Pełny tekst orzeczenia

UZASADNIENIE

Formularz UK 2

Sygnatura akt

II AKa 228/21

Załącznik dołącza się w każdym przypadku. Podać liczbę załączników:

2

1.  CZĘŚĆ WSTĘPNA

0.11.1. Oznaczenie wyroku sądu pierwszej instancji

Sąd Okręgowy w P., sygn. akt (...)

0.11.2. Podmiot wnoszący apelację

☒ oskarżyciel publiczny albo prokurator w sprawie o wydanie wyroku łącznego

☒ oskarżyciel posiłkowy

☐ oskarżyciel prywatny

☐ obrońca

☐ oskarżony albo skazany w sprawie o wydanie wyroku łącznego

☐ inny

0.11.3. Granice zaskarżenia

0.11.3.1. Kierunek i zakres zaskarżenia

☐ na korzyść

☒ na niekorzyść

☒ w całości

☐ w części

co do winy

co do kary

co do środka karnego lub innego rozstrzygnięcia albo ustalenia

0.11.3.2. Podniesione zarzuty

Zaznaczyć zarzuty wskazane przez strony w apelacji

art. 438 pkt 1 k.p.k. – obraza przepisów prawa materialnego w zakresie kwalifikacji prawnej czynu przypisanego oskarżonemu

art. 438 pkt 1a k.p.k. – obraza przepisów prawa materialnego w innym wypadku niż wskazany
w art. 438 pkt 1 k.p.k., chyba że pomimo błędnej podstawy prawnej orzeczenie odpowiada prawu

art. 438 pkt 2 k.p.k. – obraza przepisów postępowania, jeżeli mogła ona mieć wpływ na treść orzeczenia

art. 438 pkt 3 k.p.k. błąd w ustaleniach faktycznych przyjętych za podstawę orzeczenia,
jeżeli mógł on mieć wpływ na treść tego orzeczenia

art. 438 pkt 4 k.p.k. – rażąca niewspółmierność kary, środka karnego, nawiązki lub niesłusznego zastosowania albo niezastosowania środka zabezpieczającego, przepadku lub innego środka

art. 439 k.p.k.

brak zarzutów

0.11.4. Wnioski

uchylenie

zmiana

2.  Ustalenie faktów w związku z dowodami przeprowadzonymi przez sąd odwoławczy

0.12.1. Ustalenie faktów

0.12.1.1. Fakty uznane za udowodnione

Lp.

Oskarżony

Fakt oraz czyn, do którego fakt się odnosi

Dowód

Numer karty

0.12.1.2. Fakty uznane za nieudowodnione

Lp.

Oskarżony

Fakt oraz czyn, do którego fakt się odnosi

Dowód

Numer karty

0.12.2. Ocena dowodów

0.12.2.1. Dowody będące podstawą ustalenia faktów

Lp. faktu z pkt 2.1.1

Dowód

Zwięźle o powodach uznania dowodu

0.12.2.2. Dowody nieuwzględnione przy ustaleniu faktów
(dowody, które sąd uznał za niewiarygodne oraz niemające znaczenia dla ustalenia faktów)

Lp. faktu z pkt 2.1.1 albo 2.1.2

Dowód

Zwięźle o powodach nieuwzględnienia dowodu

STANOWISKO SĄDU ODWOŁAWCZEGO WOBEC ZGŁOSZONYCH ZARZUTÓW i wniosków

Lp.

Zarzut

APELACJA PROKURATORA

1. obraza przepisów prawa procesowego, która miała wpływ na treść orzeczenia, w szczególności art. 7 k.p.k., 92 k.p.k., 167 k.p.k., art. 193 § 1 k.p.k. i art. 410 k.p.k.

a) polegająca na zaniechaniu przeprowadzenia z urzędu dowodu z uzupełniającego przesłuchania biegłego z zakresu medycyny sądowej w związku z wyjaśnieniami oskarżonego T. Ł. (1) w celu weryfikacji jego wyjaśnień na okoliczność ustalenia jak zostały wyprowadzone ciosy nożem, w tym z jakiego kierunku i z jaką siłą oraz w jakiej pozycji znajdowali się wówczas oskarżony T. Ł. (1) i pokrzywdzony M. W. (1), szczególnie czy obrażenia ujawnione u M. W. (1) mogły zostać zadane w pozycji leżącej po przewróceniu się do rowu, jak to przyjął Sąd I instancji w ustaleniach faktycznych oraz wyjaśnienia sprzeczności pomiędzy protokołem oględzin ciała i odzieży M. W. (1) z dnia (...) r. (k. 20) a protokołem oględzin zewnętrznych i sekcji zwłok z dnia (...) r. (k. 204) dotyczących umiejscowienia ran kłutych na ciele pokrzywdzonego M. W. (1) albowiem protokół oględzin ciała i odzieży (k. 20) wskazuje na ranę kłutą na plecach pokrzywdzonego nie opisaną w protokole oględzin zewnętrznych i sekcji zwłok, której umiejscowienie pozostaje w sprzeczności z ustaleniem, iż oskarżony T. Ł. (1) działał w warunkach obrony koniecznej,

b) polegająca na dowolnej, nieuwzględniającej całokształtu materiału dowodowego w ocenie wyjaśnień podejrzanego T. Ł. (1) co do przebiegu zdarzenia, w szczególności:

- atakowania go przez osoby znajdujące się na miejscu zdarzenia z powodu jego wcześniejszej współpracy z policją, pomimo, iż cały pozostały osobowy materiał dowodowy nie wskazuje, ażeby podczas zdarzenia zachowanie innych uczestników tego zdarzenia związane było z wcześniejszą współpracą tego oskarżonego z organami ścigania,

- dowolnej ocenie, iż oskarżony T. Ł. (1) od początku był atakowany przez grupę osób i bronił się przed tym, podczas gdy z zeznań P. K. (1) wynika odwrotne wręcz zachowanie się oskarżonego, który miał również być agresywny, szarpać się i kłócić z innymi osobami oraz osób znajdujących się wokół tego oskarżonego, które odsuwały się od niego w celu uniknięcia uderzenia nożem ze strony oskarżonego,

- sposobu zachowania pokrzywdzonego T. S. co do okoliczności zadania ciosu pięścią przez tego pokrzywdzonego, co spowodowało reakcję obronną w postaci uderzenia nożem, podczas gdy osobowy materiał dowodowy w postaci zeznań T. S. i D. A. wskazuje, iż uderzenie pięścią ze strony podejrzanego było reakcją na zadane mu uderzenie nożem, przy jednoczesnej dowolnej ocenie, że zeznania świadka T. S. w tym elemencie są niewiarygodne,

- sposobu zachowania pokrzywdzonego M. W. (1), w szczególności elementu zaatakowania oskarżonego i przewrócenia go do rowu, podczas gdy osobowy materiał dowodowy w postaci zeznań D. A., T. S., M. W. (2), M. B., E. Ż. i S. C. wskazuje, że pokrzywdzony ten nie przeprowadził gwałtownego ataku na oskarżonego a celem jego działania było uspokojenie sytuacji i skłonienie oskarżonego do pozbycia się noża, przy jednoczesnej dowolnej ocenie, że zeznania świadków D. A. i T. S. w tym elemencie są niewiarygodne oraz przy pominięciu znaczenia dowodów rzeczowych w postaci koszulki i kurtki M. W. (1) oraz kwestii umiejscowienia ran na ciele tego pokrzywdzonego, w szczególności rany kłutej na plecach,

- sposobu zachowania pokrzywdzonego D. A., w szczególności elementu zaatakowania oskarżonego i przewrócenia go do rowu, podczas gdy osobowy materiał dowodowy w postaci zeznań D. A. i P. K. (1) wskazuje, że pokrzywdzony ten nie przeprowadził gwałtownego ataku na oskarżonego a celem jego działania było pozbawienie oskarżonego noża i zatrzymanie T. Ł. (1), przy jednoczesnej dowolnej ocenie, że zeznania świadka D. A. w tym elemencie są niewiarygodne,

co skutkowało błędnym przyjęciem, że T. Ł. (1) działał w warunkach obrony koniecznej i w konsekwencji uniewinnieniem go od stawianych mu zarzutów, co także skutkowało uniewinnieniem oskarżonego K. od stawianego mu zarzutu, podczas gdy prawidłowa ocena całości materiału dowodowego we wzajemnym powiązaniu, z uwzględnieniem zasad doświadczenia życiowego i logicznego rozumowania nie prowadzą do wniosku pozwalającego na przyjęcie, iż oskarżony T. Ł. (1) działał w warunkach obrony koniecznej.

APELACJA PEŁNOMOCNIKA OSKARŻYCIELI POSIŁKOWYCH M. W. (3), L. W., A. W. (1), S. W., M. W. (2) i J. W.

błąd w ustaleniach faktycznych Sądu poprzez przyjęcie, iż:

1. oskarżony Ł. pozostawał w stanie zagrożenia przez grupę agresywnych osób,

2. następstwo czynu (obrażenia doznane przez oskarżonego, który śmiertelnie ugodził nożem) wskazywało na „agresję tłumu”, podczas gdy z prawidłowo ustalonego stanu faktycznego wynika, iż uprzednio nie występowała „agresja tłumu” a następstwo czynu oskarżonego Ł. było tylko wynikiem wzburzenia z powodu drastycznego skutku jego działań,

3. zachowanie osób zgromadzonych przed klubem nie było naturalną reakcją na zachowanie oskarżonego Ł. wymachującego niebezpiecznym narzędziem,

4. jakiekolwiek działanie zaczepne (niepotwierdzone co do siły i okoliczności uderzenia czy zaczepka ze strony jednego z uczestników zajścia) uzasadnia posługiwanie się nożem w celu odparcia potencjalnych, przyszłych zamachów,

5. stan upojenia alkoholowego nie przyczynił się do działań oskarżonego reagującego bezpodstawnie lub nieadekwatnie do urojonego zagrożenia,

6. posługiwanie się nożem stanowiło czynnik „ocalający życie” oskarżonego Ł.,

7. osoby znajdujące się w tłumie kierowały wobec oskarżonego zarzut bycia „konfidentem”,

8. działanie „tłumu” miało jeden cel: wyrządzenie krzywdy oskarżonemu Ł., podczas gdy z zeznań wielu świadków wynika, iż cel ten był zupełnie odmienny, tj. doprowadzenie do zaniechania przez oskarżonego posługiwania się nożem oraz stwarzania zagrożenia,

9. prowokacyjne zachowanie oskarżonych pozostaje bez związku z reakcjami osób zgromadzonych przed klubem.

☐ zasadny

☐ częściowo zasadny

☒ niezasadny

☐ zasadny

☐ częściowo zasadny

☒ niezasadny

Zwięźle o powodach uznania zarzutu za zasadny, częściowo zasadny albo niezasadny

Przed przystąpieniem do omówienia poszczególnych zarzutów postawionych w obu apelacjach należy zauważyć, iż skarżący, mimo iż formułują zarzuty obrazy prawa procesowego, tj. art. 7 k.p.k., art. 92 k.p.k. i art. 410 k.p.k. (tak prokurator) oraz błędu w ustaleniach faktycznych (tak pełnomocnik oskarżycieli posiłkowych) w rzeczywistości co do zasady stawiają zaskarżonemu wyrokowi zarzut błędu w ustaleniach faktycznych o charakterze dowolności. Apelujący bowiem zarzucają Sądowi I instancji dokonanie błędnej, bo dowolnej oceny zebranych w tej sprawie dowodów, zwłaszcza wskazanych przez apelujących zeznań konkretnych świadków, starając się w ten sposób przekonać, iż brak jest podstaw do przyjęcia, by oskarżony T. Ł. (1) działał w każdym z trzech przypadków zarzucanych mu przestępstw w warunkach obrony koniecznej. Należy jednak przypomnieć, iż zarzut błędu “dowolności”, a taki został w rzeczywistości sformułowany w apelacjach (poza zarzutem obrazy art. 167 k.p.k. i art. 193 § 1 k.p.k.) jest jednak tylko wtedy słuszny, gdy zasadność ocen i wniosków, wyprowadzonych przez sąd orzekający z okoliczności ujawnionych w toku przewodu sądowego, nie odpowiada prawidłowości logicznego rozumowania, przy czym dla swej skuteczności wymaga on od apelującego wykazania, jakich konkretnych uchybień w świetle wskazań wiedzy, doświadczenia życiowego i logicznego rozumowania dopuścił się sąd w dokonanej ocenie materiału dowodowego a nie tylko ograniczenia się do własnej oceny tego materiału (por. wyrok SN z 20.02.1975 r., II K 355/74, OSNPG 1975, nr 9, poz. 84; wyrok SN z 22.01.1975 r., I Kr 197/74, OSNKW 1975, nr 5, poz. 58). Przy czym trzeba zauważyć wyraźnie, iż zarzut ten dla swej skuteczności powinien obejmować całość istotnego materiału dowodowego a nie tylko fragment tego materiału, skoro przepis art. 438 pkt 3 k.p.k., tak jak i zresztą przepis art. 438 pkt 2 k.p.k., poza samym stwierdzeniem błędu w ustaleniach faktycznych, jak i obrazy przepisów postępowania wymaga dodatkowo wykazania, iż uchybienia te mogły mieć wpływ na treść zaskarżonego orzeczenia.

Mając na uwadze rozbudowanie przez apelujących zarzutów dotyczących zarówno obrazy prawa procesowego, jak i błędu w ustaleniach faktycznych, Sąd odwoławczy nie będzie się odnosił z osobna do każdego z nich, bowiem w praktyce byłoby to znacznie utrudnione dla zachowania przejrzystości niniejszego uzasadnienia. Omawiając natomiast poszczególne kwestie, które doprowadziły Sąd odwoławczy do konkretnych ustaleń, nastąpi dopiero wskazanie, które zarzuty okazały się bądź nie okazały się uzasadnione.

Na wstępie należy podnieść, iż Sąd I instancji prawidłowo przeprowadził postępowanie na rozprawie, zaś przeprowadzone dowodowy pozwalały na podjęcie jednoznacznej merytorycznej decyzji procesowej w zakresie odpowiedzialności karnej oskarżonego T. Ł. (1) w świetle postawionych mu aktem oskarżenia zarzutów popełnienia przestępstw na szkodę T. S., M. W. (1) i D. A. a w konsekwencji i odpowiedzialności karnej A. K., a inaczej rzecz ujmując, pozwalały one uwolnić obu oskarżonych od ciążących na nich zarzutów a to z powodu prawidłowego przyjęcia przez Sąd I instancji działania oskarżonego Ł. w warunkach zakreślonych art. 25 § 1 k.k.

Co istotne przy tym, Sąd I instancji również w oparciu o te prawidłowe ustalenia wnikliwie rozważył działanie oskarżonego T. Ł. (1) w warunkach obrony koniecznej (art. 25 § 1 k.k.), jak i z przekroczeniem jej granic (art. 25 § 2 k.k.), wykazując jednoznacznie, iż w niniejszej sprawie oskarżony ten działał w warunkach obrony koniecznej. To zaś oznacza, iż podnoszone w apelacji prokuratora, jak i pełnomocnika oskarżycieli posiłkowych zarzuty obrazy prawa procesowego, jak również skorelowane z nimi zarzuty błędów w ustaleniach faktycznych nie mogą zostać uznane za uzasadnione. Odwołanie się więc przez oba podmioty apelujące jedynie do polemiki z prawidłowymi ustaleniami dokonanymi przez Sąd I instancji nie mogło przynieść tym apelacjom szans powodzenia.

Przed przystąpieniem do oceny, czy oskarżony T. Ł. (1) działał w warunkach zakreślonych art. 25 § 1 k.k. należy zbadać poprawność dokonanych przez Sąd I instancji ustaleń faktycznych.

Należy zauważyć, iż trzy czyny, jakie zarzuca się w tej sprawie T. Ł. (1) w rzeczywistości miały miejsce podczas jednego zdarzenia, jakie zostało zapoczątkowane przez kilka osób, w tym T. S. po wyjściu z klubu – dyskoteki przez wszystkich uczestników, gdzie zraniony nożem przez oskarżonego Ł. został T. S., następnie kontynuowane przez powiększający się po tym zranieniu „tłum” ludzi, kiedy to w wyniku zadanego ciosu nożem przez T. Ł. (1) został pozbawiony życia M. W. (1) oraz w jego fazie końcowej, kiedy to po dogonieniu uciekającego T. Ł. (1) zranił on trzymanym nożem pierwszego z grupy osób, który go dogonił, tj. D. A., przy czym samo zdarzenie zakończyło się po dogonieniu T. Ł. (1) jego dotkliwym w skutkach pobiciem przez wiele osób.

Sąd I instancji dokładnie stan faktyczny opisał w treści uzasadnienia zaskarżonego wyroku (sekcja 1 podsekcja 1.1. formularza – str. 3-8), wskazując na konkretne dowody, które na dokonanie takich ustaleń faktycznych pozwoliły. Jednocześnie Sąd ten w sekcji 2 podsekcji 2.1. i 2.2. formularza uzasadnienia (na str. 9-28) poddał dokładnej (choć skrótowej, jak tego wymaga taka forma sporządzania uzasadnienia) ocenie te dowody, wykazując logicznie, którym i dlaczego dał wiarę oraz którym i dlaczego takiej wiary odmówił. Trzeba przy tym zauważyć, iż Sąd I instancji, ustalając stan faktyczny, poddał ocenie całościowy materiał dowodowy, jaki w tej sprawie był istotny do wydania prawidłowego rozstrzygnięcia a więc poza wyjaśnieniami obu oskarżonych, opiniami biegłych i rzeczowym materiale dowodowym łącznie zeznania aż 39 świadków. Tymczasem skarżący prokurator, nie analizując całościowego materiału dowodowego, do którego odniósł się Sąd I instancji, próbuje w treści apelacji wykazać na podstawie tylko niektórych twierdzeń świadków, tj. P. K. (1), T. S., D. A., M. W. (2), M. B., E. Ż. i S. C. a więc tylko siedmiu świadków, nie zważając na to, czy twierdzenia te są wiarygodne czy też nie, iż przebieg zdarzenia przebiegał w odmienny sposób, podczas którego oskarżonemu Ł. nie przysługiwało prawo do obrony koniecznej. Podkreślić przy tym trzeba, iż choć prokurator próbował uzasadnić w konkretny sposób stawiane przez siebie zarzuty, to tymczasem apelujący pełnomocnik oskarżycieli posiłkowych w swoich wywodach ograniczył się już wyłącznie do typowej polemiki z prawidłowymi ustaleniami Sądu I instancji, odwołując się przy tym w niezrozumiały sposób do zeznań Ł. R..

Przy odniesieniu się do materiału dowodowego należy zauważyć, iż w realiach tej sprawy należy ze szczególną ostrożnością podchodzić do zeznań poszczególnych osób. Jak to bowiem często bywa a co wynika z zasad doświadczenia życiowego, w przypadku takich dynamicznych zdarzeń z udziałem wielu osób, tj. zdarzeń jak bójki, pobicia i tym podobne wiele osób podczas zeznań przedstawia odmienne okoliczności poszczególnych zajść, zachowań się różnych osób, co już rodzi pewne komplikacje przy prawidłowym ustalaniu stanu faktycznego. W realiach tej sprawy te komplikacje pogłębiają się, jeżeli uwzględni się fakt, iż wiele osób podczas zeznań po prostu nie mówi prawdy bądź tej prawdy nie chce ujawnić. Trzeba bowiem dla przykładu zauważyć, iż niektóre z przesłuchanych osób wiedziały (ze słyszenia), iż Ł. zadał M. W. (1) trzy ciosy nożem (tak: M. B. – k. 103, 1415-1416, D. A., który o tym dowiedział się wprost od M. W. (1) – k. 114v, 1417-1420, E. Ż. – k. 145v-146, 1444-1445, S. C. – k. 666-667, 1644-1647, K. P. – k. 1647-1650, R. P. – k. 170-173, 1732-1733, D. W. – k. 479v, 1739-1742) bądź że M. W. (1) dostał „kosę” lub dostał nożem (tak: T. S., który o tym dowiedział się wprost od M. W. (1) – k. 108v-109, 116v, 1421, S. W. – k. 1579-1581, A. S. (1), który też to usłyszał od M. W. (1) – k. 527v-528, 1779-1782, J. U. – 549-550, (...)- (...), R. H. – k. 564-565, 1790-1791, S. G. – k. 765-766, 1823-1824) bądź tylko widziały, jak M. W. (1) upadł na drogę i okazało się, że jest ranny na klatce piersiowej (tak: P. K. (1) – k. 118-119, 1441-1443, A. W. (2) – k. 150v, 1446-1449, M. W. (2) – k. 163, 1576-1579, P. S. – k. 177, 1583-1585, K. A. – k. 558v-559, 1788-1789, H. T. – k. 663-664, 1818-1821). Mimo więc, iż z zeznań tych osób wynika jasno, iż w pobliżu T. Ł. (1) znajdował się tłum osób, w którym również znajdowali się wskazani wyżej niektórzy świadkowie i to przecież ten „tłum” w niniejszej sprawie był złożony z przesłuchanych świadków, to znamiennym jest, iż żadna z tych osób „nie widziała” tego momentu, podczas którego T. Ł. (1) zadał M. W. (1) trzy ciosy nożem (na tę okoliczność trafnie wskazuje apelujący prokurator, o czym będzie mowa w dalszej części uzasadnienia), choć fakt zadania tych trzech ciosów został przecież dostrzeżony, co wynika co najmniej z zeznań wymienionych wyżej M. B., D. A., E. Ż., S. C., K. P., R. P., D. W.. Jeszcze większe zdumienie może budzić postawa co najmniej części przesłuchanych świadków, zwłaszcza choćby uczestniczącego w końcowym etapie zdarzenia D. A., który doprowadził do przewrócenia uciekającego T. Ł. (1), którzy rzekomo nie widzieli samego wyjątkowo brutalnego pobicia leżącego na ziemi T. Ł. (1), mimo że zdarzenie to było wyjątkowo dostrzegalne i głośne w przebiegu, co znów wprost wynika ze zgodnych ze sobą w treści zeznań świadków pełniących rolę ochroniarzy, których interwencja prawdopodobnie uratowała T. Ł. (2) co najmniej przed ciężkimi obrażeniami ciała, nie mówiąc już o utracie życia, co znajduje potwierdzenie w relacjach procesowych P. R. (1) (k. 51, 1243-1244), Ł. R. (k. 47, 1244-1245), K. S. (k. 35-36, 1245-1246), R. M. (k. 448-450, 1736-1738), P. R. (2) (k. 530-531, 1782-1783), D. B. (k. 543-544, 1784-1785) i A. S. (2) (k. 761-762, 1821-1823), co także znajduje potwierdzenie w zeznaniach D. Z. (k. 718-719). Jednocześnie relacje tych świadków nie pozostawiają cienia wątpliwości, iż to oskarżony T. Ł. (1) był otoczony przez tłum wielu osób i to tylko on posiadał w ręku nóż. Tym samym istotne jest ustalenie, co w rzeczywistości skłoniło oskarżonego do wyjęcia tego noża i posługiwania się nim w trakcie przedmiotowego zdarzenia podczas jego trzech wskazanych wyżej etapów.

Jak już wspomniano wyżej, Sąd I instancji na podstawie zgromadzonego materiału dowodowego udzielił na to odpowiedzi, odwołując się do szeregu dowodów. Mając jednak na uwadze konkretne zarzuty apelacyjne należy raz jeszcze zwrócić uwagę na te dowody, także ustosunkowując się do tych zarzutów.

Należy zauważyć, iż żaden ze świadków zdarzenia, poza H. T. i S. C. nie wskazuje, kto w rzeczywistości rozpoczął to całe zdarzenie a do tego nikt już nie wskazuje, co było jego powodem. Mając jednak na uwadze to, co wyżej powiedziano, ta sytuacja nie może dziwić, skoro w sam przebieg zdarzenia, którego skutkami było zranienie T. S. i D. A., śmiertelne w skutkach ugodzenie nożem M. W. (1) oraz dotkliwe pobicie T. Ł. (1) zaangażowanych było wiele osób, w tym poza pokrzywdzonymi także świadkowie przesłuchani w niniejszej sprawie. Sąd I instancji ustalił na podstawie wyjaśnień T. Ł. (1) , iż został on zaatakowany z pięści bez żadnego powodu a do tego uczestnicy tego zdarzenia, wykrzykując w różny wulgarny sposób do oskarżonego nazywali go także „konfidentem” (str. 4 uzasadnienia zaskarżonego wyroku).

Abstrahując od niewiarygodnych twierdzeń tego oskarżonego co do braku posiadania noża i ugodzenia nim kogokolwiek, oskarżony ten już w toku pierwszego przesłuchania wyjaśnił, iż wychodząc z dyskoteki usłyszał, jak nagle jacyś ludzie zaczęli krzyczeć do nich, nazywając ich „frajerem, konfidentem” i tłum ten rzucił się na nich. Oskarżony wprawdzie zasłaniał się brakiem pamięci co do przebiegu zdarzenia, ale przyznał, że jak upadł w którymś momencie, to napastnicy bili go po całym ciele, że aż stracił przytomność a jak się ocknął, to ochraniarze podnieśli go z ulicy i przynieśli pod taką budę (k. 250-253).

Ta ostatnia okoliczność zasługuje w pełni na wiarę, gdyż znajduje odzwierciedlenie w przywołanych wyżej zeznaniach ochroniarzy i D. Z. a także w doznanych przez oskarżonego obrażeniach ciała. Trzeba bowiem zaznaczyć, iż T. Ł. (1) w wyniku tego pobicia doznał licznych obrażeń ciała, w tym złamań kości lewych kończyn górnej i dolnej, podwójnego złamania żuchwy, powybijane zostały mu zęby (k. 187-188, 189, 191, 605-606).

Oskarżony Ł. na rozprawie wprawdzie przyznał się, iż taki czyn miał miejsce, jednak o ugodzeniu nożem M. W. (1) nie wyjaśnił, przyznając jednak, że szamotał się z jednym mężczyzną, z którym wpadł do rowu (czyli w M. W. (1) – przyp. SA), mając w tym czasie w ręku nóż (1230- (...), 1450- (...)). Co jednak istotne, w tych wyjaśnieniach oskarżony podał, iż po wyjściu z lokalu rozmawiał w sposób normalny, spokojny, bez jakiejkolwiek agresji z dziewczyną i chłopakiem (czyli H. T. i S. C. – przyp. SA) i podczas tej rozmowy nagle poczuł uderzenie pięścią w twarz, po którym to uderzeniu zaczął uciekać, zaś jego goniło ok. 5-7 osób, krzycząc przy tym „frajer, konfident” i został przez te osoby złapany i zaatakowany, że przewrócił się i wówczas chwycił nóż (wprawdzie oskarżony twierdził, iż nóż ten komuś wyrwał, ale Sąd I instancji słusznie ustalił, iż oskarżony nóż ten wyjął z kieszeni, co nie jest ostatecznie kwestionowane – przyp. SA) i zaczął nim wymachiwać, by obronić się przed agresywnymi osobami, które napierały na niego i które chciały mu wytrącić z ręki ten nóż (k. 1230-1231, 1450-1451).

Zatrzymując się na tym fragmencie wyjaśnień oskarżonego Sąd I instancji słusznie, poza fragmentem dotyczącym wejścia w posiadania noża, dał im wiarę.

Trzeba zauważyć bowiem, iż wyjaśnienia oskarżonego znajdują pełne odbicie w zeznaniach H. T. i S. C.. H. T. bowiem już w śledztwie zeznała na temat swojego, jak i jej chłopaka (S. C. – przyp. SA) kontaktu z A. K. podczas dyskoteki, który to kontakt miał „pokojowy” charakter a dalej podała, iż po wyjściu z lokalu na zewnątrz spotkali się ona i jej chłopak z A. K. (nazwanym przez nią „ dużym mężczyzną” – przyp. SA) i T. Ł. (1) (nazwanym przez nią „ takim niskim i szczupłym” – przyp. SA) i zaczęli normalnie rozmawiać i w trakcie tej rozmowy nagle zza ich pleców widziała, jak ktoś chciał uderzyć ręką jedną z tych osób, z którymi rozmawiali. Wprawdzie świadek nie potrafiła dokładnie wskazać, co dalej się działo, twierdząc, iż wtedy się odwróciła, by na to nie patrzeć, ale zauważyła, iż to „ całe towarzystwo ruszyło w kierunku bramy”, nie potrafiąc wskazać, kto tam dokładnie był (k. 663v-664). Świadek w tym zakresie na rozprawie potwierdziła swoje zeznania, przyznając, iż ta pięść według jej oceny była celowana w T. Ł. (1) i trafiła w niego, czym oskarżony był zaskoczony, gdyż działo się to znienacka. Jednocześnie świadek wskazała, iż jak zdążyli się odsunąć na bok to nagle cała dyskoteka zaczęła biec i to wyglądało tak, jakby wszyscy chcieli bić (k. 1818-1819). Świadek dodała, że od razu po tym ciosie pięścią nagle wszyscy zobaczyli co się dzieje i wtedy się już pomieszało towarzystwo i wtedy nagle jakby cała impreza się pojawiła (k. 1820) i jak te osoby podeszły, to już był jeden wielki krzyk, „ jakby bydło wypuścić”, co wyglądało tak, jakby pijani faceci chcieli się bić i według niej to ta pięść spowodowała całe to zamieszanie (k. 1821). Świadek jednocześnie przyznała, iż wcześniej T. Ł. (1) nie posiadał w ręku noża (k. 1820).

Sąd I instancji dając tym zeznaniom wiarę słusznie ustalił na ich podstawie, iż to nie oskarżony Ł. (ani oskarżony K.) swoim zachowaniem, choćby prowokacyjnym zainicjował całe zdarzenie, ale wręcz przeciwnie, tym inicjatorem bez żadnego sensownego powodu był ktoś z kręgu znajomych M. W. (1), którzy wówczas licznie w tym klubie imprezowali, obchodząc kawalerskie M. W. (2).

Zeznania H. T. znajdują znów potwierdzenie w zeznaniach S. C., należącego zresztą do grona towarzyskiego bawiącego się wraz z braćmi W.. S. C. potwierdził bowiem swój kontakt z A. K. podczas dyskoteki, przyznając, iż rozszedł się z nim w przyjaznej atmosferze, natomiast po imprezie na zewnątrz, gdy stali z oskarżonymi i spokojnie rozmawiali w pewnym momencie ktoś z pięści chciał uderzyć jednego z nich (tu: świadek wskazuje na tego wysokiego, czyli K., co nie znajduje odbicia ani w wyjaśnieniach Ł., ani w wyjaśnieniach K., ani w zeznaniach H. T. a więc temu fragmentowi nie można dać wiary) i potem już nastąpiła szarpanina, w której udział brał ten wysoki a nie widział, by ten mały (Ł. – przyp. SA) z kimś się szarpał (k. 666-667). Abstrahując od osoby oskarżonego, który miałby się szarpać z grupą osób wskazać należy, iż zeznania te również jasno wskazują, iż żaden z oskarżonych nie miał jakichkolwiek zamiarów, by prowokować innych mężczyzn do bójki czy podobnych zdarzeń oraz, że to uderzenie pięścią zapoczątkowało całe zdarzenie. Świadek na rozprawie potwierdził powyższe, dodając, iż tak jak na dworze stali z oskarżonymi naprzeciwko siebie, to „ nagle wkroczył jakiś tłum, to było momentalne. To było kilkanaście osób pijanych” i jak się ten tłum pojawił, to zaczęli się bić. Świadek widział, że na pewno ktoś zaatakował jednego z oskarżonych i że żaden z oskarżonych tej szarpaniny nie rozpoczął (k. 1644-1645). Świadek również potwierdził, iż T. Ł. (1) przed zdarzeniem nie miał noża w rękach (k. 1645). Świadek jednocześnie przyznał, iż sądził, mając na uwadze wygląd fizyczny A. K., iż będzie miał z nim nieprzyjemności, ale jak się okazało, tak wcale nie było, kwitując to zdaniem, iż, cyt.: „ po wyglądzie nie ma co oceniać” (k. 1467).

Wreszcie powyższe relacje znajdują potwierdzenie w wyjaśnieniach A. K. złożonych w trakcie śledztwa, który zaprzeczył, by w trakcie imprezy były z jego udziałem jakieś nieporozumienia, incydenty, natomiast po imprezie na zewnątrz to T. Ł. (1) miał z kimś jakiś zatarg, że Ł. szamotał się z jakąś grupką mężczyzn, nie wskazując jednak na szczegóły tych zdarzeń (k. 195-197, 214-215). Na rozprawie zaś oskarżony K. przyznał, iż we czworo rozmawiali na zewnątrz po imprezie i w pewnym momencie ktoś próbował z pięści uderzyć jego lub Ł. a następnie podbiegło tam kilka osób i potem doszło do „szamotaniny”, w której brały udział te osoby i T. Ł. (1), nie potrafiąc bliżej tejże „szamotaniny” opisać (k. 1233-1239).

W tych zaś okolicznościach sprawy, nie mając w materiale dowodowym konkretnych informacji na temat przyczyn zaatakowania T. Ł. (1) przez grupę osób, poczynając od tego uderzenia pięścią w głowę, brak jest podstaw do odrzucenia jako niewiarygodnych twierdzeń oskarżonego Ł., iż wynikło to z tego powodu, iż ktoś rozpoznał w nim tzw. „konfidenta” w związku ze współpracą z organami ścigania przy rozpracowywaniu zorganizowanej grupy przestępczej – narkotykowej na terenie K.. Ta ostatnia okoliczność, tj. pójście na współpracę przez Ł. i K. z organami ścigania, wynikająca z wyjaśnień obu oskarżonych i posiadania przez nich z tego powodu różnych nieprzyjemności jest w niniejszej sprawie bezsporna. Fakt zresztą skorzystania przez nich z instytucji określonej w art. 60 § 3 k.k. z tego właśnie powodu wynika wprost z treści wyroku Sądu Okręgowego w Koninie z dnia 18.08.2016 r. w sprawie II K 25/16 (k. 332-337) a także z zeznań funkcjonariusza Policji P. M., do którego bezpośrednio po zdarzeniu dzwonili obaj oskarżeni (k. 754-757, 1654-1655).

To więc, iż żaden ze świadków wprost nie potwierdza tego, że Ł. czy K. byli w trakcie zdarzenia nazywani „frajerami” czy „konfidentami” nie może w tej sprawie podważać skutecznie wiarygodności wyjaśnień oskarżonego Ł., tym bardziej, że żaden z tych świadków nie chciał także niczego powiedzieć o pobiciu Ł., poza ochroniarzami i świadkiem Z., mimo, iż nierealnym jest, by żaden z nich na ten temat niczego nie wiedział, nie mówiąc już o uczestnictwie w tym pobiciu. Trzeba bowiem zauważyć, iż gdyby ta okoliczność została wypowiedziana przez świadków, zwłaszcza związanych towarzysko z rodziną W., to bez wątpienia świadkowie ci wskazywaliby na przyczynę zaatakowania T. Ł. (1), czym w rzeczywistości działaliby na własną niekorzyść, mając przecież na uwadze wskazane już wyżej skutki samego zdarzenia. Poza tym wbrew pozorom, wyjaśnienia oskarżonego w tym względzie nie są odosobnione. Jak bowiem to wynika z zeznań B. R., który brał udział w czynności zatrzymania T. Ł. (1), już będąc w szpitalu w G. oskarżony mówił do niego, że jak wychodził z dyskoteki to usłyszał w tłumie ludzi bezpośrednio zwrot pod jego adresem „ jesteś konfidentem” i w tym też momencie nieznane mu osoby podeszły do niego, zaczepiły go i zaczęły uderzać (k. 32-33, 1242). Należy przy tym także zauważyć, iż będący na tej imprezie A. W. (2), relacjonując przebieg zdarzenia, wiedział, iż pochodzą oni z K. (k. 149v-150v), nie potrafiąc na rozprawie przytoczyć szczegółów z tego zdarzenia (k. 1446-1449). Jednak świadek ten przyznał, że słyszał od ochrony, że kiedyś obaj oskarżeni byli świadkami koronnymi (k. 1447). Skoro więc świadek ten, jak i któryś z ochroniarzy, choć żaden tego nie potwierdził, wiedzieli, że oskarżeni, pochodzący z K. byli „konfidentami”, to nie można wykluczyć, iż ta okoliczność była znana również i innym uczestnikom dyskoteki. Trzeba przy tym zauważyć, iż tego rodzaju słowa miały paść jeszcze przed zdarzeniem, tym samym nie można wykluczyć, iż pojawiły się one jeszcze w czasie, gdy oskarżeni wyszli z dyskoteki, ale jeszcze nie podeszli do H. T. i S. C.. Z wyjaśnień oskarżonego z rozprawy na k. 1230 wynika, iż takie słowa padły także ze strony goniących go osób a więc w czasie, gdy już odbiegł od H. T. i S. C., co znów może oznaczać, iż osoby te tychże okrzyków już po prostu mogły nie dosłyszeć.

Apelujący prokurator starając się zakwestionować to ostatnie ustalenie dotyczące wyzywania oskarżonego Ł. od „konfidenta” jedynie popada z nim w polemikę. Jak już bowiem wyjaśniono, to, że nikt nie potwierdził, by takie słowa padły wobec Ł. nie przekreśla w tym zakresie wiarygodności wyjaśnień oskarżonego. Również za skutecznością tego zarzutu ( z pkt 1b tiret pierwsze) nie przemawia fakt, iż oskarżony A. K. nie potwierdził tych słów (str. 6 apelacji). Trzeba bowiem zauważyć, iż oskarżony K. co do zasady nie przyznał się do winy, przyjmując wynikającą z jego wyjaśnień postawę procesową. Oskarżony ten bowiem także nie podaje (nie potrafi bądź nie chce) szczegółów zdarzenia z udziałem T. Ł. (1), realizując przecież własną linię obrony. Oczywistym jest zaś, iż gdyby A. K. wskazał na te słowa, to również można by je interpretować na niekorzyść tego oskarżonego, gdyż wówczas oskarżonemu mógłby być znany motyw zachowania się T. Ł. (1), który spowodował obrażenia ciała, w tym jedno śmiertelne, u trzech osób, co także mogłoby mieć znaczenie w świetle jego linii obrony. Jak natomiast wynika z wyjaśnień A. K. przyjął on postawę minimalistyczną, nie rozpowiadając się w szczególny sposób na temat samego pobytu na dyskotece, jak i na temat zdarzenia przed budynkiem dyskoteki, więc z tak obranej przez A. K. linii obrony nie można wyciągać negatywnych wniosków dla oskarżonego Ł., jak czyni to apelujący prokurator. Należy przy tym zauważyć, jak wyżej to podano a co wynika z wyjaśnień T. Ł. (1), iż te okrzyki bycia „konfidentem” miały się pojawić na samym początku po wyjściu Ł. z budynku dyskoteki, więc nie można na tej podstawie budować założenia, że w związku z tym powinny one być słyszalne przez inne osoby. Trzeba przy tym zauważyć, iż konkretne pytania w tym przedmiocie do świadków pojawiły się dopiero w trakcie rozprawy, zaś w śledztwie, jak i zresztą na rozprawie świadkowie w ogóle nie potrafili skonkretyzować słów, jakie były kierowane w stosunku do T. Ł. (1), poza wołaniem o rzucenie noża. Podnoszony przez prokuratora fakt bycia przez oskarżonego pod wpływem alkoholu oraz w stanie po zażyciu substancji psychoaktywnych po zażyciu narkotyków nie ma tu żadnego znaczenia. Takiego bowiem znaczenia, poza przypuszczeniami, nie wykazuje skarżący i brak jest jakichkolwiek obiektywnych dowodów na to, by oskarżony ten posiadał z tego tytułu ograniczone możliwości rozpoznania znaczenia zachowania się tłumu osób, jak i własnego. Dodać przy tym trzeba, że również nietrzeźwi byli pozostali uczestnicy zdarzenia, co wynika z ich własnych zeznań, zaś pokrzywdzony M. W. (1) nie tylko był nietrzeźwy, ale i przed zdarzeniem zażył amfetaminę, co przecież mogło mieć wpływ na jego późniejsze zachowanie, kiedy to zaatakował T. Ł. (1) wiedząc, iż ten posiada nóż w ręce.

Powyższe więc oznacza, iż zarzut podniesiony w pkt 1b tiret pierwsze nie zasługuje na uwzględnienie. Tak samo należy odnieść się do postawionego w pkt 5 zarzutu apelacji pełnomocnika oskarżycieli posiłkowych, który zresztą ograniczył się tylko do lapidarnego stwierdzenia, iż oskarżony działał pod wpływem urojeń wskutek spożytego alkoholu (str. 4 apelacji). Abstrahując bowiem od faktu, czy padło wówczas słowo konfident czy też nie wskazane wyżej dowody jasno potwierdzają ustalenia Sądu I instancji co do agresji grupy osób względem T. Ł. (1), która to agresja jednego z przedstawicieli tego grupy doprowadziła do dalszych wypadków.

Tak samo należy odnieść się do zarzutu z pkt 9 apelacji pełnomocnika oskarżycieli posiłkowych. Wyżej bowiem już jasno wykazano, iż T. Ł. (1) został zaatakowany bez żadnego racjonalnego powodu przez nieznane mu osoby, nie prowokując ich w żaden sposób do tego. Tym samym za całkowicie polemiczne uznać należy dywagacje apelującego pełnomocnika oskarżycieli posiłkowych jakoby obaj oskarżeni w trakcie zabawy zaczepiali i prowokowali inne osoby, co nie może usprawiedliwiać dalszego zachowania się oskarżonego przy użyciu noża. Trzeba przede wszystkim pamiętać, iż w przypadku T. Ł. (1) a to przecież on został zaatakowany w trakcie rozmowy z H. T. i S. C. i który to następnie używał noża brak jest jakiegokolwiek dowodu na to, by to on w jakikolwiek sposób prowokował kogokolwiek w trakcie zabawy, jak i bezpośrednio po niej. Ogólnikowe zeznania świadka R. w żaden sposób nie potwierdzają tezy, by oskarżony Ł. nie mógł podczas zdarzenia na powietrzu skorzystać z noża, by w ten sposób bronić się przed atakującymi go mężczyznami, nawet jeżeli jakiś czas wcześniej doszło między nim i jego kolegą do jakiegokolwiek incydentu na zabawie. Liczy się bowiem w tym przypadku czas zdarzenia a nie jakieś wcześniejsze, praktycznie nieistotne okoliczności, o których wspominał Ł. R.. Dodać trzeba, iż z zeznań tych wynika, iż zapamiętał z tej zabawy dwóch mężczyzn (opisując obu oskarżonych), na których zwrócił uwagę, ponieważ swoim zachowaniem i wyglądem denerwowali innych uczestników imprezy. Świadek wprawdzie wskazał na incydent, z którego wynikało, iż wyższy z nich (A. K. – przyp. SA) chodził za jedną z dziewczyn, mówiąc, że będzie za nią chodził, jednak po pewnym czasie odczepił się od niej i nie zauważył, by były jakiekolwiek incydenty z ich udziałem (k. 47, 1244-1245). Fakt zaczepienia jednej z dziewczyn przez A. K. wynika także z zeznań zaczepionej H. T., jednak z zeznań tych wynika, o czym wyżej wspomniano, iż A. K. wraz z tą dziewczyną i jej chłopakiem rozstali się w pokojowym nastroju.

Powyższe więc oznacza, iż jakiekolwiek zachowanie się oskarżonych na sali dyskotekowej nie mogło racjonalnie wpłynąć na zachowania innych mężczyzn, jakie miały miejsce na dworze po zabawie, gdyż nie były to zachowania naganne, wyrządzającego komukolwiek krzywdę.

Natomiast inną jest rzeczą, jaka także wyłania się z zeznań Ł. R., iż oskarżeni, z racji swojego zachowania i wyglądu (charakterystyczne chodzenie, muskularny wygląd, widoczne tatuaże na ciele) mogli, mówiąc oględnie, nie przypaść do gustu pewnym osobom, które później na dworze zaatakowały T. Ł. (1). Wprawdzie również i ta okoliczność nie została potwierdzona przez któregokolwiek ze świadków, jednak należy w tym przedmiocie wskazać na zeznania K. A., który nie krył swojej niechęci w stosunku do obu oskarżonych, nazywając ich „ kryminałami” (k. 558-559, 1788-1789). Ta okoliczność więc tylko dodatkowo wzmacnia ustalenie, iż to T. Ł. (1) bez żadnego racjonalnego powodu został zaatakowany przez jednego z mężczyzn poprzez zadanie mu ciosu pięścią w głowę a następnie został już napadnięty przez większą grupę osób. To zaś oznacza, iż przytoczone w apelacji pełnomocnika oskarżycieli posiłkowych w pkt VI dywagacje nie zasługują na uwzględnienie i mają się one nijak do ustalonych w tej sprawie prawidłowych faktów. Z tych też powodów wskazany zarzut z pkt 9 tej apelacji nie mógł być uwzględniony. Nie są przy tym prawdziwe twierdzenia tego świadka, by oskarżeni mieli być wyproszeni z lokalu, bo szukali bójki (k. 1788-1789, 559). Świadek nie dość, iż tego w ogóle nie widział a jedynie miał słyszeć od kogoś, choć nie wiedział od kogo, to nadto tej okoliczności nie potwierdza żaden ze świadków, zwłaszcza ochroniarzy, którzy jako jedyni mieli możliwość wyproszenia kogokolwiek z imprezy za swoje naganne zachowanie. Ta okoliczność również wskazuje na uprzedzenia świadka względem obu oskarżonych.

Nie są uzasadnione twierdzenia apelującego prokuratora, by Sąd I instancji dowolnie ustalił, że oskarżony Ł. od samego początku był atakowany przez grupę osób i bronił się przed tym ( zarzut z pkt 1b tiret drugie i trzecie). Odwołanie się bowiem w tym zakresie do zeznań P. K. (1), T. S. i D. A. uznać należy za typową polemikę z prawidłowymi ustaleniami Sądu I instancji.

Należy zauważyć, iż ta okoliczność prawidłowo ustalona przez Sąd I instancji w pierwszej kolejności wynika wprost z niekwestionowanych przez apelującego zeznań H. T. i S. C., na które to zeznania wskazano wyżej. Z zeznaniami tymi w tym zakresie natomiast w sposób jasny korespondują wyjaśnienia samego oskarżonego T. Ł. (1) . Oskarżony ten wyjaśnił już podczas pierwszego przesłuchania, iż nagle tłum się na nich (jego i K. – przyp. SA) rzucił, oni zaczęli ich bić po całym ciele i kopać i w którymś momencie on upadł, nie potrafiąc jednak wskazać, czy kolega też był bity (k. 250-253). Wprawdzie co do zasady wyjaśnienia te zostały słusznie zakwestionowane przez Sąd Okręgowy, co wynika z treści uzasadnienia zaskarżonego wyroku w podsekcji 2.2. formularza na str. 23, jednak z wyjaśnień tych wyłania się jednoznaczny, potwierdzony w dalszych wyjaśnieniach oskarżonego fakt, iż to on został pierwszy zaatakowany przez grupę ludzi, tyle że w nieco innych okolicznościach. Ta okoliczność wynika zresztą z przytoczonych już wyżej wyjaśnień oskarżonego, znajdujących odbicie w zeznaniach H. T. i S. C.. Oskarżony w tych wyjaśnieniach złożonych na rozprawie podał bowiem, iż po tym uderzeniu pięścią w twarz zaczął uciekać w stronę bramy, ulicy i wówczas goniło go kilka osób, mniej więcej 5-7, krzycząc do niego frajer, konfident i został wtedy złapany przez te osoby, zabrany na ulicę i zaatakowany przez nich. Wtedy też chwycił za nóż a gdy ci zorientowali się, że ma nóż, kopali go po rękach, żeby ten nóż wypuścił. Oskarżony dodał, iż jak napastnicy zobaczyli, że ma ten nóż, to zaczęli krzyczeć, że ma ten nóż wyrzucić, że po co nóż i wtedy jedna z najbardziej agresywnych osób zbliżyła się do niego (T. S. – przyp. SA) a on (oskarżony) wymachiwał nożem, żeby nikt do niego nie podszedł. Ten chłopak był bardzo agresywny, podszedł bardzo blisko i gdy wymachiwał tym nożem, żeby nikt do niego nie podszedł i żeby przestali go bić, to ugodził go tym nożem w brzuch. Oskarżony wyraził przy tym przekonanie, iż napastnik mógł się nawet nie zorientować, że dostał tym nożem i po tym ugodzeniu nożem napastnicy trochę odstąpili od niego (k. 1230-1231). Słusznie co do tych wyjaśnień Sąd I instancji nie dał im wiary w zakresie tego, że wówczas oskarżony nie posługiwał się swoim nożem i że już wówczas stracił przytomność, czemu dał wyraz w treści uzasadnienia wyroku w podsekcji 2.2. na str. 23, dając im jednak wiarę w pozostałej części, co znów znajduje odbicie w treści uzasadnienia w podsekcji 2.1. na str. 9-10. Jak już bowiem wskazano, te wyjaśnienia znajdują odbicie w zeznaniach H. T. i S. C.. Wprawdzie świadkowie ci, jak zeznali, nie widzieli szczegółów tego zdarzenia, jednak wymowa ich zeznań jest w tym zakresie jednoznaczna. Przypomnieć bowiem należy, iż H. T. zeznała, iż po tym uderzeniu ręką cale towarzystwo ruszyło w kierunku bramy, nie potrafiąc w śledztwie podać kto tam był i czy ktoś kogoś bił (k. 663-664), ale już na rozprawie zeznała, że po tym ciosie „ nagle cała dyskoteka zaczęła biec, oni biegli w stronę bramy i wyglądało to tak, że wszyscy chcieli bić, tj. rzucili się na oskarżonych” (k. 1818-1819) i że jeszcze słyszała, że ktoś z towarzystwa dostał nożem (k. 1820). Te zeznania znów znajdują odzwierciedlenie w zeznaniach S. C., który także dostrzegł, że po tym ciosie mężczyźni przesuwali się w stronę bramy, choć bliżej na ten temat nie potrafił powiedzieć (k. 666-667), co także wynika z jego zeznań z rozprawy (k. 1644-1647). Świadkowie ci, zwłaszcza H. T. wprost wskazali, iż to T. Ł. (1) został pierwszy zaatakowany z pięści w twarz, po którym to ataku grupa osób wraz z Ł. przesuwała się w kierunku bramy, krzycząc przy tym różne słowa w kierunku oskarżonego i grupa ta była nastawiona do bicia. W tym zaś kontekście sytuacyjnym wskazane wyżej wyjaśnienia oskarżonego T. Ł. (1) są logiczne, z których wynika, iż już wówczas doszło do jego bicia przez napastników z grupy około 5-7 osób, przed którą to grupą początkowo uciekał a potem, w wyniku tego bicia, wyciągnął z kieszeni nóż, którym się osłaniał przed napastnikami.

Co do tego etapu zdarzenia pozostały materiał dowodowy jest skąpy w treści. Apelujący prokurator w zarzutach z pkt 1b tiret drugie i trzecie przywołał zeznania P. K. (1), T. S. i D. A., które miałyby wskazywać na dowolność powyższych ustaleń faktycznych.

P. K. (1) w toku śledztwa zeznał, iż jako jeden z ostatnich wyszedł z dyskoteki i po wyjściu za teren klubu na drodze zobaczył pełno ludzi, którzy wzajemnie się kłócili, stojąc na wprost siebie. Według świadka były to dwie grupy kilkuosobowe, które się wzajemnie wyzywają i kłócą, choć już z uwagi na ilość spożytego alkoholu nie pamiętał, co krzyczeli do siebie, ale nie widział, aby między tymi grupami dochodziło do przepychanek i szarpaniny. Świadek przyznał, że stał od tej grupy około 10 metrów i nie zwracał na ich uwagi, rozmawiając w tym czasie z kolegą. W pewnym momencie ktoś krzyknął, cyt: „ uwaga on ma nóż” i po chwili już większość ludzi stojących w tym tłumie zaczęło krzyczeć, „ uwaga on ma nóż”. Wtedy też w tłumie zauważył mężczyznę wzrostu ok. (...) cm i widział, jakby miał on nóż rozkładany i wyglądało na to, że w połowie był rozłożony. Nóż trzymał w ręce. Świadek nie potrafił powiedzieć, czy mężczyzna ten był sam czy z kimś i czy cokolwiek krzyczał. Tam na miejscu był duży chaos i każdy coś tam krzyczał. Cała sytuacja działa się bardzo szybko i w pewnym momencie ktoś podbiegł do niego, został on otoczony przez kilka osób i po chwili widział już, jak jeden chłopak upada na ziemię (k. 118). Z zeznań tych wynika, iż tych chłopakiem, co upadł na ziemię był M. W. (1). Natomiast zeznania te wcale nie wskazują na przebieg zdarzenia z udziałem pokrzywdzonego T. S.. Nie da się więc na ich podstawie ustalić, iż to, co na początku świadek zauważył, miało miejsce przed ugodzeniem nożem T. S. czy też po tym ugodzeniu. Wprawdzie świadek słyszał okrzyki, wskazujące na to, że obecni zobaczyli, iż oskarżony posiada nóż w ręku, co mogłoby sugerować, że miało to miejsce jeszcze przed ugodzeniem T. S.. Jednak należy też zauważyć, iż z wyjaśnień T. Ł. (1) i zeznań świadków wynika, iż początkowo, właśnie przy zdarzeniu z udziałem T. S. brało udział kilka osób, gdy tymczasem duży tłum ludzi pojawił się po ugodzeniu S. nożem. To zaś przekonuje, iż świadek K. widział już etap zdarzenia, gdzie nastąpiło ugodzenie nożem M. W. (1). Trzeba przy tym zaznaczyć, iż wbrew ustaleniom Sądu I instancji nie można dać tym zeznaniom do końca wiary. W toku rozprawy bowiem świadek jednak zeznał, iż jak stał na ulicy z kolegą, to była tam grupka chłopaków, ktoś się przepychał, szarpali się, kłócili między sobą i wśród tej grupki był oskarżony Ł. (k. 1441). Z tych zeznań wynika więc, że jednak do jakiejś „szarpaniny” doszło, tyle, że świadek nie potrafił już tego opisać, co znów pozostaje w sprzeczności do tego, co zeznał w śledztwie. Świadek wskazał, że zauważył oskarżonego, jak miał nóż w ręce. Świadek sprzecznie też do swoich zeznań ze śledztwa podał, iż jak zobaczył nóż to zaczął krzyczeć, że on ma nóż, że podbiegł i krzyczał, żeby rzucił nóż, ale kolega go odciągnął i cały czas trzymał, by tam nie podchodził. Nie widział więc, co tam się stało, bo kolega go szarpał i samego uderzenia nożem nie widział. Świadek potem biegł już za oskarżonym a potem zobaczył, że ktoś leży (M. W. (1) – przyp. SA) i do niego się cofnął (k. 1441-1442). Świadek, potwierdzając swoje zeznania ze śledztwa przyznał, że jednak taka szarpanina miała miejsce i że pierwszy raz ten nóż zobaczył w chwili, gdy potem ta osoba upadła na ziemię (czyli M. W. (1) – przyp. SA). Wprawdzie świadek sugeruje w tych zeznaniach, że widział też pierwszą szarpaninę, jak wyszedł z dyskoteki i wyglądała ona podobnie, ale jednocześnie wskazał, iż oskarżony nie miał noża od samego początku (k. 1442-1443). Nie ulega jednak wątpliwości, iż oskarżony miał już nóż w ręku w czasie zdarzenia pierwszego, którym to ugodził w brzuch T. S.. Nie można wykluczyć, iż świadek po prostu tejże okoliczności nie zauważył, jednak skoro mowa tu o podobieństwie obu zdarzeń, to należy za świadkiem uznać, że w tym pierwszym przypadku była jakaś szarpanina, której świadek nie potrafił dokładnie opisać, ale w jej trakcie było widać, że więcej osób nacierało na jedną osobę, czyli na oskarżonego, który był sam. Nie ulega więc wątpliwości, iż właśnie w trakcie takiego natarcia, według świadka mogło być tych osób nawet 10, doszło do ugodzenia nożem T. S. przez oskarżonego. To zaś w rzeczywistości koresponduje z wyjaśnieniami T. Ł. (1) i zeznaniami H. T.. W innych bowiem okolicznościach oskarżony nie mógł zranić nożem T. S., jak tylko wtedy, gdy ten nacierał na niego po zadaniu tego ciosu w obecności H. T. i S. C.. To zaś, iż świadek nie widział samego zadawania ciosów nie oznacza, iż takowych nie było, skoro świadek nie przyglądał się temu zdarzeniu dokładnie a dopiero zareagował, gdy zorientował się, iż oskarżony w ręce posiada nóż. Takiemu przebiegu zdarzenia nie przeczą ewentualne słowa, notabene których świadek nie potrafił przytoczyć, z których miało wynikać, iż oskarżony odzywał się do napastników. Przy czym trudno negować, by oskarżony w takiej sytuacji nie ujawnił swojej agresji, skoro był, poczynając od uderzenia, atakowany przez napastników, rwących się do jego pobicia, co przecież wynika przede wszystkich z zeznań H. T.. Należy przy tym wspomnieć, iż P. K. (1) spostrzegł tylko pewien fragment zdarzenia, nie potrafiąc go opisać w sposób szczegółowy, w tym co do posługiwania się przez oskarżonego nożem. To zaś oznacza, iż zeznania P. K. (1) w tym zakresie nie podważają prawidłowych ustaleń Sądu I instancji, przy czym dodatkowo należy już nadmienić, iż zeznania te w rzeczywistości tylko potwierdzają działanie oskarżonego w warunkach obrony koniecznej, zwłaszcza jeżeli chodzi o zdarzenie z udziałem M. W. (1), o czym niżej będzie mowa. Prokurator wskazując na agresję oskarżonego, wynikającą z posługiwania się nożem, że aż kolega świadka odciągał, najwyraźniej przy tym myli pojęcie obrony koniecznej na gruncie art. 25 § 1 k.k. z zachowaniami potocznie nazywanymi obronnymi. Obrona bowiem w świetle art. 25 § 1 k.k. nie oznacza tylko odpierania ataku, na przykład poprzez unikanie uderzeń, parowanie ciosów, ale również polega na odpieraniu ataku polegającym na aktywności zmierzającej do zadania choćby ciosu, celem powstrzymania danej osoby przed dalszym atakowaniem jego dóbr osobistych. Trzeba przy tym zauważyć, iż nawet w świetle zeznań tego świadka oskarżony przyjął postawę typowo obronną i to w potocznym znaczeniu tego słowa, skoro oskarżony jedynie wymachiwał nożem w różne strony, by osoby, które stały wokół niego nie zbliżały się do niego, nie dobiegając w tym czasie do żadnej z nich w celu zadania ciosu. Nie jest więc prawdą, iż świadek postrzegał oskarżonego jako napastnika, skoro do niego nie podchodził, bowiem w takich okolicznościach podejście dodatkowej osoby w pobliże stojącego z nożem oskarżonego ze zdroworozsądkowego punktu widzenia mogłoby zostać poczytane przez oskarżonego jako dodatkowe zagrożenie ze strony kolejnej osoby, co znów w takiej sytuacji mogłoby stanowić już dla świadka potencjalne zagrożenie choćby w postaci zadania ciosu nożem.

Prokurator, przywołując zeznania P. K. (1) pominął w swoich rozważaniach zeznania kolegi tego świadka, tj. R. S.. R. S. zeznał już w śledztwie, iż jak z kolegą P. K. (1) wyszedł na zewnątrz, to zauważył, jak jeden z mężczyzn trzymał w ręku nóż a pięciu innych prosiło go, aby ten nóż zostawił. Obserwując to zdarzenie w pewnym momencie wokół nich zrobiło się więcej osób i tłum zaczął napierać tego mężczyznę z nożem w ręku i po chwili mężczyzna ten zaczął uciekać (k. 674v). Podobnie świadek zeznał na rozprawie, twierdząc, że gdy zobaczył grupkę z 4 mężczyzn, to przed tą grupką był oskarżony Ł., był ustawiony do nich przodem i w ręku trzymał nóż. Mężczyźni z tej grupki wykrzykiwali do niego m.in. „ rzuć ten nóż” i raczej gróźb nie słyszał, tylko co najwyżej przekleństwa. Oskarżony stał sam, nóż miał w prawej ręce, trzymając go swobodnie opuszczony wzdłuż tułowia. Potem, jak to świadek zrelacjonował, cyt.: „ wyszło zamieszanie, znalazło się tam więcej osób i oskarżony zaczął uciekać od nich w stronę pola” (k. 1839). Świadek nie potrafił jednak wskazać, dlaczego te osoby napierały na oskarżonego. Świadek przy tym wskazał, iż jak wyszedł z dyskoteki, to widział stojących mężczyzn, naprzeciwko nich stał oskarżony z nożem, słyszał wtedy agresję słowną od tych czterech mężczyzn, szły od nich wulgaryzmy do oskarżonego przeplatane słowami „ rzuć nóż”, zaś oskarżony, jak trzymał nóż, to nie był agresywny, nie wykonywał żadnych gestów, po prostu stał pewnie (k. 1840-1841).

Zeznania tego świadka, których znów apelujący nie podważa w zakresie wiarygodności w sposób odmienny relacjonują przebieg zdarzenia, niż to wynika z relacji P. K. (1). Z zeznań tych jasno wynika, iż w tym pierwszym etapie zdarzenia to oskarżony zachowywał spokój, trzymając nóż przy sobie, nie był stroną atakującą, zaś napastliwi w swoim zachowaniu, wyhamowani jednocześnie w swoich zachowaniach wskutek trzymania w ręku noża przez oskarżonego byli co najmniej ci czterej mężczyźni, wśród których znajdował się przecież T. S.. Wprawdzie świadek nie potrafił powiedzieć, bo tego przecież nie widział, dlaczego oskarżony trzymał nóż w ręce, jednak z tego kontekstu sytuacyjnego należy wyciągnąć jednoznaczny wniosek, iż trzymał ten nóż, by nie doprowadzić do swojego pobicia przez tych czterech (bądź w większej liczbie) napastników, co logicznie wynika zarówno z jego wyjaśnień, jak i zeznań H. T.. Jednocześnie te zeznania jasno wskazują, iż w tym zakresie nie można ustaleń faktycznych opierać na zeznaniach P. K. (1), co tylko tym bardziej wskazuje na niezasadność postawionego przez prokuratora zarzutu w pkt 1b tiret drugie.

T. S. – pokrzywdzony w trakcie pierwszej fazy zdarzenia – zeznał w śledztwie, iż po wyjściu z dyskoteki zauważył, jak S. C. coś dyskutuje z tym dużym facetem (A. K. – przyp. SA), wraz z nimi był ten mniejszy facet (T. Ł. (1) – przyp. SA) i dziewczyna S. C. (H. T. – przyp. SA). Świadek przyznał, iż między dyskutującymi nie było większej agresji, ten mniejszy facet (osk. Ł. – przyp. SA) nie uczestniczył w tej dyskusji i jak już przeszli od kasy biletowej kilka metrów to nagle ten mniejszy mężczyzna (T. Ł. (1) – przyp. SA) wyciągnął nóż i zaczął się nim bawić. Świadek przy tym nie potrafił powiedzieć, po co on to zrobił, ale, jak zeznał, cyt.: „ z tego co kojarzę to w pewnym momencie ten mężczyzna ugodził mnie nożem w brzuch z lewej strony. Ja nie wiem, kiedy to nastąpiło, nie poczułem. Wydaje mi się, że ten mężczyzna ugodził mnie nożem. Zrobiło się zamieszanie. Sytuacja była bardzo dynamiczna.” (k. 108v). Sąd I instancji słusznie w tym zakresie tym zeznaniom świadka nie dał wiary (podsekcja 2.2. formularza uzasadnienia na str. 25-26). Zeznania te bowiem stoją w całkowitej sprzeczności z wiarygodnymi w tym względzie zeznaniami H. T. i S. C., jak i korespondującymi z nimi wyjaśnieniami oskarżonego Ł.. Oskarżony Ł. nie miał żadnego powodu, by w trakcie prowadzenia rozmowy z H. T. i S. C. wyciągać nóż i nim manipulować, jak to określa T. S. a tym bardziej, by bez żadnego powodu zaatakować tym nożem S., raniąc go w brzuch. W tym zakresie zeznania T. S. rażą wręcz brakiem logiki i uznać je należy jedynie za wymysł świadka, który w ten sposób chciał po prostu usprawiedliwić swoje agresywne zachowanie względem T. Ł. (1). Dodatkowo należy zwrócić uwagę na fakt, iż świadek w tych zeznaniach twierdził, że nie tylko nie widział momentu ugodzenia M. W. (1) nożem, ale również jedynie w domysłach uważał, że zrobił to T. Ł. (1), jak również nie potrafił wskazać, czy to ten mężczyzna jego ugodził nożem, wskazując, iż mimo, że był blisko zdarzenia, to nie umie niczego powiedzieć na temat jego przebiegu a poza tym sytuacja była dynamiczna, było tam ciemno a do tego on sam był pod wpływem alkoholu (k. 109). Taki sposób składania zeznań przez świadka ewidentnie świadczy o tym, iż świadek po prostu nie chce niczego mówić na temat zdarzenia, skoro, jak to wynika z prawidłowych ustaleń Sądu I instancji, aktywnie w nim uczestniczył, będąc w grupie osób atakującej T. Ł. (1). Świadek, podczas kolejnego przesłuchania w dniu 30.09.2018 r. podobnie zeznał co do zachowania się oskarżonego Ł. w zakresie „bawienia” się nożem i jego zranienia, dodając, że jak zauważył, że został zraniony to uderzył pięścią w twarz oskarżonego, nie potrafiąc jednak powiedzieć, czy w trakcie tego uderzenia oskarżony posiadał w rękach nóż. Natomiast świadek podał, że następnie inne osoby ruszyły w kierunku oskarżonego (k. 116v). W tym zakresie, co do uderzenia T. Ł. (1) w twarz przez świadka a następnie zaatakowania go przez inne osoby z grupy Sąd I instancji słusznie dał wiarę tym zeznaniom (podsekcja 2.1. formularza uzasadnienia na str. 14-15), gdyż ta właśnie okoliczność jasno wynika zarówno z zeznań H. T. i S. C., jak i z wyjaśnień T. Ł. (1). Nie brzmią jednak w świetle tych wiarygodnych dowodów prawdziwie zeznania pokrzywdzonego, iż uderzył T. Ł. (1) po tym, jak zorientował się, iż jest ranny, bowiem z wiarygodnych dowodów, o których wyżej była mowa, jasno wynika, iż T. Ł. (1) wyjął nóż z tego powodu, że został zaatakowany przez grupę mężczyzn, która zadawała mu ciosy, w tym także z powodu zadania mu ciosu z pięści w twarz przez jednego z mężczyzn z tej grupy. T. S., przyznając się do zadania ciosu z pięści w twarz T. Ł. (1) przyznał się jednocześnie do zaatakowania wraz z grupą innych osób T. Ł. (1), przy czym w zeznaniach tych niewiarygodnie podał, że motywem tego ataku była rzekoma kłótnia oskarżonego z S. C. i wyciągnięcie przez T. Ł. (1) noża.

Jeszcze większe zdziwienie może budzić treść zeznań T. S. z rozprawy. Pokrzywdzony bowiem wręcz wskazał, iż wychodząc z dyskoteki widział, jak S. C. i A. K. kłócili się i szarpali i motywem jego (świadka) działania była chęć pomocy koledze (Czeluście) i wtedy też zaczęli się szarpać z tym panem, przy czym świadek zdarzenie to relacjonuje wyjątkowo mgliście, bez konkretów, nie potrafiąc wskazać jakiegokolwiek szczegółu na temat własnego zachowania, jak i zachowania jego kolegów czy oskarżonych, dodając jedynie, że jak ktoś krzyknął, że ktoś wyciągnął nóż, to nagle wszyscy odeszli i był koniec szarpaniny (k. 1420). Tu świadek twierdził, że szarpał się z tym większym (A. K. – przyp. SA), ale jak zobaczył tego oskarżonego, że stoi z nożem, to on stał i każdy krzyczał, że ma ten nóż wyrzucić, to podszedł do tego mniejszego oskarżonego (T. Ł. (1) – przyp. SA), co go dźgnął nożem i uderzył go z pięści w twarz (k. 1420), po czym oskarżony ten raczej mu już ataku nie oddał ani się nie bronił (k. 1421). Ta ostatnia okoliczność, z której wynikało, iż po zadaniu ciosów oskarżony Ł. nie był osobą atakującą, jest wiarygodna, gdyż znajduje potwierdzenie w dowodach, na które już wyżej wielokrotnie zwrócono uwagę. Nie zasługują zaś na wiarę twierdzenia świadka, by oskarżony K. szarpał się z S. C. i by z tego powodu on (świadek) z kolegami ruszyli Czeluście na pomoc, gdyż, jak to już zwrócono wyżej uwagę, nikt z nikim wtedy się ani nie kłócił, ani nie szarpał, zaś zaatakowanie T. Ł. (1) nastąpiło bez jakiegokolwiek racjonalnego powodu, jaki miałby dać ten oskarżony bezpośrednio przed zadaniem mu ciosu pięścią w twarz i dalszym atakowaniem go przez S. C. i jego kolegów. Mając zaś na uwadze wskazane wyżej wiarygodne dowody stwierdzić należy jednoznacznie, iż nie polegają na prawdzie zeznania T. S., by zaatakował pięściami T. Ł. (1) po tym, jak on wyciągnął nóż, tylko było odwrotnie. Oskarżony wyciągnął bowiem nóż w celu obrony z uwagi na zaatakowanie go przez grupę osób, w której również ciosy z pięści zadawał T. S.. Świadek zresztą nie potrafił wytłumaczyć sprzeczności w swoich zeznaniach, próbując nieudolnie wytłumaczyć, że również w śledztwie niczego nie wymyślał, jak i nie potrafił wytłumaczyć sprzeczności dotyczących szarpania się z A. K. (k. 1421-1422). W tych zaś okolicznościach nieprawdziwie brzmią zapewnienia świadka, iż to uderzenie pięścią było reakcją na ugodzenie nożem (k. 1422), tym bardziej, iż świadek nie potrafił w rzeczywistości przekonywująco wyjaśnić, dlaczego włączył się w tą szarpaninę (k. 1422) i dlaczego to on został ugodzony nożem (k. 1423). Tym samym zarzut prokuratora zawarty w pkt 1b tiret trzecie odwołujący się do zeznań T. S. nie może zostać uwzględniony, gdyż w przywołanym przez apelującego zakresie zeznania tego świadka po prostu nie mogą zostać uznane za wiarygodne. Ta sama sytuacja dotyczy przywołanych przez skarżącego w tym zarzucie zeznań D. A.. Trzeba bowiem zauważyć, o czym już wspominano na wstępie niniejszych rozważań, iż zarówno T. S., jak i D. A. mieli procesowy interes w tym, by na temat okoliczności zajścia nie mówić w pełni prawdy, jeżeli uwzględni się skutku całościowego zdarzenia, to jest nie tylko doznanie obrażeń u trzech pokrzywdzonych, ale i dotkliwe w skutkach pobicie T. Ł. (1), zwłaszcza, że cały kontekst sytuacyjny wskazuje, iż w tym pobiciu brał udział m.in. D. A., który po dogonieniu T. Ł. (1) przewrócił go na ziemię, po czym właśnie doszło do jego pobicia.

Należy zauważyć, iż D. A. , zeznając w śledztwie, podał, iż z dyskoteki wychodził prawie ostatni. Słyszał, jak S. C. kłóci się z mężczyzną wysokiego wzrostu (A. K. – przyp. SA) i idąc do ich busa wraz z M. W. (1) widział grupkę osób i podchodząc bliżej zauważył jednego z mężczyzn (T. Ł. (1) – przyp. SA), jak wymachiwał nożem. W tej grupce byli ich koledzy, w tym T. (S. – przyp. SA) i w pewnym momencie jakiś chłopak krzyknął, cyt.: „ masz kosę”, wtedy T. (S.) w amoku uderzył mężczyznę z nożem, chcąc mu wybić nóż z ręki (k. 105v). Sąd I instancji słusznie w tym zakresie tylko częściowo dał wiarę tym zeznaniom (podsekcja 2.1. formularza uzasadnienia na str. 13-14 i podsekcja 2.2. formularza uzasadnienia na str. 24). Należy bowiem zauważyć, iż świadek, jako wychodzący prawie ostatni z dyskoteki nie mógł widzieć po prostu początków zdarzenia a tym samym jego twierdzenia o rzekomej kłótni K. z C. nie polegają na prawdzie, jak również na prawdzie nie polegają twierdzenia, by to T. Ł. (1) bez powodu wymachiwał nożem i by to on był osobą atakującą a nie koledzy świadka, w tym T. S.. Na te okoliczności zwrócono uwagę przy ocenie zeznań T. S. i przytoczone tam argumenty zachowują tu pełne odniesienie. Tak samo należy ocenić zeznania D. A. z (...) r. w przedmiotowym zakresie (k. 114v). Dodać przy tym należy, iż według tej relacji, po podejściu do swoich kolegów: T. S., M. B., M. W. (1) i M. W. (2) naprzeciwko nich stał mężczyzna (T. Ł. (1) – przyp. SA), który miał w ręce nóż i nim wymachiwał – jego otrze było skierowane do góry, wymachiwał nim w różnych kierunkach i coś krzyczał, choć nie wiedział co. Wprawdzie świadek nie pamiętał co ten mężczyzna wykrzykiwał, ale sprzecznie z tym pamiętał, że głośno kłócił się z T. S., choć znów nie wiedział, co mu S. odpowiadał. Relacja ta więc również nie wskazuje na genezę takiego właśnie zachowania się względem siebie T. Ł. (1) oraz grupy osób z T. S. na czele a tym samym nie można na podstawie tych zeznań wywodzić, iż to T. Ł. (1) był osobą atakującą, agresywną i że to on zaczął swoim zachowaniem całe to zdarzenie. Notabene, świadek w toku rozprawy nie potrafił wskazać na przyczyny takiego zachowania się oskarżonego oraz kolegów, jak i nie potrafił powtórzyć wypowiadanych podczas tej „kłótni” słów. Świadek jednocześnie nie widział w pobliżu drugiego z oskarżonych (K. – przyp. SA), natomiast zeznał, że było tam dużo osób i w pewnym momencie ktoś krzyknął, cyt.: „ dostałeś kosą”, wówczas S. zauważył, że jest ranny na brzuchu i dalej „ zrobił się chaos” (k. 1417). Świadek przy tym potwierdzając swoje zeznania ze śledztwa nie potrafił powiedzieć nic konkretnego na temat rzekomej kłótni S. C. z A. K., jak i nie potrafił podać więcej szczegółów na temat uderzenia oskarżonego Ł. przez T. S. (k. 1418-1419). Mając na uwadze taki właśnie sposób składania zeznań, jak i ich treść należy również zeznania te ocenić w tożsamy sposób, jak te złożone w śledztwie. Należy podnieść, iż mimo bezpośredniej bliskości od miejsca zdarzenia świadek nie potrafił podać żadnych konkretów, w tym także dotyczących dalszych wydarzeń, łącznie z własnym zachowaniem, kiedy to doszło już do pobicia oskarżonego Ł. a tym samym do zeznań tych, mając na uwadze własny interes świadka w tym, by za dużo na temat zdarzenia nie powiedzieć, należy podchodzić z dużą doza ostrożności. Tym samym, tak jak w przypadku T. S., tak i w przypadku D. A. należy uznać, iż relacja procesowa tego świadka nie oddaje w sposób wiarygodny tego, że, jak twierdzi prokurator, to zachowanie się oskarżonego Ł. polegające na uderzeniu S. nożem spowodowało reakcję ze strony T. S.. Mając zaś na uwadze taką ocenę powyższych dowodów a więc nie tylko zeznań T. S. i D. A., ale i zeznań H. T. i S. C. i wyjaśnień T. Ł. (1) nie sposób dopatrywać się w ustaleniach Sądu I instancji jakiejkolwiek sprzeczności, gdyż właśnie kompleksowa ocena tych dowodów pozwoliła na dokonanie ustaleń faktycznych odnośnie tej fazy zdarzenia w sposób, jak to poczynił Sąd I instancji w podsekcji 1.1 formularza uzasadnienia na str. 4-5. To zaś przekonuje o niezasadności zarzutu tej apelacji z pkt 1b tiret trzecie. Należy przy tym zauważyć, iż przywołany przez świadka D. A. M. B. nawet nie potwierdził przebiegu tych zdarzeń, twierdząc wręcz, że nie widział zdarzenia z udziałem T. S. a tylko miał usłyszeć od S. w godzinach rannych o zaczepieniu jednego z kolegów przez jednego z oskarżonych, przy czym również i tu świadek niewiarygodnie sugerował, iż widział, jak oskarżony (Ł. – przyp.) bawił się jakimś przedmiotem, choć nie potrafił wskazać czy to był nóż czy może jakiś inny przedmiot (k. 102v-103, 1415-1416). Zeznania tego świadka również więc wskazują na to, iż co do przebiegu zdarzenia świadkowie z grupy osób skupionych wokół braci W. nie mówią do końca prawdy, co tylko podkreśla prawidłowość ustaleń Sądu i instancji.

Przechodząc do tej części zdarzenia z udziałem pokrzywdzonego M. W. (1) należy na wstępie poddać krytyce argumentację apelującego prokuratora, który wykorzystuje dla oskarżonego Ł. niekorzystne wnioski z tego powodu, iż w swoich wyjaśnieniach pominął on moment zadania M. W. (1) ciosów nożem, sugerując, iż w ten sposób oskarżony dążył do minimalizacji własnej odpowiedzialności karnej (str. 7 apelacji). Skarżący bowiem zapomina, iż oskarżony miał pełne prawo do przyjęcia takiej postawy procesowej, choćby w obawie przed grożącą mu odpowiedzialnością karną za zabójstwo, gdy tymczasem już przecież takiego prawa nie mieli świadkowie, w tym przywołani przez apelującego prokuratora D. A. i T. S.. Notabene, jak już wspomniano o tym na wstępie niniejszych rozważań żaden z przesłuchanych świadków rzekomo nie widział samego momentu uderzenia nożem M. W. (1), choć jednocześnie wielu z nich twierdziło, że takich uderzeń nożem było trzy, co znajduje odzwierciedlenie w ujawnionych na ciele pokrzywdzonego ranach a więc bez wątpienia jednak któraś z tych osób po prostu na ten temat nie chciała złożyć zeznań. Tym samym nie może prokurator skutecznie podważać oceny tych dowodów dokonanej przez Sąd I instancji, jak to czyni na str. 7-9 apelacji, gdyż w świetle całościowego a nie tylko fragmentarycznego materiału dowodowego Sąd I instancji w świetle zasad określonych w art. 7 k.p.k. miał pełne prawo do dokonania przedstawionej przez siebie w treści uzasadnienia zaskarżonego wyroku oceny tych dowodów.

Na wstępie należy wspomnieć, iż T. Ł. (1) , wyjaśniając na rozprawie na temat tego zdarzenia podał, iż po ugodzeniu T. S. nożem w brzuch i po odstąpieniu przez napastników trochę od niego, nagle jedna z tych osób z grupy (M. W. (1) – przyp. SA) wbiegła na niego, zaczęli się szarpać, zbliżając się do rowu, wpadli do tego rowu, razem się tam szamotali, po czym ta osoba wyszła nagle z tego rowu, stanęła razem z resztą tych osób, on też z rowu wstał i nadal starał się machać nożem, żeby do niego nie podchodzili, bo był już bardzo pobity (k. 1231, 1451-1452). Sąd I instancji słusznie tym wyjaśnieniom co do zasady dając wiarę (oczywiście poza pominięciem zadania ciosów nożem, co oskarżony skrzętnie przemilczał) wskazał na dowody, które taki przebieg zdarzenia potwierdzają, przy czym jednocześnie te dowody wskazują jasno, iż oskarżony, zadając te ciosy nożem, działał w warunkach obrony koniecznej.

Podkreślić trzeba, że już z tych wyjaśnień oskarżonego wynika, iż był on napierany przez tłum ludzi, z którego nagle wybiegł jeden mężczyzna i rzucił się na niego, w związku z tym w obronie zadał mu ciosy nożem, mając przy tym na względzie dalej zbliżający się do niego tłum ludzi, przed którym dalej ogradzał się przy pomocy posiadanego noża, trzymając go przed sobą i wymachując nim.

Prokurator, na poparcie swoich twierdzeń, z których ma wynikać, że było zupełnie inaczej, przywołuje zeznania D. A., T. S., M. W. (2), M. B., E. Ż. i S. C. ( zarzut z pkt 1b tiret czwarte).

Wyżej już wskazano, w jakim zakresie nie można dać wiary zeznaniom D. A. odnośnie zdarzenia z udziałem T. S. i z jakiego powodu, co również rodzi konieczność podejścia do jego dalszych twierdzeń ze znaczną ostrożnością. W zakresie zdarzenia z udziałem M. W. (1) zeznał w śledztwie, iż po ugodzeniu T. S. nożem M. W. (1), który przecież według zeznań tego świadka był w grupie osób, które, jak ustalono, atakowały oskarżonego Ł., powiedział do tego oskarżonego, cyt.: „ weź wypierdalaj, my jedziemy do domu”, po czym M. W. (1) krzyknął do niego, cyt.: „ A., dostałem trzy razy kosę”, po czym widział, jak M. W. (1) zrobił krok w lewo, krok w prawo i upadł na ziemię (k.105v). Świadek w kolejnych zeznaniach dodał, iż widział, jak M. W. (1) stał naprzeciwko tego mężczyzny z nożem i trwało to dla niego sekundy (k. 114v). Na rozprawie zaś świadek przywołując twierdzenia M. W. (1) kierowane do oskarżonego, by wyrzucił nóż, co zresztą też krzyczeli inni z grupy, że ma odejść, bo oni też już idą i że ma „ wypierdalać”, nie potrafił powiedzieć, jak to się stało, że M. W. (1) dostał nożem, zaprzeczając przy tym, by widział, aby M. W. (1) rzucił się na oskarżonego albo próbował go obezwładnić, albo odebrać nóż (k. 1417). Należy podkreślić wyraźnie, iż ta wersja zdarzenia zaprezentowana przez świadka nie znajduje żadnego potwierdzenia w wiarygodnym materiale dowodowym, bowiem szereg osób, przyglądających się temu zdarzeniu, łącznie z M. W. (2) zupełnie inaczej zaprezentowało jego przebieg. Nie jest więc prawdą, iż M. W. (1) chciał w sposób „pokojowy” zakończyć to zdarzenie i odejść z tego miejsca, bowiem przeczą temu fakty prawidłowo ustalone przez Sąd I instancji. Poza tym Sąd I instancji słusznie doszedł do wniosku, iż zeznania tego świadka są niewiarygodne w tej części, w której miał nie widzieć, jak doszło do ugodzenia M. W. (1) nożem, skoro to m.in. ten świadek był w bezpośredniej bliskości zdarzenia, również napierał w kierunku oskarżonego, w związku z tym jego zapewnienia, że nie widział jak zachował się M. W. (1) tuż przed ugodzeniem nożem i jak przebiegała „szamotanina” między oskarżonym Ł. a M. W. (1) nie zasługuje na wiarę, co Sąd I instancji uwypuklił w treści uzasadnienia w podsekcji 2.2. formularza na str. 24.

Tak samo należy odnieść się do zeznań T. S., z tych samych zresztą przyczyn, jakie legły u podstaw nie dania w pełni jego zeznaniom wiary w zakresie przebiegu zdarzenia z jego udziałem. T. S. podczas pierwszego przesłuchania zeznał, iż po otrzymaniu ciosu nożem, gdy to mu ktoś z grupy uświadomił zrobiło się zamieszanie, sytuacja była bardzo dynamiczna i krótko po tym M. W. (1) odwrócił się w jego kierunku, mówiąc, że, cyt.: „ dostałem kosę”, po czym osunął się na ulicę (k. 108v). świadek nie potrafił podać żadnych szczegółów tej sytuacji, przyznając, że wtedy spoglądał na własną koszulkę. To samo wynika z zeznań tego świadka z k. 116v. Dopiero na rozprawie świadek na temat tej sytuacji wspomniał więcej, mówiąc, iż po ugodzeniu go nożem, M. W. (1) podszedł do oskarżonego Ł. i powiedział, cyt.: „ człowieku, co ty mu zrobiłeś, dźgnąłeś go nożem”, po czym trwało to sekundy. Świadek nie umiał powiedzieć, czy M. W. (1) się z nim obalił, ale zeznał, iż M. W. (1) nagle wstał, podszedł do nich i powiedział, że został dźgnięty nożem, zaprzeczając przy tym, by w ogóle widział jakąś wymianę zdań, ciosów lub jakąś szarpaninę między Ł. a M. W. (1) (k. 1421). Świadek przy tym nie potrafił logicznie wyjaśnić powstałych z jego zeznaniach sprzeczności ani podać, mimo pytań, jakichkolwiek konkretnych okoliczności (k. 1421-1423). Z tych więc powodów słusznie Sąd I instancji i tej części zeznaniom świadka nie dał wiary, co znajduje wyraz w treści uzasadnienia zaskarżonego wyroku w podsekcji 2.2. formularza na str. 25-26.

Należy jedynie w tym miejscu zauważyć, iż okrzyki, by oskarżony Ł. rzucił nóż, padające ze strony osób z grupy skupionej wokół M. W. (1) miały miejsce, gdyż, jak już wcześniej wspomniano, potwierdził je także T. Ł. (1). Takie jednak okrzyki w połączeniu z przekleństwami i skupianiem się wokół T. Ł. (1) coraz większej rzeszy osób słusznie doprowadziły go do przekonania, iż te osoby chcą go po prostu pobić, co było oczywistym od samego początku zdarzenia. Nie ulega więc wątpliwości, iż za tymi okrzykami, w tym także M. W. (1), nie szły w parze pokojowe zamiary zakończenia tej konfrontacji „tłumu” z osamotnionym oskarżonym Ł.. Nie mogą więc zostać uznane za skuteczne dywagacje skarżącego prokuratora, by Sąd I instancji błędnie, w sposób dowolny ustalił, iż w powyższym zakresie zeznania T. S. i D. A. były niewiarygodne. Nie są przy tym prawdziwie twierdzenia apelującego, iż na podstawie tych zeznań, jak i zeznań wskazanych w apelacji świadków M. W. (1) był spokojny i nie atakował T. Ł. (1).

M. W. (2) , brat pokrzywdzonego, będący na miejscu zdarzenia, zeznał już w śledztwie, że gdy ktoś krzyknął, że T. S. jest ranny, że dostał nożem wszyscy zaczęli zmierzać do centrum tego zbiegowiska. On również tam poszedł razem z bratem M.. Wtedy też zobaczył S. krwawiącego na brzuchu a obok niego stała większość ich kolegów, z którymi przyjechali na imprezę. Ktoś wówczas powiedział, że on (T. Ł. (1) – przyp. SA) ma nóż i nawoływał, aby ten nóż mu zabrać. W tym też czasie oni wszyscy odwrócili się w stronę napastnika i wtedy on sam go zobaczył. Widział w jego ręce nóż, który trzymał na wysokości swojej klatki piersiowej. Jak to ujął świadek, cyt.: „ on się cofał i był wystraszony”. K. mężczyzn, w tym jego brat zaczęli iść w kierunku tego mężczyzny z nożem. Mówili do niego, cyt.: „ wyjeb ten nóż”. W tym czasie świadek stał za plecami M., trzymał go za rękę, by nie szedł dalej. M. jednak wyrwał się z tego uścisku i poszedł w kierunku tego mężczyzny z nożem. Świadek przyznał, iż wtedy stracił z pola widzenia brata, bo zasłaniały go inne osoby a w pewnym momencie zobaczył, że M. leży na asfalcie i ktoś krzyknął, że jest ranny i dalej już skupił swoją uwagę na bracie (k. 162-163).

Z zeznań tych wynika jasno, iż tłum osób, w którym również znajdował się M. W. (1), nie miał wcale pokojowych zamiarów względem oskarżonego Ł. i jak wyżej już wspomniano, na takie zamiary nie wskazywały okrzyki kierowane do niego, by rzucił nóż. Trzeba bowiem zauważyć, iż dosłownie wszyscy na miejscu, po zorientowaniu się, że T. S. został raniony nożem odwrócili się w kierunku oskarżonego i do niego się zbliżali, widząc jednocześnie, iż oskarżony posiada w ręku nóż, którym się osłaniał przed tym tłumem, nie chcąc doprowadzić, by ktokolwiek zbliżył się do niego. Świadek wyraźnie stwierdził, iż oskarżony cofał się z tym nożem przed tłumem i było widać, iż jest wystraszony. I choć świadek nie widział samego momentu zdarzenia, to już w świetle tych zeznań należy stwierdzić jednoznacznie, iż M. W. (1) wręcz rwał się naprzód do oskarżonego, o czym przecież świadczy wyrwanie się przez niego z uścisku brata. Zeznania te więc nie stoją w żadnej opozycji do wyjaśnień T. Ł. (1) a wręcz przeciwnie, tylko podkreślają ich wiarygodność.

Na rozprawie świadek M. W. (2) przyznał, iż nie widział samego początku zdarzenia w związku z ugodzeniem nożem T. S.. Natomiast po zorientowaniu się przez nich, że T. S. jest ranny wszyscy oni obrócili się w kierunku oskarżonego Ł., po czym, cyt.: „ zatoczył się ciasny krąg wobec tego pana z nożem”. Po chwili brat wyrwał się z tyłu i przebił do przodu i świadek widział tylko M. od tyłu, jak podchodził do oskarżonego. Potem już ich nie widział, z czego wywiódł, że musieli się razem przewrócić, dodając, że było, tam dużo osób, które też częściowo przysłaniały mu widok. Według świadka trwało to sekundę i M. znowu się pojawił zataczającym krokiem, mówiąc, że dostał nożem i się położył. Świadek, jak zeznał, wprawdzie gróźb kierowanych do oskarżonego nie słyszał, ale w jego kierunku padały zdania „ wyrzuć ten nóż, on ma nóż”. Świadek potwierdzając także swoje zeznania ze śledztwa wyraził przekonanie, iż jego brat, cyt.: „ chciał wymierzyć sprawiedliwość”, choć nie potrafił już podać w jaki sposób, negując przy tym, by miał na myśli stosowanie przemocy. Jednocześnie jednak świadek wskazał, iż jak się zatoczył krąg wobec oskarżonego to ten na pewno się cofał, przy czym te osoby, które zatoczyły krąg raczej zwracały się do oskarżonego podniesionym tonem. Świadek dodał też, że przytrzymywał brata, bo się wyrywał. Świadek także zeznał, iż ten krąg ludzi wokół oskarżonego na pewno nie był szczelny, ale był ciasny, bo bardzo dużo ludzi się wokół zebrało, w tym w pierwszej linii stało dużo osób i te osoby w tłumie się kłębiły (k. 1576-1579). Zeznania te z racji ich treści należy ocenić jak powyższe i tylko potwierdzają one rzeczywistą rolę „tłumu” i oskarżonego Ł.. Wynika z nich więc jasno, iż oskarżony nie miał zamiaru z własnej woli atakowania nożem kogokolwiek z tego tłumu. Oskarżony bowiem cofał się przed tym tłumem, trzymając jedynie nóż przed sobą. Z tej relacji świadka jasno wynika, iż oskarżony był wystraszony, wręcz zaszczuty przez ten krąg wielu ludzi, którzy zbliżali się do niego i którzy głośno krzyczeli, by rzucił nóż. Między innymi te właśnie zeznania świadka, wbrew intencjom skarżącego prokuratora, wskazują na to, iż z punktu widzenia oskarżonego sytuacja była groźna i z uwagi na to zachowanie się tłumu oskarżony miał pełne prawo obawiać się zarówno o swoje zdrowie, jak i życie. Jednocześnie, wbrew twierdzeniom apelującego, zeznania te, jak już wspomniano wyżej, nie wskazują na to, że M. W. (1) nie przeprowadził gwałtownego ataku na oskarżonego. Jak to bowiem wynika z zeznań świadka M. W. (1) wyrywał się mu, by dostać się do oskarżonego, przy czym nie mógł wszystkiego dokładnie zauważyć, zwłaszcza samego końcowego momentu, kiedy brat zbliżył się na bezpośrednią odległość do oskarżonego. Trzeba też dodać, iż sam tłum ograniczał ruchy pokrzywdzonemu, więc będąc jeszcze w tłumie nie mógł przecież biec w kierunku oskarżonego. Natomiast trzeba też jasno dodać, iż tłum ludzi stał w bliskiej odległości od oskarżonego, więc wystarczyło w przypadku pokrzywdzonego zrobić jeden czy dosłownie kilka kroków, by być już w bezpośredniej bliskości oskarżonego. Poza tym, jak zeznał świadek, obaj mężczyźni również przewrócili się, co może świadczyć o pewnej sile naporu pokrzywdzonego na oskarżonego, co przecież wynika z wyjaśnień T. Ł. (1). Dodać przy tym trzeba, iż skoro świadek nie mógł zobaczyć całego przebiegu zdarzenia z udziałem brata i oskarżonego, to na podważenie ustaleń Sądu I instancji nie może służyć argumentacja skarżącego prokuratora, iż M. W. (2) nie widział żadnych ciosów pięściami czy zamachów (str. 8 apelacji). Nie jest przy tym prawdą, iż z zeznań M. W. (2) wynika, iż M. W. (1) chciał ująć oskarżonego, jak to próbuje przekonać prokurator (str. 8 apelacji), bowiem przecież świadek w rzeczywistości nie wiedział, po co brat tak się do oskarżonego wyrywał. Świadek bowiem tylko snuł własne przypuszczenia co do zamiarów brata, które wywodził ze spokojnego jego usposobienia (k. 163), nawet wysuwając przypuszczenie, że chciał wymierzyć sprawiedliwość, tj schwytać go i oddać w ręce policji, choć nie był tego pewny, skoro tylko odwołuje się do prawdopodobieństwa takich zamiarów (k. 1578). Nie można przy tym przecież zapominać, iż M. W. (1) był zarówno nietrzeźwy, jak i pod wpływem amfetaminy, co już samo w sobie mogło potęgować jego odwagę i chęć zaatakowania oskarżonego, co tylko dodatkowo wzmacnia wiarygodność wyjaśnień T. Ł. (1). Z drugiej zaś strony te okoliczności także wskazują, dlaczego, mimo spokojnego usposobienia, M. W. (1) wówczas jednak spokojnie się nie zachowywał, mimo, iż brat go starał się odciągnąć od tego miejsca.

Zeznania M. B. , do których także odwołuje się skarżący prokurator, wbrew intencjom skarżącego także wcale nie przemawiają na niekorzyść oskarżonego Ł.. Wyżej, przy omówieniu wątku dotyczącego zdarzenia z udziałem T. S. wprost krytycznie odniesiono się do twierdzeń tego świadka, wskazując na ich nieprzydatność w rekonstruowaniu stanu faktycznego. Świadek również niczego konkretnego nie potrafił powiedzieć na temat zdarzenia z udziałem zarówno jego kolegów, w tym M. W. (1), jak i oskarżonego Ł., gdyż w tym czasie znajdował się daleko od zdarzenia, przy busie. Widział tylko z daleka jakąś „ dynamiczną sytuację” i słyszał, że „ M. dostał kosę” a potem widział, jak rannego M. W. (1) niosą do karetki (k. 102v). Natomiast nieprawdziwie brzmią jego twierdzenia, iż ze słyszenia od kolegów dowiedział się, że M. W. (1), już po wyjściu za bramki, miał powiedzieć, cyt.: „ dobra, my już odjeżdżamy, uspokój się” i na to miał zostać ugodzony nożem (k. 103). Świadek bowiem nie potrafił powiedzieć od kogo to usłyszał, zaś na rozprawie wprost zeznał, iż później nikt mu nie opowiadał co tam zaszło (k. 1415-1416) a do tego takie słowa nie znajdują potwierdzenia w relacjach świadków, którzy rzeczywiście byli na miejscu zdarzenia. Z zeznań świadka wynika bowiem, iż mający wyrywać się do oskarżonego M. W. (1) miał wyrażać się w spokojnym tonie, namawiając go do uspokojenia się i zapewniając go, że wyjeżdżają, gdy tymczasem przecież nie było spokojnie ze strony tłumu, który kłębił się nad oskarżonym i nikt z tego tłumu nie okazywał żadnej chęci odejścia z tego miejsca i zaprzestania osaczania oskarżonego. W tych więc okolicznościach brak jest logicznych podstaw do przyjęcia, iż faktycznie w taki właśnie sposób zachował się M. W. (1) a tym bardziej brak jest logicznych podstaw, by mówiącego w tak pokojowym tonie M. W. (1) oskarżony miałby zaatakować nożem bez żadnego powodu. Wprawdzie Sąd I instancji nie zakwestionował zeznań tego świadka, jednak treść, którą Sąd ten przytacza z tych zeznań wskazuje wyraźnie na to, że nie o ten fragment Sądowi chodziło (patrz podsekcja 2.1. formularza uzasadnienia Sądu I instancji na str. 13). Trzeba przy tym zaznaczyć, iż świadek B. tego zdarzenia ani nie widział, ani nie słyszał, więc również mógł usłyszeć taką nieprawdziwą relację od osób, które miały interes procesowy w tym, by przedstawiać grupę osób skupionych wokół M. W. (1), jak i samych pokrzywdzonych w jak najkorzystniejszym świetle, na co choćby wskazują uznane za niewiarygodne w tej części dotyczącej uspokajania sytuacji przez M. W. (1) omówione wyżej zeznania D. A.. Tym samym odwołanie się przez oskarżyciela publicznego do zeznań M. B., tj. świadka, który w ogóle zdarzenia nie widział, nie może przynieść temu zarzutowi szans powodzenia.

Tak samo należy odnieść się do przywołanych przez skarżącego zeznań E. Ż., który także tego zdarzenia nie widział. E. Ż. bowiem, jak zeznał w śledztwie, poszedł do busa razem z M. B., to już nie podchodził do widocznej grupy około 25 osób, w której działy się jakieś przepychanki. Świadek nie potrafił podać żadnych szczegółów, mówiąc jedynie, że „ sytuacja była dynamiczna” i po chwili M. B. krzyknął, że M. W. (1) dostał nożem (k. 145v). Należy jednak zauważyć, iż z zeznań tych wynika, że jeszcze tego samego dnia, jak pojechali do szpitala w G. to od M. B. dowiedział się m.in., że w tej grupie M. W. (1) stał z boku i powiedział coś w stylu, cyt.: „ dobra dajcie spokój, rozchodzimy się” i w tym momencie miał zostać ugodzony nożem i M. W. (1) miał jeszcze zdążyć powiedzieć do M. B., cyt.: „ dostałem trzy razy nożem” po czym upadł na drogę (k. 145v). Na rozprawie świadek natomiast wręcz wprost zeznał, iż jak szli na parking, to widział zakrwawionego chłopaka i szamotaninę między ludźmi w bramie wjazdowej, widział i słyszał, jak się wyzywali i popychali, choć z uwagi na ciemność szczegółów nie umiał przytoczyć. Nie widział wprawdzie, że ktoś miał nóż, ale słyszał, że ktoś mówił, cyt.: „ on ma nóż” i „ rzuć ten nóż” i później ktoś krzyczał, że M. dostał kosę (k. 1444). Już z tych obu relacji procesowych widać, iż są one wzajemnie sprzeczne. Z relacji ze śledztwa bowiem wynika, iż świadek w czasie tego zdarzenia był koło busa i praktycznie niczego nie widział i nie słyszał i dopiero o tym, co się stało dowiedział się od M. B., gdy tymczasem z zeznań złożonych na rozprawie wynika, iż jednak widział to zdarzenie i słyszał pewne głosy. Świadek jednocześnie potwierdził swoje zeznania ze śledztwa, podnosząc, iż wówczas relacjonował wydarzenia zgodnie ze swoją wiedzą (k. 1445). Należy jednak zauważyć, iż w toku rozprawy świadek już nie wspomniał, by słyszał słowa wypowiadane przez M. W. (1), cyt.: „ dobra dajcie spokój, rozchodzimy się”, tak jak to miał usłyszeć od M. B. jeszcze w tym samym dniu krótko po zdarzeniu. Tymczasem, jak to wskazano już wyżej, z zeznań M. B. wynika, iż o tej okoliczności sam się dowiedział od kolegów (k. 103) a tym samym sam tego nie słyszał, choć właśnie z zeznań E. Ż. wynika, iż jednak B. był bezpośrednio na miejscu zdarzenia, skoro po zadaniu przez oskarżonego M. W. (1) trzykrotnie ciosów nożem M. B. miał się o tym dowiedzieć od niego samego.

Te sprzeczności w tych zeznaniach, jak również przekazanie przez B. tylko zasłyszanej informacji na temat spokojnego zachowania się M. W. (1) nie mogą stanowić podstawy do dokonania na niekorzyść oskarżonego Ł. ustaleń faktycznych, skoro, jak wyżej powiedziano przy ocenie zeznań M. B., ta okoliczność nie wynika z żadnego wiarygodnego dowodu. Tym samym powoływanie się przez skarżącego prokuratora na niepotwierdzone relacje ze słyszenia obu świadków nie mogą spowodować zmiany zaskarżonego orzeczenia na niekorzyść oskarżonego T. Ł. (1). Wprawdzie Sąd I instancji nie zakwestionował zeznań tego świadka, ale jednocześnie w treści uzasadnienia zaskarżonego wyroku w podsekcji 2.1. formularza na str. 13 wskazał na zakres tych zeznań, jaki Sąd ten miał na względzie. Nie ma więc i w tym przypadku sprzeczności z ocenie tych zeznań przez oba Sądy, przy czym należy wyraźnie podkreślić, iż niezauważone przez Sąd Okręgowy nieścisłości czy nawet niedorzeczności w zeznaniach poszczególnych świadków, do których odwołuje się skarżący prokurator mogą zostać dodatkowo ocenione przez Sąd odwoławczy skoro ta ocena tylko podkreśla prawidłowość ustaleń faktycznych dokonanych przez Sąd Okręgowy a jednocześnie pozwala na zdyskredytowanie zarzutów apelacyjnych podniesionych na niekorzyść oskarżonego.

Także odwołanie się przez skarżącego prokuratora do zeznań S. C. jest nietrafione. S. C. bowiem w śledztwie zeznał w tym zakresie, iż nie widział, by ktokolwiek od nich, czyli z jego grupy (a tu byli np. T. S., M. W. (1) i szereg innych osób – przyp. SA) brał udział w dalszej szarpaninie. Jednocześnie jednak świadek przyznał, iż to działo się daleko od nich (jego i H. T. – przyp. SA), za bramą wjazdową, i nie widział by ktokolwiek w ręku miał nóż. Słyszał jedynie w pewnym momencie, gdzie był tłum ludzi, krzyki, cyt.: „ z nożem człowieku, pojebało cię” i że ktoś później krzyczał, że, cyt.: „ M. dostał trzykrotnie z noża”, nie potrafiąc przy tym powiedzieć, co M. W. (1) robił za bramą i nie widział jak on przechodził przez bramę. Świadek nie potrafił powiedzieć, co się tak naprawdę tam działo (k. 666-667). Świadek na rozprawie zeznał jednak, iż widział, jak większy tłum wyszedł za bramę i jak M. W. (1) szedł za teren imprezy (w tym samym kierunku, co tłum – przyp. SA) i jak M. poszedł w stronę tłumu, to po 5-10 sekundach usłyszał przeraźliwy krzyk któregoś z kolegów, że M. dostał z noża. Świadek dodał, że widział ostatni raz M. W. (1), jak szedł w stronę tłumu, jak wyszedł za bramę (k. 1465). Oczywistym jest, iż te zeznania z rozprawy są diametralnie różne od tych zeznań ze śledztwa, kiedy to świadek mówił, że nie widział M. W. (1) jak przechodził za bramę i co za ta bramą robił. Niewiarygodnie więc brzmią zapewnienia świadka, iż na rozprawie (w dniu (...) r.) a więc ponad półtora roku od zdarzenia świadek lepiej pamięta zdarzenie (k. 1646). Należy bowiem dodać, iż w śledztwie świadek wcale nie składał zeznań bezpośrednio po zdarzeniu, które przecież miało miejsce w dniu (...) r., ale składał zeznania ponad dwa miesiące później, bo w dniu (...) r., więc zasłanianie się przez niego „emocjami” (k. 1646) nie może przekonywać do wersji zaprezentowanej przez świadka na rozprawie. Dodać też trzeba, iż w śledztwie świadek kategorycznie zeznał, iż nie widział, jak M. W. (1) przechodził przez bramę (k. 667), więc nie może być tu mowy o żadnej omyłce świadka, wywołanej emocjami związanymi z tym zdarzeniem. Także i w tym przypadku Sąd Okręgowy nie zakwestionował zeznań S. C., jednak w treści uzasadnienia zaskarżonego wyroku w podsekcji 2.1. na str. 18-19 wskazał, o jaką treść tych zeznań chodziło. W tych zaś okolicznościach, mając na uwadze kierunek zaskarżenia wyroku, Sąd odwoławczy miał pełne prawo uzupełnić tę ocenę zeznań świadka o dodatkowe dla oskarżonego korzystne okoliczności. To zaś oznacza, iż również odwołanie się przez prokuratora do zeznań tego świadka nie mogło przynieść szans powodzenia stawianym zarzutom dokonania błędnej oceny zeznań świadków.

Tym samym odwołanie się przez skarżącego do niewiarygodnych fragmentów zeznań świadków świadczy o niezasadności zarzutu z pkt 1b tiret czwarte apelacji prokuratora.

Tymczasem prokurator, odwołując się tylko do fragmentarycznych treści zeznań wyżej wymienionych świadków pominął te istotne dowody, które przemawiały na korzyść oskarżonego T. Ł. (1). Wyżej już wskazano na wiarygodne zeznania M. W. (2), które świadczyły wyraźnie o tym, iż oskarżony, zadając ciosy nożem atakującemu go M. W. (1) był w rzeczywistości w pozycji obronnej przed atakiem nie tylko przecież M. W. (1), ale i zbliżającego się do niego tłumu ludzi, którego przedstawicielem był właśnie wychodzący z tego tłumu na jego czoło M. W. (1).

P. K. (1) , który nie był związany z grupą towarzyską braci W., już w toku śledztwa zeznał, iż jak zauważył, że jeden z mężczyzn miał nóż w ręku to wykonywał on ruchy ręką w kierunku wszystkich osób, które tam stały. Tam na miejscu był duży chaos i cała sytuacja bardzo szybko się działa. Świadek nie potrafił wprawdzie podać jakie padały słowa, ale w pewnym momencie ktoś chyba podbiegł do tego mężczyzny z nożem, został on otoczony przez kilka osób, było ich sporo a po chwili widział już tylko jak jeden chłopak (M. W. (1) – przyp. SA) upada na ziemię. Wówczas nawet nie wiedział, że został on ugodzony nożem, zaś ten mężczyzna z nożem (T. Ł. (1) – przyp. SA) zaczął uciekać (k. 118-119). Należy zwrócić uwagę, iż zeznania te są o tyle istotne, że wynikają z nich dwie ważne kwestie: wynika z nich bowiem, że do T. Ł. (1), który trzymał nóż w ręce podbiegł a nie spokojnie podszedł M. W. (1) oraz że w tym też czasie T. Ł. (1) został otoczony przez grupę ludzi, których było sporo i to w takich właśnie okolicznościach doszło do ugodzenia nożem M. W. (1) przez T. Ł. (1). Na rozprawie świadek potwierdził te zeznania, wskazując przy tym, iż oskarżony trzymał nóż w ręce, machając nim w prawo i w lewo i wszyscy się wtedy odsunęli od niego (k. 1441-1442), co ewidentnie świadczy o przyjętej przez oskarżonego Ł. postawie obronnej przed tłumem ludzi. Ta okoliczność zaś również w sposób oczywisty wskazuje na fakt, iż M. W. (1), dochodząc do oskarżonego doskonale wiedział, że ten miał nóż a więc jego użyciem nie mógł zostać zaskoczony, skoro już raz tak się stało w przypadku T. S.. Co też istotne, świadek widział, iż w zamieszaniu mogło brać udział z 10 osób i widać było, że te więcej osób nacierało na samego oskarżonego Ł. (k. 1443). Świadek jednocześnie przyznał, że nie spoglądał cały czas na zdarzenie, poczynając od zdarzenia z udziałem T. S. (k. 1443), więc też nie może dziwić jego stwierdzenie, iż nie widział zadawania ciosów w trakcie zdarzenia, które przecież miały miejsce a o których wyjaśnił T. Ł. (1), jak i zeznał T. S.. Mając zaś na uwadze treść tych zeznań a także ich niekwestionowanie przez skarżących, to słusznie Sąd I instancji poczynił na ich podstawie jakże ważne i korzystne dla oskarżonego Ł. ustalenia faktyczne (podsekcja 2.1. formularza uzasadnienia na str. 15).

R. S. , z którym P. K. (1) przebywał, zeznał w śledztwie, iż w pewnym momencie tłum zaczął napierać na tego mężczyznę z nożem w ręku (oskarżonego Ł. – przyp. SA). Po chwili mężczyzna ten zaczął uciekać w stronę pola a za nim pobiegli inni mężczyźni. Po chwili jednak ten mężczyzna zawrócił i biegł w stronę tłumu i gdy wbiegł w tłum zauważył, że inny mężczyzna (M. W. (1) – przyp. SA) upada na ziemię (k. 674v). Na rozprawie świadek nieco inaczej ujął przebieg tego zdarzenia, podnosząc, iż gdy wynikło zamieszanie i pojawiło się więcej osób, to oskarżony Ł. zaczął uciekać w stronę pola i z kilkanaście osób pobiegło za nim. Oni go gonili i w pewnym momencie oskarżony się odwrócił w ich stronę i w tym tłumie jeden człowiek padł. Świadek dodał, iż jak ci mężczyźni dobiegli do niego na tym polu, to oskarżony się odwrócił do nich i wtedy padł ten człowiek (k. 1839). Świadek podał przy tym, iż nie widział, by na tym polu oskarżony upadł, ale widział, jak się zachwiał albo ukucnął (k. 1840). Analizując zaś jeszcze to zdarzenie to świadek dodał, że w tej gonitwie za oskarżonym dwóch przodowało a reszta biegła za nimi i oni za oskarżonym byli bardzo blisko (k. 1840). Abstrahując od poprawności spostrzeżenia przez świadka przebiegu tego zdarzenia, gdyż P. K. (1) na ten temat złożył nieco odmienne zeznania, to jednak należy zauważyć, iż i z tych zeznań świadka wynika ewidentnie obronny charakter postawy oskarżonego Ł. względem nacierającego na niego tłumu. Przy czym tak jak P. K. (1), tak i R. S. byli pewni, że zdarzenie to miało dynamiczny charakter, że oskarżony był naciskany czy wręcz goniony przez tłum ludzi i że M. W. (1) nie podszedł do niego spokojnie, ale biegł do niego, pierwszy go dopadając. To zaś tylko potwierdza przyjęte przez Sąd I instancji ustalenia co do obronnego zachowania się oskarżonego, zadającego ciosy nożem w dobiegającego do niego M. W. (1). Sąd I instancji, słusznie dając wiarę tym zeznaniom, trafnie zauważył na ich podstawie, iż oskarżony względem tłumu, jak i wybiegającego z niego na czoło M. W. (1) przyjął ewidentnie pozycję obronną (podsekcja 2.1. formularza uzasadnienia na str. 21-22).

P. S. , także uznany przez Sąd I instancji za świadka wiarygodnego (podsekcja 2.1. formularza uzasadnienia na str. 17-18) czego apelujący nie kwestionują, zeznał, iż już od początku zdarzenia grupa osób pobiegła w kierunku S. C. i jego dziewczyny, bo rzekomo miała tam być szarpanina, której zresztą świadek nie widział (bo nie mógł widzieć, gdyż takowej nie było – przyp. SA) i dobiegł T. S. z innymi a potem usłyszał, że on (czyli oskarżony Ł. – przyp. SA) ma nóż. On miał ten nóż skierowany ostrzem do góry i przed siebie, nie słyszał, by coś mówił a przed nim stało pełno ludzi. Potem tylko usłyszał, że M. dostał z noża (k. 176-177), potwierdzając to na rozprawie i nie pamiętając więcej szczegółów (k. 1583-1585). Zeznania te, choć mocno skrótowe, również w sposób ewidentny wskazują na postawę obronną oskarżonego Ł., który zasłaniał się tym nożem, trzymając go przed sobą, nie chcąc do siebie dopuścić napierającego na niego tłumu ludzi.

A. S. (1) , dla odmiany osoba związana z osobą T. S. jako jego brat, zeznał w śledztwie, iż w pewnym momencie ten niższy mężczyzna (oskarżony Ł. – przyp. SA) wyjął nóż, nie potrafiąc jednak wskazać, dlaczego to uczynił, stał z tym nożem i machał nim w prawo i w lewo a po chwili ktoś krzyczał, że ktoś dostał i krwawi i okazało się, że dostał jego brat T. (k. 527v). Należy zauważyć, iż świadek nie potrafił wskazać na przyczyny takiego zachowania się oskarżonego Ł., więc w tym zakresie zeznania te nie mogą stanowić pożytecznego dowodu, choć również i z tych zeznań wynika postawa oskarżonego, który stojąc i machając tym nożem na prawo i lewo wyglądał tak, jakby nie chciał do siebie dopuścić napastników. Natomiast dalej świadek podał, iż gdy brat zorientował się, że jest ranny, zdenerwował się na tego oskarżonego i ruszył na niego uderzając go z pięści, że aż wpadł do rowu. Świadek zauważył wówczas również, że do oskarżonego podbiegł M. W. (1) i razem z nim wywrócił się na ziemię a potem wyskoczył jak z procy, wstał i podbiegł do nich, mówiąc, że dostał a potem momentalnie padł na ziemię. Świadek był pewien, że w tym rowie leżał M. W. (1) z tym oskarżonym (k. 527v-528). Na rozprawie świadek wprawdzie odmiennie relacjonował to zajście, ale nie miał wątpliwości, iż to M. W. (1) podbiegł do oskarżonego Ł., złapał się z nim, przewrócili się a potem M. W. (1) wstał, podszedł do nich i powiedział, że dostał nożem i padł (k. 1779-1780). Świadek nie potrafił wyjaśnić powstałych rozbieżności w jego zeznaniach, zasłaniając się brakiem pamięci, nie potrafiąc nawet powiedzieć, czy wówczas tłum napierał na oskarżonego Ł. oraz czy oskarżony ten kogoś atakował (k. 1782), jednak zeznania te są o tyle przydatne dla ustaleń faktycznych, iż tylko potwierdzają wyjaśnienia oskarżonego Ł., iż to M. W. (1) podbiegł, a nie podszedł spokojnie, do oskarżonego, że obaj wywrócili się na ziemię i to do tego stopnia, ze znaleźli się w rowie, skąd pokrzywdzony wyszedł, mówiąc, że został ugodzony nożem. Sąd I instancji zwrócił uwagę na treść tych zeznań, na ich rozbieżności i należycie je ocenił, czemu dał wyraz w podsekcji 2.1. i 2.2. formularza uzasadnienia na str. 20 i 27-28.

Apelujący prokurator omówionych powyżej zeznań, świadczących na korzyść oskarżonego nie kwestionuje, przytaczając na poparcie postawionych zarzutów jedynie niewiarygodne fragmenty zeznań wskazanych wyżej świadków, czym nie może doprowadzić do pożądanego przez siebie rezultatu procesowego.

W tych zaś okolicznościach dowodowych jako typowo polemiczne uznać należy zarzuty zawarte w apelacji pełnomocnika oskarżycieli posiłkowych w punktach 1, 2, 3, 4, 6, 7 i 8. Nie jest więc prawdą, iż z zeznań świadków wynika odmienny od przyjętego przez Sąd I instancji przebieg zdarzeń, przy czym apelujący nawet nie pofatygował się o wskazanie tych świadków (str. 2-3 apelacji). Za dowolne przy tym uznać należy dywagacje tego skarżącego, iż doszło tylko do bliżej nieokreślonego działania zaczepnego w stosunku do oskarżonego ze strony jednej osoby, zaś działania pozostałych osób były naturalną reakcją na zachowanie osoby wymachującej niebezpiecznym narzędziem. Przy omówieniu wyżej dowodów wskazano bowiem jasno, iż to grupa osób, której przedstawiciel pierwotnie uderzył w twarz oskarżonego Ł., atakowała jego, co spowodowało wyjęcie noża i przybranie przez oskarżonego postawy obronnej. Przy czym omawiany już wyżej na podstawie zeznań wiarygodnych świadków opis zdarzenia z udziałem M. W. (1) jednoznacznie wskazuje na fakt realnego zagrożenia dla swojego zdrowia i życia ze strony agresywnie nastawionego do oskarżonego tłumu, który widząc nóż w rękach oskarżonego nie tylko nie chciał odstąpić, ale zbliżając się do oskarżonego stanowił dla niego potencjalne zagrożenie, czego m.in. przejawem było nagłe zbliżenie się M. W. (1) do oskarżonego i zaatakowanie jego rękami, wiedząc przy tym, iż oskarżony posiada nóż. Za polemiczne więc uznać należy uwagi apelującego na temat przyjęcia przez Sąd I instancji swoistej odpowiedzialności zbiorowej tłumu ludzi. Oczywiście rację ma skarżący, iż teoretycznie zakładając tłum jest w stanie zrobić krzywdę, łącznie z pozbawieniem życia osoby, która wcześniej swoim działaniem wyrządziła innemu krzywdę. Jednak te teoretyczne rozważania należy przełożyć na kanwę niniejszej sprawy a tu w sposób oczywisty wynika, że to nie T. Ł. (1) pierwszy zaatakował, ale ktoś z grupy osób, do której następnie dołączały inne osoby zaatakował z pięści oskarżonego a w takim wypadku to za zaczepna postawa tych osób (S. i innych) ostatecznie spowodowała konieczność podjęcia przez oskarżonego akcji obronnej właśnie w obawie o swoje zdrowie czy życie, zwłaszcza, iż te osoby zaczepiając bez powodu oskarżonego wykazały wobec niego oczywistą wrogość, choćby z tego powodu, że był konfidentem, że wyglądał jak „kryminalista”, że zaczepiał na dyskotece dziewczyny z towarzystwa tych osób. Powód tego zaczepienia jest w tej sprawie najmniej istotny. Liczy się bowiem fakt, iż z takich czy innych powodów dla tej grupy osób oskarżony, mówiąc kolokwialnie nie spodobał się i to do tego stopnia, że należało w ocenie tej grupy wyrządzić mu krzywdę. Następstwo, do którego odwołuje się skarżący, w postaci ostatecznego pobicia i to bardzo dotkliwego oskarżonego przez ten tłum ludzi tylko potwierdza prawidłowość powyższych rozważań a tym samym i obaw oskarżonego o swoje zdrowie i życie. Trzeba przy tym zauważyć, iż tłum goniący oskarżonego i maltretujący oskarżonego do tego stopnia, że przed jego dalszymi atakami musieli ratować go ochroniarze, nie wiedział jeszcze w tym momencie, iż zadany cios nożem okazał się dla M. W. (1) śmiertelny. Tym samym rozważania apelującego zawarte pod punktami II, III i IV apelacji na str. 3-4 uznać należy za typowo gołosłowne i pozostające w oderwaniu od wiarygodnego materiału dowodowego.

Apelacja pełnomocnika oskarżycieli posiłkowych więc w całości nie zasługuje na uwzględnienie.

Należy zgodzić się natomiast z zarzutem apelacji prokuratora zawartym w pkt 1a, jak i 1b tiret czwarte, iż Sąd I instancji nie zauważył w materiale dowodowym, iż M. W. (1) doznał trzech ran wskutek użycia noża przez oskarżonego Ł. a nie dwóch, jak to ustalił w treści zaskarżonego wyroku odnośnie tego zdarzenia. Uchybienie to jednak nie mogło mieć wpływu na treść zaskarżonego wyroku ani dawać asumptu do podjęcia przez Sąd Okręgowy działań z urzędu w celu uzyskania dowodu uzupełniającego od biegłego z zakresu medycyny sądowej. Należy zauważyć, iż przed przeprowadzeniem przez biegłego z dziedziny medycyny sądowej oględzin i sekcji zwłok oględziny zwłok M. W. (1) przeprowadziła w szpitalu w dniu 30.09.2018 r. prokurator z udziałem funkcjonariuszy Policji, ale bez udziału biegłego lekarza (k. 20-23). W trakcie tych oględzin ujawniono m.in. po lewej stronie klatki piersiowej w okolicy lewego sutka w odległości 4 cm od jego środka w kierunku lewej pachy ranę kłutą o długości 2,5 cm szerokości do 4 mm a także ujawniono na plecach po lewej stronie na wysokości łopatki ranę kłutą o długości 2,3 cm biegnącą równolegle do górnej części ramienia o szerokości ok. 4 mm. Rany te zostały zobrazowane w dokumentacji fotograficznej na k. 365-366. Rany te znów korespondują z ujawnionymi przecięciami kurtki, w jaką był ubrany wówczas M. W. (1). Na zdjęciach nr (...), (...) (...), (...) widoczna jest rana klatki piersiowej, na zdjęciach (...), (...), (...), (...) widoczna jest rana na plecach w okolicy lewej łopatki a na zdjęciu nr (...) widoczne jest przecięcie kurtki na plecach po lewej stronie na wysokości łopatki. Poza tym na tych zdjęciach widoczne są mocno zabrudzone na przedniej stronie spodnie, w które ubrany był M. W. (1).

W trakcie oględzin zewnętrznych i sekcji zwłok przeprowadzonych w dniu (...) r. przez biegłego z dziedziny medycyny sądowej J. K. (1) w obecności m.in. prokuratora będącego autorem wniesionej apelacji biegły stwierdził też dwie rany, tyle że na tylno-bocznej powierzchni lewego ramienia w połowie jego długości osełkowatą ranę o gładkich brzegach dł. ok. 0,5 cm, drążącą w stronę mięśnia trójgłowego na głębokość ok. 1 cm oraz na klatce piersiowej po stronie lewej w linii środkowo-obojczykowej na wys. VI międzyżebrza poziomo ułożoną ranę kształtu osełkowatego o gładkich brzegach, której tylny biegun jest ostry a przedni zaokrąglony, rana ta ma długość 2 cm, szerokość 0,8 cm i drąży z stronę klatki piersiowej. Dalej biegły ustalił, iż kanał tej rany przebiega przez tkankę podskórną, mięsień piersiowy większy oraz część kostną VI żebra, którą przebija na poziomo ułożonym odcinku długości 2,5 cm, następnie kanał przebiega przez boczną część worka osierdziowego, który w otoczeniu kanału jest bardzo obficie nacieczony krwią. Następnie kanał rany przebiega przez boczną ścianę lewej komory, wnika do światła lewej komory u podstawy mięśnia brodawkowatego i kończy się ślepo w górnej części przegrody międzykomorowej. Kanał tej rany ma długość ok. 9 cm i ułożony jest od lewego boku i od góry w stronę osi kręgosłupa i nieznacznie ku dołowi. Po przeprowadzeniu zaś oględzin wewnętrznych klatki piersiowej biegły jedynie ujawnił, iż worek osierdziowy wykazuje osełkowate uszkodzenie na przebiegu kanału rany długości ok. 2 cm oraz ujawnił na bocznej powierzchni lewej komory nieco powyżej koniuszka serca osełkowatą ranę o gładkich brzegach długości ok. 2 cm drążącą do światła lewej komory i że kanał tej rany przebiega przez mięsień brodawkowaty i kończy się w ścianie przegrody międzykomorowej w jej części górnej, gdzie stwierdzono pionowo ułożone uszkodzenie długości 1,5 cm. Jak wynika z opinii biegłego sekcja zwłok wykazała wykładniki słabego ukrwienia narządów wewnętrznych, krwiak opłucnej, krwotok do worka osierdziowego i uszkodzenie mięśnia serca na przebiegu rany kłutej, przy czym bezpośrednią przyczyną śmierci M. W. (1) stał się masywny krwotok wewnętrzny spowodowany raną kłutą klatki piersiowej z uszkodzeniem mięśnia sercowego (k. 204-208, 641-644).

Mając na uwadze sam przebieg oględzin zewnętrznych i sekcji zwłok wynikający z protokołu przeprowadzenia tych czynności, jak i mając na uwadze dokumentację fotograficzną z tej czynności (k. 329-330) stwierdzić należy jednoznacznie, iż biegły po prostu nie obejrzał podczas oględzin zewnętrznych zwłok pleców denata a tym samym nie spostrzegł tej rany kłutej w okolicy lewej łopatki. Bez wątpienia jest to pewne uchybienie, na które powinien w trakcie tych czynności zareagować obecny przy tej czynności prokurator, tym bardziej, iż prokurator, mając dostęp do akt sprawy, powinien wiedzieć, że w dniu 30.09.2018 r. podczas czynności oględzin zwłok właśnie prokurator (choć w innej osobie) ujawnił tę ranę kłutą na plecach M. W. (1). Jednocześnie jednak należy wyraźnie podnieść, iż ta rana pleców nie miała większego znaczenia dla skutków zdrowotnych pokrzywdzonego, gdyż nie wnikała ona do wewnątrz klatki piersiowej i nie uszkodziła żadnych organów wewnętrznych, co znalazłoby przecież wyraz w treści oględzin wewnętrznych klatki piersiowej. Jak bowiem biegły wyraźnie stwierdził, jedynie rana klatki piersiowej wnikała do wewnątrz klatki piersiowej, uszkodziła worek osierdziowy i serce i to ta rana (a więc i cios nożem, powodujący tę ranę) była przyczyną śmierci pokrzywdzonego. Trzeba przy tym także dodać, iż o wadze właśnie tej rany klatki piersiowej, stanowiącej bezpośrednie zagrożenie dla życia M. W. (1) świadczy także dokumentacja medyczna dotycząca pokrzywdzonego, w której właśnie wskazano tę ranę klatki piersiowej (k. 318).

Powyższe więc wskazuje w sposób oczywisty, iż oskarżony T. Ł. (1) w trakcie tego zdarzenia z M. W. (1) zadał mu nie dwa, jak to przyjmuje Sąd I instancji, uderzenia trzymanym nożem, tj. jeden cios w lewe ramię i jeden cios w stronę klatki piersiowej, ale zadał mu trzy ciosy, tj. dwa wymienione przez Sąd I instancji oraz trzeci cios w plecy w okolicę lewej łopatki. Należy przy tym zauważyć, iż Sąd I instancji wcale nie ustalił, iż oskarżony wszystkie ciosy zadał pokrzywdzonego w sytuacji, jak obaj leżeli po przewróceniu się do rowu, jak to próbuje wskazać w zarzucie ad. 1a prokurator. Ta okoliczność bowiem w zakresie dokładnego wzajemnego usytuowania się obu mężczyzn względem siebie w chwili zadania każdego z tych trzech ciosów, jak i kolejności ich zadania jest niemożliwa do ustalenia a to z tego powodu, iż żadna z osób będących na miejscu zdarzenia, łącznie z samym oskarżonym na ten temat w ogóle nie wspomina. Sąd I instancji na podstawie powyższych dowodów ustalił jasno, iż, cyt: „ w pewnym momencie M. W. (1) wyrwał się bratu i podbiegł do T. Ł. (1) i rzucił się na niego, atakując oskarżonego, w wyniku czego obaj przewrócili się i wpadli do rowu. Widząc atakującego i szarżującego M. W. (1) T. Ł. (1) podjął próbę ocalenia swojej osoby z obawy o życie i zdrowie. Zadał M. W. (1) dwa uderzenia… . Po otrzymaniu ciosów M. W. (1) wstał, wyszedł z rowu i do otaczających go osób powiedział, że otrzymał uderzenie „kosą” a następnie upadł” (podsekcja 1.1. formularza uzasadnienia na str. 5-6). Z tych ustaleń jasno więc wynika, iż wiadomym jest, iż podczas tego ataku przez M. W. (1) oskarżony użył noża, który przecież miał w ręku i który przecież był widoczny dla atakującego go M. W. (1), przy czym wiadomym jest, iż właśnie w tejże jakże dynamicznej i szybkiej sytuacji oskarżony trzy razy zadał tym nożem ciosy w wymienione wyżej miejsca i to w czasie tej sytuacji obaj przewrócili się do rowu. Sąd I instancji nie ustalił, iż każdy z tych ciosów był zadany w sytuacji, gdy już obaj leżeli w rowie. Trzeba pamiętać, że przy takiej dynamice sytuacyjnej, mając przy tym na uwadze stan nietrzeźwości pokrzywdzonego, jak i stan po użyciu amfetaminy (ok. 1,8 ‰ alkoholu we krwi, stężenie amfetaminy we krwi 132 ng/ml – k. 641-644) oraz w czasie wzajemnej szamotaniny usytuowanie obu mężczyzn względem siebie było różne. W tym zaś czasie oskarżony w obawie o swoje zdrowie i życie zadał jeden po drugim, skoro to według świadków trwało dosłownie sekundę, chwilę, te ciosy. Oczywistym jest, iż trafiając w plecy ostrze noża działało od tej części ciała, trafiając w ramię działało od tej części ciała a trafiając w klatkę piersiową po lewej stronie działało od tej części ciała. Jednak trzeba też zauważyć, iż wszystkie trzy ciosy były zadane w lewą część ciała pokrzywdzonego, co znów oznacza, iż to wzajemne przemieszczanie się obu mężczyzn względem siebie nie następowało na jakąś znaczną odległość, bo i nie mogło, skoro ciosy nożem zostały wyprowadzone w szybkim tempie po rzuceniu się pokrzywdzonego na oskarżonego. W takiej zaś sytuacji dynamicznej oczywistym jest, iż ta cała akcja oskarżonego poprzez zadanie trzech ciosów było związana z odpieraniem bezpośredniego i bezprawnego zamachu ze strony M. W. (1) na jego dobro, jakim było zdrowie i życie oskarżonego, które to zagrożenie było jeszcze potęgowane ze strony napierającego (znajdującego się tuż za pokrzywdzonym) tłumu wielu osób, który to tłum, którego reprezentantem był M. W. (1) chciał, mówiąc kolokwialnie, dorwać oskarżonego Ł. i doprowadzić do jego pobicia. Nie ulega więc wątpliwości, iż zadanie przez oskarżonego praktycznie w tym samym czasie tych trzech ciosów w różne części ciała pokrzywdzonego stanowiło wyraz jego akcji obronnej w rozumieniu art. 25 § 1 k.k. Tym samym w tych okolicznościach faktycznych bez znaczenia jest podejmowanie prób dywagacji w jaki sposób, z jakiego kierunku i z jaką siłą oraz w jakiej pozycji względem siebie znajdowali się oskarżony z pokrzywdzonym poprzez przeprowadzenie uzupełniającej opinii przez biegłego z dziedziny medycyny sądowej, gdyż biegły nie ma kompetencji do ustalania, czy sprawca działał w warunkach obrony koniecznej, natomiast oskarżony, broniąc się, miał prawo w warunkach art. 25 § 1 k.k. zadawać ciosy nożem nawet z dużą siłą i w różne części ciała i pozbawić życia tak agresywnego napastnika, widząc przy tym napierający tłum agresywnie do niego nastawionych osób.

Powyższe więc oznacza, iż zauważone przez apelującego uchybienie w zakresie ustaleń faktycznych co do ilości i miejsca zadanych ciosów nożem nie mogło mieć w tej sprawie wpływu na treść zaskarżonego wyroku, w którym przyjęto działanie oskarżonego Ł. w warunkach obrony koniecznej i z tego powodu uniewinniono go od popełnienia tego zarzucanego mu czynu na szkodę M. W. (1). Również takiego wpływu nie ma w tej sprawie przeoczenie przez biegłego z dziedziny medycyny sądowej podczas oględzin zewnętrznych zwłok rany kłutej na lewej łopatce. Brak wyjaśnienia przez Sąd I instancji tejże okoliczności poprzez dosłuchanie na rozprawie z urzędu biegłego w omówionych wyżej okolicznościach również nie mogło mieć wpływu na treść wydanego wyroku uniewinniającego a tym samym postawienie zarzutów obrazy art. 92 k.p.k., art. 167 k.p.k. i art. 193 § 1 k.p.k. i art. 410 k.p.k. w pkt 1a apelacji prokuratora nie mogło zostać uznane za uzasadnione. Na marginesie zaś wspomnieć należy, iż oskarżyciel publiczny sam nie widział potrzeby ani na etapie śledztwa, ani na etapie postępowania rozpoznawczego zasięgnięcia dodatkowej opinii biegłego, mimo że doskonale zdawał sobie sprawę ze sprzeczności występujących między oględzinami zwłok przeprowadzonymi najpierw przez prokuratora a następnie przez biegłego. Prokurator (apelujący) był przy tym obecny podczas oględzin i sekcji prowadzonej przez biegłego, więc, gdyby uznawał to za niezbędne, powinien zareagować na przeoczenie przez biegłego rany na plecach denata.

Wreszcie za polemiczne uznać należy stanowisko apelującego prokuratora zawarte w pkt 1b tiret piąte zarzutów.

Nie można tego etapu zdarzenia z udziałem D. A. rozpatrywać w oderwaniu od pozostałych wcześniejszych etapów zdarzenia, jakie wyżej omówiono. Ten trzeci etap zdarzenia był bowiem w rzeczywistości kontynuacją zachowania się tłumu osób, mającego na celu co najmniej pobicie oskarżonego Ł., co przecież przejawiało się od samego początku, poczynając od zaatakowania oskarżonego poprzez uderzenie z pięści w twarz w trakcie spokojnej rozmowy z H. T. i S. C.. To więc, iż w trakcie zdarzenia krzyczano, by oskarżony rzucił nóż nie oznacza, iż tłum tych osób chciał tylko pozbawić noża oskarżonego i że to tylko w tym celu, po zdarzeniu z M. W. (1) biegł za oskarżonym m.in. D. A..

Należy więc znów wrócić do wyjaśnień T. Ł. (1) . Wprawdzie oskarżony niezgodnie z prawdą wyjaśnił, iż już bezpośrednio po zdarzeniu z M. W. (1) oddał nóż A. K. (k. 1231), co wynika z dalszego fragmentu zdarzenia, kiedy jeszcze nożem ugodził goniącego go D. A., ale już za zgodne z prawdą należy uznać jego twierdzenia, iż bardzo się wtedy bał tego tłumu i postanowił przed nim uciekać i w trakcie tej ucieczki jeden z goniących kopnął go w nogi, że się przewrócił do rowu i go wtedy pokopano po całym ciele, wskutek czego doznał obrażeń ciała i wylądował w szpitalu a wcześniej ochroniarze zaopiekowali się nim, przenosząc go w bezpieczne miejsce i odganiając napastników do czasu przyjazdu Policji (k. 1231-1232, 1452-1453).

Wyjaśnienia te, jak już na wstępie wskazano, znajdują pełne odbicie zarówno w zeznaniach ochroniarzy i świadka D. Z. a także w zeznaniach przybyłych na miejsce funkcjonariuszy Policji P. K. (2) (k. 29-30. 1240- (...)), B. R. (k. 32-33, 1242), którzy widzieli rannego oskarżonego i skierowaną do niego agresję tłumu. Agresja ta była również dostrzegalna przez będących w tym czasie na miejscu, wezwanych do innego zdarzenia, ratowników medycznych M. M. (2) (k. 632-633, 1635-1637) i S. J. (k. 442-443, 1734-1735). Warto tylko nadmienić, iż R. M. widział po tym ugodzeniu nożem M. W. (1) jak oskarżony Ł. uciekał i tłum ludzi się na niego rzucił (k. 1736).

Fakt związany z gonieniem oskarżonego Ł. przez tłum ludzi po ugodzeniu nożem M. W. (1), bez podawania żadnych szczegółów wynika także z zeznań M. B. (k. 102v, 1415-1416).

T. S. w ogóle nie wspomniał o jakimkolwiek gonieniu oskarżonego a jedynie o obezwładnieniu jego przez ochroniarzy (k. 108v, 116v, 1421), mimo że to gonienie było zauważalne przez szereg osób, zwłaszcza ze względu na atmosferę tego zdarzenia i towarzyszące temu hałasy, o czym wspominają ochroniarze.

P. K. (1) zeznał, iż widział, jak oskarżony uciekał, za nim pobiegło kilka osób, w tym on sam, ktoś z goniących podłożył mu nogę, mężczyzna ten przewrócił się i upadł na ziemię przy rowie a gdy tam dobiegł, to już ktoś siedział na tym mężczyźnie, nie potrafiąc jednak powiedzieć kto tam był, twierdząc, że z tego miejsca odszedł (k. 119, 1441-1442).

E. Ż. jedynie zeznał, iż oskarżony uciekał po ugodzeniu nożem M. W. (1) (k. 146, 1444-1445), nie wspominając jednak kto go gonił i jak to zdarzenie przebiegało.

A. W. (2) zeznał znów, iż widział, jak ten mężczyzna z nożem przewrócił się i jeden z mężczyzn, który próbował go zatrzymać kopnął go w twarz, ochrona odbiegła i odciągnęła go od niego (k. 150, 1446-1447), dodając, iż za tym mężczyzną biegli koledzy M. (W. – przyp. SA) i T. (S. – przyp. SA), nie zeznając już jednak jak rzeczywiście wyglądało to gonienie i „zatrzymanie” oskarżonego Ł. (k. 150v, 1449), na rozprawie negując, by już do końca pamiętał przebieg tego zdarzenia (k. 1447).

M. W. (2) , zajęty swoim bratem po jego ugodzeniu, nie obserwował dalszego ciągu zdarzenia (k. 163, 1577). Podobnie zeznał S. W. , dodając, iż widział później skrępowanego przez ochronę oskarżonego Ł. (k. 166-167, 1579-1581).

P. S. zeznał, iż widział, jak już M. W. (1) leżał, to D. A. i chłopaki, ale nie wie kto, gonili tego sprawcę z nożem i że pamięta, że sprawcę trzymała ochrona, ale pominął milczeniem przebieg tego gonienia i „zatrzymania” oskarżonego Ł. (k. 177), twierdząc na rozprawie, że szczegółów nie pamięta (k. 1583-1585).

S. C. zeznał, iż praktycznie zdarzenia nie widział a jedynie, że ochrona trzymała nożownika i obezwładnili go (T. Ł. (1) – przyp. SA), nic więcej na ten temat nie mówiąc a na rozprawie zaprzeczając, by widział moment obezwładnienia Ł. czy też jego bicia (k. 666-667, 1465).

R. P. , mimo że widział leżącego M. W. (1) w czasie, gdy szedł do busa i gdy nawet usłyszał, że dostał trzy razy nożem, na temat dalszych zdarzeń niczego nie powiedział, choć również nie jest realnym, by niczego nie słyszał bądź nie widział (k. 170-173, 1732-1733).

D. W. znów widział, jak po ugodzeniu nożem jednego z tego wieczoru kawalerskiego (M. W. (1) – przyp. SA) widział, jak za tym mniejszym (T. Ł. (1) – przyp. SA) pobiegła grupa, która go goniła i został on złapany w rowie (k. 480), jednak co działo się dalej, to już nie wiedział (k. 1740).

A. S. (1) zeznał znów, iż jak M. W. (1) się przewrócił na ziemię po ugodzeniu nożem, to D. A. za tym mężczyzną z nożem (T. Ł. (1) – przyp. SA) pobiegł i wtedy został draśnięty w łydkę nożem, o czym wie od A. (k. 528), nie widząc jednak tego końcowego zdarzenia, gdyż został przy leżącym M. W. (1) (k. 1779-1782).

J. U. zeznał, iż zdarzenia nie widział, bowiem jak wyszedł z dyskoteki, to M. W. (1) już leżał na ziemi, jednak pamiętał, iż ktoś krzyknął ze ten, co dźgnął nożem, ucieka (k. 549-550, 1786-1787).

K. A. znów w ogóle niczego nie podał na temat ewentualnego gonienia oskarżonego Ł., mówiąc tylko, że widział, jak ochrona na samym końcu trzymała tego małego (T. Ł. (1) – przyp. SA), słysząc jedynie od innych, że ten mały miał uciekać po przekazaniu noża temu wyższemu (k. 559) bądź widział, że jeden z oskarżonych leżał i ochrona na nim leżała (k. 1788).

R. H. znów zeznał, iż w czasie zdarzenia siedział w busie, i mimo że usłyszał od S. W., że M. dostał nożem, to nie uwierzył w to i z busa nie wychodził (k. 564-565, 1790-1791).

H. T. znów, gdy zobaczyła leżącego M. W. (1) i podbiegła do niego, to nie widziała, by w ogóle ktoś stamtąd uciekał (k. 664, 1819).

S. G. znów widząc po wyjściu z dyskoteki najpierw rannego T. S. a następnie leżącego M. W. (1) słyszał tylko, że M. dostał kosą i pojawiła się karetka, ale nie widział aby niedaleko tego miejsca ktoś kogoś bił lub kopał (k. 765-766, 1823-1824).

Powyższe przytoczenie zeznań świadków, którzy byli na miejscu zdarzenia i którzy w większości należeli do kręgu towarzyskiego osób pokrzywdzonych (T. S., M. W. (1) i D. A.) świadczą wyraźnie o tym, iż osoby te bądź część z nich po prostu nie chciały zeznawać na temat pobicia T. Ł. (1), choć wiadomym jest, iż to pobicie a do tego dotkliwie miało miejsce i to zdarzenie było wyraźnie na odległość słyszalne i widoczne, co wprost wynika z zeznań wskazanych wyżej ochroniarzy. To zaś właśnie wskazuje na nieszczerość zeznań tych osób, co też rzutuje, o czym już wyżej wspomniano na ocenę ich zeznań w zakresie, w którym starali się minimalizować własne bądź kolegów zachowania, w tym T. S. i M. W. (1), jak i D. A..

R. S. natomiast zeznał, iż po zdarzeniu z M. W. (1) mężczyzna z nożem (T. Ł. (1) – przyp. SA) biegł ulicą, tłum ruszył za nim i go zatrzymał, zaś potem zobaczył pracowników ochrony, którzy go przejęli. Nie widział wtedy, by ten mężczyzna ugodził kogoś nożem, ale po zdarzeniu słyszał, że jeszcze ugodził dwóch: jeden był raniony w nogę a drugi w brzuch (k. 674v-675, 1839-1841).

Jedynie, jak już wspomniano wyżej, D. Z. widział duży tłum, w którym leżał zakrwawiony człowiek i widział jakąś grupkę osób, która biła tą osobę, która miała ugodzić nożem, że ochrona musiała odciągać tych bijących ludzi od leżącego sprawcy ugodzenia nożem (k. 718-719).

Powyższe dowody razem wzięte ewidentnie świadczą o tym, iż D. A. wraz z kolegami pobiegli za oskarżonym Ł. nie po to, by go zatrzymać w majestacie prawa, zgodnie z przepisem art. 243 § 1 k.p.k., jak to wynika z opisu zarzucanego oskarżonemu w pkt III czynu, ale po to, by dokonać jego pobicia, co było celem samym w sobie od samego początku, przy czym w tej sytuacji doszedł dodatkowo motyw zemsty wynikający z ugodzenia nożem nie tylko już T. S., ale i M. W. (1), przy czym nikt z nich jeszcze wówczas nie miał pojęcia, iż zadany cios nożem w klatkę piersiową okazał się śmiertelny. Tak właśnie należy, kierując się w/w dowodami i zasadami doświadczenia życiowego i logicznego rozumowania interpretować całość zachowania się „tłumu” ludzi, także z kręgu towarzyskiego M. W. (1), w tym na wczesnym etapie zdarzenia T. S., potem M. W. (1) a na końcu D. A.. W tym więc ostatnim przypadku oskarżony Ł. miał prawo również jak w poprzednich dwóch przypadkach czuć się zagrożonym o swoje zdrowie i życie ze strony goniącej go grupy osób, na czele której biegł D. A. a tym samym zastosować bezpośrednio po zaatakowaniu jego (kopnięciu i przewróceniu) przez D. A. w celu obronnym posiadany przy sobie nóż, o czym przecież D. A. wiedział. Należy przy tym zauważyć, iż w tym ostatnim przypadku, kiedy już oskarżony Ł. przekazał nóż A. K., co zostało zauważone przez tę grupę osób, grupa ta doskoczyła do oskarżonego Ł. i dotkliwie go pobiła, o czym już wyżej wielokrotnie wspominano, co tylko przemawia za prawidłowo ustaloną przez Sąd I instancji intencją tych osób a więc ich zamiarem wyrządzenia T. Ł. (1) dotkliwej krzywdy fizycznej.

D. A. natomiast w swoich zeznaniach złożonych w śledztwie podał, iż po ugodzeniu M. W. (1) nożem pobiegł on do stojącej w pobliżu karetki pogotowia po chwili, widząc, że mężczyzna z nożem (T. Ł. (1) – przyp. SA) zaczął uciekać, to pobiegł za nim, prawdopodobnie podciął mu nogi, mężczyzna ten zaczął się przewracać na ziemię do rowu i jak już leżał, to nadal wymachiwał nożem, którym chciał go uderzyć i drasnął go tępą stroną ostrza w lewą łydkę. Chciał mu dalej wyrwać nóż i chciał go kopnąć w rękę, aby puścił nóż, jednak kopnął go w twarz. W tym też momencie podbiegł do leżącego jego kolega (A. K. – przyp. SA) i zaczął uciekać a do niego (świadka) podbiegło dwóch bramkarzy, którzy pilnowali leżącego mężczyznę (k. 105v-106). Podczas kolejnego przesłuchania w śledztwie świadek zeznał, że gdy po ugodzeniu M. W. (1) i wezwaniu karetki pogotowia zauważył, że mężczyzna z nożem zaczął uciekać, to pobiegł za nim, w pewnym momencie podciął go, podkładając mu nogę i on się przewrócił na pobocze drogi od strony parkingu. Zauważył, iż on tym nożem wymachiwał w kierunku jego nóg i w pewnym momencie chciał wykopnąć mu nóż z ręki, ale nie trafił w dłoń, tylko w jego twarz. Wtedy też podbiegł tam dobrze zbudowany wysoki mężczyzna (A. K. – przyp. SA) i potem zaczął uciekać a potem podbiegli tam dwaj ochroniarze (k. 114v-115). Na rozprawie zaś świadek zeznał, że ktoś krzyknął, że on ucieka i zaczęli go gonić, gonili go on i jakieś „obce osoby”, nie wiedział kto, oskarżony się przewrócił i zaczął wymachiwać nożem, on (świadek) chciał mu wybić ten nóż z ręki i dostał nożem w nogę, drugi z oskarżonych (K.) podbiegł i coś od pierwszego przejął i zaczął uciekać, zaś ochrona pilnowała, by czegoś nie zrobili temu pierwszemu i żeby ten nie uciekł (k. 1417-1418). Świadek, nie podając, wbrew oczywistym faktom, iż wówczas też oskarżony Ł. został pobity przez grupę goniących go osób, w której przecież sam też był, skoro nawet widział, jak Ł. przejęła ochrona, zeznał, iż dopiero po przesłuchaniu dowiedział się, że oskarżony został dotkliwie pobity a on nie widział, by na miejscu ktoś zadawał mu ciosy (k. 1419), zasłaniając się brakiem pamięci co do dalszych okoliczności zajścia (k. 1420).

Nie ulega wątpliwości, iż zeznania te nie zasługują do końca na wiarę. Trzeba bowiem wyraźnie stwierdzić, iż razem wzięte wskazane wyżej dowody jasno wskazują, iż to między innymi grupa osób, w której był także D. A., brała czynnie udział w pobiciu T. Ł. (1). Słusznie przy tym Sąd Okręgowy podkreślił, iż nie jest po prostu możliwym do przyjęcia, by świadek, jak zeznał, nie widział jak oskarżonemu były zadawane ciosy, skoro ten fakt był także widoczny przez ochroniarzy (podsekcja 2.2. formularza uzasadnienia na str. 24-25). Tym samym nie do zaakceptowania jest odmienne ocenianie tego samego zdarzenia poprzez pryzmat zeznań D. A. i P. K. (1) przez apelującego prokuratora, jakoby jedyną intencją D. A. w czasie tego zdarzenia było jedynie pozbawienie oskarżonego noża i jego zatrzymanie. Tym samym nie można uznać za uzasadnionego twierdzenia apelującego, iż Sąd I instancji dowolnie uznał, iż świadek D. A. składając zeznania dążył do uniknięcia ewentualnej własnej lub kolegów odpowiedzialności karnej. Jak bowiem to już wyżej w sposób logiczny wykazano, D. A. był w grupie osób, która dotkliwie pobiła T. Ł. (1), sam zresztą przyczyniając się do tego poprzez podłożenie oskarżonemu nogi i doprowadzenie do jego upadku na ziemię a tym samym wyrażone przez prokuratora na str. 9 apelacji stanowisko w tym względzie uznać należy za typowo polemiczne z prawidłowymi ustaleniami Sądu I instancji. Na odmienną ocenę nie mogą wskazywać przywołane przez apelującego zeznania P. K. (1), które wyżej przytoczono, gdyż świadek ten praktycznie na ten temat nie zeznał niczego konkretnego, przy czym również i do zeznań tego świadka, jak i całej plejady świadków wyżej przywołanych należy podchodzić z dużą dozą ostrożności, gdyż, jak już wspomniano, nierealnym jest, by świadkowie ci nie widzieli bądź nie słyszeli, jak T. Ł. (1) jest bity, skoro ta sytuacja była słyszalna i widzialna nawet z daleka. To zaś, że D. A. kopał oskarżonego po ręce, by mu wytrącić nóż, jest czymś oczywistym, skoro to właśnie ten nóż chronił oskarżonego przed dostępem do siebie innych osób a osoby te chciały go tego noża pozbawić.

Powyższe rozważania prowadzą więc do oczywistego wniosku o niezasadności i tego zarzutu apelacyjnego zawartego w pkt 1b tiret piąte.

Skoro zaś Sąd odwoławczy nie znalazł podstaw do uznania, iż przeprowadzona przez Sąd I instancji ocena dowodów jest wadliwa, za wyjątkiem fragmentu dotyczącego ilości ciosów nożem i miejsc ich zadania w przypadku zdarzenia z udziałem M. W. (1), co jednak nie mogło mieć wpływu na treść rozstrzygnięcia, co wyżej dokładnie wyjaśniono, to również brak jest podstaw do postawienia przez skarżącego prokuratora, jak i zresztą pełnomocnika oskarżycieli posiłkowych zarzutu dokonania przez Sąd I instancji błędnych ustaleń faktycznych w zakresie działania oskarżonego T. Ł. (1) w warunkach obrony koniecznej i w konsekwencji uniewinnieniem go od trzech zarzucanych mu czynów, co także skutkowało uniewinnieniem oskarżonego K. od stawianego mu zarzutu popełnienia czynu z art. 239 § 1 k.k.. Tym samym zawarte na str. 10 apelacji prokuratora podsumowujące rozważania, mające świadczyć zarówno o zasadności stawianych zarzutów błędów prawa procesowego i związanych z tym dowolnych ustaleń Sądu I instancji uznać także należy za typowo polemiczne z prawidłowymi ustaleniami Sądu I instancji.

Podnieść przy tym należy, iż przy założeniu przyjęcia przez Sąd Okręgowy prawidłowych ustaleń faktycznych apelujący nie negują przyjętej przez Sąd I instancji oceny zachowania się T. Ł. (1) odnośnie każdego z trzech zarzucanych mu przestępstw w warunkach obrony koniecznej w rozumieniu art. 25 § 1 k.k. Brak zaś podważania przy tych ustaleniach działania oskarżonego Ł. w tych warunkach zwalnia Sąd Apelacyjny od konieczności szerszego ustosunkowywania się do tych kwestii, tym bardziej, iż Sąd Okręgowy wyjątkowo wyczerpująco w sekcji 3 podsekcji 3.5. formularza uzasadnienia na str. 29-45 omówił teoretyczne zagadnienia związane z instytucją obrony koniecznej, odwołując się dodatkowo do zasługującego na akceptację orzecznictwa sądowego, które następnie skrupulatnie odniósł do poczynionych przez siebie prawidłowych ustaleń faktycznych, wykazując jednoznacznie, kierując się również zasadami doświadczenia życiowego i logicznego (i zdroworozsądkowego) myślenia, iż działanie oskarżonego w każdym z tych przypadków nastąpiło w warunkach art. 25 § 1 k.k. i to bez przekroczenia granic tej obrony. Należy tylko zauważyć, iż zarówno w pierwszym, jak i drugim a następnie trzecim przypadku to nie były tylko ataki odpowiednio T. S., M. W. (1) i D. A.. Razem bowiem z T. S. stała równie agresywna grupa kilku osób, w przypadku M. W. (1) za nim stał już cały tłum ludzi, zaś D. A. nie gonił oskarżonego Ł. sam, ale z grupą osób. Te zaś okoliczności, znane przecież pokrzywdzonym, tylko potęgowały zagrożenie w przypadku osoby T. Ł. (1) doznania uszkodzenia ciała czy nawet zagrożenie dla jego życia, więc ustalone przez Sąd I instancji działania obronne oskarżonego, które wypełniły odpowiednio znamiona czynów zabronionych określonych w art. 157 § 2 k.k. (dot. czynu opisanego w pkt 2 zaskarżonego wyroku), art. 148 § 1 k.k. (dot. czynu opisanego w pkt 1 zaskarżonego wyroku) i art. 157 § 2 k.k. (dot. czynu opisanego w pkt 3 zaskarżonego wyroku) były w pełni uzasadnione realnością bezzwłocznego (bezpośredniego) i bezprawnego ataku na swoje zdrowie i życie (patrz także postanowienie Sądu Najwyższego z dnia 1 lutego 2006 r., V KK 238/05, OSNKW 2006/3/29, wyrok Sądu Apel. w L. z dnia 29 listopada 2018 r., II AKa 195/18, LEX nr 3224233).

Oczywistą konsekwencją uniewinnienia oskarżonego T. Ł. (1) od popełnienia każdego z zarzucanych mu czynów z odwołaniem się do zastosowania określonej w art. 25 § 1 k.k. instytucji obrony koniecznej było uniewinnienie oskarżonego A. K. od stawianego mu zarzutu popełnienia przestępstwa z art. 239 § 1 k.k., bowiem, jak to słusznie wskazał Sąd I instancji, brak było wskazanego w tym przepisie znamienia w postaci sprawcy przestępstwa, gdyż A. K., przejmując od T. Ł. (1) nóż, którym posłużył się w omówionych wyżej zdarzeniach, nie przejął tego noża od sprawcy przestępstwa. Sąd I instancji wystarczająco tę kwestię wyjaśnił w sekcji 3 podsekcji 3.5. formularza uzasadnienia na str. 45, co Sąd Apelacyjny w pełni aprobuje, a co zresztą nie jest kwestionowane przez apelującego prokuratora przy założeniu poprawności ustaleń faktycznych dokonanych przez Sąd I instancji.

Wniosek

APELACJA PROKURATORA

uchylenie zaskarżonego wyroku i przekazanie sprawy Sądowi Okręgowemu w P. do ponownego rozpoznania.

APELACJA (...)

uchylenie zaskarżonego wyroku i skierowanie sprawy do ponownego rozpoznania.

☐ zasadny

☐ częściowo zasadny

☒ niezasadny

☐ zasadny

☐ częściowo zasadny

☒ niezasadny

Zwięźle o powodach uznania wniosku za zasadny, częściowo zasadny albo niezasadny.

Wnioski obu apelacji są nieuzasadnione a to z tego powodu, iż brak jest podstaw do zakwestionowania orzeczeń Sądu I instancji, którymi uniewinniono zarówno oskarżonego T. Ł. (1), jak i oskarżonego A. K. od popełnienia zarzucanych im czynów.

4.  OKOLICZNOŚCI PODLEGAJĄCE UWZGLĘDNIENIU Z URZĘDU

1.

Sąd odwoławczy z urzędu zmienił opis czynu z pkt 3, ingerując w ten sposób w ustalenia faktyczne, jak i we wskazaną podstawę prawną tego czynu – art. 440 k.p.k. w zw. z art. 438 pkt 3 k.p.k.

Zwięźle o powodach uwzględnienia okoliczności

Ta zmiana zaskarżonego wyroku na korzyść T. Ł. (1) była niezbędna, gdyż Sąd I instancji ustalił, iż D. A., atakując bezpośrednio T. Ł. (1) nie działał w celu jego zatrzymania w rozumieniu art. 243 § 1 k.p.k., co jasno wynika z poczynionych w treści uzasadnienia tego wyroku ustaleń faktycznych. Zresztą na tę okoliczność Sąd ten zwrócił uwagę w treści sporządzonego uzasadnienia (sekcja 3 podsekcja 3.5. formularza uzasadnienia na str. 44), wykazując, iż ten opis czynu, jak i przyjęta kwalifikacja prawna z art. 217a k.k. omyłkowo błędnie znalazła odzwierciedlenie w treści wyroku.

5.  ROZSTRZYGNIĘCIE SĄDU ODWOŁAWCZEGO

0.15.1. Utrzymanie w mocy wyroku sądu pierwszej instancji

0.11.

Przedmiot utrzymania w mocy

0.1Utrzymano w mocy rozstrzygnięcia z punktów 1-3 uniewinniające oskarżonego T. Ł. (1) od popełnienia zarzucanych mu czynów, przy przyjęciu działania oskarżonego w warunkach obrony koniecznej i przyjęciu opisów czynów z art. 148 § 1 k.k. (pkt 1), z art. 157 § 2 k.k. (pkt 2) i art. 157 § 2 k.k. (pkt 3) i rozstrzygnięcie z pkt 4 uniewinniające oskarżonego A. K. od popełnienia zarzucanego mu przestępstwa z art. 239 § 1 k.k. oraz w zakresie kosztów procesu (pkt 5 i 6).

Zwięźle o powodach utrzymania w mocy

Utrzymanie w mocy rozstrzygnięć uniewinniających wynika z nieuwzględnienia apelacji kwestionujących te orzeczenia, czemu dano wyraźny wyraz wyżej przy ustosunkowywaniu się do poszczególnych zarzutów apelacyjnych, wskazując na poprawność ustaleń faktycznych poczynionych przez Sąd I instancji, na uzasadnione zastosowanie do działania oskarżonego T. Ł. (1) w każdym przypadku zarzucanych mu czynów instytucji obrony koniecznej określonej w art. 25 § 1 k.k. (punkty 1-3) oraz wskazując na brak znamion czynu z art. 239 § 1 k.k., umożliwiających skazanie oskarżonego A. K. za zarzucane mu przestępstwo (pkt 4).

Orzeczenie o kosztach zawarte w pkt 5 jest konsekwencją wydania w całości wyroku uniewinniającego. Orzeczenie o kosztach obrony świadczonej z urzędu przez obrońcę oskarżonego T. Ł. (1) wynika znów wprost z przytoczonych w pkt 6 przepisów i nie jest przez strony kwestionowane.

0.15.2. Zmiana wyroku sądu pierwszej instancji

0.0.11.

Przedmiot i zakres zmiany

0.0.1Zmiana dotyczy ustaleń faktycznych zawartych w opisie czynu wskazanego w pkt 3, jak i przywołanej tam podstawy prawnej – pkt I wyroku Sądu Apelacyjnego.

Zwięźle o powodach zmiany

O przyczynach ten zmiany wskazano już wyżej w sekcji nr 4. Skoro zaś został wyrządzony D. A. uszczerbek na zdrowiu w rozumieniu art. 157 § 2 k.k., to takie właśnie sformułowanie powinno znaleźć się w opisie czynu, nie zaś wskazane w tym opisie naruszenie nietykalności cielesnej. Wyeliminowanie z podstawy prawnej tego czynu także art. 11 § 2 k.k. było oczywistym następstwem wyeliminowania przepisu art. 217a k.k. i braku tym samym możliwości przyjęcia kumulatywnej kwalifikacji, o której mowa w art. 11 § 2 k.k.

0.15.3. Uchylenie wyroku sądu pierwszej instancji

0.15.3.1. Przyczyna, zakres i podstawa prawna uchylenia

1.1.

Nie dotyczy

art. 439 k.p.k.

Zwięźle o powodach uchylenia

2.1.

Konieczność przeprowadzenia na nowo przewodu w całości

Nie dotyczy

art. 437 § 2 k.p.k.

Zwięźle o powodach uchylenia

3.1.

Konieczność umorzenia postępowania

Nie dotyczy

art. 437 § 2 k.p.k.

Zwięźle o powodach uchylenia i umorzenia ze wskazaniem szczególnej podstawy prawnej umorzenia

4.1.

Nie dotyczy

art. 454 § 1 k.p.k.

Zwięźle o powodach uchylenia

0.15.3.2. Zapatrywania prawne i wskazania co do dalszego postępowania

Nie dotyczy

0.15.4. Inne rozstrzygnięcia zawarte w wyroku

Punkt rozstrzygnięcia z wyroku

Przytoczyć okoliczności

Nie dotyczy

6.  Koszty Procesu

Punkt rozstrzygnięcia z wyroku

Przytoczyć okoliczności

III i IV

Z uwagi na występowanie przed Sądem Apelacyjnym obrońcy oskarżonego T. Ł. (1), działającego z urzędu w osobie adw. J. K. (2) i złożenie przez niego wniosku o przyznanie kosztów nieopłaconej w żadnej części pomocy prawnej świadczonej oskarżonemu w postępowaniu apelacyjnym w wysokości dwukrotności opłaty (k. 2050v), o kosztach tych orzeczono, uwzględniając ten wniosek na podstawie art. 29 ustawy z dnia 26 maja 1982 r. Prawo o adwokaturze (tj. Dz.U. z 2020 r., poz. 1651) w zw. z § 2 pkt 1, § 4 ust. 1, 2 i 3 i § 17 ust. 2 pkt 5 rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z dnia 3 października 2016 r. w sprawie ponoszenia przez Skarb Państwa kosztów nieopłaconej pomocy prawnej udzielonej przez adwokata z urzędu (t.j. Dz.U. z 2019 roku, poz. 18) w wysokości opłaty określonej w § 17 ust. 2 pkt 5 (kwota 600 zł) pomnożonej przez 2 (powiększonej o 100%) i powiększonej o stawkę 23% VAT a więc łącznie kwoty 1476,00 zł brutto. Takie ukształtowanie kosztów obrony z urzędu było podyktowane dużym stopniem zawiłości sprawy w przypadku T. Ł. (1), nad którym ciążyły trzy zarzuty popełnienia przestępstw, w tym jakże ciężkiej zbrodni z art. 148 § 1 k.k., obszerności tej sprawy i znacznego w związku z tym nakładu pracy adwokata w przygotowanie się do rozprawy apelacyjnej oraz udzielenie w sposób wyczerpujący pisemnej odpowiedzi na obie apelacje (k. 1992-1999).

Wprawdzie z uwagi na nieuwzględnienie apelacji wniesionej przez pełnomocnika oskarżycieli posiłkowych koszty sądowe wraz z opłatami za postępowanie odwoławcze powinni ponosić oskarżyciele posiłkowi (obok Skarbu Państwa z uwagi na nieuwzględnienie apelacji prokuratora), co wynika z treści 636 § 1 i 2 k.p.k. w zw. z art. 633 k.p.k. oraz art. 13 § 2 ustawy z dnia 23.06.1973 r. o opłatach w sprawach karnych (tekst jednolity z 1983 r., Dz.U. Nr 49, poz. 223 z późn. zm.), jednak, mając na uwadze wyjątkowo trudną materię sprawy, w tym związaną ze śmiercią M. W. (1) – osoby najbliższej dla oskarżycieli posiłkowych, jak również zrozumiałą z ludzkiego punktu widzenia w takiej sytuacji reakcją oskarżycieli na uniewinnienie w ich rozumieniu sprawcy zabójstwa pokrzywdzonego, Sąd odwoławczy zwolnił oskarżycieli posiłkowych od ponoszenia tych kosztów kierując się względami słuszności na podstawie art. 624 § 1 k.p.k. oraz art. 17 ust. 1 ustawy z dnia 23.06.1973 r. o opłatach w sprawach karnych (tekst jednolity z 1983 r., Dz.U. Nr 49, poz. 223 z późn. zm.).

7.  PODPIS

G. N. M. K. H. K.