Pełny tekst orzeczenia

Sygn. akt: IV Ka 91/17

UZASADNIENIE

Apelacja obrońcy jest oczywiście bezzasadna.

Zaskarżony wyrok jako sprawiedliwy, odpowiadający prawu karnemu materialnemu i nie uchybiający prawu karnemu procesowemu należało utrzymać w mocy. Argumenty zawarte w apelacji okazały się bezzasadne.

Zarzut błędu w ustaleniach faktycznych oraz błędnej oceny dowodów nie zasługuje na uwzględnienie. Sąd Rejonowy prawidłowo ustalił stan faktyczny w oparciu o rzetelnie i wszechstronnie oceniony materiał dowodowy. Każdy istotny dowód został poddany analizie i oceniony w kontekście innych, powiązanych z nim dowodów. Ocena materiału dowodowego dokonana przez Sąd Rejonowy jest obiektywna, prawidłowa, zgodna z zasadami logiki i doświadczenia życiowego, oparta o całokształt ujawnionego na rozprawie materiału dowodowego i jako taka korzysta z ochrony jaką daje art. 7 kpk. Sąd Okręgowy nie będzie w tym miejscu tej oceny i tych ustaleń powielał, albowiem wobec doręczenia stronom odpisu uzasadnienia zaskarżonego wyroku analiza ta powinna być im znana - dość powiedzieć, że Sąd odwoławczy aprobuje dokonaną przez Sąd Rejonowy ocenę dowodów oraz oparte na niej ustalenia faktyczne.

W szczególności Sąd Rejonowy słusznie odmówił wiary wyjaśnieniom oskarżonego oraz zeznaniom A. M., J. B. i W. P.. Zarzuty podniesione w apelacji są nieprzekonywujące.

Przede wszystkim, lansowana przez oskarżonego i jego żonę A. M. wersja, jakoby to A. M. prowadziła samochód, wjechała do rowu, po czym uciekła do lasu pozostawiając męża w samochodzie jest w sposób oczywisty nielogiczna i dlatego została odrzucona. Nie jest więc prawdą twierdzenie apelanta, że jedynym powodem nie dania wiary A. M. było to, że jest osobą najbliższą dla oskarżonego.

Przypomnijmy, że według tej dosyć zabawnej wersji A. M. bez żadnego sprzeciwu zdecydowała się w nocy zawieść swojego kompletnie pijanego męża na stację paliw, aby ten mógł sobie ( około północy) kupić papierosy. Już to wydaje się mało prawdopodobne, a na pewno jest nielogiczne, przecież A. M. w takiej sytuacji mogłaby sama pojechać na stację paliw po papierosy, a towarzystwo pijanego męża nie było jej do niczego potrzebne. Dalej ta opowieść staje się jeszcze bardziej absurdalna. Otóż po wjechaniu do rowu i nakrzyczeniu na nią przez męża A. M. miała uciec do pobliskiego lasu nie wzywając pomocy, nie troszcząc się o los samochodu i męża i pozostawiając w stacyjce pojazdu kluczyki. Jest to niedorzeczne. Przecież na początku tej historii A. M. jawi się jako kochająca, uczynna i dobroduszna żona, dla której nocna wycieczka po papierosy dla pijanego męża to nic nadzwyczajnego i niczym P. jest gotowa do poświęcenia się dla małżeństwa. Co prawda przywołana mityczna postać miała na męża czekać wiernie przez 20 lat odpierając zaloty adoratorów, gdyż w tym czasie ten walczył na wojnie trojańskiej, a potem przemierzał morza zmagając się z losem i wolą bogów, a A. M. miała tylko pojechać po papierosy bo jej pijany maż miał taką zachciankę, ale jakie czasy taki O. i P. ( o tempora o mores jakby zakrzyknął C.). Nadmienić należy, że wszystkie te mity ( Iliadę, Odyseję, oraz historię wspólnego pojechania przez małżonków M. po papierosy) Sąd Okręgowy uznaje za równie mało prawdopodobne, przy czym H. oddać należy, że stworzył dzieła wybitne i nieocenione pod względem wpływu na kulturę i sztukę, a małżonkowie M. na szczęcie nie. Wracając jednak na grunt rozpoznawanej sprawy zastanowić należy się, cóż się niby stało, że ta dobra kobieta ( A. M.) kilka minut po okazaniu swej małżeńskiej miłości, dobroci i skłonności do poświęceń porzuciła męża w rozbitym samochodzie, nie zatroszczyła się o jego bezpieczeństwo, nie wezwała pomocy, a w dodatku pozostawiła w samochodzie kluczyki, choć chwilę wcześniej tak roztropnie zadbała o to, aby jej małżonek nie prowadził samochodu ?. Nie stanowi wytłumaczenia tej zmiany postawy twierdzenie świadka, że była w szoku, bo najpierw wyskoczyła jej na drogę sarna w wyniku czego wjechała do rowu, a potem mąż na nią nakrzyczał – jej zachowanie byłoby skrajnie nieracjonalne nawet w takich okolicznościach. Ponadto wręcz satyrycznie brzmi wersja, że A. M. w tej sytuacji uciekła do lasu. Zapewne czytając powieści historyczne H. S. oskarżony i jego żona utrwalili sobie wiedzę, że w sytuacjach zagrożenia chłopi uciekali do lasu, ale zapomnieli, że dotyczyło to najazdów szwedzkich, tatarskich i kozackich mających miejsce kilkaset lat temu, a nie bardzo pasuje do sytuacji wjechania samochodem do rowu w centrum Polski w XXI wieku. Gdyby faktycznie A. M. prowadziła samochód, gdyby faktycznie po wjechaniu do rowu postanowiła uciekać przed mężem ( pomijając omówioną wcześniej kwestię nieracjonalności takiego zachowania), to nie szukałaby schronienia w lesie, tylko udałaby się poboczem drogi do pobliskiego domu ( bo daleko nie odjechała, zresztą zeznała, że po wszystkim tak właśnie wróciła do domu), albo zatrzymywała przejeżdżające pojazdy z prośbą o pomoc ( bo takie były, o czym szerzej za chwilę). Ponadto przy założeniu, że była to tak płochliwa kobieta, że uciekała z samochodu bo mąż na nią nakrzyczał, to raczej nie udawałaby się o północy do ciemnego lasu. Opowieść ta jest tym bardziej niedorzeczna, że A. M. zeznała, jakoby przebiegła 300 metrów do linii lasu, potem w tym lesie ukrywała się obserwując drogę ( zapewne chcąc oddać cześć wspomnianym poprzednim pokoleniom naszych rodaków ukrywającym się po chaszczach przed wrażymi wojskami), widziała przyjazd policji ale nawet wówczas nie wyszła z lasu ( mimo, że była trzeźwa) tylko udała się do domu. Ta absurdalna wersja została wymyślona przez oskarżonego i jego żonę tylko w jednym celu – aby jakoś wytłumaczyć, dlaczego przejeżdżający krótko po wjechaniu samochodu prowadzonego przez oskarżonego do rowu tamtą drogą świadkowie nie widzieli żadnego pieszego poruszającego się poboczem. Dlatego małżonkowie M. wymyślili ucieczkę żony do lasu nie bacząc, że ta linia obrony w tym momencie przekracza już takie granice nonsensu, że trudno ją traktować inaczej niż w kategoriach humorystycznych.

Sąd Rejonowy słusznie odmówił wiary zeznaniom świadka J. B. i również nie jest tak, jakoby jedynym powodem nie dania mu wiary było to, że sam się zgłosił na policję namówiony przez oskarżonego i że jest jego kolegą. Nie dano mu wiary ( zasadnie), bo jego zeznania są nielogiczne, sprzeczne z doświadczeniem życiowym i wewnętrznie antynomiczne. Otóż świadek ten zeznał, że jadąc nocą (około 23.00) na nieoświetlonej drodze ( co sam przyznał) rozpoznał, że za kierownicą jadącego z naprzeciwka pojazdu siedzi A. M.. Jest to nieprawdopodobne, każdy, kto ma osobiste doświadczenie jako kierowca wie, że nie sposób w czasie jazdy nocą w nieoświetlonym terenie rozpoznać twarzy kierowcy mijanego samochodu o ile w samochodzie tym nie włączono wewnętrznego oświetlenia, a o niczym takim świadek nie wspominał. Ponadto świadek zeznał, że nie rozpoznał osoby siedzącej na fotelu pasażera, nawet nie był pewien jego płci ( „ wyglądał na mężczyznę”). Obnaża to wewnętrzną sprzeczność tych zeznań, bo świadek z jednej strony jakimś cudem miał widzieć twarz kierującego pojazdem, a jednocześnie nie miał możliwości zobaczenia, kto siedzi obok. Dlatego słusznie nie dano wiary tym zeznaniom.

Słusznie nie dano wiary zeznaniom W. P., nie jest bowiem logiczne, żeby w obecności oskarżonego i w jego żony, widząc, że to żona oskarżonego ma prowadzić samochód, dzwonił na policję informując, że to „ skrajnie pijany” oskarżony odjechał jako kierujący tym pojazdem. Po pierwsze, zgłaszałby wtedy świadomie nieprawdę, po drugie, nie mówił policjantowi o tym, że oskarżony zamierza prowadzić ten pojazd, tylko, że już nim odjechał. Dlatego tłumaczenia się z tej sytuacji przez świadka na rozprawie były nielogiczne, sprzeczne z zapisem jego kategorycznego zgłoszenia na policję ( ujawnionego świadkowi na rozprawie, świadek potwierdził swój glos) i jako takie niewiarygodne.

Sąd Rejonowy słusznie uznał za wiarygodne zeznania świadków T. J., B. K., B. I., D. I. i C. E., należycie to uzasadnił i zbudował w oparciu o te zeznania prawidłowo ustalony stan faktyczny. Wbrew twierdzeniom apelanta wcale nie byli to świadkowie ze słuchu, opierający się na relacjach innych osób, gdyż zaobserwowali oni ruch pojazdu w rowie, w czasie, gdy oskarżony usiłował z niego wyjechać. Oznacza to, że świadkowie ci pojawili się na miejscu zdarzenia tuż po wjechaniu samochodu do rowu ( najpierw w jednym samochodzie nadjechali świadkowie w osobach B. I., D. I. i C. E., a chwilę potem policjanci w osobach T. J. i B. K.). Mimo to nie widzieli oni w pobliżu pojazdu ani wcześniej na poboczu drogi żadnego pieszego ( w szczególności A. M.). Ponadto fakt, że pojazd w chwili nadjechania przez świadków był w ruchu, miał włączony silnik nawet w momencie wyciągania oskarżonego z samochodu przez policjantów, w obecności w/w naocznych świadków oskarżony manewrował tym pojazdem, dodawał gazu, spod kół pojazdu wydobywał się żwir i piach – to wszystko obala wersję oskarżonego, jak to jedynie przesiadał się na miejsce kierowcy aby od tej strony wyjść z pojazdu. Świadkowie ci to osoby postronne dla oskarżonego, nie ma żadnego powodu, dla którego mieliby składać w tej sprawie fałszywe zeznania.

Chybiony jest zarzut, jakoby w przedmiotowej sprawie doszło do bezwzględnej przyczyny odwoławczej polegającej na zachodzeniu w treści orzeczenia sprzeczności uniemożliwiającej jego wykonanie ( art. 439 § 1 pkt 7 kpk). Prawdą jest, że Sąd Rejonowy orzekając w pkt 6 zaskarżonego wyroku na podstawie art. 72 § 1 pkt 1 kk obowiązek informowania Sądu przez oskarżonego o przebiegu okresu próby nie sprecyzował czasu i sposobu wykonywania tego obowiązku ( art. 74 § 1 kk), ale po pierwsze, nie jest to sprzeczność uniemożliwiająca wykonanie wyroku, a po drugie, obowiązek ten da się wykonać, a sposób jego wykonania można sprecyzować na dalszych etapach postepowania.

Co do bezwzględnej przyczyny odwoławczej z art. 439 § 1 pkt 7 kpk, to nie bardzo wiadomo, gdzie tu apelant dostrzega „wewnętrzną sprzeczność”. Sprzeczność to sytuacja, w której mamy do czynienia z dwoma rozstrzygnięciami, z których jedno wyklucza drugie. W art. 439 § 1 pkt 7 kpk chodzi o sytuację, w której zaistnieją kumulatywnie oba elementy, o których mowa w przepisie. Po pierwsze zaistnieje sprzeczność części dyspozytywnej wyroku, po wtóre będzie to taka sprzeczność, która uniemożliwia, a nie jedynie utrudnia jego wykonanie. Przykładami takich rozstrzygnięć są; skazanie i uniewinnienie oskarżonego za ten sam czyn w ramach tego samego wyroku, czy skazanie za ten sam czyn na różne kary, albo w sprawie w przedmiocie wydania wyroku łącznego jednoczesne umorzenie postepowania w zakresie jakiegoś jednostkowego skazania i połączenie kary z tego skazania z innymi karami. Do opisanej w tym przepisie bezwzględnej przyczyny odwoławczej dochodzi zatem wówczas, gdy w samej treści części dyspozytywnej orzeczenia występuje takie wewnętrzne „pęknięcie”, iż spełnienie jednego z zawartych w niej rozstrzygnięć musiałoby prowadzić do zignorowania innego z rozstrzygnięć ( por. wyrok Sądu Najwyższego z dnia 30 grudnia 2011 r., IV KK 403/11 OSNwSK 2011, Nr 1, poz. 2426).

Przepis ten nie obejmuje zatem sytuacji, gdy sprzeczność w treści wyroku utrudnia jedynie, ale nie uniemożliwia jego wykonania ( tym bardziej nie dotyczy on sytuacji, w której w treści wyroku nie ma sprzeczności, a jedynie brak jest precyzji rozstrzygnięcia, co utrudnia jego wykonanie). W tej sytuacji, stosownie do art. 13 § 1 kkw, możliwe jest wystąpienie do Sądu, który wydał orzeczenie, o rozstrzygnięcie wątpliwości co do jego wykonania ( por. postanowienia Sądu Najwyższego: z dnia 7 października 2010 r., III KK 2/05, z dnia 10 grudnia 2008 r, III KK 309/08, OSNwSK 2008, Nr 1, poz. 2557; z dnia 19 października 2010 r., III KK 108/10, z dnia 15 września 2010 r., II KK 42/10, OSNKW 2010, z. 11, poz. 101 oraz wyrok S. Najwyższego – Sądu Dyscyplinarnego z dnia 9 listopada 2016 roku w sprawie SDI 62/16 opubl. L. ).

W przedmiotowej sprawie nie mamy do czynienia ze sprzecznością wyroku ( w rozumieniu art. 439 § 1 pkt 7 kpk), tylko z jego nieprecyzyjnością, która faktycznie utrudni - ale nie uniemożliwi jego wykonanie. Po pierwsze, wysłuchanie skazanego i sprecyzowanie sposobu wykonania obowiązku informowania o przebiegu próby może nastąpić na etapie postępowania wykonawczego ( por. Kodeks Karny. Komentarz pod red. Prof. dr hab. Ryszarda Stefańskiego, rok wydania 2017, wydanie 17). Po drugie, w tej chwili oskarżony będzie mógł wykonywać ten obowiązek jakkolwiek, w szczególności albo w dowolnym wybranym przez siebie momencie w dogodnej dla siebie formie udzielić takich informacji, albo w ogóle nie wykazywać inicjatywy czekając na wezwanie Sądu i wówczas takiej informacji udzielić. Wynika to przecież z art. 5 § 2 kkw, zgodnie z którym skazany ma obowiązek stosować się do wydanych przez właściwe organy poleceń zmierzających do wykonania orzeczenia. Więc jak Sąd zwróci się do skazanego z poleceniem zrealizowania pkt 6 zaskarżonego wyroku w określony sposób ( np. pisemnie) to skazany będzie miał obowiązek to uczynić, a dopóki to nie nastąpi, dopóty skazany może spać spokojnie. Zatem troska apelanta o to, że skazany nie ma możliwości wykonania tego obowiązku jest przesadzona. Po trzecie, w razie wątpliwości skazany będzie mógł się zwrócić do Sądu Rejonowego w trybie art. 13 § 1 kkw o wykładnię sposobu wykonania tego orzeczenia, w szczególności zwrócić się o wskazanie, w jakiej formie ma informować Sąd o przebiegu próby ( czy czekać na wezwanie Sądu w trybie art. 5 § 2 kkw, czy samemu z własnej inicjatywy informować Sąd i w jakiej formie to czynić ).

Jak widać, w tym momencie sytuacja oskarżonego jest wręcz uprzywilejowana, bo skoro Sąd nie określił sposobu i terminu wykonywania obowiązku informowania go o przebiegu okresu próby, to nie będzie miał argumentu, aby ewentualnie zarządzić wykonanie kary pozbawienia wolności, gdyby skazany takich informacji sam z siebie nie udzielał ( chyba, że skazany nie zareaguje na polecenie Sądu wydane w trybie art. 5 § 2 kkw). Dlatego zresztą Sąd odwoławczy nie skorygował tego rozstrzygnięcia, albowiem apelację wniesiono jedynie na korzyść oskarżonego, a taka korekta polegająca na określeniu sposobu i formy wykonywania omawianego obowiązku byłaby zmianą na niekorzyść ( bo w tej chwili oskarżony faktycznie nie ma żadnych dodatkowych obowiązków poza tymi, które i tak wynikają z faktu skazania – art. 5 § 2 kkw, zaś gdyby Sąd odwoławczy ten obowiązek dookreślił to de facto pogorszyłby sytuację prawną oskarżonego nakładając na niego obowiązek jakiejś dodatkowej czynności wykraczającej poza ogólny obowiązek wynikający z art. 5 § 2 kkw).

Podsumowując zatem omawianie tego zarzutu – choć rozstrzygniecie z pkt 6 zaskarżonego wyroku nie czyni zadość wymogom z art. 74 § 1 kk., to nie mogło to być skorygowane w instancji odwoławczej z uwagi na kierunek zaskarżenia ( jedynie na korzyść), albowiem wytworzona sytuacja jest korzystna dla oskarżonego ( w istocie nie nałożono na niego żadnej dodatkowej powinności probacyjnej poza wynikającym z zasad ogólnych dotyczących każdego skazanego obowiązkiem wykonywania poleceń zmierzających do wykonania orzeczenia – art. 5 § 2 kkw). Dopóki oskarżony takiego polecenia ( związanego z informowaniem o przebiegu okresu próby ) nie otrzyma i go nie zrealizuje, nie będzie podstaw do wykazania mu naruszenia warunków próby, a tym samym zarządzenia wykonania kary. Jednocześnie nie jest to wewnętrzna sprzeczność wyroku, a orzeczony obowiązek da się wykonać, tyle, że wymaga to dodatkowych zabiegów ze strony Sądu ( wzywanie skazanego do udzielenia informacji w trybie art. 5 § 2 kkw) albo inicjatywy strony i dokonania wykładni wyroku na etapie postepowania wykonawczego ( art. 13 § 1 kkw).

W pozostałym zakresie zaskarżony wyrok również jest sprawiedliwy, Sąd Okręgowy nie dostrzegł żadnego naruszenia prawa karnego procesowego, a orzeczona kara jest słuszna, adekwatna do stopnia winy oskarżonego i stopnia społecznej szkodliwości jego czynu.

Na wydatki w postępowaniu odwoławczym złożył się ryczałt za doręczenia pism procesowych w kwocie 20 złotych.

Sąd Okręgowy w Piotrkowie Trybunalskim na podstawie art. 636 § 1 kpk i art. 8 ustawy z dnia 23 czerwca 1973 roku o opłatach w sprawach karnych (tekst jednolity: Dz. U. Nr 49 poz. 223 z 1983 roku z późniejszymi zmianami) zasądził od oskarżonego na rzecz Skarbu Państwa kwotę 20 złotych tytułem zwrotu wydatków poniesionych w postępowaniu odwoławczym oraz wymierzył mu 120 złotych tytułem opłaty za drugą instancję. Oskarżony ma stały dochód rzędu 1800 zł. miesięcznie, Sąd Okręgowy nie znajduje podstaw, dla których miałby w jego przypadku odstępować od zasady ponoszenia wydatków postępowania przez skazanego.

Z powyższych względów orzeczono jak w wyroku.