Pełny tekst orzeczenia

III Ca 1686/20

UZASADNIENIE

Wyrokiem z dnia 6 lipca 2020 r., wydanym w sprawie z powództwa Ł. M. przeciwko Towarzystwu (...) Spółce Akcyjnej w W. o zapłatę, Sąd Rejonowy dla Łodzi – Śródmieścia w Łodzi zasądził od strony pozwanej na rzecz powoda kwotę 2.996,66 zł z ustawowymi odsetkami za opóźnienie od kwoty 2.566,16 zł od dnia 22 października 2018 r. do dnia zapłaty i od kwoty 430,50 zł od dnia 1 marca 2019 r. do dnia zapłaty, a ponadto ustalił, że powód wygrał sprawę w całości i pozostawił szczegółowe wyliczenie kosztów procesu i kosztów sądowych referendarzowi sądowemu przy przyjęciu zasady rozliczenia opartej na proporcji wygranej i przegranej.

Apelację od tego orzeczenia wniosła strona pozwana, zaskarżając je w całości, żądając jego zmiany poprzez oddalenie powództwa i rozstrzygnięcie o kosztach postępowania przed Sądami obu instancji, w tym kosztów zastępstwa procesowego, stosownie do wyniku postępowania i zasady odpowiedzialności stron za wynik sprawy oraz zarzucając naruszenie:

art. 233 § 1 k.p.c. w wyniku dokonania niewszechstronnej i dowolnej oceny materiału dowodowego, w szczególności nienadanie odpowiedniej rangi okoliczności, że poszkodowany naprawił pojazd częściami oryginalnymi używanymi, co oznacza, że utraciły one walor części nowych i pełnowartościowych, wobec czego powód nie może dochodzić zwrotu kosztów naprawy pojazdu częściami nowymi, nieużywanymi, ponieważ przeczy to obowiązkowi minimalizacji szkody i prowadzi do bezpodstawnego wzbogacenia się osoby poszkodowanej;

art. 233 § 1 k.p.c. w związku z art. 278 § 1 k.p.c. poprzez niewłaściwe zastosowanie polegające na oparciu rozstrzygnięcia na fragmencie opinii biegłego dotyczącym zasadności zastosowania do naprawy jedynie części oryginalnych w sytuacji, gdy powód naprawił pojazd częściami oryginalnymi używanymi, a nie nowymi, co oznacza, że użyte części uległy naturalnemu zużyciu eksploatacyjnemu, wobec czego nie można im przypisać waloru pełnowartościowych i nowych części oryginalnych, a co za tym idzie – nie ma podstaw do zastosowania do naprawy jedynie części oryginalnych nowych, jak ro przyjął za biegłym Sąd I instancji;

art. 233 § 1 k.p.c. w związku z art. 299 k.p.c. w związku z art. 302 § 1 k.p.c. poprzez jego niewłaściwe zastosowanie w postaci wybiórczej oceny dowodu z wyjaśnień powoda i nieuwzględnienie istotnego faktu, że powód naprawił samochód przy użyciu części oryginalnych używanych, co oznacza, że użyte części uległy naturalnemu zużyciu eksploatacyjnemu, wobec czego nie można im przypisać waloru pełnowartościowych i nowych części oryginalnych, a co za tym idzie – nie ma podstaw do zastosowania do naprawy jedynie części oryginalnych nowych, jak ro przyjął za biegłym Sąd I instancji;

art. 233 § 1 k.p.c. w związku z art. 278 § 1 k.p.c. poprzez niewłaściwe zastosowanie polegające na przyjęciu przy rozstrzyganiu sprawy za biegłym, że cena opony wynosi 1.729,27 zł netto, podczas gdy cena opony z kalkulacji powoda i pozwanego była taka sama (790,00 zł), nie budziła wątpliwości i nie byłą sporna między stronami, wobec czego Sąd powinien uznać zgodne stanowisko stron w tym zakresie;

art. 361 § 1 i 2 k.c. oraz art. 363 § 1 k.c. poprzez błędne przyjęcie, że pozwana ponosi odpowiedzialność gwarancyjną z tytułu kosztów naprawy pojazdu, wyliczonych w oparciu o hipotetyczne „(…) maksymalne na rynku (…)” koszty naprawy w sytuacji, gdy z wyjaśnień powoda wynika, że naprawił pojazd częściami oryginalnymi używanymi, a nie częściami nowymi i pełnowartościowymi;

art. 354 § 2 k.c. w związku z art. 826 § 1 k.c. i w związku z art. 16 ustawy z dnia 22 maja 2003 r. o ubezpieczeniach obowiązkowych, Ubezpieczeniowym Funduszu Gwarancyjnym i Polskim Biurze Ubezpieczycieli Komunikacyjnych (t.j. Dz. U. z 2021 r., poz. 854 ze zm.) przez jego niezastosowanie i pominięcie przy określaniu uzasadnionych kosztów naprawy, że poszkodowany ma obowiązek współdziałać z ubezpieczycielem w wykonaniu jego zobowiązania i dążyć do minimalizacji szkody, a zatem skoro powód został poinformowany o możliwości nabycia części zamiennych z uwzględnieniem rabatu, to powinien był z takiej możliwości skorzystać;

art. 471 k.c. w związku z art. 822 § 1 k.c. i art. 361 § 1 k.c. w wyniku przyjęcia, że odszkodowanie z tytułu sporządzenia prywatnej kalkulacji naprawy pozostaje w związku przyczynowym ze szkodą, podczas gdy Sąd I instancji oparł rozstrzygnięcie na opinii biegłego, a nie na prywatnej kalkulacji powoda, wobec czego zlecona przez powoda ekspertyza nie miała decydującego wpływu na rozstrzygnięcia sprawy i niezasadne jest zasądzanie kosztów jej sporządzenia;

art. 481 k.c. w związku z art. 817 § 1 k.c. poprzez niezastosowanie skutkujące błędnym uznaniem, że pozwany pozostawał w opóźnieniu co do kwoty 2.566,16 zł od dnia 22 października 2018 r., a od kwoty 430,50 zł od dnia 1 marca 2019 r., podczas gdy dochodzone kwoty miały charakter sporny do chwili wyrokowania; ponadto zarzucono, że odsetki zostały zasądzone od dnia 22 października 2018 r., zaś w uzasadnieniu wyroku Sąd meriti zaznaczył, iż nastąpiło to wskutek omyłki, gdyż prawidłową datą początkową, od której naliczane są odsetki za opóźnienie, powinien być dzień 23 października 2018 r.

Skarżący wniósł także o dopuszczenie i przeprowadzenie dowodu ze zweryfikowanego przez rzeczoznawcę pozwanego kosztorysu zawartego w opinii biegłego, w której dokonano prawidłowego wyliczenia kosztów naprawy z uwzględnieniem rabatów na części zamienne i materiały lakiernicze oraz z właściwą ceną opony, wskazując, że potrzeba powołania się na ten dowód pojawiła się dopiero na tym etapie postępowania, ponieważ weryfikacja została sporządzona w dniu 8 września 2020 r.

W odpowiedzi na apelację powód domagał się jej oddalenia.

Sąd Okręgowy zważył, co następuje:

Apelacja mogła zostać uwzględniona jedynie w minimalnym zakresie, natomiast w pozostałej części jest oczywiście bezzasadna.

Strona skarżąca zajmuje w złożonym środku odwoławczym stanowisko, w myśl którego szkoda poniesiona przez właściciela samochodu uszkodzonego w kolizji drogowej, a następnie naprawionego, polega na poczynieniu wydatków z majątku poszkodowanego na koszty faktycznie dokonanej naprawy, a wartość należnego odszkodowania należałoby – w jej ocenie – ustalić z uwzględnieniem faktu, że poszkodowany wykorzystał przy usuwaniu szkody używane części oryginalne. Choć przyznać należy, że w dość odległej przeszłości zdarzały się judykaty, w których Sądy rzeczywiście utożsamiały rozmiar szkody doznanej wskutek kolizji drogowej z poniesionymi przez właściciela kosztami usunięcia uszkodzeń, to jednak odnotować trzeba, że bez wątpienia od dawna już przeważa linia orzeczeń, w myśl której roszczenie odszkodowawcze w ramach ustawowego obowiązku ubezpieczenia komunikacyjnego OC powstaje już z chwilą wyrządzenia szkody tj. w chwili nastąpienia wypadku komunikacyjnego i pojawienia się dalszych przesłanek odpowiedzialności sprawcy na podstawie art. 436 k.c., a tym samym obowiązek naprawienia szkody nie jest uzależniony od tego, czy poszkodowany dokonał naprawy samochodu i czy w ogóle zamierzał dokonać takiej naprawy w przyszłości. Jak podkreślono choćby w uzasadnieniu uchwały SN z dnia 7 grudnia 2018 r., III CZP 72/18, „Monitor Prawniczy” Nr 1 z 2019 r., s. 6, reguły te, ukształtowane nie tylko w orzeczeniach zwykłych, ale także w uchwałach podejmowanych w składach powiększonych, doprowadziły do na tyle utrwalonego kierunku wykładni, że próby odejścia od niej przez niektóre sądy, z powołaniem się na argumenty już we wcześniejszych orzeczeniach zweryfikowane i ocenione z uwzględnieniem celów i zasad odpowiedzialności odszkodowawczej w zakresie ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej, zostały zakwestionowane przez strony tych postępowań w drodze skarg o stwierdzenie niezgodności z prawem prawomocnego wyroku i skargi te zostały uwzględnione (por. wyroki SN z dnia 8 marca 2018 r., II CNP 32/17, niepubl., z dnia 12 kwietnia 2018 r., II CNP 41/17, niepubl. i z dnia 12 kwietnia 2018 r., II CNP 43/17, „Monitor Prawniczy” Nr 13 z 2018 r., s. 678). Należy zatem wyraźnie odróżnić sam moment powstania szkody i roszczenia o jej naprawienie od daty ewentualnego naprawienia samochodu, bowiem dla powstania odpowiedzialności ubezpieczyciela istotne znaczenie ma sam fakt powstania szkody, a nie fakt naprawienia pojazdu (tak np. w uchwale składu 7 sędziów SN z dnia 17 maja 2007 r., III CZP 150/06, OSNC Nr 10 z 2007 r., poz. 144 i wielu innych późniejszych orzeczeniach). Skoro więc powstanie szkody należy łączyć już z chwilą uszkodzenia auta – bo już wówczas następuje uszczerbek w majątku poszkodowanego i powstaje roszczenie o naprawienie szkody – to nie mogą dla jej rozmiaru mieć już znaczenia późniejsze zdarzenia, takie jak naprawa pojazdu czy sprzedaż samochodu (naprawionego lub w stanie uszkodzonym). Powstanie roszczenia w stosunku do ubezpieczyciela o zapłatę odszkodowania, a tym samym zakres tego odszkodowania, nie zależą od tego, czy poszkodowany dokonał restytucji i czy w ogóle ma taki zamiar (tak np. w wyrokach SN z 27 czerwca 1988 r., I CR 151/88, niepubl., i z 16 maja 2002 r., V CKN 1273/00, niepubl. oraz w postanowieniu SN z 12 stycznia 2006 r., III CZP 76/05, niepubl.). Dla rozmiaru szkody, jaka powstała w pojeździe w wyniku zdarzenia drogowego z udziałem samochodu, którego posiadacz jest ubezpieczony od odpowiedzialności cywilnej, kwestią wtórną, pozostającą bez znaczenia dla rozmiaru należnego odszkodowania, jest to, czy poszkodowany – własnym staraniem lub też angażując do tego osoby trzecie – doprowadził rzecz do stanu poprzedniego i jakie ewentualnie wydatki z tego tytułu poniósł.

Ten trafny pogląd, który podziela Sąd II instancji rozpoznający niniejszą sprawę, w ostatnim czasie dość dobitnie sformułowano w przywołanych już: uchwale SN z dnia 7 grudnia 2018 r., III CZP 72/18, „Monitor Prawniczy” Nr 1 z 2019 r., s. 6, w wyroku SN z dnia 8 marca 2018 r., II CNP 32/17, niepubl. oraz w wyroku SN z dnia 12 kwietnia 2018 r., II CNP 43/17, „Monitor Prawniczy” Nr 13 z 2018 r., s. 678. W myśl takiego stanowiska rozmiar szkody odpowiada wartości niezbędnej, celowej i uzasadnionej ekonomicznie naprawy wyznaczającej wysokość należnego odszkodowania, której określenie polega na hipotetycznym stwierdzeniu, jakie wydatki, ustalone według cen obowiązujących na lokalnym rynku, należałoby ponieść, aby doprowadzić pojazd do należytego stanu, tj. odpowiadającego temu, jaki istniał przed wyrządzeniem szkody. Jeśli ustalony w ten sposób rozmiar szkody przewyższa wartość pojazdu sprzed wypadku, uznać trzeba, że koszt naprawy jest nadmierny, zaś zastosowanie art. 822 § 1 k.c. w związku z art. 363 § 1 k.c. oznacza, że poszkodowany nie może żądać zapłaty kosztów faktycznej czy hipotetycznej restytucji, ale jedynie wyrównania tego uszczerbku w jego majątku, który odpowiada wartości rzeczy zniszczonej wskutek działania sprawcy szkody, pomniejszonej o wartość pozostałości rzeczy uszkodzonej, która nadal pozostaje w jego majątku (tak już w wyroku SN z dnia 13 grudnia 1988 r., I CR 280/88, niepubl. i w wielu innych orzeczeniach). Wobec powyższego, indyferentny dla kwestii ustalenia kwoty należnego odszkodowania jest zamiar poszkodowanego w zakresie sposobu usunięcia szkody, jak również to, czy zamiar ten został zrealizowany czy też nie. Podkreślono, że naprawa dokonana przed uzyskaniem świadczenia od ubezpieczyciela, jej koszt i faktyczny zakres nie ma zasadniczego wpływu na sposób ustalania wysokości odszkodowania. Fakt przywrócenia samochodu powoda do stanu pozwalającego na jego użytkowanie z zastosowaniem używanych części oryginalnych – jak w realiach rozpoznawanej sprawy – nie oznacza, że rozmiar szkody powstałej w wyniku przedmiotowej kolizji był mniejszy od zakresu stwierdzonych przez biegłego niezbędnych i ekonomicznie uzasadnionych kosztów naprawy pojazdu ustalonych według cen występujących na rynku lokalnym, z użyciem nowych oryginalnych części producenta i stawek robocizny powszechnie stosowanych przy świadczeniu usług. W tej sytuacji nie można się zgodzić z zarzutami apelacyjnymi dotyczącymi rzekomego naruszenia przepisów proceduralnych, z których to zarzutów wynika pogląd skarżącego, że Sąd I instancji winien ustalać rozmiar szkody, a w dalszej kolejności także wysokość należnego odszkodowania, z uwzględnieniem powyżej przywołanej okoliczności faktycznej, nie biorąc natomiast pod uwagę wyliczeń biegłego dotyczących kosztów naprawy z użyciem nowych części oryginalnych. Teza apelującego jest błędna i opiera się na nieprawidłowym utożsamieniu szkody poniesionej przez właściciela pojazdu z wydatkami wyłożonymi przez niego na faktycznie dokonaną naprawę. W rezultacie stwierdzić trzeba, że Sąd meriti nie dopuścił się również uchybień przy stosowaniu w niniejszej sprawie przepisów prawa materialnego w postaci art. 361 § 1 i 2 k.c. oraz art. 363 § 1 k.c.

Nie można się także zgodzić, że Sąd Rejonowy naruszył przepisy normujące postępowanie dowodowe, ustalając cenę zakupu opony – jako części zamiennej niezbędnej dla dokonania naprawy pojazdu – na podstawie opinii biegłego ds. techniki samochodowej. Autor apelacji zwraca uwagę, że z kalkulacji sporządzonych na zlecenie obu stron procesu wynika, iż cena opony jest niższa, co Sąd winien był potraktować jako zgodne ze sobą twierdzenia powoda i pozwanego co do przedmiotowej okoliczności i potraktować ją jako bezsporną. Podstawą takiego poglądu jest błędne założenie, że Sąd związany jest zgodnym stanowiskiem stron co do istnienia określonej okoliczności faktycznej, gdy tymczasem w rzeczywistości przepisy prawa, w szczególności treść art. 229 k.p.c., nie nakładają na Sąd obowiązku zaakceptowania twierdzenia faktycznego nawet przyznanego przez drugą stronę procesu. Przepisy proceduralne wprawdzie zezwalają Sądowi, by w takim wypadku nie prowadził postępowania dowodowego co do takiej okoliczności, ale też nie stawiają ku temu przeszkód, zaś Sąd nie jest przyznaniem związany, gdyż może ustalić inny stan faktyczny stanowiący podstawę rozstrzygania niż wynikający z przyznania faktu (tak np. w wyroku SN z dnia 4 października 2011 r., I UK 125/11, niepubl. lub w wyroku SN z dnia 18 października 2013 r., II CNP 28/12, niepubl.). Postępowanie takie uzasadnione jest zwłaszcza wówczas, gdy dla poczynienia ustaleń konieczne są wiadomości specjalne, ponieważ Sąd słusznie może przyjąć, że wątpliwości co do zgodności z rzeczywistym stanem rzeczy mogą budzić nawet zgodne twierdzenia faktyczne stron, które takimi wiadomościami nie dysponują. Jednocześnie skarżący nie przywołał w swej apelacji przekonujących argumentów, które pozwoliłyby na zdyskredytowanie opinii biegłego w tym zakresie i prowadziłyby do konkluzji, że nie może ona stanowić wiarygodnego materiału dowodowego, zaś w toku postępowania pierwszoinstancyjnego biegły ustosunkował się do podnoszonego w tej kwestii zarzutu strony pozwanej.

W odniesieniu do zarzutu naruszenia art. 354 § 2 k.c. w związku z art. 826 § 1 k.c. i w związku z art. 16 ustawy z dnia 22 maja 2003 r. o ubezpieczeniach obowiązkowych, Ubezpieczeniowym Funduszu Gwarancyjnym i Polskim Biurze Ubezpieczycieli Komunikacyjnych (t.j. Dz. U. z 2021 r., poz. 854 ze zm.) należy przywołać trafną i od lat niekwestionowaną tezę prezentowaną w orzecznictwie, że poszkodowany, który nabywa części i materiały potrzebne do naprawy uszkodzonego w wypadku pojazdu, nie ma obowiązku poszukiwania firmy sprzedającej je najtaniej i przypisanie mu naruszenia wynikającego z art. 354 § 2 k.c. obowiązku współpracy z dłużnikiem jest możliwe tylko w razie wykazania, że mógł on naprawić pojazd po kosztach niższych niż ustalone według cen występujących na rynku lokalnym, z użyciem nowych oryginalnych części producenta i stawek robocizny powszechnie stosowanych przy świadczeniu usług, jednak świadomie lub przez niedbalstwo nie skorzystał z takiej możliwości (tak np. w przywołanym przez Sąd I instancji wyroku SN z dnia 25 kwietnia 2002 r., I CKN 1466/99, OSNC Nr 5 z 2003 r., poz. 64 i w wielu innych orzeczeniach). W judykaturze odnotowano też, że w praktyce ubezpieczeniowej zakłady ubezpieczeń przekazują poszkodowanemu zgłaszającemu szkodę informację dotyczącą ustalenia wysokości kosztów i sposobu naprawy uszkodzonego pojazdu objętego ubezpieczeniem, z reguły po akceptacji zakresu i sposobu naprawy, jednak informacje takie, niezależnie od stopnia ich szczegółowości, kategoryczności sformułowań i czasu przekazania poszkodowanemu (zwykle po zgłoszeniu szkody), nie mogą przedstawiać żadnego znaczenia w sferze określenia kryteriów wysokości należnego odszkodowania ubezpieczeniowego, a co najwyżej, mogą informować poszkodowanego o stosowanych na rynku możliwych cen naprawy pojazdów mechanicznych (tak w uzasadnieniu uchwały SN z dnia 13 czerwca 2003 r., III CZP 32/02, OSNC Nr 4 z 2004 r., poz. 51). Wynikający z art. 16 ust. 1 pkt. 2 ustawy z dnia 22 maja 2003 r. o ubezpieczeniach obowiązkowych, Ubezpieczeniowym Funduszu Gwarancyjnym i Polskim Biurze Ubezpieczycieli Komunikacyjnych (t.j. Dz. U. z 2021 r., poz. 854 ze zm.) obowiązek zapobieżenia zwiększeniu szkody nie sięga tak daleko, by w ramach jego wykonania poszkodowany zobowiązany był do poszukiwania służących przywróceniu pojazdów do stanu poprzedniego części lub materiałów w cenach wskazanych mu przez ubezpieczyciela.

Warto mieć też na uwadze wywody zawarte w uzasadnieniu uchwały z dnia 24 sierpnia 2017 r., III CZP 20/17, OSNC Nr 6 z 2018 r., poz. 56, gdzie Sąd Najwyższy, analizując mechanizm określaniu rozmiaru odszkodowania należnemu właścicielowi uszkodzonego pojazdu w związku z koniecznością wynajmu pojazdu zastępczego, uznał, że w ramach ciążącego na poszkodowanym obowiązku minimalizacji szkody i współdziałania z dłużnikiem (ubezpieczycielem) mieści się obowiązek niezwłocznego zasięgnięcia informacji co do tego, czy ubezpieczyciel może zaproponować mu pojazd zastępczy równorzędny uszkodzonemu. Podkreślono tam również, że taka wykładnia nie eliminuje ani nie ogranicza przysługującej poszkodowanemu swobody wyboru kontrahenta, od którego najmie pojazd, ale sprawia jedynie – ze względu na obowiązek zapobiegania zwiększeniu rozmiarów szkody – że zawierając umowę na mniej korzystnych warunkach od proponowanych przez ubezpieczyciela, poszkodowany będzie zmuszony ponieść część związanych z tym kosztów. Jednocześnie jednak dobitnie zaakcentowano tam różnice pomiędzy skutkami zdarzenia szkodzącego polegającymi na ponoszeniu kosztów wynajmu pojazdu zastępczego i ponoszeniu kosztów naprawy pojazdu, wywodząc, że opisane powyżej stanowisko stosujące się do uszczerbku majątkowego zaliczonego do pierwszej z tych kategorii nie sprzeciwia się powszechnie przyjmowanemu przez judykaturę poglądowi, że odpowiedzialnością ubezpieczyciela odpowiedzialności cywilnej objęte są – jako „niezbędne i ekonomicznie uzasadnione” – koszty naprawy pojazdu ustalone według cen, którymi posługuje się swobodnie wybrany przez poszkodowanego warsztat naprawczy dokonujący naprawy samochodu, choćby odbiegały (były wyższe) od cen przeciętnych, jeżeli tylko odpowiadają cenom stosowanym przez usługodawców na lokalnym rynku. Sąd Najwyższy zwrócił bowiem uwagę, że w przypadku kosztów naprawy pojazdu służących bezpośrednio wyeliminowaniu już istniejącej szkody majątkowej interes poszkodowanego podlega intensywniejszej ochronie niż w przypadku wydatków na najem pojazdu zastępczego, które nie służą wyrównaniu szkody (utrata możliwości korzystania z rzeczy nie jest szkodą), lecz jedynie wyeliminowaniu negatywnych następstw majątkowych doznanych przez poszkodowanego w wyniku uszkodzenia (zniszczenia) pojazdu (por. uchwała składu siedmiu sędziów SN z dnia 17 listopada 2011 r., III CZP 5/11, OSNC Nr 3 z 2012 r., poz. 28). W konsekwencji wymagania dotyczące pokrycia obu kategorii kosztów różnią się, gdyż o ile celowość i ekonomiczność wydatków służących bezpośrednio restytucji (naprawie pojazdu) jest kontrolowana co do zasady tylko w wąskich granicach określonych w art. 363 § 1 zd. II k.c., o tyle w przypadku kosztów służących wyeliminowaniu negatywnych następstw majątkowych jest samoistną, podstawową przesłanką warunkującą zakwalifikowanie tych wydatków jako szkodę. Znaczenie tej różnicy uwidacznia się także w tym, że zgodnie z przywołaną wyżej uchwałą składu siedmiu sędziów SN, kompensacie podlegają jedynie rzeczywiście poniesione wydatki na najem pojazdu zastępczego, podczas gdy koszty naprawy pojazdu mogą być – zgodnie z utrwalonym orzecznictwem – dochodzone jeszcze przed ich poniesieniem.

W ocenie Sądu odwoławczego, powyższe argumenty przemawiają za przyjęciem, że w okolicznościach rozpoznawanej sprawy ustalono wysokość odszkodowania w oparciu o niezbędne i ekonomicznie uzasadnione – w powyższym rozumieniu – koszty naprawy pojazdu, a poszkodowanemu nie sposób postawić zarzutu, iż wskutek niedbalstwa lub umyślnie zakupił części zamienne lub materiały lakiernicze w cenie wyższej niż mógł to uczynić, korzystając z oferty ubezpieczyciela. Po pierwsze, Ł. M. nie miał obowiązku stosować się do warunku postawionego przez ubezpieczyciela i poszukiwać na rynku części i materiałów w cenach podanych w przedstawionej mu kalkulacji lub niższych. Po drugie, skorzystanie z oferty ubezpieczyciela nie zależało wyłącznie od jego woli, gdyż zakupu części i materiałów od dostawców wskazanych przez ubezpieczyciela musiałby dokonać przedsiębiorca prowadzący warsztat, w którym poszkodowany dokonywałby naprawy, ewentualnie musiałby on zaakceptować dostarczenie części i materiałów przez samego poszkodowanego, który zakupiłby je od wskazanych dostawców. Oznacza to, że ubezpieczyciel oczekiwałby od powoda alternatywnie albo poszukiwania i odnalezienia warsztatu oferującego niższe ceny części zamiennych i materiałów niż występujące u proponowanych przez niego dostawców po udzieleniu rabatów albo dokonania skutecznej ingerencji w swobodę zawierania umów przez przedsiębiorcę prowadzącego wybrany przez niego warsztat naprawczy i narzucenia mu kontrahentów, u których będzie zaopatrywał się w części i materiały. Zdaniem Sądu II instancji, wymóg taki daleko wykracza poza przewidziany w art. 354 § 2 k.c. obowiązek współdziałania wierzyciela przy wykonywaniu zobowiązania.

Niezasadny jest też zarzut naruszenia przepisów prawa materialnego poprzez uznanie, że koszt sporządzenia prywatnej opinii, która posłużyła Ł. M. do oszacowania rozmiarów należnego mu odszkodowania, nie pozostaje w adekwatnym związku przyczynowym ze zdarzeniem szkodzącym. W orzecznictwie od dawna już podnosi się, że zlecenie przez poszkodowanego osobie trzeciej ekspertyzy na potrzeby dochodzenia odszkodowania od ubezpieczyciela pozostaje w normalnym związku przyczynowym w rozumieniu art. 361 § 1 k.c. z wypadkiem komunikacyjnym, a koszt tej ekspertyzy wchodzi w określony w art. 361 § 2 k.c. zakres szkody objętej należnym odszkodowaniem od ubezpieczonego i tym samym od ubezpieczyciela, jeżeli w stanie faktycznym sprawy, przy uwzględnieniu całokształtu okoliczności, zlecenie ekspertyzy, jak i jej koszt, były celowe, niezbędne, konieczne, racjonalne, wystarczająco uzasadnione z punktu widzenia efektywnej realizacji roszczenia odszkodowawczego. Wymagania te może spełniać w szczególności ekspertyza dotycząca okoliczności wypadku lub rozmiaru szkody powypadkowej, której koszt jest ekonomicznie uzasadniony. W takich przypadkach wydatek na ekspertyzę jest poniesiony wbrew woli poszkodowanego, choć bowiem wynika z jego decyzji, to jednak będącej następstwem przyczyny od niego niezależnej, gdyż do podjęcia tej decyzji był on zmuszony. Wydatek, o którym mowa, stanowi stratę w rozumieniu art. 361 § 2 k.c., wchodzącą w zakres szkody, za którą odpowiada ubezpieczony, a w konsekwencji i ubezpieczyciel, dlatego że ze względu na subsydiarny charakter ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej koszty dochodzenia likwidacji szkody od ubezpieczyciela należy traktować na równi z kosztami dochodzenia likwidacji szkody od ubezpieczonego (tak np. w wyroku SN z dnia 20 lutego 2002 r., V CKN 908/00, niepubl., w uchwale SN z dnia 18 maja 2004 r., III CZP 24/04, OSNC Nr 7-8 z 2005 r., poz. 117, w uchwale składu 7 sędziów SN z dnia 29 maja 2019 r., III CZP 68/18, OSNC Nr 10 z 2019 r., poz. 98 lub w uchwale składu 7 sędziów SN z dnia 2 września 2019 r., III CZP 99/18, OSNC Nr 2 z 2020 r., poz. 13). Wśród okoliczności uzasadniających celowość sporządzenia opinii przez prywatnego rzeczoznawcę wskazuje się takie sytuacje, jak odmowę przez ubezpieczyciela przyznania poszkodowanemu odszkodowania, kwestionowanie zasadności wypłaty odszkodowania czy zaniżanie jego wysokości. Zlecenie wydania opinii przedprocesowej wydaje się zasadne zwłaszcza wówczas, gdy czyni to osoba nieposiadająca wymaganej wiedzy umożliwiającej jej określenie rozmiaru szkody, a przy ocenie celowości takiego postępowania konieczne jest rozważenie, czy poszkodowany prowadzi działalność gospodarczą i dysponuje wiedzą lub kadrą i sprzętem, które pozwalają bez pomocy osób trzecich ocenić rozmiar szkody powypadkowej.

Biorąc po uwagę powyższe rozważania, Sąd II instancji nie podziela poglądu autora apelacji, który upatrywał niecelowość zlecenia rzeczoznawcy wykonania opinii w tym, że przy ustalaniu wysokości odszkodowania Sąd Rejonowy nie oparł się na przedłożonej mu ekspertyzie, ale na opinii biegłego sądowego. Jak powiedziano wyżej, celowość poniesienia wydatków na sporządzenie ekspertyzy w kontekście ich związku ze zdarzeniem szkodzącym należy oceniać nie z punktu widzenia potrzeb Sądu rozpoznającego sprawę, ale samego poszkodowanego. Nie sposób nie dostrzec, że kwota wypłacona skarżącemu tytułem należnego odszkodowania była zaniżona, a istotna część świadczenia odpowiadającego poniesionej szkodzie nadal stanowiła przedmiot sporu pomiędzy stronami. W pełni zrozumiałe jest więc to, że Ł. M., nie posiadając wymaganej wiedzy umożliwiającej mu określenie rozmiaru szkody i nie mogąc bez pomocy fachowca określić rzeczywistej jej wielkości, uznał za potrzebne posiłkowanie się wiadomościami specjalnymi rzeczoznawcy. Okazało się to celowe, gdyż uzyskana ekspertyza pozwoliła mu uzyskać rzetelną wiedzę co do wysokości należnego mu roszczenia odszkodowawczego i należycie sformułować żądanie pozwu, natomiast bez niej poszkodowany nie mógłby posłużyć się żadnymi wiarygodnymi informacjami pozwalającymi mu zorientować się, że wycena szkody dokonana przez ubezpieczyciela była nieadekwatna do rzeczywistego stanu faktycznego sprawy, a tym samym musiałby, nie dysponując obiektywną wiedzą w tym zakresie, podjąć ryzykowną decyzję o ewentualnym wytoczeniu procesu, która mogłaby go narazić na poniesienie kosztów tego postępowania, gdyby powództwo okazało się niezasadne lub żądana kwota zbyt wygórowana. W realiach rozpoznawanej sprawy zlecenie właściwemu rzeczoznawcy wykonania opinii załączonej następnie do pozwu oraz będącej podstawą sformułowania określonych elementów podstawy faktycznej powództwa jawi się jako celowe, uzasadnione i konieczne dla realizacji roszczenia odszkodowawczego, a w konsekwencji uznać należy, że na gruncie art. 361 k.c. stwierdzić trzeba istnienie adekwatnego związku przyczynowego pomiędzy szkodą w majątku skarżącego polegającą na pokryciu kosztów jej sporządzenia i deliktem, za który odpowiada pozwany ubezpieczyciel. Stwierdzenie takiego związku, będącego przesłanką odpowiedzialności odszkodowawczej z art. 415 k.c., czyni z kolei uzasadnionym sformułowane w pozwie żądanie zasądzenia kwoty odpowiadającej wydatkom związanym z jej sporządzeniem jako odszkodowania pozwalającego wyrównać poniesioną przez powoda szkodę.

W zdecydowanej części chybione są także podniesione w apelacji zarzuty dotyczące odsetek. W ocenie Sądu odwoławczego należy odrzucić przedstawione przez skarżącego zapatrywanie o słuszności zasądzania odsetek od świadczenia odszkodowawczego dopiero od chwili wyrokowania, a to z uwagi na to, że obecnie odsetki za opóźnienie pełnią głównie funkcję kompensacyjną, stanowiąc wynagrodzenie za korzystanie z cudzych pieniędzy, zaś z uwagi na stosunkowo niewielki poziom inflacji nie pełnią raczej funkcji waloryzacyjnej. W tych okolicznościach nie ma ważkich powodów, które przemawiałyby za odstąpieniem od zasady wyrażonej w art. 455 k.c., zwłaszcza wówczas, gdy pomiędzy datą zgłoszenia szkody a orzeczeniem sądu nie ma wielkiej przestrzeni czasowej. Z uwagi na stabilny obecnie system pieniężny nie ma uchwytnej różnicy pomiędzy „cenami z daty ustalenia odszkodowania” a cenami z daty wezwania do zapłaty, co oznacza, że Sąd nie musi więc czuć się związany zasadą z art. 363 § 2 k.c., tym bardziej, że – jak wynika z tego przepisu – reguła ta nie ma charakteru bezwzględnego. Nie można też abstrahować tu od nieakceptowalnej, lecz powszechnej praktyki na rynku ubezpieczeniowym, polegającej na niedostosowaniu przez ubezpieczycieli wysokości dobrowolnie wypłacanych odszkodowań do rzeczywistych rozmiarów likwidowanej szkody i w ocenie Sądu orzekanie o odsetkach od zadośćuczynienia zgodnie z zasadą wyrażoną w art. 455 k.c. może przyczynić się do powstrzymania tego niekorzystnego zjawiska. Trzeba też mieć na uwadze treść art. 14 ust. 1 ustawy z dnia 22 maja 2003 r. o ubezpieczeniach obowiązkowych, Ubezpieczeniowym Funduszu Gwarancyjnym i Polskim Biurze Ubezpieczycieli Komunikacyjnych (t.j. Dz. U. z 2021 r., poz. 854 ze zm.), z której wynika, że pozwany powinien spełnić świadczenie w terminie 30 dni od dnia zgłoszenia szkody. W okolicznościach sprawy niniejszej we wskazanym terminie rozmiar poniesionej przez powoda szkody dawał się zidentyfikować i od tej chwili nie uległ istotnej zmianie (stało się tak jedynie w zakresie kosztów sporządzenia prywatnej ekspertyzy, jednak od tej należności zasądzono odsetki od daty późniejszej), a strona pozwana nie powołała się na żadne okoliczności, które w myśl art. 14 ust. 2 powołanej ustawy przesuwałyby wymagalność roszczenia w czasie. To, że w toku procesu Sąd przeprowadził postępowanie dowodowe zmierzające do określenia rozmiaru szkody i wysokości odszkodowania, nie zwalniało ubezpieczyciela od obowiązku przeprowadzenia takiego dochodzenia we własnym zakresie po zgłoszeniu szkody. Pozwany winien ponieść konsekwencje zaniechania analizy podstaw żądania albo wadliwej oceny rozmiaru uszczerbku, ponieważ to on ponosi ryzyko tego, że nieprawidłowo oszacuje szkodę osoby uprawnionej albo bezpodstawnie uzna, że nie należy jej się z tego tytułu świadczenie. Zastrzeżenia apelującego odnoszące się do zasądzonego od niego świadczenia z tytułu odsetek za opóźnienie można uznać za uzasadnione tylko w zakresie uchybienia, które w apelacji wyraźnie wskazano i do którego popełnienia także Sąd I instancji przyznał się wprost w uzasadnieniu zaskarżonego wyroku, a które polegało na przyznaniu odsetek od odszkodowania związanego z pierwotnie zgłoszoną szkodą od dnia 22 października 2018 r. zamiast od dnia następnego. Było to konsekwencją nieprawidłowego obliczenia terminu z art. 14 ust. 1 ustawy z dnia 22 maja 2003 r. o ubezpieczeniach obowiązkowych, Ubezpieczeniowym Funduszu Gwarancyjnym i Polskim Biurze Ubezpieczycieli Komunikacyjnych (t.j. Dz. U. z 2021 r., poz. 854 ze zm.), który, zważywszy na zgłoszenie szkody dokonane w dniu 22 września 2018 r., w rzeczywistości upłynął wraz z upływem dnia 22 października 2018 r., zaś ubezpieczyciel pozostawał w opóźnieniu ze spełnieniem świadczenia dopiero od dnia następnego.

W efekcie zaskarżony wyrok Sądu meriti podlega zmianie na podstawie art. 386 § 1 k.p.c. jedynie w minimalnej części, czyli wyłącznie co do odsetek ustawowych za opóźnienie od kwoty 2.566,16 zł za okres jednego dnia; w pozostałej zaś części apelacja okazała się bezzasadna i musiała ulec oddaleniu w oparciu o art. 385 k.p.c. Dokonana modyfikacja orzeczenia wydanego w postępowaniu pierwszoinstancyjnym nie skutkuje jakąkolwiek korektą orzeczenia o kosztach tego postępowania, gdyż powód uległ tylko co do bardzo nieznacznej części swojego żądania, a taka sytuacja uzasadnia zastosowanie art. 100 zd. II k.p.c. i obciążenie pozwanego całością kosztów procesu. Z tej samej przyczyny brak jest podstaw do obciążania Ł. M. w jakiejkolwiek części obowiązkiem pokrycia kosztów postępowania apelacyjnego.