszej wypowiedzi świadka wynika, że pojechała do gabinetu ginekologicznego na zabieg aborcji po południu, nie pamięta dokładnej godziny, ale tego dnia nie poszła do szkoły. Nie pamiętała też, czy miała wtedy przy sobie swój telefon, ale jeżeli tak, to pewnie go wyłączyła. Ponownie powiedziała, że w tym gabinecie czekali już na nią trzej lekarze, o których mówiła. Oprócz nich nie było nikogo innego z personelu ani nie było też żadnych pacjentek. Dodała, iż wiedziała, że zabiegu aborcji ma dokonać lekarz z (...). Mówiła też, że widziała jak przed zabiegiem przekazywane są temu lekarzowi z (...) pieniądze, ale nie wie dokładnie w jakiej kwocie, słyszała że ok. 3.000 zł. Dalej zeznając powiedziała, że rozebrała się i położyła na fotelu ginekologicznym. Lekarz młody dał jej zastrzyk dożylnie i usnęła. Pamiętała też, że jak przyszła do gabinetu, to lekarz jej mamy był ubrany w biały fartuch, a lekarz z (...) i ten młody, co ją usypiał, byli ubrani w swoje ubrania, bez fartuchów. Jak się obudziła, to młodego lekarza już nie było, a lekarz z (...) był ubrany w biały fartuch. Świadek pamiętała, że ten młody lekarz tylko ją wybudził i kazał jej położyć się na normalnym łóżku. Jak się obudziła już zupełnie to jego już nie było, więc nie pamiętała nawet jak wyglądał. Dodała, że sobie pomyślała, iż ten młody lekarz musiał być z jakiegoś szpitala, bo miał sprzęt do narkozy, tzn. wenflon i zastrzyk do narkozy. Oświadczyła, że jak się obudziła zupełnie to się ubrała i wróciła do domu. Dodała, że zabieg trwał ok. 1 godziny. Lekarz z (...) powiedział jej, że przez ok. 2 tygodnie będzie mocniej krwawić, powiedział żeby zbyt dużo nie chodziła i żeby się nie forsowała. Ze słów świadka wynika, że po tym zabiegu przyjmowała jakieś leki, w postaci małych białych tabletek, ale nie wie co to były za leki ani kto jej je przepisał. Dodała, że ona tych leków nie kupowała sama. Mówiła też, że po zabiegu usunięcia ciąży czuła się dobrze, rzeczywiście mocniej krwawiła i nie ćwiczyła na WF-ie przez okres około jednegomiesiąca, ale nie pamiętała od jakiego lekarza miała zwolnienie z WF-u, po czym dodała, że to zwolnienie przyniósł jej tata, a ona zaniosła je do szkoły. Podała, że J. wiedział, iż jedzie na zabieg aborcji do W. i kiedy, gdyż sama mu o tym mówiła. Dodała też, że po zabiegu usunięcia ciąży napisała do J., że już jest po i że wróciła już do domu. W swoich dalszych zeznaniach świadek powiedziała, że nigdy nie była ciężko chora i nigdy nie mówiła J., że jest śmiertelnie chora, a jej rodzice nigdy nie potrzebowali pieniędzy na jej leczenie, bo nie byłotakiej konieczności. W czasie przesłuchania świadkowi okazano zdjęcia lekarzy: zdjęcie nr 1 z wizerunkiem M. P. (1) orazzdjęcie nr 2 z (...) M. z Lecznicy przy ul. (...) w W., po czym świadek zeznała, że na obu tych zdjęciach rozpoznaje lekarzy, którzy uczestniczyli w zabiegu usunięcia jej ciąży w lutym 2010 roku w gabinecie ginekologicznym na Ż. w W.. Na zdjęciu nr 1 świadek rozpoznała lekarza jej mamy, do którego pojechała z rodzicami po raz pierwszy i powiedziała, że u tego lekarza w gabinecie dokonano usunięcia ciąży. Mówiła też, żeten lekarz rozpoznał u niej ciążę i skierował ją na badanie USG oraz polecił i wskazał lekarza, który jest na zdjęciu nr 2, jako tego który zajmuje się zabiegami usuwania ciąży. Kiedy w czasie przesłuchania powiedziano świadkowi nazwisko lekarza ze zdjęcia nr 1 tj. M. P. (1), to świadek oświadczyła, że przypomniała sobie, że ten lekarz jej mamy ze zdjęcia nr 1 ma na nazwisko P.. W dalszych zeznaniach podała, że na zdjęciu nr 2 rozpoznaje lekarza, który przyjął ją i przebadał w gabinecie przy ul. (...) w W., a który to lekarz, według ich ustaleń, miał dokonać zabiegu usunięcia ciąży. Mówiła też, że on był w gabinecie tego lekarza na zdjęciu nr 1, kiedy ona pojechała tam na zabieg. Słyszała jak on mówił w gabinecie na (...), że jest w ciąży i że mogą się umówić na przeprowadzenie zabiegu aborcji za kilka dni. W swoich dalszych zeznaniach świadek powiedziała, że o fakcie usunięcia przez nią ciąży wiedział J. S., jej rodzice i jej przyjaciółka M. K., a dopiero później powiedziała o tym jeszcze A. B..

Wobec faktu, iżświadek A. M. (1) – po zdarzeniu będącym przedmiotem postępowania korzystała z pomocy psychologa i lekarza psychiatry uczęszczając na terapię do Instytutu (...) przy ul (...) w W. od początku 2010 roku, a nadto uczęszczała do Gabinetu Psychiatrii dla Dzieci, Młodzieży i Dorosłych w W. przy ul. (...), również od początku 2010 roku, to Sąd na rozprawie dnia 15 października na podstawie art. 192 § 2 k.p.k. w zw. z art. 193 § 1 i § 3 k.p.k. oraz art. 194 k.p.k. dopuścił dowód z kompleksowej opinii biegłego psychologai biegłego lekarza psychiatry na okoliczność stanu zdrowia psychicznegoświadka A. M. w czasie zdarzenia i w czasie składania zeznań przed Sądem oraz stanu rozwoju umysłowego tego świadka, zdolności dokonywania przez tegoż świadka spostrzeżeń, ich przechowywania i odtwarzania oraz tego, czy świadek ma skłonności do konfabulacji, fantazjowania, czy ulega sugestii oraz przesłuchał świadka w obecności biegłego psychologa i biegłego psychiatry (k.: 600-601).

Na rozprawie głównej przed Sądem w dniu 15 października 2014 roku świadek A. M. (1) (karta 602-603) – będąc przesłuchiwana w obecności psychologa W. G. i biegłego psychiatry M. B.- w swoich zeznaniach podała, że nie pamięta oskarżonego, nawet nie wiedziała jak się nazywa, dopóki nie dostała wezwania. Ze słów świadka wynika, że pamięta, iż pojechała z tatą do gabinetu, gdzie było już dwóch lekarzy, ale nie pamięta teraz jak się nazywali. Lekarze przeprowadzili jakąś rozmowę z jej tatą. Ona weszła do gabinetu, rozebrała się i wtedy dostała narkozę. Lekarze przed zabiegiem nie rozmawiali z nią, nie pytali czy ma alergię na coś i czy choruje. Nie robili żadnych zapisów, żadnej dokumentacji.Powiedziała, że jeszcze była osoba trzecia, ale nie kojarzytwarzy i ta osoba dała jej narkozę. Dodała, że również ta osoba trzecia nie rozmawiała z nią. Powiedziała też, że nie wie, o czym lekarze rozmawiali między sobą. Następnie zeznała, że badania wcześniejsze wykazały, iż płód był żywy. Po ujawnieniu świadkowi przez Sąd jej zeznań z postępowania przygotowawczego z k.: 7-8 – potwierdziła ich treść, a po ujawnieniu zeznań z kart: 9-12 w odpowiednim zakresie od słów: „Ja nigdy nie byłam …” z karty 11 do słów: „… zabronił.” z karty 11 – podała, że potwierdza, iż tak wcześniej powiedziała w trakcie przesłuchania, że nie była w ciąży z księdzem i nie dokonywała żadnych aborcji, ale to w rzeczywistości nie jest prawdą. Dodała, że wcześniej nie powiedziała, bo się bała, że to wszystko wyjdzie na jaw. W rzeczywistości było tak, że była w tej ciąży i była aborcja. Następnie po ujawnieniu świadkowi przez Sąd jej zeznań z postępowania przygotowawczego z k.: 16-18 oraz z kart: 169-179 w odpowiednim zakresie od początku protokołu z karty 169 do słów: „na temat usunięcia ciąży.” z karty 174 – potwierdziła ich treść.

W wydanej do niniejszej sprawy opinii do protokołu rozprawy z dnia 15 października 2014 roku zgodnie z w/wym. postanowieniem Sądu biegły psycholog W. G. (k. 604) podał, iżna podstawie uczestnictwa w przesłuchaniu w dniu dzisiejszym A. M. oraz badania psychologicznego, które obejmowało psychologiczną obserwację jej zachowania w okresie rozprawy sądowej, a takżeprzeprowadzonego wywiadu i informacji z akt sprawy stwierdził, że:

1.  ocenia sprawność umysłową świadka, jako funkcjonującą na poziomie normy przy bardzo dobrym rozumieniu, rozumowaniu i werbalizacji myśli;

2.  jej procesy spostrzegania wzrokowego i słuchowego funkcjonują prawidłowo;

3.  zapamiętywanie materiału spostrzeżeniowego w tym materiału, związanego z tematyką niniejszej sprawy jest prawidłowe, nie występują luki pamięciowe ani inne deformacje procesu zapamiętywania spostrzeżeń. Pojawiające się w kolejnych zeznaniach opuszczanie szczegółów, o których mówiła we wcześniejszych zeznaniach, jest naturalnym procesem, pochodzącym od upływu czasu, a także zjawiska wypierania z pamięci przykrych szczegółów dotyczących meritum tej sprawy, jest to proces naturalny. W procesie odtwarzania zapamiętanego materiału spostrzeżeniowego, mamy do czynienia ze zjawiskiem stopniowego gubienia szczegółowych spostrzeżeń, pochodzących od właściwości jej pamięci, omówionych powyżej w jej zeznaniach, nie ujawniają się deformacje, w tym fantazje, konfabulacje czy treści zasugerowane;

4.  z psychologicznego punktu widzenia informacje zawarte w wypowiedziach A. M. mogą być traktowane jako wartościowe materiały dla tej sprawy.

Natomiast w wydanej do niniejszej sprawy opinii do protokołu rozprawy z dnia 15 października 2014 roku biegły psychiatra M. B. (k. 604) stwierdził, iżopiniowana znajduje się w prawidłowej orientacji i jasnej świadomości oraz znajduje się w prawidłowym nastroju. Na podstawie badania należy uznać, że opiniowana nie cierpi w tej chwili na żadne zaburzenia psychiczne, które mogłyby deprecjonować składane przez nią zeznania przed Sądem.

W ocenie Sądu wyżej wymienione opinie wydane przez biegłego psychologa W. G. i biegłego psychiatrę M. B. zostały wydane w sposób fachowy, w oparciu o wiedzę specjalistyczną i z zachowaniem reguł sztuki, w związku z tym są wiarygodne i posiadają moc dowodową.

W świetle powyższych opinii wydanych przez biegłych Sąd dokonując oceny zeznań świadka A. M. uznał je za wiarygodne, albowiem są spójne i logiczne oraz korespondują z pozostałym ujawnionym w toku przewodu sądowego materiałem dowodowym w postaci zeznań świadków poniżej przedstawionych i omówionych, które Sąd obdarzył walorem wiarygodność, jak i w postaci dokumentacji medycznej zabezpieczonej do sprawy z badania USG, z którym tworzą zgodną całość. Sąd nie dopatrzył się okoliczności podważających wiarygodność zeznań tego świadka. Podnieść należy, że Sąd nie dopatrzył się również w wypowiedziach świadka A. M. chęci fałszywego oskarżania T. M. (1), czy S. M. i M. P. (1). Podkreślić jednak należy, że świadek nie opisała dokładnie szczegółów zdarzenia związanego z zabiegiem przerwania ciąży, co nie umniejsza prawdomówności tego świadka, albowiem podkreślić należy, że świadek była przesłuchiwana po raz pierwszy około dwóch lat od zajścia, co oznacza, że jego szczegóły mogły już zatrzeć się w jej pamięci. Nie należy także zapominać, że było to dla niej wyjątkowo traumatyczne przeżycie, toteż oczywistym jest, że chciała je wymazać ze swojej pamięci, o czym podał biegły psycholog w swojej opinii stwierdzając, iż pojawiające się w kolejnych zeznaniach opuszczanie szczegółów, o których mówiła we wcześniejszych zeznaniach, jest naturalnym procesem, pochodzącym od upływu czasu, a także zjawiska wypierania z pamięci przykrych szczegółów dotyczących meritum tej sprawy, jest to proces naturalny. Dalej biegły zaopiniował, iż w procesie odtwarzania zapamiętanego materiału spostrzeżeniowego, mamy do czynienia ze zjawiskiem stopniowego gubienia szczegółowych spostrzeżeń, pochodzących od właściwości jej pamięci. W ocenie Sądu prawdziwości zeznań tego świadka nie podważa także okoliczność, że w czasie pierwszych dwóch przesłuchań zaprzeczyła jakoby była w ciąży z księdzem J. S. i dokonała aborcji, albowiem oczywistym się jawi, że żyjąc w małym środowisku obawiała się skandalu, co wyjaśniła w czasie przesłuchania na rozprawie, że zaprzeczyła tym faktom, gdyż bała się, że to wszystko wyjdzie na jaw.

Przesłuchany w niniejszej sprawie w charakterze świadka R. M. przesłuchanym w innej sprawie, który to protokół załączono do akt niniejszej sprawy (k.: 13-14) odmówił odpowiedzi na pytanie, aby wiedział coś na temat tego aby córka była w ciąży z księdzem.W czasie kolejnego przesłuchania w postępowaniu przygotowawczym w dniu 12.01.2012 roku (k.: 27-29) świadek R. M. (1) m.in. podał, żena początku 2010 roku, w okresie chyba ferii, dowiedział się od żony, że A. jest w ciąży z księdzem. Ze słów świadka wynika, że umówił się z księdzem na spotkanie i że spotkali się pod K. w J.. Świadek z żoną czekali na niego w samochodzie, jak ksiądz przyjechał, to wsiadł do ich auta. Dalej powiedział, że był wówczas bardzo zdenerwowany i nie pamięta szczegółów rozmowy, ale podał, że ksiądz J. S. przyznał, że jest ojcem dziecka A.. Ze słów świadka wynika, żeksiądz J. powiedział, że może dać pieniądze, to była kwota chyba 3000 zł., którą przekazałwiedząc, żete pieniądze w kwocie 3000 zł. przekazuje do opłacenia lekarza. Świadek nie wiedział, czy ks. J. z jego córką rozmawiali o usunięciu ciąży. W swoich dalszych zeznaniach podał, iż w jego ocenie córka w okresie przed lutym 2010 roku, jak i po tej dacie, zamknęła się w sobie nie dopuszczając ich do siebie.Świadek R. M. (1) w czasie innego przesłuchania w postępowaniu przygotowawczym w dniu 23.10.2012 roku (k.: 230-234), będąc przesłuchanym do protokołu przesłuchania podejrzanego w innej sprawie, podał, iżo ciąży córki z księdzem J. S. dowiedział się od żony osobiście w domu w lutym 2010 roku. Ze słów świadka wynika, że postanowił z żoną spotkać się z księdzem, umówili się na spotkaniewieczorem w okolicach (...) w J.. Świadek przyjechał z żoną, zaś ksiądz sam. Rozmowa przeprowadzona w samochodzieświadka trwała około pół godziny do godziny. Zeznał, iż nie pamięta czy w czasie tej rozmowy padł temat aborcji. W dalszych zeznaniach powiedział, że podczas rozmowy padło stwierdzenie o usunięciu ciąży i że to on powiedział o usunięciu, jako o jednej z możliwości, zaś ksiądz nie wykluczył usunięcia ciąży. Dodał, że podczas rozmowy wyszło, że jeżeli zapadłaby decyzja o usunięciu ciąży, to oni nie mają na to pieniędzy, a wówczas ksiądz powiedział, że postara się pożyczyć od dobrych znajomych i da im znać. Zaznaczył, że podczas tego spotkania praktycznie zapadała decyzja o aborcji. Później w rozmowie telefonicznej ksiądz powiadomił, że ma te pieniądze, więc następnego dnia spotkali się przy(...) w L. i ksiądz przekazał świadkowi kopertę z pieniędzmi w kwocie 3.000 zł. Dodał, że kwota około 3.000 zł. jako koszt zabiegu padła już podczas spotkania przy (...). Z dalszych zeznań świadka wynika, że przed decyzją o aborcji byli na wizycie kontrolnej u lekarza P. przy ul. (...). Lekarz potwierdził po badaniu, że A. jest w ciąży i zlecił USG. Na to badanie do lekarza świadek zawiózł żonę i córkę, które razem weszły do gabinetu, potem wyszła żona jak lekarz robił badanie. Powiedział też, że później,już po spotkaniu przy(...), onsam zawiózł córkę do W. na badanie USG, za które zapłacił z własnych pieniędzy. Dodał, że nie wie, czy miał już wówczas te 3.000 złotych. Po badaniu USG świadek pojechał z córką na M. z wynikami. Mówił też, że P. polecił im lekarza M., który przyjmował przy (...). Dodał, że u M. przy (...) była zwykła wizyta, apo wizycie na (...) była kolejna wizyta przy M., podczas której był dokonany zabieg usunięcia ciąży. Podał, że on wtedy pojechał razem z córką samochodem. Za zabieg zapłacili dokładnie 2.500 zł., pozostałe 500 złotych zostało wydane na wizyty kontrolne i lekarstwa po zabiegu. Ze słów świadka wynika, że córka mówiła mu, iż podobno było 3 lekarzy w gabinecie, czyli P., M. i anestezjolog. Zaznaczył, że na pewno był anestezjolog, gdyż A. mówiła, że ją usypiał. Mówił też, że P. kojarzy z widzenia jeszcze jak leczył żonę, M. zna z nazwiska, natomiast nie wie jak nazywał się anestezjolog. Świadek nie pamiętał ile trwał ten cały zabieg. Mówił, że po zabiegu wrócili do domu, on wziął urlop i opiekował się córką. Podał też, że jego córka około 2-3 tygodni po zabiegu była na wizycie u P. w jego gabinecie przy ul. (...), u którego to lekarza były jeszcze ze 2-3 wizyty, kolejna po około pół roku po zabiegu. Świadek nie pamiętał ile u niego kosztowały wizyty, po czym dodał, że chyba po 100 złotych. Mówił też, że to on później woził córkę do lekarza na te wizyty kontrole. Zaznaczył, że więcej nie miał kontaktu z tymi lekarzami. Składając zeznania na rozprawie głównej przed Sądem w dniu 18 lipca 2014 roku świadek R. M. (1) (karta 578-580) podał, iżnie widział oskarżonego, gdyż nie miał takiej możliwości, ale wiedział, że będzie, po czym dodał, że nie znałgo z imienia i nazwiska. Dalej powiedział, że jego córka A. była w ciąży i ta ciąża została usunięta. Mówił też, że w lutym 2010 roku nie mieli odłożonych żadnych pieniążków. Świadek nie przypominał sobie, żeby była taka sytuacja, aby prosili córkę o pożyczenie od J. S. 200 zł., bo nie mieli pieniędzy na życie. Zaznaczył, że z pieniędzmi na codzienne wydatki nie mieli problemu, nie musieli pożyczać. Ze słów świadka wynika, że nie przypomina sobie, aby któryś z lekarzy, do których jeździli z córką, powiedział, że płód jest obumarły. Świadek nie przypominał sobie też, aby mówił w rozmowie z J. S., że płód jest obumarły. Po ujawnieniu świadkowi przez Sąd jego zeznań z postępowania przygotowawczego z k.: 13-14, 27-29 oraz z k.: 230-234– potwierdził ich treść.

Przesłuchana w niniejszej sprawie w charakterze świadka A. M. (2) będąc przesłuchaną w innej sprawie, który to protokół załączono do akt niniejszej sprawy (k.: 23-26) m.in. powiedziała, że jest mamą A. M.. W ferie 2010 roku dowiedziała się, iż jej córka jest w ciąży z księdzem J. S.. Jakiś czas po10.02.2010 r. świadek i jej mąż spotkali się z księdzem J. wieczorem przy (...)w J.. Czekali na niego w samochodzie, on się spóźniał, świadek powiedziała do niego aby wsiadł do ich auta i po chwili wsiadł. Rozmawiali na temat związku ich córki z księdzem. W dalszych zeznaniach świadek podała, że wydaje jej się,iż tego dnia rano była z córką u ginekologa, który potwierdził, że A. jest w ciąży, po czymdodała, żeto był chyba 8 tydzień, nie wie czy były jakieś przeciwwskazania do urodzenia tego dziecka. Powiedziała też, że ksiądz J. na drugi dzień dał pieniądze w kwocie 3.000 zł. na przeprowadzenie aborcji u córki. Świadek nie wiedziała, czyksiądz J. namawiał córkę do usunięcia ciąży.Dodała, że po zabiegu córka była w domu przez okres około dwóch tygodni. Bali się o córkę, żeby sobie czegoś nie zrobiła, ona była zamknięta w sobie.Świadek A. M. (2) w czasie innego przesłuchania w postępowaniu przygotowawczym(k.: 235-239)ponownie zeznała, że o tym, iż A. jest w ciąży dowiedziała się w lutym,po 05 lutego 2010 roku, w ferie zimowe. A. miała wtedy 17 lat. Mówiąc o tym podała, iż A. powiedziała jej, że jedzie z koleżankami do kina do W.. Tego samego dnia napisała do niejsms-a, że muszą poważnie porozmawiać i że tego dnia przyjdzie do domu z kimś kto ją kocha i będzie o nią dbał. Dodała, że taki był kontekst tej wiadomości. Ponownie opowiadała o okolicznościach, w których dowiedziała się o ciąży córki A. z księdzem J. S., co miało miejsce chyba09 lutego 2010 roku, którą to wiadomość przekazała następnie mężowi. Dalej mówiła, iż postanowili z mężem, że muszą sprawdzić u lekarza, czy rzeczywiście A. jest w ciąży, więc poddała pomysł, żeby pojechać do W. do lekarza, który prowadził jej ciążę z A., do P., który przyjmował na ul. (...). Umówili wizytę i w poniedziałek ok. 13 lutego 2010 roku oboje z mężem pojechali z A. na badanie do dr P. na ul. (...) w W.. Lekarz zbadał ją ginekologicznie i stwierdził, że A. jest w ciąży w 6 lub 7 tygodniu. Powiedział, że muszą zrobić USG i jeśli chcą prywatnie, to ma zaprzyjaźnionego lekarza z aparatem do USG bardzo blisko swojego gabinetu. Zapisali się na wizytę na USG na następny dzień. Na badanie pojechał z A. mąż świadka. Lekarz, który robił to USG potwierdził,że A. jest w ciąży i dał im wydruk - zdjęcie z USG. Jak już mieli to zdjęcie, to chcieli pokazać je księdzu J.. Mąż umówił spotkanie z księdzem J. S., który niechętnie się na nie zgodził. Następnego dnia wieczorem przy sklepie (...) w J. obydwoje spotkali się z księdzem, który spóźnił się na spotkanie. Wsiadł do ich samochodu z tyłu. Mąż zaczął rozmowę, powiedzieli, że byli z A. u lekarza, który stwierdził ciążę, ona powiedziała, że mają ze sobą wynik tego badania i chciała mu go pokazać, ale on nie był nim w ogóle zainteresowany, nie chciał zobaczyć tego wyniku. Ze słów świadka wynika, że w czasie dalszej rozmowy dotyczącej przyszłości A. padła propozycja aborcji. J. S. powiedział, że zapłaci za zabieg aborcji, tylko musi pożyczyć od kogoś pieniądze. Świadek zaznaczyła, że podczas tego spotkania zapadła decyzja o usunięciu ciąży A.. Za zabieg miał zapłacić J. S., który następnego dnia przekazał pieniądze w kwocie 3.000 zł. na zabieg aborcji A.. Następnego dnia miała miejsce wizyta A. u dr P.. Z wypowiedzi świadka wynika, żedr P. powiedział, że pomoże rozwiązać ten problem, że sam nie usunie ciąży, ale ma kolegę ginekologa, który może dokonać aborcji. Nie podał nazwiska tego lekarza, ale powiedział, że A. musi być zbadana przez tamtego lekarza. Tak też się stało, A. została przebadana przez tego lekarza, który miał dokonać aborcji, to było w gabinecie przy ul. (...) w W., ale w tym gabinecie nie było warunków do przeprowadzenia zabiegu i dr P. powiedział, że zabieg odbędzie się u niego w gabinecie na ul. (...), że on będzie asystował tamtemu lekarzowi, że zadba o to, aby wszystko przebiegało pomyślnie i że będzie obecny przy zabiegu lekarz anestezjolog. Świadek podała, iż nie wie jaki anestezjolog miał usypiać A. do zabiegu oraz że nie zna nazwisk obu tych lekarzy. Z dalszych zeznań świadka wynika, że wydaje jej się, że około 20 lutego 2010 roku w gabinecie dr P. przy ul. (...) w W. odbył się zabieg usunięcia ciąży A., którego miał dokonać lekarz z ul. (...). W czasie przesłuchania świadkowi okazano wizerunek osoby nr 2, po czym świadek powiedziała, że na tym zdjęciu jest lekarz z ul. (...), który miał dokonać aborcji. Dalej podała, iż nie wie kim był anestezjolog, nie zna jego nazwiska. Zaznaczyła jednak, że widziała tego anestezjologa, gdyż mijała się z nim na schodach klatki schodowej u P.. Świadek opisała jego wygląd dodając, że niósł ze sobą dużą, skórzaną, szeroką torbę, trochę przypominającą obudowę maszyny do szycia. W czasie przesłuchania świadkowi okazano wizerunek osoby nr 6, po czym świadek powiedziała, że wydaje jej się, iż jest to lekarz anestezjolog, którego mijała na klatce schodowej u dr P.. Zaznaczyła, że nie ma stu­procentowej pewności czy to jest ten sam człowiek, ale wygląda tak samo. Z dalszej wypowiedzi świadka wynika, że pieniądze w kwocie 2500 zł. zostały przekazane do rąk tego lekarza, którego rozpoznała na zdjęciu nr 2 przed rozpoczęciem zabiegu. Po zabiegu aborcji lekarz, który go dokonywał przepisał A. jakiś antybiotyk przeciwko zakażeniom. Powiedziała też, że po zabiegu A. była jeszcze u dr P. na dwóch albo trzech wizytach kontrolnych, a 500 zł., które pozostały z tych 3.000 zł., które przekazał J. S., zostały wydane właśnie na te wizyty i lekarstwa dla A.. Świadek powiedziała także, że A. cały czas pozostaje pod opieką psychologa i psychiatry.Składając zeznania na rozprawie głównej przed Sądem w dniu 18 lipca 2014 roku świadek A. M. (2) (karta 580-581) podała, żecórka była w ciąży, która została usunięta, ale nie wie nic na temat tego, jaki lekarz anestezjolog był obecny przy zabiegu. W swoich dalszych zeznaniach świadek – indagowana przez prokuratora – podała, iż nigdy nie zwracali się do J. S. ani osobiście, ani za pośrednictwem A. o pożyczenie pieniędzy na życie. Mówiła też, że żaden z lekarzy, do których jeździła z córką na wizyty, nie powiedział, że płód jest obumarły. Po ujawnieniu świadkowi przez Sąd jej zeznań z postępowania przygotowawczego z k.: 23-26 oraz z k.:235-239– potwierdziła ich treść.

Sąd dokonując oceny zeznań świadków R. M. (1) i A. M. (2) uznał je za zgodne z prawdą, albowiem są spójne i logiczne oraz korespondują ze sobą tworząc zgodną całość. Korespondują one również z pozostałym ujawnionym w toku przewodu sądowego materiałem dowodowym w postaci zeznań świadka A. M. oraz zeznań świadków poniżej przedstawionych i omówionych, które Sąd obdarzył walorem wiarygodność, jak i w postaci dokumentacji medycznej zabezpieczonej do sprawy z badania USG z dnia 17.02.2010 roku, z którym tworzą spójną całość. Sąd nie dopatrzył się okoliczności podważających wiarygodność zeznań tych świadków. Podnieść należy, że Sąd nie dopatrzył się również w wypowiedziach wyżej wymienionych świadków chęci fałszywego oskarżania T. M. (1), czy S. M. i M. P. (1). Wprawdzie świadkowie nie opisali dokładnie szczegółów zdarzenia związanego z zabiegiem przerwania ciąży, jednak podkreślić należy, że nie byli bezpośrednio w gabinecie, w którym przeprowadzono ten zabieg, co nie umniejsza prawdziwości ich zeznań. Nadto zauważyć należy, że po raz pierwszy od zajścia byli oni przesłuchiwani około dwóch lat, co oznacza, że jego szczegóły mogły już zatrzeć się w ich pamięci. Podnieść jednak należy, że świadkowie konsekwentnie opisywali to co zapamiętali z zabiegu przerwania ciąży, a ich zeznania są zgodne. Wobec powyższego Sąd oceniając zeznania świadków R. M. (1) i A. M. (2) stwierdził, iż wyżej wymienieni podawali w nich to co zapamiętali ze zdarzeń, w których brali udział, a które miały miejsce około dwóch lat przed tym jak je opisywali, toteż oczywistym się jawi, że wiele szczegółów tych zajść mogło zatrzeć się w pamięci świadków. Wiarygodności zeznań świadka R. M. (1) nie podważa okoliczność, że w czasie pierwszego przesłuchania odmówił odpowiedzi na pytanie dot. okoliczności, czywiedział coś na temat tego aby córka była w ciąży z księdzem, gdyż skorzystał z przysługującego mu prawa. Również wiarygodności zeznań tego świadka nie podważa okoliczność, iż na początku podał inną nazwę supermarketu, pod którym miało miejsce spotkanie z księdzem J. S., gdyż mógł tego nie pamiętać.

W tym miejscu dodać należy, że w ocenie Sądu czynności okazania świadkowi A. M. (2) wizerunku oskarżonego T. M. (1) i świadkowi A. M. wizerunków osób S. M. i M. P. (1) nie spełniają wymogów art. 173 § 1 i § 3 k.p.k., gdyż okazano zdjęcie jednej osoby, a w konsekwencji zaś nie zostały spełnione wymogi dokonania wyboru spośród co najmniej czterech osób. Zaznaczyć jednak należy, że czynność okazania nie była jedynym kryterium rozpoznania osób oskarżonego T. M. (1) oraz S. M. i M. P. (1), a zatem nie może zdezawuować wartości zeznań omawianych świadków.

Przesłuchany w niniejszej sprawie w charakterze świadka J. S. przesłuchanym w innej sprawie do protokołu przesłuchania podejrzanego, który to protokół załączono do akt niniejszej sprawy (k.: 35-37) m.in. podał, że z A. M. zaczął współżycie chyba w kwietniu 2011 roku.Podał też, iż było takie wydarzenie, że A. była chora na anemię, ale dodał, iż nie pamięta kiedy to było, na początku ich znajomości, kiedy jeszcze nie współżyli. A. mówiła, że ma niewiele życia przed sobą i że bierze jakieś lekarstwa, a ponieważ jej rodzice nie mieli pieniędzy, a potrzebowali na leczenie, to dał 3.000 zł. na jej leczenie, ale nie ma na to pokwitowania. Dodał, że pieniądze te przekazał rodzicom A. u nich w domu. Nie wiedział, czy A. wyzdrowiała. W dalszych zeznaniach mówił, że nigdy nie był u A. w domu i nigdy nie mówił jej rodzicom o tym, że ona jest w ciąży. Zaznaczył, że ona nigdy nie była z nim w ciąży i nie wie nic o tym, aby ona przeprowadziła aborcję.Ś. S. czasie innego przesłuchania w charakterze podejrzanego do innej sprawy (k.: kart: 196-197)jedynie oświadczył, że nie przyznaje się do popełnienia zarzucanych mu czynów i skorzystał z prawa odmowy składania wyjaśnień.Składając zeznania na rozprawie głównej przed Sądem w dniu 04 czerwca 2014 roku świadek J. S. (karta 537-540) opisywał okoliczności poznania A. M. w 2007 roku i mówił na temat charakteru ich znajomości oraz że zakochał się w tej kobiecie. Po pewnym czasie doszło między nimi do współżycia płciowego i owocem tego była ciąża A., o której poinformowała (...) Następnie poinformowali o tymmamę A. A. M. (2), która to rozmowa miała miejsce w ich domu w L.. Dalej mówił, że umówił się z ojcem A. na spotkanie z nim i jego żoną w J. pod (...) na parkingu późnym wieczorem. Przyjechał na spotkanie, na parkingu był tylko samochód państwa M., zaparkował obok i zaproszony wsiadł do ich auta. Z dalszej relacji świadka wynika, że został poinformowany przez panią M., iż A. była razem z nią na badaniach ginekologicznych, na badaniach USG, które wykazały, że płód jest obumarły. Ten stan, który jest obecnie, zagraża zdrowiu A. i należy ją oczyścić z tego płodu, aby to nie zagrażało jej zdrowiu. Aby ten zabieg przeprowadzić potrzebują pieniędzy, ponieważ nie mieli już pieniędzy z uwagi na to, że wykosztowali się na badania i wobec tego proszą go o wsparcie finansowe i padła konkretna kwota 3000zł. Zaznaczył, że to pani A. tak mówiła. Powiedział dalej, że następnie – na jego pytanie w jakiej formie i kiedy ma to przekazać – zostało mu oznajmione, że skontaktują się znim w tej sprawie, ale nie wie kto to powiedział, czy pani A. czy pan M.. Dalej zeznał, iż następnego dnia po tym spotkaniu zadzwonił do pana M. i pan M. powiedział, że spotkają się w L. na parkingu przy jakimś domu towarowym przed południem, więc przyjechał na to spotkanie z tą kwotą pieniędzy. Po pewnym czasie przyjechał pan M., zaprosił go do swojego samochodu, więcon wsiadł i dał mu pieniądze, które były włożone do koperty i były w różnych nominałach. Pan M. wziął kopertę. Powiedział też, że on otrzymał od A. kilka sms-ów w dniu, kiedy zabieg miał być przeprowadzony. Nic nie wskazywało, że miał to być przeprowadzony zabieg aborcji i nikt też o tym nie mówił. Następnie dodał, że od tego momentu do jego aresztowania w 2012 roku A. często powtarzała ich dzieciakom na chórze, że to było poronienie. W swoich dalszych zeznaniach świadek – odpowiadając na pytania prokuratora – podał, iż A. M. (1) niejednokrotnie mówiła mu, że jest chora na anemię, a w jednym z sms-ów napisała, że źle się czuje i jest to spowodowane problemami z krwią. Była też kwota 200 zł., którą przekazał A., a o które A. prosiła, rzekomo w imieniu ich matki, która była im potrzebna. Jakiś czas później ta kwota była mu zwrócona. Na leczenie z anemii nie przekazywał żadnych pieniędzy.Po ujawnieniu świadkowi przez Sąd jego zeznań z postępowania przygotowawczego z k.: 35-37 – oświadczył, że nie potwierdza dodając, że to była jego pewna forma obrony. Następnie powiedział, iżta kwota 3.000zł., to było na oczyszczenie A., czyli nie na leczenie jak w odczytanych zeznaniach. Mówił też, że był w domu A., natomiast w odczytanych wyjaśnieniach, gdzie mówił, iż nie był u niej w domu, to była forma obrony. Zaznaczył, że po aresztowaniu pewne fakty pomieszał ze sobą, natomiast dzisiaj mówił prawdę, a nie w odczytanych wyjaśnieniach. Świadek J. S. po ujawnieniu mu przez Sąd jego zeznań z postępowania przygotowawczego z k.:196-197 powiedział, iż potwierdza, że oświadczył jak w odczytanym protokole.

Sąd dokonując oceny zeznań świadka J. S. w części uznał je za zgodne z prawdą, a w części odmówił im waloru wiarygodności i tak Sąd uznał za zgodne z prawdą zeznania świadka w części, w których to wypowiedziach podał odnośnie tego, że dowiedział się od A. M., iż jest ona z nim w ciąży, że informację tą przekazali mamie A. M. - A. M. (2) oraz że miało miejsce spotkanie z rodzicami A. M. pod supermarketem. Sąd natomiast odmówił wiarygodności pierwszym twierdzeniom świadka z przesłuchania w postępowaniu przygotowawczym, że przekazał 3.000 zł. rodzicom A. M. z uwagi na to, że miała problemy zdrowotne, chorowała na anemię, albowiem nie znajdują one potwierdzenia w zeznaniach świadków A. M., A. M. (2) i R. M. (1) i stanowią przyjętą przez świadka linię obrony w postepowaniu prowadzonym przeciwko niemu, zresztą sam temu zaprzeczył w czasie przesłuchania na rozprawie. Nadto Sąd nie obdarzył walorem wiarygodności twierdzeń świadka z rozprawy, że A. M. (2), która na spotkaniu była z mężem R. M. (1), poinformowała go, iż badania USG A. M. wykazały, że płód jest obumarły, a obecny stan zagraża zdrowiu A. i należy ją oczyścić z tego płodu, na który to zabieg potrzebują pieniędzy w kwocie 3000zł., albowiem zeznania, składane w czasie kiedy jeszcze wyrok wydany wobec J. S. nie był prawomocny stanowią przyjętą przez niego linię obrony mającą na celu zminimalizowanie lub uniknięcie odpowiedzialności karnej w jego sprawie. Nadto za odmówieniem waloru prawdziwości tym twierdzeniom świadka z rozprawy świadka przemawiają zeznania wiarygodnych świadków A., A. i R. M. (2), jak również zeznania wiarygodnego świadka T. L., poniżej przedstawione i omówione, który – jak powiedział – wykonał pacjentce A. M. badanie USG w czasiewizyty u niego w dniu 17.02.2010 roku podczas którego stwierdził u niej ciążę 7 tygodniową.Potwierdza to także wynik badania USG A. M. z dnia 17.02.2010 roku przez dr T. L., o czym będzie mowa poniżej. Powyższe jednoznacznie wskazuje, że płód był żywy.Sąd nie kwestionuje twierdzeń świadka z rozprawy, że przekazał pieniądze w kwocie 3.000 zł. na zabieg, gdyż potwierdzają to w swoich zeznaniach świadkowie R. M. (1), A. M. (2) i A. M. (1). Oczywiści cel tego zabiegu podany przez świadka jest niewiarygodny, ale o tym już pisano powyżej.Częściowe danie wiary zeznaniom świadka J. S., a w części odmówienie im prawdziwości nie rodzi samo w sobie wewnętrznych sprzeczności, albowiem oczywistym pozostaje, że niektóre osoby, czy to oskarżeni, czy to świadkowie będący także oskarżonymi w sprawach prowadzonych przeciwko nim - a z taką sytuacją mamy do czynienia w niniejszej sprawie, gdyż wyrok wydany przeciwko J. S. w dacie składania przez niego zeznań w niniejszej sprawie nie był jeszcze prawomocny -aby dodać wiarygodności całym czy to wyjaśnieniom, czy zeznaniom, elementy pomocne w uniknięciu odpowiedzialności karnej osadzają w realiach całego zdarzenia. W ten sposób uwiarygodniają prawdziwymi okoliczności pozostałe – nieprawdziwe.

Z załączonego do akt sprawy protokołu przeszukania Kliniki (...) w W. przy ul. (...) (k. 138-142) wynika, że zabezpieczono historię choroby na nazwisko A. M. (1) z widniejącą pieczątką (...) Lekarzy (...) w W. przy ul. (...), która znajduje się w aktach sprawy na k. 143 (bez podpisu lekarza).

Sąd dokonując oceny wyżej wymienionego protokołu ujawnionego przez Sąd w trybie art. 394 § 2 k.p.k., uznał iż stanowi on pełnowartościowy materiał dowodowy, albowiem został sporządzony w sposób prawidłowy - zgodnie z wymaganiami określonymi w art. 148 i następne kodeksu postępowania karnego, jasny i przejrzysty.

Świadek M. S. (1) (k.: 144-148) w swoich zeznaniach podała, że prowadzi wraz ze swoim ojcem działalność gospodarcząw postaci (...) Lekarzy (...) przy ul. (...). Dalej mówiła, że w tej lecznicy wśród lekarzy różnych specjalności jest czterech ginekologów m.in. dr M.. Powiedziała też, że nie posiadają sprawnego aparatu do diagnostyki USG. Ze słów świadka wynika, że w lecznicy prowadzone są według niej tylko konsultacje lekarskie, ale nie może ręczyć za lekarzy, że nie wykonują żadnych zabiegów. Nie prowadzą bazy pacjentów, więc nie jest w stanie stwierdzić, u którego lekarza lub lekarzy leczy się dana pacjentka. Świadek powiedziała, że nie posiadają zapisu pacjentów ani ich wykazów z 2010 roku. Mówiła też, że z uwagi na swoje dyżury jedynym ginekologiem, przy którym nie pracowała był i jest dr M.. Dalej powiedziała, że z tego co wie, to dawno temu, jak było to jeszcze dozwolone, dr M. wykonywał zabiegi aborcji. Świadek nie kojarzyła osoby o nazwisku A. M. (1). W czasie przesłuchania, kiedy ujawniono karty pacjentów dr M., pośród których umieszczona była karta na nazwisko A. M., to świadek zeznała, iż wyjęta karta z opisem A. M. (1) należy do kart dr M. i pomimo braku pieczątki doktora na tej karcie z całą stanowczością potwierdza, że pismo na tej karcie jest pismem dr M.. Świadek nie potrafiła powiedzieć, co oznacza zapis na karcie historii choroby A. M., jak też nie była w stanie stwierdzić, czy dr M. dokonał zabiegu aborcji na pacjentce A. M.. Składając zeznania na rozprawie głównej przed Sądem w dniu 04 czerwca 2014 roku świadek M. S. (1) (karta 530-531) oświadczyła, żenieorientuje się dokładnie czego sprawa dotyczy, po czym dodała, że chodzi chyba o nielegalną aborcję, ale szczegółów sprawy nie zna.Po ujawnieniu świadkowi przez Sąd jej zeznań z postępowania przygotowawczego z k.: 144-148– potwierdziła ich treść.Następnie świadek – indagowana przez prokuratora – podała, iżdoktor M. pracuje nadal u niej w przychodni. Mówiła też, że nie wie czy doktor M., kiedy jeszcze wykonywał zabiegi aborcji, to współpracował z jakimś anestezjologiem, gdyżwtedy jeszcze nie uczestniczyła w pracy przychodni. Dodała, że nigdy żaden anestezjolog u nich nie był,niczego takiego nie widziała i żadna z osób pracujących nie mówiła jej o czymś takim, a na pewno by jej powiedziała jakby był wezwany anestezjolog. Zaznaczyła, że ona pracuje w lecznicy od września 2001 roku i odnośnie tego okresu może się wypowiadać.

Sąd ocenił zeznania (...) S. jako wiarygodne, albowiem są one spójne, logiczne i konsekwentne i korespondują z pozostałym materiałem dowodowym, z którym tworzą zgodną całość. W ocenie Sądu świadek ten nie miała interesu w tym aby podawać nieprawdę zwłaszcza, że nie była bezpośrednim świadkiem zdarzenia będącego przedmiotem niniejszego postępowania, które było w innym miejscu.

Z załączonego do akt sprawy protokołu przeszukania gabinetu ginekologicznego dr T. L. mieszczącego się w W. przy ul. (...) (k. 156-160) wynika, że zabezpieczono kartę formatu A4 dotyczącą historii wizyty A. M. w gabinecie ginekologicznym dr T. L. – wydruk komputerowy potwierdzony za zgodność pieczątką i podpisem lekarza T. L., która znajduje się w aktach sprawy na k. 161.

Omawiając wyżej wymieniony protokół ujawniony przez Sąd w trybie art. 394 § 2 k.p.k., Sąd ocenił go jako stanowiący pełnowartościowy materiał dowodowy, albowiem został sporządzony w sposób prawidłowy - zgodnie z wymaganiami określonymi w art. 148 i następne kodeksu postępowania karnego, jasny i przejrzysty.

Świadek T. L. (k.: 162-166) w swoich zeznaniach m.in. podał, że jest lekarzem ginekologiem – seksuologiem i od 2010 roku prowadzi praktykę lekarską w gabinecie przy ul. (...). Powiedział, iż nie kojarzy pacjentki A. M., ale z dokumentacji jaką posiada w archiwum wynika, że pacjentka ta była u niego na wizycie w dniu 17.02.2010 roku. Podczas tej wizyty wykonał pacjentce badanie USG podczas którego stwierdził u niej ciążę 7 tygodniową. Nie zapisał jej żadnych lekarstw i nie badał pacjentki w żaden inny sposób. Składając zeznania na rozprawie głównej przed Sądem w dniu 04 czerwca 2014 roku świadek T. L. (karta 531-532) oświadczył, że dowiedział się na korytarzu, że sprawa dotyczy przerwania ciąży. Ze słów świadka wynika, że wykonał badanie USG pacjentki i może opieraćsię wyłącznie na dokumentacji medycznej. Po ujawnieniu świadkowi przez Sąd jego zeznań z postępowania przygotowawczego z k.: 162-166– potwierdził ich treść. Następnie świadek – odpowiadając na pytania prokuratora – podał, iżwiedza na temat tego, czy płód jest żywy czy martwy zależy od etapu trwania ciąży, jeżeli da się zobaczyć zarodek lub płód z reguły można uwidocznić czynność serca i stądwiadomo, czy ten płód jest żywy czy martwy. Każdy ultrasonograf dysponuje różnymi trybami pracy, w projekcji 2D ocenia się morfologię płodu i można zauważyć, obserwować czynność serca. Jeżeli są wątpliwości można użyć trybu Dopplera, który wskazuje istnienie przepływów krwi. Obie te metody uzupełniają się i w czasie badania używa się obu, jeżeli są wątpliwości. Ze słów świadka wynika, że gdyby płód był martwy to by to opisał, nie opisałby czynności serca, wynikałoby to z badania USG. Dodał też, że jeżeli są wątpliwości to zleca się badanie po upływie paru dni i z reguły kolejne badanie jest badaniem ostatecznym. W tym przypadku takiego badania nie zlecał. Kontynuując swoje zeznania świadek – indagowany przezobrońcę oskarżonego – zeznał, iż zabieg wyłyżeczkowania wykonywany jest również w celach diagnostycznych i leczniczych nie związanych z usunięciem ciąży.

Sąd uznał zeznania (...) L. za zgodne z prawdą, albowiem są one spójne, logiczne i konsekwentne i korespondują z pozostałym materiałem dowodowym, z którym tworzą zgodną całość. W ocenie Sądu świadek ten nie miał interesu w tym aby podawać nieprawdę zwłaszcza, że nie był bezpośrednim świadkiem zdarzenia będącego przedmiotem niniejszego postępowania, a jedynie wykonał A. M. badanie USG, które potwierdziło iż była w ciąży, a płód był żywy.

Z załączonego do akt sprawy pisma z Narodowego Funduszu Zdrowia (...) Oddziału Wojewódzkiego w W. z załącznikami (k.: 110-113) wynika, że apteki przekazują do Funduszu szczegółowe dane o obrocie dotyczące wyłącznie treści zrealizowanych recept na leki i wyroby medyczne podlegające refundacji. Analiza danych przekazanych przez apteki z terenu (...) Oddziału Wojewódzkiego (...) za okres od 01.07.2007 roku do chwili obecnej (24.02.2012 roku) wykazała realizację recept podlegających refundacji przez NFZ na numer PESEL: (...) przypisany do A. M. c. R. i A.: w 2010 roku w aptece w L. przy ul. (...) zrealizowano w dniu 22.02.2010 roku receptę wystawioną w dniu 19.02.2010 roku przez lekarza S. M. w (...) Lekarzy (...) na lek o nazwie (...). Sąd uznał powyższe pismo za pełnowartościowy materiał dowodowy.

Do akt sprawy została załączona opinia biegłego sądowego ginekologa (k.: 188-189), w której biegły - po zapoznaniu się z dostępnymi mu protokołami przesłuchań świadków i dołączoną dokumentacją medyczną –stwierdził, że:w wydruku zapisu elektronicznego dotyczącego wizyty A. M. z dnia 17.02.2010 roku sporządzający dokumentację dr T. L. w wywiadzie umieścił jedynie informację dotyczącą długości trwania cyklu miesiączkowego 36 - 40 dni i długość trwania miesiączki 7 dni. Nie odnotował natomiast daty ostatniej miesiączki. Dalej zapisano, że dr T. L. wykonał u A. M. dnia 17.02.2010r. badanie USG, którym stwierdził obecność, w macicy, pęcherzyka ciążowego z echem żywego płodu, tętno 142 na minutę. W oparciu o dokonane pomiary ocenił wielkość ciąży na 7 tygodni + 1-2 dni.Badaniem USG dr T. L. stwierdził, w sposób obiektywny, u A. M. ciążę wielkości 7 tygodni.

Dalej w opinii biegły zapisał, że dr S. M. badając A. M. dnia 19.02.2010 roku w wywiadzie podał termin ostatniej miesiączki 18.12.2009 roku, długość cykli miesiączkowych 32 - 36 dni, długość trwania miesiączki 7 dni.Badaniem ginekologicznym stwierdził macicę w przodozgięciu, prawidłowej wielkości, przydatki bez zmian, tarcza szyjki bez zmian. Postawił rozpoznanie: wtórny brak miesiączki. Dalej biegły stwierdził, że przy tego typu rozpoznaniu należy przede wszystkim wykluczyć ciążę. W tym przypadku, poza postawieniem rozpoznania, lekarz nie zalecił dalszego postępowania (np. USG, oznaczenie poziomu betaHCG). Badaniem ginekologicznym można rozpoznać powiększenie trzonu macicy od ok. 6 tygodnia ciąży.Badający wówczas ginekolog może stwierdzić również tzw. prawdopodobne objawy ciąży, czym obok braku miesiączki, wyniku wykonywanego coraz częściej i ogólnie dostępnego testu ciążowego, są dane z wywiadu: nudności, ślinotok, częstomocz, zawroty głowy, omdlenia, jak i stwierdzenie zasinienia przedsionka pochwy i śluzówki pochwy, rozpulchnienie i powiększenie macicy.W razie istniejących wątpliwości, wykonanie USG i stwierdzenie pęcherzyka ciążowego z obecnością echa płodu i akcji serca płodu, nie pozostawia wątpliwości co do rozpoznania ciąży i pozwala ustalić długość jej trwania.

Następnie biegły stwierdził, iż nie widzi możliwości zaistnienia pomyłki w rozpoznaniu u A. M. ciąży, w oparciu o wykonane 17.02.2010 roku przez dr T. L. badanie USG.

Zaopiniował też, że gdyby pomiędzy 17.02.2010 roku a 19.02.2010 roku doszło do samoistnego poronienia lub przerwania ciąży, w dniu 19.02.2010 roku badający lekarz musiałby zwrócić uwagę na istniejące zmiany w obrębie szyjki macicy, rozszerzenie ujścia zewnętrznego, pozostałość krwi w świetle pochwy, a przede wszystkim w sklepieniach pochwy. W razie przerwania ciąży można byłoby uwidocznić ślady po wkłuciu kulociągu.

Stwierdził, że w opisie badania dr S. M. brak tego typu uwag, a tym samym można założyć, że do samoistnego poronienia czy przerwania ciąży przed badaniem w dniu 19.02.2010r., nie doszło.

Zaopiniował również, żew oparciu o zeznania współwłaścicielki (...) Lekarzy (...) przy ul. (...) w W., stwierdza, że nie wyobraża sobie, żeby w niewyposażonym w odpowiedni sprzęt gabinecie można podjąć się wykonania zabiegu przerwania ciąży. Ponadto wprowadzenie do gabinetu kolejnego lekarza, w tym wypadku anestezjologa, nie sądzi, aby umknęło uwadze zatrudnionego w Lecznicy personelu.

Następnie zaopiniował, że D. jest antybiotykiem podawanym w przypadku stwierdzenia stanu zapalnego np. w obrębie narządu rodnego. Dalej wyjaśnił, że np. po diagnostycznych zabiegach wyłyżeczkowania jamy macicy, nie istnieje konieczność profilaktycznego podawania antybiotyku.

Zdaniem Sądu wyżej wymieniona opinia wydana przez biegłego sądowego ginekologa jest wiarygodna i posiada moc dowodową, albowiem została sporządzona w sposób fachowy i rzetelny po przeprowadzeniu prawidłowo badań dowodów, zgodnie z wiedzą specjalistyczną i z zachowaniem reguł sztuki.

Przesłuchany w niniejszej sprawie w charakterze świadka S. M. będąc przesłuchanym do protokołu przesłuchania podejrzanego w dniu 08.10.2012 roku (k.: 204-206) oświadczył, że przyznaje się do popełnienia zarzucanego mu czynu, następnie powiedział, iż nie pamięta pacjentki i nie potrafiłby jej rozpoznać. Mówił też, że nie pracował na (...), nie przyjmował tam pacjentek, po czym dodał, że nie wie jak ona trafiła na (...) i kto ją skierował. Dalej zaznaczył, że nie pamięta ile ona miała lat, ale jak była niepełnoletnia to musiał rozmawiać z jej matkę, tego jest pewien, bo inaczej nie dokonałby zabiegu. Podał też, że przy pierwszej pacjentce zawsze namawia się do urodzenia dziecka. Jeżeli z rodzicami rozmawiał to wszystkie detale zostały mu przedstawione. Oświadczył, że pamięta, iż ojcem dziecka mógł być ksiądz z L., po czym zaznaczył, że okoliczności,iż ojcem był ksiądz i prosiła o to matka i pacjentka, to on zgodził się na zabieg. Dodał, że nie miał gdzie zrobić zabiegu i wówczas musiał rozmawiać o tym z doktorem P., z którym poznali się na studiach i są po imieniu. Świadek miał telefon do niego do gabinetu na (...), ale nie pamiętaczy zgodził się przez telefon czy spotykali się. Z dalszej wypowiedzi S. M. wynika, że nie pamięta czy była poruszana kwestia anestezjologa i nie wie kto był anestezjologiem, po czym dodał, że anestezjolog usypia pacjentkę, zdarza się że zabiegi robi się przy znieczuleniu miejscowym. Oświadczył, że nie pamięta czy był anestezjolog czy tylko we dwóch z P. byli przy zabiegu. Jeżeli był zabieg to sądzi, że był po południu. Powiedział też, iż nie pamięta ile wziął za ten zabieg, ale sądzi, że 1.500 złotych, zaś P. mógł kilkaset złotych wziąć za asystowanie. Następnie – odpowiadając na pytanie przesłuchującego – podał, iż uważa, że 3.000 zł. za zabieg to dużo i tyle raczej nie mógł wziąć. Dodał, że pieniądze przeważnie są płacone po zabiegu. Oświadczył, że nie pamięta aby zabierać od pacjentki zdjęcie USG, ale przeważnie są zabierane aby zniszczyć. Po takim zabiegu pacjentce daje się antybiotyk, ale nie zawsze. W czasie przesłuchania okazano świadkowi historię choroby, po czym powiedział, żejeżeli to była 8 tygodniowa ciąża, to powinien ją rozpoznać, ale nie potrafi powiedzieć dlaczego tak zapisał. Następnie – odpowiadając na pytanie przesłuchującego – podał, iż mógł dokonać takich zapisów, aby nie można było ustalić zabiegu przerwania ciąży. Jak chciał tego dokonać to wiedział, że działa przeciwko przepisom prawa i musiał to utajnić. Dodał, że zapis po łacinie na końcu jego rozpoznania oznacza wtórny brak miesiączki. Powiedział, że nie pamięta wszystkich okoliczności zdarzenia, o którym starał się zapomnieć. Z dalszej wypowiedzi S. M. wynika, że na pewno zabieg był dokonany przy M., a nie w miejscach gdzie pracuje i przy zabiegu obecny był doktor P., ale nie pamięta, czy był anestezjolog i ewentualnie kto to był.Następnie złożył wniosek w trybie art. 335§1 k.p.k.

Składając zeznania na rozprawie głównej przed Sądem w dniu 04 czerwca 2014 roku świadek S. M.(karta 532-533) oświadczył, że był skazany prawomocnym wyrokiem za ten zabieg wykonany w gabinecie. Następnie powiedział, że upłynęło tyle lat i on już nie pamięta jak było z tym zabiegiem. W dalszych zeznaniach podał, iż ta pacjentka zgłosiła się do niego do lecznicy na ul. (...), gdzie pracuje od wielu lat. Prawdopodobnie zgodził się na wykonanie tego zabiegu, bo dowiedział się, że to była sprawa księdza, a ponieważ nie miał możliwości wykonania tego zabiegu, więc porozumiał się z doktorem P.. Dodał, że on nie pamiętał jak to było, dopiero P. mu przypomniał, że jak oglądał badanie USG, to nie stwierdzał tam zarodka tylko „puste jajo”, niemniej on ten zabieg robił i jak sobie przypominał, to tam nie była żywa ciąża, ale wtedy kiedy był u prokuratora to sobie nie przypominał. Zeznał, że z dokumentacji jaką miał wynikało, że to było pojęcie „pustego jaja”, natomiast ich błędem było, że tych wyskrobin nie wysłali do badania histopatologicznego. Ponownie powiedział, że jak był u prokuratora, to on znałszczegóły sprawy, więc się przyznał, że robił ten zabieg. Oświadczył, że nie skarżył wyroku, który zapadł wobec niego, gdyż wyszedł z założenia, że to i tak już po sprawie. Następnie świadek – indagowany przez prokuratora – podał, iż nie pamięta, czy jego rozmowa z P. miała miejsce po wyroku czy przed wyrokiem. Ponownie powiedział, że został skazany i ze sprawą się pogodził.Po ujawnieniu świadkowi przez Sąd jego zeznań z postępowania przygotowawczego złożonych do protokołu przesłuchania go w charakterze podejrzanego z k.: 204-206– oświadczył, że to potwierdza z tym, że potem, jak doktor P. z nim rozmawiał, to zaczął mieć wątpliwości, że ten zabieg był.

Sąd oceniając zeznania świadka S. M. w części uznał je za wiarygodne, a w części odmówił im waloru wiarygodności. Za wiarygodne Sąd uznał te wypowiedzi świadka z postępowania przygotowawczego, w których potwierdził, że dokonał zabiegu przerwania ciąży u A. M. w gabinecie ginekologicznym doktora P., albowiem znajdują one potwierdzenie w zeznaniach świadków A. M., A. M. (2) i R. M. (1), które to zeznania Sąd ocenił jako wiarygodne, a nadto zauważyć należy, że wówczas mówił on także jakie okoliczności związane z tą ciążą, czyli że ojcem dziecka był ksiądz, skłoniły go do wykonania takiego zabiegu, czego – w ocenie Sądu – nie podkreślałby, gdyby nie chodziło o zabieg przerwania ciąży. Natomiast za niezgodne z prawdą Sąd uznał twierdzenia świadka z rozprawy, kiedy powiedział, że on robił ten zabieg, ale to nie była żywa ciąża, gdyż P. mu przypomniał, że jak oglądał badanie USG, to nie stwierdzał tam zarodka tylko „puste jajo” oraz że z dokumentacji jaką miał wynikało, że to było pojęcie „pustego jaja”. Za odmówieniem waloru wiarygodności tym twierdzeniom z rozprawy świadka przemawiają nie tylko zeznania wiarygodnych świadków A., A. i R. M. (2), ale także zeznania wiarygodnego świadka T. L., który – jak powiedział – wykonał pacjentce A. M. badanie USG w czasie wizyty u niego w dniu 17.02.2010 roku podczas którego stwierdził u niej ciążę 7 tygodniową, zaś w czasie przesłuchania na rozprawie dodał, żegdyby płód był martwy to by to opisał, nie opisałby czynności serca, wynikałoby to z badania USG. Również z opinii biegłego z zakresu ginekologii wynika, żew wydruku zapisu elektronicznego dotyczącego wizyty A. M. z dnia 17.02.2010 roku sporządzający dokumentację dr T. L. m.in. wykonał u A. M. dnia 17.02.2010r. badanie USG, którym stwierdził obecność, w macicy, pęcherzyka ciążowego z echem żywego płodu, tętno 142 na minutę. W oparciu o dokonane pomiary ocenił wielkość ciąży na 7 tygodni + 1-2 dni.Badaniem USG dr T. L. stwierdził, w sposób obiektywny, u A. M. ciążę wielkości 7 tygodni.Powyższe jednoznacznie wskazuje, że płód był żywy, natomiast tłumaczeniom świadka, że nie był to żywy płód, tylko „puste jajo” jak powiedział - Sąd odmówił waloru wiarygodności, gdyż trudno uznać, że jako lekarz nie umiał odczytać wyniku badania USG i nie wiedział jaki zabieg przeprowadza. Zresztą sam przeprowadzał badanie pacjentki, umawiał się na zabieg, co oznacza, że miał świadomość tego co robił. Wskazują na to także wypowiedzi świadka z postępowania przygotowawczego, kiedypo okazaniu mu historii choroby A. M. przez niego sporządzonej, powiedział, żejeżeli to była 8 tygodniowa ciąża, to powinien ją rozpoznać, ale nie potrafi powiedzieć dlaczego tak zapisał, po czym oświadczył, że mógł dokonać takich zapisów, aby nie można było ustalić zabiegu przerwania ciąży, a jak chciał tego dokonać to wiedział, że działa przeciwko przepisom prawa i musiał to utajnić. Na ten temat wypowiadał się także biegły z zakresu ginekologii w wydanej do sprawy opinii, w której stwierdził, iż dr S. M. badając A. M. dnia 19.02.2010 roku w wywiadzie podał termin ostatniej miesiączki 18.12.2009 roku, długość cykli miesiączkowych 32 - 36 dni, długość trwania miesiączki 7 dni.Badaniem ginekologicznym stwierdził macicę w przodozgięciu, prawidłowej wielkości, przydatki bez zmian, tarcza szyjki bez zmian. Postawił rozpoznanie: wtórny brak miesiączki. Dalej biegły stwierdził, że przy tego typu rozpoznaniu należy przede wszystkim wykluczyć ciążę. W tym przypadku, poza postawieniem rozpoznania, lekarz nie zalecił dalszego postępowania (np. USG, oznaczenie poziomu betaHCG). Badaniem ginekologicznym można rozpoznać powiększenie trzonu macicy od ok. 6 tygodnia ciąży. Badający wówczas ginekolog może stwierdzić również tzw. prawdopodobne objawy ciąży, czym obok braku miesiączki, wyniku wykonywanego coraz częściej i ogólnie dostępnego testu ciążowego, są dane z wywiadu: nudności, ślinotok, częstomocz, zawroty głowy, omdlenia, jak i stwierdzenie zasinienia przedsionka pochwy i śluzówki pochwy, rozpulchnienie i powiększenie macicy. W razie istniejących wątpliwości, wykonanie USG i stwierdzenie pęcherzyka ciążowego z obecnością echa płodu i akcji serca płodu, nie pozostawia wątpliwości co do rozpoznania ciąży i pozwala ustalić długość jej trwania.Następnie biegły stwierdził, iż nie widzi możliwości zaistnienia pomyłki w rozpoznaniu u A. M. ciąży, w oparciu o wykonane 17.02.2010 roku przez dr T. L. badanie USG. Zaopiniował też, że gdyby pomiędzy 17.02.2010 roku a 19.02.2010 roku doszło do samoistnego poronienia lub przerwania ciąży, w dniu 19.02.2010 roku badający lekarz musiałby zwrócić uwagę na istniejące zmiany w obrębie szyjki macicy, rozszerzenie ujścia zewnętrznego, pozostałość krwi w świetle pochwy, a przede wszystkim w sklepieniach pochwy. W razie przerwania ciąży można byłoby uwidocznić ślady po wkłuciu kulociągu. Stwierdził, że w opisie badania dr S. M. brak tego typu uwag, a tym samym można założyć, że do samoistnego poronienia czy przerwania ciąży przed badaniem w dniu 19.02.2010r., nie doszło.Nadto S. M. zapisał pacjentce D., co wynika z zeznań świadka A. M. (2), która mówiła, iżpo zabiegu aborcji lekarz, który go dokonywał przepisał A. jakiś antybiotyk przeciwko zakażeniom. Okoliczność ta wynika z załączonej do akt sprawy dokumentacji nadesłanej z NFZ wraz z załącznikami, (...) M. zapisał pacjentce A. M. w dniu 19 lutego 2010 (...), gdyż taki antybiotyk przepisany przez S. M. został wykupiony dla w/wym. w aptece w L. w dniu 22 lutego 2010 roku (k. 110-113), a według biegłej (...) jest antybiotykiem podawanym w przypadku stwierdzenia stanu zapalnego np. w obrębie narządu rodnego. Biegła zaznaczyła w opinii, że np. po diagnostycznych zabiegach wyłyżeczkowania jamy macicy, nie istnieje konieczność profilaktycznego podawania antybiotyku.Za niezgodne z prawdą Sąd uznał także twierdzenia świadka z postępowania przygotowawczego, w których mówił, iż nie wie jak A. M. (1) trafiła na (...) i kto ją skierował, albowiem przeczą temu zeznania świadka A. M. (2), która mówiła, iż będąc na wizycie u doktora P., z którym rozmawiała o zabiegu aborcji, ten skierował ją z córką do innego lekarza, mówiąc, że A. musi być zbadana przez tamtego lekarza, więc A. została przebadana przez lekarza, który miał dokonać aborcji w gabinecie przy ul. (...) w W., a ponieważ nie było w tym gabinecie warunków do przeprowadzenia zabiegu, to dr P. powiedział, że zabieg odbędzie się u niego w gabinecie na ul. (...), że on będzie asystował tamtemu lekarzowi, że zadba o to, aby wszystko przebiegało pomyślnie i że będzie obecny przy zabiegu lekarz anestezjolog.

Natomiast za zgodne z prawdą Sąd uznał twierdzenia świadka co do miejsca przeprowadzenia zabiegu aborcji i tego że był przy tym doktor P., albowiem znajdują on potwierdzenie w zeznaniach świadków A. i R. M. (1), jak też poniżej przedstawionych i omówionych zeznaniach M. P. (1). Za wiarygodne Sąd uznał także twierdzenia świadka z postępowania przygotowawczego, żenie pamięta ile wziął za ten zabieg, ale sądzi, że 1.500 złotych, zaś P. mógł kilkaset złotych wziąć za asystowanie. Za taką oceną przemawiają zeznania świadka A. M. (2) i R. M. (1) mówiących o kwocie 2.500 zł. przekazanej lekarzowi, który dokonywał zabiegu, gdyż niewątpliwie opłata za zabieg musiała zostać rozdzielona pomiędzy jego wykonawców, z czegooskarżony T. M. (1) otrzymał kwotę 200 zł., co wynika z wyjaśnień oskarżonego T. M. (1) poniżej przedstawionych, których w tym zakresie Sąd nie kwestionuje.

Trudno uwierzyć, aby świadek nie pamiętał czy był anestezjolog przy zabiegu i aby tylko we dwóch z P. byli przy zabiegu, bo przecież z uwagi na charakter zabiegu, jak też tego, że przecież pacjentka była uśpiona, to powinien wiedzieć, że był obecny anestezjolog. Ale istotnie z uwagi na upływ czasu od zdarzenia, mógł tego nie pamiętać, jak też tego kiedy powiedział, że ewentualnie jeżeli był anestezjolog, to kto to był, albowiem oskarżony T. M. (1) w swoich wyjaśnieniach poniżej przedstawionych powiedział, iżzostał poproszony przez doktora M. P. (1) o wykonanie krótkiego znieczulenia dożylnego u pacjentki z krwawieniem z dróg rodnych, czego Sąd nie kwestionuje, gdyż zarówno zeznania świadka M. P. (1), jak i wyjaśnienia oskarżonego T. M. (1) wskazują na wcześniejszą znajomość i współpracę z w/wym.

W tym miejscu podnieść należy, że S. M. został skazany za popełnienie czynu z art. 152 § 1 k.k., który także jest przedmiotem niniejszego postępowania, prawomocnym wyrokiem Sądu Okręgowego w Warszawie XVIII Wydział Karny z dnia 04 grudnia 2013 roku w sprawie o sygn. akt XVIII K 240/13 (k. 361-361v) wyłączonej do rozpoznania z niniejszej sprawy.

Z załączonego do akt sprawy protokołu przeszukania mieszkania mieszczącego się w W. przy ul. (...) (k. 209-211) wynika, że zabezpieczono kopertę opisaną A. M. (1) z zawartością historii choroby A. M. oraz wynikiem badania cytologicznego A. M., która znajduje się w aktach sprawy na k. 212.

Sąd dokonując oceny wyżej wymienionego protokołu ujawnionego przez Sąd w trybie art. 394 § 2 k.p.k., uznał iż stanowi on pełnowartościowy materiał dowodowy, albowiem został sporządzony w sposób prawidłowy - zgodnie z wymaganiami określonymi w art. 148 i następne kodeksu postępowania karnego, jasny i przejrzysty.

Przesłuchany w niniejszej sprawie w charakterze świadka M. P. (1) będąc przesłuchanym do protokołu przesłuchania podejrzanego w dniu 08.10.2013 roku (k.: 218-220) oświadczył, że przyznaje się do popełnienia zarzucanego mu czynu, następnie powiedział, iżużyczył (...) M. gabinetu celem wykonania zabiegu, ale nie określonego jako przerwanie ciąży. Miał być przeprowadzony zabieg wyłyżeczkowania jamy macicy. Dodał, że pacjentki nie pamięta, ale pamięta samo zdarzenie jakie miało miejsce u niego w gabinecie przy (...). Ze słów M. P. (1) wynika, że przy tym zabiegu brał udział anestezjolog T. M. (1), ale nie wie kto powiadomił doktora M. aby wziąć udział w zabiegu. Dodał, że lekarz anestezjolog nie był powiadamiany o rodzaju przeprowadzanego zabiegu. Dalej mówił, że lekarz anestezjolog był w gabinecie podczas zabiegu, gdyż musiał ją przebudzić. Powiedział też, że anestezjolog stoi przy głowie pacjentki i on niczego nie widzi, natomiast zabieg wykonywał doktor M., a on asystował przy zabiegu. Podał, że pacjentka, według historii choroby, była w niego na wizytach lekarskich, a ponieważ nie stwierdził u tej pacjentki, aby była w ciąży, dlatego wysłał ją na USG. Wynik USG wykazał pęcherzyk, który dla niego nie jest ciążą. Zaznaczył, że nie wie, czy jak pacjentka przyszła z USG, to stwierdził ciążę. Jak wynika z historii choroby to jej nie badał. W czasie przesłuchania okazano M. P. (1) historię choroby A. M., po czym podał, iż zapis oznacza, że pacjentka nie wykonała badań dodatkowych, poroniła i była wyłyżeczkowana, czuje się dobrze, zalecono antykoncepcję. Następnie powiedział, że nie jest pewien czy jak badał tą pacjentkę 9 marca 2012 roku, to miał świadomość, że wcześniej była tą pacjentką co wykonywał zabieg z doktorem M.. Mówił też, że nie był świadkiem czy przy zabiegu była rozmowa z jej rodzicami, nie pamięta. Za asystowanie przy zabiegu nie dostał żadnych pieniędzy, gdyż przysług koleżeńskich się nie rozlicza. Podkreślił, że zabieg wyłyżeczkowania jest zarówno wtedy jak kobieta jest w ciąży jak i nie jest. W większości przypadków w chorobach ginekologicznych. Mówił też, że nie może powiedzieć na 100%, że materiał jaki został usunięty w trakcie wyłyżeczkowania to ciąża, jeżeli to była ciąża to bardzo wczesna, nie wyklucza, ale nie może zaprzeczyć. Oświadczył, że nie pamięta, w jakiej formie doktor M. poprosił go o udostępnienie i asystowanie przy zabiegu. Mówił też, że nie wzywał anestezjologa i nie rozliczał się z pacjentką. Zaznaczył, że od dwóch lat nie prowadzi żadnej praktyki lekarskiej i nigdzie nie pracuje, natomiast gabinet przy M. to było w mieszkaniu córki i go jej oddał. Następnie złożył wniosek w trybie art. 335§1 k.p.k.

Składając zeznania na rozprawie głównej przed Sądem w dniu 04 czerwca 2014 roku świadek M. P. (1) (karta 534-537) oświadczył, że został wezwany w sprawie doktora M., byli oskarżeni o wykonanie zabiegu przerwania ciąży. Następnie potwierdził, iż pamięta okoliczności zabiegu za przeprowadzenie którego został skazany, natomiast powiedział, że był to zabieg wyłyżeczkowania jamy macicy, który przeprowadził doktor M., on asystował, a znieczulenie pacjentce dawał doktor M.. Zeznał, że doktor M. był obecny podczas całego zabiegu. Z dalszej relacji świadka wynika, że osoba poddana zabiegowi była pacjentką doktora M. i historię choroby pacjentki mógł mieć doktor M., bo asysta nie prowadzi historii choroby. Następnie powiedział, że nie pamięta faktu zapoznawania się przez doktora M. z historią choroby pacjentki. Mówił też, że nie widział tego, aby po przeprowadzonym zabiegu doktor M. sporządzał jakiekolwiek zapisy w dokumentacji medycznej. Zaznaczył, że podczas przeprowadzania tego zabiegu doktor M. był obecny cały czas. W swoich dalszych zeznaniach świadek – odpowiadając na pytanie: czy doktor M. przed zakwalifikowaniem pacjentki do znieczulenia rozmawiał z pacjentką – podał, iż był to wywiad dotyczący stanu zdrowia pacjentki. To doktor M. rozmawiał, bo anestezjolog zbiera wywiad. Mówił też, że anestezjologa do tego zabiegu wezwał doktor M., co wie stąd, że dawał mu numer telefonu do doktora M.. Na temat wcześniejszej współpracy z doktorem M. świadek podał, iż były to sporadyczne przypadki dotyczące „dawnych czasów”, czyli kilka lat wstecz, a współpraca była w okolicznościach, kiedy uważał, że wykonywanie zabiegów wymaga znieczulenia. Dotyczyła zabiegów w prywatnym gabinecie. Zaznaczył, że jak najbardziej sporządzał dokumentację z tych zabiegów z dawnych czasów, czego dowodem jest, że miał dokumentację pani A.. Powiedział też, żesporządzenie protokołu znieczulenia pacjentki w dokumentacji jest obowiązkiem lekarza prowadzącego. Obowiązek ten wynika z tego, że zawsze lekarz, który opiekuje się pacjentką jest zobowiązany założyć historię choroby i wpisywać, jakie czynności były wykonywane, po czym oświadczył, że jego błędem było założenie własnej historii choroby gdzie są wpisywane wszystkie czynności, gdyż to nie on opiekował się pacjentką. W swoich dalszych zeznaniach świadek – odpowiadając na pytanie: czy nie powinien być sporządzony zapis w dokumentacji, w protokole znieczulenia pacjenta dokonany przez lekarza anestezjologa znieczulającego do zabiegu na wypadek gdyby wystąpiły u pacjentki jakieś problemy, jakieś ewentualne niepożądane zdarzenia czy powikłania związane z procedurą anestezjologiczną – podał, iż takie wpisy, jak by wystąpiły jakieś problemy, to by lekarz wpisał. Następnie– odpowiadając na pytanie:co by było w sytuacji, gdyby ewentualne niepożądane zdarzenia, jakieś problemy ze zdrowiem pacjenta, wystąpiły po znieczuleniu pacjenta do zabiegu, ale w zupełnie innym miejscu, poza gabinetem lekarskim i nie byłoby takiego protokołu – podał, iż taki protokół powinien być wcześniej sporządzony. W swoich dalszych zeznaniach świadek – odpowiadając na pytania prokuratora – powiedział, iż według niego doktor M. nie wiedział do jakiego zabiegu będzie przeprowadzał znieczulenie. Po ujawnieniu świadkowi przez Sąd jego zeznań z postępowania przygotowawczegozłożonych do protokołu przesłuchania go w charakterze podejrzanego z k.: 218-220– potwierdziła ich treść.

Sąd dokonując oceny zeznań świadka M. P. (1) w części uznał je za zgodne z prawdą, a w części odmówił im waloru wiarygodności. Za wiarygodne Sąd uznał te wypowiedzi świadka, w których potwierdził, że zabieg przeprowadzony u pacjentki A. M. miał miejsce w jego gabinecie ginekologicznym i on asystował S. M. przeprowadzającemu zabieg, aprzy tym zabiegu brał udział anestezjolog T. M. (1), albowiem znajdują one potwierdzenie w zeznaniach świadków A. M., A. M. (2) i R. M. (1), które to zeznania Sąd ocenił jako wiarygodne. Natomiast za niezgodne z prawdą Sąd uznał twierdzenia świadka z postępowania przygotowawczego, kiedy powiedział, że ponieważ nie stwierdził u pacjentki A. M., aby była w ciąży, dlatego wysłał ją na USG, a wynik USG wykazał pęcherzyk, który dla niego nie jest ciążązaznaczając, że nie wie, czy jak pacjentka przyszła z USG, to stwierdził ciążę orazza niezgodne z prawdą Sąd uznał twierdzenia świadka z postępowania sądowego, kiedy powiedział, żebył to zabieg wyłyżeczkowania jamy macicy. Przeczą temu nie tylko zeznania świadka S. M. z postępowania przygotowawczego, powyżej przedstawione i omówione, a które w tym zakresie Sąd obdarzył walorem wiarygodności, w których wprost mówił o dokonaniu zabiegu przerwania ciąży pacjentce, gdzie ojcem dziecka był ksiądz oraz w których mówił, że zapisu whistorii choroby A. M. dokonał, aby nie można było ustalić zabiegu przerwania ciąży. Za odmówieniem waloru wiarygodności powyższym twierdzeniom świadka M. P. (1), co do rodzaju przeprowadzonego zabiegu przemawiają ponadto zeznania wiarygodnych świadków A., A. i R. M. (2), jak też zeznania wiarygodnego świadka T. L., który – jak powiedział – wykonał pacjentce A. M. badanie USG w czasie wizyty u niego w dniu 17.02.2010 roku podczas którego stwierdził u niej ciążę 7 tygodniową, zaś w czasie przesłuchania na rozprawie dodał, żegdyby płód był martwy to by to opisał, nie opisałby czynności serca, wynikałoby to z badania USG. Również z opinii biegłego z zakresu ginekologii wynika, żew wydruku zapisu elektronicznego dotyczącego wizyty A. M. z dnia 17.02.2010 roku sporządzający dokumentację dr T. L. m.in. wykonał u A. M. dnia 17.02.2010r. badanie USG, którym stwierdził obecność, w macicy, pęcherzyka ciążowego z echem żywego płodu, tętno 142 na minutę. W oparciu o dokonane pomiary ocenił wielkość ciąży na 7 tygodni + 1-2 dni.Badaniem USG dr T. L. stwierdził, w sposób obiektywny, u A. M. ciążę wielkości 7 tygodni.Powyższe jednoznacznie wskazuje, że płód był żywy, natomiast tłumaczeniom świadka twierdzącego, że wynik USG wykazał pęcherzyk, który dla niego nie jest ciążą - Sąd odmówił waloru wiarygodności, gdyż trudno uznać, że jako lekarz nie umiał odczytać wyniku badania USG i nie wiedział jaki zabieg przeprowadza. Nadto zauważyć należy, że zeznania świadka M. P. (1) z postępowania przygotowawczego, co do rodzaju zabiegu nie są kategoryczne, albowiem powiedział on także, żenie może powiedzieć na 100%, że materiał jaki został usunięty w trakcie wyłyżeczkowania to ciąża, jeżeli to była ciąża to bardzo wczesna, nie wyklucza, ale nie może zaprzeczyć.

Za niezgodne z prawdą Sąd uznał także twierdzenia świadka z postępowania przygotowawczego, w których mówił, iż nie pamięta, w jakiej formie doktor M. poprosił go o udostępnienie i asystowanie przy zabiegu, albowiem przeczą temu zeznania świadka A. M. (2), która mówiła, iż była najpierw na wizycie u doktora P., z którym rozmawiała o zabiegu aborcji, a ten skierował ją z córką do innego lekarza, mówiąc, że A. musi być zbadana przez tamtego lekarza, więc A. została przebadana przez lekarza, który miał dokonać aborcji, w gabinecie przy ul. (...) w W., a ponieważ nie było w tym gabinecie warunków do przeprowadzenia zabiegu, to dr P. powiedział, że zabieg odbędzie się u niego w gabinecie na ul. (...), że on będzie asystował tamtemu lekarzowi, że zadba o to, aby wszystko przebiegało pomyślnie i że będzie obecny przy zabiegu lekarz anestezjolog. Nadto zauważyć należy, że świadek A. M. (2) powiedziała w swoich zeznaniach, iż po zabiegu A. była jeszcze u dr P. na dwóch albo trzech wizytach kontrolnych.Oczywiście za niezgodny z prawdą należy uznać zapis dokonany (...) P. w historii choroby A. M., który według jego słów oznacza, że pacjentka nie wykonała badań dodatkowych, poroniła i była wyłyżeczkowana, albowiem przeczą temu wiarygodne zeznania świadka A. M., A. M. (2) oraz R. M. (1), którzy wprost mówią o zabiegu przerwania ciąży, a nie o wcześniejszym poronieniu, czy ewentualnym innym zabiegu wyłyżeczkowania, o którym mówiłświadek M. P. (1).

Za niewiarygodne Sąd uznał także twierdzenia świadka z postępowania przygotowawczego mówiącego, żeza asystowanie przy zabiegu nie dostał żadnych pieniędzy, gdyż przysług koleżeńskich się nie rozlicza, albowiem przeczą temu słowa S. M. postępowania przygotowawczego, które w tym zakresie Sąd uznał za zgodne z prawdą, a który to powiedział, że sądzi,iż za zabieg wziął 1.500 złotych, zaś P. mógł kilkaset złotych wziąć za asystowanie. Również za taką oceną przemawiają zeznania świadka A. M. (2) i R. M. (1) mówiących o kwocie 2.500 zł. przekazanej lekarzowi, który dokonywał zabiegu, gdyż niewątpliwie opłata za zabieg musiała zostać rozdzielona pomiędzy jego wykonawców, z czego S. M. mógł otrzymać 1.500 zł., oskarżony T. M. (1) otrzymał kwotę 200 zł., co wynika z wyjaśnień oskarżonego T. M. (1), których w tym zakresie Sąd nie kwestionuje, zaś reszta pieniędzy – zdaniem Sądu – przypadła w udziale świadkowi M. P. (1).

Wprawdzie w postępowaniu przygotowawczym M. P. (2), że nie wie kto powiadomił doktora M. aby wziął udział w zabiegu i że on nie wzywał anestezjologa, ale w czasie przesłuchania przed Sądem powiedział, żeanestezjologa do tego zabiegu wezwał doktor M., co wie stąd, że dawał mu numer telefonu do doktora M., z którym w „dawnych czasach”, czyli kilka lat wstecz, sporadycznie współpracował, aktóra to współpraca była wokolicznościach, kiedy uważał, że wykonywanie zabiegów w prywatnym gabinecie wymaga znieczulenia. Powyższe wskazuje, że oskarżony T. M. (1) był znajomym „z dawnych” czasów M. P. (1) i że to z jego inicjatywy znieczulał do przedmiotowego zabiegu. Nadto podnieść należy, że sam oskarżony T. M. (1) w swoich wyjaśnieniach podał, iżzostał poproszony przez doktora M. P. (1) o wykonanie krótkiego znieczulenia dożylnego u pacjentki, których to wyjaśnień w tym zakresie Sąd nie kwestionuje, a które potwierdzają wcześniejszą znajomość i współpracę M. P. (1), o czym mówił świadek oraz oskarżony T. M. (1).

Sąd ocenę zeznań świadka M. P. (1) - pod kątem obecności i roli w przedmiotowym zdarzeniu oskarżonego T. M. (1) i jego świadomości co do rodzaju przeprowadzonego zabiegu, jak też ewentualnego zapoznawania się z historią choroby pacjentki i ewentualnego przeprowadzenia z nią wywiadu, jak też czynienia zapisów w dokumentacji z zabiegu- przeprowadzi poniżej przy analizie wyjaśnień oskarżonego, aby uniknąć kolejnych powtórzeń w swoich rozważaniach.

W tym miejscu podnieść należy, że M. P. (1) został skazany za popełnienie czynu z art. 152 § 1 k.k., który także jest przedmiotem niniejszego postępowania, prawomocnym wyrokiem Sądu Okręgowego w Warszawie XVIII Wydział Karny z dnia 04 grudnia 2013 roku w sprawie o sygn. akt XVIII K 240/13 (k. 361-361v) wyłączonej do rozpoznania z niniejszej sprawy.

W załączonej do akt sprawy opiniibiegły z zakresu anestezjologii J. T. (k.: 252-253)odpowiadając na pytanie: Kto podejmuje decyzję o udziale lekarza anestezjologa przy zabiegu medycznym, jakie przepisy regulują i jakie dokumenty w związku z tym powinny zostać wytworzone – stwierdził, żedecyzję o udziale lekarza anestezjologa w zabiegu podejmuje lekarz, który kwalifikuje pacjenta do inwazyjnej procedury medycznej. W przypadku niektórych zabiegów decyzja o udziale lekarza anestezjologa może być podjęta na życzenie pacjenta. Do lekarza anestezjologa należy ostateczna decyzja o jego udziale w zabiegu medycznym, którą podejmuje na podstawie dokumentacji medycznej i przeprowadzonej oceny stanu ogólnego pacjenta. Procedura kwalifikacji pacjenta do znieczulenia przez lekarza anestezjologa została zapisana w § 10 rozporządzenia Ministra Zdrowia i Opieki Społecznej z dnia 27 lutego 1998 roku w sprawie standardów postępowania oraz procedur medycznych przy udzielaniu świadczeń zdrowotnych z zakresu anestezjologii i intensywnej terapii w zakładach opieki zdrowotnej. Po konsultacji z lekarzem anestezjologiem pacjent wyraża świadomą zgodę na proponowane znieczulenie podpisując formularz, którego treść jest opracowana przez daną jednostkę medyczną. Aktem prawnym na podstawie, którego wymagana jest świadoma zgoda chorego, wyrażona na piśmie, na zabieg medyczny jest ustawa z dnia 06 listopada 2008 roku o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta, a w szczególności artykuł 18.

Odpowiadając na pytanie: Czy podczas zabiegu usunięcia ciąży jest konieczny udział lekarza anestezjologa? Jeśli tak, to czy podczas całego zabiegu i jakie czynności lekarz anestezjolog wówczas wykonuje? – biegły stwierdził, że udział lekarza anestezjologa podczas zabiegu usunięcia ciąży jest uzależniony od metody, którą procedura jest przeprowadzona. Nie wszystkie metody zabiegowe stosowane podczas usunięcia ciąży wymagają udziału lekarza anestezjologa. W niektórych przypadkach zabieg odbywa się w znieczuleniu miejscowym wykonanym przez operatora. W sytuacji gdy pacjentka została zakwalifikowana przez lekarza anestezjologa do znieczulenia, jest on obecny podczas całego zabiegu, aż do momentu przekazania pacjentki do sali wybudzeniowej lub do innej struktury organizacyjnej jednostki leczniczej, która zapewni odpowiedni nadzór po zabiegu i znieczuleniu. Lekarz anestezjolog wykonujący znieczulenie przeprowadza kontrolę stanowiska znieczulenia, identyfikuje pacjenta poddawanego zabiegowi, przeprowadza znieczulenie, sporządza protokół znieczulenia. Powyższe procedury zostały ujęte w § 12, 13 i 15 rozporządzenia Ministra Zdrowia i Opieki Społecznej z dnia 27 lutego 1998 roku w sprawie standardów postępowania oraz procedur medycznych przy udzielaniu świadczeń zdrowotnych z zakresu anestezjologii i intensywnej terapii w zakładach opieki zdrowotnej.

Odpowiadając na pytanie: Czy zgodnie z obowiązującymi zasadami, lekarz anestezjolog jest informowany o rodzaju przeprowadzanego zabiegu? Jeśli tak, to przez kogo? – biegły stwierdził, że zgodnie z obowiązującymi zasadami lekarz anestezjolog musi być poinformowany o rodzaju przeprowadzonego zabiegu. Osobą, która powinna poinformować o rodzaju i zakresie planowanego zabiegu jest operator. Dokumentacja medyczna przedstawiona lekarzowi anestezjologowi podczas kwalifikacji pacjenta do znieczulenia musi również zawierać dane dotyczące charakteru planowanego zabiegu.

Odpowiadając na pytanie: czy jest możliwe, aby lekarz anestezjolog nie posiadał wiedzy na temat tego, do jakiego zabiegu znieczula pacjenta? Jeśli tak, to w jakich okolicznościach? – biegły stwierdził, żeprzy zachowaniu obowiązujących zasad kwalifikacji pacjentów do znieczulenia nie jest możliwe, aby lekarz anestezjolog nie posiadał wiedzy na temat tego, do jakiego zabiegu znieczula.

W załączonej do akt sprawy opinii uzupełniającej biegły z zakresu anestezjologii J. T. (k.: 267-268) odpowiadając na pytanie: Czy przepisy wskazane w pkt 1 opinii z dnia 11.12.2012 roku obowiązujące lekarzy anestezjologów, dotyczą jedynie zakładów opieki zdrowotnej, czy też prywatnych gabinetów lekarskich – stwierdził, że w ustawie z dnia 30 sierpnia 1991 roku o zakładach opieki zdrowotnej w art. 1 ust 1 jest podana definicja: „Zakład opieki zdrowotnej jest wyodrębnionym organizacyjnie zespołem osób i środków majątkowych utworzonym i utrzymywanym w celu udzielania świadczeń zdrowotnych i promocji zdrowia”. Natomiast w ustawie z dnia 05 grudnia 1996 roku o zawodach lekarza i lekarza dentysty w art. 41 ustawodawca wyraźnie określa obowiązek lekarzy do prowadzenia indywidualnej dokumentacji medycznej pacjenta bez rozróżniania form prowadzenia działalności leczniczej.Dodatkowo art. 25 ustawy z dnia 06 listopada 2008 roku o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta stwarza wymóg prawny prowadzenia przez podmioty udzielające świadczeń zdrowotnych dokumentacji medycznej i wyszczególnia, jakie dane muszą być w niej zawarte. W art. 25 ust. 3 ustawy z dnia 06 listopada 2008 roku o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta ustawodawca wymaga, aby w dokumentacji medycznej uwzględnić opis stanu zdrowia pacjenta lub udzielonych mu świadczeń zdrowotnych.

Znieczulenie pacjenta bez względu na miejsce jego przeprowadzenia (publiczne czy prywatne gabinety) jest świadczeniem zdrowotnym i w związku z tym anestezjolog jest zobowiązany do prowadzenia dokumentacji medycznej (protokół znieczulenia). Natomiast forma tych dokumentów do końca roku 2012 nie była ściśle określona.

Odpowiadając na pytanie: Jakie są konsekwencje braku sporządzenia przez lekarza anestezjologa dokumentacji z zabiegu znieczulenia? – biegły stwierdził, że z punktu widzenia medycznego brak dokumentacji przeprowadzonego znieczulenia może uniemożliwić ocenę przyczyn ewentualnych zdarzeń niepożądanych czy powikłań związanych z procedurą anestezjologiczną mogących wystąpić u pacjenta. Tym samym takie postępowanie ogranicza możliwości ich rozpoznania i leczenia przez innych lekarzy.

Dalej biegły odpowiadając na pytanie: Czy prawidłowym zachowaniem lekarza anestezjologa przy zabiegu wyłyżeczkowania jest dożylne podanie pacjentce atropiny fentanyl i propofol w proporcjach odpowiednich do masy ciała pacjenta i podłączenie pacjentki do pulsoksymetru, w warunkach braku sporządzenia z tych czynności jakiejkolwiek dokumentacji? – stwierdził, iż podanie atropiny, opioidu – fentanylu i anestetyku dożylnego – propofolu w dawkach uwzględniających masę ciała pacjenta jest postępowaniem prawidłowym. Natomiast brak dokumentacji medycznej, w której odnotowane są nazwy i dawkowanie podanych leków jest sprzeczne z obowiązującymi zasadami prowadzenia znieczulenia.

Następnie odpowiadając na pytanie: Czy do podania pacjentce znieczulenia wystarczającą dla lekarza anestezjologa jest wiedza, iż dotyczy wyłyżeczkowania, bez wskazania powodu i bez poznania historii choroby pacjentki? – biegły stwierdził, iżprzed znieczuleniem do jakiegokolwiek planowanego zabiegu (możliwe wyjątki przy zabiegach ratujących życie, gdy brak jest czasu na wnikliwą ocenę dokumentacji medycznej) lekarz anestezjolog ma obowiązek zapoznać się z historią choroby pacjenta. Lekarz anestezjolog przed każdym znieczuleniem (wyjątki jak wyżej) powinien przeprowadzić kwalifikację pacjenta do znieczulenia.

Zdaniem Sądu wyżej wymieniona opinia pierwsza jak i uzupełniająca wydana przez biegłego sądowego z zakresu anestezjologii jest wiarygodna i posiada moc dowodową, albowiem została sporządzona w sposób fachowy i rzetelny, zgodnie z wiedzą specjalistyczną i z zachowaniem reguł sztuki.

Oskarżony T. M. (1) będąc przesłuchanym do niniejszej sprawy w toku postępowania przygotowawczego w dniu 05.04.2013 roku (karta: 261-264) oświadczył, że nie przyznaje się do popełnienia zarzucanego mu czyni i wyjaśnił, że został poproszony przez doktora M. P. (1) o wykonanie krótkiego znieczulenia dożylnego u pacjentki z krwawieniem z dróg rodnych. Ze słów świadka wynika, że zbadał chorą i znieczulił, ale nie wie kim była chora, gdyż jej nie znał. Dalej powiedział, że z tego co się mógł zorientować, że skoro było krwawienie z dróg rodnych to było wyłyżeczkowanie dróg rodnych macicy, jednak on nie wie dokładnie, co oni tam „majstrowali”. On zabiegu nie dokumentował.Dodał, że nie widział historii choroby pacjentki oraz że nie pamiętaczy dyktował później do historii choroby co podał pacjentce aniile trwał zabieg. Z tego co wie to P. miał historię choroby, ale on jej nie widział, po czym dodał, że leżało coś na biurku. Podkreślił, że on nie wpisywał i nie podpisywał nic do historii choroby oraz nie wpisywał nic do dokumentacji zabiegu. W dalszych wyjaśnieniach powiedział, że lekarz w szpitalu zawsze zakłada kartę znieczulenia do zabiegu operacyjnego, natomiast w gabinecie on nie zakładał karty znieczulenia. Podał pacjentce atropinę, fentanyl i propofol dożylnie według jej wagi, następnie oświadczył, że do wybudzenia nic się nic nie daje, bo to są leki, które się same rozkładają. Z wypowiedzi oskarżonego wynika, że w zabiegu uczestniczył on jako anestezjolog i był P. razem z kolegą, ale nie wie kto prowadził zabieg, gdyż oni obaj wykonywali ten zabieg. Mówił, że onz nimi wcześniej nie wykonywał żadnych zabiegów. Dodał, że zabieg był w gabinecie M. (P.) na Ż., ale już nie istnieje, bo M. jest na emeryturze. Dodał, że M. P. (1) nie jest jego rodziną. Powiedział, że z reguły jest tak, że ktoś po pacjentkę przychodzi, ale on z nikim nie rozmawiał. Dodał, że nie pamięta wieku pacjentki. Ponownie zaznaczył, że P. powiedział tylko, że prosi o znieczulenie do krwawienia z dróg rodnych, nie powiedział jaki będzie zabieg. W swoich dalszych wyjaśnieniach oskarżony – odpowiadając na pytania przesłuchującego – powiedział, żeczasami jest tak, że przy zabiegu usunięcia ciąży wykonuje się znieczulenie miejscowe, ale to są spekulacje. W szpitalu jak jest zabieg z przyczyn społecznych czy takich jakie obecnie obowiązują, to wykonuje się przy udziale anestezjologa ze znieczuleniem dożylnym. Oświadczył, że on pracuje ponad 30 lat, więc wielokrotnie brał udział w zabiegach przerwania ciąży jako anestezjolog. W ostatnich latach, jak obowiązuje nowa ustawa, to nie brał udziału w zabiegu przerwania ciąży. Dodał, że na ginekologii jest obecnie oddzielny zespół anestezjologów i on nie ma nic wspólnego w położnictwem i ginekologią. Mówił też, że lekarz anestezjolog jest informowany, że jest na przykład martwy płód, w klinice nie mówiono, że jest zabieg przerwania ciąży tylko usunięcie ze wskazań medycznych, to jest rozległa dziedzina. Podkreślił, że w szpitalu oficjalnie nie mówiło się, że będzie brał udział w zabiegu przerwania ciąży. Ginekolodzy ich nie informowali, mówili, że chora rodząca, martwy płód czy inne rzeczy, nie mówili, że będzie przerwanie ciąży. Powiedział też, że jeżeli zabieg jest w warunkach szpitala to lekarz dokładnie wie w czym uczestniczy, zapoznaje się z historią choroby i czyta to co wpisał operator do historii choroby a sam wypisuje kartę znieczulenia. W gabinetach jest tak, że historię choroby wpisuje ten co operuje. Z dalszej wypowiedzi oskarżonego wynika, że on wiedział do czego znieczula, to nie jest tak że nie wiedział, to zabieg wyłyżeczkowania. Jest to zabieg usunięcia zawartości, ale on nie wie co tam było. Dodał, że to co P. napisał w historii choroby to musiał zrobić. On nie czytał historii choroby, a P. mu nie mówił jakie pacjentka miała choroby. Wiadomo, że ginekolog miał zrobić badania. W swoich dalszych wyjaśnieniach mówił, że nie widział zdjęcia USG pacjentki, po czym dodał, iż nie zna się na tym, dla niego to czarna magia. Powiedział też, że zabieg wyłyżeczkowania przy zastosowaniu blokad okołoszyjkowych można by przeprowadzić bez anestezjologa, ale nie zna się na tym.Dalej powiedział, że on tego dnia tylko ten jeden zabieg przeprowadził u M. i tylko po to tam pojechał, to trwało krótko.Podłączył pacjentkę do pulsoksymetru, jest to małe urządzenie, zakłada się klips na palec, służy ono do pomiaru tętna i saturacji krwi tętniczej, które to urządzenie przywiózł ze sobą, gdyż nie było go w gabinecie. Powiedział, że gabinet P. miał stół ginekologiczny, potem pacjentka została przewieziona do drugiego pomieszczenia, gdzie leżała i odpoczywała. Zaznaczył, że on w drugim pomieszczeniu też był z pacjentką aż do wybudzenia. Zabieg trwał dłużej a samo wybudzenie krócej. Przy wybudzeniu pacjentki był sam, zaś oni chyba byli w tym pierwszym pokoju. Oświadczył, że wybudzał pacjentkę i wyszedł. Powiedział też, że podczas zabiegu miałswoją kurtkę lekarską. Z dalszej wypowiedzi oskarżonego wynika ponadto, że P. miał w gabinecie 3-4 pacjentki dziennie, on nie robił tam zabiegów, natomiast oskarżony mógł też z 2-3 razy uczestniczyć tak w zabiegu ze starszymi paniami, ale dotyczyły one mięśniaków.Oskarżony podał, iż nie uczestniczył przy innych zabiegach wyłyżeczkowania, poza tym u M., po czym dodał, że on za dużo pacjentek nie miał.W szpitalu są przepisy o wyposażeniu sali operacyjnej, co dotyczą też anestezjologów, natomiast nie wie jakie są inne przepisy.Z dalszej relacji oskarżonego wynika, że drugi lekarz, który uczestniczył z M. przy zabiegu wyglądał na rówieśnika M.. On za udział w zabiegu dostał 200 złotych, ale nie pamięta, który z nich dawał mu pieniądze i nie wie ile kosztował ten zabieg tą pacjentkę. Zaznaczył, że te 200 zł. to było za ten zabieg, ale on nie wie jaka jest stawka, bo nie znieczula prywatnie. Dalej wyjaśnił, iż on znieczula teraz prywatnie tylko na umowie zlecenia, ale pracuje tak tylko w klinice okulistycznej na (...) nazywa się(...).

Będąc przesłuchanym na rozprawie głównej przed Sądem w dniu 04 czerwca 2014 roku oskarżony T. M. (1) (karta 526-528) oświadczył, że nie przyznaje się do popełnienia zarzucanego mu czynu i skorzystał z prawa odmowy składania wyjaśnień. Po ujawnieniu oskarżonemu jego wyjaśnień z postępowania przygotowawczego z kart: 261-264– potwierdził ich treść. Następnie oskarżony – indagowany przez prokuratora – powiedział, że nie umie odpowiedzieć na pytaniecolekarze zrobili z zawartością, która została usunięta. Dalej oskarżony odmówił kolejno odpowiedzi na pytania prokuratora o treści:czy otrzymaną kwotę 200 zł. wykazał w zeznaniu rocznym, czy opodatkował ten dochód?,czy w innych zabiegach przerwania ciąży nie zapoznawał się z dokumentacją lekarską i zdjęciami USG?,na czym polega zabieg wyłyżeczkowania przy zastosowaniu blokad około szyjkowych?,jak nazywa się zawartość, która jest usuwana przy zabiegu wyłyżeczkowania?,czy widział inne osoby, oprócz lekarzy przeprowadzających zabieg, które by przyszły z pacjentką do gabinetu?

Oskarżony odmówił także odpowiedzi na pytania Przewodniczącej o treści: czy zapoznawał się pan z dokumentacją medyczną, z historią choroby, pacjentki, którą pan znieczulał?,na jakiej podstawie zakwalifikował pacjentkę do znieczulenia?

Natomiast w odpowiedzi na pytanie: Czy często kwalifikuje pacjentów do znieczulenia bez zapoznawania się z dokumentacją medyczną pacjenta? – powiedział, żew szpitalu zawsze bada pacjenta przed znieczuleniem.

Następnie oskarżony odmówił odpowiedzi na dalsze pytania Przewodniczącej o treści:w prywatnych gabinetach czy bada pacjentów przed znieczuleniem?,czy pacjentka wyraziła zgodę na proponowane przez niego znieczulenie?,czy sporządzał protokół znieczulenia pacjentki?,czy nie obawiał się, że w tym przypadku mogą wystąpić u pacjentki jakieś ewentualne niepożądane zdarzenia czy powikłania związane z procedurą anestezjologiczną?

Następnie oświadczył, że korzysta z prawa odmowy odpowiedzi na pytania i nie odpowie na pytania prokuratora ani Sądu.

Sąd dokonując oceny wyjaśnień oskarżonego T. M. (1) w części uznał je za zgodne z prawdą, a w części odmówił im waloru wiarygodności. Za wiarygodne Sąd uznał te wypowiedzi oskarżonego, w których potwierdził, że zabieg przeprowadzony u pacjentki A. M. miał miejsce w gabinecie ginekologicznym doktora M. P. (1) na Ż., zaś on wykonywał znieczulenie dożylne u pacjentki, albowiem znajdują one potwierdzenie w zeznaniach świadków A. M., A. M. (2) i R. M. (1), które to zeznania Sąd ocenił jako wiarygodne oraz znajdują potwierdzenie w zeznaniach świadka M. P. (1), które Sąd w tej kwestii uznał za zgodne z prawdą. Za zgodne z prawdą Sąd uznał także twierdzenia oskarżonego, iż za zabieg otrzymał kwotę 200 zł., albowiem Sąd nie dysponuje innymi dowodami podważającymi treść tego oświadczenia.

Zabezpieczona do sprawy dokumentacja w postaci historii choroby A. M. z gabinetu M. P. (1) w ogóle nie wskazuje na zaistnienie takiego zabiegu przerwania ciąży wcześniej. Jak pisano powyżej takiej dokumentacji w ogóle nie ma.Oznacza to, że nie ma zapisów oskarżonego, co wskazuje, iż wyjaśniał prawdę, kiedy powiedział, iż on zabiegu nie dokumentował, i dalej że nie wpisywał i nie podpisywał nic do historii choroby oraz nie wpisywał nic do dokumentacji zabiegu.Sąd nie kwestionuje także twierdzeń oskarżonego, iż nie widział historii choroby pacjentki,nie czytał historii choroby, nie widział zdjęcia USG, albowiem brak jest dowodów przeciwnych w tym przedmiocie, także wobec braku jakiejkolwiek dokumentacji z zabiegu. Niemniej należy zwrócić uwagę, że w swoich wyjaśnieniach mówił, że lekarz w szpitalu zawsze zakłada kartę znieczulenia do zabiegu operacyjnego, natomiast w gabinecie on nie zakładał karty znieczulenia.Powiedział też w odpowiedzi na pytanie: Czy często kwalifikuje pacjentów do znieczulenia bez zapoznawania się z dokumentacją medyczną pacjenta? – żew szpitalu zawsze bada pacjenta przed znieczuleniem. W tym miejscu podnieść należy, że z zeznań świadka A. M. wynika, że lekarz anestezjolog z nią nie rozmawiał, któremu to twierdzeniu Sąd dał wiarę.

Analizując powyższe twierdzenia oskarżonego, co do braku świadomości na temat przedmiotu przeprowadzonego zabiegu w konfrontacji z powyżej przedstawionymi wnioskami opinii biegłego z zakresu anestezjologii i obowiązków lekarza anestezjologa wynikających z przepisów wskazanych przez biegłego w opinii, które także dotyczą prywatnej praktyki stwierdzić należy, że lekarze mająobowiązek prowadzenia indywidualnej dokumentacji medycznej pacjenta bez rozróżniania form prowadzenia działalności leczniczej i jest wymóg prawny prowadzenia przez podmioty udzielające świadczeń zdrowotnych dokumentacji medycznej. Ustawodawca wymaga także, aby w dokumentacji medycznej uwzględnić opis stanu zdrowia pacjenta lub udzielonych mu świadczeń zdrowotnych. Znieczulenie pacjenta bez względu na miejsce jego przeprowadzenia (publiczne czy prywatne gabinety) jest świadczeniem zdrowotnym i w związku z tym anestezjolog jest zobowiązany do prowadzenia dokumentacji medycznej (protokół znieczulenia). Konsekwencją braku sporządzenia przez lekarza anestezjologa dokumentacji z zabiegu znieczulenia jest to, że z punktu widzenia medycznego brak dokumentacji przeprowadzonego znieczulenia może uniemożliwić ocenę przyczyn ewentualnych zdarzeń niepożądanych czy powikłań związanych z procedurą anestezjologiczną mogących wystąpić u pacjenta. Tym samym takie postępowanie ogranicza możliwości ich rozpoznania i leczenia przez innych lekarzy. Nadto brak dokumentacji medycznej, w której odnotowane są nazwy i dawkowanie podanych leków jest sprzeczne z obowiązującymi zasadami prowadzenia znieczulenia. Przed znieczuleniem do jakiegokolwiek planowanego zabiegu (możliwe wyjątki przy zabiegach ratujących życie, gdy brak jest czasu na wnikliwą ocenę dokumentacji medycznej) lekarz anestezjolog ma obowiązek zapoznać się z historią choroby pacjenta. Lekarz anestezjolog przed każdym znieczuleniem (wyjątki jak wyżej) powinien przeprowadzić kwalifikację pacjenta do znieczulenia. Powyższe – w ocenie Sądu – wskazuje nie tylko na zaniedbania lekarza anestezjologa przy zabiegu, które uzasadniają odpowiedzialność dyscyplinarną, albowiem zauważyć należy, że mamy lekarza z długoletnim stażem, który jak sam oświadczył w szpitalu zawsze bada pacjenta przed znieczuleniem. Trudno uznać, aby lekarz odpowiedzialny za życie i zdrowie pacjenta zlekceważył swoje obowiązki wynikające z przepisów ustawy tym samym lekceważąc pacjentkę w osobie A. M.. Nie sposób także uznać za przekonujące twierdzenia oskarżonego, który powiedział, że zbadał chorą i znieczulił, ale nie wie jaki to był zabieg twierdząc, że z tego co się mógł zorientować, że skoro było krwawienie z dróg rodnych to było wyłyżeczkowanie dróg rodnych macicy, jednak on nie wie dokładnie, co oni tam „majstrowali” - mimo iżw swoich zeznaniach z rozprawy świadek M. P. (1) mówił, iż był to wywiad dotyczący stanu zdrowia pacjentki i to doktor M. rozmawiał, bo anestezjolog zbiera wywiad - albowiem zauważyć należy, że świadek A. M. (1) w czasie przesłuchania przed Sądem powiedziała, iżlekarze przed zabiegiem nie rozmawiali z nią, nie pytali czy ma alergię na coś i czy choruje, nie robili żadnych zapisów, żadnej dokumentacji.Powiedziała, że jeszcze była osoba trzecia, która dała jej narkozę i również ta osoba trzecia nie rozmawiała z nią. Powiedziała też, że nie wie, o czym lekarze rozmawiali między sobą. Powyższe zeznania świadka wskazują, iżlekarz anestezjolog nie badając pacjentki w osobie A. M. i nie przeprowadzając wywiadu przed znieczuleniem zakwalifikował ją do znieczulenia. Jeżeli tak się stało, to świadczy, iż towarzyszące okoliczności jednoznacznie wskazywały nie na zlekceważenie przepisów, ale chęć ukrycia prawdziwego powodu zabiegu. Powyższe wynika wprost z powyżej przytoczonych zeznań S. M. z postępowania przygotowawczego, który powiedział -po okazaniu mu historii choroby A. M. przez niego sporządzonej - żejeżeli to była 8 tygodniowa ciąża, to powinien ją rozpoznać, po czym oświadczył, że mógł dokonać takich zapisów, aby nie można było ustalić zabiegu przerwania ciąży, a jak chciał tego dokonać to wiedział, że działa przeciwko przepisom prawa i musiał to utajnić. Również dokumentacja medyczna A. M. prowadzona przez M. P. (1) nie odzwierciedla rzeczywistego stanu zdrowia pacjentki i nie mówi nic o przeprowadzonym zabiegu, o czym pisano powyżej. Powyższe wskazuje, iż – jak powiedział S. M. – zachowania lekarzy miały na celu uniemożliwienie ustalenia, iż został przeprowadzony zabieg przerwania ciąży u A. M.. W zdarzeniu tym niewątpliwe uczestniczył także jako anestezjolog T. M. (1), dlatego jego wyjaśnienia w kwestii nieświadomości, co do rodzaju przeprowadzonego zabiegu, Sąd potraktował jako przyjętą linię obrony mającą na celu uniknięcie odpowiedzialności karnej. Stanowska Sądu nie zmieniają także powyżej przytoczone zeznania świadka M. P. (1), który powiedział, iż przy tym zabiegu brał udział anestezjolog T. M. (1), ale lekarz anestezjolog nie był powiadamiany o rodzaju przeprowadzanego zabiegu. Już wątpliwości nasuwa samo kategoryczne stwierdzenie, że nie był powiadomiony o rodzaju przeprowadzonego zabiegu, albowiem nie należy tracić z pola widzenia okoliczności, że wcześniej w czasie tego samego przesłuchania w postępowaniu przygotowawczym mówił, że on nie wzywał anestezjologa, a później na rozprawie, że to M. wezwał anestezjologa, zaś on udostępnił mu do niego numer telefonu, co oznaczałoby, że w tej kwestii nie mógł mieć całkowitej pewności, albowiem nic nie mówi na temat treści przeprowadzonej rozmowy między w/wym., gdyby oczywiście taka rozmowa była przeprowadzona, gdyż jak pisano powyżej oskarżony wyjaśnił, że został poproszony przez doktora M. P. (1) o wykonanie krótkiego znieczulenia dożylnego u pacjentki, czego Sąd nie kwestionuje w zakresie osoby wzywającej do zabiegu z uwagi na długoletnią znajomość między wymienionymi. Oczywiście Sąd wcześniej czynił rozważania kto mógł wezwać anestezjologa, a sam oskarżony powiedział, że był to P.. Mówił też, że nie pamięta faktu zapoznawania się przez doktora M. z historią choroby pacjentki i nie widział tego, aby po przeprowadzonym zabiegu doktor M. sporządzał jakiekolwiek zapisy w dokumentacji medycznej, co znajduje także poparcie w wyjaśnieniach oskarżonego mówiącego, iż nie zapoznawał się z historią choroby i nie czynił zapisów w dokumentacji, czego jak pisano powyżej Sąd nie kwestionuje, tym bardziej że – jak pisano powyżej – nie było dokumentacji odzwierciedlającej rzeczywisty stan rzeczy.

Należy także zwrócić uwagę na zeznania świadka M. P. (1), w których mówił na tematwcześniejszej współpracy z doktorem M. podając, iż były to sporadyczne przypadki dotyczące „dawnych czasów”, czyli kilka lat wstecz, a współpraca była w okolicznościach, kiedy uważał, że wykonywanie zabiegów wymaga znieczulenia. Dotyczyła zabiegów w prywatnym gabinecie. Zaznaczył, że jak najbardziej sporządzał dokumentację z tych zabiegów z dawnych czasów, czego dowodem jest, że miał dokumentację pani A. (M.).Natomiast oskarżony T. M. (1) w swoich wyjaśnieniach z postępowania przygotowawczego na temat M. P. (1) powiedział, że P. miał w gabinecie 3-4 pacjentki dziennie i nie robił tam zabiegów, natomiast on mógł też z 2-3 razy uczestniczyć tak w zabiegu ze starszymi paniami, ale dotyczyły one mięśniaków, natomiast nie uczestniczył przy innych zabiegach wyłyżeczkowania, poza tym u M..Powyższe prowadzi do wniosku, że panowie współpracowali ze sobą, a M. P. (1) – według jego słów – miał zawsze sporządzać dokumentację z tych zabiegów „z dawnych czasów”, czego dowodem jest, że miał dokumentację pani A., tą ostatnią jednak nie odzwierciedlającą rzeczywistego przebiegu zabiegu lecz mającą na celu ukrycie faktu przeprowadzenia zabiegu przerwania ciąży u A. M., tak jak i w przypadku dokumentacji sporządzonej przezS., co ten ostatni sam przyznał w swoich zeznaniach. Trudno uznać, aby współpraca panów – jak mówił to M. P. (1) - układała się w sytuacji, kiedy jeden nie informował drugiego o powodach przeprowadzanych zabiegów, oczywiście nie mówimy tutaj o starszych paniach wspomnianych przez oskarżonego T. M. (1), które miały mieć mięśniaki.

Nadto nie należy tracić z pola widzenia okoliczności, iż oskarżony T. M. (1), jak sam wyjaśnił, już wcześniej wielokrotnie brał udział w zabiegach przerwania ciąży jako anestezjolog, gdyż pracuje ponad 30 lat, jednak w ostatnich latach, kiedy toobowiązuje nowa ustawa, to nie brał udziału w zabiegu przerwania ciąży. Nadto zauważyć należy, iż w swoich wyjaśnieniach mówił też, że w szpitaluoficjalnie nie mówiło się, że ktoś będzie brał udział w zabiegu przerwania ciąży, leczlekarz anestezjolog jest informowany, że jest na przykładmartwy płód, gdyż w klinice nie mówiono, że jest zabieg przerwania ciąży tylko usunięcie ze wskazań medycznych. Powiedział też, że jeżeli zabieg jest w warunkach szpitala to lekarz dokładnie wie w czym uczestniczy, zapoznaje się z historią choroby i czyta to co wpisał operator do historii choroby a sam wypisuje kartę znieczulenia. W gabinetach jest tak, że historię choroby wpisuje ten co operuje, zaś on wiedział do czego znieczula w tym konkretnym przypadku, do zabiegu wyłyżeczkowania, czyli usunięcia zawartości, ale nie wie co tam było. Powyższe wskazuje, że oskarżony miał już doświadczenie z zabiegami przerywania ciąży, a w szpitalu znieczulając do zabiegów, w tym do zabiegu przerywania ciąży ze wskazań medycznych również miał świadomość co to za zabieg, mimo iż – jaka twierdził – oficjalnie się o tym nie mówiło, jednak – jak podał – lekarz dokładnie wie w czym uczestniczy, zapoznaje się z historią choroby i czyta to co wpisał operator do historii choroby a sam wypisuje kartę znieczulenia. Powyższa procedura dot. szpitali znajduje odzwierciedlenie także w obowiązkach lekarza anestezjologa dotyczących prywatnej praktyki, gdyż jest wymóg prawny prowadzenia przez podmioty udzielające świadczeń zdrowotnych prowadzenia indywidualnej dokumentacji medycznej pacjenta z uwzględnieniem opisu stanu zdrowia pacjenta lub udzielonych mu świadczeń zdrowotnych bez rozróżniania form prowadzenia działalności leczniczej, a ponieważ znieczulenie pacjenta bez względu na miejsce jego przeprowadzenia (publiczne czy prywatne gabinety) jest świadczeniem zdrowotnym i w związku z tym anestezjolog jest zobowiązany do prowadzenia dokumentacji medycznej (protokół znieczulenia), w której odnotowane są nazwy i dawkowanie podanych leków, gdyż w przeciwnym wypadku jest to sprzeczne z obowiązującymi zasadami prowadzenia znieczulenia. Nadto przed znieczuleniem do jakiegokolwiek planowanego zabiegu (możliwe wyjątki przy zabiegach ratujących życie, gdy brak jest czasu na wnikliwą ocenę dokumentacji medycznej) lekarz anestezjolog ma obowiązek zapoznać się z historią choroby pacjenta, jak też przed każdym znieczuleniem (wyjątki jak wyżej) powinien przeprowadzić kwalifikację pacjenta do znieczulenia. Niewątpliwie T. M. (1) jako anestezjolog, który w zawodzie pracuje ponad 30 lat – jak sam powiedział – powinien wiedzieć jakie spoczywają na nim obowiązki i jak sam powiedział przestrzegał ich, za jednym wyjątkiem, który jest przedmiotem rozważań Sądu w toku niniejszego postępowania. Powyższe prowadzi do wniosku, że w tym jednym przypadku oskarżony nie tylko nie dopełnił wynikających z przepisów ustawy obowiązków, ale celowo zignorował przepisy, gdyż tak jak w przypadku S. M. i M. P. (1) w kwestii prowadzonej przez nich historii choroby A. M. chodziło o to aby ukryć fakt przeprowadzenia zabiegu przerwania ciąży u tej pacjentki i w tym celu oskarżony T. M. (1) mimo wieloletniego doświadczenia i znajomości przepisów, bo tego należy się spodziewać po ordynatorze oddziału, którym był w chwili zdarzenia, oraz jako anestezjolog winien wiedzieć, że mimo przeprowadzenia zabiegu w prywatnym gabinecie jest zobowiązany do prowadzenia dokumentacji medycznej (protokół znieczulenia), w której odnotowane są nazwy i dawkowanie podanych leków, gdyż w przeciwnym wypadku jest to sprzeczne z obowiązującymi zasadami prowadzenia znieczulenia, anadto przed znieczuleniem do jakiegokolwiek planowanego zabiegu, a z takim wszak mamy do czynienia w niniejszej sprawie, jako lekarz anestezjolog miał obowiązek zapoznać się z historią choroby pacjentki w osobie A. M., jak też przed tym znieczuleniem powinien przeprowadzić kwalifikację (...) M. do znieczulenia.

Oskarżony sam powiedział w swoich wyjaśnieniach, że on znieczula teraz prywatnie tylko na umowę zlecenie, ale pracuje tak tylko w klinice okulistycznej na W. o (...), co oznacza, że zna przepisy dot. procedury związanej ze znieczulaniem pacjentów do zabiegu w prywatnej działalności leczniczej.

Nie należy także tracić z pola widzenia okoliczności wynikającej z zeznań świadka M. P. (1), który powiedział, iż doktor T. M. (1) obecny cały czaspodczas przeprowadzania zabiegu, albowiem musiał ją przebudzić, co dodał na rozprawie. Okoliczność ta wynika także z wyjaśnień oskarżonego T. M. (1), który powiedział, że gabinet P. miał stół ginekologiczny, on usypiał pacjentkę do zabiegu, w zabiegu uczestniczył on jako anestezjolog i był P. razem z kolegą, ale nie wie kto prowadził zabieg, gdyż oni obaj wykonywali ten zabieg, a potem pacjentka została przewieziona do drugiego pomieszczenia, gdzie leżała i odpoczywała, w którym to pomieszczeniu też był z pacjentką aż do wybudzenia, przy czym przy wybudzeniu pacjentki był sam, zaś oni chyba byli w tym pierwszym pokoju. Wybudzał pacjentkę i wyszedł. Powyższe oznacza, że oskarżony uczestniczył cały czas podczas całego zabiegu, a dopiero później zajął się wybudzaniem pacjentki. Wprawdzie, jak powiedział w swoich zeznaniach na rozprawie świadek M. P. (1), że anestezjolog stoi przy głowie pacjentki i on niczego nie widzi, to jest to stwierdzenie teoretyczne, natomiast Sąd bada całokształt okoliczności towarzyszących zabiegowi przerwania ciąży u A. M., a te stanowią same nieprawidłowości mające na celu ukrycie prawdziwej przyczyny przeprowadzonego zabiegu, o czym pisano powyżej, a te na pewno nie mogły nie zostać zauważone przez lekarza z ponad 30-to letnim stażem.

Częściowe danie wiary wyjaśnieniom oskarżonego T. M. (1), a w części odmówienie im prawdziwości nie rodzi samo w sobie wewnętrznych sprzeczności, albowiem oczywistym pozostaje, że oskarżony, aby dodać wiarygodności całym wyjaśnieniom elementy pomocne w uniknięciu odpowiedzialności karnej osadza w realiach całego zdarzenia. W ten sposób uwiarygodnia prawdziwymi okoliczności pozostałe – nieprawdziwe.

W toku postępowania przesłuchano także osoby, które mogłyby mieć wiedzę na temat zdarzenia, a których to świadków zeznania zostały przez Sąd ujawnione na rozprawie dnia 04.06.2014 roku.

Świadek A. B.- koleżanka A. M. swoich zeznaniach (k.: 42-47) m.in. podała, że na początku 2010 roku, wspólnie z A., ks. J., bratem i koleżanką pojechali do W. do kina. Po seansie, w trakcie powrotu do domu, A. zwierzyła się jej, że tego dnia razem z księdzem J. idą do jej rodziców w celu poinformowania ich o ciąży. Ze słów świadka wynika też, że kilka dni później, kiedy wracały wspólnie z kościoła powiedziała jej również, że niedługo będzie miała robiony zabieg usunięcia ciąży i że będzie to w W..Ze słów świadka wynika, że A. jej powiedziała, iż jej rodzice stwierdzili, że lepiej będzie usunąć ciążę oraz że ksiądz J. będzie musiał zapłacić za ten zabieg. Świadek nie wiedziała gdzie A. usunęła ciążę.

Natomiast (...) S.(k.: 93-100)w swoich zeznaniach m.in. podała, żepamięta, iżzimą 2010 roku, była to druga klasa liceum, A. napisała na (...), iż nie będzie jej w szkole na najbliższym sprawdzianie, bo jedzie do W. na zabieg (zabieg usunięcia ciąży), co na pewno było to w lutym 2010 roku.

Z zeznań M. K. (k.: 83-88) m.in. wynika, że A. M. (3) jej o ciąży z księdzem J. oraz o zabiegu usunięcia ciąży w W. i o tym, że J. dał jej rodzicom pieniądze na zabieg.

(...) K. (k.: 89-92) natomiast w swoich zeznaniach m.in. podała, że w drugiej klasie liceum, ale nie pamięta kiedy A. mówiła jej, że wybiera się z rodzicami do ginekologa do W., bo tam ma lekarza.

Kolejny świadek E. C. (1)- nauczyciel z Zespołu Szkół (...) w K. (szkoła, do której w przedmiotowym okresie chodziła A. M. (4)) (k.: 101-105)zeznał, iż w 2010 roku ferie zimowe były w okresie od 01 do 12 lutego, natomiast po feriach nieobecności A. w szkole wyglądały następująco: w dniachod 15 do 17 oraz od 23 lutego do 26 lutego A. M. nie było w szkole. Powiedział, że przedmiotowa nieobecność była usprawiedliwiona tzn. albo została usprawiedliwiona przez rodziców lub też posiadała zwolnienie lekarskie. Dodał, że od stycznia 2010 roku do kwietnia 2010 roku cyklicznie powtarzała się nieobecność A. na zajęciach WF-u.

Ś. M.(k.: 119-121) w swoich zeznaniach potwierdził nieobecność A. M. na zajęciach z WF-u w okresie od stycznia 2010 roku do 31.03.2010 roku, z tym że po feriach zimowych A. nie było na WF-ie w dniach 15, 17, 22, 24 lutego 2010 roku oraz 08, 15, 22 marca 2010 roku, natomiast zwolnienie od rodziców z lekcji WF-u A. miała w dniu 18.02.2010 roku. Dodał, że zwolnienie lekarskie A. przyniosła w dniu 01.03.2010 roku, ale świadek nie wiedział od kiedy było wystawione, gdyż od 19.02.2010 roku nie ćwiczyła na WF-ie.

Sąd ocenił zeznania wyżej wymienionych świadków jako zgodne z prawdą, albowiem są spójne logiczne i konsekwentne oraz tworzą zgodną całość z pozostałym ujawnionym w toku przewodu sądowego materiałem dowodowym. Zeznania wyżej wymienionych świadków pozwoliły sądowi na poczynienie ustaleń co do daty przeprowadzenia zabiegu przerwania ciąży u A. M..

Omawiając natomiast pozostałe protokoły ujawnione w trybie art. 394 § 2 kpk, w tym: protokoły zatrzymania osób (karta 32, 201, 208), protokoły przeszukania (karta 138-142, 156-160,209-211), ocenić je należy jako sporządzone zgodnie z wymaganiami określonymi w art. 148 i następne kodeksu postępowania karnego, jasne i przejrzyste, a tym samym stanowiące pełnowartościowy materiał dowodowy.

Wobec powyższego Sąd zważył co następuje:

Mając na uwadze wszystkie ujawnione w toku przewodu sądowego okoliczności sprawy i po przeprowadzeniu analizy dowodów - Sąd uznał oskarżonego T. M. (1) za winnego tego, żenie wcześniej niż w dniu 19 lutego 2010 roku i nie później niż w dniu 23 lutego 2010 roku, ale najprawdopodobniej w dniu 23 lutego 2010 roku w W., w gabinecie lekarskim przy ulicy (...), działając z naruszeniem przepisów ustawy z dnia 7 stycznia 1993 roku o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży (Dz. U. nr 17, poz. 78 z późn. zm.) udzielił pomocy S. M. i M. P. (1) w przerwaniu 8 tygodniowej ciąży A. M., w ten sposób, że uczestniczył w dokonaniu zabiegu, jako lekarz anestezjolog, celem dokonania znieczulenia A. M., to jest popełnienia czynu wyczerpującego dyspozycję art. 152 § 2 k.k.

Podnieść należy, że przedmiotem ochrony, w wypadku typów czynów zabronionych określonych w art. 152, jest życie dziecka w fazie prenatalnej od momentu poczęcia. Ubocznym przedmiotem ochrony jest także zdrowie kobiety.Przestępstwo określone w art. 152 § 2, a także w art. 152 § 3 w zw. z § 2 ma charakter formalnyi jest dokonane z chwilą udzielenia pomocy kobiecie ciężarnej do przerwania ciąży z naruszeniem przepisów ustawy lub nakłaniania jej do tego, bez względu na to, czy do przerwania ciąży doszło czy nie.Do jego znamion nie należy skutek w postaci przerwania ciąży. Przestępstwo z § 1 i 3 można popełnić tylko przez działanie, natomiast z § 2 - zarówno przez działanie, jak i przez zaniechanie (niewłaściwe z zaniechania).Ciąża to stan organizmu kobiety od momentu zapłodnienia do porodu. Przerwanie ciąży jest gwałtowną ingerencją w rozwijający się naturalny proces rozwoju dziecka, zapoczątkowany jego poczęciem, prowadzący do zabicia dziecka w fazie prenatalnej.Przerwanie ciąży wtedy realizuje znamiona typu czynu zabronionego określonego w art. 152 § 1 lub 3, jeśli dokonane jest z naruszeniem przepisów ustawy, a więc na skutek ingerencji człowieka (np. wyłyżeczkowanie jamy macicy).

Warunki dopuszczalnościprzerywania ciąży zostały określone w art. 4a ustawy z dnia 7 stycznia 1993 r. o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży (Dz. U. Nr 17, poz. 78 z późn. zm.). Przerwanie ciąży może być dokonane wyłącznie przez lekarza, w przypadku gdy: ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety ciężarnej; badania prenatalne lub inne przesłanki medyczne wskazują na duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu (do chwili osiągnięcia przez płód zdolności do samodzielnego życia poza organizmem kobiety ciężarnej); zachodzi uzasadnione podejrzenie, że ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego (jeżeli od początku ciąży nie upłynęło więcej niż 12 tygodni). Do przerwania ciąży wymagana jest pisemna zgoda kobiety. Wystąpienie okoliczności, o których mowa w art. 4a ust. 1 pkt 1 i 2, stwierdza inny lekarz niż dokonujący przerwania ciąży, chyba że ciąża zagraża bezpośrednio życiu kobiety. Okoliczność, o której mowa w art. 4a ust. 1 pkt 3, stwierdza prokurator.

Do znamion przestępstwa z art. 152 k.k. należy zgoda kobiety na przerwanie ciąży.

Czynność sprawcza określona w art. 152 § 2 k.k. polega na udzieleniu kobiecie ciężarnej pomocy w przerwaniu ciąży z naruszeniem przepisów ustawy lub nakłanianiu ją do tego.Ponieważ sama kobieta przerywająca swoją ciążę lub zezwalająca na jej przerwanie nie realizuje znamion czynu zabronionego pod groźbą kary, pomocnictwo i podżeganie do takiego czynu nie mogą być karane na zasadach ogólnych. Konieczne więc było, podobnie jak w przypadku art. 151 k.k., stworzenie typu przestępstwa suigeneris. Czynność sprawcza odpowiada jednak w pełni pomocnictwu w znaczeniu art. 18 § 3 k.k. lub nakłanianiu w znaczeniu art. 18 § 2 k.k., z tym tylko, że jest to udzielenie pomocy kobiecie ciężarnej lub nakłanianie jej do przerwania ciąży z naruszeniem przepisów ustawy. Chodzi naturalnie o naruszenie warunków ustawy z 7 stycznia 1993 r. z późniejszymi zmianami (zob. tezy 10 i 17).

W razie udzielenia pomocy innej osobie niż kobieta ciężarna do przerwania ciąży, za zgodą kobiety, z naruszeniem przepisów ustawy lub nakłaniania innej osoby do tego, ma miejsce odpowiedzialność na zasadach ogólnych, tzn. za pomoc lub podżeganie do przestępstwa określonego w art. 152 § 1 lub 3 k.k.

Przestępstwo określone w art. 152 § 2 k.k., w formie udzielenia pomocy, może być popełnione zarówno w zamiarze bezpośrednim, jak i w zamiarze wynikowym.

Wobec powyższego stwierdzić należy, że oskarżony T. M. (1) swoim zachowaniem wypełnił znamiona czynu zabronionego stypizowanego w treści art. 152 § 2 k.k., albowiem niewątpliwiew dniu zdarzenia w W., w gabinecie lekarskim przy ulicy (...) z naruszeniem przepisów ustawyudzielił pomocy S. M. i M. P. (1) w przerwaniu ciąży A. M., w ten sposób, że uczestniczył w dokonaniu zabiegu, jako lekarz anestezjolog, celem dokonania znieczulenia A. M.. W ocenie Sądu stwierdzić należy, że przytoczony powyżej materiał dowodowy jest niewątpliwym dowodem stwierdzającym winę oskarżonego T. M. (1) w zakresie czynuwyczerpującego dyspozycję art. 152 § 2 k.k., którego popełnienia Sąd uznał go winnym.

Za takim stanowiskiem Sąd przemawia analiza materiału dowodowego ujawnionego w toku przewodu sądowego.Z zeznań świadków A. M., A. M. (2) i R. M. (1) wprost wynika, że doszło do zabiegu przerwania ciąży, który to zabieg odbył się za zgodą i A. M. i jej rodziców, gdyż w chwili zdarzenia nie była ona pełnoletnia. Powyższa okoliczność wynika także z zeznań świadka T. L., który – jak powiedział – wykonał pacjentce A. M. badanie USG w czasie wizyty u niego w dniu 17.02.2010 roku podczas którego stwierdził u niej ciążę 7 tygodniową. T. L. na rozprawie mówił ponadto, że gdyby płód był martwy to by to opisał, nie opisałby czynności serca, wynikałoby to z badania USG. Podkreślał też, że gdy są wątpliwości to zleca się badanie po upływie paru dni, a w tym przypadku takiego badania nie zlecał. Również z opinii biegłego z zakresu ginekologii wynika, że w wydruku zapisu elektronicznego dotyczącego wizyty A. M. z dnia 17.02.2010 roku sporządzający dokumentację dr T. L. wykonał u A. M. dnia 17.02.2010r. badanie USG, którym stwierdził obecność, w macicy, pęcherzyka ciążowego z echem żywego płodu, tętno 142 na minutę. W oparciu o dokonane pomiary ocenił wielkość ciąży na 7 tygodni + 1-2 dni. Badaniem USG dr T. L. stwierdził, w sposób obiektywny, u A. M. ciążę wielkości 7 tygodni. Powyższe jednoznacznie wskazuje, że płód był żywy. Na ten temat wypowiadał się także biegły z zakresu ginekologii w wydanej do sprawy opinii, w której stwierdził, iż dr S. M. badając A. M. dnia 19.02.2010 roku w wywiadzie podał termin ostatniej miesiączki 18.12.2009 roku, długość cykli miesiączkowych 32 - 36 dni, długość trwania miesiączki 7 dni. Badaniem ginekologicznym stwierdził macicę w przodozgięciu, prawidłowej wielkości, przydatki bez zmian, tarcza szyjki bez zmian. Postawił rozpoznanie: wtórny brak miesiączki. Dalej biegły stwierdził, że przy tego typu rozpoznaniu należy przede wszystkim wykluczyć ciążę. W tym przypadku, poza postawieniem rozpoznania, lekarz nie zalecił dalszego postępowania (np. USG, oznaczenie poziomu betaHCG). Badaniem ginekologicznym można rozpoznać powiększenie trzonu macicy od ok. 6 tygodnia ciąży. Badający wówczas ginekolog może stwierdzić również tzw. prawdopodobne objawy ciąży, czym obok braku miesiączki, wyniku wykonywanego coraz częściej i ogólnie dostępnego testu ciążowego, są dane z wywiadu: nudności, ślinotok, częstomocz, zawroty głowy, omdlenia, jak i stwierdzenie zasinienia przedsionka pochwy i śluzówki pochwy, rozpulchnienie i powiększenie macicy. W razie istniejących wątpliwości, wykonanie USG i stwierdzenie pęcherzyka ciążowego z obecnością echa płodu i akcji serca płodu, nie pozostawia wątpliwości co do rozpoznania ciąży i pozwala ustalić długość jej trwania. Następnie biegły stwierdził, iż nie widzi możliwości zaistnienia pomyłki w rozpoznaniu u A. M. ciąży, w oparciu o wykonane 17.02.2010 roku przez dr T. L. badanie USG. Zaopiniował też, że gdyby pomiędzy 17.02.2010 roku a 19.02.2010 roku doszło do samoistnego poronienia lub przerwania ciąży, w dniu 19.02.2010 roku badający lekarz musiałby zwrócić uwagę na istniejące zmiany w obrębie szyjki macicy, rozszerzenie ujścia zewnętrznego, pozostałość krwi w świetle pochwy, a przede wszystkim w sklepieniach pochwy. W razie przerwania ciąży można byłoby uwidocznić ślady po wkłuciu kulociągu. Stwierdził, że w opisie badania dr S. M. brak tego typu uwag, a tym samym można założyć, że do samoistnego poronienia czy przerwania ciąży przed badaniem w dniu 19.02.2010r., nie doszło.Nadto S. M. zapisał pacjentce D., co wynika z zeznań świadka A. M. (2), która mówiła, iż po zabiegu aborcji lekarz, który go dokonywał przepisał A. jakiś antybiotyk przeciwko zakażeniom. Okoliczność ta wynika z załączonej do akt sprawy dokumentacji w postaci pisma z NFZ wraz z załącznikami, z którego wynika, że S. M. zapisał pacjentce A. M. w dniu 19 lutego 2010 (...), który to antybiotyk przepisany przez S. M. został wykupiony dla w/wym. w aptece w L. w dniu 22 lutego 2010 roku (k. 110-113), a według biegłej (...) jest antybiotykiem podawanym w przypadku stwierdzenia stanu zapalnego np. w obrębie narządu rodnego. Biegła zaznaczyła w opinii, że np. po diagnostycznych zabiegach wyłyżeczkowania jamy macicy, nie istnieje konieczność profilaktycznego podawania antybiotyku.

Po poczynieniu ustaleń między rodzicami A. M. a M. P. (1), do którego A. M. (1) się zgłosiła i S. M. wyznaczono termin zabiegu przerwania ciąży w (...) w W. przy ulicy (...) Do pomocy przy zabiegu przerwania ciąży celem dokonania znieczulenia A. M. wezwano anestezjologa T. M. (1), który był znajomym M. P. (1) i z którym M. P. (1) także wcześniej współpracował. T. M. (1) nie tylko nie czynił w dokumentacji medycznej dot. zabiegu A. M. żadnych zapisów dot. znieczulenia do zabiegu, ale z żadną dokumentacją dot. przeprowadzonego zabiegu się nie zapoznawał, gdyż takiej dokumentacji z zabiegu w ogóle nie ujawniono i nie zabezpieczono w wyniku czynności przeszukania u M. P. (1) ani też dokumentacji sporządzonej przez S. M., natomiast zabezpieczona do sprawy dokumentacja nie odnosiła się do zabiegu przerwania ciąży u A. M., ani innego zabiegu dot. wyłyżeczkowania jamy macicy.Oceniając świadomość oskarżonego, co do przedmiotu przeprowadzonego zabiegu, do którego znieczulał należy zwrócić uwagę, że w swoich wyjaśnieniach mówił, że lekarz w szpitalu zawsze zakłada kartę znieczulenia do zabiegu operacyjnego, natomiast w gabinecie on nie zakładał karty znieczulenia.Nadto powiedział, żew szpitalu zawsze bada pacjenta przed znieczuleniem.Analizując powyższe twierdzenia oskarżonego, co do braku świadomości na temat przedmiotu przeprowadzonego zabiegu w świetle opinii biegłego z zakresu anestezjologii, który stwierdził, iż decyzję o udziale lekarza anestezjologa w zabiegu podejmuje lekarz, który kwalifikuje pacjenta do inwazyjnej procedury medycznej, jednakże to do lekarza anestezjologa należy ostateczna decyzja o jego udziale w zabiegu medycznym, którą podejmuje na podstawie dokumentacji medycznej i przeprowadzonej oceny stanu ogólnego pacjenta, a po konsultacji z lekarzem anestezjologiem pacjent wyraża świadomą zgodę na proponowane znieczulenie podpisując formularz. Z opinii wynika także, że w sytuacji gdy pacjentka została zakwalifikowana przez lekarza anestezjologa do znieczulenia, jest on obecny podczas całego zabiegu. Lekarz anestezjolog wykonujący znieczulenie przeprowadza kontrolę stanowiska znieczulenia, identyfikuje pacjenta poddawanego zabiegowi, przeprowadza znieczulenie, sporządza protokół znieczulenia. Biegły zaopiniował także, że zgodnie z obowiązującymi zasadami lekarz anestezjolog musi być poinformowany o rodzaju przeprowadzonego zabiegu. Osobą, która powinna poinformować o rodzaju i zakresie planowanego zabiegu jest operator. Dokumentacja medyczna przedstawiona lekarzowi anestezjologowi podczas kwalifikacji pacjenta do znieczulenia musi również zawierać dane dotyczące charakteru planowanego zabiegu. Podniósł też, żeprzy zachowaniu obowiązujących zasad kwalifikacji pacjentów do znieczulenia nie jest możliwe, aby lekarz anestezjolog nie posiadał wiedzy na temat tego, do jakiego zabiegu znieczula. Z uzupełniającej opinii wynika także, że lekarze mająobowiązek prowadzenia indywidualnej dokumentacji medycznej pacjenta bez rozróżniania form prowadzenia działalności leczniczej i jest wymóg prawny prowadzenia przez podmioty udzielające świadczeń zdrowotnych dokumentacji medycznej i wyszczególnia, jakie dane muszą być w niej zawarte. Ustawodawca wymaga także, aby w dokumentacji medycznej uwzględnić opis stanu zdrowia pacjenta lub udzielonych mu świadczeń zdrowotnych. Znieczulenie pacjenta bez względu na miejsce jego przeprowadzenia (publiczne czy prywatne gabinety) jest świadczeniem zdrowotnym i w związku z tym anestezjolog jest zobowiązany do prowadzenia dokumentacji medycznej (protokół znieczulenia). Konsekwencją braku sporządzenia przez lekarza anestezjologa dokumentacji z zabiegu znieczulenia jest to, że z punktu widzenia medycznego brak dokumentacji przeprowadzonego znieczulenia może uniemożliwić ocenę przyczyn ewentualnych zdarzeń niepożądanych czy powikłań związanych z procedurą anestezjologiczną mogących wystąpić u pacjenta. Tym samym takie postępowanie ogranicza możliwości ich rozpoznania i leczenia przez innych lekarzy. Wprawdzie biegły stwierdził w uzupełniającej opinii, iż podanie atropiny, opioidu – fentanylu i anestetyku dożylnego – propofolu w dawkach uwzględniających masę ciała pacjenta jest postępowaniem prawidłowym. Natomiast brak dokumentacji medycznej, w której odnotowane są nazwy i dawkowanie podanych leków jest sprzeczne z obowiązującymi zasadami prowadzenia znieczulenia. Z opinii wynika także, że przed znieczuleniem do jakiegokolwiek planowanego zabiegu (możliwe wyjątki przy zabiegach ratujących życie, gdy brak jest czasu na wnikliwą ocenę dokumentacji medycznej) lekarz anestezjolog ma obowiązek zapoznać się z historią choroby pacjenta. Lekarz anestezjolog przed każdym znieczuleniem (wyjątki jak wyżej) powinien przeprowadzić kwalifikację pacjenta do znieczulenia.

W świetle powyższych wniosków opinii biegłego z zakresu anestezjologii i obowiązków lekarza anestezjologa wynikających z przepisów wskazanych przez biegłego w opinii, które także dotyczą prywatnej praktyki wynika, że znieczulenie pacjenta bez względu na miejsce jego przeprowadzenia (publiczne czy prywatne gabinety) jest świadczeniem zdrowotnym i w związku z tym anestezjolog jest zobowiązany do prowadzenia dokumentacji medycznej (protokół znieczulenia). Nadto brak dokumentacji medycznej, w której odnotowane są nazwy i dawkowanie podanych leków jest sprzeczne z obowiązującymi zasadami prowadzenia znieczulenia. Przed znieczuleniem do jakiegokolwiek planowanego zabiegu (możliwe wyjątki przy zabiegach ratujących życie, gdy brak jest czasu na wnikliwą ocenę dokumentacji medycznej) lekarz anestezjolog ma obowiązek zapoznać się z historią choroby pacjenta. Lekarz anestezjolog przed każdym znieczuleniem (wyjątki jak wyżej) powinien przeprowadzić kwalifikację pacjenta do znieczulenia. Powyższe – w ocenie Sądu – wskazuje nie tylko na zaniedbania lekarza anestezjologa przy zabiegu, które uzasadniają odpowiedzialność dyscyplinarną, albowiem zauważyć należy, że mamy lekarza z długoletnim stażem, który jak sam oświadczył w szpitalu zawsze bada pacjenta przed znieczuleniem. Trudno uznać, aby lekarz odpowiedzialny za życie i zdrowie pacjenta zlekceważył swoje obowiązki wynikające z przepisów ustawy tym samym lekceważąc pacjentkę w osobie A. M.. Nie sposób także uznać za przekonujące twierdzenia oskarżonego, który powiedział, że zbadał chorą i znieczulił, ale nie wie jaki to był zabieg twierdząc, że z tego co się mógł zorientować, że skoro było krwawienie z dróg rodnych to było wyłyżeczkowanie dróg rodnych macicy, jednak on nie wie dokładnie, co oni tam „majstrowali” - mimo iż w swoich zeznaniach z rozprawy świadek M. P. (1) mówił, iż był to wywiad dotyczący stanu zdrowia pacjentki i to doktor M. rozmawiał, bo anestezjolog zbiera wywiad - albowiem zauważyć należy, że świadek A. M. (1) w czasie przesłuchania przed Sądem powiedziała, iż lekarze przed zabiegiem nie rozmawiali z nią, nie pytali czy ma alergię na coś i czy choruje, nie robili żadnych zapisów, żadnej dokumentacji. Powiedziała, że jeszcze była osoba trzecia, która dała jej narkozę i również ta osoba trzecia nie rozmawiała z nią. Powiedziała też, że nie wie, o czym lekarze rozmawiali między sobą. Powyższe zeznania świadka wskazują, iż lekarz anestezjolog nie badając pacjentki w osobie A. M. i nie przeprowadzając wywiadu przed znieczuleniem zakwalifikował ją do znieczulenia. Jeżeli tak się stało, to świadczy, iż towarzyszące okoliczności jednoznacznie wskazywały nie na zlekceważenie przepisów, ale chęć ukrycia prawdziwego powodu zabiegu. Powyższe wynika wprost z powyżej przytoczonych zeznań S. M. z postępowania przygotowawczego, który powiedział - po okazaniu mu historii choroby A. M. przez niego sporządzonej - że jeżeli to była 8 tygodniowa ciąża, to powinien ją rozpoznać, po czym oświadczył, że mógł dokonać takich zapisów, aby nie można było ustalić zabiegu przerwania ciąży, a jak chciał tego dokonać to wiedział, że działa przeciwko przepisom prawa i musiał to utajnić. Również dokumentacja medyczna A. M. prowadzona przez M. P. (1) nie odzwierciedla rzeczywistego stanu zdrowia pacjentki i nie mówi nic o przeprowadzonym zabiegu, o czym pisano powyżej. Powyższe wskazuje, iż – jak powiedział S. M. – zachowania lekarzy miały na celu uniemożliwienie ustalenia, iż został przeprowadzony zabieg przerwania ciąży u A. M.. W zdarzeniu tym niewątpliwe uczestniczył także jako anestezjolog T. M. (1). Mimo tłumaczeń oskarżonego, że nie wiedział do jakiego zabiegu znieczula, że wiedział iż było to jedynie wyłyżeczkowanie jamy macicy – Sąd uznał, iż oskarżony T. M. (2) umyślnie udzielił S. M. i M. P. (1) pomocy w przerwaniu ciąży A. M.. Wprawdzie brak jest jednoznacznych i bezpośrednich dowodów wskazujących, iż T. M. (1) działał w zamiarze bezpośrednim,gdyż nie wskazują na to ujawnione w toku przewodu sądowego dowody z zeznań świadków i wyjaśnień oskarżonego, gdyż oskarżony T. M. (1) zaprzecza, aby wiedział do jakiego zabiegu w rzeczywistości znieczulał, natomiast świadek M. P. (1) w swoich zeznaniach podał, iż nie mówił oskarżonemu, że jest to zabieg przerwania ciąży, to jednak Sąd uznał, że oskarżony działał przynajmniej z zamiarem ewentualnym, albowiem na podstawie towarzyszących okoliczności powinien i mógł przypuszczać, że udziela pomocy S. M. i M. P. (1) do zabiegu przerwania ciąży A. M. działając z naruszeniem przepisów ustawy z dnia 7 stycznia 1993 roku o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży (Dz. U. nr 17, poz. 78 z późn. zm.) i na to się godził. Za takim stanowiskiem Sądu przemawia okoliczność, iż oskarżony T. M. (1), jak sam powiedział, został wezwany do zabiegu przez M. P. (1), z którym wcześniej współpracował, albowiem o wcześniejszej współpracował z doktorem M. mówił świadek M. P. (1) i wprawdzie dodał, że były to sporadyczne przypadki dotyczące „dawnych czasów”, czyli kilka lat wstecz, a współpraca była w okolicznościach, kiedy uważał, że wykonywanie zabiegów wymaga znieczulenia i dotyczyła zabiegów w prywatnym gabinecie, to jednak zaznaczył, że sporządzał dokumentację z tych zabiegów z dawnych czasów, czego dowodem jest, że miał dokumentację pani A.. Również sam oskarżony mówił na temat M. P. (1), że P. miał w gabinecie 3-4 pacjentki dziennie i nie robił tam zabiegów, natomiast on mógł też z 2-3 razy uczestniczyć tak w zabiegu ze starszymi paniami, ale dotyczyły one mięśniaków, natomiast nie uczestniczył przy innych zabiegach wyłyżeczkowania, poza tym u M.. Powyższe prowadzi do wniosku, że panowie współpracowali ze sobą, a M. P. (1) – według jego słów – miał zawsze sporządzać dokumentację z tych zabiegów „z dawnych czasów”, czego dowodem jest, że miał dokumentację A. M., tą ostatnią jednak nie odzwierciedlającą rzeczywistego przebiegu zabiegu lecz mającą na celu ukrycie faktu przeprowadzenia zabiegu przerwania ciąży u A. M., tak jak i w przypadku dokumentacji sporządzonej przez S. M., co ten ostatni sam przyznał w swoich zeznaniach. W ocenie Sąd trudno przyjąć, aby panowie współpracowali w sytuacji, kiedy jeden nie informował drugiego o powodach przeprowadzanych zabiegów, oczywiście nie mówimy tutaj o starszych paniach wspomnianych przez oskarżonego T. M. (1), które miały mieć mięśniaki. Za uznanie przez Sąd, że oskarżony T. M. (1) umyślnie udzielił pomocy S. M. i M. P. (1) do zabiegu przerwania ciąży A. M. działając z naruszeniem przepisów ustawy przemawia także okoliczność, iż oskarżony T. M. (1), jak sam wyjaśnił, już wcześniej wielokrotnie brał udział w zabiegach przerwania ciąży jako anestezjolog, gdyż pracuje ponad 30 lat, jednak w ostatnich latach, kiedy to obowiązuje nowa ustawa, to nie brał udziału w zabiegu przerwania ciąży. Nadto zauważyć należy, iż w swoich wyjaśnieniach mówił też, że w szpitaluoficjalnie nie mówiło się, że ktoś będzie brał udział w zabiegu przerwania ciąży, lecz lekarz anestezjolog jest informowany, że jest na przykład martwy płód, gdyż w klinice nie mówiono, że jest zabieg przerwania ciąży tylko usunięcie ze wskazań medycznych. Powiedział też, że jeżeli zabieg jest w warunkach szpitala to lekarz dokładnie wie w czym uczestniczy, zapoznaje się z historią choroby i czyta to co wpisał operator do historii choroby a sam wypisuje kartę znieczulenia. W gabinetach jest tak, że historię choroby wpisuje ten co operuje. Powyższe wskazuje, że oskarżony miał już doświadczenie z zabiegami przerywania ciąży, a w szpitalu znieczulając do zabiegów, w tym do zabiegu przerywania ciąży ze wskazań medycznych również miał świadomość co to za zabieg, mimo iż – jaka twierdził – oficjalnie się o tym nie mówiło, jednak – jak podał – lekarz dokładnie wie w czym uczestniczy, zapoznaje się z historią choroby i czyta to co wpisał operator do historii choroby a sam wypisuje kartę znieczulenia. Powyższa procedura dot. szpitali znajduje odzwierciedlenie także w obowiązkach lekarza anestezjologa dotyczących prywatnej praktyki, gdyż jest wymóg prawny prowadzenia przez podmioty udzielające świadczeń zdrowotnych prowadzenia indywidualnej dokumentacji medycznej pacjenta z uwzględnieniem opisu stanu zdrowia pacjenta lub udzielonych mu świadczeń zdrowotnych bez rozróżniania form prowadzenia działalności leczniczej, a ponieważ znieczulenie pacjenta bez względu na miejsce jego przeprowadzenia (publiczne czy prywatne gabinety) jest świadczeniem zdrowotnym i w związku z tym anestezjolog jest zobowiązany do prowadzenia dokumentacji medycznej (protokół znieczulenia). Nadto przed znieczuleniem do jakiegokolwiek planowanego zabiegulekarz anestezjolog ma obowiązek zapoznać się z historią choroby pacjenta, jak też przed każdym znieczuleniem powinien przeprowadzić kwalifikację pacjenta do znieczulenia. Niewątpliwie T. M. (1) jako anestezjolog, który w zawodzie pracuje ponad 30 lat – jak sam powiedział – powinien wiedzieć jakie spoczywają na nim obowiązki i jak sam powiedział przestrzegał ich, za jednym wyjątkiem, który jest przedmiotem rozważań Sądu w toku niniejszego postępowania. Powyższe prowadzi do wniosku, że w tym jednym przypadku oskarżony celowo zignorował przepisy, gdyż tak jak w przypadku S. M. i M. P. (1) w kwestii prowadzonej przez nich historii choroby A. M. chodziło o to aby ukryć fakt przeprowadzenia zabiegu przerwania ciąży u tej pacjentki i w tym celu oskarżony T. M. (1) mimo wieloletniego doświadczenia i znajomości przepisów, bo tego należy się spodziewać po ordynatorze oddziału, którym był w chwili zdarzenia, oraz jako anestezjolog wiedział, że mimo przeprowadzenia zabiegu w prywatnym gabinecie jest zobowiązany do prowadzenia dokumentacji medycznej (protokół znieczulenia), a nadto przed znieczuleniem do jakiegokolwiek planowanego zabiegu, a z takim wszak mamy do czynienia w niniejszej sprawie, jako lekarz anestezjolog miał obowiązek zapoznać się z historią choroby pacjentki w osobie A. M., jak też przed tym znieczuleniem powinien przeprowadzić kwalifikację pacjentki A. M. do znieczulenia. Wobec powyższego Sąd uznał, iż, oskarżony T. M. (1) miał świadomość do jakiego zabiegu znieczula pacjentkę w tym konkretnym przypadku, oczywiście – jak powiedział - do zabiegu wyłyżeczkowania jamy macicy, czyli usunięcia zawartości, z tym że tą zawartością był ośmiotygodniowy płód.

Oskarżony wiedział jakie obowiązują przepisy dot. procedury związanej ze znieczulaniem pacjentów do zabiegu w prywatnej działalności leczniczej, gdyż sam powiedział w swoich wyjaśnieniach, że on znieczula teraz prywatnie tylko na umowę zlecenie, ale pracuje tak tylko w klinice okulistycznej na W. o nazwie (...). Nadto do znieczulenia pacjentki do wykonania przedmiotowego zabiegu nie zawarł żadnej umowy zlecenia, gdyż takiej w ogóle nie ma, co oznacza, że była to czynność wykonana z naruszeniem przepisów. Nadto brak jest jakiegokolwiek dowodu wpłaty pieniędzy za przeprowadzenie zabiegu. Jak podała świadek A. M. (1), jak przyszła do gabinetu, to lekarz jej mamy (M. P. (1)) był ubrany w biały fartuch, a lekarz z (...) i ten młody, co ją usypiał, byli ubrani w swoje ubrania, bez fartuchów, co oznacza, że pozostali lekarze nie mieli odpowiedniego odzienia, z którym kojarzy się nam personel medyczny, tym bardziej w sytuacji jeżeli chodzi o przeprowadzenie zabiegu. Nie było też tam żadnej pielęgniarki. Niewątpliwie także oskarżony uczestniczył cały czas podczas całego zabiegu, a dopiero później zajął się wybudzaniem pacjentki, a badając całokształt okoliczności towarzyszących zabiegowi przeprowadzanemu u A. M., stwierdzić należy, że stanowią one same nieprawidłowości mające na celu ukrycie prawdziwej przyczyny przeprowadzonego zabiegu, o czym pisano powyżej, a te na pewno nie mogły nie zostać niezauważone przez lekarza z ponad 30-to letnim stażem.

Nadto Sąd wziął pod uwagę okoliczność, iż za przedmiotowy zabieg przekazano lekarzowi, który dokonywał zabiegu2.500 zł., co wynika z zeznań świadka A. M. (2) i R. M. (1), z czego S. M. mógł otrzymać 1.500 zł., oskarżony T. M. (1), jak powiedział, otrzymał kwotę 200 zł., zaś M. P. (1) otrzymał pozostałą kwotę, gdyż niewątpliwie opłata za zabieg musiała zostać rozdzielona pomiędzy jego wykonawców. Trudno przyjąć, że oskarżony otrzymał kwotę 200 zł. za znieczulenie do zabiegu przeprowadzonego bez jakiejkolwiek umowy, bez potwierdzenia wpłaty.

Powyższe – w ocenie Sądu – wskazuje, że oskarżony T. M. (1) umyślnie, jeżeli nie w zamiarze bezpośrednim, bo na ten brak jest bezpośrednich i jednoznacznych dowodów, to przynajmniej w zamiarze ewentualnym, gdyż na podstawie towarzyszących okoliczności powinien i mógł przypuszczać, że jest to zabieg przeprowadzany wbrew przepisom ustawy, a tym samym, że pomaga do zabiegu przerwania ciąży, na co się godził znieczulając pacjentkę do tego zabiegu.

Datę czynu Sąd ustalił w oparciu o zeznania świadków A. M., A. M. (2), R. M. (1), wyniki przeprowadzonych badań A. M. z dnia 17.02.2010 roku i 19.02.2010 roku, co wynika z załączonej do akt sprawy historii choroby w/wym. Sąd wziął pod uwagę także analizę połączeń telefonicznych. Zauważyć należy, że świadkowie w swoich zeznaniach nie wskazali dokładnego czasu ani miejsca przeprowadzenia zabiegu usunięcia ciąży. A. M. (1) nie wskazała też osób, które jej w tym pomogły. Miejsce zdarzenia ustalono w oparciu także o wypowiedzi S. M. i M. P. (1).

Świadek A. M. (1) potwierdziła, iż była w ciąży w wieku 17 lat, a jako ojca wskazała księdza J. S.. O przedmiotowym fakcie poinformowała wyżej wymienionego, a następnie matkę A. M. (5) i został poinformowany ojciec R., co miało miejsce zimą 2010 roku, zaś kilka dni później pojechała do ginekologa, do W., ale usunięcie ciąży nastąpiło w innym gabinecie ginekologicznym niż w/wym., ale również w W.. Pieniądze na zabieg dał J. S.. Natomiast A. M. (2) mówiła, iż dowiedziała się kiedy były ferie zimowe 2010 roku. W piątek, w dniu kiedy A. poszła z koleżankami do kina, została poinformowana przez nią sms-em o konieczności spotkania i porozmawiania w bardzo ważnej sprawie. W konsekwencji czego doszło do spotkania A. M., J. S. i A. M. (2) w trakcie, którego wyżej wymieniona dowiedziała się o ciąży córki. W tym miejscu odnosząc się do kalendarza z 2010 roku stwierdzić należy, że w miesiącu lutym 2010 roku, piąte dni tygodnia wystąpiły kolejno: 5, 12, 19, 26 dnia miesiąca. Następnie wyżej wymieniona zeznała, że kilka dni później mąż, R. M. (2) zadzwonił do księdza J. S. w celu spotkania się i przeprowadzenia ostatecznej rozmowy i było to tego dnia, kiedy była z A. M. lekarza. W trakcie tej wizyty lekarz stwierdził 8 tydzień ciąży. W oparciu o dane od Polkomtel z zapisami na płytach (k. 50-51 i 52, 55 i 56, 59 i 60) i odnosząc się do wyżej wymienionej informacji stwierdzono, iż R. M. (2), dzwoniąc pod nr tel.: (...), podany przez A. M. jako kontaktowy do J. S., nawiązał z wyżej wymienionym rozmowę w dniach : 2010-02-18, godz. 21:11 i 2010-02-19, godz. 22:09. Natomiast A. M. (2) zeznała również, że ksiądz J. S. następnego dnia po tym spotkaniu dał 3.000 złotych na przeprowadzenie przedmiotowego zabiegu. Przesłuchany w charakterze świadka R. M. (3), iż całe zdarzenie miało miejsce na początku 2010 roku, w okresie ferii zimowych. W trakcie prowadzonych czynności ustalono osoby mogące mieć informacje dot. przedmiotowego zdarzenia: A. B. - koleżanka A. M. mówiła, iż na początku 2010 roku, wspólnie z A., ks. J., bratem i koleżanką pojechali do W., do kina. Po seansie, w trakcie powrotu do domu, A. zwierzyła się jej, że tego dnia razem z księdzem J. idą do jej rodziców w celu poinformowania ich o ciąży. Kilka dni później, kiedy wracały wspólnie z kościoła powiedziała jej również, że niedługo będzie miała robiony zabieg usunięcia ciąży i że będzie to w W.. M. S. (2) pamiętała, że zimą 2010 roku A. napisała na (...), iż nie będzie jej w szkole, na najbliższym sprawdzianie, bo jedzie do W. na zabieg, co miało miejsce w lutym 2010 roku. E. C. (2)- nauczyciel A. M. powiedział, iż w 2010 roku ferie zimowe były w okresie od 1 do 12 lutego, po feriach nieobecności A. w szkole wyglądały następująco: w dniach: od 15 do 17 oraz od 23 lutego do 26 lutego A. M. nie było w szkole. Przedmiotowa nieobecność była usprawiedliwiona tzn. albo została usprawiedliwiona przez rodziców lub też posiadała zwolnienie lekarskie. Od stycznia 2010 roku do kwietnia 2010 roku cyklicznie powtarzała się nieobecność A. na zajęciach WF-u.

Z analizy połączeń telefonicznych wynika, że A. M. (4), w przedmiotowym okresie, kilkukrotnie przemieszczała się z L. w kierunku W.. Przejazdy te miały miejsce w dniach: 12, 16, 17, 19, 23 lutego 2010 roku. Analizując połączenia A. M. i przerwy w tych połączeniach stwierdzić należy, że dnia 12.02.2010 r. była przerwa w połączeniach od godz. 11:51 do godz. 15:07, dnia 16.02.2010 r. była przerwa w połączeniach od godz. 16:24 do godz. 18:02, dnia 17.02.2010 r. była przerwa w połączeniach od godz. 13:29 do godz. 13:52, dnia 23.02.2011 r. była przerwa w połączeniach od godz. 16:59 do godz. 17:45.

Na podstawie tej analizy ustalono, również, iż wystąpiły tylko dwa dni, w których wszystkie trzy osoby tj. A., A. R. się w tym samym czasie, w W.. Pierwszy dzień to 19 lutego 2010 roku, drugi zaś to 23 lutego 2010 roku. W odniesieniu do wykazu połączeń można stwierdzić, iż w dniu 19 lutego 2010 roku, będąc w W., R. M. (1) przebywał w rejonie dzielnicy (...) W tym czasie nawiązywał połączenia z A. M. (5). Można również stwierdzić, że o godz. 18:13 A. M. (2) przebywała w rejonie ul. (...), w Ś., a o godz. 19:15 znajdowała się w L.. W tym czasie A. M. (1) znajdowała się w W. przy ul. (...) (okolice ul. (...)), a o godz. 19:18 była już w L.. W związku z powyższym, porównując kierunek przemieszczania się A. M. (2) i A. M. oraz czas logowań ich telefonów na terenie W. i L. można przypuszczać, iż z W. mogły wracać razem, mogły również, przed godz. 18:00, przebywać razem w W.. Jeśli chodzi o dzień 23 lutego 2010 r. to jest to jedyny dzień, w którym wszystkie trzy osoby, w tym samym czasie, w godzinach od 16:20 do 17:45, znajdowały się w tym samym rejonie W., w rejonie tych samych ulic: (...), (...). Wszystkie osoby powróciły w okolice L. w tym samym czasie. Ustalono również, że R. M. (1) korzystając z nr: (...), wykonał połączenie wychodzące w dniu17.02.2010 roku do godz.: 08:02, do nr tel.: (...), który należy dolekarza ginekologa przy ul (...) (...) w W., wykonał połączenie wychodzące w dniu19.02.2010 roku o godz.: 07:53, do nr tel.: (...), który jest przyporządkowany do Lecznicy lekarzy specjalistów przyul (...) w W..Udostępnione przez Narodowy Fundusz Zdrowia dane wykazały, iż A. M. (4) dniu 22.02.2010 roku w aptece przy ulicy (...) L. zrealizowała receptę wypisaną przez lekarza ginekologa w Przychodni Lekarzy (...) przy ul. (...)w W.. Powyższe prowadzi do wniosku, iż do przedmiotowego zabiegu usunięcia ciąży doszło w lutym 2010 r., w okresie po feriach zimowych, które były od01 do 12 lutego 2010 roku. Jednocześnie odnosząc się do tego, że przedmiotowe, pierwsze spotkanie z ks. J. S. miało miejsce w piątek, a kolejne zdarzenia odbywały się po tym okresie można również przyjąć, iż przedmiotowym terminem będzie okres po 12 lutego 2010 roku, gdyż piąte dni tygodnia wystąpiły kolejno: 5,12,19,26 dnia miesiąca lutego 2010 roku. Informacje dotyczące: daty kolejnego spotkania z księdzem, daty kontaktów telefonicznych R. M. (1) księdzem J. S. oraz daty nieobecności A. M. w szkole wskazują ponadto, iż okresem tym będą dni pomiędzy 19 a 23 lutego 2010 roku. Analiza pozwala również wskazać, iż A. M. (2) w większości, podczas prowadzenia telefonicznej korespondencji, przebywała w obrębie L., a w przedmiotowym okresie tylko dwa razy znajdowała się w W. i tylko raz w dniu 23 lutego 2010 roku znajdowała się na terenie dzielnicy (...), w rejonie ulic: (...) Odnosząc się do tego okresu, R. M. (1) będąc w W. w większości znajdował się w rejonie dzielnicy (...), a tylko raz w dniu 23 lutego 2010 roku znajdował się w obrębie dzielnicy (...). Również w dniu 23 lutego 2010 roku w godzinach od 16:20 do 17:45A. M. (1), a więc w tym samym czasie, co A. M. (2) i R. M. (1) znajdowała się w tym samym rejonie W. w rejonie tych samych ulic: (...), (...). W tym czasie A. M. (2) i R. M. (1) prowadzili wzajemną korespondencję -jest to pięć połączeń tekstowych oraz jedno ostatnie głosowe, wykonane przez R. M. (1) do A.. W tym czasie A. M. (6) telefoniczną korespondencję z ks. J. S.. W tym miejscu należy zauważyć, iż w przedmiotowym okresie A. M. (1) w W. była w dniach: 12, 16, 17, 19, 23 lutego 2010 r. W oparciu o powyższe ustalenia, a w szczególności zestawiając prawdopodobny okres przeprowadzenia zabiegu po badaniu A. M. przez S. M. w dniu 19 lutego 2010 roku oraz terminami przebywania wyżej wymienionych osób na teranie W. jako wysoce prawdopodobną datę wykonania zabiegu przerwania ciąży A. M. należy przyjąć dzień 23 lutego 2010 roku. Za tym, iż zabieg nie mógł być przeprowadzony w dniu 19.02.2010 roku przemawiają także zeznania świadka M. S. (1), która mówiła, iż nigdy żaden anestezjolog nie był u nichw (...) Lekarzy (...) przy ul. (...) i niczego takiego nie widziała i żadna z osób pracujących nie mówiła jej o czymś takim, a na pewno by jej powiedziała jakby był wezwany anestezjolog.

Reasumując - w świetle zgromadzonego w sprawie materiału dowodowego bezspornym jest, iż oskarżony T. M. (1) wcześniej niż w dniu 19 lutego 2010 roku i nie później niż w dniu 23 lutego 2010 roku, ale najprawdopodobniej w dniu 23 lutego 2010 rokuw W., w gabinecie lekarskim przy ulicy (...), działając z naruszeniem przepisów ustawy z dnia 7 stycznia 1993 roku o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży (Dz. U. nr 17, poz. 78 z późn. zm.) udzielił pomocy S. M. i M. P. (1) w przerwaniu 8 tygodniowej ciąży A. M., w ten sposób, że uczestniczył w dokonaniu zabiegu, jako lekarz anestezjolog, celem dokonania znieczulenia A. M., którym to zachowaniem wypełnił w pełni znamiona występku opisanego w treści art. 152 § 2 kodeksu karnego.

Mając na uwadze wszystkie ujawnione w toku przewodu sądowego okoliczności sprawyi po przeprowadzeniu analizy dowodów - Sąd uznał, iż wina oskarżonego T. M. (1) zakresie czynu wyczerpującego dyspozycję art. 152 § 2 nie budzi wątpliwości. Wobec powyższego Sąd uznałoskarżonego T. M. (1) winnegopopełnienia występku z art. 152 § 2 k.k.

W świetle powyższego - Sąd uznał, iż oskarżony swoim działaniem zagroził porządkowi prawnemu w sposób uzasadniający odpowiedzialność karną, albowiem zagroził społecznie chronionemu dobru, jakim pozostaje życie i zdrowie.

Charakter przestępstwa z art. 152 § 2 k.k. nie pozwala uznać, że czyn oskarżonego T. M. (1) nie jest zagrożeniem dla porządku aksjologicznego panującego w Rzeczypospolitej Polskiej. Dokonane przez oskarżonego zaprzeczenie zasadom ochrony dóbr prawnych wymaga zajęcia przez Sąd sprawujący wymiar sprawiedliwości stanowczego stanowiska w imieniu panującego porządku prawnego i potępienia zachowania będącego realizacją znamion przestępstwa.

Przy wymiarze kary oskarżonemu T. M. wziął pod uwagę wszystkie okoliczności przemawiające na korzyść jak i na niekorzyść oskarżonego.

Wymierzając karę Sąd wziął pod uwagę stopień winy oskarżonego, który ocenił jako znaczny zważywszy na charakter przestępstwa przeciwko życiu lub zdrowiu. Na ocenę stopnia winy oskarżonego miał wpływ poziom rozwoju intelektualnego wyżej wymienionego, który działał w stanie pełnej poczytalności i stopień jego wiedzy, doświadczenie życiowe, zdolności percepcyjne, a w związku z tym rozpoznawalność sytuacji, w której się znalazł w sferze faktów, jak i prawnego ich wartościowania.

W odniesieniu do orzeczonej kary, stanowiącej konsekwencję przyjęcia winy oskarżonego, stwierdzić należy, że choć wymierzona oskarżonemu kara jest surowa nie sposób jej jednak uznać za rażąco i niewspółmiernie surową lub tym bardziej za rażąco niesprawiedliwą, czy wręcz niehumanitarną w rozumieniu stosownych przepisów kodeksu postępowania karnego i kodeksu karnego. Sąd orzekając ją miał na względzie całość dyrektyw sądowego wymiaru kary i okoliczności istotnych dla jej wymiaru w rozumieniu art. 53 kodeksu karnego.

Zgodnie z powyższym Sąd doszedł do przekonania, że wymierzona sprawcy T. M. (1) kara pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem jej wykonania z jednoczesnym orzeczeniem przez Sąd kary grzywny jest elementem wychowania i wdrażania do przestrzegania porządku prawnego oraz będzie zgodna z wymogami prewencji ogólnej i szczególnej.

Kara ta ma umocnić przekonanie, że zawsze popełnienie przestępstwa spotyka się z potępieniem i reakcją organów państwa przejawiającą się w dążeniu do ukarania sprawcy. Kara ta ma nie tylko odzwierciedlać ujemną zawartość bezprawia i winy, lecz ma również służyć kształtowaniu pozytywnych postaw i ma uświadamiać nieuchronność kary, stąd też Sąd wymierzając karę liczył się również ze społecznym poczuciem sprawiedliwości, a więc z tym, czy społeczeństwo daną reakcję na przestępstwo zaakceptuje jako uzasadnioną. Czynił to wszakże z zachowaniem umiaru oraz w relacji do popełnionych przestępstw w czasie orzekania kary.

W procesie ferowania kary oskarżonemu T. M. (1) nie uszły uwadze Sądu okoliczności obciążające, jak też łagodzące.

Nie bez znaczenia dla wymiaru kary oskarżonemu T. M. (1) była okoliczność, że nie był on uprzednio karanysądownie, co wynika z załączonej do akt sprawykarty karnej (k. 280, 349, 588).Do okoliczności łagodzących należy także pozytywna opinia o oskarżonym z miejsca zamieszkania, co wynikaz wywiadu środowiskowego sporządzonego przez kuratora sądowego (k. 363-363v).

Do okoliczności obciążających należy znaczny stopień społecznej szkodliwości czynu z art. 152 § 2 k.k., którego dopuścił się oskarżony. Przy wymiarze kary Sąd wziął również pod uwagę wysokość nieuprawnionej korzyści majątkowej osiągniętej z przestępstwa, która nie była nadmierna, a także ewentualnie postawę w toczącym się postępowaniu. Nie bez znaczenia było także rażące lekceważenie prawa przejawiane przez sprawcędziałającego z niskich pobudek, albowiem wbrew zasadom etyki zawodowejwykorzystał on związane z zawodem kwalifikacje swoim zachowaniem dokonując czynu godzącego wistotne dobro chronione prawem jakim jest płód ludzki.

Zgodnie z powyższym Sąd doszedł do przekonania, że wymierzona oskarżonemu T. M. (1) kara pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem jej wykonania z jednoczesnym orzeczeniem przez Sąd kary grzywny jest elementem wychowania i wdrażania do przestrzegania porządku prawnego oraz będzie zgodna z wymogami prewencji ogólnej i szczególnej.

Mając na uwadze wszystkie wyżej wskazane okoliczności Sąd wymierzył oskarżonemu T. M. (1) za czyn z art. 152 § 2 k.k. - na podstawie tego przepisu karę 1 (jednego) roku pozbawienia wolności.W ocenie Sądu orzeczona wobec oskarżonego T. M. (1) kara jest adekwatna do znacznego stopnia społecznej szkodliwości czynu, którego się dopuścił oskarżony, a także rażącego lekceważenia prawa przejawianego przez sprawcę działającego z niskich pobudek. Nadto jest adekwatna do wysokości korzyści majątkowej uzyskanej z przestępstwa. Uwzględnia ona takżerolę oskarżonego w zdarzeniu, albowiem udzielił on pomocy innej osobie niż kobieta ciężarna do przerwania ciąży, za zgodą kobiety, z naruszeniem przepisów ustawy, aza pomoc do przestępstwa określonego w art. 152 § 1 k.k. ma miejsce odpowiedzialność na zasadach ogólnych. W niniejszym przypadku elementem obciążającym oskarżonego jest okoliczność, iż czynu tego dopuścił się będąc lekarzem, a zarazem Ordynatorem Oddziału Intensywnej Terapii i Anestezjologii Szpitala (...) im. (...) Samodzielny Publiczny Zakład Opieki Zdrowotnej w W. przy ul. (...), wbrew zasadom etyki zawodowejwykorzystując związane z zawodem lekarza kwalifikacje, a jego zachowanie godziło wistotne dobro chronione prawem jakim jest płód ludzki. Na wymiar kary miały wpływ i elementy podmiotowe czynu w tym umyślność w zamiarze przynajmniej ewentualnym, gdyż na zamiar bezpośredni brak jest bezpośrednich i jednoznacznych dowodów, działanie w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, przy uwzględnieniu pozostałej wyżej zaprezentowanej argumentacji mającej wpływ na wymiar orzeczonej wobec oskarżonego kary pozbawienia wolności.

W tym miejscu podnieść należy, że mimo iż z uwagi na wysokość zagrożenia może mieć zastosowanie art. 58 § 3 k.k. i sąd może, zamiast kary pozbawienia wolności, orzec grzywnę albo karę ograniczenia wolności, jak teżSąd może wobec sprawcy przestępstwa określonego w art. 152 § 1 albo art. 152 § 2 zastosowaćwarunkowe umorzenie postępowania (art. 66 § 1), to jednak Sąd w niniejszym przypadku nie skorzystał z tej możliwości z uwagi na świadomość oskarżonego, co do charakteru czynu oraz że był lekarzem, a zarazem Ordynatorem Oddziału Intensywnej Terapii i Anestezjologii Szpitala (...) i zgodnie z zasadami etyki zawodowej do jego obowiązków należała ochrona życia w postaci płodu ludzkiego.

Sąd wykonanie orzeczonej kary pozbawienia wolności wobec oskarżonego T. M. (1) warunkowo zawiesił na podstawie art. 69 § 1 i § 2 k.k. oraz art. 70 § 1 pkt 1 k.k. ustalając okres próby na 2 (dwa) lata. Sąd uznał, iż sposób życia wyżej wymienionego, jego dotychczasowa niekaralność, pozwala przypuszczać, że oskarżony będzie przestrzegał porządku prawnego, a w szczególności nie popełni ponownie przestępstwa wykorzystując daną mu przez Sąd szansę. Na fakt warunkowego zawieszenia orzeczonej kary pozbawienia wolności przez Sąd wpływ miał także upływ czasu od zdarzenia będącego przedmiotem postępowania. Sąd stanął na stanowisku, iż orzeczenie okresu próby wobec oskarżonego w wyżej wymienionym rozmiarze będzie wystarczające do wdrożenia go do poszanowania zasad prawa.

Uwzględniając fakt, iż porządek prawny w poważnym stopniu zależy od właściwej represji Sąd kierując się dyspozycją art. 71 § 1 k.k. wymierzył oskarżonemu T. M. (1) karę grzywny w wysokości 40 (czterdziestu) stawek dziennych po 100 (sto) złotych stawka, która to kara w ocenie Sądu jest adekwatna do znacznego stopnia społecznej szkodliwości czynu i stopnia zawinienia oskarżonego, wysokości osiągniętej nienależnej korzyści majątkowej z tego przestępstwa, jak też uwzględnia wszystkie powyżej wymienione okoliczności mające wpływ na wymiar orzeczonej wobec oskarżonego kary przy uwzględnieniu sytuacji majątkowej oskarżonego. Wymierzając karę grzywny Sąd wziął przede wszystkim pod uwagę okoliczność aby orzeczona wobec wyżej wymienionego kara grzywny spełniła stawiane jej cele i była odczuwalną dolegliwością materialną w szczególności z uwagi na charakter przestępstwa, którego dopuścił się oskarżony.

Wobec powyższego Sąd kierując się dyspozycją art. 41 § 1 k.k. orzekł wobec oskarżonego zakaz wykonywania zawodu lekarza określając czas jego trwania na podstawie art. 43 § 1 k.k. na okres 2 (dwóch) lat. Sąd orzekł wobec oskarżonego środek karny w postacizakazu wykonywania zawodulekarza mając na uwadzeokoliczność, że czyn zabroniony pozostawał w związku z wykonywanym zawodem, a oskarżonynadużył zawodu lekarza przy popełnieniu przestępstwa orazokazał przez fakt popełnienia przestępstwa, że dalsze wykonywanie zawodu zagraża istotnym dobrom chronionym przez prawo. Niewątpliwie oskarżony popełniając umyślnieczyn przestępny, dział formalnie w ramach uprawnień sprzężonych z wykonywaniem danego zawodu, ale umyślnie czynił niewłaściwy użytek z owych uprawnień wykorzystujączwiązane z zawodem kwalifikacje przy popełnieniu przestępstwa. Swoim zachowaniem naruszył też zasady etyki zawodowej. W ocenie Sądu dalsze wykonywanie przez oskarżonego zawodu lekarza zagraża istotnym dobrom chronionym prawem, albowiem przez fakt popełnienia przestępstwa sprawca dowiódł, że nie ma należytych kwalifikacji moralnych do wykonywania zawodu lekarza.Zdaniem Sądu istnieje także niebezpieczeństwo, że okazany przez oskarżonego brak należytych kwalifikacji moralnych do wykonywania zawodu lekarza może w przyszłości skutkować niewłaściwym wykonywaniem zawodu i w konsekwencji szkodami dla dóbr prawnych. Sąd orzekając wobec oskarżonego środek karny w postaci zakazu wykonywania zawodu lekarza miał na uwadze funkcję represyjną tej kary, jak też jej funkcję ochronną, zabezpieczającą oraz funkcję prewencyjną. Środek ten chroni bowiem społeczeństwo przed osobami, które wykonując określony zawód poprzez popełnienie zarzucanego mu przestępstwa nadużył zaufania związanego z jego pozycją zawodową i przez to zachodzi obawa, że przy wykorzystywaniu tej samej sposobności mógłby w dalszym ciągu zagrażać istotnym dobrom chronionym prawem.

Sąd nie orzekł wobec oskarżonego środka karnego w postaci zakazu zajmowania stanowiska ordynatora, o co wnioskował oskarżyciel publiczny, albowiem czyn zabroniony nie pozostawał w związku z piastowaniem w owym czasie przez wyżej wymienionego stanowiska ordynatora, a oskarżony nienadużyłswojego stanowiska przy popełnieniu przestępstwa.

Kierując się dyspozycją art. 44 § 1 i § 2 k.k. Sąd orzekł przepadek na rzecz Skarbu Państwa dowodów rzeczowych w postaci: kartki formatu A-4 dotyczącej historii choroby A. M. – wizyta z dnia 17.02.2010 roku i karty pacjenta – historia choroby A. M. z dnia 19.02.2010 roku wyszczególnionych i opisanych w Wykazie dowodów rzeczowych Nr 2/12 z karty 168 akt pod poz. 1 i 2, uznanych za dowody rzeczowe postanowieniem w przedmiocie dowodów rzeczowych z dnia 10.04.2012 roku (k. 167), zarejestrowanych pod numerem (...) ((...)), przechowywanych w aktach sprawy na kartach 143 i 161 oraz w postaci koperty opisanej „A. M. (1), P.: (...)” z zawartością historii choroby A. M. oraz wynikiem badania cytologicznego A. M. wyszczególnionego i opisanego w Wykazie dowodów rzeczowych Nr 7/12 z karty 222 akt pod poz. 1, uznanego za dowód rzeczowy postanowieniem w przedmiocie dowodów rzeczowych z dnia 08.10.2012 roku (k. 223), zarejestrowanego pod numerem (...) ((...) (...)), przechowywanego w aktach sprawy na karcie 212 i na podstawie art. 195 k.k.w. zarządził ich pozostawienie w aktach sprawy.

O opłacie i kosztach postępowania Sąd orzekł na podstawie art. 627 k.p.k. zasądzając od oskarżonego T. M. (1) na rzecz Skarbu Państwa kwotę 580 złotych tytułem opłaty oraz obciążając go kosztami postępowania w sprawie w kwocie 1.017,18 złotych, co jest konsekwencją uznania winy oskarżonego T. M. (1) i uwzględnia jego sytuację majątkową.

Mając powyższe na uwadze Sąd orzekł jak w sentencji niniejszego wyroku.