Pełny tekst orzeczenia

III Ca 1546/17

UZASADNIENIE

Postanowieniem z dnia 13 czerwca 2017 r., wydanym w sprawie z wniosku H. B. z udziałem W. K., J. B., S. G., B. K., M. M., P. K. i A. W. o stwierdzenie zasiedzenia, Sąd Rejonowy w Zgierzu oddalił wniosek, ustalił wynagrodzenie pełnomocnika procesowego świadczącego wnioskodawczyni pomoc prawną z urzędu na kwotę 2.214,00 zł i nakazał wypłacić tę należność ze środków Skarbu Państwa, a także stwierdził, że każdy z uczestników ponosi koszty postępowania związane ze swym udziałem w sprawie

Sąd I instancji ustalił, że w dniu 18 września 1955 r. S. M. zawarł z J. K. bez zachowania formy aktu notarialnego umowę sprzedaży nieruchomości położonej w G., obecnie przy ul. (...), a J. K. jako nabywca wszedł w jej posiadanie; dla nieruchomości tej nie jest prowadzona księga wieczysta, zaś w rejestrze gruntów, gdzie została zapisana jako działka Nr (...), jako samoistnie władający ujawnieni są J. i M. K. (1) na zasadzie wspólności ustawowej. Nabywca postawił na nieruchomości dom mieszkalny, do którego wprowadził się wraz z rodziną w 1957 r. – nikt się temu nie sprzeciwiał, nie rościł sobie praw do nieruchomości, a małżonkowie K. uiszczali od niej należne podatki i wspólnie podejmowali wszystkie dotyczące jej decyzje, będąc powszechnie uważani przez otoczenie za właścicieli rzeczy. W 1976 r. na nieruchomość sprowadził się bratanek H. B. W. K., a w dniu 9 stycznia 1985 r. zmarł J. K.. Jego następcami prawnymi byli: żona M. K. (2), córka H. B. i dwaj synowie: R. K. i K. K. (2), którzy już nie żyją. R. K. pozostawił dwoje dzieci: P. K. i A. W., a K. K. (2) czworo dzieci: W. K., S. G., B. K. i M. M.. Po śmierci J. K. wszelkie decyzje dotyczące nieruchomości podejmowała wnioskodawczyni – a w podejmowaniu tych decyzji współuczestniczyła M. K. (2), dopóki pozwalało jej na to zdrowie – m.in. kupiła przykrywę do studni, postawiła komórki, naprawiała dach, okna i podłogę w budynku mieszkalnym, ponosząc koszty remontów z własnych środków. H. B. jest w związku małżeńskim z J. B., pozostają obecnie w separacji faktycznej. W dniu 14 maja 2012 r. zmarła M. K. (2) i od 2012 r. to wnioskodawczyni samodzielnie uiszcza podatki od nieruchomości.

W ocenie Sądu meriti wniosek o stwierdzenie zasiedzenia podlegał oddaleniu. Sąd w pierwszej kolejności obszernie wyjaśnił, na czym polegają elementy samoistnego posiadania w postaci faktu władania rzeczą ( corpus) oraz woli wykonywania tego władztwa dla siebie ( animus) i zaznaczył, że w myśl art. 172 k.c. samoistne posiadanie prowadzące do zasiedzenia musi trwać przez określony ustawą czas, którego długość zależna jest od nabycia posiadania w dobrej lub złej wierze. Zaznaczył dalej, że na gruncie sprawy niniejszej zwrócić trzeba uwagę na treść art. 50 § 2 dekretu z dnia 11 października 1946 r. – Prawo rzeczowe (Dz. U. Nr 57 z 1946 r., poz. 319 ze zm.), który stanowił, że temu, kto posiada nieruchomość przez lat trzydzieści, nie można postawić zarzutu złej wiary oraz na wprowadzony w późniejszym czasie do porządku prawnego art. 172 k.c. w brzmieniu obowiązującym od chwili wejścia w życie Kodeksu cywilnego, tj. od 1 stycznia 1965 r., do 1 października 1990 r., z którego wynikało, że jeśli posiadacz samoistny uzyskał posiadanie nieruchomości w złej wierze, to nabywa jej własność po upływie lat dwudziestu. W myśl art. XLI ustawy z dnia 23 kwietnia 1964 r. – Przepisy wprowadzające Kodeks cywilny (Dz. U. Nr 57 z 1964 r., poz. 319 ze zm.) do zasiedzenia, którego bieg rozpoczął się przed wejściem w życie Kodeksu cywilnego, stosuje się od dnia 1 stycznia 1965 r. przepisy tego Kodeksu i jeśli termin zasiedzenia według tych przepisów jest krótszy niż wynikający z przepisów dotychczasowych, to zasiedzenie rozpoczyna swój bieg od dnia 1 stycznia 1965 r., jeśli jednak zasiedzenie przy uwzględnieniu terminu przewidzianego w przepisach dotychczasowych nastąpiłoby wcześniej, to następuje ono właśnie z upływem tego wcześniejszego terminu. W oparciu o te unormowania Sąd ustalił, że termin zasiedzenia związanego z posiadaniem przedmiotowej nieruchomości przez J. K. nastąpił z dniem 1 stycznia 1985 r. – a więc na kilka dni przed jego śmiercią – i z tą datą stał się on właścicielem nieruchomości wraz z żoną M. K. (2) na zasadach małżeńskiej wspólności majątkowej. Zaznaczono jednak równocześnie, że ustalenie takiego skutku prawnego posiadania J. K. nie upoważniało Sądu do stwierdzenia w niniejszym postępowaniu zasiedzenia na jego rzecz, zważywszy, że takiego wniosku nie zgłosiła ani wnioskodawczyni, ani żaden inny uczestnik postępowania. Sąd wskazał, że dotychczasowe kontrowersje co do odpowiedniego stosowania art. 677 k.p.c. na gruncie postępowania w sprawie o zasiedzenie zostały rozwiane uchwałą składu 7 sędziów SN z dnia 11 czerwca 2015 r., III CZP 112/14, OSNC Nr 11 z 2015 r., poz. 127, gdzie wyjaśniono, że Sąd nie bada z urzędu, na czyją rzecz zasiedzenie nastąpiło, ale związany jest w tej kwestii wnioskami uczestników i nie może poza nie wykroczyć; choć w toku sprawy pouczono stronę wnioskującą o możliwości zmodyfikowania wniosku stosownie do wyników postępowania dowodowego, to jednak wniosek nadal był popierany w pierwotnym kształcie.

Dalsze rozważania Sądu Rejonowego dotyczyły możliwości zaliczenia przez wnioskodawczynię czasu posiadania swoich rodziców do okresu, przez który sama rzeczą włada, na gruncie art. 176 k.c., zgodnie z którym jeśli podczas biegu terminu zasiedzenia doszło do przeniesienia posiadania, to nowy posiadacz może doliczyć do czasu, w którym sam nieruchomość posiada, czas posiadania swego poprzednika, a normę tę stosuje się odpowiednio w sytuacji, gdy nowy posiadacz jest spadkobiercą poprzedniego. Sąd zaznaczył, że w przypadku dziedziczenia spadkobiercy wchodzą w sytuację prawną spadkodawcy związaną z posiadaniem rzeczy, a zaliczenie posiadania przez poprzednika powinno nastąpić na rzecz każdego ze spadkobierców w granicach nabytego w drodze spadkobrania udziału. Jeśli jednak po otwarciu spadku jeden ze spadkobierców obejmuje w samoistne posiadanie całą nieruchomość w ten sposób, że nie dopuszcza do współposiadania pozostałych spadkobierców albo też w sytuacji porzucenia rzeczy przez tych spadkobierców, wówczas bieg zasiedzenia rozpoczyna się najwcześniej w chwili otwarcia spadku. Dalej Sąd wskazał, że powyższe tezy „(…) dotyczą sytuacji gdy poprzednik prawny spadkobiercy dysponował już tytułem prawnym do nieruchomości (…)”. Podniesiono dalej, że H. B. nie może doliczyć do własnego czasu posiadania rzeczy czasu posiadania swoich rodziców, ponieważ stali się oni jej właścicielami z dniem 1 stycznia 1985 r. Z chwilą śmierci J. K. wszyscy jego spadkobiercy nabyli zatem w drodze dziedziczenia po nim ½ udziału we współwłasności, natomiast pozostały udział nadal należał do M. K. (2). Zdaniem Sądu, w takiej sytuacji wnioskodawczyni mogłaby w odrębnej sprawie wnosić o zasiedzenie jedynie udziału przysługującego spadkobiercom J. K. poza jego częścią odziedziczoną po nim przez M. K. (2), zważywszy, że do swojej śmierci jej matka wspólnie z nią podejmowała decyzje dotyczące nieruchomości; termin zasiedzenia rozpocząłby wówczas swój bieg z dniem 9 stycznia 1985 r., jednak H. B. musiałaby uprzednio dysponować tytułem prawnym do rzeczy przysługującym jej ojcu, zaś na chwilę obecną takiego tytułu brak ze względu na nieprawidłowo sformułowany wniosek.

Sąd I instancji podniósł dalej – już na marginesie swoich rozważań – że w doktrynie i orzecznictwie przyjmuje się, iż możliwe jest zasiedzenie udziału we współwłasności, w tym także zasiedzenie przez jednego współwłaściciela udziału przysługującego innemu współwłaścicielowi, jednak w tym ostatnim wypadku należy mieć na względzie charakter współwłaścicielskiego posiadania rzeczy. Skoro bowiem art. 206 k.c. stanowi, że każdy ze współwłaścicieli jest uprawniony do współposiadania rzeczy wspólnej i korzystania z niej w takim zakresie, jaki daje się pogodzić ze współposiadaniem i korzystaniem pozostałych współwłaścicieli, to wynika stąd, iż każdy współwłaściciel ma prawo realizować swoje uprawnienia właścicielskie, w tym posiadanie, wobec całej rzeczy, a z faktu sprawowania takiego posiadania można wyciągnąć jedynie wniosek, że współwłaściciel korzysta z rzeczy zgodnie z przysługującym mu prawem, nie jest to natomiast wystarczającą podstawą do wywiedzenia konkluzji o sprawowaniu posiadania w zakresie praw przysługujących innym uprawnionym. W takiej sytuacji wykluczone jest stosowanie domniemania z art. 339 k.c., w myśl którego domniemywa się, że ten, kto rzeczą faktycznie włada, jest jej posiadaczem samoistnym, gdyż władanie rzeczą przez współwłaściciela oznacza jedynie to, że realizuje on swoje uprawnienia, nie zaś że posiada rzecz jak jej wyłączny właściciel. Stwierdzenie samoistnego posiadania innego współwłaściciela prowadzącego do zasiedzenia wymaga zatem ujawnienia woli wyjścia poza zakres własnych uprawnień i wkroczenia w sferę zastrzeżoną dla innego uprawnionego i w konsekwencji tego współwłaściciel ubiegający się o stwierdzenie zasiedzenia udziału innego współwłaściciela musi przeprowadzić dowód, że rozszerzył zakres swojego posiadania ponad realizację uprawnień z art. 206 k.c. i uzewnętrznił tę zmianę wobec innych współuprawnionych, gdyż niewystarczające będzie tu powołanie się na domniemanie wynikające z władania rzeczą. Samo niewykonywanie swych uprawnień przez innego współwłaściciela nie prowadzi bowiem jeszcze do wniosku, że inny współwłaściciel przejął rzecz w samoistne posiadanie w zakresie jego uprawnień. Na gruncie okoliczności sprawy niniejszej Sąd meriti uznał, że wnioskodawczyni nie podołała ciężarowi dowodowemu w tym zakresie, a choć z dokonanych ustaleń wynika, iż dbała ona o nieruchomość, opłacała obciążające ją należności publicznoprawne i dokonywała remontów budynku, to nie przesądza to jeszcze o wykonywaniu posiadania ponad przysługujący jej udział, ponieważ czynności takie należą do sfery uprawnień i obowiązków każdego ze współwłaścicieli, zwłaszcza takiego, który sam zamieszkuje na nieruchomości, korzysta z niej i pobiera z niej pożytki. Sąd nie wykluczył istnienia po stronie H. B. wewnętrznej woli posiadania nieruchomości jak wyłączny właściciel, zaznaczył jednak, że dla zasiedzenia udziałów innych współwłaścicieli bezwzględnie konieczne zewnętrzne ujawnienie takiej woli przede wszystkim wobec nich. O kosztach postępowania Sąd orzekł na podstawie art. 520 § 1 k.p.c., przyznając pełnomocnikowi wnioskodawczyni stosowne wynagrodzenie za pomoc prawną udzieloną z urzędu.

Apelację od tego orzeczenia złożyła wnioskodawczyni, zaskarżając je w całości i domagając się jego zmiany poprzez stwierdzenie, że nabyła z dniem 10 stycznia 2015 r. w drodze zasiedzenia przedmiotową nieruchomość, ewentualnie o uchylenie go i przekazanie sprawy do ponownego rozpoznania Sądowi I instancji z pozostawieniem temu Sądowi rozstrzygnięcia o kosztach postępowania odwoławczego. Zaskarżonemu postanowieniu zarzucono:

błąd w ustaleniach faktycznych polegający na:

  • pominięciu tego, że wnioskodawczyni od dnia 10 stycznia 1985 r., tj. przez okres przeszło 32 lat, włada samoistnie przedmiotową nieruchomością;

  • przyjęciu, że w dniu 1 stycznia 1985 r. J. K. stał się właścicielem przedmiotowej nieruchomości wraz z żoną M. K. (2), podczas gdy z akt sprawy wynika, iż nieruchomością władał samoistnie wyłącznie J. K., a jednocześnie w orzecznictwie wskazuje się, że przez sam fakt istnienia małżeńskiej wspólności majątkowej współmałżonek nie staje się posiadaczem samoistnym tylko dlatego, iż taki przymiot ma drugi małżonek;

naruszenie art. 233 § 1 k.p.c. poprzez dowolną, a nie swobodną, ocenę materiału dowodowego zgromadzonego w niniejszej sprawie i przyjęcie, że po śmierci J. K. decyzje dotyczące nieruchomości podejmowała wnioskodawczyni razem z matką, podczas gdy z tego materiału wynika, iż takie decyzje podejmowała wyłącznie H. B. i to ona była przez osoby trzecie postrzegana jako właścicielka nieruchomości;

naruszenie art. 172 § 1 i 2 k.c. poprzez jego błędną wykładnię i przyjęcie, że :

  • zasiedzieć nieruchomość może jedynie jej pierwotny posiadacz samoistny, który spełni przesłanki ustawowe, a kolejni posiadacze samoistni, którzy te przesłanki spełniają samodzielnie, nie mogą już tej nieruchomości zasiedzieć;

  • termin zasiedzenia biegłby dla wnioskodawczyni od dnia 9 stycznia 1985 r., gdyby dysponowała ona tytułem prawnym do nieruchomości przysługującym J. K..

Na rozprawie przed Sądem Okręgowym w Łodzi w dniu 19 grudnia 2017 r. uczestnicy postępowania P. K. i A. W. domagali się oddalenia apelacji, a pełnomocnik skarżącej złożył wniosek o przyznanie mu zwrotu kosztów udzielonej pomocy prawnej, oświadczając, że nie zostały one pokryte w całości ani w części.

Sąd Okręgowy zważył, co następuje:

Apelacja nie jest zasadna.

Analizując treść rozważań prawnych Sądu meriti wskazać należy w pierwszej kolejności, że Sąd ten w pełni prawidłowo przyjął, iż J. K. – po zakupie przedmiotowej nieruchomości od S. M. – nabył ostatecznie jej własność w drodze zasiedzenia. W toku postępowania pierwszoinstancyjnego właściwie ustalono, że ojciec wnioskodawczyni najpóźniej w chwili dokonania transakcji objął rzecz w samoistne posiadanie i sprawował je aż do swojej śmierci, a ustalenia te nie są również w jakimkolwiek zakresie kwestionowane przez stronę skarżącą. Z faktów powyższych zostały też – po zastosowaniu przepisów materialnoprawnych – wywiedzione trafne wnioski. Sąd Rejonowy słusznie uznał, że władanie nieruchomością przez J. K. prowadziło w myśl obowiązujących przepisów do zasiedzenia, a ustalając niezbędny do nabycia własności okres posiadania przyjął – choć nie zaznaczył tego expressis verbis – iż nabycie tego posiadania nastąpiło w złej wierze oraz na podstawie właściwie zastosowanych przepisów intertemporalnych stwierdził, że zasiedzenie nastąpiło na podstawie art. 172 § 2 k.c. (w brzmieniu obowiązującym przed nowelizacją Kodeksu cywilnego z dniem 1 października 1990 r.) z upływem dwudziestu lat od wejścia w życie Kodeksu cywilnego, tj. w dniu 1 stycznia 1985 r., i że z tą chwilą dotychczasowy posiadacz stał się właścicielem nieruchomości.

Skarżąca w apelacji próbuje polemizować ze stanowiskiem Sądu I instancji co do dalszych skutków nabycia własności rzeczy przez zasiedzenie, twierdząc, że Sąd ten popełnił błąd w ustaleniach faktycznych, gdyż przyjął, że małżonkowie J. i M. K. (2) dokonywali wobec rzeczy czynności świadczących o ich współposiadaniu samoistnym; choć wnioskodawczyni formalnie nie stawia zarzutu naruszenia art. 172 k.c. w tym zakresie, to jednak wywodzi dalej, że skutkami takich ustaleń jest błędne przyjęcie, że M. K. (2) nabyła współwłasność rzeczy przez zasiedzenie, choć w istocie nie została w odniesieniu do niej spełniona ustawowa przesłanka posiadania. W odpowiedzi stwierdzić więc należy, że skarżąca niezbyt rzetelnie przytacza materiał dowodowy mający jej tezy uzasadnić, gdyż skrzętnie pomija w uzasadnieniu swego zarzutu dowody, na które powołał się Sąd w swoim uzasadnieniu – np. wyjaśnienia mieszkającego na terenie nieruchomości od 1976 r. uczestnika postępowania W. K.: „(…) Kiedy zamieszkałem żył jeszcze J. K. i on razem z babcią podejmował wszystkie decyzje (…)” (k. 62 odwrót w związku z k. 45 odwrót), zeznania świadka B. P.: „(…) Od momentu mojego zamieszkania gospodarzami tej nieruchomości byli J. i M. K. (2) (…)” czy też treść dokumentu urzędowego w postaci wypisu z rejestru gruntów, gdzie małżonkowie K. ujawnieni są jako współwładający nieruchomością (k. 60) – i z których wynika odmienny od postulowanego przez nią stan faktyczny. Autorka apelacji ogranicza się do przytoczenia przede wszystkim własnych wypowiedzi, które miałyby potwierdzać, że samoistnym posiadaczem rzeczy był wyłącznie jej ojciec, jednak nie przedstawia jakiejkolwiek argumentacji mogącej skutkować przyjęciem, że Sąd meriti, opierając się na pozostałym materiale dowodowym, naruszył w jakiś sposób przepisy proceduralne, zwłaszcza w zakresie oceny dowodów uczynionych podstawą ustaleń faktycznych. Dodać można w tym miejscu, że zdaniem Sądu odwoławczego, w postępowaniu pierwszoinstancyjnym dokonano w pełni prawidłowej oceny dowodów w tym zakresie, skutkującej prawidłowymi ustaleniami faktycznymi – i choć rację ma apelująca, że przez sam fakt istnienia wspólności małżeńskiej współmałżonek nie staje się współposiadaczem samoistnym rzeczy, to zwykle jednak jest nim wówczas, gdy wraz z małżonkiem zamieszkuje na nieruchomości i prowadzi gospodarstwo domowe, ma tam centrum życiowe, współuczestniczy w zarządzaniu nią i powszechnie postrzegany jest jako jej współwłaściciel. Trzeba dodatkowo też zaznaczyć, że dla określenia zmian, jakie zasiedzenie wywołało w sferze prawnej matki wnioskodawczyni, jest de facto obojętne to, czy sprawowała ona wraz z mężem samoistne posiadanie, czy też czynił to wyłącznie J. K.. Choćby nawet przesłanki zasiedzenia spełniał tylko ojciec wnioskodawczyni i tylko on nabył własność nieruchomości, to i tak nie ulega wątpliwości, że rzecz stałaby się elementem majątku wspólnego rodziców skarżącej z mocy obowiązującego w dacie zasiedzenia art. 31 i 32 § 1 k.r.o., które stanowiły, iż wspólność majątkowa małżonków obejmuje ich dorobek i są nim przedmioty majątkowe nabyte w czasie trwania wspólności ustawowej przez oboje małżonków lub przez jednego z nich. To, że własność nieruchomości nabyta przez jednego z małżonków w drodze zasiedzenia wchodzi w skład majątkowej wspólności ustawowej wówczas, gdy bieg terminu zasiedzenia zakończył się w czasie trwania tej wspólności, nigdy nie budziło wątpliwości w orzecznictwie (tak już w uchwale SN z dnia 28 lutego 1978 r., III CZP 7/78, OSNC Nr 9 z 1978 r., poz. 153).

Po prawidłowym stwierdzeniu przez Sąd Rejonowy, że na kilka dni przed śmiercią J. K. doszło do nabycia własności nieruchomości przez zasiedzenie i wskutek tego jej właścicielami stali się oboje rodzice wnioskodawczyni na zasadach małżeńskiej wspólności majątkowej, dalszy tok rozważań prawnych zawartych w uzasadnieniu zaskarżonego postanowienia nie jest już tak klarowny i wydaje się, że nie był w pełni jasny także dla autorki apelacji. W ramach tych rozważań Sąd zajął się analizą możności zastosowania na gruncie sprawy niniejszej art. 176 § 2 k.c., a mianowicie zagadnieniem doliczania czasu posiadania poprzednika w sytuacji, gdy obecny posiadacz jest spadkobiercą poprzedniego, trafnie przytaczając orzecznictwo różnicujące kwestię stosowania tej normy w sytuacji, gdy jeden ze spadkobierców nie dopuszcza innych do współposiadania (bądź też rzecz jest przez nich porzucona) i w innych stanach faktycznych, jednak wywód ten nieoczekiwanie zakończył się konkluzją, że orzeczenia te dotyczą sytuacji, gdy poprzednik prawny spadkobiercy dysponował już tytułem prawnym do nieruchomości. Jeśli przez pojęcie „tytułu prawnego” miałoby się rozumieć prawo do nieruchomości, to rzecz ma się dokładnie przeciwnie, ponieważ art. 176 § 2 k.c. dotyczy spadkobrania tylko o ile otwarcie spadku nastąpiło w czasie biegu terminu zasiedzenia, a zatem gdy spadkobierca nie nabył jeszcze praw do nieruchomości – co zresztą jest podkreślane we wszystkich przytoczonych przez Sąd orzeczeniach; jest to niekonsekwencja tak oczywista, że nasunęło to Sądowi II instancji przypuszczenia, iż doszło tu do oczywistej omyłki, a zawarte w uzasadnieniu postanowienia zdanie winno brzmieć w tym fragmencie: „(…) powołane (…) orzeczenia (…) nie dotyczą sytuacji, gdy poprzednik prawny spadkobiercy dysponował tytułem do nieruchomości (…)”.

Lektura kolejnego akapitu wywodów Sądu także nie daje klarownego obrazu dalszego przeprowadzonego tam rozumowania. Wydaje się, że z pierwszej jego części wynika konkluzja, iż Sąd miał na myśli to, że – jak wywiedziono powyżej – fakt nabycia przez małżonków K. własności nieruchomości wyklucza możliwość doliczenia przez kogokolwiek okresu ich posiadania do własnego, natomiast co do zasady wnioskodawczyni i jej matka, będące współwłaścicielkami rzeczy, mogłyby ubiegać się o nabycie z mocy prawa udziały innych współwłaścicieli odziedziczone po zmarłym J. K., o ile spełniłyby przesłanki zasiedzenia tych udziałów, przy czym termin zasiedzenia mógłby biec od dnia 9 stycznia 1985 r. Dalej sytuacja się nieco komplikuje, jednak wnikliwa analiza treści uzasadnienia i chwila zastanowienia pozwala przypuszczać, że być może Sąd stanął na stanowisku, iż wstępnym warunkiem do ubiegania się o zasiedzenie udziałów innych współwłaścicieli jest uzyskanie w odrębnym postępowaniu orzeczenia stwierdzającego nabycie nieruchomości w drodze zasiedzenia przez małżonków K. lub choćby J. K., gdyż w postępowaniu niniejszym jest to niemożliwe jako nieobjęte żądaniem wniosku, a Sąd nie ma też możliwości ustalić takiego nabycia przesłankowo w sprawie niniejszej. Sądzić więc można, że przez „tytuł prawny” należy tu rozumieć jednak dokument stwierdzający z mocą urzędową czy też wiążącą w postępowaniu sądowym nabycie praw do rzeczy. Prawdopodobną intencją Sądu byłoby w tym wypadku postawienie tezy, że stwierdzenie, czy i w jakim zakresie wnioskodawczyni (i ewentualnie jej matka) mogłyby nabyć udziały we współwłasności nieruchomości w drodze zasiedzenia, wymagałoby uprzedniego wiążącego ustalenia stanu prawnego rzeczy przez stwierdzenie, czy im samym przysługują udziały we współwłasności i komu ewentualnie przysługują udziały pozostałe (przeciwko komu zasiedzenie by biegło), przy jednoczesnym przyjęciu, że podstawą takich ustaleń mogłoby być jedynie postanowienie sądowe stwierdzające zasiedzenie na rzecz J. K. i ewentualnie M. K. (2) (a w dalszej kolejności zapewne także postanowienia spadkowe po tych osobach). Odnosząc się do tej kwestii, Sąd odwoławczy nie mógłby zgodzić się z poglądem, że w sprawie z wniosku określonej osoby o stwierdzenie zasiedzenia nie jest możliwe przesłankowe stwierdzenie stanu prawnego rzeczy, w szczególności tego, że wskutek zasiedzenia tytuł prawny do niej już uprzednio nabyła inna osoba (odmienne niż Sąd Rejonowy stanowisko w tej kwestii zajął Sąd Najwyższy już w postanowieniu z dnia 3 listopada 1966 r., III CR 223/66, OSNC Nr 5 z 1967 r., poz. 91 i w wielu innych orzeczeniach) – zresztą Sąd I instancji w sprawie niniejszej sam takie ustalenia poczynił.

Przyznać należy, że dalekie od precyzji sformułowanie stanowiska Sądu meriti sprawia, iż powyższe rozważania w dużym stopniu pozostają w sferze dywagacji na tle prób dokonania właściwej interpretacji wywodów uzasadnienia. Z pewnością – jak już powiedziano wyżej – nie można byłoby zgodzić się, iż dla możliwości rozpoczęcia biegu zasiedzenia na rzecz wnioskodawczyni warunkiem koniecznym jest dysponowanie tytułem prawnym jej ojca do nieruchomości w postaci dokumentu stwierdzającego prawo własności, w szczególności orzeczenia o nabyciu tego prawa poprzez zasiedzenie. W ocenie Sądu II instancji co najmniej wątpliwe jest natomiast, by zawarte w uzasadnieniu wywody należało rozumieć tak, jak je interpretuje skarżąca – a mianowicie, że nieruchomość może zasiedzieć wyłącznie ta osoba, która chronologicznie najwcześniej spełni przesłanki zasiedzenia, co automatycznie wykluczałoby późniejsze zasiedzenie rzeczy przez jakąkolwiek inną osobę. Choć w istocie tego rodzaju stanowisko należałoby uznać za sprzeczne z art. 172 k.c., to jednak takiego poglądu Sąd Rejonowy z pewnością nie sformułował i nie można byłoby też wyczytać go z omawianej wyżej – i przytoczonego również przez autorkę apelacji – uwagi, iż termin zasiedzenia biegłby dla wnioskodawczyni od 9 stycznia 1985 r., gdyby dysponowała ona tytułem prawnym do nieruchomości przysługującym jej ojcu. Literalne brzmienie przywołanego sformułowania zaprzecza wręcz tezie wnioskodawczyni, gdyż przyjęcie przez Sąd I instancji przypisywanego mu stanowiska czyniłoby nielogicznym wyrażenie wprost stwierdzenia, iż w pewnych warunkach („gdyby dysponowała tytułem prawnym”) termin zasiedzenia mógłby biec na jej rzecz (a nie tylko na rzecz J. K., który wcześniej zasiedział nieruchomość). Podkreślić należy ponownie, że zdaniem Sądu odwoławczego kontrowersyjne stwierdzenie winno się jednak rozumieć nie jako wyrażenie poglądu, iż wnioskodawczyni mogłaby zasiedzieć nieruchomość tylko wtedy, gdyby dysponowała prawami przysługującymi do niej J. K., ale jako zajęcie stanowiska, iż mogłaby one ubiegać się o stwierdzenie zasiedzenia nieprzysługujących jej udziałów w nieruchomości, o ile dysponowała dokumentem („tytułem prawnym”) stwierdzającym nabycie własności rzeczy przez jej ojca, a wówczas bieg terminu zasiedzenia rozpocząłby się z chwilą otwarcia spadku po właścicielu rzeczy.

Choć trudno powstrzymać się od uwagi, że klarowniejsze formułowanie swoich myśli przez Sąd meriti pozwoliłoby na właściwsze odniesienie się do ich treści przez uczestników postępowania (także w ramach apelacji), jak również oszczędziłoby nieco pracy Sądowi II instancji, który taką apelację rozpoznaje, to jednocześnie stwierdzić trzeba, że dalszy tok rozumowania przedstawiony w apelacji nie budzi już zasadniczych wątpliwości, a co więcej, użyte tam argumenty same w sobie przemawiają za trafnością zapadłego rozstrzygnięcia sprawy. Kluczowe w tej mierze było stwierdzenie, że wnioskodawczyni i inni uczestnicy postępowania są i byli w okresie biegu terminu ewentualnego zasiedzenia współwłaścicielami przedmiotowej nieruchomości. W przekonaniu Sądu odwoławczego nie ma żadnych przeszkód, by ta kwestia została w sprawie niniejszej ustalona przesłankowo. W pierwszej kolejności Sąd Rejonowy trafnie stwierdził, że poprzednicy prawni uczestników stali się wskutek zasiedzenia współwłaścicielami rzeczy z dniem 1 stycznia 1985 r., a wobec faktu, że nie było przedmiotem żadnych kontrowersji to, iż spadek po małżonkach K. przeszedł w drodze dziedziczenia na ich spadkobierców ustawowych, zaś część tego spadku odziedziczona przez R. i K. K. (2) na ich z kolei następców (także biorących udział w postępowaniu), uzasadnione jest też przyjęcie, iż w ten sposób przeszły na uczestników postępowania także prawa do przedmiotowej nieruchomości. Bezspornie – o ile potencjalny spadkobierca zaprzeczałby w toku postępowania nabyciu praw spadkowych – konieczne byłoby wykazanie przez uczestnika wywodzącego ze spadkobrania skutki prawne, że do takiego dziedziczenia doszło, przy czym oczywistym środkiem dowodowym byłoby w takim wypadku postanowienie spadkowe, jeżeli jednak kwestia ta jest bezsporna, nie ma potrzeby powoływania się na domniemanie wynikające z orzeczenia o stwierdzeniu nabycia spadku i poparte takim dokumentem (tak np. w wyroku SN z dnia 19 października 2007 r., I CNP 51/07, niepubl.). Na gruncie postępowania o zasiedzenie Sąd Najwyższy wielokrotnie zresztą podkreślał, że dla celów zaliczenia przez osobę ubiegającą się o stwierdzenie zasiedzenia czasu posiadania rzeczy przez spadkobiercę w części, w jakiej po nim dziedziczy, nie jest konieczne legitymowanie się postanowieniem spadkowym, a Sąd przy dokonywaniu ustaleń w tym zakresie winien mieć po prostu na uwadze prawo spadkowe obowiązujące w czasie i miejscu otwarcia spadku (tak np. w postanowieniu SN z dnia 13 lipca 1993 r., II CRN 90/93, niepubl. lub w wyroku SN z dnia 28 stycznia 2009 r., IV CSK 341/08, niepubl.). Ustalenie istnienia stosunku współwłasności nieruchomości prowadzi do oczywistej na gruncie art. 172 k.c. konkluzji, że wniosek H. B. nie mógłby zostać uwzględniony w zakresie odnoszącym się do udziału we współwłasności rzeczy, który przysługuje jej samej – jako że podmiotem zasiedzenia może być tylko posiadacz niebędący właścicielem – i że może się ona ubiegać jedynie o zasiedzenie pozostałych udziałów przysługujących innym współwłaścicielom.

W pełni należy zgodzić się z rozważaniami Sądu I instancji w zakresie, w jakim akcentują one różnice pomiędzy okolicznościami umożliwiającymi przyjęcie istnienia posiadania samoistnego po stronie niebędącego właścicielem posiadacza nieruchomości, który zasiaduje rzecz przeciwko właścicielowi i sytuacją faktyczną, na gruncie której możliwe jest przyjęcie, iż władanie rzeczą przez współwłaściciela stanowi przesłankę zasiedzenia udziału przysługującego innemu współwłaścicielowi. W ramach pozostałych zarzutów apelacyjnych skarżąca skupiła się na przekonaniu Sądu odwoławczego, że ona samodzielnie – nie zaś wspólnie z matką – podejmowała w ciągu ostatnich trzydziestu kilku lat decyzje dotyczące nieruchomości i z własnych funduszy remontowała wnętrze budynku, jego dach i komórki, doprowadziła do niego wodę i centralne ogrzewanie, grabiła i odśnieżała teren posesji, płaciła za media i podatek od nieruchomości – słowem, zachowywała się jak właściciel – a w związku z tym również przez sąsiadów i męża postrzegana była jako właścicielka rzeczy – co, w przekonaniu skarżącej, winno było doprowadzić Sąd do przekonania, że od chwili śmierci ojca władała samoistnie przedmiotową nieruchomością. Niezależnie od tego, czy postawione zarzuty w części, w jakiej odnoszą się do ustaleń faktycznych dokonanych przez Sąd, są trafne i czy w rzeczywistości skarżąca podejmowała powyższe decyzje dotyczące rzeczy sama czy wspólnie z matką, to ewentualne uchybienia w tym zakresie – choć w istocie nie ma uzasadnionych podstaw, by przyjąć ich istnienie – nie mogłyby wpłynąć na treść rozstrzygnięcia sprawy. Nawet gdyby bowiem Sąd II instancji, analizując prawidłowość przeprowadzonego postępowania dowodowego i ustalonych na jego podstawie faktów, podzielił co do tej kwestii stanowisko skarżącej, nie mogłoby to skutkować uwzględnieniem wniosków apelacyjnych. Trzeba bowiem wskazać, że z zaprezentowanych powyżej wywodów wynika, iż choć przytoczone okoliczności świadczą o tym, że będąca współwłaścicielem przedmiotowej nieruchomości H. B. wykonywała wobec niej uprawnienia, jakie jej służyły w myśl art. 206 k.c. – co bez wątpienia dostrzegały osoby trzecie – to jednak stwierdzenie takiego charakteru władania – choćby nawet jednocześnie inny współwłaściciel z gruntu nie korzystał – samo przez się nie jest jeszcze wystarczające, by uznać, że zaczęła ona wykonywać posiadanie jak wyłączny właściciel, a co więcej, że zamanifestowała taką wolę innym współwłaścicielom.

Przyznać bowiem trzeba rację Sądowi meriti, że jeśli to współwłaściciel nieruchomości ubiega się o stwierdzenie zasiedzenia udziału we współwłasności przysługującego innej osobie, to z pewnością nie jest w tym celu wystarczające udowodnienie, że władało się rzeczą jak właściciel przy jednoczesnym niewykonywaniu faktycznego posiadania przez drugiego ze współwłaścicieli. Prawo własności przysługuje niepodzielnie wszystkim współwłaścicielom, więc każdy z nich ma prawo wykonywać swoje uprawnienia wynikające z art. 206 k.c. w stosunku do całej rzeczy i z tej przyczyny okoliczności składające się na element corpus współwłaściciela rzeczy mogą w praktyce nie różnić się od sprawowania władztwa przez jedynego jej właściciela. Jeżeli inny współwłaściciel nie wykonywał swojego współposiadania, nie oznacza to, że posiadacz całości nieruchomości wykonywał swoje prawo własności wobec przysługującej mu idealnej części nieruchomości, a w stosunku do pozostałej części był posiadaczem samoistnym. Posiadanie właścicielskie całej rzeczy przez współwłaściciela niezbędne do zasiedzenia pozostałych udziałów wymaga natomiast, żeby współwłaściciel żądający stwierdzenia zasiedzenia idealnego udziału innego współwłaściciela dał wyraz temu, że zmienił (rozszerzył) zakres swego samoistnego posiadania ponad realizację uprawnienia z art. 206 k.c. Skuteczność takiej zmiany wymaga, aby uczynił to jawnie, czyli zamanifestował ją w sposób widoczny dla współwłaściciela i otoczenia. W zakresie animus possidendi musi mieć wolę władania rzeczą wyłącznie dla siebie i z zamiarem odsunięcia od realizacji praw do niej pozostałych współwłaścicieli oraz ujawnić tę wolę wobec nich i innych osób. Sama jednak świadomość posiadania samoistnego ponad realizację uprawnienia z art. 206 k.c. nie może być uznana za wystarczającą, a co za tym idzie - jest prawnie bezskuteczna. Surowe wymagania wobec współwłaściciela zmieniającego zakres posiadania samoistnego uzasadnione są bezpieczeństwem stosunków prawnych i ochroną własności, która narażona byłaby na uszczerbek, gdyby współwłaściciel, jak wskazano wyżej, uprawniony do współposiadania, mógł łatwo doprowadzić do utraty praw pozostałych współwłaścicieli, powołując się na zmianę swojej woli, a więc elementu subiektywnego. Wymagania te muszą znaleźć swoje odbicie w postępowaniu dowodowym, a ciężar udowodnienia przez jednego ze współwłaścicieli, że zmienił zakres posiadania samoistnego, spoczywa na nim wraz z ewentualnymi niekorzystnymi skutkami, jakie wiążą się z niewykazaniem tego przymiotu w sprawie o zasiedzenie.

Choćby więc nawet możliwe było ustalenie na gruncie sprawy niniejszej, że skarżąca wykonywała wobec nieruchomości wszelkie opisywane przez nią uprawnienia właścicielskie, a więc korzystała z nieruchomości, ponosiła na nią nakłady i ciężary, decydowała o potrzebie dokonania remontu czy innych czynności z zakresu administracji posesją, to oznaczałoby to jedynie tyle, że wykonywała uprawnienia, jakie służą jej jako właścicielowi oraz spełniała obowiązki ciążące na współwłaścicielu, brak natomiast byłoby jeszcze podstaw do przyjęcia w oparciu o te okoliczności, iż włada rzeczą wyłącznie dla siebie z wolą odsunięcia od realizacji praw do niej pozostałych osób uprawnionych. Nie jest zatem pierwszoplanową kwestią to, czy wnioskodawczyni demonstrowała swoje prawo do spornego terenu, natomiast za kluczową uznać należy konieczność wykazania przez stronę wnioskującą, jakie jej zachowania wskazywały na to, że zaczęła władać nieruchomością jak wyłączny jej właściciel oraz w jaki sposób zostało to zamanifestowanie otoczeniu, a w szczególności innym współwłaścicielom. O samoistnym posiadaniu przez współwłaściciela nieruchomości udziałów innych współwłaścicieli nie przesądza więc sam fakt samodzielnego wykonywania uprawnień, ponoszenia ciężarów związanych z nieruchomością, a nawet pokrywanie przez niego kosztów remontu lub modernizacji znajdujących się tam budynków czy innych urządzeń. Aby przyjąć zaistnienie samoistnego posiadania nie wystarczy poprzestać więc na ustaleniu w toku postępowania tego rodzaju czynności, co niejednokrotnie mogłoby okazać się wystarczające w odniesieniu do niebędącej współwłaścicielem osoby władającej gruntem. Podkreśla się w orzecznictwie, że za wykroczeniem ponad uprawnienia wynikające z udziału współwłaściciela może przemawiać podejmowanie samodzielnych decyzji o znaczących zmianach w przedmiocie współwłasności, zwłaszcza powodujących nieodwracalne skutki w tym zakresie, a także zatrzymywanie dla siebie dochodów, jakie nieruchomość przynosi (tak np. w postanowieniu SN z dnia 7 stycznia 2009 r., II CSK 405/08, niepubl., w postanowieniu SN z dnia 29 czerwca 2010 r., III CSK 300/09, niepubl., w postanowieniu SN z dnia 20 września 2012 r., IV CSK 117/12, niepubl., w postanowieniu SN z dnia 30 stycznia 2015 r., III CSK 179/14, niepubl., w postanowieniu SN z dnia 6 listopada 2015 r., II CSK 774/14, niepubl. lub w postanowieniu SN z dnia 25 listopada 2015 r., IV CSK 87/15, niepubl.). Można by także dopatrywać się manifestacji zamiaru władania rzeczą jak wyłączny właściciel, gdyby niewykonujący władania współwłaściciel czynnie – ale bezskutecznie – sprzeciwiał się działaniom skarżącej, ponieważ można by stąd wywieść dość jednoznaczny wniosek o istnieniu woli władania jak wyłączny właściciel mimo braku akceptacji współwłaściciela. Podobne konkluzje można byłoby wyprowadzić, gdyby w realiach niniejszej sprawy okazało się, że nieruchomość zagospodarowano w sposób, który nie rokowałby realnych szans na odwrócenie zaistniałego stanu rzeczy i uniemożliwiałby w przyszłości innym współwłaścicielom lub ich następcom prawnym korzystanie z niej w ramach uprawnień właścicielskich bądź wreszcie gdyby na gruncie poczyniono inwestycje o takiej skali, która czyniłaby oczywistą wolę będącego inwestorem współwłaściciela co do wyłącznego korzystania z tego terenu zarówno teraz, jak i w przyszłości.

Bezsporne jest jednak, że żadnej z przykładowo wymienionych powyżej okoliczności mogących świadczyć o ponadudziałowym władaniu rzeczą przez H. B. nie wykazano w toku niniejszego postępowania, co więcej – nie były one nawet objęte twierdzeniami faktycznymi przedstawionymi przez wnioskodawczynię. Skarżąca zarówno w toku postępowania pierwszoinstancyjnego, jak i w apelacji, powołuje się na fakty świadczące o wykonywaniu przez nią uprawnień właścicielskich – które, być może, uzasadniałyby przyjęcie istnienia posiadania samoistnego po stronie osoby, której żadne prawa do rzeczy nie przysługują – jednak w jej przypadku stwierdzić należy, że nie mogą one stanowić uzasadnionej podstawy do uznania, iż jej wolą było władanie rzeczą jak wyłączny właściciel, gdyż takie same czynności podejmować może z mocy art. 206 k.c. wobec rzeczy każdy współwłaściciel – nawet ten, którego animus possidendi odpowiada przysługującemu mu prawu – zwłaszcza, jak trafnie podkreślił Sąd Rejonowy, jeśli współwłaściciela taki z nieruchomości korzysta i na niej zamieszkuje. Skoro skarżącej nie udało się wykazać, iż objawiła na zewnątrz, a w szczególności wobec innych współuprawnionych, zamiar posiadania rzeczy jak wyłączny właściciel, to w pełni chybiony okazuje się zarzut apelacyjny, iż Sąd I instancji nietrafnie zaniechał ustalenia, iż od chwili śmierci ojca samoistnie posiada ona nieruchomość w zakresie całości udziałów, a więc także tych, które przypadają innym współwłaścicielom.

W konkluzji Sąd odwoławczy stwierdza, że zarzuty postawione w apelacji nie mogły skutecznie doprowadzić do uwzględnienia wniosków zawartych w tym środku zaskarżenia. Ustalenia faktyczne dokonane przez Sąd meriti w zakresie, w jakim okazały się istotne dla rozstrzygnięcia sprawy, są w pełni prawidłowe i akceptowane przez Sąd II instancji; jak wywiedziono powyżej, na treść merytorycznego orzeczenia nie ma wpływu kwestionowany przez skarżącą fakt współwykonywania przez jej matkę uprawnień właścicielskich wobec nieruchomości. W uzasadnieniu wyroku Sądu Rejonowego – mimo pewnych zasygnalizowanych niejasności – znalazły się argumenty należycie uzasadniające na gruncie prawa materialnego zapadłe postanowienie, zatem – uznając zaskarżone rozstrzygnięcie za prawidłowe – Sąd odwoławczy oddala apelację na podstawie art. 385 k.p.c. w związku z art. 13 § 2 k.p.c. Reprezentującemu skarżącą pełnomocnikowi przyznano wynagrodzenie za udzieloną jej pomoc prawną z urzędu, nakazując je wypłacić ze środków Skarbu Państwa, a do wyliczenia jego wysokości posłużył § 16 ust. 1 pkt. 1 w związku z § 11 pkt. 1 w związku z § 8 pkt. 6 oraz § 4 ust. 1 i 3 rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z dnia 3 października 2016 r. w sprawie ponoszenia przez Skarb Państwa kosztów nieopłaconej pomocy prawnej udzielonej przez adwokata z urzędu (Dz. U. z 2016 r., poz. 1714 ze zm.).