Pełny tekst orzeczenia

Sygn. akt: IV Ka 591/15

UZASADNIENIE

R. P. (1) został obwiniony o to, że:

jako pracodawca – Dyrektor Szpitala (...) w R. ul. (...), w dn. 07 kwietnia 2014r. rozwiązał z pracownicą A. K. (1), Przewodniczącą Międzyzakładowej Komisji (...) Ochrony (...) w R. – stosunek pracy bez zgody zarządu tego związku, naruszając w sposób rażący przepisy prawa pracy, tj. o wykroczenie z art. 281 pkt 3 w związku z art. 32 ust 1 pkt 1 ustawy z dn. 23 maja 1991r. o związkach zawodowych (Dz. U. 2014, poz. 167)

Sąd Rejonowy w Radomsku wyrokiem z dnia 28 lipca 2015 roku w sprawie VI W 274/14:

1.  obwinionego R. P. (1) uznał za winnego popełnienia zarzucanego mu wykroczenia wyczerpującego dyspozycję art. 281 pkt 3 Kodeksu Pracy w związku z art. 32 ust 1 pkt 1 ustawy z dnia 23 maja 1991r. o związkach zawodowych (Dz.U. Nr 55, poz. 234 ze zmianami) i za to na podstawie art. 283 pkt 3 Kodeksu pracy wymierzył mu karę grzywny w kwocie 1.000,00 zł (jeden tysiąc złotych);

2.  wymierzył obwinionemu R. P. (2) 100,00 zł (sto złotych) tytułem opłaty i zasądził od niego na rzecz Skarbu Państwa kwotę 100,00 zł (sto złotych) tytułem zryczałtowanych wydatków postępowania.

Powyższy wyrok został zaskarżony przez obrońcę obwinionego. Obrońca zaskarżył wyrok w całości na korzyść obwinionego, zarzucając w apelacji wyrokowi: błędy w ustaleniach faktycznych mające wpływ na treść wyroku, obrazę przepisów prawa materialnego mającą wpływ na treść wyroku oraz obrazę przepisów postępowania mającą wpływ na treść wyroku.

W konkluzji obrońca wniósł o:

-

zmianę zaskarżonego wyroku i uniewinnienie obwinionego;

-

ewentualnie o uchylenie zaskarżonego wyroku i przekazanie sprawy do ponownego rozpoznania Sądowi I instancji.

Sąd Okręgowy zważył, co następuje:

Apelacja obrońcy jest bezzasadna.

Zaskarżony wyrok jako sprawiedliwy, odpowiadający prawu materialnemu i nie uchybiający prawu procesowemu należało utrzymać w mocy. Argumenty zawarte w apelacji okazały się bezzasadne.

Zarzut błędu w ustaleniach faktycznych oraz błędnej oceny dowodów nie zasługuje na uwzględnienie. Sąd Rejonowy prawidłowo ustalił stan faktyczny w oparciu o rzetelnie i wszechstronnie oceniony materiał dowodowy. Każdy istotny dowód został poddany analizie i oceniony w kontekście innych, powiązanych z nim dowodów. Ocena materiału dowodowego dokonana przez Sąd Rejonowy jest obiektywna, prawidłowa, zgodna z zasadami logiki i doświadczenia życiowego, oparta o całokształt ujawnionego na rozprawie materiału dowodowego i jako taka korzysta z ochrony jaką daje art. 7 kpk w zw. z art. 8 kpw. Sąd Okręgowy nie będzie w tym miejscu tej oceny i tych ustaleń powielał, albowiem wobec doręczenia stronom odpisu uzasadnienia zaskarżonego wyroku analiza ta powinna być im znana - dość powiedzieć, że Sąd odwoławczy aprobuje dokonaną przez Sąd Rejonowy ocenę dowodów oraz oparte na niej ustalenia faktyczne.

W szczególności Sąd Rejonowy prawidłowo ustalił, iż A. K. (1) udzieliła informacji ( o wynikach badań laboratoryjnych pacjenta L. S.) A. M., która dysponowała ustnym upoważnieniem A. B. i D. S. –rodziców chorego dziecka L. S.. Świadczą o tym nie tylko wiarygodne ( prawidłowo ocenione przez Sąd Rejonowy) zeznania tych osób, ale też zasady logiki i doświadczenia życiowego. Przecież A. M. nie maiłaby w momencie przypadkowego spotkania z A. K. (1) szczegółowych informacji o sytuacji dziecka, a także o sytuacji logistycznej jego rodziców ( przebywanie poza R. w związku z podróżą do Centrum (...) w Ł.), gdyby nie wcześniejszy kontakt z jej rodzicami. Nie była członkiem rodziny, nie zaangażowałaby się w tą sprawę w tak głęboki sposób, gdyby nie prośba przedstawicieli ustawowych pacjenta. Ponadto, już przed uzyskaniem od A. K. (1) wglądu do wyników badań dziecka, A. M. miała ustalony z rodzicami sposób postępowania w tej nagłej i nietypowej sytuacji, bo dysponowała adresem mailowym ojca pacjentki oraz lekarza, do którego dziecko trafiło chwilę wcześniej w Ł. i wiedziała, że dla dobra dziecka ma zrobić zdjęcie tych wyników, a następnie niezwłocznie przesłać je bezpośrednio na adres poczty elektronicznej ojca, a potem tego lekarza. Przecież lekarz ten nie miał żadnego kontaktu z A. M., tylko z rodzicami pacjenta. Zatem to od rodziców pacjenta A. M. musiała uzyskać te dane, akceptację lekarza z Ł. takiego modelu postępowania i musiało się to stać tuż przed udostępnieniem jej danych przez A. K. (1), bo wcześniej nikt nie wiedział, jaki lekarz bezpośrednio będzie zajmował się pacjentem. Dlatego wiarygodne jest, że kontakt rodziców L. S. z A. M. nastąpił wcześniej i tym bardziej wiarygodne jest, że udzielili oni A. M. ustnego upoważnienia do uzyskania wszelkich możliwych informacji medycznych, w tym wyników badań laboratoryjnych, ich córki. Przecież w przeciwnym razie A. M. nie fatygowałaby się w niedzielę do szpitala, aby obejrzeć nic nie mówiącą laikowi kartkę z wynikami badań, a już tym bardziej nie robiłaby zdjęcia tej kartki ( przecież nie czyniła tego, aby wrzucić to mało ekscytujące zdjęcie na fejsbuka). Niewiarygodne jest, aby A. M. wykonywała zdjęcie wyników badań dziecka a następnie wysyłała je ojcu tego dziecka i lekarzowi bez wiedzy i woli rodziców – wszak narażałaby się na zarzuty, że ingeruje w czyjeś prywatne sprawy. Niewyobrażalne jest wręcz, że osoba o jej pozycji zawodowej i społecznej zrobiłaby coś takiego (narażając się na konsekwencje) nie mając do tego upoważnienia przedstawicieli ustawowych pacjenta. Jedynym logicznym wytłumaczeniem jej akcji jest działanie z upoważnienia rodziców w celu ratowania życia umierającego dziecka.

Argument apelanta, jakoby ze skargi rodziców L. S. wynikało, że A. K. (1) działała bez uprzedniego ustnego upoważnienia rodziców pacjenta do udzielenia informacji o wynikach badań jest błędny. Skarżący swą tezę opiera na jednym zdaniu zawartym na s. 6 skargi, a mianowicie na zdaniu „ Przejęta tragiczną sytuacją laborantka z własnej inicjatywy w niedzielę ( 9.12.12) wykonała antybiogram i przekazała jego kopię Pani M. ” ( vide k. 570). Zdanie to zostało przez apelanta wyrwane z kontekstu całej wypowiedzi. Słowa „ z własnej inicjatywy” dotyczą tego, że laborantka ( A. K. (1)) wykazała zaangażowanie i w niedzielę bezpośrednio po uczestnictwie w uroczystościach udała się do szpitala, aby wykonać antybiogram. Ten właśnie kontekst wynika z analizy całego pisma rodziców L. S., a już zwłaszcza z sensu i przekazu zawartego w zdaniach z tą frazą sąsiadujących. W kilku wersach poprzedzających analizowane zdanie autorzy skargi opisują opieszałość szpitala, twierdzą, że po przekazaniu pacjenta do innej placówki nikomu już nie chciało się pracować nad tym przypadkiem na zasadzie „to już nie nasz kłopot”. I tej postawie autorzy przeciwstawiają postawę laborantki, która ( ich zdaniem) jako jedyna wykazywała inicjatywę do pracy, bo w niedzielę przyszła wykonać antybiogram. Była to w odczuciu autorów „jej własna inicjatywa”, bo jej postawa ich zdaniem różniła się od postawy lekarzy i władz szpitala, które żadnej inicjatywy nie przejawiali. Autorzy chcą ( słusznie czy nie – to już nie będzie oceniane w tym postępowaniu) wykazać, że cały szpital robił wszystko, aby nic nie zrobić w tej sprawie, a aktywność zawodowa laborantki nie wynikała z poleceń jej przełożonych czy z organizacji pracy, tylko była „jej własna”, a więc nie powinna ekskuplować szpitala jako takiego. To dlatego pojawiły się słowa „z własnej inicjatywy” i odnoszą się one do wykonania antybiogramu w niedzielę. Natomiast nie odnoszą się one do przekazywania danych, co wynika nie tylko z zeznań w/w świadków, ale też z następnych zdań skargi, w których mówi się o przekazywaniu danych drogą prywatną. Kolejne zdanie zawiera informację „ drogą prywatną i dzięki ludzkiej uprzejmości mogliśmy niezwłocznie przesłać lekarzowi ..”. A zatem nie odnosi się do pracy laborantki (wychwalonej w zdaniu poprzednim) tylko do postawy A. M., która była na tyle uprzejma, że pofatygowała się w niedzielę do szpitala i realizując uprzednią prośbę ( a zarazem upoważnienie) rodziców odebrała od laborantki wyniki badań ich dziecka i przekazała je dalej.

Zatem uważna lektura całej treści skargi rodziców pacjentki nie tylko nie przekreśla oceny dowodów zaprezentowanej w uzasadnieniu Sądu Rejonowego, ale wręcz ją wzmacnia. Wyrywanie jednego zdania z kontekstu i nadawanie mu samodzielnego znaczenia stanowi chwyt erystyczny, któremu Sąd Okręgowy nie zamierza ulec.

Prawidłowe jest również ustalenie, że A. K. (1) powiadomiła Lekarza Dyżurnego Oddziału Dziecięcego o wynikach badań. Apelant gloryfikuje zeznania tego lekarza ( B. Ł.) utrzymując, że są one obiektywne i że nie ma ona żadnego interesu, aby zeznawać nieprawdę. Tymczasem tak nie jest, albowiem skarga rodziców zmarłej pacjentki dotyczy całego personelu lekarskiego szpitala w R., autorzy skargi zarzucają lekarzom odpowiedzialnym za losy ich córki m. in. opieszałość, brak zaangażowania, zarzuty te ( gdyby okazały się prawdziwe) uderzają również bezpośrednio w lekarzy pełniących dyżur, w tym w B. Ł.. W interesie tej ostatniej leży więc przekonywanie, że nie mogła podejmować żadnych działań, bo A. K. (1) nie przekazała jej danych. Zatem wcale nie są to tak obiektywne zeznania, jakby chciał tego apelant. Tymczasem za wiarygodnością zeznań A. K. (1) w tej kwestii przemawiają również zasady logiki i doświadczenia życiowego – nie byłoby logiczne, aby zaniechała ona powiadomienia lekarza dyżurnego o wynikach badań, skoro wyniki te zostały tak czy inaczej ujawnione w innej jednostce ( przesłane na adres mailowy lekarza w Ł.), oraz wpisane do „ksiązki bakteriologicznej”. Zeznania A. K. (2) są tu wiarygodne. Poza tym nie gubmy sedna sprawy - wśród przyczyn wskazanych jako podstawy do rozwiązania z A. K. (1) umowy o pracę nie wymieniono naruszenia procedury związanej z powiadamianiem drogą służbową lekarza dyżurnego o wynikach badań, więc nawet jeżeli by przyjąć, że Sąd Rejonowy błędnie ustalił ten szczegół stanu faktycznego, to nie miało to żadnego wpływu na treść wyroku ( albowiem i tak, niezależnie od w/w okoliczności, doszło do bezzasadnego rozwiązania umowy o pracę, o czym szerzej za chwilę).

Zarzut, jakoby Sąd Rejonowy pominął istnienie w szpitalu w R. faksów, telefonów, komputerów z dostępem do internetu, co umożliwiało szybkie przesłanie danych do innej jednostki drogą formalną, jest wręcz zaskakujący i oczywiście bezzasadny, bo Sąd Rejonowy ustalił ten fakt zgodnie z twierdzeniem apelanta ( czemu dał wyraz w uzasadnieniu zaskarżonego wyroku na s. 2). Natomiast po pierwsze, ponownie zauważyć należy, że wśród przyczyn rozwiązania umowy o pracę z A. K. (1) nie znalazły się zarzuty związane z nieskorzystaniem z tych urządzeń, co czyni w/w zarzut wręcz bezprzedmiotowym. Po drugie – co istotniejsze – trudno stawiać obiektywny zarzut laborantce, że nie skorzystała z faksu, szpitalnego komputera czy telefonu, aby przekazać dane do administracji innego szpitala, skoro wiedziała ( od A. M. ), że dane te znalazły się bezpośrednio na skrzynce mailowej lekarza właśnie zajmującego się pacjentem ( i że lekarz ten o tym wie, uzyskania danych tą drogą chce i dzięki temu jest wstanie zapoznać się z tymi wynikami zanim jakaś sekretarka odnajdzie faks, zrozumie jego wagę, połączy lekarza z pacjentem i doniesie mu ten archaiczny w XXI wieku nośnik informacji). Zatem doszukiwanie się w tej sytuacji w nieskorzystaniu ze sprzętu szpitalnego powodu do rozwiązania umowę o pracę świadczy o pozorności tego powodu, skoro informacja i tak dotarła na czas i miejsce i to nawet szybciej, niż stałoby się to przy wykorzystaniu formalnych procedur. Zaiste, dążenie do zwolnienia A. K. (1) było tak wielkie, że gdyby regulamin szpitala przewidywał wysłanie takiej informacji przez konnego gońca, to zapewne nieskorzystanie z takiej „procedury” i wysłanie informacji mailem za pomocą osoby trzeciej też uznano by za rażące naruszenie obowiązków pracowniczych.

Podnoszone w uzasadnieniu apelacji zarzuty związane z naruszeniem przepisów proceduralnych dotyczących odbierania od świadków przyrzeczeń ( art. 187 § 2 kpk) i nieuwzględnieniem złożonego w trakcie trwania przesłuchania świadka wniosku o przerwanie przesłuchania i odebranie takiego przyrzeczenia nie mają znaczenia, albowiem to trzeciorzędne uchybienie proceduralne nie miało żadnego wpływu na treść zapadłego wyroku. Świadkowie wskazywani w apelacji, co do których zaistniała opisywana sytuacja, zeznawali prawdę (jak słusznie ocenił to Sąd Rejonowy), a skoro tak, to bez znaczenia jest, czy zeznali ją bez przyrzeczenia mimo, że mogli to samo i tak samo powiedzieć po poświeceniu czasu na celebrowanie tej podniosłej i uroczystej ( choć przecenianej ) czynności.

Co do zarzutów związanych z naruszeniem prawa materialnego, tj. art. 29 ust. 1 i 2 ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o diagnostyce laboratoryjnej i art. 13, art. 14, art. 23 ust. 1 ustawy z dnia 6 listopada 2008 roku o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw pacjenta oraz § 8 ok1 1 rozporządzenia Ministra Zdrowia z dnia 21 grudnia 2010 roku w sprawie rodzajów i zakresu dokumentacji medycznej oraz sposobu jej przetwarzania ( Dz. U. z 2014 r. poz. 177), to również są one chybione. Nie budzi wątpliwości, że zgodnie z art. 9 ust. 3 w/w ustawy o prawach pacjenta pacjent lub jego przedstawiciel ustawowy może udzielić innej osobie upoważnienia do uzyskania informacji o stanie zdrowia pacjenta, rozpoznaniu, proponowanych oraz możliwych metodach diagnostycznych i leczniczych, dających się przewidzieć następstwach ich zastosowania albo zaniechania, wynikach leczenia oraz rokowaniu. Ustawa nie przewiduje szczególnej formy złożenia takiego oświadczenia, a zatem nie wyklucza, że może ono zostać udzielone w formie ustnej, zwłaszcza w nagłych przypadkach. Formy pisemnej tego oświadczenia nie można wywodzić z treści § 8 w/w rozporządzenia, jako że jest to akt niskiej rangi, powoływany w apelacji przepis ma charakter techniczny i nie może na obywatela nakładać innych obowiązków niż zostało to przewidziane w ustawie. Również w orzecznictwie Sądów administracyjnych wskazuje się na szeroką interpretację tego przepisu, wywodząc, że takie oświadczenie może być dokonywane poza placówką, może być więc uzupełniane później – ważna jest wola pacjenta ( w tym przypadku jego przedstawicieli ustawowych) – por wyrok WSA z siedzibą w W. z dnia 13 lutego 2013 roku sygn. akt VII SAB/Wa 217/12. Zaś co do zapisów ustawy o diagnostyce laboratoryjnej, to nie może ona stać w sprzeczności z mającą bardziej ogólny i fundamentalny charakter ustawą o prawach pacjenta. Przecież wyniki badań laboratoryjnych nie zawsze związane są z procesem leczenia, nie zawsze mają kluczowe znaczenie dla rozpoznania choroby, wdrożenia leczenia, nie za każdym razem niezwłoczne uzyskanie informacji o wynikach badań decyduje o życiu i zdrowiu pacjenta. Wszak ktoś może wykonywać sobie badania, chcąc się przekonać o wysokości cholesterolu we krwi, ktoś może robić sobie próby wątrobowe dla przekonania się o tym, czy jego styl życia wychodzi mu na zdrowie - w takich przypadkach udzielanie informacji osobom innym niż pacjent zostało ograniczone. Jednak wtedy, gdy wynik badania laboratoryjnego immanentnie związany jest z procesem rozpoznania choroby, decyduje o sposobie jej leczenia, o jej rozpoznaniu, proponowanych oraz możliwych metodach diagnostycznych i leczniczych, dających się przewidzieć następstwach ich zastosowania albo zaniechania, wynikach leczenia oraz rokowaniu – w tych przypadkach nie można osobie upoważnionej przez pacjenta lub jego przedstawiciela ustawowego odmawiać udzielenia takich informacji, bo wówczas czyniłoby to zapis art. 9 ust. 3 ustawy o prawach pacjenta martwym.

Ponadto apelant nie dostrzega jeszcze jednego zapisu ustawy o prawach pacjenta – a mianowicie art. 14 ust. 2 pkt 2, zgodnie z którym uchyla się obowiązek zachowania w tajemnicy informacji związanych z pacjentem w przypadku, gdy zachowanie tej tajemnicy może stanowić niebezpieczeństwo dla życia lub zdrowia pacjenta. Przepis ten ma charakter bardzo ogólny, dotyczy wszelkich informacji o pacjencie i każdej osoby wykonującej jakikolwiek zawód medyczny. Wyniki badań laboratoryjnych są „informacjami związanymi z pacjentem” w rozumieniu tej ustawy, a laborantka jest osobą wykonującą zawód medyczny, o którym mowa w analizowanym przepisie. Zgodnie bowiem z art. 2 ust. 1 pkt 2 ustawy o działalności leczniczej z dnia 15 kwietnia 2011 r. (Dz.U. Nr 112, poz. 654 z późn. zm.) przez „osobę wykonującą zawód medyczny” należy rozumieć osobę uprawnioną na podstawie odrębnych przepisów do udzielania świadczeń zdrowotnych oraz osobę legitymującą się nabyciem fachowych kwalifikacji do udzielania świadczeń zdrowotnych w określonym zakresie lub w określonej dziedzinie medycyny, zaś zgodnie z art. 2 ust. 1 pkt 10 tej ustawy „świadczenie zdrowotne” to działania służące zachowaniu, ratowaniu, przywracaniu lub poprawie zdrowia oraz inne działania medyczne wynikające z procesu leczenia lub przepisów odrębnych regulujących zasady ich wykonywania. Takimi przepisami regulującymi zasady wykonywania działań medycznych jest bez wątpienia ustawa z dnia 27 lipca 2001 r. o diagnostyce laboratoryjnej. Podsumowując zatem – diagnosta laboratoryjny jest osobą wykonującą zawód medyczny w rozumieniu analizowanych przepisów i ma do niego zastosowanie art. 14 ust. 2 pkt 2 ustawy o prawach pacjenta.

W takiej właśnie sytuacji - określonej w dyspozycji art. 14 ust. 2 pkt 2 ustawy o prawach pacjenta - znalazła się laborantka A. K. (1). W odległym o 100 km szpitalu w Ł. właśnie umierało dziecko, przedstawiciele ustawowi dziecka byli przy nim, a wyniki badań laboratoryjnych, którymi laborantka dysponowała, mogły zadecydować o życiu lub śmierci tego dziecka. O tym, jak niezbędne i pilne było uzyskanie tych wyników najlepiej świadczy reakcja lekarza zajmującego się dzieckiem w szpitalu w Ł., który zgodził się na przekazanie danych bezpośrednio na adres jego prywatnej poczty mailowej i który natychmiast po zapoznaniu się z tymi wynikami wdrażał nowe leki. W tej sytuacji A. K. (1) działała w imię ratowania dobra wyższego rzędu, zamiast formalistycznie trzymać się bardzo sztywnej interpretacji przepisów ustawy o diagnostyce laboratoryjnej przekazała dane osobie upoważnionej – dla dobra pacjenta, za zgodą i wolą jego przedstawicieli ustawowych. Zatem nie złamała przepisów zwianych z obowiązkiem zachowania tajemnicy medycznej, w tym tajemnicy wyników badań laboratoryjnych, albowiem zachodziła sytuacja uchylająca tą tajemnicę ( określona w art. 14 ust. 2 pkt 2 ustawy o prawach pacjenta).

Chybione są zarzuty naruszenia prawa materialnego, tj. art. 281 pkt 3 Kodeksu Pracy w zw. z art. 32 ust. 1 pkt 1 ustawy z dnia 23.05.1991 roku o związkach zawodowych. Wszystkie przyczyny wskazane w oświadczeniu o rozwiązaniu umowy o pracę z A. K. (1) były albo nieprawdziwe, albo miały charakter pozorny. Jak wyżej wykazano, A. K. (1) nie ujawniała wyników badań pacjenta osobie nieuprawnionej, nie przekroczyła swoich uprawnień, gdyż nie stawiała diagnozy, a tylko przekazywała wynik badania. Nie przekazywała również osobie nieuprawnionej i postronnej negatywnych opinii o szpitalu. Tych dwóch ostatnich zarzutów w ogóle nie udowodniono, nie można bowiem opierać się w tym zakresie na skardze rodziców L. S.. Autorzy skargi byli i są rozżaleni na szpital, włożyli w opis rozmowy pomiędzy A. K. (1) a A. M. swoje własne emocje. Jednak zeznając przed Sądem przyznali, że nie byli świadkami tej rozmowy, nikt im dokładnie jej przebiegu nie relacjonował. Natomiast z zeznań jedynych świadków tej rozmowy ( tj. A. K. (1) i A. M.) nie wynika, aby doszło w niej do szkalowania dobrego imienia szpitala ani do stawiania kategorycznej diagnozy czy ostatecznego rozpoznania.

Skoro zatem oficjalnie podawane powody rozwiązania umowy o pracę z A. K. (1) mają charakter czysto fasadowy, to wiarygodne i logiczne jest, że rzeczywiste powody, dla których obwiniony chciał pozbyć się A. K. (1) z pracy, leżą gdzie indziej. A. K. (1) była działaczem związków zawodowych, z jej zeznań wynika, że nieraz dopiekła swojemu pracodawcy realizując swoją rolę związkowca, upominając się o prawa pracowników, domagając się poprawy warunków pracy i płacy ( i Sąd Okręgowy nie wnika, czy miała w swych roszczeniach rację, czy nie – dla rozstrzygnięcia tej sprawy nie ma to żadnego znaczenia). Zatem wiarygodne jest, że rzeczywistym powodem rozwiązania z nią umowy o pracę był całokształt jej działalności o charakterze związkowym. Dlatego związek zawodowy nie nadużył swego prawa udzielając jej wsparcia i nie wyrażając zgody na rozwiązanie z nią umowy o pracę. Powoływane przez apelanta w tej kwestii orzecznictwo wypracowane na gruncie art. 32 ust. 1 pkt 1 ustawy z dnia 23.05.1991 roku o związkach zawodowych nijak się ma do realiów przedmiotowej sprawy, albowiem wskazywane judykaty zapadły na tle takich rażących stanów faktycznych, jak np. te, w których związkowcy pili alkohol w pracy, a potem bezczelnie próbowali uniknąć konsekwencji zasłaniając się działalnością związkową. W niniejszej sprawie laborantka postąpiła mądrze, godnie i słusznie, chcąc ratować życie małego dziecka przekazywała informacje upoważnionej osobie. A. wylewa krokodyle łzy nad ujawnianiem tajemnicy pacjenta nie dostrzegając, że laborantka działała w interesie tego pacjenta, a przedstawiciele ustawowi tego pacjenta nie tylko nie żywią o to pretensji, ale wręcz przeciwnie, odbierają A. K. (1) jako chyba jedyną pozytywną postać ( wśród osób zatrudnionych w szpitalu) w ich osobistej tragedii. Zwalnianie takiego pracownika z pracy urąga zasadom współżycia społecznego, budzi oburzenie społeczne, jest w powszechnym odbiorze oczywiście niesłuszne i nakazuje poszukiwać prawdziwych przyczyn zwolnienia nie w tej sytuacji, a w działalności związkowej tego pracownika. Dlatego obwiniony - zwalniając takiego pracownika, korzystającego z ochrony związkowej, wbrew stanowisku związku zawodowego, w sposób rażący naruszył przepisy prawa pracy, wyczerpując tym samym dyspozycję art. 281 pkt 3 Kodeksu Pracy.

Na zakończenie Sąd Okręgowy pragnie odnieść się do nieprawomocnego orzeczenia ( wniesiona została od niego apelacja powódki ) i jego uzasadnienia zapadłego przed Rejonowym - Sądem Pracy w R. w sprawie IV P 40/14. Jest ono Sądowi Okręgowemu znane ( głównie za sprawą apelanta, który się do tego orzeczenia i jego uzasadnienia wielokroć odwoływał). Należy apelantowi przypomnieć, że zgodnie z art. 8 § 1 kpk ( mającym zastosowanie w sprawie o wykroczenie na mocy odesłania zawartego w art. 8 kpw ) Sąd karny rozstrzyga samodzielnie zagadnienia faktyczne i prawne oraz nie jest związany rozstrzygnięciem innego Sądu lub organu. Sąd Okręgowy w składzie rozpoznającym niniejszą sprawę zdanie Sądu Pracy wyrażone w sprawie IV P 40/14 szanuje, ale się z nim fundamentalnie nie zgadza ( z przyczyn wyłuszczonych powyżej) – dlatego orzekł w odmienny sposób.

W pozostałym zakresie zaskarżony wyrok również jest sprawiedliwy, Sąd Okręgowy nie dostrzegł ani żadnego naruszenia prawa procesowego, ani prawa materialnego, a orzeczona kara jest słuszna, adekwatna do stopnia winy obwinionego i stopnia społecznej szkodliwości jego czynu. Dlatego zaskarżony wyrok należało utrzymać w mocy.

Na wydatki w postępowaniu odwoławczym złożyły się zryczałtowane wydatki postępowania w kwocie 50 zł. ( art. 118 § 4 kpw w zw. z § 3 Rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości w sprawie wysokości zryczałtowanych wydatków postępowania oraz wysokości opłaty za wniesienie wniosku o wznowienie postępowania w sprawach o wykroczenia z dnia 10 października 2001 r. Dz.U. Nr 118, poz. 1269).

O kosztach sądowych za drugą instancję orzeczono na podstawie art. 119 kpw w zw. z art. 636 § 1 kpk i art. 8 w zw. z art. 21 pkt 2 ustawy z dnia 23 czerwca 1973r. o opłatach w sprawach karnych (tekst jednolity: Dz. U. Nr 49, poz. 223 z 1983r. z późniejszymi zmianami). Obwiniony osiąga wysoki dochód, nie ma żadnych powodów, dla których można by odstępować w jego przypadku od zasady ponoszenia przez ukaranego kosztów procesu.

Mając na względzie powyższe okoliczności, Sąd drugiej instancji orzekł jak w sentencji wyroku.