Pełny tekst orzeczenia

Sygn. akt III APa 27/16

WYROK

W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Dnia 7 grudnia 2016 r.

Sąd Apelacyjny w Gdańsku - III Wydział Pracy i Ubezpieczeń Społecznych

w składzie:

Przewodniczący:

SSA Michał Bober (spr.)

Sędziowie:

SSA Grażyna Czyżak

SSA Jerzy Andrzejewski

Protokolant:

sekr.sądowy Sylwia Gruba

po rozpoznaniu w dniu 7 grudnia 2016 r. w Gdańsku

sprawy J. N.

przeciwko (...) Spółce z ograniczoną odpowiedzialnością w T.

o zadośćuczynienie i przeproszenie

na skutek apelacji J. N.

od wyroku Sądu Okręgowego w Gdańsku VII Wydziału Pracy i Ubezpieczeń Społecznych z dnia 8 sierpnia 2016 r., sygn. akt VII P 37/15

1.  oddala apelację;

2.  zasądza od J. N. na rzecz (...) Spółki z ograniczoną odpowiedzialnością w T. kwotę 3.600,00 (trzy tysiące sześćset 00/100) złotych tytułem zwrotu kosztów zastępstwa procesowego za II instancję.

SSA Grażyna Czyżak SSA Michał Bober SSA Jerzy Andrzejewski

UZASADNIENIE

Powód J. N. domagał się zasądzenia od pozwanego (...) Sp. z o.o.
z siedzibą w T. kwoty 50.000 zł wraz z odsetkami od dnia 9 września 2015 roku tytułem zadośćuczynienia za doznaną krzywdę oraz zobowiązania pozwanego do przeproszenia powoda na stronie internetowej Spółki oraz na piśmie wśród załogi. Powód wskazał, iż po rozwiązaniu z nim umowy o pracę za porozumieniem stron, dyrektor logistyki J. J., pod nieobecność powoda, podała nieprawdziwe przyczyny i okoliczności rozwiązania z nim umowy o pracę, przedstawiając powoda jako nierzetelnego pracownika, przypisując mu czyny nieprawdziwe, nielicujące z zasadami godności zawodu, podważając zaufanie do powoda jako pracownika w obecności wielu osób. Pomówieniem tym naraziła go na duże trudności ze znalezieniem nowej pracy.

Pozwana Spółka wniosła o oddalenie powództwa wskazując, iż pracodawca nie zobowiązywał się do nieujawniania pracownikom przyczyn rozwiązania stosunku pracy
z powodem. Pozwany dodał, że spotkanie z pracownikami z dnia 4 września 2015 roku, wynikało z faktu, iż podlegli powodowi pracownicy byli świadomi przeprowadzanego audytu, wielokrotnego wzywania powoda na rozmowy przez audytorów, jak również zdarzenia
w postaci odebrania powodowi komputera służbowego, a władze Spółki chciały przedstawić pracownikom zwięźle przyczyny odejścia z pracy powoda, w celu uniknięcia spekulacji dotyczących zaistniałej sytuacji. Spółka zamierzała wskazać pracownikom okoliczności, które w przyszłości nie powinny mieć miejsca i wyjaśnić konieczność współpracy z audytorami.

Sąd Okręgowy Sąd Pracy i Ubezpieczeń Społecznych w Gdańsku wyrokiem z dnia
8 sierpnia 2016 roku oddalił powództwo (pkt 1) oraz zasądził od powoda na rzecz pozwanego kwotę 2.760 zł tytułem zwrotu kosztów zastępstwa procesowego (pkt 2). Swoje rozstrzygnięcie Sąd ten oparł na następujących ustaleniach faktycznych i prawnych.

J. N. był zatrudniony u pozwanego (...) Sp. z o.o. w T. w pełnym wymiarze czasu pracy od dnia 1 lutego 2002 roku, początkowo na podstawie umowy o pracę na czas określony do dnia 9 sierpnia 2002 roku, następnie na czas nieokreślony na stanowisku administratora magazynu. Na podstawie aneksu z dnia 25 stycznia 2008 roku do umowy o pracę powodowi powierzono stanowisko kierownika magazynu i transportu. Pozwana Spółka wypracowała w ramach prowadzonego przedsiębiorstwa szereg procedur, regulujących sposób wykonywania obowiązków pracowniczych, w tym Kodeks Etyczny – wymagając od pracowników lojalności, przestrzegania etyki w biznesie, co wynikało z faktu, iż pozwany jest częścią wielkiego konsorcjum, które odgórnie narzuca poszczególnym spółkom konkretnie określone standardy, ponadto Spółka zajmuje się produkcją tzw. dokumentów bezpiecznych – karty płatnicze, paszporty, legitymacje funkcjonariuszy państwowych, lekarzy, dokumenty rządowe. Złamanie konkretnych procedur stanowi potencjalne zagrożenie w sytuacji badania jej działalności w ramach audytu – bowiem uniemożliwić może prolongatę certyfikatów, które pozwalają na realizowanie zamówień z instytucji publicznych w zakresie produkcji w/w dokumentów. W zakresie procedur poszczególne działy Spółki przechodzą na bieżąco szkolenia. W ocenie pracowników pozwanego, pracodawca winien informować o przypadkach łamania procedur obowiązujących w przedsiębiorstwie – w celu zwrócenia ich uwagi
i przypomnienia obowiązku ich przestrzegania.

Powoda, jako kierownika magazynu i transportu, obowiązywało postępowanie zgodnie
z obowiązującymi procedurami i instrukcjami dotyczącymi obszaru jego działalności. Obowiązująca u pozwanego procedura zakupu ((...)) ma na celu identyfikację poszczególnych etapów procesu zakupowego materiałów produkcyjnych, części zamiennych, pozostałych materiałów i usług. Procedura ta czyni odpowiedzialnymi za jej wykonywanie
i przestrzeganie m.in. kierownika magazynu i transportu. Zgodnie z procedurą zakupu jeżeli wartość zakupu jest większa niż 1.000 euro rocznie lub roczny obrót z dostawcą jest większy niż 1.000 euro: angażowany jest dział zakupów spółki przed akceptacją (...) (zapotrzebowanie wewnętrzne zakupów); wymagane są przynajmniej 3 oferty (poza dostawcami monopolistycznymi) lub dział zakupów roześle (...); negocjacje prowadził dział zakupów
z pomocą requestora/inżyniera procesu; akceptacja (...). W sytuacji przedłożenia do działu zakupów Spółki zapotrzebowania, które nie zawierały wymaganych procedurą 3 ofert, zapotrzebowania takie były zwracane przez dział zakupów pozwanego do osoby występującej
z zapotrzebowaniem w celu uzupełnienia wymagającej ilości kontrofert. Obowiązek złożenia
w procedurze zakupowej kontrofert funkcjonuje nie tylko u pozwanego, ale także we wszystkich innych spółkach w tej grupie. Procedura zakupu była i jest stosowana w zakładzie pozwanego przez innych kierowników poszczególnych komórek. Pracownicy pozwanego mieli świadomość, iż w zakresie współpracy z kontrahentami konieczne jest przedłożenie kilku ofert, zawsze więcej niż jednej. W ramach procedury zakupowej magazynierzy pozwanego nie zajmowali się zbieraniem ofert.

Za dostarczenie odpowiedniej ilości ofert odpowiadała osoba, która wystawiała zapotrzebowanie na zakup danej usługi – w przypadku zapotrzebowania na usługę pakowania maszyn był to powód. Powód znał procedurę zakupu i w przypadku części zamówień stosował się do jej wymogów, przedkładając odpowiednią ilość kontrofert. Powód w ramach procedury zakupu usług na pakowanie maszyn dostarczał do działu zakupów oferty od mniej niż
3 oferentów (czasami tylko 1), poza tym oferty sygnowane były przez tą samą osobę, występującą w imieniu formalnie różnych podmiotów. W czasie gdy obowiązki kierownika magazynu i transportu pełnił powód oferty dotyczące pakowania od przedsiębiorstwa (...), prowadzącego działalność gospodarczą pod firmą (...) w T. dostarczał magazynier J. G.. Sytuacja taka nie miała miejsca od czasu gdy obowiązki kierownika magazynu i transportu przejął T. B..

Powód był wieloletnim i cenionym pracownikiem, z którym utrzymywano koleżeńskie stosunki zarówno jako przełożonym i podwładnym. Pracodawca doceniał jego zasługi dla Spółki jako osoby kierującej dobrym zespołem. Każdorazowo powód uzyskiwał pozytywne wyniki ocen okresowych. Otrzymywał on także premie w związku z osiąganymi wynikami pracy.

Maszyny produkowane przez pozwanego były opakowane w folię typu strecz i w takiej postaci oczekiwały w magazynie na konkretne zamówienia. W momencie nabycia maszyn, sporządzano zapotrzebowanie na zapakowanie maszyn – wystawiał je powód J. N.. W sytuacji zaistnienia zlecenia na pakowanie, powód kontaktował się z M. L. jako przedstawicielem (...) w T., który bezpośrednio wykonywał usługi pakowania – pomimo, iż w późniejszych rozmowach z audytorami powód twierdził, iż nie posiada wiedzy, skąd i w jaki sposób do pozwanego trafił taki kontrahent. O ile była taka konieczność i odbywało się przez dany podmiot pakowanie maszyny typu który nie był jeszcze przez ten podmiot pakowany – pracownik podmiotu zajmującego się pakowaniem ( (...) w T.) pojawiał się w magazynie pozwanego i dokonywał pomiaru maszyn.
Z kolei wymiary maszyn do pakowania dla Ł. H. przekazywał osobiście powód – zaś Ł. H. w rozmowie z audytorami nie chciał ujawnić, skąd znał te wymiary, zasłaniając się tajemnicą przedsiębiorstwa (ostatecznie przyznając, iż całością zamówień pozwanego zajmował się jego kolega M. L.). Powód miał świadomość, iż (...) w T. nie należy do M. L., który ma powiązania biznesowe z szeregiem przedsiębiorstw – pomimo tego, w związku z zadowoleniem z poziomu usług, powód chciał, aby to M. L. zajmował się usługami pakowania na rzecz pozwanego, niezależnie od tego, w imieniu jakiego podmiotu formalnie miał takowe usługi świadczyć. Powód zlecał pakowanie maszyn Ł. H., w którego imieniu oferty pozwanemu podpisał także M. L. – pomimo, iż w późniejszych rozmowach z audytorami twierdził, iż nie zna tego podmiotu, lub też twierdził, iż była to współpraca w jednym tylko wypadku, która nie była kontynuowana w związku
z niezadowalającym poziomem realizacji zlecenia. Pozwany współpracował także z jeszcze jednym podmiotem (D.), w imieniu którego również działał M. L..
W ramach zamówień wystosowywanych przez powoda, do pozwanego trafiały oferty niewielkich spółek, które w ramach prowadzonej przez siebie działalności nie zajmowały się usługami
z zakresu logistyki, pakowania lecz np. księgowości – co ustalili w trakcie audytu audytorzy. Zwrócili oni również uwagę na fakt, iż w 2014 i 2015 roku do pozwanego trafiały oferty podmiotów, które zgodnie z oficjalnymi rejestrami, miały zawieszoną działalność gospodarczą. W mailu z dnia 22 listopada 2011 roku powód informował innego pracownika pozwanego J. S., iż usługi w zakresie pakowania zamówienia dla francuskiego kontrahenta (...) S.A.S. zlecił Ł. H. wskazując, iż M. L. zawiesił działalność i znalazł kogoś innego.

W kwietniu i maju 2015 roku zewnętrzna firma (...) sp. z o.o. przeprowadziła audyt u pozwanego pracodawcy w zakresie pakowania maszyn. (...) obejmował dział magazynowy oraz dział zakupów pozwanego. W kontaktach z audytorami powód potwierdził fakt współpracy z (...) w T., w imieniu którego działał M. L.. W zakresie wskazania, na jakiej podstawie wytypowano do współpracy w/w podmiot powód zasłaniał się przed audytorami lukami w pamięci. W toku audytu, audytorzy uzyskali także
w rozmowie bezpośrednio od M. L. potwierdzenie, iż współpracował
z pozwanym za pośrednictwem 3 różnych podmiotów i występował pod ich firmami. Podkreślił, iż nie był on nigdy pracownikiem żadnego z tych podmiotów i to te podmioty te wystawiały faktury. Nadto wyjaśnił, iż wszelkie kontakty z pozwanym odbywał bezpośrednio z powodem. Ł. H. wskazał audytorom, że zamówienia z pozwanej Spółki proponował mu M. L., sam zaś nie kontaktował się ze Spółką i wyłącznie podpisywał dokumenty ofert. W okresie od marca 2014 roku do kwietnia 2015 roku pozwany Spółka złożyła 20 zamówień u kontrahenta (...) w T. w zakresie usług pakowania maszyn, każde o wartości kilkunastu tysięcy złotych (od 3.780 zł do 18.900 zł – najczęściej ok. 15.000 zł). Audytorzy poczynili na terenie T. i okolic ustaleń, z których wynikało, iż usługa pakowania mogła być wykonana o 20% taniej.

Powód w toku tego audytu odmówił udziału w spotkaniach w dniach 20 kwietnia, 8 maja
i 12 czerwca 2015 roku prowadzonych przez audytorów – wraz z audytorem zewnętrznym audytem zajmował się audytor wewnętrzny A. K. (pracownik spółki-matki pozwanego
z A.G. B. w A.). W kontaktach z audytorami powód unosił się emocjami, był wybuchowy. Używał sformułowań, iż w ramach audytu stosowane są wobec niego „ubeckie metody” – pomimo, iż inni pracowniczy pozwanego, biorący udział
w czynnościach związanych z audytem nie mieli w tym zakresie zastrzeżeń pod adresem zachowań audytorów – uznając je za bardzo grzeczne i profesjonalne. Obiekcje co do sposobu zwracania się audytora zewnętrznego do pracowników, z którymi pracował on w ramach audytu, miała bezpośrednia przełożona powoda J. J.. Każdy pracownik Spółki miał jednak obowiązek udzielania audytorom wszelkich wyjaśnień i informacji, a powód uchylał się od tego i udzielał błędnych informacji. W komunikację między powodem a audytorami zaangażowany został ówczesny dyrektor finansowy pozwanego A. W.. Brał on udział
z jednej strony jako przedstawiciel kierownictwa Spółki, a z drugiej jako kolega powoda. Biorąc pod uwagę negatywne nastawienie powoda oraz jego obiekcje co do sposobu działania audytora L. B., w spotkaniu tym także w gronie audytorów brała udział dodatkowa osoba – bezpośredni przełożony audytora L. B. z (...), co miało wykluczyć ewentualne personalne zastrzeżenia osób biorących w nim udział i zapewnić profesjonalny charakter spotkania. Audytorzy byli zdziwieni zachowaniem powoda, gdyż zazwyczaj w przypadku stwierdzenia nieprawidłowości w czasie audytu to przede wszystkim pracownikom podmiotu zależało na wyjaśnieniu sprawy i rozwianiu wszelkich wątpliwości audytorów. Także udział w rozmowie A. W. miał na celu umożliwienie powodowi jako pracownikowi wyjaśnienie niejasności w gronie przedstawicieli Spółki i audytorów i tym samym obronę przed dotychczasowych ustaleniami audytorów w zakresie uchybień w ramach realizacji procedury zakupu. Powód od początku spotkania odmawiał odpowiedzi na pytania audytorów, zasłaniając się brakiem pamięci albo wskazując, że nic nie powie. Wskazywał na niecelowość zadawania pytań, skoro dotyczą one kwestii, które wynikają wprost z jego służbowej korespondencji elektronicznej. Nie odbierał także telefonów od audytorów i prezentował
w stosunku do audytorów w sposób otwarty niechęć – zarówno w swoich wypowiedziach, jak
i poprzez sposób zachowania oraz gesty. Informacje udzielane przez powoda audytorom na jednym spotkaniu, po ich zestawieniu z innymi źródłami, okazywały się być niezgodne
z rzeczywistością. Powód wprowadzał audytorów w błąd, w początkowej części audytu twierdził, iż nie wie, skąd trafiały do pozwanego oferty, podpisywane przez M. L., zaś na dalszym etapie audytu przyznał, iż zbierał je jego podwładny magazynier J. G..
Z powodu braku woli współpracy i odmowy udzielania odpowiedzi powodowi odebrano w trakcie audytu służbowy laptop. Sytuacja miała miejsce w obecności innych pracowników. Przełożona J. J. wskazywała powodowi na konieczność wzięcia udziału w działaniach audytorów i współpracy z nimi.

Raport będący rezultatem audytu nie był dostępny dla pracowników – jako dokument poufny (confidential) trafił do ścisłych władz Spółki, w tym do wiceprezesa ds. kadrowych oraz m.in. do dyrektora ds. personalnych M. W.. W oparciu o raport z audytu wewnętrznego, pozwany przeprowadził we własnym zakresie audyt wewnętrzny, dokonując analizy składania ofert dotyczących zamówień na opakowania maszyn za lata 2014-2015
w kontekście wymogów i realizacji procedury zakupów. Ustalono, iż na przestrzeni lat 2014-2015 powód występował z 27 zapotrzebowaniami na usługi w zakresie pakowania i transportu maszyn, które albo nie zawierały żadnych ofert albo najczęściej zawierały wyłącznie jedną ofertę, w pojedynczych przypadkach były po 2 oferty. Poszukiwanie ofert w zakresie pakowania maszyn powód zlecał magazynierowi J. G., co nie należało do obowiązków magazyniera. W ramach spotkań wyjaśniających z powodem oraz J. G. (brały w nich udział m.in. J. J., M. W., A. W., M. B. (1)) powód przyznał się do zlecenia w/w poszukiwania ofert w zakresie pakowania maszyn J. G. – twierdził jednak, iż nie były to oferty fałszywe, mimo iż poszczególne kontroferty sygnowane były przez te same osoby (M. L. – który potwierdził autentyczność swoich podpisów), bez względu na formalne oznaczenie podmiotu, który miał ofertę składać pozwanej Spółce. J. G. w rozmowach
z przełożonymi wyższego stopnia nazwał składane przez siebie oferty „zapchajdziurami”.

W dniu 28 sierpnia 2015 roku pozwany przedstawił powodowi wyniki audytu
i w obecności M. W. oraz J. J. przedstawił treść oświadczenia o rozwiązaniu umowy o pracę z zachowaniem okresu wypowiedzenia. Przyczynami, dla których pozwana Spółka podjęła decyzję o rozwiązaniu stosunku pracy z powodem, były: naruszanie procedury zakupowej, obowiązującej w spółce, w zakresie obowiązku gromadzenia odpowiedniej liczby ofert dla zakupów materiałów lub usług nieprodukcyjnych na szczeblu lokalnym, a także przedkładania ofert na usługi nieprodukcyjne (pakowanie maszyn przed transportem) pochodzących od 2 podmiotów reprezentowanych przez tę samą osobę – a więc pozorność składanych ofert; nadużycie kompetencji poprzez niewłaściwe delegowanie zadań na podwładnego magazyniera J. G. poprzez przedkładanie przez niego ofert
w ramach procedury zakupu – co nie mieściło się w ramach jego obowiązków pracowniczych; utrudnianie wykonywania pracy przez audytorów podczas audytu przeprowadzanego
u pozwanego przez podmiot zewnętrzny przy współudziale audytora wewnętrznego – jako że powód, pomimo pewnych obiekcji m.in. J. J. wobec sposobu zwracania się audytora do pracowników, miał ze swojej strony, jak każdy pracownik spółki, obowiązek udzielania im wszelkich wyjaśnień i informacji, a uchylał się od tego i udzielał błędnych informacji. Faktycznie zawarto jednak porozumienia na mocy którego, umowa o pracę pomiędzy pozwanym a powodem została rozwiązana z dniem 3 września 2015 roku, ze wskazaniem, iż nie nastąpiło to z przyczyn leżących po stronie pracodawcy. Pracodawca zobowiązał się do zapłaty na rzecz powoda kwoty 23.700 zł w związku z niezastosowaniem wobec niego okresu wypowiedzenia i rozwiązania umowy na mocy porozumienia – dokonując w ten sposób pełnego rozliczenia wszelkich roszczeń pracowniczych wynikających ze stosunku pracy. Powodowi wypłacono też kolejną kwotę 23.700 zł jako 3-miesięcznego wynagrodzenia tytułem zaspokojenia wszelkich ewentualnych roszczeń z tytułu pracy w godzinach nadliczbowych oraz wszelkich innych ewentualnych roszczeń pracownika. Z treści powyższego porozumienia, jak również z żadnego oświadczenia władz Spółki, nie wynikało zobowiązanie się Spółki do nieujawniania pracownikom przyczyn rozwiązania stosunku pracy z powodem.

Z uwagi na długoletnią dobrą współpracę, powodowi zagwarantowano, iż informacja
o jego odejściu z przedsiębiorstwa nie zostanie przekazana pracownikom za pośrednictwem osoby trzeciej oraz pozwolono na osobiste poinformowanie pracowników o swoim odejściu
z pracy. Był to gest dobrej woli ze strony Spółki. Nie oponowano pożegnaniu się przez powoda z całym zespołem. Pożegnanie powoda z pracownikami nastąpiło w dniu 3 września 2015 roku. Wówczas oświadczył on swoim współpracownikom, iż odchodzi z pracy ponieważ otrzymał lepszą ofertę zatrudnienia, a jego obowiązki przejmie dotychczasowy zastępca T. B.. W czasie tego spotkania nie była obecna J. J. ani M. W.. W związku z zakończeniem pracy w pozwanej Spółce, powód wystosował także drogą elektroniczną oficjalną informację na ten temat.

W dniu 4 września 2015 roku o godz. 8:30 w siedzibie pozwanej Spółki w sali nr 107 miało miejsce – zaplanowane uprzednio pocztą elektroniczną – spotkanie pracowników logistyki pozwanego w sprawie zmian organizacyjnych związanych z odejściem powoda, prowadzone przez dyrektora logistyki J. J.. Brało w nim udział kilkanaście osób. Zwołanie powyższego spotkania wynikało z faktu, iż podlegli powodowi pracownicy byli świadomi przeprowadzanego audytu, wielokrotnego wzywania powoda na rozmowy przez audytorów, jak również zdarzenia w postaci odebrania mu komputera służbowego. Władze Spółki chciały osobiście i bezpośrednio przedstawić pracownikom zwięźle przyczyny odejścia z pracy powoda, w celu uniknięcia spekulacji dotyczących zaistniałej sytuacji. Spółka zamierzała wskazać pracownikom m.in. okoliczności, które w przyszłości nie powinny mieć miejsca i wyjaśnić pracownikom konieczność współpracy z audytorami. W trakcie spotkania położono nacisk na konieczność respektowania i stosowania się przez pracowników do zasad postępowania, wynikających z obowiązujących w Spółce procedur. Ani zespół powoda, ani też inni pracownicy nie byli zapoznani z wynikiem audytu. Pracownikom nie przekazano żadnych informacji na temat tego, iż Spółka planowała dokonać rozwiązania umowy o pracę
z powodem za wypowiedzeniem. W trakcie spotkania powód został przedstawiony załodze jako wieloletni pracownik, którego zaangażowanie i praca ogólnie zostały ocenione pozytywne i były doceniane przez władze Spółki. Przełożona powoda wskazywała na wieloletnią udaną współpracę, koleżeńskie stosunki z powodem jako pracownikiem i podwładnym, jak również na jego zasługi dla pracodawcy jako osoby kierującej dobrym zespołem. J. J. wyjaśniła pracownikom, iż powód nie respektował procedury zakupowej w zakresie wyłaniania kontrahentów, którzy dokonywali pakowania sprzedawanych maszyn w ten sposób, iż dopuszczał, aby zarówno jedna, jak i druga oferta pochodziły faktycznie od tej samej osoby. Ponadto delegował zadania na podwładnego magazyniera J. G. poprzez zobowiązanie go do przedkładania przez niego ofert w ramach procedury zakupu. Poza tym, utrudniał wykonywanie pracy przez audytorów podczas audytu przeprowadzanego
u pozwanego przez podmiot zewnętrzny przy współudziale audytora wewnętrznego. Przyczyny te zostały podane pracownikom wyłącznie ogólnikowo w celu i w związku
z koniecznością przypomnienia o obowiązku przestrzegania obowiązujących w Spółce procedur. W trakcie spotkania w żadnym momencie osoby prowadzące spotkanie nie wskazywały pracownikom, aby odejście powoda miało związek i wynikało ze znalezienia lepszej dla niego pracy. Samo zaś spotkanie zostało zorganizowane także w świetle faktu, iż powód podał pracownikom informację odnośnie tego, iż odchodzi ze Spółki w związku ze znalezieniem innej pracy – w związku z czym pracodawca, mając na uwadze konieczność przestrzegania procedur przez zatrudnianych pracowników, czuł się w obowiązku wyjaśnienia ogólnikowo, jakie były faktyczne powody ustania zatrudniania powoda w Spółce.

Opinia, jaką J. J. przedstawiła w imieniu władz Spółki na temat powoda podczas w/w spotkania była jednoznacznie pozytywna (osoby cenionej w załodze, zasłużonej i bardzo dobrze realizującej swoje obowiązki, rzetelnej, profesjonalnej, jak również dobrego przełożonego). W opinii J. J. całość sytuacji dotyczącej powoda stanowiła jej osobistą porażkę jako osoby, która ponadprzeciętnie pozytywnie oceniała dotychczas powoda. Pracownicy, z którymi powód współpracował, po ustaniu zatrudnienia powoda w Spółce (...) nie mieli żadnych obiekcji pod adresem przebiegu współpracy
z powodem oraz nie wskazywali, aby z jakichkolwiek powodów widzieli przeszkody do ewentualnej współpracy zawodowej z powodem w przyszłości. Nie uważali oni, aby w wyniku całej sytuacji odejścia z pracy u pozwanego stracił on w ich oczach dobre imię. Nie utracili także oni w związku z tym zaufania do powoda.

Po rozwiązaniu umowy o pracę z powodem, jego obowiązki na okres 3 miesięcy przejął dotychczasowy zastępca T. B., który następnie został i pozostaje u pozwanego zatrudniony na stanowisku kierownika magazynu i transportu. Powód po ustaniu zatrudnienia u pozwanego od dnia 17 listopada 2015 roku zatrudniony jest w (...) Sp.
z o.o. w T. – Spółce, która od wielu lat współpracowała i współpracuje z G. Sp.
z o.o. w T., dostarczając pozwanemu palety i opakowania. W I kwartale 2016 roku pozwany złożył 5 zamówień Spółce (...). Z analogicznych przyczyn jak w stosunku do powoda rozwiązano umowy o pracę z magazynierem J. G. oraz kierownikiem działu zakupów B. L., która akceptowała zamówienia składane przez powoda, a nie zawierające odpowiedniej ilości ofert.

Stan fatyczny Sąd Okręgowy ustalił na podstawie załączonych do akt sprawy dokumentów, w tym akt osobowych powoda z okresu zatrudnienia u pozwanego, z wyjątkiem wydruków – załączników nr 1 i 2 do pisma procesowego pozwanego z dnia 21 marca 2016 roku gdyż były to kserokopie bliżej nieokreślonych, opatrzonych datami, dokumentów,
z których nie wynika, poza odręcznym dopiskiem, żadne powiązanie tychże dokumentów
z wielkością zamówień pozwanego w Spółce (...). Za w pełni wiarygodne Sąd ten uznał zeznania świadków w osobach A. G. (1), K. Z. i Ł. G. (magazynierów pozwanego, których powód był bezpośrednim przełożonym), L. B. (audytora zewnętrznego), T. B. (zastępcy powoda), M. W. (dyrektora ds. personalnych), J. J. (dyrektora ds. logistyki i bezpośredniego przełożonego powoda), A. F. (kierownika ds. planowania produkcji i dostaw), K. S. (planisty dostaw, której powód był bezpośrednim przełożonym), A. K. (audytora zatrudnionego w spółce-matce) oraz A. W. (dyrektora finansowego). Świadkowie ci wyrażali się o powodzie w sposób zdecydowanie pozytywny, podkreślając jego wieloletnią pracę, zaangażowanie i osiągane dobre wyniki. Nie wykazywali oni uprzedzenia czy też niechęci do powoda.

Sąd Okręgowy częściowo uwzględnił zeznania świadka J. G. (magazyniera pozwanego) oraz powoda, uznając je za wiarygodne wyłącznie w zakresie,
w jakim korespondowały z pozostałym materiałem dowodowym. W pozostałej mierze ich zeznania pozostawały w dużej sprzeczności z uznanymi za wiarygodne zeznaniami świadków, mającymi także potwierdzenie w przedłożonych do akt sprawy dokumentach – zarówno co do przebiegu spotkania w dniu 4 września 2015 roku w siedzibie pozwanej Spółki, jak i kwestii obowiązywania procedury zakupu u pozwanego, wynikających z niej dla powoda obowiązków w zakresie ilości koniecznych do przedkładania przy każdorazowym zamówieniu na usługi transportu kontrofert, przebiegu audytu, współpracy z audytorami w trakcie audytu. Zeznania świadków w sposób jednoznaczny potwierdziły także, iż stanowisko powoda co do zarzucanych mu nieprawidłowości w toku audytu ulegało zmianie i było niekiedy sprzeczne wewnętrznie. Jako spóźnione i zbędne dla rozstrzygnięcia sprawy Sąd Okręgowy uznał wnioski dowodowe powoda zgłoszone w piśmie z dnia 16 grudnia 2015 roku, gdyż winny one znaleźć się już w pozwie, a w świetle ustalonego stanu faktycznego i tak nie wniosłyby nic do sprawy. W konsekwencji zostały one oddalone na rozprawie w dniu 25 lipca 2016 roku.

Za niezasadny Sąd ten uznał także wniosek powoda o ponowne wezwanie na rozprawę i przesłuchanie świadków A. K. oraz A. W. celem przeprowadzenia ich konfrontacji na okoliczność zarzucanych powodowi nieprawidłowości. Sąd wskazał, że pracownik sekretariatu poinformował obu pełnomocników o tym, iż rozprawa nie została odwołana a jedynie przeniesiona na późniejszą godzinę, zaś informacja o przerwie
w wokandzie do godz. 13:30 została wywieszona na drzwiach do budynku Sądu. Pełnomocnik powoda, który udał się na rozprawę, wobec uzyskania przy wejściu do budynku Sądu informacji o zamknięciu budynku, winien w zakresie własnej staranności skontaktować się
z sekretariatem wydziału i upewnić, czy faktycznie konkretna rozprawa została także odwołana – tym bardziej mając na uwadze zaplanowane przesłuchanie dwojga świadków,
w tym osoby przybywającej z zagranicy (Holandia). Ponadto, w ocenie Sądu Okręgowego, nie zaistniały żadne podstawy do dokonania konfrontacji zeznań w/w świadków. W zeznaniach tych świadków i pozostałych świadków, za wyjątkiem zeznań świadka J. G., nie było jakichkolwiek sprzeczności. Powód w swoim piśmie procesowym z dnia 6 lipca 2015 roku, poza lakonicznym określeniem zeznań w/w świadków mianem nieprawdziwych, zaniechał jakiegokolwiek uzasadnienia swojego wniosku i szerszego wskazania Sądowi na rzekome sprzeczności, które miały by czynić zasadnym dokonanie wspomnianej konfrontacji. Pełnomocnik powoda nie sformułował też wniosku o ponowne przesłuchanie w/w świadków. Co więcej zeznania świadków A. K. i A. W. nie wniosły de facto nowych okoliczności do sprawy, a jedynie potwierdziły one i uszczegółowiły stan faktyczny, który wynikał także z zeznań pozostałych świadków. Obecny na rozprawie pełnomocnik profesjonalny powoda zaniechał zgłoszenia zastrzeżenia do protokołu w trybie art. 162 k.p.c.
w zakresie oddalenia w/w wniosków dowodowych.

W ocenie Sądu Okręgowego zakres powództwa oraz okoliczności faktyczne, na jakich oparł je powód, dotyczą sytuacji stricte powiązanej ze stosunkiem pracy powoda, dlatego też Sąd ten stwierdził, że jest właściwy do rozpoznania tej sprawy. Sąd ten podkreślił, iż powód, mimo ciążącego na nim ciężaru dowodu nie zdołał udowodnić ani obiektywnego naruszenia dobra osobistego powodującego szkodę niemajątkową, ani bezprawności naruszenia, a także krzywdy oraz jej wysokości, ani także w konsekwencji związku przyczynowego pomiędzy naruszeniem dobra osobistego a wyrządzoną krzywdą. Zgromadzony w sprawie materiał dowodowy nie daje podstaw do uznania, aby na spotkaniu w siedzibie pozwanego w dniu
4 września 2015 roku doszło do wyrządzenia krzywdy powodowi wypowiedziami, jakie wówczas poczyniła J. J.. Powód nie precyzował ani nie cytował, jakie konkretnie sformułowania wypowiedziane dotyczące jego osoby stanowić miały naruszenie pracowniczych dóbr osobistych. Ani konkretnie zespół powoda, ani też inni pracownicy nie byli zapoznani z wynikiem audytu. Pracownikom nie przekazano żadnych informacji na temat tego, iż Spółka planowała dokonać rozwiązania umowy o pracę z powodem za wypowiedzeniem. Bezpośrednia przełożona powoda J. J. wyjaśniła pracownikom, iż powód nie respektował procedury zakupowej w zakresie wyłaniania kontrahentów, którzy dokonywali pakowania sprzedawanych maszyn w ten sposób, iż dopuszczał, aby zarówno jedna, jak
i druga oferta pochodziły faktycznie od tej samej osoby. Ponadto delegował zadania na podwładnego magazyniera J. G. poprzez zobowiązanie go do przedkładania przez niego ofert w ramach procedury zakupu. Poza tym, utrudniał wykonywanie pracy przez audytorów podczas audytu przeprowadzanego u pozwanego przez podmiot zewnętrzny przy współudziale audytora wewnętrznego. Były to przyczyny całkowicie zbieżne z tymi, które pracodawca przedstawił powodowi na spotkaniu w dniu 28 sierpnia 2015 roku. Przyczyny te zostały podane pracownikom wyłącznie ogólnikowo w celu i w związku z koniecznością przypomnienia o obowiązku przestrzegania obowiązujących w spółce procedur. W trakcie spotkania powód został przedstawiony załodze jako wieloletni pracownik, którego zaangażowanie i praca ogólnie zostały ocenione pozytywne i były doceniane przez władze Spółki. Przełożona powoda wskazywała na wieloletnią udaną współpracę, koleżeńskie stosunki z powodem jako pracownikiem i podwładnym, jak również na jego zasługi dla pracodawcy jako osoby kierującej dobrym zespołem. Całość sytuacji była dla Spółki niezręczna z punktu widzenia jej interesów w związku z dotychczasowym przebiegiem pracy powoda u pozwanego. Okoliczności były także trudne bezpośrednio dla J. J. jako bezpośredniej przełożonej powoda i osoby, która promowała go w strukturach Spółki. Treść informacji, która została przekazana pracownikom na spotkaniu, była przedmiotem uprzednich ustaleń kierownictwa pozwanej Spółki. W trakcie spotkania
w żadnym momencie osoby prowadzące spotkanie nie wskazywały pracownikom, aby odejście powoda miało związek i wynikało ze znalezienia lepszej dla niego pracy.

Zeznania przesłuchanych w sprawie osób pozwalają stwierdzić, iż zwołanie powyższego spotkania wynikało z faktu, iż podlegli powodowi pracownicy byli świadomi przeprowadzanego audytu, wielokrotnego wzywania powoda na rozmowy przez audytorów oraz odebrania powodowi komputera służbowego, a władze Spółki chciały osobiście przedstawić pracownikom zwięźle przyczyny odejścia z pracy powoda, w celu uniknięcia spekulacji dotyczących zaistniałej sytuacji. Spółka zamierzała wskazać pracownikom m.in. okoliczności, które w przyszłości nie powinny mieć miejsca, wyjaśnienie pracownikom konieczności współpracy z audytorami. Samo zaś spotkanie zostało zorganizowane także w świetle faktu, iż powód podał pracownikom informację odnośnie tego, iż odchodzi ze Spółki w związku ze znalezieniem innej pracy – w związku z czym pracodawca, mając na uwadze konieczność przestrzegania procedur przez zatrudnianych pracowników, czuł się w obowiązku wyjaśnienia ogólnikowo, jakie były faktyczne powody ustania zatrudniania powoda w Spółce. Wynikało to w dużej mierze z tego, iż sytuacja dotyczyła osoby powoda jako wieloletniego i cenionego pracownika, którego dotyczył zarzut m.in. cyklicznego naruszania procedur obowiązujących
w Spółce.

Stenogram ze spotkania został sporządzony przez powoda, który przepisał nagranie, które otrzymał pocztą od współpracownika, którego danych nie podał. Materiał dowodowy
(z wyjątkiem zeznań J. G.) potwierdził, iż na w/w spotkaniu nie padły żadne słowa dotyczące powoda, które uznać można było za naruszające jego dobra osobiste. Powoda nie przedstawiono pracownikom w żaden negatywny sposób, odnosząc się do konkretnych tylko potwierdzonych uchybień z jego strony. Opinia, jaką J. J. przedstawiła w imieniu władz Spółki na temat powoda była podzielana i odzwierciedlała odbiór powoda jako współpracownika i przełożonego przez w/w pracowników Spółki, i była to opinia jednoznacznie pozytywna. Pracownicy, z którymi powód współpracował, po ustaniu jego zatrudnienia w Spółce (...) nie mieli żadnych obiekcji pod adresem przebiegu współpracy z powodem oraz nie wskazywali, aby z jakichkolwiek powodów widzieli przeszkody do ewentualnej współpracy zawodowej z powodem w przyszłości. Nie uważali oni, aby w wyniku całej sytuacji odejścia z pracy u pozwanego stracił on w ich oczach dobre imię. Nie utracili także oni w związku z tym zaufania do powoda. Oznacza to, że przebieg spotkania i treść informacji przekazanych pracownikom w nie wypłynął w negatywny sposób na reputację czy odbiór powoda jako osoby oraz współpracownika. Powód nie wykazał, aby informacje udzielone pracownikom podczas w/w spotkania w jakikolwiek sposób wpłynęły na jego sytuację czy to zawodową, czy też prywatną – a więc nie można uznać, iż doszło w ramach ich przedstawienia do naruszenia regulacji art. 11 1 k.p. na szkodę powoda. Sam fakt, iż powód poczuł się subiektywnie dotknięty informacją o stwierdzonych nieprawidłowościach
w wykonywaniu przez niego pracy nie świadczy w żaden sposób o faktycznym obiektywnym naruszeniu jego dóbr osobistych – a takowemu przeczy materiał dowodowy w aktach sprawy.

Co prawda pracownicy byli zaskoczeni tym, co usłyszeli od J. J. na wspomnianym spotkaniu, jednakże zaskoczenie to wynikało z tego, że powód w sposób nie polegający na prawdzie podał współpracownikom przyczynę odejścia z pracy, wskazując, że przechodzi do innej pracy, gdy tymczasem odszedł w drodze porozumienia z pracodawcą
w związku z szeregiem dotyczących go potwierdzonych przez audyt zarzutów. Niezasadne były też twierdzenia powoda, iż ustalił on z przedstawicielami pozwanego, że nie zostaną ujawnione przyczyny jego odejścia ze Spółki, ani z treści porozumienia z dnia 28 sierpnia 2015 roku, jak również z żadnego oświadczenia władz Spółki, nie wynikało zobowiązanie się jej do nieujawniania pracownikom przyczyn rozwiązania stosunku pracy z powodem. Powód zaś nie zdołał udowodnić, aby doszło do jakichkolwiek innych ustaleń w powyższym zakresie.

Sąd Okręgowy wskazał, iż brak stwierdzenia naruszenia dóbr osobistych powoda zwalniał z konieczności oceny, czy naruszenie takie należałoby uznać za zawinione, czy też nie. Zaoferowany przez strony materiał dowodowy nie daje żadnych podstaw do ustalenia jakiegokolwiek stopnia winy pozwanego. Jako że pozwana Spółka miała wypracowany szereg procedur regulujących sposób wykonywania obowiązków pracowniczych, w tym Kodeks Etyczny – wymagając od pracowników lojalności, przestrzegania etyki w biznesie, jak też okoliczność, iż Spółka ta zajmowała się produkcją dokumentów bezpiecznych, miała ona pełne prawo do poinformowania pracowników o naruszeniach, stwierdzonych w zakresie działalności powoda jako pracownika, przede wszystkim dla zobrazowania działań, których pracownicy winni w swojej pracy unikać, uwrażliwiając jednocześnie na obowiązek dokładnego stosowania przyjętych w zakładzie pracy procedur.

Sąd Okręgowy podkreślił także, iż z obowiązującej u pozwanego procedury zakupu wynika, że za jej wykonywanie i przestrzeganie odpowiedzialny jest kierownik magazynu
i transportu. Z procedury tej wynika też, że w przypadku zakupu towarów lub usług powyżej 1.000 euro rocznie wymagane są przynajmniej 3 oferty (poza dostawcami monopolistycznymi), a w przypadku ich braku zapotrzebowania takie były zwracane przez dział zakupów do osoby występującej z zapotrzebowaniem w celu uzupełnienia wymagającej ilości kontrofert. Za dostarczenie do działu zakupów wynikającej z procedury odpowiedniej ilości ofert odpowiadała osoba, która wystawiała zapotrzebowanie na zakup danej usługi
– w przypadku zapotrzebowania na usługę pakowania maszyn był to powód. Wynikający
z treści tej procedury obowiązek składania co najmniej 3 kontrofert jest jednoznaczny
i oczywisty. Tymczasem wynik przeprowadzonego postępowania dowodowego wskazuje, iż powód w ramach procedury zakupowej nie dostarczał do działu zakupów oferty na usługi pakowania maszyn wymaganych 3 ofert, a składane kontroferty sygnowane były przez tą samą osobę, występującą w imieniu różnych podmiotów. Powód kontaktował się z M. L. jako przedstawicielem (...) w T., Ł. H. oraz przedsiębiorstwa (...). W ramach zamówień wystosowywanych przez powoda, do pozwanego trafiały oferty niewielkich spółek, które w ogóle w ramach prowadzonej przez siebie działalności nie zajmowały się usługami z zakresu logistyki, pakowania lecz np. księgowości. Ponadto w 2014 i 2015 roku do pozwanego trafiały oferty podmiotów, które miały zawieszoną działalność gospodarczą. W toku audytu, audytorzy uzyskali także w rozmowie bezpośrednio od M. L. potwierdzenie, iż współpracował z pozwanym za pośrednictwem 3 różnych podmiotów, a wszelkie kontakty z pozwanym odbywał bezpośrednio z powodem. Powód w toku audytu odmówił udziału w spotkaniach prowadzonych przez audytorów. Audytorzy byli zdziwieni zachowaniem powoda, który nie chciał z nimi współpracować, odmawiał odpowiedzi lub udzielał odpowiedzi, które następnie okazywały się nie polegać na prawdzie, co weryfikowano w oparciu o dokumenty źródłowe Spółki,
a następnie także korespondencję e-mail powoda. Pracodawca do rozmów z powodem zaangażował kolegę powoda i jego przełożonego A. W., co miało na celu umożliwienie powodowi wyjaśnienie niejasności w gronie przedstawicieli Spółki i audytorów, mimo to powód nie udzielał wymaganych informacji. Informacje udzielane przez powoda audytorom na jednym spotkaniu, po ich zestawieniu z innymi źródłami, okazywały się być niezgodne z rzeczywistością. Z powyższego wynika zatem, że powód dopuszczał się naruszeń procedury zakupu obowiązującej u pozwanego w zakresie zamawiania usług pakowania maszyn i naruszenie to miało charakter stały. W związku z wykrytymi naruszeniami rozwiązano umowę o pracę także z J. G., któremu powód zlecał pozyskiwanie ofert dotyczących pakowania maszyn, oraz z B. L., która jakie kierownik działu zakupów nie powinna była zaakceptować i skierować do realizacji jakiegokolwiek zamówienia, które nie spełniało warunków formalnych przewidzianych w procedurze zakupu.

Zdaniem Sądu Okręgowego z samego faktu, że zewnętrzny audytor żądał od powoda wydania laptopa służbowego w miejscu pracy i w obecności współpracowników powoda, nie świadczy o naruszeniu dóbr osobistych. Laptop stanowił mienie pracodawcy wyłącznie powierzone pracownikowi, a zatem Spółka jak najbardziej była uprawniona do dysponowania nim również w zakresie nakazania udostępnienia audytorowi. Inni pracowniczy pozwanego, biorący udział w czynnościach związanych z audytem nie mieli w tym zakresie zastrzeżeń pod adresem zachowań audytorów – uznając je za bardzo grzeczne i profesjonalne. Użycie w tym kontekście pojęcia „ubeckich metod” należy uznać za oczywiste nadużycie i przeinaczenie. Jedyną osobą, która w swoich zeznaniach wskazała na pewne zastrzeżenia pod adresem postępowania audytorów była J. J. (co skutkowało zaangażowaniem
w kontakty z audytorami A. W., i co świadczy o woli zapewnienia przez pracodawcę powodowi optymalnych warunków do współpracy z audytorami).

W ocenie Sądu Okręgowego zebrany w sprawie materiał dowodowy potwierdził zasadność wszystkich przesłanek, w oparciu o które pozwany pracodawca podjął decyzję
o rozwiązaniu umowy o pracę z powodem, a co następnie stanowiło przedmiot wyjaśnień przedstawionych pracownikom na spotkaniu w dniu 4 września 2015 roku. Przedstawiając powyższe przyczyny pracownikom w sposób syntetyczny, rzetelny i precyzyjny, pozwana Spółka działała w granicach prawa, przez co nie sposób jest mówić o ewentualnej bezprawności działania pozwanego.

Sąd I instancji wskazał, iż powód w żaden sposób nie wykazał zaistnienia krzywdy
w związku z ewentualnym (i nie stwierdzonym w sprawie) naruszeniem jego dóbr osobistych. Powód podnosił, iż w związku z pomówieniem przez pozwanego stał się obiektem kpin i drwin w miejscu pracy oraz poza nim, a ponadto nie mógł znaleźć pracy. Okoliczności te nie znalazły jednak potwierdzenia w zeznaniach świadków. Powód, ani w treści pozwu, ani w na rozprawie, nie wyjaśnił sposobu obliczenia kwoty dochodzonego zadośćuczynienia. Wskazał jedynie, że w obecnym miejscu pracy ( Spółka (...)) otrzymuje niższe wynagrodzenie, jak również ponosi koszty dojazdu do miejsca pracy. Powód podnosił również, iż zakłada, że po
2 latach od odejścia z pracy w pozwanej Spółce (a więc do września 2017 roku) ma nadzieję znaleźć lepiej płatną pracę lub bliżej jego miejsca zamieszkania – chociaż równocześnie stwierdził, iż takowej lepszej pracy nie szuka, chcąc być lojalnym wobec obecnego pracodawcy. Powód nie wyjaśnił, z jakiego powodu uprzednio, przed wniesieniem pozwu, domagał się od pozwanego zapłaty dwukrotnie wyższej kwoty zadośćuczynienia – tj. 100.000 zł. W ocenie Sądu Okręgowego działanie to umotywowane było chęcią uniknięcia pacanie opłaty od pozwu.

Powód znalazł zatrudnienie w Spółce (...) już w listopadzie 2015 roku, zatem niespełna po 2 miesiącach od ustania jego zatrudnienia u pozwanego. Ponadto od pracodawcy, poza kwotą 23.700 zł w związku z niezastosowaniem wobec pracownika okresu wypowiedzenia
i rozwiązania umowy na mocy porozumienia, otrzymał także dalszą kwotę 23.700 zł jako
3 miesięczne wynagrodzenie tytułem zaspokojenia wszelkich ewentualnych roszczeń z tytułu pracy w godzinach nadliczbowych oraz wszelkich innych ewentualnych roszczeń pracownika.
A zatem powód pozostawał przez pracy przez okres 2 miesięcy, tymczasem pracodawca,
z którym rozwiązał stosunek pracy za porozumieniem stron, łącznie zapłacił na jego rzecz kwotę półrocznego (sześciomiesięcznego) wynagrodzenia. Za kuriozalną Sąd ten uznał postawę powoda, który z jednej strony twierdził, iż został zmuszony do zawarcia z pozwanym porozumienia (które stanowiło zgodną formę rozwiązania stosunku zatrudnienia), w wyniku którego otrzymał sześciokrotność miesięcznego wynagrodzenia, z drugiej zaś strony zgłosił na rozprawie, iż w ten sposób pozwany pozbawił go prawa do zasiłku dla bezrobotnych w kwocie
w kwocie kilkuset złotych miesięcznie.

Zdaniem Sądu I instancji powód nie udowodnił ani obiektywnego naruszenia dobra osobistego (czci zewnętrznej, opinii, dobrego imienia, reputacji) powodującego szkodę niemajątkową, ani bezprawności naruszenia, krzywdy oraz jej wysokości, ani także związku przyczynowego pomiędzy naruszeniem dobra osobistego a wyrządzoną krzywdą.
W przedmiotowej sprawie to na powodzie spoczywał obowiązek wskazania dowodów dla stwierdzenia faktu naruszenia przez pozwanego jego dobra osobistego na spotkaniu w dniu
4 września 2015 roku, ponieważ to on z powyższego faktu wywodził skutki prawne w postaci zaistnienia ustawowych przesłanek powstania roszczeń o ochronę tego dobra z art. 24 k.c.
w związku z art. 448 k.c. w związku z art. 300 k.p.

W konsekwencji, Sąd Okręgowy za bezzasadne uznał obydwa zgłoszone w pozwie roszczenia i na podstawie w/w przepisów oddalił powództwo. O kosztach procesu Sąd ten orzekł na podstawie art. 98 k.p.c. w zw. z art. 108 § 1 k.p.c. w zw. z § 2 ust. 1 i 2 w zw. z § 3 ust. 1 w związku z § 6 pkt 5 w związku z § 12 ust. 1 pkt 3 rozporządzenia sprawie opłat za czynności adwokackie (Dz.U. 2013 roku poz. 461 z późn. zm. w brzmieniu z daty wniesienia pozwu), zasądzając od powoda na rzecz pozwanego kwotę 2.760 zł tytułem kosztów zastępstwa procesowego (2.400 zł w zw. z roszczeniem o zapłatę zadośćuczynienia, 360 zł w zw.
z roszczeniem niemajątkowym o przeproszenie).

Apelację od powyższego wyroku wywiódł powód zaskarżając go w całości i domagając się jego uchylenia, zniesienia postępowania w zakresie dotkniętym nieważnością i przekazania sprawy Sądowi I instancji do ponownego rozpoznania, przy uwzględnieniu kosztów postępowania odwoławczego. Powód podniósł zarzut nieważności postępowania przez pozbawienie go możności obrony swych praw (art. 379 pkt 5 k.p.c. w zw. z art. 45 ust. 1 Konstytucji RP) wskutek przeprowadzenia rozprawy w dniu 24 maja 2016 roku i przesłuchania na niej 2 świadków mimo odwołania rozprawy i niewpuszczenia pełnomocnika powoda, który stawił się terminowo do budynku Sądu. Powód zaznaczył, iż w rzeczywistości do kancelarii jego pełnomocnika nie dotarła żadna informacja o przesunięciu terminu rozprawy. Pełnomocnik powoda terminowo - tj. przed godz. 12:00 - stawił się w dniu rozprawy, lecz z uwagi na alarm bombowy nie został do niego wpuszczony (także powód), zaś pracownicy ochrony nie byli
w stanie udzielić żadnych informacji. Nie było przy tym widocznej na drzwiach budynku Sądu rzekomej informacji o przerwie w wokandzie - jak to błędnie ustalił Sąd I instancji.

Powód zarzucił Sądowi Okręgowemu poczynienie ustaleń faktycznych sprzecznych
z treścią zebranego materiału dowodowego. Nadto zarzucił naruszenie art. 233 § 1 k.p.c.
w zw. z art. 45 ust. 1 Konstytucji RP poprzez dowolną ocenę stenogramu spotkania z dnia
4 września 2015 roku oraz pominięcie zeznań świadków A. G. (2) i K. Z. co do negatywnego odbioru i skutków w/w spotkania, mimo trafnego uznania tych świadków za wiarygodnych. Powyższe skutkowało wadliwym przyjęciem, że na w/w spotkaniu osoby powoda nie przedstawiono pracownikom w żaden negatywny sposób i spotkanie to nie miało wśród pracowników pozwanej negatywnego odbioru. Sąd nie dostrzegł w stenogramie z w/w spotkania fragmentów pełnych pejoratywnych epitetów, obraźliwych, uderzających w dobre imię powoda. Sąd Okręgowy wadliwie też przyjął, że powód nie precyzował ani nie cytował, jakie konkretnie sformułowania wypowiedziane dotyczące jego osoby stanowić miały sporne naruszenie pracowniczych dóbr osobistych, podczas gdy powód sprecyzował i zacytował te sformułowania. Sąd I instancji w sposób dowolny i oderwany od doświadczenia życiowego oraz obowiązku równego traktowania, odmówił wiarygodności zeznań powoda oraz świadka J. G., tylko na tej podstawie, że świadkowie zaoferowani przez stronę pozwaną (pracownicy pozwanej) zeznali inaczej niż oni - co skutkowało błędnym przypisaniem powodowi zarzucanych mu zachowań, których ten się nie dopuścił.

Powód podkreślił też, że uszło uwadze Sądu, iż audyt obejmował okres ok. 8-10 lat, wobec czego powód z natury rzeczy nie pamiętał niektórych faktów. Wbrew zatem doświadczeniu życiowemu Sąd przyjął, że powód zasłaniał się niepamięcią, skoro naprawdę mógł nie pamiętać. Z niewiadomych przyczyn okoliczność ta została przez Sąd oceniona negatywnie, w ślad za przedłożonym przez pozwaną fragmentem raportu z audytu, który jako niepodpisany dokument prywatny niczego w istocie nie dowodzi, co także uszło uwadze
I instancji. Mimo że powód okoliczność braku wiarygodności raportu podnosił zarówno
w piśmie z dnia 16 grudnia 2015 roku, jak i w piśmie z dnia 17 lutego 2016 roku.

Zdaniem apelującego Sąd Okręgowy bezpodstawnie, wbrew doświadczeniu życiowemu, przypisał powodowi niewiarygodność w stosunkach z audytorami i nielogiczne dopatrzył się sprzeczności w twierdzeniach powoda o jego nieznajomości i znajomości przyczyn wypowiedzenia. Powód zaznaczył, że nie znał tych przyczyn do czasu, gdy na spotkaniu
w dniu 28 sierpnia 2015 roku, M. W., wbrew prośbie powoda, odczytała mu treść projektu wypowiedzenia.

Powód dodał, iż brak jest okoliczności świadczących o rzekomej niewiarygodności zeznań świadka J. G., wobec którego Sąd nie podał żadnych argumentów poza tym, że jego zeznania różniły się od reszty świadków. Tymczasem świadek ten wskazał, iż wszyscy byli zaskoczeni, praktycznie przestraszeni, nie wiedzieli, o co chodzi i po tym co powiedziano o powodzie na pewno nie znalazłby pracy. Świadek ten zeznał, iż audyt wyglądał praktycznie jak śledztwo. Był wielki stres, audytor był agresywny. Świadek J. G. potwierdził zarówno oczerniający charakter wystąpienia J. J., brak rzekomej wybuchowości powoda i niewłaściwe zachowanie audytorów podczas audytu, jak również oczywistą i zgodną z interesem pozwanej praktykę zbierania ofert przez wszystkich pracowników G..

Zdaniem apelującego Sąd I instancji pochopnie i bez koniecznej wnikliwości przyjął, że przygotowane przez powoda oferty pakowania maszyn pochodziły od tej samej osoby. Dokumenty tych ofert potwierdzają, że pochodzą one od odrębnych podmiotów. Są to dwie różne osoby fizyczne, wobec czego aby przygotować wspólnie ofertę musiałyby być w spółce lub w zmowie - a na to brak dowodów. Uszło także uwadze Sądu I instancji, że kwestia reprezentacji tych podmiotów jest ich wewnętrzną sprawą i jako taka nie przesądza o tym, kto był autorem ich ofert, wobec czego brak jest podstaw do wysnuwania na tej tylko podstawie wniosku o pozorności przedłożonych ofert. Sąd Okręgowy nie dostrzegł, że powód nie ponosi winy w przedstawieniu ofert, albowiem osoby decyzyjne w sprawie zamówień (Dział Zakupów
i stosowni dyrektorzy) nigdy nie składali żadnych zastrzeżeń, akceptując ten stan rzeczy. Sąd ten równie błędnie przyjął, że powód nadużył kompetencji poprzez delegowanie magazynierowi zadań polegających na przedkładaniu ofert w ramach procedury zakupu. Sąd pominął, że w celu osiągnięcia efektywnej współpracy z Działem Zakupów powód miał prawo odpowiednio zarządzać podległym mu personelem, a więc i magazynierem, który także wyraźnie został włączony w procedurę zakupu. Sąd Okręgowy pominął, że powód - osoba niewybuchowa - została przez audytorów, wskutek ich niewłaściwego zachowania (m.in. niedopuszczalnych, agresywnych komentarzy i pytań jednego z nich), został doprowadzony do stanu zdenerwowania, co tylko spotęgowało problemy z kojarzeniem niektórych faktów.

Skarżący zarzucił także niewyjaśnienie wszystkich doniosłych okoliczności wskutek naruszenia przepisów art. 207 § 6 i art. 217 § 1-3 w zw. z art. 227 k.p.c. poprzez nieuzasadnione oddalenie wniosków dowodowych zgłoszonych w piśmie procesowym z dnia 16 grudnia 2015 roku oraz wniosku dowodowego zgłoszonego w piśmie procesowym z dnia
6 lipca 2016 roku, mimo że uwzględnienie tych wniosków nie doprowadziłoby do przewlekłości postępowania - co w konsekwencji stanowiło naruszenie zasady kontradyktoryjności (art. 3 k.p.c.) i prawa strony do rzetelnego i sprawiedliwego sądu (art. 45 ust. 1 konstytucji). Zdaniem powoda Sąd Okręgowy naruszył też art. 272 w zw. z art. 304 k.p.c. poprzez nieuzasadnione przyjęcie, że brak jest podstaw do konfrontacji powoda ze świadkami A. K. i A. W., podczas gdy zeznania powoda i tych świadków znacząco różniły się od siebie.

Apelujący podniósł również zarzut naruszenie art. 448 k.c., poprzez błędne przyjęcie, że wysokość zadośćuczynienia, o którym mowa w tym przepisie, musi być uzasadniona rachunkiem matematycznym.

W odpowiedzi na apelację pozwany wniósł o jej oddalenie oraz zasądzenie kosztów procesu za drugą instancję. Pozwany odniósł się do wszystkich zarzutów podniesionych
w apelacji, szeroko argumentując swoje stanowisko i podzielając ustalenia i wnioski Sądu
I instancji.

Sąd Apelacyjny zważył co następuje:

Apelacja powoda nie zasługuje na uwzględnienie.

W pierwszym rzędzie należy się odnieść do najdalej idącego zarzutu stawianego
w apelacji, jakim jest zarzut naruszenia praw powoda do obrony swych praw wskutek przeprowadzenia rozprawy w dniu 24 maja 2016 roku i przesłuchania na niej 2 świadków mimo odwołania rozprawy i niewpuszczenia pełnomocnika powoda, który stawił się terminowo do budynku Sądu (art.379 pkt 5 k.p.c.). Zasadność tego zarzutu skutkowałaby koniecznością stwierdzenia nieważności postępowania w obrębie rozprawy przeprowadzonej w tym dniu.
W utrwalonym orzecznictwie jednolicie przyjmuje się, że pozbawienie strony możności obrony swych praw polega na tym, iż na skutek wadliwości procesowych sądu lub strony przeciwnej nie mogła ona brać i nie brała udziału w postępowaniu lub w jego istotnej części, jeżeli skutki tych wadliwości nie mogły być usunięte na następnych rozprawach przed wydaniem w danej instancji wyroku (zob. wyrok SN z dnia 10 czerwca 1974 roku, II CR 155/74; postanowienie SN z dnia 6 marca 1998 roku, III CKN 34/98; wyrok SN z dnia 13 marca 1998 roku, I CKN 561/97).

Zarzut powyższy nie znajduje żadnego uzasadnienia w niniejszej sprawie. Godzi się wskazać na daleko idącą niekonsekwencję w prezentowaniu i uzasadnianiu tego zarzutu przez profesjonalnego pełnomocnika powoda. Tak też na rozprawie w dniu 23 czerwca 2016 roku pełnomocnik powoda wyjaśnił, że został poinformowany o odwołaniu rozprawy z dnia 24 maja 2016 roku przez pracowników ochrony sądu. Dalej jednak na zwróconą przez Przewodniczącego uwagę, że informacja o zmianie godziny rozprawy została przekazana telefonicznie pracownikowi kancelarii pełnomocnika, wyjaśnił on, że pracownik jego kancelarii nie uzyskał informacji, że rozprawa się odbędzie, ale wyłącznie, że „podłożono ładunek, ale mimo to przyjechałem i na dole otrzymałem informację taką jak teraz mówię [tzn. o odroczeniu rozprawy]” (zapis na płycie CD k. 305 – min. 00:02.10). Będąc dalej wypytywany przez Przewodniczącego, pełnomocnik wyjaśnił, że sekretarka kancelarii nie powiedziała mu
o przesunięciu godziny rozpoczęcia rozprawy oraz dodaje, że w przypadku otrzymania informacji o przesunięciu godziny rozprawy „pojechałby pół godziny później” czy też „nie jechał by” i ponownie podkreślił, że pracownik kancelarii przekazał mu wyłącznie informację o tym, że podłożony został w sądzie ładunek. W apelacji pełnomocnik wywodzi natomiast, że nie otrzymał żadnej informacji ani o odwołaniu rozprawy, ani o przesunięciu jej godziny i dalej: „pracownicy ochrony nie byli w stanie udzielić żadnej informacji. Nie było przy tym widocznej na drzwiach budynku Sądu rzekomej informacji o przerwie w wokandzie…”. Już taka niekonsekwencja musi rodzić istotne wątpliwości co do podnoszonych twierdzeń. Jeszcze większe wątpliwości powstają, gdy zderzy się te twierdzenia z materiałem znajdującym się
w aktach sprawy. Znajduje się tam m.in. zarządzenie Dyrektora Sądu Okręgowego w Gdańsku z dnia 24 maja 2016 roku dotyczące zamknięcia budynku Sądu do godz. 13:30, o czym poinformowano m.in. ochronę Sądu oraz Kierownika Biura (...) (zarządzenie k. 285). W sprawie sporządzono też notatkę służbową z dnia 24 maja 2016 roku, z której wynika, że pracownik sekretariatu sądowego poinformował pracownika kancelarii pełnomocnika powoda oraz pełnomocnika pozwanego osobiście o tym, iż z uwagi na alarm bombowy rozprawa nie została odwołana, a jedynie przesunięta na godz. 13:30. Z notatki tej wynika także, że informacja o przerwie do godz. 13:30 została wywieszona na drzwiach budynku (notatka k. 286). Z powyższych dokumentów wynika, iż Sąd I instancji dochował należytej staranności i poinformował pełnomocników stron o przesunięciu godziny rozprawy. Strona powodowa nie wykazała jakiejkolwiek inicjatywy w kierunku dowodowego wykazania, iż w rzeczywistości została poinformowana przez pracownika sekretariatu sądu czy pracownika ochrony o odwołaniu rozprawy. Są to więc twierdzenia gołosłowne, zaś uwzględniając ich zmianę w apelacji - także niewiarygodne. Profesjonalny pełnomocnik zdaje sobie doskonale sprawę, że Sąd, w którym powód poszukuje ochrony prawnej jest zobowiązany do zapewnienia należytej i bezstronnej ochrony interesów obu stron postępowania,
w konsekwencji czego postawienie tak daleko idącego zarzutu musi być bardzo wnikliwie uargumentowane. Tymczasem ograniczył się on do przedstawienia niespójnych twierdzeń.

Pełnomocnik pozwanego stawił się na rozprawie w dniu 24 maja 2016 roku i nie miał żadnych wątpliwości co do godz. przedmiotowej rozprawy. Na rozprawie tej stawili się także świadkowie, co oznacza, że nie tylko zostali prawidłowo poinformowani o zmienionej godzinie rozprawy ale też nie mieli problemów by dostać się do budynku sądu. Jeśli pracownik sekretariatu wykonał telefon do obu kancelarii reprezentujących dwie strony procesu, to twierdzenie, że jednej z nich udzielił informacji prawidłowych, zaś drugiej informacji wadliwych (świadomie czy omyłkowo) jest nielogiczne i co najważniejsze – nie może pozostawać gołosłowne. Jako elementarnie sprzeczne z zasadami logiki należy uznać stwierdzenie, iż informacja uzyskana (a także przekazana pełnomocnikowi) przez pracownika kancelarii mogła dotyczyć wyłącznie tego, że „podłożono ładunek”. Informacja taka nie miałaby bowiem jakiejkolwiek wartości, z równym powodzeniem można by twierdzić, że pracownicy Sądu dzwonią do stron celem podania informacji o np. alarmie przeciwpożarowym, awarii kanalizacji, przerwie w dostawie prądu czy jakichkolwiek innych sytuacjach awaryjnych. Przekazanie takiej informacji ma sens wyłącznie wówczas, gdy idzie za nią dalsza informacja użyteczna dla strony, a więc np. o odroczeniu rozprawy czy też – jak w tym przypadku –
o przesunięciu godziny rozpoczęcia rozprawy. Tylko więc informacja posiadająca taką wartość pociągała za sobą konieczność jej przekazania pełnomocnikowi powoda. Skoro więc pracownik sekretariatu kancelarii dzwonił do pełnomocnika (co przyznaje na rozprawie), to logicznym jest, że dzwonił celem przekazania informacji o przesunięciu godziny rozprawy tudzież (jeśli został wprowadzony w błąd lub źle zrozumiał pracownika Sądu) o odroczeniu rozprawy z uwagi na alarm bombowy. W drugim jednak przypadku jakikolwiek logiczny sens traciło udanie się pełnomocnika powoda do budynku sądu.

Przyjmując zaś wersję prezentowaną w apelacji, tj. że pełnomocnik w ogóle nie otrzymał informacji o odwołaniu rozprawy, to w sytuacji gdy drzwi do budynku sądu były zamknięte zachowanie elementarnej staranności wymagało, by skontaktować się z sekretariatem wydziału i upewnić, czy konkretna rozprawa została odwołana lub też skontaktować się
z własną kancelarią i ustalić czy w związku z zaistniałą sytuacją wystosowana została przez Sąd jakaś informacja na temat rozprawy zaplanowanej tego dnia, zwłaszcza że (jak wskazuje w apelacji) „pracownicy ochrony nie byli w stanie udzielić żadnych informacji”. O ile więc ta wersja (o braku informacji o odwołaniu rozprawy) jest obecnie przedstawianą, pełnomocnik winien nie tylko wyjaśnić, dlaczego aktualnie przedstawia odmienne twierdzenia niż na rozprawie, ale też dlaczego zaniechał wykonania którejkolwiek z opisanych powyżej czynności. Ponadto powinien on wyjaśnić dlaczego nie podjął nawet próby wyjaśnienia czy posiedzenie odbyło się, czy przesłuchano świadków, czy też, że ewentualnie zostało ono przełożone na inny termin. Dodać przy tym trzeba, że skoro z notatki służbowej z dnia 24 maja 2016 roku wynika, że w chwili skontaktowania się z pracownikiem kancelarii pełnomocnika powoda, pełnomocnik był w drodze do Sądu. Jest rzeczą niewymagającą wyjaśnienia, że prawidłowe wykonywanie profesjonalnej obsługi w zakresie zastępstwa procesowego wymaga takiej organizacji pracy swego biura, by zapewnić właściwe i terminowe pozyskiwanie informacji koniecznych z perspektywy właściwej reprezentacji klienta i zabezpieczenia jego praw. Gdyby nawet pracownik kancelarii nie miał możliwości skontaktowania się
z pełnomocnikiem, powinien on skontaktować się z sekretariatem Sądu celem poinformowania, że kontakt z pełnomocnikiem okazał się niemożliwy. Gdyby pracownik kancelarii pełnomocnika powoda tego nie uczynił to odpowiedzialność za jego zachowanie ponosi właśnie pełnomocnik powoda. Oczywiście są to z natury rzeczy rozważania hipotetyczne, ustalenie rzeczywistego przepływu informacji w dniu rozprawy jest praktycznie niemożliwe
w sytuacji, gdy pełnomocnik prezentuje labilne stanowiska oraz nie inicjuje żadnych czynności zmierzających do wykazania braku winy własnej w zaniedbaniu (w tym także winy swego pracownika) ograniczając się wyłącznie do bezrefleksyjnego podniesienia zarzutu nieważności postępowania z uwagi na naruszenie prawa swego klienta do obrony. Dla porządku więc wystarczy wskazać, że Sąd Apelacyjny nie miał żadnych wątpliwości co do tego, że prawidłowa informacja wyszła z Sądu, natomiast jej niewłaściwe wykorzystanie nie może skutkować przyjęciem, że procedowanie na rozprawie w dniu 24 maja 2016 roku dotknięte było jakąkolwiek wadą. Skoro bowiem niestawiennictwo pełnomocnika powoda na rozprawie
w dniu 24 maja 2016 roku nie wynikało z uchybień Sądu I instancji, tym samym brak jest podstaw do stwierdzenia nieważności postępowania w tym zakresie.

Brak jest natomiast podstaw do kwestionowania dalszych twierdzeń pełnomocnika
o poinformowaniu powoda o odwołaniu rozprawy, te twierdzenia prezentowane są konsekwentnie zarówno przez powoda jak i jego pełnomocnika. Jeśli jednak powód został wprowadzony w błąd, to wyłącznie skutkiem braku należytej organizacji pracy po stronie swego pełnomocnika a nie w związku z jakimikolwiek uchybieniami Sądu Okręgowego.

Podkreślić natomiast trzeba, że również pomimo braku stawiennictwa powoda i jego pełnomocnika na w/w rozprawie, strona powodowa nie została pozbawiona możliwości obrony swych praw w dalszym przebiegu postępowania. Sąd wykazał w tym zakresie staranność bardzo daleko idącą, o czym świadczy zarówno protokół rozprawy w dniu 23 czerwca 2016 roku jak też wszystkie dalsze czynności Sądu. Właściwa aktywność procesowa umożliwiłaby powodowi odniesienie się do przeprowadzonych dowodów, tymczasem trudno jest uznać za taką aktywność ograniczenie się do ogólnikowego pisma z dnia 6 lipca 2016 roku (k. 314), gdzie nie podniesiono żadnych takich zarzutów, które wskazywałyby na konieczność powtórzenia czynności Sądu. O ile natomiast ranga zarzutów wymagałaby powtórzenia czynności dowodowych, zapewne nic by nie stało na przeszkodzie, by te czynności częściowo lub całkowicie powtórzyć. Godzi się też wskazać, że pełnomocnikowi powoda doręczono odpis protokołu rozprawy z dnia 24 maja 2016 roku, umożliwiając mu tym samym ustosunkowanie się do zeznań świadków złożonych na tej rozprawie. Mimo to strona powodowa nie wskazała w jakim zakresie nie zgadza się z zeznaniami tych świadków i dlaczego, a wnosząc
o przeprowadzenie konfrontacji tych świadków z powodem nie uzasadniła tego wniosku
w należyty sposób. Pełnomocnik powoda nie wskazał dlaczego przesłuchani świadkowie powinni być konfrontowani, jakie ewentualne dodatkowe okoliczności miałyby być wyjaśnione. Powód nie wykazał więc, by konieczne było konfrontowanie świadków z powodem. Powód, zapoznawszy się z treścią zeznań tych świadków, mógł się do nich szczegółowo odnieść na piśmie, mógł też zgłosić wniosek o dodatkowe przesłuchanie go w charakterze strony celem wyjaśnienia okoliczności ujawnionych po przesłuchaniu tych świadków, czego jednak nie uczynił. Pełnomocnik powoda ani we wskazanym piśmie ani też w oświadczeniach złożonych na ostatniej rozprawie w dniu 25 lipca 2016 roku nie wskazał żadnych okoliczności, które wywoływałyby potrzebę przeprowadzenia takiej konfrontacji. W mowie końcowej wygłoszonej przed zamknięciem rozprawy pełnomocnik przedstawił obszerny wywód stanowiący rekapitulację dotychczas prezentowanych twierdzeń i rozważań odnosząc się do zebranych dowodów w tym zeznań świadków przesłuchanych na rozprawie w dniu 24 maja 2016 roku, co stanowi w istocie również esencję zarzutów apelacyjnych. „Pytania” jakie zdaniem pełnomocnika powoda należało zadać świadkom przesłuchanym w dniu 24 maja 2016 roku stanowią w istocie polemiczne stanowisko wobec zeznań świadków. Pozostałe zaś wywody stanowiły wyłącznie polemikę z zebranymi w sprawie dowodami i twierdzeniami przeciwnika procesowego w znacznej mierze oparte na negowaniu zarzutów, jakie pozwany uznał za uchybienia w pracy powoda mogące skutkować wypowiedzeniem umowy oraz okoliczności jakie doprowadziły do rozwiązania umowy stron w tym na tle szczegółowej analizy treści prezentowanych przez J. J. na spotkaniu z pracownikami w dniu
4 września 2015 roku. Przy tej okazji godzi się wskazać, że pełnomocnik powoda pismem
z dnia 27 czerwca 2016 roku (k. 311) zasygnalizował prośbę zmiany terminu ostatniej rozprawy wyznaczonej na dzień 25 lipca 2016 roku informując o zagranicznym wyjeździe powoda (przy czym zawiadomienie o terminie tej rozprawy zostało zakomunikowane stronom na poprzedniej rozprawie w dniu 23 czerwca 2016 roku). W kolejnym zaś - wzmiankowanym wyżej - piśmie ograniczył się wyłącznie do wniosku o przesłuchanie powoda i świadków słuchanych na rozprawie w dniu 24 maja 2016 roku celem ich konfrontacji, uzasadniając to wyłącznie potrzebą odniesienia się do „nieprawdziwych zeznań świadków”, co równie ogólnikowo opisał na rozprawie w dniu 25 lipca 2016 roku. Zaznaczyć przy tym trzeba, że przeprowadzenie konfrontacji nie może wynikać tylko z faktu, że jeden ze świadków zeznał
w sposób odmienny niż strona procesu. W takiej bowiem sytuacji konieczne byłoby przeprowadzenie konfrontacji w każdym wypadku, gdy ujawnią się sprzeczności w zeznaniach świadków, czy zeznaniach świadków i stron, co jest oczywiście co do zasady zbędne, gdyż sąd z reguły bez konfrontowania potrafi ocenić wiarygodność zeznań świadka czy strony.
W niniejszej sprawie nieprzeprowadzenie konfrontacji świadków A. K. i A. W. z powodem nie stanowiło uchybienia procesowego, które w konsekwencji wcześniejszej niestawiennictwa pełnomocnika powoda i powoda na rozprawie w dniu 24 maja 2016 roku, uniemożliwiłoby powodowi obronę jego praw.

Wystarczyła więc większa aktywność procesowa, by mimo nieobecności na rozprawie
w dniu 24 maja 2016 roku zachować wszelkie możliwości procesowe w zakresie zakwestionowania dowodu. W konsekwencji braku podstaw do uznania, że strony nie były prawidłowo zawiadomione o terminie rozprawy w dniu 24. Maja 2016 oku oraz, że miały zachowaną pełną możliwość odniesienia się do przeprowadzonych w tym dniu dowodów, uznać należało, że nie doszło do uchybień procedury, które prowadziłyby do nieważności postępowania w niniejszej sprawie. To zaś w jakim zakresie strona skorzystała z możliwości wzruszenia dowodu z zeznań świadków przesłuchanych w dniu 24 maja 2016 roku, pozostaje w gestii tej strony.

Z przyczyn podanych powyżej za niezasadny należy też uznać zarzut naruszenia art. 272 w zw. z art. 304 k.p.c. poprzez bezpodstawne przyjęcie przez Sąd I instancji braku podstaw do przeprowadzenia konfrontacji świadków A. K. i A. W. z powodem. Zarządzenie konfrontacji na podstawie art. 272 k.p.c. jest prawem, a nie obowiązkiem sądu. Zdaniem Sądu Apelacyjnego zebrany w sprawie materiał dowodowy był wystarczający do rozstrzygnięcia sprawy i w pełni możliwa była ocena poszczególnych dowodów bez konieczności ich dalszego konfrontowania. Jak już to wskazano wyżej, pełnomocnik powoda przez blisko miesiąc od przeprowadzenia rozprawy z dnia 24 maja 2016 roku nie zainteresował się jej przebiegiem i nie przeglądał nawet akt sprawy. Powód po doręczeniu odpisu protokołu rozprawy i nagrania CD rozprawy mógł w każdej chwili ustosunkować się do treści tych zeznań. W istocie wobec nieobecności powoda na ostatniej rozprawie zrobił to jego pełnomocnik w sposób i w zakresie zaprezentowanym powyżej. Wobec powyższego nietrafny był też zarzut powoda dotyczący naruszenia art. 207 § 6 i art. 217 § 1-3 w zw. z art. 277 k.p.c. poprzez oddalenie wniosku tego wniosku dowodowego.

Nietrafny jest także zarzut powoda odnośnie bezpodstawnego oddalenia przez Sąd Okręgowy jego wniosków dowodowych zgłoszonych w piśmie procesowym z dnia 16 grudnia 2015 roku. Po pierwsze, jedynie dla przypomnienia należy wskazać, iż stosownie do art. 227 k.p.c. przedmiotem dowodu są fakty mające dla rozstrzygnięcia sprawy istotne znaczenie, na co zresztą słusznie zwrócił uwagę Sąd I instancji oddalając w/w wnioski dowodowe powoda. Sens przeprowadzania dowodów zawnioskowanych w w/w piśmie można byłoby rozważać wówczas, gdyby powód zdołał wykazać, że pracodawca faktycznie naruszył jego dobra osobiste i uczynił to w sposób bezprawny. Skoro jednak powód nie udowodnił powyższych okoliczności o czym będzie mowa w dalszej części uzasadnienia - to dowody te były niewątpliwie zbędne. Po drugie, ewentualne przeprowadzenie omawianych dowodów wymagałoby uznania, że nie zostały one złożone zbyt późno. Sąd Okręgowy trafnie stwierdził, że skoro powód już w pozwie twierdził, że wskutek naruszenia jego dóbr osobistych przez pracodawcę nie mógł znaleźć pracy, to wszelkie wnioski w tym zakresie winien zamieścić już w pozwie. W pozwie powinny być więc zawarte zarówno twierdzenia i dowody pozwalające na stwierdzenie naruszenia konkretnego dobra osobistego powoda ale także twierdzenia
i dowody potwierdzające rozmiar skutków tego naruszenia a więc krzywdy jaką powód miał ponieść. Po trzecie, skuteczne podniesienie niniejszego zarzutu wymagało uprzedniego złożenia stosowanych zastrzeżeń w trybie art. 162 k.p.c. Skutkiem niepodniesienia przez stronę zarzutu naruszenia przepisów postępowania w sposób określony w tym przepisie jest bezpowrotna utrata możliwości powoływania się na ten zarzut w dalszym toku postępowania, w tym także w postępowaniu apelacyjnym i kasacyjnym.

Sąd Apelacyjny nie dostrzega też naruszenia art. 245 k.p.c. poprzez uwzględnienie przez Sąd I instancji fragmentu raportu z audytu i włączenie go w poczet materiału dowodowego. Po pierwsze, wskazać należy że w postępowaniu cywilnym dowodem może być wszystko, w tym także nieopatrzone podpisem czy datą pismo. Kwestia czy takie pismo posiada walor dokumentu prywatnego czy nie, jest kwestią drugorzędną z perspektywy możliwości uwzględnienia takiego pisma jako dowodu w sprawie. Niemniej jednak załączony do akt sprawy fragment raportu został potwierdzony przez świadków jako wiarygodny. Po drugie, podniesienie tego zarzutu dziwić może w kontekście stanowiska powoda, który sam złożył niepodpisany stenogram ze spotkania z dnia 4 września 2015 roku i nie miał wątpliwości co do możliwości uznania go za dowód w sprawie. Podnoszone więc obiekcje do wydruku części raportu z audytu jawią się jako daleko idąca niekonsekwencja tym bardziej w sytuacji, gdy treść raportu potwierdza szereg innych dokumentów i zeznania świadków.

W ocenie Sąd Apelacyjnego, Sąd Okręgowy dokonał właściwych ustaleń stanu faktycznego w zakresie elementów istotnych dla rozstrzygnięcia. Sąd ten przywołał też właściwe przepisy prawa materialnego, dlatego nie ma potrzeby ich ponownego przytaczania w niniejszym uzasadnieniu. Sąd Okręgowy, zgromadzony materiał dowodowy ocenił zgodnie
z zasadami logiki i doświadczenia życiowego. Sąd I instancji prawidłowo nie dał wiary zeznaniom świadka J. G. oraz powoda w zakresie, w jakim ich twierdzenia nie znajdowały oparcia w pozostałym materiale dowodowym, który był spójny, wzajemnie się uzupełniał i prowadził do logicznych wniosków. Powód wychodzi z założenia, że to jego zeznania oraz zeznania w/w świadka winny stanowić podstawę rozstrzygnięcia, podczas gdy zdecydowana większość wiarygodnego materiału dowodowego prowadzi do zgoła odmiennych wniosków. To właśnie prezentowane przez powoda stanowisko w przedmiocie oceny dowodów kłóciłoby się z zasadami wynikającymi z art. 233 § 1 k.p.c. Przypomnieć bowiem trzeba, że zgodnie z art. 233 § 1 k.p.c. sąd ocenia wiarygodność i moc dowodów według własnego przekonania, na podstawie wszechstronnego rozważenia zebranego materiału. Taka ocena dokonywana jest na podstawie przekonań sądu, jego wiedzy
i posiadanego doświadczenia życiowego, a ponadto powinna uwzględniać wymagania prawa procesowego oraz reguły logicznego myślenia, według których Sąd w sposób bezstronny, racjonalny i wszechstronny rozważa materiał dowodowy jako całość, dokonuje wyboru określonych środków dowodowych i – ważąc ich moc oraz wiarygodność – odnosi je do pozostałego materiału dowodowego (por. wyrok Sądu Najwyższego z dnia 10 czerwca 1999 roku, sygn. akt II UKN 685/98, LEX nr 41437). Nie ulega więc wątpliwości, iż przy rozstrzyganiu o żądaniu pozwu sąd winien dokonać kompleksowej oceny wszystkich dowodów. Dokonana przez Sąd I instancji ocena dowodów nie narusza w/w reguł, zwłaszcza że stanowisko powoda w wielu kwestiach było niespójne lub też kłóciło się z zasadami logiki i doświadczenia życiowego, co dodatkowo podważało jego wiarygodność, a o czym będzie mowa w dalszych fragmentach uzasadnienia. Co więcej powód niezasadnie wywodził też, że z jego zeznań, zeznań świadka J. G. i innych niektórych świadków (byłych współpracowników) wynika, że pozwany wadliwie przypisywał mu czyny, których w rzeczywistości nie popełnił i że tym samym naruszył jego dobra osobiste.

Należy przy tym zaznaczyć, iż Sąd Okręgowy nie pominął zeznań świadka A. G. (2) i świadka K. Z.. Przeciwnie, zeznania te uwzględnił w całości, uznając jedynie, że na ich podstawie nie można uznać, że doszło do naruszenia dóbr osobistych powoda, co
w ocenie Sądu Apelacyjnego było wnioskiem trafnym, gdyż ujawnione przez pracodawcę okoliczności były prawdziwe i ani nie poniżały, ani nie ośmieszały, ani też nie znieważały powoda.

W kontekście ochrony dóbr osobistych należy przywołać art. 30 Konstytucji RP zgodnie, z którym przyrodzona i niezbywalna godność człowieka stanowi źródło wolności i praw człowieka i obywatela. Jest ona nienaruszalna, a jej poszanowanie i ochrona jest obowiązkiem władz publicznych. Powyższe stanowisko uzupełnić należy o wskazanie przepisu art. 47 Konstytucji RP, zgodnie z którym każdy ma prawo do ochrony prawnej życia prywatnego, rodzinnego, czci i dobrego imienia oraz do decydowania o swoim życiu osobistym.

Realizacja postanowień art. 30 i 47 Konstytucji RP, gdy chodzi o cywilnoprawną ochronę czci, zawarta jest w art. 24 i 448 k.c. (por. wyrok SN z dnia 30 października 2002 roku, V CKN 1456/00, LEX nr 57237). W przypadku gdy chodzi o naruszenie dóbr osobistych pracownika na mocy art. 300 k.p. zastosowanie znajdują te same przepisy. W myśl art. 11 1 k.p. pracodawca powinien szanować godność i inne dobra osobiste pracownika, a obowiązek ten podniesiony został przez ustawodawcę do rangi jednej z podstawowych zasad prawa pracy. Cytowany przepis nie definiuje pojęcia dóbr osobistych. Nie czyni tego również art. 23 k.c., jednakże zawiera on przykładowy katalog owych dóbr, do których należy w szczególności zdrowie, wolność, cześć, swoboda sumienia, nazwisko lub pseudonim, wizerunek, tajemnica korespondencji, nietykalność mieszkania, twórczość naukowa, artystyczna, wynalazcza
i racjonalizatorska.

Dla powstania roszczeń określonych w art. 24 § 1 k.c. niezbędne jest ustalenie dobra osobistego podlegającego ochronie, o którym mowa w art. 23 k.c. oraz jego naruszenia a także bezprawności działania sprawcy, przy czym w sferze dowodowej powoda obciąża ciężar wskazania naruszonego lub zagrożonego dobra oraz zdarzenia naruszającego to dobro, pozwanego zaś ciężar wykazania braku bezprawności swego zachowania (por. wyrok SN z dnia 17 czerwca 2004 roku, V CK 609/03, LEX nr 109404). Dodać również trzeba, że umiejscowienie art. 448 k.c. (przepisu regulującego majątkową ochronę dóbr osobistych) w rozdziale dotyczącym czynów niedozwolonych skutkuje tym, że sprawcą naruszenia dobra osobistego jest osoba, co do której odpowiedzialność deliktowa wynika z zasady winy. Dlatego też dla możności przyznania zadośćuczynienia z art. 448 k.c. koniecznym jest przypisanie sprawcy naruszenia dobra osobistego winy (por. wyrok SN z 6 kwietnia 2011 roku, I CSK 475/10). Gdyby ustawodawca chciał, aby majątkowa ochrona dóbr osobistych zależała wyłącznie od bezprawności naruszenia dobra osobistego, to niewątpliwie umieściłby tę instytucję w obrębie art. 24 k.c. Tymczasem w art. 24 k.c. znajduje się odesłanie do "zasad przewidzianych
w kodeksie". Tak więc bez wątpienia tylko zawinione działanie sprawcy naruszenia dobra osobistego uzasadnia odpowiedzialność z art. 448 k.c. Obowiązujące prawo nie chroni przed każdym, jakimkolwiek naruszeniem dóbr osobistych. Z tego powodu każdą wypowiedź, co do której podnoszony jest zarzut naruszenia dóbr osobistych należy badać w kontekście sytuacyjnym.

Naruszenie dobrego imienia polega na pomawianiu człowieka o takie postępowania lub właściwości, które mogą go poniżyć w opinii publicznej albo narazić na utratę zaufania potrzebnego do zajmowania danego stanowiska bądź wykonywania zawodu, czy rodzaju działalności. Natomiast do naruszenia godności prowadzi zniewaga (por. A.Szpunar: Ochrona dóbr osobistych, Warszawa 1979, s.104). Funkcjonujące w literaturze definicje godności pracowniczej utożsamiają ją raczej z czcią wewnętrzną, choć nie rozgraniczają całkowicie od czci zewnętrznej. Zdaniem autorów, w świadomości pracownika wytwarzają się szczególnego rodzaju wartości, nierozłącznie związane z pracą. Dotyczą one przede wszystkim oceny siebie jako pracownika, dokonywanej przez innych ludzi w procesie pracy. Oceny te są weryfikowane i obiektywizowane w życiu społecznym, ulegając utrwaleniu w świadomości jednostki.
I właśnie ten zespół wartości wytworzonych na podstawie wskazanych procesów ocennych, składających się na sferę życia psychicznego jednostki w związku z jej uczestnictwem
w stosunku pracy, można uznać za godność pracowniczą (por. J.A. Piszczek: Cywilnoprawna ochrona godności pracowniczej, Toruń 1981, s.47-48). Innymi słowy, pracowniczą godność tworzy poczucie własnej wartości, oparte na opinii dobrego fachowca i sumiennego pracownika oraz na uznaniu zdolności, umiejętności i wkładu pracy pracownika przez jego przełożonych (por. J. Jończyk: Sprawy ze stosunku pracy, Warszawa 1965, s. 135). Naruszeniem tak rozumianej godności pracowniczej są zaś zachowania pracodawcy polegające między innymi na słownej lub czynnej zniewadze, dopuszczaniu się czynów nieobyczajnych wobec pracownika, krzywdzących ocenach jego kwalifikacji, udzielaniu nieprawdziwych opinii o pracowniku, bezzasadnym wymierzaniu mu kar dyscyplinarnych, ujawnianiu bez zgody pracownika informacji objętych ochroną danych osobowych (por. wyrok SN. z dnia 21 października 2008 roku, II PK 71/08, LEX nr 1110973).

Uwzględniając powyższe ustalenia, zdaniem Sądu Apelacyjnego zebrany w sprawie materiał dowodowy nie pozwala stwierdzić, że pracodawca dopuścił się naruszenia dóbr osobistych powoda. Przede wszystkim należy wskazać, iż ujawnione przez J. J. informacje, w których powód dopatruje się działania godzącego w jego dobre imię
i godność, były prawdziwe. Skoro zaś na spotkaniu tym ujawniono prawdę to tym samym, obiektywnie rzecz biorąc, trudno uznać aby naruszono wówczas godność powoda, i to nawet gdyby ten nie zdawał sobie sprawy z wagi popełnionych przez siebie uchybień. Nie sposób też uznać, że przedstawiając prawdziwy stan faktyczny doszło do oczernienia czy pomówienia powoda. Oczernianie to wygłaszanie o kimś nieprawdziwych informacji, przedstawiających go w niekorzystnym świetle, z kolei pomówienie to bezpodstawne oskarżania kogoś o czyny, których nie popełnił. W niniejszej sprawie nie doszło zaś do żadnego z w/w zdarzeń.

Wskazać należy, iż zarówno z opisu stanowiska jak i zeznań świadków - przełożonych powoda, wynika, że to powód był odpowiedzialny za dostarczanie do Działu zakupów ofert na usługi pakowania maszyn i to w odpowiedniej ilości. M. W. – dyrektor personalny w Spółce (...) wskazała, że to powód był odpowiedzialny za dostarczanie ofert. Podała także, że każdy kierownik dokonywał zamówień na produkty i usługi właściwe dla jego działu. Świadek J. J. zeznała, że osoba składająca zapotrzebowania na zakup danego produktu lub usługi zobowiązana była dostarczyć do Działu zakupów trzy różne oferty w tym zakresie. Podległy powodowi pracownik – świadek A. G. (2) także zeznał, że za zamówienia w danym dziale odpowiadał kierownik. Powód zaś nie zakwestionował tej okoliczności w skuteczny sposób. Co więcej, skoro sam potwierdził, że to właśnie on zajmował się tymi sprawami, przyznał że kontaktował się z M. L., który składał mu oferty, jak też potwierdził, że zlecał i przyjmował oferty od podległego mu pracownika,
a w pozwanej Spółce nikt inny nie zajmował się tego rodzaju czynnościami, to logicznym jest, że to właśnie w jego gestii leżało wypełnianie tych obowiązków. Kuriozalnym jest twierdzenie powoda, że czynnościami tymi zajął się, bo nikt inny ich nie wykonywał. W pozwanej Spółce,
o tak rozbudowanej strukturze i istnieniu szeregu wewnętrznych procedur, samowolne wykonywanie tego rodzaju czynności zapewne wzbudziłoby czyjeś zainteresowanie, co jednak nie miało miejsca w niniejszej sprawie. Zainteresowanie wzbudziło natomiast zgłaszanie zbyt małej ilości ofert i akceptowanie tych ofert przez Dział zakupów, co z kolei potwierdza, że pozwana Spółka pilnowała ustalonych procedur. Gdyby powód faktycznie wykonywał te czynności poza zakresem swoich obowiązków to zaskakującym jest, że nigdy nie zażądał od pracodawcy dodatkowego wynagrodzenia z tego tytułu. Powód w swoich zeznaniach sam przyznał, że nigdy nie składał trzech ofert. Twierdził jednak, że to nie on musiał dostarczać wszystkie oferty, czemu jednak przeczył pozostały materiał dowodowy. W apelacji powód sam wskazał, że skoro Dział zakupów akceptował fakt, iż dostarczał on tylko jedną ofertę i był on chwalony za jakość pozyskanych usług na pakowanie maszyn, to miał prawo uważać, że należycie wywiązuje się ze swoich obowiązków. Z powyższego wynika więc, że mógł mieć świadomość, iż nie jest respektowana procedura zakupu, a że jest jedynie akceptowana i to tylko przez Dział zakupów i na dodatek wyłącznie w przypadku usług pakowania maszyn. Niemniej jednak nawet gdyby przyjąć, iż nie wiedział on, że musiał dostarczać za każdym razem aż trzy oferty na usługi pakowania maszyn, to podkreślić należy, że był on wyraźnie zobowiązany do przestrzegania obowiązujących procedur i instrukcji dotyczących obszaru jego działania, a procedura zakupu niewątpliwie była ściśle i nierozerwalnie związania
z powierzonymi mu obowiązkami. Z racji powyższego, powód powinien znać wszelkie obowiązujące go procedury, a w razie wątpliwości zgłaszać stosowne wnioski przełożonym. Kolejnym argumentem przemawiającym za tym, że to powód odpowiadał za dostarczanie ofert na usługi pakowania jest okoliczność, że w toku audytu to do niego kierowano wszelkie pytania w tym zakresie i to wokół jego osoby toczyło się to postępowanie, a mimo to powód na żadnym jego etapie nie oświadczył audytorom, że zbieranie i dostarczanie ofert do Działu zakupów wykraczało poza jego kompetencje i audytorzy powinni kierować swoje pytania do innej osoby. Co więcej, gdyby powód nie był zobowiązany do składania przy zamówieniach odpowiedniej ilości ofert, to zaskakującym jest, że nie oponował rozwiązaniu z nim umowy
o pracę za niewypełnianie obowiązków, które nie leżały w jego gestii. W związku z powyższym w ocenie Sądu Apelacyjnego to powód był odpowiedzialny za prawidłowe dostarczanie ofert na usługi pakowania maszyn.

O tym, że dostarczanie w/w ofert przebiegało z naruszeniem obowiązujących
u pozwanego procedur, świadczy cały szereg dowodów, w tym raport z audytu i zeznania świadków – przełożonych powoda. Sam powód przyznał, że nie składał trzech ofert,
a przedstawiał jedną lub dwie oferty, które i tak pochodziły wyłącznie od M. L. reprezentującego trzy różne podmioty. Takie postępowanie w świetle zapisów procedury zakupu było zaś nieprawidłowe. Procedura ta wymagała dostarczenia co najmniej trzech różnych ofert, co w oczywisty sposób miało zapewnić wybór najbardziej opłacalnej z ekonomicznego punktu widzenia opcji. Tymczasem składanie ofert konkurencyjnych firm przez tą samą osobę jest obiektywnie rzecz biorąc przynajmniej budzące wątpliwości i już sama ta okoliczność winna wywoływać u powoda podejrzenie co do autentyczności tych ofert lub prezentowanych tam stawek wynagrodzenia. Bez względu jednak na motywy, którymi się kierował powód dostarczając takowe oferty i nawet jeśli jakość tych usług była bardzo dobra, to i tak nie zmienia to faktu, że takie działalnie było niezgodne
z procedurą zakupu. W toku audytu ustalono, że niektóre oferty pochodziły od firm, które formalnie miały zawieszoną działalność gospodarczą lub zajmowały się wyłącznie świadczeniem usług księgowych, co także niewątpliwie świadczy o niedochowaniu staranności przy składaniu zamówień na usługi pakowania. Świadek J. G. potwierdził, że dostarczane przez niego oferty były tylko „zapchajdziurami”, co potwierdza okoliczność, że procedura zakupowa w procesie nabywania usług na pakowanie maszyn nie była przestrzegana. Okoliczność, czy z tego powodu pracodawca słusznie zainicjował rozwiązanie z powodem umowy o pracę nie ma znaczenia dla rozstrzygnięcia sprawy, nie jest to bowiem sprawa o przywrócenie do pracy czy też nieuzasadnione wypowiedzenie stosunku pracy, ani też naruszenie dóbr osobistych w związku z takowym rozwiązaniem umowy o pracę. Istotnym jest przy tym, że audytorzy ustalili, iż usługi na pakowanie maszyn można było wówczas pozyskać za kwoty ok. 20% niższe. Powód zaś w żaden sposób nie wykazał aby ustalenie to było wadliwe.

Okoliczność, kto ostatecznie decydował o zakupie usług na pakowanie także nie ma znaczenia dla oceny czy powód dochował należytej staranności w dostarczaniu ofert. Procedura zakupu wymagała dostarczenia przez osobę zamawiającą zakup towarów lub usług co najmniej trzech ofert (dla towarów i usług o wartości powyżej 1.000 euro), a tego obowiązku powód niewątpliwie nie przestrzegał. To że Dział zakupów akceptował takie działania powoda nie oznacza, że powód nie naruszał żadnych wewnętrznych norm. Pełnomocnik powoda wielokrotnie pytał świadków o to, kto jest odpowiedzialny za zakup towarów lub usług i zdawał się nie przyjmować do wiadomości, że procedura zakupu oprócz samej akceptacji zamówienia obejmuje również dostarczenie ofert przez osoby składające określone zamówienie. Pełnomocnik powoda sugerował też, że skoro J. J., jako bezpośrednia przełożona powoda, akceptowała taki stan rzeczy, to tym bardziej wobec powoda nie powinno się wyciągać w związku z tym niekorzystnych konsekwencji. Tymczasem świadek J. J. wyraźnie zeznała, że do czasu przeprowadzenia audytu nie wiedziała w jaki sposób powód składał zamówienia na zakup istotnych dla jego działu usług. Jej zeznania są
w tym zakresie logiczne, gdyż jak już wyżej wskazano, zamówienie na daną usługę lub towar zobowiązany był składać kierownik danego działu bezpośrednio do Działu zakupów, co oznacza, że prawidłowa realizacja określonego zamówienia z działu magazynu i transportu nie wymagała interwencji czy akceptacji dyrektora ds. logistyki.

Zebrany materiał dowodowy wskazuje także, że powód zlecał dostarczanie ofert podwładnemu mu pracownikowi, co zresztą powód sam przyznał, a co potwierdził też świadek J. G.. Nie sposób więc uznać, że podana przez J. J. okoliczność w tym zakresie była nieprawdziwa. Okoliczność, czy takie zachowanie powoda wykraczało poza zakres jego kompetencji jest inną kwestią. Pozwany pracodawca ocenił to jako wykroczenie względem powierzonych powodowi obowiązków. W ocenie Sądu Apelacyjnego, co najmniej dyskusyjne może być, czy powód faktycznie nie mógł zlecić swojemu podwładnemu wykonania określonych czynności. Trudno jednak odmówić pracodawcy troski o własne interesy i prawa do interpretowania określonych zachowań za wykraczające poza zakres obowiązków danego pracownika. Zeznający w sprawie przełożeni powoda wskazali, iż takie zachowanie było niedopuszczalne w świetle obowiązujących procedur i stosowanych praktyk. Co prawda świadek J. G. zeznał, że każdy pracownik mógł dostarczać oferty, jednakże dotyczyło to okresu początkowego rozwoju firmy. Świadek ten potwierdził, że na spotkaniu z przełożonymi wyższego szczebla w dniu 12 czerwca 2015 roku wskazał, iż czuł się niekomfortowo dostarczając oferty na pakowanie maszyn, jednakże czynił to, gdyż chciał utrzymać pracę i zapewnić rodzinie środki do życia. Świadek M. W. nie miała żadnych wątpliwości, iż w świetle obowiązującej ją (podobnie jak powoda) procedury zakupu, to ona była zobowiązana do dostarczenia do Działu zakupu trzech ofert. Także świadek T. B. (zastępca powoda, obecnie pracuje na tym stanowisku co powód) zeznał, iż od kiedy on pełni funkcję kierownika magazynu żaden
z magazynierów nie dostarcza żadnych ofert. Bez względu jednak na to, czy powód ostatecznie naruszył swój zakres obowiązków zlecając dostarczenie ofert przez magazyniera
i jakiego rodzaju było to naruszenie, to i tak on ostatecznie był odpowiedzialny za prawidłowe złożenie zamówienia do Działu zakupów, a tym samym ponosił odpowiedzialność za rodzaj ofert składanych przez wyznaczonego przez siebie pracownika. Akceptując więc nawet możliwość delegowania w tym zakresie obowiązków godzi się wskazać, że powód wydaje się nie dostrzegać, iż przełożony delegując na podwładnego pracownika część obowiązków ponosi nadal pełną odpowiedzialność za niewykonanie tych obowiązków tym bardziej, że to
w gestii powoda leżało sprawdzenie takiej oferty co najmniej do czasu zanim trafiła ona do Działu zakupów. Jeżeli oferty dostarczane przez podwładnego mu pracownika budziły wątpliwości, a tak należy ocenić oferty składane przez J. G., który sam określił je jako „zapchajdziury” to trudno uznać, że działanie powoda było prawidłowe. Okoliczność jak wielkiej miary było to naruszenie nie ma obecnie znaczenia, albowiem niniejsza sprawa nie jest sprawą o bezzasadne wypowiedzenie umowy o pracę.

Zebrany w sprawie materiał dowodowy potwierdza także, iż powód w toku audytu odmawiał współpracy z audytorami i przekazywał im informacje nieprawdziwe. Powód nie zakwestionował w skuteczny sposób powyższych okoliczności, natomiast przebieg i wyniki audytu opisali świadkowie – przełożeni powoda, którzy brali czynny udział w tym postępowaniu. Z zeznań tych wynika, że powód nie udzielał informacji audytorom, nie odbierał telefonów, podawał informacje, które następnie okazywały się nieprawdziwe, zasłaniał się niepamięcią oraz odmawiał udziału w spotkaniach. Powód co prawda wskazywał, że zachowanie audytora było agresywne i powinien się on do niego zwracać w bardziej uprzejmy sposób, ale zeznający w sprawie świadek L. B. (audytor) zeznał, iż ciężko było uzyskać od powoda informacje i napotykał on na utrudnienia ze strony powoda. Świadek ten przyznał, że był to standardowy audyt, a w tego rodzaju procesach często zdarzają się sytuacje nerwowe. Co prawda świadek J. J. potwierdziła, że miała zastrzeżenia do pracy audytora i w celu poprawienia kontaktu z powodem zaangażowano dyrektora finansowego A. W., to nie zmienia to faktu, że powód i tak nie udzielał żądanych przez audytora informacji, mimo że taki był jego obowiązek jako pracownika Spółki (...). Zakładając nawet, że audytor wyprowadził powoda z równowagi czy też zwrócił się do niego w niegrzeczny sposób, to i tak nie usprawiedliwiało to odmowy współpracy czy podawania mylnych informacji. Z kolei okoliczność, że pracodawca czynnie zaangażował się w procedurę audytu i interweniował w sytuacji stwierdzenia nieodpowiedniego zachowania audytora, świadczy jedynie o tym, że pozwana Spółka stawała po stronie powoda i dążyła do rzetelnego wyjaśnienia dotychczas ustalonych okoliczności. Z notatki służbowej z dnia
5 sierpnia 2015 roku wynika, że powód niechętnie udzielał odpowiedzi na pytania audytora
i zarzucał stosowanie „ubeckich metod”. Zebrany w sprawie materiał dowodowy nie wskazuje aby audytor stosował wobec powoda przemoc fizyczną lub psychiczną czy też próbował nim manipulować. Wydaje się więc, że powód nie bardzo pojmuje sens wskazanej metafory, choć – w kontekście wrażliwości na własne dobra osobiste - powinien sobie zdawać sprawę choćby z tego, że to właśnie zarzucenie komuś (kontrolującemu audytorowi) stosowania „ubeckich metod” może wprost godzić w dobra osobiste tej osoby. W kontekście mowy końcowej zaprezentowanej na ostatniej rozprawie dziwić tylko może, że sformułowania te powtarza profesjonalny pełnomocnik powoda bez jakiegokolwiek zdystansowania się do tej wypowiedzi.

Powód bardzo mocno akcentował okoliczność odebrania mu służbowego komputera przez audytora w obecności innych pracowników, jego zaś pełnomocnik używa dla tej czynności określenia „konfiskata”. Faktem jest, że zebrany w sprawie materiał dowodowy potwierdza, że takie zdarzenie faktycznie miało miejsce, choć określenie mianem „konfiskaty” prośby czy nawet żądania wydania przez pracownika sprzętu służbowego, delikatnie ujmując wydaje się nadużyciem, nawet jeśli jego celem jest podkreślenie dramaturgii z jaką powód odebrał tą decyzję audytora. Abstrahując jednak od samego faktu, okoliczność w jaki sposób dokonano odbioru laptopa i czy takie działanie mogło naruszyć dobra osobiste powoda, nie miała znaczenia dla rozstrzygnięcia sprawy, podobnie jak ewentualne nietaktowne zwracanie się audytora względem powoda. Istota sprawy dotyczyła tego, czy do naruszenia dóbr osobistych doszło wskutek ujawnienia na spotkaniu z pracownikami w dniu 4 września 2015 roku okoliczności rozwiązania z powodem umowy o pracę, a nie tego czy to audytor naruszył jego dobra osobiste. Niemniej jednak wskazać należy, że samo odebranie laptopa powodowi nastąpiło dopiero w wyniku braku jego współpracy z audytorem. Sam laptop stanowił zaś własność pracodawcy i jego odebranie nastąpiło w towarzystwie pracownika Działu informatycznego, a polegało na zażądaniu jego wydania, które to polecenie powód wykonał. Zeznania świadka J. G., jakoby audytor wtargnął na magazyn i zabrał rzeczy osobiste powoda, po pierwsze były niezgodne z twierdzeniami i zeznaniami samego powoda, a po drugie oparte zostały wyłącznie na tym, co usłyszał on od innych osób. Nie ulega więc wątpliwości, że w trakcie odbioru komputera powód nie został obrażony czy urażony. Powód zdawał się mieć pretensję, że odbiór nastąpił w obecności współpracowników, trudno jednak doszukiwać się w tym działaniu naruszenia jakichkolwiek praw powoda i to przez pracodawcę. Jednakże, jak już wyżej wskazano, ocena czy działanie to mogło naruszyć godność powoda nie jest istotna dla rozstrzygnięcia sprawy.

W ocenie Sądu Apelacyjnego zebrany w sprawie materiał dowodowy potwierdza, że powód odmawiał współpracy z audytorami i zachowywał się nerwowo, zatem podane przez J. J. okoliczności także w tym zakresie polegały na prawdzie.

Materiał dowodowy nie pozostawia wątpliwości co do tego, że powód nie został w żaden sposób pomówiony czy też oczerniony. Na spotkaniu w dniu 4 września 2015 roku powód został przedstawiony jako bardzo dobry pracownik i kolega. Wskazano jednak, że w wyniku przeprowadzonego audytu ustalono, iż powód nie w pełni respektował procedurę zakupową
i dopuścił do sytuacji, w której oferta i kontroferta pochodziły od jednej osoby oraz nadużył swoich kompetencji wprowadzając do procedury zamawiania, szukania ofert usług na pakowanie maszyn, podległego mu pracownika. Podkreślono też, że powód nie zachował należytej uwagi podczas audytu aby nie wpadać w furię i nie poddawać się emocjom. J. J. wskazała też, że powód zawsze był wybuchowy i trudno było okiełznać mu emocje, ale jego obowiązkiem jako pracownika była współpraca z audytorami, ponadto użyła stwierdzenia, iż poprzez nieprawidłowości w kontraktowaniu usług oraz delegowaniu zadań na podległych mu pracowników, powód „uprawiał jakąś schizofreniczną dosyć sytuację w tym zakresie”. Jakkolwiek więc można dostrzec w wypowiedzi J. J. pewną drobną niezdarność werbalną, to nie budzi wątpliwości, że była ona wynikiem trudnej sytuacji, w jakiej znalazła się świadek, która w sposób wyraźny podkreślała walory powoda ale też miała za cel rzetelne przedstawienie błędów popełnianych przez powoda. Nie ulega więc wątpliwości, iż na w/w spotkaniu, pod adresem powoda nie padło żadne negatywnie zabarwione określenie, stwierdzające w pejoratywny sposób jego zachowanie czy też wyrażające subiektywnie negatywne nastawienie pracodawcy. Nie użyto też wówczas sformułowań aby powód dopuścił się malwersacji, uczestniczył w zmowie, tworzył oferty czy też próbował osiągać korzyści materialne. To, że stwierdzono wówczas, iż powód był wybuchowy nie godziło w jego dobre imię czy godność. Przełożeni powoda oraz audytor potwierdzili, że powód w trakcie audytu zachowywał się nerwowo. Podlegli mu pracownicy nie uczestniczyli w spotkaniach z powodem i nie mieli wiedzy jak się on wówczas zachowywał. Podobnie rzecz się ma w przypadku określenia działań powoda jako „swego rodzaju schizofrenicznych”. Kontekst tej wypowiedzi oraz charakter całego spotkania prowadzi do wniosku, że nie było to określenie powoda jako osoby niezrównoważonej czy chorej psychicznie, lecz odnosiło się do nieprawidłowości, których się dopuścił, a mianowicie dostarczania ofert na usługi pakowania wystawianych przez tą samą osobę. Istotnym jest przy tym, że celem omawianego spotkania było wyjaśnienie pracownikom przyczyn zmiany kierownika magazynu i transportu, jak też zwrócenie uwagi na konieczność przestrzegania wewnętrznych procedur, które u pozwanego pracodawcy stanowiły istotny element funkcjonowania na rynku związanym z produkcją dokumentów bezpiecznych, wymagającym posiadania stosownych certyfikatów. W kontekście przeprowadzonego audytu, licznych spotkań powoda z kadrą wyższego rzędu, odebrania mu komputera służbowego, nagłej zmiany kierownika magazynu i transportu, zasadnym było zwołanie wszystkich zainteresowanych pracowników i zaprezentowanie im przyczyn zmiany ich przełożonego i zwrócenie uwagi na konieczność przestrzegania procedur, których naruszenie mogło skutkować utratą certyfikatu i zagrażać działalności Spółki. Zachowanie pracodawcy było więc uzasadnione z perspektywy interesu firmy oraz pracowników, albowiem miało za cel zwrócenie uwagi na konieczność przestrzegania procedur oraz uświadomienie konsekwencji jakie mogą się wiązać z ich nieprzestrzeganiem. Nawet więc, jeśli powód poczuł się dotknięty tym, że w ogóle opowiadano pracownikom o ocenie jego pracy, to cel jaki wiązał się z tym spotkaniem wyłączał bezprawność pracodawcy. Wydaje się, że powód zasadniczo nie może się pogodzić z tym, że pracodawca ujawnił, że do rozwiązania umowy doszło z jego inicjatywy obalając tym samym legendę jaką wśród kolegów przedstawiał sam powód, by do rozwiązania umowy na mocy porozumienia stron miało dojść skutkiem znalezienia przez powoda „lepszej pracy”. Wydaje się natomiast, że to oczekiwanie od pracodawcy akceptowania takiej „legendy” stanowi swoiste nadużycie. W istocie bowiem powód oczekiwał od pracodawcy, by przyzwalał powodowi na nieprawdziwe twierdzenia, że znalazł ofertę pracy lepszą niż ta, jaką wykonywał u pozwanego. Należy też zaznaczyć, iż twierdzenia powoda jakoby w pozwanej Spółce nikt nie przestrzegał procedur nie zostały w żaden sposób potwierdzone. Przywołany przez powoda przykład korzystania przez J. J. z pojazdu kuriera do celów prywatnych trudno ocenić jako niezgodny z procedurami. Powód nie wykazał aby u pozwanego obowiązywała procedura zakazująca korzystania z pojazdów służbowych czy nawet firm zewnętrznych, a tym bardziej by niedozwolone było grzecznościowe użyczenie komuś pojazdu. Świadkowie M. W., T. B., J. J., A. G. (2) czy J. G. zeznali, że Spółka przykłada dużą uwagę do przestrzegania ustalonych procedur. Przekazanie w ogólny sposób wyników audytu i wykrytych nieprawidłowości wąskiemu gronu pracowników było więc – jak zaznaczono wyżej - w pełni usprawiedliwione interesem pracodawcy i pozostałych pracowników. Pozwany nie upublicznił nigdzie faktycznych przyczyn rozwiązania z powodem umowy o pracę, a jedynie podał tą informację związanym z tą sytuacją pracownikom. Takie działanie było także celowe z tego względu, że pozwalało uciąć wszelkie spekulacje na temat odejścia powoda z pracy, w tym nieprawdziwym stwierdzeniom jakoby powodowi odebrano rzeczy osobiste.

W związku z powyższym, w ocenie Sądu Apelacyjnego ujawnienie przez J. J. prawdziwych okoliczności, wąskiemu gronu pracowników i to wyłączenie w celach służbowych, nie doprowadziło do naruszenia dobrego imienia i godności powoda. Nie narusza dóbr osobistych stwierdzenie, że osoba która nie przestrzegała pewnych procedur, dopuściła się takich naruszeń. Takie stwierdzenie jeśli jest prawdziwe i nie zawiera żadnych pejoratywnych określeń nie godzi w dobre imię danej osoby.

Odrębnego omówienia wymaga kwestia czy pracownik ma prawo oczekiwać, że okoliczności uzasadniające rozwiązanie umowy o pracę nie zostaną przekazane innym osobom. W ocenie Sądu Apelacyjnego nie można wywieść w tym zakresie jednej generalnej zasady. W niniejszej sprawie ujawnienie przyczyn rozwiązania z powodem umowy o pracę nie miało na celu jego oczernienia, lecz było związane z wykrytymi nieprawidłowościami
w procesie składania zamówień na usługi pakowania maszyn i w związku z tym braku możliwości dalszej współpracy z powodem, a w konsekwencji zmianą kierownika magazynu
i transportu. Dlatego też nawet gdyby uznać, że pracodawca nie powinien zdradzać przyczyn rozwiązania z powodem umowy o pracę to jego działanie nie było bezprawne i ujawnione okoliczności nie pomawiały i nie oczerniały powoda. To, że niektórzy pracownicy byli zszokowani uzyskanymi informacjami (a co tak bardzo manifestuje powód) nie świadczy
o tym, że naruszono jego dobra osobiste. Zaskoczenie współpracowników powoda spowodowane było tym, że dzień wcześniej oświadczył on im, że rezygnuje z pracy
z powodu otrzymania lepszej oferty, co było nieprawdą, a co jednoznacznie zostało wykazane w toku niniejszego postępowania dowodowego. Nie ulega więc wątpliwości, iż to w istocie poprzez zachowanie powoda jego byli współpracownicy popadli w konsternację. W tych okolicznościach za uzasadnione można przyjąć, że powód mógł poczuć się niezręcznie, nie mniej jednak nie doszłoby do tego, gdyby zgodnie z prawdą oświadczył swoim podwładnym dlaczego doszło do zawarcia porozumienia rozwiązującego umowę o pracę lub powstrzymał się od jakichkolwiek wyjaśnień wskazując, że jest to jego osobista sprawa. Wyraźne zakreślenie sfery prywatności wokół przyczyn rozwiązania umowy przez samego powoda mogłoby usprawiedliwiać oczekiwania, że przyczyny te nie zostaną ujawnione również przez pozwanego.

Zaznaczyć także trzeba, że powód swoje powództwo opiera także na tym, że na spotkaniu w dniu 28 sierpnia 2015 roku umówił się z pracodawcą, że nie zostaną ujawnione faktyczne przyczyny jego zwolnienia. Zebrany w sprawie materiał dowodowy nie pozwala jednak poczynić takiej konkluzji. Z porozumienia rozwiązującego umowę o pracę nie wynika taki obowiązek pracodawcy. Z kolei świadek M. W. i J. J. zeznały, że do takich ustaleń nigdy nie doszło, a powodowi zapewniono jedynie możliwość samodzielnego ogłoszenia współpracownikom o rozwiązaniu umowy za porozumieniem stron, z czego powód co prawda skorzystał ale oświadczenie to – jak już wspomniano - zawierało także treści nieprawdziwe co do przyczyn rozwiązania umowy.

Zwrócić przy tym trzeba uwagę na niekonsekwencję powoda, który początkowo twierdził, że nie znał przyczyn rozwiązania z nim umowy o pracę, natomiast w toku procesu sam przyznał, że na spotkaniu w dniu 28 sierpnia 2015 roku odczytano mu oświadczenie
o wypowiedzeniu umowy o pracę, które pracodawca miał zamiar złożyć w przypadku braku porozumienia co do rozwiązania stosunku pracy. Powód zeznał, że gdyby wiedział, iż J. J. przekaże pracownikom okoliczności zwolnienia „to nie opowiadałby głupot, że sam się zwolnił”. W toku procesu powód sugerował też, że samo zwolnienie go z pracy było niesłuszne, co jednak jak już wyżej wskazano nie podlegało ocenie w niniejszym postępowaniu z punktu widzenia prawidłowości rozwiązanego stosunku pracy. Wskazać więc tylko należało, że przyczyny podane przez pracodawcę powodowi, które legły u podstaw decyzji o zakończeniu współpracy z powodem były prawdziwe, co jednoznacznie wykazało niniejsze postępowanie dowodowe. Przypomnieć należy, że mimo zawarcia porozumienia rozwiązującego umowę
o pracę, powód znał faktyczne przyczyny, którymi motywował się pracodawca zawierając to porozumienie. Rozwiązanie stosunku pracy nie nastąpiło z inicjatywy powoda lecz pozwanego, dlatego też podpisując porozumienie godził się on niejako z okolicznościami przedstawionymi przez pracodawcę. Logicznym i zgodnym z zasadami doświadczenia życiowego jest, że gdyby przedstawione powodowi okoliczności rozwiązania z nim umowy
o pracę były nieprawdziwe, to nie podpisałby on porozumienia o rozwiązaniu umowy o pracę, a przyjął wypowiedzenie i następnie wytoczył stosowne powództwo o przywrócenie do pracy czy też wypłatę odszkodowania. Powód jednak nie skorzystał z tak oczywistego rozwiązania. Co więcej, gdyby z powodem nie rozwiązano umowy o pracę z powodu okoliczności wskazanych
w oświadczeniu o wypowiedzeniu o pracę, które mu odczytano na spotkaniu w dniu 28 sierpnia 2015 roku, to powstaje pytanie w jakim celu miałby uzgadniać z pracodawcą rozwiązanie umowy o pracę za porozumieniem stron tak by, jak sam to określił „mieć czyste papiery”. Ponadto, gdyby powód w rzeczywistości miał się zwolnić za porozumieniem stron z powodu znalezienia lepszej pracy, to po co miałby ustalać z pracodawcą czy może to ogłosić swoim współpracownikom.

Powód nie był też konsekwentny w innych kwestiach – co sumarycznie podważa jego wiarygodność. Z jednej strony kwestionował on ustalenia jakie zapadły w trakcie audytu, natomiast w toku postępowania sądowego przyznał, że nie dostarczał trzech ofert, że to podległy mu pracownik dostarczał czasem oferty i prezentował stanowisko, iż sfera reprezentacji podmiotów świadczących usługi pakowania maszyn jest ich wewnętrzną sprawą i okoliczność kontaktowania się w tym zakresie z M. L., reprezentującym trzy różne podmioty, oferujących te same usług, nie miała znaczenia dla oceny prawidłowości wykonywanych przez niego czynności.

Wszystkie w/w rozbieżności i niespójności w stanowisku powoda, jak też brak korelacji jego zeznań z zeznaniami świadków i dokumentami w zakresie jego obowiązków, przebiegu składania przez niego zamówień i przebiegu audytu, czynią niewiarygodnym również stanowisko powoda w zakresie ustalenia z pracodawcą co do nieujawniania przyczyn rozwiązania umowy o pracę. Skoro zaś pracodawca nie zobowiązał się do trzymania w/w okoliczności w tajemnicy, to ich przekazanie pracownikom w sytuacji kiedy powód z pełną premedytacją sam wprowadził ich w błąd należy uznać za słuszne i usprawiedliwione potrzebą wyłuszczenia swoim pracownikom wykrytych uchybień, w celu uniknięcia ich popełnienia
w przyszłości. Co więcej gdyby na w/w spotkaniu nie padło imię i nazwisko powoda, a jedynie stwierdzenia, że wykryto nieprawidłowości, jakie to były nieprawidłowości i konieczna była zmiana kierownika, to pracownicy powoda bez przeprowadzania skomplikowanego procesu myślowego i tak doszliby do wniosku, kto dopuścił się tych uchybień. Jednakże takie zaprezentowanie sprawy mogłoby prowadzić do nieuzasadnionych podejrzeń względem powoda. Nie można jednak odmówić pracodawcy prawa do oświadczenia pracownikom jakie sytuacje nie mogą się zdarzać i zagrażają wizerunkowi firmy, a w konsekwencji mogą prowadzić do utraty kontraktów.

Zdaniem Sądu Apelacyjnego ujawnienie wąskiej grupie pracowników podległych powodowi przyczyn rozwiązania umowy o pracę nie naruszało też przepisów ustawy
o ochronie danych osobowych
. Ustawa ta zawiera w art. 1 deklarację, w myśl której każdy ma prawo do ochrony dotyczących go danych osobowych, a przetwarzanie danych osobowych może mieć miejsce ze względu na dobro publiczne, dobro osoby, której dane dotyczą lub dobro osób trzecich, w zakresie i trybie określonym ustawą. Zgodnie z art. 6 ust. 1 w/w ustawy danymi osobowymi są wszelkie informacje dotyczące zidentyfikowanej lub możliwej do zidentyfikowania osoby. Informacja o osobie i przyczynach jej zwolnienia mieści się w pojęciu danych osobowych. Ustawa przewiduje jednak, że przetwarzanie danych jest dopuszczalne m.in. wtedy, gdy jest to niezbędne dla wypełnienia prawnie usprawiedliwionych celów realizowanych przez administratorów danych albo odbiorców danych, a przetwarzanie nie narusza praw i wolności osoby, której dane dotyczą (art. 23 ust. 1 pkt 5). W ocenie Sądu II instancji zawiadomienie przez pracodawcę zainteresowanych bezpośrednio pracowników
o wynikach audytu i związanej z tym konieczności zakończenia współpracy z wieloletnim
i cenionym pracownikiem oraz o obowiązku przestrzegania wewnętrznych procedur przez każdego pracownika, jest prawem pracodawcy, które realizuje usprawiedliwiony cel, jakim jest jego własne dobro, a pośrednio też dobro pracowników. Skoro zaś ujawnione przez J. J. informacje były prawdziwe i nie naruszały praw oraz wolności powoda, to tym samym brak jest podstaw do uznania, że w ten sposób doszło do naruszenia dóbr osobistych powoda.

W niniejszej sprawie nie sposób uznać, że pracodawca działał bezprawnie oraz
z zawinionym zamiarem pozbawienia powoda możliwości uzyskania zatrudnienia w przyszłości. Istotnym jest, że umowy o pracę w podobny sposób rozwiązano także z J. G., który dostarczał oferty, które sam nazywał „zapchajdziurami” oraz B. L., kierownikiem działu zakupów, która akceptowała i kierowała do realizacji zamówienia nie spełniające warunków formalnych przewidzianych w procedurze zakupu. Nie ulega więc wątpliwości, że w ocenie pracodawcy waga naruszeń procedury zakupu, której dopuścił się powód i w/w osoby była bardzo wysoka i nie chodziło w żadnym razie o pozbycie się powoda czy też przerzucenie na niego odpowiedzialności za czyjeś niedopatrzenia. To, że powód zawarł z pozwanym porozumienie o rozwiązaniu stosunku pracy, nie zmienia faktu, że inicjatywa rozwiązania umowy o pracę wyszła od pozwanego pracodawcy, który oznajmił powodowi przyczyny braku perspektyw dalszej współpracy, a powód okoliczności tych nie zakwestionował i nie wytoczył powództwa o przywrócenie do pracy, czy wypłatę odszkodowania za nieuzasadnione rozwiązanie stosunku pracy. W omawianym porozumieniu wyraźnie wskazano, że rozwiązanie umowy o pracę nie nastąpiło z przyczyn leżących po stronie pracodawcy. Wyrazem dobrej woli pracodawcy było zawarcie porozumienia
i wypłacenie powodowi oprócz ekwiwalentu za niewykorzystany urlop i kwoty pokrywającej ewentualne roszczenia za pracę w godzinach nadliczbowych, kwoty odpowiadającej trzymiesięcznemu wynagrodzeniu za okres wypowiedzenia, które przy typowym rozwiązaniu umowy o pracę za porozumieniem stron nie znalazłoby zastosowania. Twierdzenia powoda jakoby wypłata w/w kwoty miała „zamknąć mu usta”, a przedstawienie mu do wyboru albo rozwiązania umowy o pracę za wypowiedzeniem albo za porozumieniem stron stanowiło wyraz szantażu – w świetle okoliczności faktycznych sprawy, potwierdzających brak przestrzegania procedury zakupu czy braku współpracy z audytorami – należy uznać za całkowicie nieuzasadnione. Trudno uznać za szantaż złożenie propozycji zawarcia porozumienia w sytuacji gdy w ocenie pracodawcy zachodziły przesłanki do wypowiedzenia umowy o pracę z przyczyn leżących po stronie pracownika. Jeżeli zaś powód nie zgadzał się przyczynami rozwiązania
z nim umowy o pracę, to mógł nie godzić się na podpisanie porozumienia i wytoczyć stosowne powództwo.

Zebrany w sprawie materiał dowodowy nie pozwala więc stwierdzić, że działanie pracodawcy doprowadziło do naruszenia dóbr osobistych powoda. Podkreślić przy tym trzeba, że nawet w ocenie zeznających w sprawie współpracowników, powód był przedstawiany jako dobry pracownik i w ich mniemaniu nie utracił on dobrego imienia. To, że zdaniem niektórych
z nich powód mógłby mieć problemy ze znalezieniem pracy nie wynikało z tego, że powoda oczerniono, pomówiono czy zniesławiono, lecz z faktu, że rozwiązano z nim umowę o pracę
z powodu m.in. nie przestrzegania procedury obowiązującej u pracodawcy. Przełożona powoda nie użyła stwierdzenia, że wyrzucono go z pracy. Wskazała, że mimo wieloletniej
i owocnej współpracy musieli się rozstać z określonych przyczyn. Powód twierdzi, że
z powodu ujawnienia jego współpracownikom (jak wykazało niniejszej postępowania dowodowe – prawdziwych) informacji, nie mógł znaleźć, pracy gdyż w T. krążyły plotki
o jego wyrzuceniu z pracy. Tymczasem nawet gdyby takowe informacje rozeszły się poza pozwany zakład pracy, to i tak nie byłyby to plotki w zakresie w jakim wskazywałyby, że przyczynami rozwiązania umowy o pracę było naruszenie procedur, brak współpracy
z audytorami czy przekazywanie im mylnych danych. Jeżeli zaś wśród mieszkańców T. faktycznie krążyła plota o wyrzuceniu powoda z pracy, to zastanowić należałoby się, kto taką plotkę rozpuścił, skoro na spotkaniu w dniu 4 września 2015 roku współpracownikom powoda nie przekazano informacji, które świadczyłyby o tym, że powód został wyrzucony z pracy. Okoliczność ta jednak nie jest objęta istotą sporu i nie sposób więc uznać, że to pozwany pracodawca ponosi winę za ewentualne przeinaczenie jego stanowiska.

Podkreślić też trzeba, że stanowisko powoda co do niemożności znalezienia pracy
w powodu zachowania pracodawcy, także jest nieprzekonujące. Godzi się wskazać, że powód wyraźnie zaprzeczył, by znalazł pracę w firmie pozostającej w stałej współpracy z pozwanym zaznaczając w piśmie (k. 140-142v) – nie bez racji - że wobec zaprzeczenia takim twierdzeniom pozwanego pozwany powinien udowodnić tą okoliczność. W konsekwencji jednak wykazanie przez pozwanego tej okoliczności tak dokumentami, jak też zeznaniami większości świadków, dodatkowo podważa wiarygodność procesową powoda. Zaznaczyć też należy, że powód znalazł pracę w niespełna 2 miesiące od daty zakończenia współpracy z pozwaną Spółką i jak sam wskazał, był zapraszany na liczne rozmowy kwalifikacyjne. To, że nie przechodził do kolejnych etapów nie oznacza automatycznie, że wynikało to faktu uzyskania przez potencjalnych pracodawców wiedzy o faktycznych przyczynach rozwiązania z nim umowy o pracę z pozwanym. Znalezienie zaś pracy w Spółce ściśle współpracującej z pozwanym,
a więc w podmiocie, który zasadniczo jako jeden pierwszych mógłby dowiedzieć się
„o rzekomym wyrzuceniu powoda z pracy” wydaje się świadczyć o tym, że okoliczności rozwiązania z powodem umowy ani ich ujawnienie wąskiemu gronu pracowników pozwanego nie miały większego znaczenia dla uzyskania zatrudnienia przez powoda. Powód nie dość, że znalazł pracę na lokalnym rynku to dodatkowo w branży, którą do tej pory się zajmował. To że aktualnie powód otrzymuje niższe wynagrodzenie ma znaczenie drugorzędne, nie wiadomo bowiem jakie warunki pracy i płacy powód otrzymał, jaki jest jego zakres obowiązków
i możliwości finansowe nowego pracodawcy. Po drugie, ani prawo do utrzymania zatrudnienia ani prawo do znalezienia kolejnej pracy nie są prawami osobistymi, a rozwiązanie stosunku pracy z pracownikiem może naruszać jego dobra osobiste tylko w razie kwalifikowanego, zamierzonego i umyślnego pogwałcenia konkretnych osobistych praw pracowniczych, jeżeli takie zachowanie pracodawcy oddziałuje na prawem chronioną godność lub inne dobra osobiste pracownika (por. wyrok SN z dnia 9 września 2015 roku, III PK 156/15, LEX nr 1814914).

Manifestowane przez powoda zachowanie występującej w imieniu pracodawcy J. M. (jako przełożonej powoda) nie było bezprawne i nie ujawniało okoliczności nieprawdziwych, nie zawierało też zwrotów znieważających, obraźliwych, ośmieszających lub upokarzających powoda jako pracownika i osobę prywatną. Powód nie został też nielegalnie pozbawiony zatrudnienia, a informacje przekazane współpracownikom powoda nie zostały ujawnione z zamiarem zawinionego podważenia jego reputacji lub renomy i w konsekwencji wyrządzenia mu szkody materialnej lub krzywdy niemajątkowej.

W związku z powyższym nie znajdując żadnych podstaw do uwzględnienia apelacji powoda, Sąd II instancji oddalił ją jako nieuzasadnioną, stosownie do art. 385 k.p.c.

O kosztach procesu Sąd apelacyjny orzekł zgodnie z art. 98 § 1 i 3 k.p.c. w zw. z art. 108 § 1 k.p.c. oraz § 2 pkt 5 w zw. z § 10 ust. 1 pkt 2 rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z dnia 22 października 2015 roku w sprawie opłat za czynności radców prawnych (Dz.U.
z 2015 roku poz. 1804 ze zm. – w brzmieniu obowiązującym do 26 października 2016 roku), zasądzając od powoda na rzecz pozwanego kwotę 3.600 zł (75% x 4.800 zł) tytułem zwrotu kosztów zastępstwa procesowego za II instancję.

SSA M. Bober SSA G. Czyżak SSA J. Andrzejewski