Pełny tekst orzeczenia

Wyrok z dnia 11 października 2001 r., II CKN 559/99
Okoliczność, że przedmiotem opublikowania w prasie jest wywiad nie
opatrzony komentarzem redakcyjnym, nie zwalnia wydawcy od
odpowiedzialności za naruszenie dóbr osobistych wypowiedzią osoby
udzielającej wywiadu.
Sędzia SN Tadeusz Domińczyk (przewodniczący)
Sędzia SN Mirosław Bączyk
Sędzia SN Barbara Myszka (sprawozdawca)
Sąd Najwyższy w sprawie z powództwa Andrzeja K., Zofii P.-K. i Moniki K.
przeciwko Mirosławowi K. – Wydawnictwu „W.-D.” w Ł. z udziałem interwenientów
ubocznych Michała P. i Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich – Centrum
Monitoringu Wolności Prasy w W. o naruszenie dóbr osobistych i zadośćuczynienie,
po rozpoznaniu w Izbie Cywilnej w dniu 11 października 2001 r. na rozprawie
kasacji pozwanego i interwenienta ubocznego Stowarzyszenia Dziennikarzy
Polskich – Centrum Monitoringu Wolności Prasy w W. od wyroku Sądu
Apelacyjnego w Łodzi z dnia 26 stycznia 1999 r.
oddalił obie kasacje i zasądził od pozwanego na rzecz powodów kwotę 3800
zł tytułem zwrotu kosztów postępowania kasacyjnego.
Uzasadnienie
Wyrokiem z dnia 15 maja 1998 r. Sąd Wojewódzki w Łodzi zobowiązał
Wydawnictwo „W.-D.” w Ł. do zamieszczenia na łamach tygodnika „A." w terminie
30 dni od uprawomocnienia się orzeczenia oświadczenia następującej treści:
»Przepraszamy wicemarszałka Sejmu I Kadencji adwokata Andrzeja K., jego żonę
adwokat Zofię P.-K. oraz córkę Monikę K. za rażące naruszenie ich dóbr osobistych
publikacją pt. „Gdyby było cicho” ("A." nr 33 z dnia 16 sierpnia 1992 r.), w
szczególności przez przytoczenie wypowiedzi adwokata Michała P. z W., w których
pomówił on Andrzeja K. o „ewidentne nadużycie władzy” i „doprowadzenie do
bezprawia” w związku z prowadzonym przez Prokuraturę Wojewódzką w Ł.
postępowaniem przygotowawczym w sprawie uprowadzenia i zatrzymania jego
córki, pomówił wymienionego o przekazywanie środkom masowego przekazu
fałszywych informacji i nazwał go kłamcą, pomówił małżonków K. o chęć
umieszczenia córki w szpitalu psychiatrycznym i podważał ich kwalifikacje
rodzicielskie, stwierdził – bez żadnych ku temu podstaw – że trzeba poddać
stosownym badaniom psychologiczno-psychiatrycznym „rodziców i samą Monikę”.
Wyrażamy poszkodowanym ubolewanie z powodu wyrządzonej im krzywdy”«.
Ponadto Sąd zasądził od Wydawnictwa „W.-D.” w Ł. na rzecz powoda Andrzeja K.
kwotę 5000 zł, na rzecz powódki Zofii P.-K. kwotę 3000 zł i na rzecz powódki Moniki
K. kwotę 500 zł z ustawowymi odsetkami od dnia 21 września 1995 r. oraz oddalił
dalej idące powództwo.
Wyrok ten został zaskarżony apelacją przez powoda Andrzeja K., stronę
pozwaną oraz Michała P. – interwenienta ubocznego po stronie pozwanej. Sąd
Apelacyjny w Łodzi – po rozpoznaniu sprawy na skutek wniesionych apelacji, przy
udziale drugiego interwenienta ubocznego po stronie pozwanej, Stowarzyszenia
Dziennikarzy Polskich – Centrum Monitoringu Wolności Prasy w W. – wyrokiem z
dnia 26 stycznia 1999 r. zmienił zaskarżony wyrok przez nadanie oświadczeniu
strony pozwanej następującej treści: »Przepraszamy Andrzeja K., jego żonę Zofię
P.-K. i córkę Monikę K. za naruszenie ich dóbr osobistych publikacją pt. „Gdyby
było cicho” („A.” nr 33 z dnia 16 sierpnia 1992 r.), w szczególności przez
przytoczenie wypowiedzi adwokata Michała P., w których odnosił się do kwalifikacji
rodzicielskich powodów oraz prezentował własne oceny ich życia rodzinnego, a
także nazwał powoda kłamcą. Wyrażamy poszkodowanym ubolewanie z powodu
wyrządzonej im krzywdy«. W pozostałej części Sąd apelacje oddalił. (...)
Istotne elementy stanu faktycznego przyjętego za podstawę wyroku Sądu
Apelacyjnego przedstawiały się następująco.
W 1992 r. zrodził się ostry konflikt między Andrzejem K. i Zofią P.-K. a ich
córką Moniką na tle jej kontaktów z Maciejem M. i jego rodzicami. Monika K.
uznawała Izabelę M.-G. za osobę przyjazną i autorytet moralny. Związek
emocjonalny Moniki z rodzicami uległ rozluźnieniu do tego stopnia, że bez zgody
rodziców wyjechała z Maciejem M., nie informując ich o miejscu swojego pobytu.
Andrzej K., który był wówczas wicemarszałkiem Sejmu I Kadencji i członkiem
Naczelnej Rady Politycznej Porozumienia Centrum, w wystąpieniu telewizyjnym
zaapelował o pomoc w odnalezieniu córki. Zawiadomił też Prokuraturę Wojewódzką
w Ł. o popełnieniu przestępstwa z art. 188 k.k., gdyż Monika była niepełnoletnia.
Prokuratura Wojewódzka wszczęła postępowanie przygotowawcze w sprawie
uprowadzenia i bezprawnego przetrzymywania Moniki K., w toku którego Izabela
M.-G. została zatrzymana, przeszukano jej mieszkanie oraz dom na działce
rodziny G. Obrońcą Izabeli M.-G. był adwokat Michał P., z którym utrzymywała też
kontakt listowny Monika K. Michał P. udzielił wywiadu tygodnikowi „A.”
wydawanemu przez Wydawnictwo „W.-D.” w Ł., którego właścicielem był
Mirosław K. W tygodniku tym, poczynając od dnia 26 lipca 1992 r., opublikowano
cykl materiałów prasowych na temat Moniki K. i Macieja M. Wywiad z Michałem P.
ukazał się w numerze 33 z dnia 16 sierpnia 1992 r. i opatrzony został tytułem
„Gdyby było cicho”. Materiał ten obejmował wypowiedzi Michała P. na tematy
związane z ucieczką Moniki K. z domu, stosunków rodzinnych w małżeństwie
Andrzeja i Zofii K., stosunków między nimi a córką, a także ich kwalifikacji
rodzicielskich.
W wywiadzie znalazły się m.in. następujące wypowiedzi: „Odniosę się do innej
kwestii: o ile prawdą jest, że po nieudanej próbie umieszczenia Moniki K. w szpitalu
psychiatrycznym – i to przez jej rodziców… , ... Z tego faktu płynie jeden wniosek:
oni jej po prostu nie kochają. Nie to, że jej nie rozumieją, bo o tym świadczy całe ich
postępowanie, ale że chęć odseparowania Moniki od świata leży w interesie tych
ludzi, …by rozwiązał tragiczny problem rodziny K. i Moniki. Ja też, jeżeli mogę
wyrazić tu prywatną opinię, uważam że należałoby się zastanowić nad tym, w jaki
sposób urządzić na przyszłość życie Moniki. Jej powrót do domu, w sytuacji kiedy
jej matka ocenia ją tak a nie inaczej, a równie dobrze ojciec, jest chyba niemożliwy,
…Uważam, że skoro pan mecenas K. nadużył władzy i doprowadził do takiego
bezprawia i spotkało się to z poparciem wspomnianego Klubu, to znaczy, że
Porozumienie Centrum popiera tego rodzaju metody walki i działania, …W sposób
ewidentny nadużył władzy, bowiem niewątpliwie jako marszałek Sejmu miał dostęp
do środków masowego przekazu i przekazał informacje fałszywe, a że jest kłamcą –
gdyby zaistniała tego rodzaju potrzeba – jestem w stanie udowodnić przed sądem.
Upoważniam pana do wydrukowania takiego tekstu. Jeżeli pan K. twierdzi, że nie
jest kłamcą, to ja przeprowadzę dowód prawdy w sądzie!, …Często w takich
przypadkach zarówno dziecko jak i rodzice są poddawani niezbędnym badaniom
psychologiczno-psychiatrycznym – na wniosek Sądu oczywiście. To jest klasyczna
sprawa: sąd ma zdecydować o stosunkach rodzinnych u państwa K. Zatem trzeba
poddać stosownym badaniom rodziców i samą Monikę. Są to normalne, rutynowe
czynności.,…Sprawa nie jest łatwa i prosta ze względu na znajomości, możliwości i
koneksje pana K. oraz osobiste zaangażowanie Prokuratora Wojewódzkiego w
Łodzi w tę sprawę”.
Przed udzieleniem wywiadu interwenient Michał P. nie żądał autoryzacji,
wobec czego wydawca opublikował wywiad bez uprzedniego uzgodnienia jego
treści z rozmówcą. Powód Andrzej K. nie wyraził zgody na udzielenie i
opublikowanie wywiadu w tygodniku „A.”. W prasie ukazało się wiele artykułów i
wywiadów związanych z zaginięciem Moniki K. Publikacja materiału pt. „Gdyby było
cicho” wywołała liczne nieprzychylne i przykre dla powodów komentarze. Andrzej i
Zofia K. otrzymywali listy oraz telefony z obelgami i pogróżkami. Atmosfera jaka
wytworzyła się wokół powoda uniemożliwiła mu kandydowanie w wyborach
parlamentarnych w 1993 r.; pojawiły się sugestie, że powinien zrezygnować z
funkcji wicemarszałka Sejmu. Z tych samych przyczyn powódka Zofia P.-K. utraciła
jeden z zajmowanych etatów radcy prawnego, spotykały ją złośliwości i ordynarne
zaczepki; czuła się nieustannie obserwowana. Powódka Monika K. doświadczyła
podobnych przykrości. Zmienił się wobec niej stosunek nauczycieli i kolegów.
Nieprzychylna atmosfera, jaka wytworzyła się po jej powrocie, nie pozwalała na
kontynuowanie nauki w dotychczasowej szkole. Z tej przyczyny przeniosła się do
liceum dla pracujących i tam uzyskała świadectwo dojrzałości. W związku z
wywiadem toczyło się przeciwko adwokatowi Michałowi P. postępowanie
dyscyplinarne, zakończone orzeczeniem Wyższego Sądu Dyscyplinarnego z dnia
24 czerwca 1995 r., którym Michał P. uznany został za winnego naruszenia zasad
etyki adwokackiej i godności zawodu. Przeciwko Elżbiecie C., która jako prokurator
Prokuratury Wojewódzkiej w Ł. prowadziła postępowanie przygotowawcze w
sprawie uprowadzenia Moniki K., wszczęte zostało postępowanie dyscyplinarne, a
następnie karne o przestępstwo z art. 246 § 1 k.k. Postępowanie to uległo w 1997 r.
umorzeniu ze względu na brak ustawowych znamion czynu zabronionego.
Sąd Apelacyjny, dokonując oceny prawnej stanu faktycznego sprawy, uznał za
trafne – z jednym tylko wyjątkiem – stanowisko Sądu Wojewódzkiego, że zachodzą
podstawy by stwierdzić, że Mirosław K., jako wydawca tygodnika „A.”, przez
opublikowanie materiału pt. „Gdyby było cicho” dopuścił do naruszenia dobrego
imienia powodów i godził się na to, wobec czego ponosi odpowiedzialność
przewidzianą w przepisach art. 24 § 1 k.c. w brzmieniu sprzed zmiany dokonanej
ustawą z dnia 23 sierpnia 1996 r. o zmianie ustawy – Kodeks cywilny (Dz.U. Nr
114, poz. 542) oraz art. 38 § 1 i 40 ustawy z dnia 26 stycznia 1984 r. – Prawo
prasowe (Dz.U. Nr 5, poz. 24 ze zm. – dalej „Pr.pras.”) – w brzmieniu sprzed
wejścia w życie art. 2 powołanej ustawy zmieniającej kodeks cywilny. Za
niezasadne uznał Sąd Apelacyjny jedynie żądanie powoda w części dotyczącej
usunięcia skutków postawionego mu zarzutu nadużycia władzy i doprowadzenia do
bezprawia, powód sprawował bowiem funkcję publiczną, a osoby obejmujące takie
funkcje świadomie poddają się szczególnej kontroli opinii publicznej i szersze są w
stosunku do nich ramy dopuszczalnej krytyki, co pozostaje w związku – jak
stwierdził Sąd Apelacyjny – z prawem do wolności wyrażania opinii, obejmującym
także prawo do przekazywania informacji bez ingerencji władz publicznych, o
którym mowa w art. 10 ust. 1 Konwencji z dnia 4 listopada 1950 r. o ochronie praw
człowieka i podstawowych wolności, sporządzonej w Rzymie (Dz.U. z 1993 r. Nr 61,
poz. 284 ze zm. – dalej "Konwencja"). Zarzut nadużycia władzy – zważywszy na
nadzwyczajne działania podejmowane przez powoda w sprawach prywatnych –
mieścił się, zdaniem Sądu Apelacyjnego, w granicach dopuszczalnej krytyki.
Ponieważ opinia publiczna jest wrażliwa na wszelkie przejawy nadużycia władzy,
zachodziła również potrzeba poinformowania o wyrażonej w wywiadzie ocenie
zachowania powoda w tej materii. Ocena, o której mowa, była oceną prawną
zachowania powoda wyrażoną przez profesjonalistę, wobec czego nie wymagała
weryfikacji wydawcy, dlatego Sąd Apelacyjny uznał, że nie można przypisywać
wydawcy braku szczególnej staranności przy wykorzystaniu materiału prasowego
(art. 12 ust. 1 pkt 1 Pr.pras.) i w konsekwencji w odnośnym zakresie zmienił
zaskarżony wyrok i powództwo oddalił, dokonując równocześnie zmiany tekstu
całego oświadczenia.
Inaczej ma się rzecz – jak stwierdził Sąd Apelacyjny – gdy chodzi o nazwanie
powoda kłamcą, zwłaszcza że z kontekstu wypowiedzi nie wynika, w jakiej sprawie
powód miałby kłamać. Jest to zatem ogólnik sugerujący powszechną kłamliwość
powoda, a więc zwykły epitet, który nie poddaje się weryfikacji w kategoriach
prawdy i fałszu. W takim wypadku nie zwalnia wydawcy od odpowiedzialności za
naruszenie dobrego imienia ani to, że autorem wypowiedzi był adwokat, ani to, że
publikacja miała formę wywiadu, zwłaszcza że nie była to wypowiedź „na żywo”. Nie
chroni wydawcy również art. 10 ust. 1 Konwencji, gdyż ust. 2 tego artykułu
ogranicza prawo do wolności wyrażania opinii koniecznością ochrony m.in. dobrego
imienia innych osób.
Fakt, że powód w wystąpieniu telewizyjnym zaapelował o pomoc w
odnalezieniu córki, nie upoważniał do opublikowania materiału obejmującego
wypowiedzi na temat życia rodzinnego oraz kwalifikacji rodzicielskich powoda i jego
żony, które – bez wątpienia – naruszały dobre imię powodów. Wkraczanie w sferę
życia rodzinnego, zwłaszcza w stosunki między rodzicami a dzieckiem, ze względu
na nieweryfikowalność ocen w tym przedmiocie, jest zawsze bezprawne. W
opublikowanym wywiadzie – jak podkreślił Sąd Apelacyjny – zostały natomiast
przekroczone granice rzetelnej krytyki i kultury wypowiedzi, a komentowanie życia
rodzinnego powodów nie miało związku z pełnioną przez powoda funkcją publiczną
ani nie było podyktowane uzasadnionym interesem społecznym. Konkludując, Sąd
Apelacyjny uznał w pozostałym zakresie stanowisko Sądu Wojewódzkiego zarówno
co do samej zasady odpowiedzialności wydawcy, jak i wysokości zadośćuczynienia
za doznaną krzywdę za niewadliwe, wobec czego w tej części apelacje oddalił (art.
385 k.p.c.).
Wyrok Sądu Apelacyjnego został zaskarżony kasacją strony pozwanej i
interwenienta ubocznego, Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich – Centrum
Monitoringu Wolności Prasy z siedzibą w W.
Pozwany Mirosław K., właściciel Wydawnictwa „W.-D.” w Ł., powołał się na
obydwie podstawy z art. 3931
k.p.c. i wnosił o uchylenie zaskarżonego wyroku w
części oddalającej jego apelację oraz wyroku Sądu Wojewódzkiego z dnia 15 maja
1998 r. i odrzucenie pozwu ewentualnie – o zmianę i oddalenie powództwa w
całości. (...) W ramach pierwszej podstawy kasacyjnej wskazał na naruszenie
przepisów art. 24 k.c. w związku z art. 14 ust. 6 Pr.pras. i art. 10 Konwencji przez
przyjęcie, że jego działanie było bezprawne, mimo że źródłem opublikowanej
wypowiedzi był wywiad prasowy, a także art. 40 Pr.pras. zarówno przez przyjęcie,
że jego działanie było umyślne, jak i przez nieobniżenie wysokości zasądzonego
zadośćuczynienia, pomimo uwzględnienia części zarzutów podniesionych w
apelacji. W ramach drugiej podstawy z art. 3931
k.p.c. skarżący postawił zarzut
nieważności postępowania, spowodowanej wydaniem orzeczenia przeciwko
wydawnictwu nie mającemu zdolności sądowej, co narusza przepisy art. 199 § 1 pkt
3, art. 386 § 3 w związku z art. 378 § 2 oraz art. 379 pkt 2 k.p.c.
Interwenient uboczny powołał się w kasacji na podstawę z art. 3931
pkt 1
k.p.c. i zgłosił wniosek o zmianę zaskarżonego wyroku przez oddalenie powództwa
w całości oraz zasądzenie od powodów kosztów postępowania. W ramach
powołanej podstawy kasacyjnej wskazał na naruszenie przepisów art. 12 ust. 1 pkt
1, 14 ust. 6 i 41 Pr.pras. oraz art. 10 ust. 1 i 2 Konwencji przez ich błędną
wykładnię, a także art. 14 i 54 ust. 1 Konstytucji i art. 1 oraz 6 ust. 1 Pr.pras. przez
ich niezastosowanie.
Sąd Najwyższy zważył, co następuje:
Rozważenia w pierwszej kolejności wymaga powołana przez pozwanego
podstawa kasacyjna z art. 3931
pkt 2 k.p.c., gdyż wynik tych rozważań warunkuje
potrzebę odniesienia się do pozostałych zarzutów postawionych przez skarżących.
Powołana w obydwu kasacjach podstawa z art. 3931
pkt 1 k.p.c. może bowiem
podlegać rozważeniu dopiero wtedy, gdy okaże się, że ustalenia faktyczne
stanowiące podstawę zaskarżonego wyroku zostały poczynione w sposób
niewadliwy.
Skarżący nietrafnie zarzucili, że postępowanie przed Sądami orzekającymi
jest dotknięte nieważnością spowodowaną brakiem zdolności sądowej strony
pozwanej (art. 379 pkt 2 w związku z art. 64 § 1 k.p.c.). Istotnie, Wydawnictwo „W.-
D.” w Łodzi jest jedynie nazwą, którą posługuje się pozwany Mirosław K.,
prowadzący działalność wydawniczą. Wydawcą w rozumieniu art. 8 ust. 1 Pr.pras.
był i pozostaje natomiast skarżący Mirosław K. – właściciel wydawnictwa. Skarżący
miał zarówno zdolność sądową, jak i procesową (por. art. 64 § 1 i 65 § 1 k.p.c.) i
faktycznie brał udział w procesie w charakterze strony pozwanej. Po doręczeniu
odpisu pozwu, w dniu 18 września 1995 r. udzielił pełnomocnictwa procesowego
adwokatowi Ryszardowi G., a następnie w dniu 16 listopada 1998 r. – także
adwokatowi Jackowi S., i jego status – jako strony procesu w toku całego
postępowania – nie budził wątpliwości. Tak pojmował go notabene sam skarżący,
oznaczając stronę pozwaną w pismach procesowych. Sąd Wojewódzki w wyroku z
dnia 15 maja 1998 r., a następnie również Sąd Apelacyjny w zaskarżonym wyroku,
niedokładnie oznaczył stronę pozwaną, gdyż przytoczył tylko nazwę wydawnictwa
bez wskazania imienia i nazwiska właściciela, lecz niedokładność ta została
sprostowana postanowieniem Sądu Apelacyjnego z dnia 22 kwietnia 1999 r. Wbrew
odmiennym zapatrywaniom skarżącego, w postanowieniu tym nie chodziło o
sprostowanie oczywistej omyłki w rozumieniu art. 350 § 1 k.p.c., lecz
niedokładności, o której jest także mowa w powołanym przepisie. Sprostowanie
niedokładności w trybie art. 350 k.p.c. może polegać na uściśleniu oznaczenia
strony przez wymienienie jej pełnej nazwy (por. wyrok Sądu Najwyższego z dnia 18
czerwca 1998 r., II CKN 817/97, OSNC 1999, nr 1, poz. 16). Czynność prostująca
Sądu Apelacyjnego nie kreowała nowego podmiotu procesowego, a jedynie
doprowadziła do pełnego oznaczenia w wyrokach obu Sądów strony, która
faktycznie występowała w tym charakterze w toku postępowania. Dlatego też
powołana przez skarżącego podstawa kasacyjna z art. 3931
pkt 2 k.p.c. jest
nieuzasadniona.
W tej sytuacji dla oceny trafności podnoszonego w obydwu kasacjach zarzutu
naruszenia prawa materialnego miarodajny jest stan faktyczny sprawy, będący
podstawą wydania zaskarżonego wyroku (art. 39315
k.p.c. sprzed dnia 1 lipca
2000 r.; por. art. 5 ust. 2 i 6 ustawy z dnia 24 maja 2000 r. o zmianie ustawy –
Kodeks postępowania cywilnego, ustawy o zastawie rejestrowym i rejestrze
zastawów, ustawy o kosztach sądowych w sprawach cywilnych oraz ustawy o
komornikach sądowych i egzekucji, Dz.U. Nr 48, poz. 554, a także wyrok Sądu
Najwyższego z dnia 7 marca 1997 r., II CKN 18/97, OSNC 1997, nr 8, poz. 112).
Zarzut niezastosowania przez Sąd Apelacyjny przepisów art. 14 i 54 ust. 1
Konstytucji – ze względu na miejsce, jakie Konstytucja zajmuje w hierarchii źródeł
prawa – wymaga rozważenia w pierwszej kolejności. Interwenient uboczny
przytacza ten zarzut łącznie z zarzutem niezastosowania przepisu art. 10
Konwencji, przez pominięcie przewidzianego w tym przepisie, a przysługującego
pozwanemu jako wydawcy, prawa do wolności wyrażania opinii i przekazywania
informacji. Na naruszenie art. 10 Konwencji wskazuje również pozwany,
podnosząc, że opublikowanie spornego wywiadu było wykonywaniem wynikającego
z tego przepisu prawa podmiotowego, co stanowi okoliczność wyłączającą
bezprawność działania (art. 23 i 24 k.c.). Zdaniem tego skarżącego, Sąd
Apelacyjny, dokonując wykładni powołanego art. 10, pominął orzecznictwo
Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu.
Odnosząc się do przytoczonych zarzutów trzeba zauważyć, że uszło uwagi
skarżącego, iż wskazywane przepisy Konstytucji weszły w życie po opublikowaniu
spornego wywiadu (por. art. 243 Konstytucji). Również dopiero po tym zdarzeniu
weszła w życie w stosunku do Polski Europejska Konwencja Praw Człowieka (por.
ustawa z dnia 2 października 1992 r. o ratyfikacji, Dz.U. Nr 85, poz. 427). Ponieważ
w dacie ocenianego zdarzenia, jakim było opublikowanie wywiadu pt. „Gdyby było
cicho”, obowiązywała, wynikająca z innych niż powołane w kasacji przepisów,
konstytucyjna zasada wolności słowa i druku, podnoszone przez skarżącego
interwenienta ubocznego argumenty nie zostaną pominięte w toku dalszych
rozważań. W tym wypadku zresztą naruszenie konstytucyjnej zasady niedziałania
prawa wstecz nie wywoła kolizji z innymi zasadami wynikającymi z Konstytucji.
Uwzględniając okoliczność, że Polska od dnia 26 listopada 1991 r. jest członkiem
Rady Europy i od tego momentu orzecznictwo Europejskiego Trybunału Praw
Człowieka w Strasburgu nie powinno być pomijane przy interpretacji polskiego
prawa, Sąd Najwyższy odniesie się także do orzeczeń powoływanych przez
skarżących (por. postanowienia Sądu Najwyższego z dnia 11 stycznia 1995 r., III
ARN 75/94, OSNAPUS 1995, nr 9, poz. 106 oraz z dnia 3 września 1997 r., III RN
38/97, OSNAPUS 1998, nr 4, poz. 110).
Analizując przytaczane przez skarżących argumenty, rozpocząć trzeba od
stwierdzenia, że nie zasługuje na aprobatę zapatrywanie, jakoby w przypadku
opublikowania form tzw. zwartych zamkniętych, takich jak np. wywiad, obowiązkiem
wydawcy była jedynie staranność o wierność cytatu, bezbłędne przytoczenie źródła
oraz odpowiednie zdystansowanie się do treści, aby czytelnik uzyskał informację,
czy redakcja podziela i afirmuje publikowane cudze poglądy, czy też ogranicza się –
bez zajmowania własnego ocennego stanowiska – do wiernego ich przytoczenia na
odpowiedzialność, także prawną, autora wypowiedzi. Prezentując taki pogląd,
skarżący uważają, że odpowiedzialność cywilną za naruszenie dobrego imienia i
praw innych osób ponosi w takim wypadku autor wypowiedzi, a odmienne ujęcie
zagadnienia byłoby równoznaczne z wprowadzeniem cenzury, co z kolei godziłoby
w zasadę wolności prasy.
Wywiad prasowy stanowi określoną formę pracy dziennikarskiej, niemniej jest
materiałem prasowym w rozumieniu art. 7 ust. 2 pkt 4 Pr.pras. Stosownie do art. 37
Pr.pras., do odpowiedzialności za naruszenie prawa spowodowane opublikowaniem
materiału prasowego stosuje się – jeżeli przepisy Pr.pras. nie stanowią inaczej –
zasady ogólne. Oznacza to, że do odpowiedzialności cywilnej za naruszenie
spowodowane opublikowaniem materiału prasowego stosuje się m.in. przepisy
kodeksu cywilnego. Spowodowanie opublikowania obejmuje przy tym także
niezbędne czynności związane z redagowaniem, opracowywaniem lub
przygotowywaniem materiału do druku (por. wyrok Sądu Najwyższego z dnia 23
lutego 2001 r., II CKN 587/00, OSNC 2001, nr 7-8, poz. 123). Artykuł 38 ust. 1
Pr.pras. stanowi, że odpowiedzialność cywilną za naruszenie prawa spowodowane
opublikowaniem materiału prasowego ponoszą autor, redaktor lub inna osoba,
którzy spowodowali opublikowanie tego materiału; nie wyłącza to odpowiedzialności
wydawcy. W zakresie odpowiedzialności majątkowej odpowiedzialność tych osób
jest solidarna. Z przytoczonych unormowań wynika, że skarżący błędnie pojmują
zasięg odpowiedzialności wydawcy. Zasięg ten odpowiada pozycji wydawcy,
będącego podmiotem, który faktycznie, w sposób twórczy, wpływa na charakter
czasopisma. W jego gestii pozostaje powoływanie i odwoływanie redaktora
naczelnego, który odpowiada m.in. za treść przygotowywanych przez redakcję
materiałów prasowych oraz za sprawy redakcyjne (art. 25 ust. 4 i 5 Pr.pras.). Jeśli
wolą ustawodawcy było wyłączenie odpowiedzialności wydawcy, to uczynił to w
sposób wyraźny, czego przykładem jest przepis art. 42 ust. 2 Pr.pras., dotyczący
odpowiedzialności za treść ogłoszeń i reklam.
Nie można również zgodzić się z poglądem skarżących, jakoby obowiązek
szczególnej staranności i rzetelności dziennikarskiej, wynikający z art. 12 ust. 1 pkt
1 Pr.pras. – w przypadku formy warsztatowej, jaką jest zwarty wywiad (nie
przeplatany tekstem odredakcyjnym i nie opatrzony komentarzem) – ograniczał się
do zachowania zgodności między słowami wypowiedzianymi podczas wywiadu, a
opublikowanymi oraz do bezbłędnego przytoczenia źródła. Uszło uwagi skarżących,
że kryterium szczególnej staranności i rzetelności dotyczy nie tylko etapu zbierania,
lecz także wykorzystania materiałów prasowych, a opublikowanie wywiadu jest
niewątpliwie wykorzystaniem materiału prasowego. Trzeba zgodzić się z poglądem
wyrażonym w kasacji pozwanego, że stopień staranności dziennikarza może różnić
się w zależności od wiarogodności źródła informacji i rodzaju przekazu prasowego.
Okoliczność, że zakwestionowanego przez Sąd Apelacyjny wywiadu udzielił
adwokat oraz że osoby tego zawodu cieszą się zaufaniem publicznym, nie
usprawiedliwiała obniżenia stopnia staranności dziennikarskiej w rozstrzyganej
sprawie. Wręcz przeciwnie, powodowała konieczność zachowania szczególnej
ostrożności, gdyż autor wypowiedzi występował w określonej roli procesowej „po
jednej ze stron” nie tylko ostrego konfliktu, lecz także toczącego się już
postępowania karnego. (...)
W obydwu kasacjach postawiono zarzut naruszenia przepisu art. 14 ust. 6
Pr.pras., z tym że, zdaniem interwenienta ubocznego, Sąd Apelacyjny nietrafnie
posłużył się konstrukcją tzw. zgody częściowej (wycinkowej) w obrębie tej samej
tematyki, czyli ogółu zagadnień związanych z opuszczeniem rodziców przez córkę.
Zdaniem pozwanego, Sąd Apelacyjny nie uwzględnił okoliczności, że powód sam
upublicznił swój konflikt rodzinny, nadając mu kontekst polityczny, oraz że konflikt
ten wiązał się bezpośrednio z działalnością publiczną powoda. Odnosząc się do
zarzutu naruszenia art. 14 ust. 6 Pr.pras., trzeba zauważyć, że argumenty
przytaczane dla jego uzasadnienia wykraczają poza ramy stanu faktycznego
sprawy, stanowiącego podstawę wydania zaskarżonego wyroku. Ponieważ stan ten
jest miarodajny dla oceny trafności podstawy kasacyjnej z art. 3931
pkt 1 k.p.c.,
można jedynie rozważać, czy zwrócenie się przez powoda, w wystąpieniu
telewizyjnym, z apelem o pomoc w odnalezieniu małoletniej córki jest
równoznaczne z wyrażeniem zgody na publikowanie informacji oraz danych
dotyczących prywatnej stery życia, które pozostają w jakimkolwiek związku z tym
apelem, w szczególności – na temat życia rodzinnego powoda oraz kwalifikacji
rodzicielskich powoda i jego żony. Na tak ujęte pytanie trzeba udzielić odpowiedzi
przeczącej. Prezentując odmienny punkt widzenia, interwenient uboczny dokonuje
rozszerzającej wykładni art. 14 ust. 6 Pr.pras. Wynika to także z wywodów
skarżącego, który operuje pojęciem zgody na publikowanie informacji „w obszarze
tej samej tematyki.” Odwołanie się do dyrektyw wykładni językowej prowadzi
natomiast do wniosku, że pojęcie tematyki oznacza „ogół, zasób zagadnień,
tematów” (por. Słownik języka polskiego, PWN, Warszawa 1978, t. 3, s. 491). Jest
to zatem pojęcie bardzo pojemne.
Dokonując wykładni przepisu art. 14 ust. 6 Pr.pras., trzeba mieć na względzie,
że prywatność jest wartością chronioną przez normy konstytucyjne. Ochronie
konstytucyjnej podlega także wolność prasy, wyrażania swoich poglądów oraz
pozyskiwania i rozpowszechniania informacji, w tym prawo do uzyskiwania
informacji o działalności osób pełniących funkcje publiczne. Żadne z wymienionych
praw nie ma charakteru absolutnego, wobec czego może podlegać ograniczeniom
w ramach zasady proporcjonalności. Nie ulega wątpliwości, że w odniesieniu do
osób prowadzących działalność publiczną, a do tej kategorii osób należał powód,
wkraczanie w sferę prywatności jest w szerszym zakresie usprawiedliwione niż w
stosunku do osób nie należących do tej kategorii. Poszukując odpowiednich relacji
między prawem do informacji i wolności wypowiedzi a prawem do prywatności osób
publicznych, nie można – jak czyni to skarżący – wskazywać na podejście
anglosaskie, gdyż zakres prawa do wolności wypowiedzi trzeba rozważać przy
uwzględnieniu tradycji i poczucia tolerancji w danym społeczeństwie. Prawo do
ochrony życia prywatnego powinno być co do zasady respektowane także w
stosunku do osób prowadzących działalność publiczną, a więc i w tym wypadku
ingerowanie w sferę prywatności może nastąpić wyjątkowo. Publikacja prasowa
ujawniająca dane z życia prywatnego osoby publicznej – w braku jej zgody – może
obejmować tylko fakty, które pozostają w bezpośrednim związku z prowadzoną
przez tę osobę działalnością publiczną. Związek, o którym mowa, oznacza, że
konieczna jest zależność między zachowaniem danej osoby w sferze działalności
publicznej a jej zachowaniami w sferze prywatnej. Innymi słowy, ujawnienie danej
informacji powinno służyć ochronie konkretnego, społecznie uzasadnionego
interesu. Oznacza to, że ujawnieniu podlegać powinny takie informacje z prywatnej
sfery życia, których przemilczenie byłoby dla interesu publicznego szkodliwe. Ciężar
dowodu, że opublikowane informacje dotyczące życia rodzinnego i kwalifikacji
rodzicielskich powoda miały istotne znaczenie dla opinii publicznej z przyczyn, o
których wyżej mowa, spoczywał w rozstrzyganej sprawie na pozwanym. Dowodu
takiego natomiast pozwany nie przeprowadził.
Argumenty przytoczone przez pozwanego nie przekonują o trafności zarzutu,
jakoby opublikowanie wywiadu, obejmującego jego zakwestionowaną treść, nie było
bezprawne z tej przyczyny, że stanowiło czynność podjętą w wykonaniu prawa do
informacji i wolności wypowiedzi oraz że było to działanie w ramach dozwolonej
krytyki. Trzeba zgodzić się co do zasady z przytoczonym w kasacji stanowiskiem
Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, wyrażonym w sprawie Handyside
przeciwko Wielkiej Brytanii (1976, A. 24), że swoboda wypowiedzi nie może
ograniczać się jedynie do informacji i poglądów, które są odbierane przychylnie albo
postrzegane jako nieszkodliwe lub obojętne, lecz odnosi się w równym stopniu do
takich, które obrażają, oburzają lub wprowadzają niepokój. Takie są wymogi
pluralizmu i tolerancji, bez których demokracja nie istnieje. (podobnie w sprawach:
Castells przeciwko Hiszpanii, 1992 r. czy Bobo przeciwko Hiszpanii, 2000 r.). Nie
sposób też nie podzielać poglądu Trybunału w sprawie Lingens przeciwko Austrii
(1986, A. 103), że ramy rzetelnej krytyki są szersze w stosunku do polityków i ich
działań publicznych niż wtedy, kiedy mamy do czynienia z osobami prywatnymi. Nie
oznacza to oczywiście, że polityk jest zupełnie pozbawiony prawa do ochrony
swojego dobrego imienia i może być bezkarnie znieważany. W każdej jednak takiej
sytuacji kwestia ochrony reputacji musi być rozważana w konfrontacji z wartością,
jaką dla demokratycznego społeczeństwa ma otwarta debata publiczna. (podobnie
w sprawach: Oberschlick przeciwko Austrii, 1991, A. 204, Muller przeciwko
Szwajcarii, 1988, A. 136).
Korzystając z orzecznictwa Europejskiego Trybunału Praw Człowieka trzeba
mieć na względzie, że dotyczy ono wykładni art. 10 Konwencji w świetle którego
prawo do wolności wyrażania opinii oraz do otrzymywania i przekazywania
informacji nie ma charakteru absolutnego, ponieważ podlega ograniczeniom, które
są niezbędne w demokratycznym społeczeństwie m.in. ze względu na ochronę
dobrego imienia i praw innych osób. Z tej przyczyny w orzecznictwie tym
każdorazowo podlega rozważeniu kwestia konfliktu między prawem społeczeństwa
do informacji a ochroną dobrego imienia i praw innych osób. Progiem granicznym
dla ochrony swobody wypowiedzi jest, zdaniem Trybunału, rzetelność
dziennikarska, zachowanie wymogów dobrej sztuki i etyki zawodowej, natomiast
każdorazowe wyważanie pomiędzy prawem jednostki a powodem ingerencji w
swobodę wypowiedzi wymaga odniesienia do znaczenia i rangi prawa dla człowieka
oraz rzeczywistych, a nie subiektywnych, konieczności leżących u podstaw tej
ingerencji (tak w sprawie Lithgow przeciwko Wielka Brytanii, 1986 r.).
Uwzględniając przedstawiony kierunek orzecznictwa Europejskiego Trybunału
Praw Człowieka, w rozstrzyganej sprawie trzeba również rozważyć wzajemne
relacje między prawem do informacji i wolności wypowiedzi a potrzebą
poszanowania czci i dobrego imienia, które to wartości są także objęte ochroną
konstytucyjną. W ramach zakwestionowanego przez Sąd Apelacyjny tekstu
opublikowanego wywiadu znalazło się stwierdzenie, że powód „jest kłamcą”. Trafnie
odwołał się Sąd Apelacyjny do znaczenia tego wyrazu, „kłamca”, który oznacza
„człowieka mówiący nieprawdę, kłamiącego, łgarza” (por. Słownik języka polskiego,
PWN, Warszawa 1978, t. 1, s. 937). Wbrew temu, co sugeruje skarżący nazwanie
powoda kłamcą nie może być odczytywane jako stwierdzenie, że powód powiedział
nieprawdę w odniesieniu do konkretnego zdarzenia. Przeciwnie, oznacza, jak
niewadliwie uznał Sąd Apelacyjny, powszechną kłamliwość. Nie ulega wątpliwości,
że tego rodzaju krytyka miała formę obraźliwą, godzącą w dobre imię powoda,
godność, autorytet zawodowy oraz jego pozycję jako polityka.
Pozostałe zakwestionowane przez Sąd Apelacyjny fragmenty wywiadu
stanowiły nie tylko nieusprawiedliwioną ingerencję w sferę prywatności powodów,
lecz godziły ponadto w ich dobre imię. Skarżący sam przyznał w kasacji, że był to
„ostry atak”, niemniej powołał się na potrzebę przedstawienia „sprawy bulwersującej
znaczną część opinii publicznej”. Publikowanie wypowiedzi pełnomocnika
procesowego przeciwnej strony toczącego się postępowania, który poddaje
subiektywnej analizie niezwykle delikatną materię, jaką stanowią stosunki rodzinne,
zwłaszcza konflikt między rodzicami a dojrzewającą, niepełnoletnią jeszcze córką,
wydaje kategoryczny osąd o przyczynach tego konfliktu i kwalifikacjach m.in.
wychowawczych rodziców, określa z góry zakres koniecznej ingerencji sądu
rodzinnego, zakres niezbędnego postępowania dowodowego przed tym sądem,
podważa umiejętność wychowania córki przez rodziców, a nawet ich uczucie
miłości wobec córki, i to tylko w celu przedstawienia sprawy „bulwersującej znaczną
część opinii publicznej”, nie jest właściwym środkiem do ochrony uzasadnionego
interesu społecznego lub prywatnego. Skarżący nawet w kasacji nie sprecyzował,
jaki konkretny interes miało realizować opublikowanie tego rodzaju informacji, poza
zaspokojeniem ciekawości dotyczącej osób publicznych, a często także wobec
członków ich rodzin. Realizacja takiego celu nie uchyla wynikającego z przepisu art.
24 § 1 k.c. domniemania bezprawności. Trzeba dodać, że eksponowana w kasacji
teza, stanowiąca fragment uzasadnienia orzeczenia Europejskiego Trybunału Praw
Człowieka, że swoboda wypowiedzi odnosi się w równym stopniu do poglądów,
które obrażają, oburzają lub wprowadzają niepokój, w niczym nie zmienia trafności
podjętego zaskarżonym wyrokiem rozstrzygnięcia. Przytoczone stanowisko
Trybunału dotyczyło bowiem stanu faktycznego, w którym interes publiczny
usprawiedliwiał zastosowanie tego rodzaju środków wyrazu.
W rozstrzyganej sprawie kolizja chronionych konstytucyjnie praw uzasadnia
ingerencję w wolność prasy na rzecz poszanowania prawa do dobrego imienia
powodów.
Pozbawiony racji jest również podniesiony w kasacji pozwanego zarzut obrazy
przepisu art. 40 Pr.pras. przez przyjęcie, że doszło do umyślnego naruszenia dóbr
osobistych powodów. Sąd Apelacyjny ograniczył się w tej kwestii jedynie do
zaaprobowania stanowiska Sądu Wojewódzkiego, że pozwany naruszył dobre imię
powodów, działając z zamiarem ewentualnym, a więc umyślnie. Odwołanie się do
postaci winy umyślnej jaką jest dolus eventualis oznacza przeniesienie na grunt
prawa cywilnego konstrukcji z dziedziny prawa karnego. W prawie cywilnym
natomiast – na co zwraca się uwagę w nauce prawa – nie przeprowadza się w
obrębie winy umyślnej podziału na dolus directus i dolus eventualis. Ostateczne
rozstrzygnięcie, pomimo częściowo błędnego uzasadnienia, odpowiada jednak
prawu. Z ustalonego stanu faktycznego, jak i z wywodów zawartych w uzasadnieniu
kasacji wynika, że pozwany zdawał sobie sprawę z tego, iż opublikowane przez
niego wypowiedzi interwenienta ubocznego naruszały dobre imię powodów. Innymi
słowy, miał świadomość bezprawności. Potwierdzeniem takiej oceny są jego
sugestie, że powodowie powinni skierować swoje roszczenia przeciwko
interwenientowi Michałowi P. Przekonanie skarżącego o wyłącznej
odpowiedzialności cywilnej autora wypowiedzi niczego nie zmienia, gdyż
przekonanie takie nie zwalniało skarżącego z obowiązku przewidywania skutków
wykorzystania materiału prasowego. Zachodziły zatem podstawy, by przyjąć, że
naruszenie dóbr osobistych nastąpiło z winy umyślnej.
Co się tyczy wysokości zasądzonego zadośćuczynienia za doznaną krzywdę,
to trzeba podkreślić, że zarzut zawyżenia kwoty zadośćuczynienia może być w
postępowaniu kasacyjnym skuteczny tylko wtedy, gdy zaskarżone orzeczenie w
sposób oczywisty narusza zasady ustalania tego zadośćuczynienia. W ramach
kontroli kasacyjnej bowiem nie jest możliwe wkraczanie w sferę swobodnego
uznania sędziowskiego (por. np. wyrok Sądu Najwyższego z dnia 15 września
1999 r., III CKN 339/98, OSNC 2000, nr 3, poz. 58). Skarżący nie przytoczył
argumentów, które wskazywałyby na oczywiste naruszenie zasad ustalania
zadośćuczynienia. Argumentem takim nie może być jedynie okoliczność, że Sąd
Apelacyjny zmienił wyrok Sądu Wojewódzkiego w części dotyczącej zarzutu
„nadużycia władzy” i „doprowadzenia do bezprawia”, jeśli się zważy, że rozpoznaniu
podlegała równocześnie apelacja powoda.
Z powyższych względów Sąd Najwyższy na podstawie art. 39312
k.p.c. obie
kasacje oddalił, postanawiając o kosztach postępowania kasacyjnego zgodnie z art.
98 § 1 i 3 w związku z art. 39319
i 391 k.p.c.