Pełny tekst orzeczenia

Sygn. akt II AKa 137/13

WYROK

W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Dnia 28 maja 2013 roku

Sąd Apelacyjny we Wrocławiu w II Wydziale Karnym w składzie:

Przewodniczący:

SSA Bogusław Tocicki

Sędziowie:

SA Tadeusz Kiełbowicz

SA Robert Wróblewski (spr.)

Protokolant:

Aldona Zięta

przy udziale Prokuratora Prokuratury Okręgowej delegowanej do Prokuratury Apelacyjnej G. N.

po rozpoznaniu w dniu 28 maja 2013 roku

sprawy P. W.

oskarżonego z art. 135 § 2 k.k.

z powodu apelacji wniesionej przez oskarżonego

od wyroku Sądu Okręgowego w Legnicy

z dnia 22 lutego 2013 roku sygn. akt III K 144/12

I.  utrzymuje w mocy zaskarżony wyrok wobec oskarżonego P. W., uznając apelację za oczywiście bezzasadną,

II.  zasądza od Skarbu Państwa na rzecz adwokat K. R. 600 zł tytułem kosztów nieopłaconej obrony z urzędu oskarżonego P. W. w postępowaniu odwoławczym oraz 138 zł tytułem zwrotu VAT,

III.  zasądza od oskarżonego P. W. na rzecz Skarbu Państwa 120 złotych tytułem kosztów sądowych za postępowanie odwoławcze, w tym 100 złotych opłaty za drugą instancję, jednocześnie zwalniając go od ponoszenia wydatków Skarbu Państwa z tytułu pomocy prawnej z urzędu udzielonej oskarżonemu przed sądem apelacyjnym.

UZASADNIENIE

P. W. został oskarżony o to, że:

w okresie od 12 kwietnia 2012r. do 13 kwietnia 2012r. w B. rejonu (...) na portalu internetowym (...)zamieścił artykuł pod tytułem „(...):T. i K.” , w treści którego publicznie znieważył (...) B. K.,

to jest o czyn z art.135 § 2 kk

Sąd Okręgowy w Legnicy, wyrokiem z dnia 22 lutego 2013 roku (sygnatura akt III K 144/12), rozstrzygnął:

I.  na podstawie art.66 § 1 i 2 kk i art.67 § 1 kk postępowanie wobec P. W. warunkowo umarzył na okres próby jednego roku,

II.  na podstawie art.624 § 1 kpk zwolnił oskarżonego od ponoszenia kosztów sądowych.

Z wyrokiem tym nie pogodził się oskarżony P. W., w którego imieniu apelację wniósł obrońca. Obrońca zaskarżył wyrok w całości i zarzucił:

1.  błąd w ustaleniach faktycznych przyjętych za podstawę wyroku, polegający na przyjęciu, że oskarżony dopuścił się czynu zarzuconego mu w akcie oskarżenia, pomimo poważnych wątpliwości w tym względzie wynikających z poczynienia ustaleń faktycznych wyłącznie w oparciu o sądową interpretację niejednoznacznego tekstu pt. „(...): T. i K. „ i w konsekwencji uznania, że użyte w tekście słowo „cwel” p wielorakim znaczeniu obraża i znieważa (...) B. K., mimo, że autor przywołanego artykułu nie odnosił się wprost do Urzędu (...),

a w konsekwencji”

2. obrazę przepisów prawa materialnego, mianowicie art. 135 § 2 kk wynikającą z błędnego zastosowania tego przepisu do poczynionych ustaleń faktycznych.

Podnosząc te zarzuty obrońca wniósł o zmianę zaskarżonego wyroku przez uniewinnienie oskarżonego od zarzucanego mu czynu.

Sąd Apelacyjny zważył, co następuje:

Apelacja obrońcy oskarżonego P. W. jest bezzasadna i to w stopniu oczywistym.

W apelacji postawiono zarzut błędu w ustaleniach faktycznych przyjętych za podstawę wyroku (punkt 1 apelacji).

Zarzut ten jest oczywiście chybiony.

Błąd w ustaleniach faktycznych ( error facti) przyjętych za podstawę orzeczenia to błąd, który wynika bądź to z niepełności postępowania dowodowego (tzw. błąd "braku"), bądź też z przekroczenia granic swobodnej oceny dowodów (błąd "dowolności"). Może on więc być wynikiem nieznajomości określonych dowodów lub nieprzestrzegania dyrektyw obowiązujących przy ocenie dowodów (art. 7 k.p.k.), na przykład: błąd logiczny w rozumowaniu, zlekceważenie niektórych dowodów, danie wiary dowodom nieprzekonującym, bezpodstawne pominięcie określonych twierdzeń dowodowych, oparcie się na faktach w istocie nieudowodnionych itd.

W orzecznictwie trafnie podnosi się, że zarzut ten jest słuszny tylko wówczas: "gdy zasadność ocen i wniosków, wyprowadzonych przez sąd orzekający z okoliczności ujawnionych w toku przewodu sądowego, nie odpowiada prawidłowości logicznego rozumowania", nie może on natomiast sprowadzać się do samej polemiki z ustaleniami sądu (por. wyrok Sądu Najwyższego z 24 marca 1975 r., II KR 355/74, OSNPG 9/1995, poz. 84), przy czym jest to aktualne jedynie przy zarzucie błędu o charakterze "dowolności". Tego typu zarzut co do błędu w ustaleniach faktycznych to bowiem, jak zasadnie się wskazuje, nie sama odmienna ocena materiału dowodowego przez skarżącego, lecz wykazanie, jakich konkretnych uchybień w świetle wskazań wiedzy i doświadczenia życiowego dopuścił się sąd w dokonanej ocenie materiału dowodowego (por. wyrok Sądu Najwyższego z 22 stycznia 1975 r., I KR 197/74, OSNKW 5/1975, poz. 58). Natomiast zarzut błędu w ustaleniach o charakterze "braku" wiąże się ze wskazaniem nowych faktów lub dowodów (zob. art. 427 § 3 k.p.k.).

Tym samym zarzut taki może okazać się trafnym tylko wówczas, gdy podnoszący go w apelacji zdoła wykazać sądowi orzekającemu w I instancji uchybienie przy ocenie zebranego w sprawie materiału dowodowego, polegające na nieuwzględnieniu przy jej dokonywaniu - tak zasad logiki, wskazań wiedzy oraz doświadczenia życiowego, jak też całokształtu ujawnionych w sprawie okoliczności (art. 410 k.p.k.). W sytuacji, w której takowych uchybień on nie wykazuje, poprzestając na zaprezentowaniu własnej, nieliczącej się (na ogół) z wymogami tegoż art. 410 k.p.k., nie sposób uznać, że rzeczywiście Sąd I instancji dopuścił się przy wydaniu zaskarżonego orzeczenia tego rodzaju uchybienia.

Po przeprowadzeniu przez Sąd Apelacyjny kontroli odwoławczej należy stwierdzić, że Sąd I instancji w sposób poprawny zgromadził materiał dowodowy, dokonał właściwych ustaleń faktycznych, a także wyprowadził słuszne wnioski co do winy oskarżonego.

Apelujący stawia dwie tezy, które – w jego przekonaniu – mają uzasadniać zarzut błędu w ustaleniach faktycznych przyjętych za podstawę zaskarżonego wyroku.

Pierwsza z nich dotyczy tego, że – zdaniem skarżącego – „autor przywołanego artykułu nie odnosi się wprost do Urzędu (...)” (strona 2 apelacji).

Tymczasem, na co słusznie zwraca uwagę Sąd Okręgowy w uzasadnieniu zaskarżonego wyroku (strony 5 i 6), każdy przeciętny czytelnik artykułu napisanego przez oskarżonego nie może mieć jakichkolwiek wątpliwości co do tego, że mowa w nim jest także o urzędującym (...). Ponadto sformułowanie takiego wniosku jest po prostu konieczne o ile uwzględni się wyjaśnienia oskarżonego, w tym wyjawiony przez niego cel tej publikacji. Gdyby przyjąć odmiennie, tak jak postuluje skarżący – z logicznego punktu widzenia jest wykluczone, aby postawiona w artykule oskarżonego „diagnoza” (tj. sposób w jaki „kreuje się zbiorową mentalność narodową”, czy konstatacja, że „w Polsce rządzą nazwiska”) miała jakiś sens.

Druga teza dotyczy tego, że – zdaniem skarżącego – nazwanie urzędującego (...)„cwelem” nie stanowi zniewagi.

Sąd Okręgowy poświęcił w uzasadnieniu zaskarżonego wyroku wiele miejsca (strony 6 i 7) na ocenę tego, czy określenie innego człowieka słowem „cwel” stanowi zniewagę. Sąd Apelacyjny w pełni podziela wnioski jakie sformułował Sąd Okręgowy w tym względzie. Dla oceny bowiem, czy określone zachowanie stanowi zniewagę, istotne znaczenie ma obiektywna ocena tego zachowania, rozważenie jego społecznego odbioru przez pryzmat generalnie akceptowanych norm obyczajowych.

Warto też tutaj dodać, że najpełniej znaczenie tego słowa definiuje sam oskarżony w swojej publikacji. Już tylko na tej podstawie nie można mieć jakichkolwiek wątpliwości, że użyte przez niego określenie bezsprzecznie stanowi właśnie zniewagę.

Wiadomo zatem, że ustalenia Sądu Okręgowego są bezbłędne i nie mogą być skutecznie przed sądem kwestionowane.

Tym samym kolejny zarzut postawiony w apelacji ( obraza przepisów prawa materialnego), mający być konsekwencją ewentualnego błędu w ustaleniach faktycznych przyjętych za podstawę orzeczenia nie mógł zostać uwzględniony, co odpowiada zasadzie: znika przyczyna, znika skutek.

Sąd Apelacyjny dostrzega coraz silniejsze w debacie publicznej tendencje zmierzające do uchylenia ochrony funkcjonariuszy publicznych. In concreto jednak, w świetle rozstrzygnięcia Sądu Okręgowego (warunkowego umorzenia postępowania), a zatem ustalenia, że wina i społeczna szkodliwość czynu nie są znaczne, problem ten traci na ostrości, bowiem ustalenie to byłoby także aktualne w świetle art. 216 k.k.

Nie można nie dostrzec, że istota problemu w niniejszej sprawie zasadza się też na określeniu granic pomiędzy wolnością słowa i prawem społeczeństwa do informacji a prawem jednostki do ochrony jej dóbr osobistych.

Na kontynencie europejskim podstawowe znaczenie dla wolności wypowiedzi ma Konwencja Rady Europy o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności, podpisana w Rzymie w dniu 4 listopada 1950 r. (Dz. U. z 1993 r. Nr 61 poz. 284 z późn. zm.), zwana w dalszej części uzasadnienia "Konwencją", a w szczególności jej art. 10, wprowadzający gwarancje (ale także i ograniczenia) w zakresie wolności wypowiedzi.

Zgodnie z ust. 1 tego artykułu, każdy ma prawo do wolności wyrażania opinii, choć w literaturze prawniczej zwrócono uwagę, że oficjalne tłumaczenie tekstu Konwencji zawiera błędy, w tym błąd dotyczący wskazanego sformułowania, gdyż omawiany przepis chroni "swobodę wypowiedzi" (por. E. Nowińska: Wolność wypowiedzi prasowej, Oficyna 2007, System Informacji Prawnej LEX, rozdział I.3). Prawo to obejmuje wolność posiadania poglądów oraz otrzymywania i przekazywania informacji i idei bez ingerencji władz publicznych i bez względu na granice państwowe (art. 10 ust. 1 zd. 1 i 2 Konwencji).

Również Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej gwarantuje w art. 54 ust. 1 wolność wyrażania poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji. Wolność wyrażania poglądów należy rozumieć jako pewien osąd własny wypowiadającego się, przy czym w Konstytucji w żaden sposób nie ograniczono treści "wyrażanych poglądów". Jest ona jednym z fundamentów praw człowieka i elementem wolności wypowiedzi, która z kolei jest tak ściśle związana z ustrojem demokratycznym, że niejako automatycznie "podpięta" zostaje pod wolności gwarantowane człowiekowi. W tym kontekście "człowiek - obywatel" ma również prawo do wolności "pozyskiwania informacji" i wolność ich "rozpowszechniania". Z regulacji tej wynika, że "na własną rękę" możemy ich poszukiwać, a następnie -rozpowszechniać.

Znaczenie gwarantowanej przez art. 10 Konwencji swobody wypowiedzi wielokrotnie podkreślał w swoich orzeczeniach Europejski Trybunał Praw Człowieka (por. wyrok ETPC z dnia 8 lipca 1986 r. w sprawie 9815/82 L. przeciwko Austrii, LEX nr 81012; z dnia 21 stycznia 1999 r. w sprawie 25716/94 (...) przeciwko Polsce, LEX nr 40783; z dnia 27 maja 2003 r. w sprawie 43425/98, LEX nr 78513; z dnia 6 kwietnia 2006 r. w sprawie 43797/98 LEX nr 176843). W judykatach tych Trybunał stwierdził, że wolność wyrażania opinii, zagwarantowana w ust. 1 art. 10 Konwencji, stanowi jedną z podstaw społeczeństwa demokratycznego i jeden z podstawowych warunków postępu takiego społeczeństwa i samorealizacji każdej jednostki w tym społeczeństwie.

W tych ramach znajduje się także wolność debaty politycznej, która leży w samym sercu pojęcia społeczeństwa demokratycznego, dominującego w całej Konwencji. Swoboda wypowiedzi nie dotyczy przy tym jedynie informacji lub idei, które są dobrze przyjmowane lub postrzegane jako nieszkodliwe lub obojętne, ale również tych, które obrażają, szokują bądź przeszkadzają, wprowadzają niepokój w państwie lub w części społeczeństwa. Jak podkreślił Trybunał - między innymi - we wskazanych wyżej orzeczeniach L. przeciwko Austrii, (...) przeciwko Polsce oraz w wyrokach z dnia 26 lutego 2002 r. (w sprawie 28525/95, LEX nr 75865) i z dnia 29 marca 2005 r. (w sprawie 75955/01, LEX nr 149051) takie są wymogi pluralizmu, tolerancji i otwartości, bez których nie istnieje społeczeństwo demokratyczne.

Należy tutaj jednak wyraźnie podkreślić, że swoboda wypowiedzi nie ma charakteru absolutnego i podlega ograniczeniom. Wynika to wprost z art. 10 ust. 2 Konwencji, zgodnie z którym korzystanie z wolności wymienionych w ust. 1 tego artykułu (pociągających za sobą też obowiązki i odpowiedzialność) może podlegać takim wymogom formalnym, warunkom, ograniczeniom i sankcjom, jakie są przewidziane przez ustawę i niezbędne w społeczeństwie demokratycznym w interesie bezpieczeństwa państwowego, integralności terytorialnej lub bezpieczeństwa publicznego ze względu na konieczność zapobieżenia zakłóceniu porządku lub przestępstwu, z uwagi na ochronę zdrowia i moralności, ochronę dobrego imienia i praw innych osób oraz ze względu na zapobieżenie ujawnieniu informacji poufnych lub na zagwarantowanie powagi i bezstronności władzy sądowej.

Dla porządku wskazać należy, że także i w przypadku tej regulacji oficjalne tłumaczenie tekstu Konwencji zawiera błędy, chodzi w nim bowiem o ograniczenie "przewidziane przez prawo" a nie przez "ustawę", które musi być "konieczne" a nie "niezbędne" (por. E. Nowińska: Wolność... op. cit., rozdział I.3.).

Za potrzebą pewnych ograniczeń w omawianej materii opowiada się również w swoim orzecznictwie Sąd Najwyższy i sądy powszechne (por. postanowienie Sądu Najwyższego z dnia 17 października 2001 r., IV KKN 165/97, LEX nr 50493; wyrok Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu z dnia 26 września 2006 r., I ACa 893/06, LEX nr 338345).

Analiza orzecznictwa Europejskiego Trybunału Praw Człowieka prowadzi z kolei do wniosku, że ograniczenia wskazane w powołanym przepisie Konwencji muszą być interpretowane ściśle, a ingerencja państwa w swobodę wypowiedzi chronioną przez art. 10 Konwencji musi być konieczna w społeczeństwie obywatelskim, co odpowiada istnieniu "pilnej potrzeby społecznej", oraz, że standardy w zakresie ochrony dóbr osobistych są zróżnicowane w zależności od pozycji społecznej jednostki krytykowanej w ramach prawa do swobody wypowiedzi.

Niewątpliwie mniejszą ochroną otoczone są dobra osobiste polityków. Ramy wolności słowa są szersze w stosunku do tych osób w ramach ich działalności politycznej niż wobec osób prywatnych. Znajduje to uzasadnienie w tym, że polityk nieuchronnie i świadomie poddaje każde swoje słowo i postępek ocenie opinii publicznej, stąd musi on wykazywać się większą tolerancją. Z pewnością polityk ma prawo do ochrony swojego dobrego imienia, nawet jeżeli nie działa jako osoba prywatna, lecz wymóg tej ochrony musi zostać zważony z interesem prowadzenia otwartej dyskusji w kwestiach publicznych. Trybunał zastrzegł jednak, że nawet w sprawach budzących publiczne zatroskanie nie można przekraczać pewnych granic. Publikujący muszą pamiętać o ciążących na nich obowiązkach oraz odpowiedzialności, które nabierają szczególnego znaczenia, gdy dochodzi do ataku na dobre imię jednostki, co oznacza, że muszą działać w dobrej wierze i zmierzać - zgodnie z zasadami etyki - do dostarczenia dokładnych oraz wiarygodnych informacji (por. wyroki ETPC z dnia 20 maja 1999 r. w sprawie 21980/93 i z dnia 7 maja 2002 r. w sprawie 46311/99 (w): E. Nowińska: Wolność... op. cit., rozdział I.3.; wyrok ETPC z dnia 26 lutego 2002 r. 28525/95, LEX nr 75865; wyrok ETPC z dnia 29 marca 2005 r. w sprawie 75955/01, LEX nr 149051; wyrok ETPC z dnia 6 kwietnia 2006 r. w sprawie 43797/98, LEX nr 176843).

W wyroku z dnia 19 września 1968 r. (II CR 291/68, LEX nr 913) Sąd Najwyższy wyraził pogląd, że krytyka jest działaniem społecznie pożytecznym i pożądanym, jeżeli została podjęta w interesie społecznym, jeżeli jej celem nie jest dokuczanie innej osobie oraz jeżeli ma cechy rzetelności i rzeczowości. Wyróżnia się przy tym krytykę ad rem oraz ad personam.

Pierwsza z nich dotyczy ujemnych ocen działalności (w tym i dzieł) i do takich wypowiedzi odwołuje się wskazany przepis. Nie chroni on zatem, jeśli przedmiotem ujemnych ocen są osoby, ich przymioty czy właściwości.

W przypadku krytyki ad personam zwykle dochodzi do naruszenia dóbr osobistych. Zarówno doktryna, jak i orzecznictwo przybliżyły, a i uzupełniły ustawowe przesłanki o następujące elementy: krytyka nie powinna być napastliwa ani podyktowana osobistymi animozjami, nie może także zawierać zwrotów rażąco obraźliwych i zniesławiających, nie może być oszczercza czy złośliwa, nie może zmierzać do zniszczenia osobistego przeciwnika. Podkreślono przy tym, że nie sposób jest ogólnie wyznaczyć granic dozwolonej krytyki, gdyż określają je niepowtarzalne okoliczności danej sprawy. Podobne kryteria są właściwe także w odniesieniu do wypowiedzi ocennych (por. E. Nowińska: Wolność... op. cit., rozdział III.2.6.2).

Na straży, aby prawo do krytyki nie przerodziło się w formułowanie inwektyw i pomówień pod adresem funkcjonariuszy państwa stoją sądy, choć działalność każdego organu państwa może być oceniana przez obywatela, a opinia publiczna ma prawo być informowana o ewentualnych nieprawidłowościach (por. postanowienie Sądu Najwyższego z dnia 10 grudnia 2003 r., V KK 195/03, LEX nr 84324).

Konfrontując powyższe rozważania z realiami niniejszej sprawy, stwierdzić należy, że oskarżony, publikując swój artykuł w powszechnej sieci internetowej i używając w nim słowa "cwel" pod adresem urzędującego (...), przekroczył granice dopuszczalnej i konstruktywnej krytyki, co sprawia, że jego wypowiedzi nie pozostają pod ochroną gwarantowaną przez powołane wyżej przepisy, w szczególności art. 10 ust. 1 Konwencji i - jak wcześniej podkreślono - słusznie zostały uznane przez Sąd Okręgowy za wypełniające znamiona znieważenia głowy państwa.

Czyn przypisy oskarżonemu został prawidłowo opisany i zakwalifikowany.

Nie budzą także wątpliwości ustalenia oraz ocena przesłanek stosowania warunkowego umorzenia postępowania (art. 66 § 1 i 2 k.k.).

Mając to wszystko na uwadze Sąd Apelacyjny orzekł jak w wyroku.

O kosztach postępowania odwoławczego rozstrzygnięto w myśl reguły zawartej w art. 636 § 1 k.p.k., wobec ustalenia, że oskarżony może ponieść te koszty bez nadmiernego wysiłku finansowego.