Pełny tekst orzeczenia

Sygn. akt XXIV C 222/17

WYROK

W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Dnia 27 września 2019 roku

Sąd Okręgowy w Warszawie Wydział XXIV Cywilny

w składzie następującym:

Przewodniczący: SSO Jacek Tyszka

Protokolant: starszy sekretarz sądowy Monika Raczyńska

po rozpoznaniu 13 września 2019 roku w Warszawie na rozprawie

sprawy z powództwa A. S. i M. S.

przeciwko (...) Bankowi (...) SA w W.

o zapłatę

1. zasądza od (...) Banku (...) SA w W. łącznie na rzecz A. S. i M. S.:

- kwotę 65 774,84 złotych (sześćdziesiąt pięć tysięcy siedemset siedemdziesiąt cztery złote osiemdziesiąt cztery grosze) z ustawowymi odsetkami za opóźnienie od 24 lutego 2017 roku do dnia zapłaty

- kwotę 32 901,10 franków szwajcarskich (trzydzieści dwa tysiące dziewięćset jeden franków szwajcarskich dziesięć centów) z ustawowymi odsetkami za opóźnienie od 24 marca 2017 roku do dnia zapłaty;

2. oddala powództwo w pozostałym zakresie;

3. ustala, że koszty procesu ponosi w całości (...) Bank (...) SA w W. i pozostawia szczegółowe wyliczenie tych kosztów referendarzowi sądowemu.

Sygn. akt XXIV C 222/17

UZASADNIENIE

Pozwem z 24 lutego 2017 roku powodowie A. S. i M. S. wnieśli o:

1. zasądzenie od pozwanego (...) Banku (...) SA z siedzibą w W. na rzecz powodów

- kwoty 34.575,21 zł tytułem zwrotu rat kapitałowo-odsetkowych uiszczonych na rzecz pozwanego przez powodów od 10 kwietnia 2007 r. do 10 lipca 2013 r.

- kwoty 5.527,84 franków szwajcarskich (CHF) tytułem zwrotu rat kapitałowo-odsetkowych uiszczonych na rzecz pozwanego przez powodów od 10 września 2013 r. do 10 lutego 2017 r., ewentualnie kwoty 20.680,26 zł w przypadku uznania przez sąd, że powodowie nie mogą dochodzić roszczenia bezpośrednio w walucie CHF;

2. zasądzenie od pozwanego na rzecz powodów

- kwoty 31.199,63 zł tytułem zwrotu rat kapitałowo-odsetkowych uiszczonych na rzecz pozwanego przez powodów od 10 sierpnia 2007 r. do 10 lipca 2009 r.

- kwoty 27.373,26 CHF tytułem zwrotu rat kapitałowo-odsetkowych uiszczonych na rzecz pozwanego przez powodów od 10 sierpnia 2009 r. do 10 grudnia 2013 r., ewentualnie w razie nieuwzględnienie powyższego żądania kwoty 88.383,15 zł w przypadku uznania przez sąd, że powodowie nie mogą dochodzić roszczenia bezpośrednio w walucie CHF;

z ustawowymi odsetkami za opóźnienie od dat następujących po datach uiszczenia wyżej wymienionych świadczeń do dnia zapłaty, a nadto o zasądzenie od pozwanego na rzecz powodów kosztów postępowania, w tym kosztów zastępstwa procesowego według norm przepisanych.

W uzasadnieniu powodowie wskazali, że zawarli z pozwanym bankiem dwie umowy kredytu. Pierwszą 28 lutego 2007 r., a drugą 17 lipca 2007 r. Zdaniem powodów obie te umowy należało uznać za nieważne od chwili ich zawarcia, a to z uwagi na sprzeczność ich postanowień z przepisami prawa, w tym art. 69 prawa bankowego, ewentualnie z uwagi na bezskuteczność postanowień obu umów, w szczególności dotyczących denominacji kredytu do waluty frank szwajcarski i dokonywania przeliczeń kwoty kredytu i rat w oparciu o kursy walut wskazywane dowolnie przez pozwanego. W konsekwencji powodowie, na podstawie art. 410 k.c., wnieśli o zwrot spełnionych przez nich na rzecz pozwanego nienależnych ich zdaniem świadczeń, z czego żądanie zawarte w punkcie 1 pozwu dotyczyło umowy z 28 lutego 2007 roku, a żądanie zawarte w punkcie 2 pozwu dotyczyło umowy z 17 lipca 2007 roku ( pozew – k. 2-62).

Pismem z 27 czerwca 2017 roku powodowie sprecyzowali, że domagają się zasądzenia kwot żądanych pozwem w sposób łączny, ewentualnie solidarny, z uwagi na pozostawanie przez powodów we wspólności majątkowej (zmiana powództwa – k. 505).

W odpowiedzi na pozew pozwany (...) Bank (...) SA z siedzibą w W. ( (...)) wniósł o oddalenie powództwa oraz o zasądzenie od powodów na jego rzecz kosztów postępowania według norm przepisanych.

W uzasadnieniu pozwany wskazał, że konstrukcja kredytu denominowanego do waluty obcej była zgodna z zasadą swobody umów i art. 69 prawa bankowego. Podał, że powodowie byli informowani o ryzyku wynikającym z zawarcia przedmiotowej umowy, zaś spłata kredytu we frankach szwajcarskich była możliwa już od dnia zawarcia umowy, zaś powodowie dokonali indywidualnych uzgodnień w zakresie wyboru rachunku oszczędnościowo-rozliczeniowego w polskich złotych. Podniósł, że wysokość kursów kupna i sprzedaży CHF była ustalana przez pozwanego w oparciu o ustalone zwyczaje i zasady współżycia społecznego. Ponadto kursy określone w tabeli kursów banku stanowiły kursy rynkowe. Bank zaprzeczył, że możliwość spełnienia świadczeń wyrażanych w walucie obcej, przez zapłatę ich równowartości stanowi klauzulę waloryzacyjną. Wskazał, że kwestionowane przez powodów postanowienia umowne nie miały charakteru abuzywnego. Podał, że powodom przysługiwało roszczenie o zmianę umowy w związku z wejście w życie ustawy antyspreadowej. Zdaniem pozwanego nawet gdyby uznać, że postanowienia kwestionowane przez powodów stanowi klauzule niedozwolone, to po ich eliminacji w ich miejsce powinny wejść odpowiednie przepisy prawa, w szczególności przepisy ogólne o skutkach czynności prawnej. W ocenie pozwanego z ustalonych zwyczajów i zasad współżyciu społecznego wynika, że zobowiązania stron wyrażone w różnych walutach, przeliczane są według kursów rynkowych. Zakwestionował, że stosował nieuczuciowe praktyki rynkowe ( odpowiedź na pozew – k. 413-461).

Sąd ustalił następujący stan faktyczny.

26 lutego 2007 roku M. S. i A. S. zwrócili się do (...) Banku (...) SA z wnioskiem o zawarcie umowy kredytu na zakup nieruchomości położonej w E. w kwocie 95.478 zł. W okienku „Waluta kredytu” zakreślili kratkę CHF. Wniosek został złożony na formularzu sporządzonym przez bank ( wniosek – k. 462-463).

Ponadto powodowie oświadczyli, że nie skorzystali z przedstawionej im w pierwszej kolejności oferty w walucie polskiej i dokonali wyboru oferty w walucie wymienialnej, mając pełną świadomość ryzyka związanego z kredytami zaciąganymi w walucie wymienialnej, polegającego na tym, że: w przypadku wzrostu kursów waluty podwyższeniu ulega zarówno rata spłaty jak i kwota zadłużenia, wyrażone w walucie polskiej, w przypadku wypłaty kredytu w walucie polskiej kredyt jest wypłacany po kursie kupna dla dewiz, w przypadku spłaty kredytu w walucie polskiej – kredyt jest spłacany po kursie sprzedaży dla dewiz. Kredytobiorcy oświadczyli także, że zostali poinformowani o jednoczesnym ponoszeniu ryzyka zmiany stopy procentowej polegającego na tym, że w wyniku wzrostu stawki referencyjnej podwyższeniu ulegnie oprocentowanie kredytu, które spowoduje wzrost raty spłaty. Oświadczyli nadto, że są świadomi ponoszenia obu rodzajów ryzyk oraz że zostali poinformowani o stosowaniu do rozliczeń kursów walut z tabel kursów (...) ( oświadczenia – k. 463v).

28 lutego 2007 roku M. S. i A. S. jako kredytobiorcy zawarli z (...) Bankiem (...) SA w W. jako kredytodawcą umowę o kredyt hipoteczny nr (...) zatytułowaną „Umowa kredytu (...) (spłacanego w ratach annuitetowych, udzielonego w walucie wymienialnej)”.

Zgodnie z § 2 ust. 1 umowy bank (...) zobowiązał się na warunkach przewidzianych w umowie postawić do dyspozycji kredytobiorców kredyt w kwocie 40.855 CHF na zakup nieruchomości gruntowej położonej w E. przy ul. (...) (działka nr (...)) oraz na prowizję bankową, z przeznaczeniem na potrzeby własne.

Zgodnie z § 5 ust. 2, 3 i 4 umowy kredytu, miał on być wypłacony do 6 marca 2007 roku; mógł być wypłacony w walucie polskiej w przypadku finasowania zobowiązań w kraju; co miało się stać przy zastosowaniu kursu kupna dla dewiz (aktualna tabela kursów) obowiązującego w (...) w dniu realizacji zlecenia płatniczego. Jako tabelę kursów w umowie zdefiniowano tabelę kursów (...) obowiązującą w chwili dokonywania przez kredytodawcę określonych w umowie przeliczeń kursowych, dostępną w (...) oraz na stronie internetowej banku (§ 1 pkt 7 umowy).

W myśl § 12 ust. 4 kredytobiorca miał spłacać zadłużenie z tytułu kredytu i odsetek w wysokości podanej w zawiadomieniu, w ratach annuitetowych, do 27 lutego 2037 roku. Przy czym zgodnie z § 13 umowy spłata kredytu miała następować w drodze potrącanie z rachunku oszczędnościowo-rozliczeniowego kredytobiorców prowadzonego w walucie polskiej wierzytelności banku z tytułu udzielonego kredytu, co miało nastąpić w wysokości stanowiącej równowartość kwoty kredytu lub raty w walucie wymienialnej, w której udzielony jest kredyt, wskazanej w zawiadomieniu, według kursu sprzedaży dla dewiz obowiązującego w (...) w dniu wymagalności (aktualna tabela kursów).

Zgodnie z § 6 umowy kredytobiorcy zobowiązali się zapłacić bankowi oprocentowanie w walucie kredytu według zmiennej stopy procentowej, w stosunku rocznym, której wysokość miała być ustalana w dniu rozpoczynającym pierwszy i kolejne trzymiesięczne okresy obowiązywania stawki referencyjnej, jako suma stawki referencyjnej i stałej marży. Strony ustaliły, że dla celów ustalenia stawki referencyjnej bank będzie posługiwał się stawką LIBOR, która w okresie trwania umowy może ulegać zmianie, co wpłynie na wysokość oprocentowania kredytu.

W § 18 ust. 1 umowy postanowiono, że niespłacenie przez kredytobiorców części albo całości raty w terminie umownym spowoduje, że należność z tytułu zaległej spłaty staje się zadłużeniem przeterminowanym i może zostać przez bank przeliczona na walutę polską według kursu sprzedaży dewiz (aktualna tabela kursów) obowiązującego w banku w dniu, „o którym mowa w 1 ust. 3”.

W § 30 umowy kredytobiorcy oświadczyli, że zostali poinformowani o ryzyku zmiany kursów waluty polegającym na wzroście wysokości zadłużenia z tytułu kredytu oraz wysokości rat kredytu wyrażonych w walucie polskiej przy wzroście kursów waluty kredytu, a ponadto o ryzyku stopy procentowej polegającym na wzroście raty spłaty przy wzroście stawki referencyjnej. Kredytobiorcy oświadczyli, że ponoszą powyższe ryzyka ( umowa z 28.02.2007 r. – k. 66-71).

W wykonaniu umowy z 28 lutego 2007 r. pozwany wypłacił powodom kwotę 96.366,60 zł i pobrał kwotę 204,28 CHF tytułem prowizji za udzielenie kredytu ( zaświadczenie – k. 78).

W okresie od 10 kwietnia 2007 roku do 10 lipca 2013 roku pozwany pobrał z rachunku złotowego powodów z tytułu należności z umowy kredytu z 28 lutego 2007 r. łączną kwotę 34.575,21 zł. Na skutek wniosku powodów, pozwany wyraził zgodę, aby od września 2013 roku powodowie spłacali kredyt w walucie, do której kredyt został denominowany. W związku z tym, w okresie od 10 września 2013 roku do 10 lutego 2017 roku pozwany pobrał z rachunku powodów w CHF na poczet należności z umowy zawartej 28 lutego 2007 roku kwotę 5.527,84 CHF ( zaświadczenie – k. 79-80, zestawienie – k. 84-85, niesporne, wniosek o zmianę rachunku do spłaty – k. 465).

16 lipca 2007 roku M. S. i A. S. zwrócili się do (...) Banku (...) SA z wnioskiem o zawarcie umowy kredytu mieszkaniowego (...) hipoteczny na budowę domu w kwocie 350.000 zł. W okienku „wnioskowana waluta kredytu” zakreślili kratkę CHF. Wniosek został złożony na formularzu sporządzonym przez bank. Powodowie oświadczyli, że nie skorzystali z przedstawionej im w pierwszej kolejności oferty w walucie polskiej i dokonali wyboru oferty w walucie wymienialnej, mając pełną świadomość ryzyka związanego z kredytami zaciąganymi w walucie wymienialnej, polegającego na tym, że: w przypadku wzrostu kursów waluty podwyższeniu ulega zarówno rata spłaty jak i kwota zadłużenia, wyrażone w walucie polskiej, w przypadku wypłaty kredytu w walucie polskiej kredyt jest wypłacany po kursie kupna dla dewiz, w przypadku spłaty kredytu w walucie polskiej – kredyt jest spłacany po kursie sprzedaży dla dewiz. Kredytobiorcy oświadczyli także, że zostali poinformowani o jednoczesnym ponoszeniu ryzyka zmiany stopy procentowej polegającego na tym, że w wyniku wzrostu stawki referencyjnej podwyższeniu ulegnie oprocentowanie kredytu, które spowoduje wzrost raty spłaty. Oświadczyli nadto, że są świadomi ponoszenia obu rodzajów ryzyk oraz że zostali poinformowani o stosowaniu do rozliczeń kursów walut z tabel kursów (...) ( wniosek – k. 464).

17 lipca 2007 roku M. S. i A. S. jako kredytobiorcy zawarli z (...) Bankiem (...) SA w W. jako kredytodawcą umowę o kredyt hipoteczny nr (...)zatytułowaną „Umowa kredytu (...) (spłacanego w ratach annuitetowych, udzielonego w walucie wymienialnej)”.

Zgodnie z § 2 ust. 1 umowy bank (...) zobowiązał się na warunkach przewidzianych w umowie postawić do dyspozycji kredytobiorców kredyt w kwocie 157.232,70 CHF na budowę domu jednorodzinnego na nieruchomości gruntowej położonej w E. przy ul. (...) (działka nr (...)), z przeznaczeniem na potrzeby własne.

Zgodnie z § 5 ust. 2, 3 i 4 umowy kredytu, miał on być wypłacony w transzach do 30 kwietnia 2008 roku; mógł być wypłacony w walucie polskiej w przypadku finasowania zobowiązań w kraju; co miało się stać przy zastosowaniu kursu kupna dla dewiz (aktualna tabela kursów) obowiązującego w (...) w dniu realizacji zlecenia płatniczego. Jako tabelę kursów w umowie zdefiniowano tabelę kursów (...) obowiązującą w chwili dokonywania przez kredytodawcę określonych w umowie przeliczeń kursowych, dostępną w (...) oraz na stronie internetowej banku (§ 1 pkt 8 umowy).

W myśl § 12 ust. 4 kredytobiorca miał spłacać zadłużenie z tytułu kredytu i odsetek w wysokości podanej w zawiadomieniu, w ratach annuitetowych, do 16 lipca 2037 roku. Przy czym zgodnie z § 13 umowy spłata kredytu miała następować w drodze potrącanie z rachunku oszczędnościowo-rozliczeniowego kredytobiorców prowadzonego w walucie polskiej wierzytelności banku z tytułu udzielonego kredytu, co miało nastąpić w wysokości stanowiącej równowartość kwoty kredytu lub raty w walucie wymienialnej, w której udzielony jest kredyt, wskazanej w zawiadomieniu, według kursu sprzedaży dla dewiz obowiązującego w (...) w dniu wymagalności (aktualna tabela kursów).

Zgodnie z § 6 umowy kredytobiorcy zobowiązali się zapłacić bankowi oprocentowanie w walucie kredytu według zmiennej stopy procentowej, w stosunku rocznym, której wysokość miała być ustalana w dniu rozpoczynającym pierwszy i kolejne trzymiesięczne okresy obowiązywania stawki referencyjnej, jako suma stawki referencyjnej i stałej marży. Strony ustaliły, że dla celów ustalenia stawki referencyjnej bank będzie posługiwał się stawką LIBOR, która w okresie trwania umowy może ulegać zmianie, co wpłynie na wysokość oprocentowania kredytu.

W § 18 ust. 1 umowy postanowiono, że niespłacenie przez kredytobiorców części albo całości raty w terminie umownym spowoduje, że należność z tytułu zaległej spłaty staje się zadłużeniem przeterminowanym i może zostać przez bank przeliczona na walutę polską według kursu sprzedaży dewiz (aktualna tabela kursów) obowiązującego w banku w dniu, „o którym mowa w 1 ust. 3”.

W § 30 umowy kredytobiorcy oświadczyli, że zostali poinformowani o ryzyku zmiany kursów waluty polegającym na wzroście wysokości zadłużenia z tytułu kredytu oraz wysokości rat kredytu wyrażonych w walucie polskiej przy wzroście kursów waluty kredytu, a ponadto o ryzyku stopy procentowej polegającym na wzroście raty spłaty przy wzroście stawki referencyjnej. Kredytobiorcy oświadczyli, że ponoszą powyższe ryzyka ( umowa z 17.07.2007 r. – k. 72-76).

W wykonaniu umowy z 17 lipca 2007 roku pozwany, w okresie od jej zawarcia do 20 lutego 2008 roku, wypłacił powodom kwotę 343.418,79 zł i pobrał 314,47 CHF prowizji ( zaświadczenie – k. 77).

W okresie od 10 sierpnia 2007 roku do 10 lipca 2009 roku pozwany pobrał z rachunku złotowego powodów z tytułu należności z umowy kredytu z 17 lipca 2007 r. łączną kwotę 31.199,63 zł. Strony uzgodniły, że od września 2009 roku powodowie będą dokonywać spłat kredytu w walucie, do której kredyt został denominowany. W związku z tym w okresie od 10 września 2009 roku do 10 grudnia 2013 roku pozwany pobrał z rachunku powodów w CHF na poczet należności z umowy zawartej 17 lipca 2007 roku kwotę 27.373,26 CHF ( zaświadczenie – k. 81-83, zestawienie – k. 86-87, bezsporne).

Pełnomocnikami pozwanego przy zawieraniu z powodami obu umów były E. S. (1) i J. J. (1). Ostatnio wymieniona odpowiadała w oddziale pozwanego banku, który obsługiwał powodów, za kontakt z klientami zainteresowanymi kredytami hipotecznymi. Umowy o kredyt zaproponowane powodom zostały zawarte na wzorze umowy o kredyt przygotowanym w centrali banku. Strony uzgadniały wysokość kredytów udzielonych powodom, ich oprocentowanie, długość okresu kredytowania i marżę. Natomiast żadne elementy konstrukcyjne umów, takie jak sposób denominowania kredytu do waluty obcej, obliczania kwoty kredytu do wypłaty i sposób spłaty kredytu, nie były negocjowane. Doradca kredytowy obsługujący powodów pouczając ich o ryzyku kursowym przedstawił symulacje spłaty kredytów uwzględniające wzrost kursu waluty, do której denominowano kredyty, o 1 zł w porównaniu do kursu z chwili zawierania umów (zeznania świadków E. S. i J. J. – k. 750-751 i k. 792-795).

W okresie przed, a także po zawarciu obu umów, dochodziło do znaczących zmian kursu franka szwajcarskiego w relacji do złotego polskiego. Zmiany okresowo przenosiły 100% kursu z chwili zawarcia umów ( okoliczności bezsporne).

Pismem z 3 lutego 2017 roku, złożonym w oddziale pozwanego w tym dniu, powodowie wezwali pozwanego do zapłaty kwoty 189.594,62 zł w związku z umową kredytu z 17 lipca 2007 oraz do zapłaty kwoty 55.198,88 zł w związku z umową kredytu z 28 lutego 2007 roku z tytułu świadczeń nienależnych pobranych, podnosząc nieważność obu umów (pismo – k. 94).

Powyższy stan faktyczny Sąd ustalił w oparciu o wymienione uprzednio dokumenty, których wartości dowodowej strony nie kwestionowały. Sąd również nie znalazł podstaw, aby odmówić im wiarygodności.

Sąd oddalił zawarty w pozwie wniosek powodów o dopuszczenie dowodu z opinii biegłego z zakresu rachunkowości finansowej na okoliczność wyliczenia rat obu kredytów przy założeniu, że kredyty zostały udzielone w kwotach rzeczywiście przez powodów otrzymanych i że nie doszło do ich denominacji do waluty obcej, przy jednoczesnym zachowaniu ustalonego w umowach oprocentowania. Wniosek ten nie nadawał się do uwzględnienie, gdyż sformułowana przez powodów teza pozostawała bez związku z treścią żądania pozwu. W pozwie powodowie domagali się bowiem zwrotu całości spełnionych przez nich, we wskazanych w pozwie okresach, świadczeń z obu umów, z uwagi na nieważność tych umów, a nie zapłaty różnicy pomiędzy wysokością świadczeń naliczonych przez pozwanego, a należnych w przypadku dokonania założeń wskazanych w tezie dowodowej.

Na uwzględnienie nie zasługiwał również zawarty w odpowiedzi na pozew wniosek pozwanego o dopuszczenie dowodu z opinii biegłego z zakresu ekonomii ze specjalnością w zakresie bankowości. Okoliczności, które miałyby zostać wyjaśnione w opinii biegłego nie miały bowiem znaczenia dla rozstrzygnięcia sprawy. Pozwany nie wykazał, że ustalenie: a. sposobu (w tym po jakich kursach, zgodnie ze zwyczajem i praktyką panującą na rynku walutowym oraz bankowym) dokonywania rozliczenia transakcji walutowych, w tym transakcji kredytowych, b. najbardziej powszechnego adekwatnego i miarodajnego kursu rozliczenia transakcji na runku walutowym, c. tego czy kursy stosowane przez bank w relacji z powodami można uznać za kursy rynkowe, d. co, w świetle zwyczajów i praktyki rynkowej, jest kursem rynkowym kupna i sprzedaży walut – w tym CHF/PLN – w stosunkach tego rodzaju, co łączące strony, e. czy kurs stosowany przez pozwanego był kursem rynkowym, a jeśli nie, to dokonanie obliczenia zobowiązań stron przy uwzględnieniu kursu rynkowego, f. powszechności stosowania marży przy dokonywaniu wymiany walutowej, g. czy i jakie czynniki ekonomiczne wpływają na bieżący kurs rynkowy CHF i jego marżę, h. systemów zabezpieczenie ryzyka banku w związku z udzielaniem kredytów w CHF i wpływu tych systemów na sytuację banków w związku z zawieraniem umów kredytu w CHF - mogłoby wpłynąć na ocenę ważności umów zawartych przez strony tudzież ustalenie czy niektóre ich postanowienia miały charakter niedozwolony. Tym bardziej, że sporne kredyty nie miały charakteru walutowego tylko złotowy. W umowach zaś nie ustalono, że kurs wymiany walut, o jakich mowa w umowach, ma mieć charakter rynkowy. Dodatkowo należało uznać, że skoro pomiędzy stronami nie miało dochodzić do żadnych transakcji walutowych, gdyż waluta, do której denominowano kredyt, miała jedynie charakter miernika waloryzacyjnego, a tym samym nie miała być realnie nabywana ani zbywana pomiędzy stronami, nie było potrzeby szacowania jej rynkowych kursów, ani sprawdzania, w jakiej wysokości na rynku stosowane są spready walutowe.

Sąd uznał za wiarygodne zeznania świadków E. S. (1) (k. 750-751) i J. J. (1) (k. 792-795), z zastrzeżeniem, o którym będzie mowa niżej.

Świadek E. S. (1) zeznała, że w okresie, w którym powodowie zawarli przedmiotowe umowy o kredyt z pozwanym bankiem, była dyrektorem oddziału, w którym do tego doszło. Jej udział w zawarciu umów polegał na ich podpisaniu, jako pełnomocnika banku. Nie miała kontaktu z powodami. Ogólnie, to pracownicy w ramach procedury informowali klientów zawierających kredyty denominowane o ryzyku kursowym i ryzyku stopy procentowej. Oczywistym dla pracowników i klientów było, że zmiana kursu waluty spowoduje zmianę salda kredytu. Umowy były zawierane według wzorów umów przygotowanych w centrali. Klient miał do wyboru zawrzeć umowę według wzoru z centrali lub jej nie zawierać. Zawsze radziła klientom zawieranie umów o kredyt w walucie, w której klient zarabiał. Wnioski kredytowe wypełniali klienci.

Świadek J. J. (1) zeznała, że w 2007 roku pracowała w pozwanym banku jako doradca kredytowy. Pamiętała powodów i proces udzielania im kredytów. Powodom najpierw przedstawiono ofertę kredytu złotowego, ale poprosili też o ofertę kredytu walutowego. Zapisy w umowie o wypłacie kredytu po kursie kupna waluty i spłaty kredytu po kursie sprzedaży pochodziły z wzorca umownego. Wzór umowy był taki sam dla wszystkich klientów i opracowano go w centrali banku. Nie można było go zmienić. Klient mógł jednak wnosić o zmianę zapisów z wzoru umowy. Wielokrotnie spotykała się z powodami jako klientami banku. Pokazywała symulacje przy uwzględnieniu różnych kursów waluty. Przekazywała klientom wzór umowy, a oni przed podpisaniem mogli zadawać pytania. Informowała klientów, że kurs waluty może się zmieniać. Wzrost kursu oznaczał wzrost salda kredytu. Nie mówiła, że CHF jest walutą stabilną, nie było wówczas przesłanek, aby informować, że frank może kosztować 5 zł. Powodowie zarabiali w złotówkach. Zgodnie z procedurą kredyt walutowy mógł być udzielony tylko osobie, która miała zdolność kredytową do zaciągnięcia kredytu złotowego w wysokości 120 % kwoty wnioskowanego kredytu walutowego. W tamtym okresie 90 % udzielanych kredytów to były kredyty denominowane, bo były dużo tańsze. Nie było instrukcji, jak informować klientów o ryzyku walutowym. W związku z uruchamianiem kredytu po dacie zawarcia umowy i po kursie uruchomienia zdarzało się, że klient otrzymywał do dyspozycji kwotę mniejszą lub większą od kwoty, o którą wnioskował. Kredytów denominowanych nie uruchamiano nigdy w walucie. Z umów jasno wynikało, że na cele krajowe kredyty te były uruchamiane tylko w złotówkach. Klient zaznaczał we wniosku, że chce kredytu w walucie obcej, to jest denominowanego. Klient podawał kwotę wnioskowanego kredytu w złotych i przy nim przeliczało się ją na walutę i wpisywało przeliczoną na walutę wymienialną kwotę. Świadek nie potrafiła wytłumaczyć, na czym polega istota kredytu denominowanego. Nie było szkoleń na ten temat. Klientom mówiła, że kredyt denominowany, to kredyt w walucie, który trzeba spłacać w walucie, a ile to wyniesie w złotówkach będzie wiadomo, kiedy trzeba będzie kupić franki. Tłumaczyła, że kredyt nie opiewa na konkretną kwotę w złotych, tylko we frankach. Pytanie, czy w ramach kredytu denominowanego dochodzi do sprzedaży przez klienta franków uznała za niezrozumiałe i stwierdziła, że nie dochodziło do żadnej sprzedaży bankowi przez klientów franków szwajcarskich. Kredyt był wypłacany w złotówkach. Klienci składali wnioski o wypłaty transz też w złotówkach. Kredyt od początku jego udzielenia był zdaniem świadka walutowy. Klienci decydowali czy chcą spłacać kredyt z konta złotówkowego czy walutowego. O kursie z tabel banku mówiła klientom, że zawsze jest wyższy niż kurs w kantorze. Nie wiedziała, jak ustalana jest tabela kursów, ani jakie parametry przy tym wykorzystywano. Klienci nie mieli wpływu na kursy w tabelach banku. Klienci przychodzili po kredyt walutowy. Powodowie akurat nie byli od początku tak bardzo zdecydowani, wybrali kredyt walutowy, bo rata była niższa. Klienci dostawali umowę do domu i mogli ją swobodnie czytać, mieli na to do 30 dni. Świadek nie umiała powiedzieć klientom, o ile może wzrosnąć kurs waluty, mówiła tylko, że kurs się zmienia, bo pamiętała cenę jednego franka wynoszącą 1,19 zł, a w okresie udzielenia powodom kredytów frank kosztował około 2,20 zł. Robiła z powodami przeliczenia, jakby kurs był droższy od bieżącego o złotówkę. Klienci mogli decydować, kiedy uruchomić kredyt, czyli mogli poczekać na lepszy kurs waluty.

Jako niezgodne z rzeczywistością należało jedynie ocenić słowa świadka J. J. (1), że w umowach z powodami przewidziano możliwość spłaty kredytu w walucie kredytu, to jest w walucie, do której kredyt został denominowany. Zgodnie bowiem z § 13 ust. 1 i 7 obu umów kredyty miały być spłacane z rachunku złotowego. Dopiero w trakcie wykonywania umów, na wniosek kredytobiorców, dokonano zmian tych postanowień odpowiednio w 2009 i 2013 roku tak, aby możliwe było dokonanie spłat w walucie, do której kredyty zostały denominowane.

Sąd uznał również za wiarygodne co do zasady zeznania powodów A. S. i M. S. (k. 838-841), złożone na rozprawie 9 listopada 2018 roku. Powódka zeznała, że powodowie potrzebowali środków w złotych polskich na działkę i budowę domu w E., w tej walucie zarabiali i w tej walucie zamierzali spłacać kredyt. Tak też umówili się z bankiem, to znaczy, że dostaną kredyt w złotówkach i będą spłacać w złotówkach kwoty, które bank przyśle w harmonogramie. Było to zbieżne z treścią wniosku o udzielenie kredytu, w której powodowie wnieśli o kredyt w określonych kwotach w złotych polskich, a także z treścią umowy, która przewidywała wypłatę kredytu w złotych i jego spłatę w tejże walucie. Powódka przyznała, że kredytobiorcy podpisali oświadczenie o ponoszeniu ryzyka walutowego, co było warunkiem otrzymania kredytu. Powódka nie pamiętała przedstawianych symulacji, ani co mówiono powodom o ryzyku walutowym. Nie wyjaśniono powodom, dlaczego w umowie dla celów przewidzianych nią przeliczeń zastosowano dwa kursy waluty, to jest kurs kupna przy wypłacie kredytu i kurs sprzedaży przy spłacie kredytu, ani skąd się biorą te kursy. Powodowie przy zawieraniu umowy słyszeli w banku, że frank jest walutą stabilną. Powodowie zeznali, że nie potrafili ocenić czy wysokości rat wskazywane w przesyłanych przez bank powiadomieniach były zgodne z treścią umowy. Powódka zeznała, że po około 12 latach spłaty suma wpłat to około 300.000 zł, a według banku do spłaty pozostało około 530.000 zł, co wynika z przeliczenia na złote kwoty franków szwajcarskich obecnego zadłużenia wyrażonego w CHF. Powodowie zaś otrzymali około 439.000 zł kredytu. Powód zeznał, że w dacie zawierania umów powodowie nie brali pod uwagę, podobnie jak doradcy kredytowi, w tym doradcy pozwanego, że kurs CHF może dotrzeć do poziomu 4 – 4,5 zł.

Nieprzekonujące były jedynie słowa powódki o informowaniu jej, że wysokość kursu waluty, do której kredyt był denominowany, miała wpłynąć tylko na wysokość raty, a nie salda kredytu, skoro z umowy wprost wynikało, że kredyt przeliczono na CHF, z czego jasno wynikało, że zmiany kursu waluty przełożą się na wzrost kwoty kredytu do spłaty.

Sąd zważył, co następuje.

Powodowie domagali się zapłaty kwot stanowiących sumę świadczeń pobranych przez pozwanego z ich kont bankowych z tytułu rat kapitałowo-odsetkowych, które uiścili na podstawie zawartych z pozwanym 28 lutego i 17 lipca 2007 roku umów o kredyt hipoteczny w okresie od 10 kwietnia 2007 roku do 10 lutego 2017 roku – w zakresie pierwszej z wymienionych umów i od 10 sierpnia 2007 roku do 10 grudnia 2013 roku – odnośnie drugiej z tych umów. Wskazali, że z uwagi na nieważność umów o kredyt pozwany powinien zwrócić im to, co na jego rzecz świadczyli.

Sporne umowy, zatytułowane „Umowa kredytu (...)”, zostały zawarte 28 lutego 2007 roku i 17 lipca 2007 roku pomiędzy A. S. i M. S., zwanymi w umowach kredytobiorcami, oraz (...), określonym w umowach jako kredytodawca. Zgodnie z ich postanowieniami pozwany bank pozostawił do dyspozycji kredytobiorców kredyt w kwocie 40.855 CHF (pierwsza z umów) i 157.232,70 CHF (druga umowa) przeznaczony na zakup nieruchomości w E. i zbudowanie na niej domu jednorodzinnego oraz na prowizję bankową. W związku z przeznaczeniem kredytów na finansowanie zobowiązań w kraju miały one zostać wypłacone w walucie polskiej przy zastosowaniu kursu z tabel kursowych (...). Kredytobiorcy zobowiązali się zaś do spłaty kredytów wraz z odsetkami oraz opłatami i prowizjami wynikającymi z umów i aktualnego cennika w oznaczonych terminach spłaty. Tak określone podstawowe prawa i obowiązki stron nie pozostawiały wątpliwości, że będące przedmiotem sporu umowy to umowy o kredyt.

Zgodnie z art. 69 ust. 1 ustawy z 29 sierpnia 1997 roku prawo bankowe (w brzmieniu obowiązującym w dacie zawarcia przez strony przedmiotowych umów o kredyt, tekst jedn. Dz. U. z 2002 r., nr 72, poz. 665 ze zm.), przez umowę kredytu bank zobowiązuje się oddać do dyspozycji kredytobiorcy na czas oznaczony w umowie kwotę środków pieniężnych z przeznaczeniem na ustalony cel, a kredytobiorca zobowiązuje się do korzystania z niej na warunkach określonych w umowie, zwrotu kwoty wykorzystanego kredytu wraz z odsetkami w oznaczonych terminach spłaty oraz zapłaty prowizji od udzielonego kredytu.

Jak stanowi ust. 2 art. 69 prawa bankowego umowa kredytu powinna być zawarta na piśmie i określać w szczególności: strony umowy, kwotę i walutę kredytu, cel, na który kredyt został udzielony, zasady i termin spłaty kredytu, wysokość oprocentowania kredytu i warunki jego zmiany, sposób zabezpieczenia spłaty kredytu, zakres uprawnień banku związanych z kontrolą wykorzystania i spłaty kredytu, terminy i sposób postawienia do dyspozycji kredytobiorcy środków pieniężnych, wysokość prowizji, jeżeli umowa ją przewiduje, warunki dokonywania zmian i rozwiązania umowy.

Z powyższego wynika, że umowa kredytu jest umową nazwaną. Wynikająca z ustawy definicja tej umowy wskazuje, że jest ona umową dwustronnie zobowiązującą. Z jednej strony, bank zobowiązany jest do oddania do dyspozycji drugiej strony kwoty kredytu, a jednocześnie staje się uprawniony do uzyskania spłaty oddanej do dyspozycji kredytobiorcy kwoty. Z drugiej, kredytobiorca ma prawo domagać się od banku wypłaty kredytu, a potem obciąża go obowiązek zwrotu oddanej do jego dyspozycji kwoty. Wobec nałożenia na kredytobiorcę obowiązku zapłacenia bankowi odsetek oraz prowizji, które mają charakter wynagrodzenia za korzystanie ze środków pieniężnych banku, umowa kredytu jest odpłatna. Jest też umową konsensualną, to znaczy dochodzi do skutku w wyniku samego uzgodnienia przez strony jej podstawowych postanowień. Przedmiotem kredytu musi być określona kwota pieniężna. W umowie muszą być też określone zasady spłaty sumy kredytu. Jak się przyjmuje w literaturze, kredyt bankowy to stosunek ekonomiczny pomiędzy bankiem a kredytobiorcą, którego istota polega na dostarczeniu przez bank określonej kwoty środków pieniężnych kredytobiorcy, pod warunkiem jej późniejszego zwrotu wraz z wynagrodzeniem dla banku w postaci odsetek, prowizji i opłat manipulacyjnych (tak R. Sikorski (red.), Prawo Bankowe. Komentarz, wyd. 1, Warszawa 2015 i cytowani przez niego Z. Ofiarski, Prawo bankowe, teza 1 do art. 69; W. Srokosz, Udzielanie, s. 217).

W chwili zawarcia przedmiotowych umów prawo bankowe nie przewidywało literalnie możliwości udzielania kredytów denominowanych i indeksowanych. Dopiero ustawą o zmianie ustawy - prawo bankowe oraz niektórych innych ustaw z 29 lipca 2011 roku (Dz.U. nr 165, poz. 984), która weszła w życie 26 sierpnia 2011 roku, dodano w art. 69 ust. 2 punkt 4a) zapis, zgodnie z którym umowa o kredyt denominowany lub indeksowany do waluty innej niż waluta polska, powinna określać szczegółowe zasady określania sposobów i terminów ustalania kursu wymiany walut, na podstawie którego w szczególności wyliczana jest kwota kredytu, jego transz i rat kapitałowo-odsetkowych oraz zasad przeliczania na walutę wypłaty albo spłaty kredytu. Ponadto do art. 69 dodano ust. 3, zgodnie z którym w przypadku umowy o kredyt denominowany lub indeksowany do waluty innej niż waluta polska, kredytobiorca może dokonywać spłaty rat kapitałowo-odsetkowych oraz dokonać przedterminowej spłaty pełnej lub częściowej kwoty kredytu bezpośrednio w tej walucie. W tym przypadku w umowie o kredyt określa się także zasady otwarcia i prowadzenia rachunku służącego do gromadzenia środków przeznaczonych na spłatę kredytu oraz zasady dokonywania spłaty za pośrednictwem tego rachunku.

W doktrynie i orzecznictwie ugruntowany jest pogląd, że o nieważności czynności prawnej decyduje jej treść lub cel (tak P. Machnikowski, komentarz do art. 58 k.c., wydawnictwo SIP Legalis). Tak też ujął to Sąd Najwyższy w uchwale z 12 października 2001 roku (III CZP 55/01, Lex nr 49101), w której czytamy, że art. 58 k.c. dotyczy tylko zgodności z ustawą i zasadami współżycia społecznego treści oraz celu czynności prawnej.

Powyższe przesądza o tym, że oceniając ważność czynności prawnej nie można przypisywać dominującego znaczenia ani okolicznościom poprzedzającym zawarcie umowy, ani sposobowi jej wykonania. W konsekwencji nie miało znaczenia czy kurs zastosowany przez pozwanego przy wyliczeniu kwoty „kredytu do wypłaty” i kursy użyte przy wyliczaniu kolejnych rat kredytu w okresie objętym sporem były kursami rynkowymi, gdyż o ważności umowy orzeka się oceniając jej treść i cel z daty zawarcia umowy, a nie sposób jej faktycznego wykonania.

Udzielone powodom kredyty były kredytami denominowanymi, co zgodnie przyznały obie strony. Brak definicji ustawowej tak nazwanego kredytu.

Wychodząc od definicji ustawowej umowy kredytu z art. 69 ust. 1 prawa bankowego, zgodnie z którym „bank zobowiązuje się oddać do dyspozycji kredytobiorcy na czas oznaczony w umowie kwotę środków pieniężnych” nie można wątpić, że każdy kredyt musi być udzielony w określonej walucie. Bank nie może bowiem oddać do dyspozycji kredytobiorcy kwoty, której wysokość i waluta nie byłaby określona. Stąd wniosek, że każda umowa o kredyt w istocie określa walutę, w której udzielono kredytu. Może nią być złoty polski, lub jedna z walut obcych, na przykład frank szwajcarski. Umowa o kredyt, która przewiduje oddanie kredytobiorcy do dyspozycji środków w złotych polskich, to kredyt złotowy, a umowa, która przewiduje oddanie kredytobiorcy środków w konkretnej walucie obcej (czyli w walucie innej niż złoty polski), to kredyt walutowy.

Kredyt denominowany lub indeksowany do waluty obcej to kredyt udzielony w złotych polskich, którego kwota – dla celów utrzymania jej wartości na realnym poziomie – jest odnoszona do waluty obcej (przeliczana na walutę obcą). Kredyt taki jest kredytem złotowym, z tym, że na skutek denominacji lub indeksacji, saldo kredytu wyrażane jest w walucie obcej, do której kredyt został denominowany lub indeksowany. Jak słusznie w odpowiedzi na pozew zauważył pozwany, w przypadku kredytu denominowanego, kwota kredytu – to jest konkretna kwota w złotych polskich – wyrażana jest w walucie obcej. Po ustaleniu salda kredytu w tejże walucie obcej umowa może przewidywać dokonanie wypłaty (uruchomienia) kredytu w walucie polskiej, po przeliczeniu salda kredytu wyrażonego w walucie obcej na złote polskie po kursie waluty z dnia uruchomienia kredytu. W przepadku kredytu denominowanego lub indeksowanego do waluty obcej kredytobiorca może dokonywać spłaty rat kapitałowo–odsetkowych w walucie, do której kredyt został denominowany lub indeksowany lub w walucie polskiej, po przeliczeniu raty wyrażonej w walucie, do której kredyt denominowano lub indeksowano, według kursu wymiany waluty z dnia płatności raty. W wykonaniu umowy o kredyt denominowany/indeksowany nie dochodzi do faktycznego zakupu/sprzedaży przez bank waluty i jej sprzedaży klientowi/odkupienia od klienta. Odnosi się to tak do etapu wypłaty kredytu, jak i do dokonywania spłaty raty. Oznacza to, że wszelkie operacje z walutą wykonywane są jedynie „na papierze”, dla celów księgowych, natomiast do faktycznego transferu wartości dewizowych w którąkolwiek stronę nie dochodzi (por. wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie z 7 maja 2013 roku, VI ACa 441/13, wyrok Sądu Apelacyjnego w Szczecinie z 14 maja 2015 roku, I ACa 16/15).

Do faktycznego pojawienia się waluty obcej w relacji pomiędzy kredytobiorcą i bankiem może dojść dopiero w przypadku uzgodnienia przez strony, że kredytobiorca będzie spłacał kredyt w walucie, do której został on denominowany/indeksowany, co zresztą nastąpiło w okolicznościach sprawy. Nie zmieniło to jednak w żadnym razie charakteru kredytu.

Postanowienie umowne dotyczące dokonywania przeliczenia wartości kwoty udzielonego kredytu na walutę obcą (np. CHF) są jedynie – w ocenie Sądu – elementem klauzuli waloryzacyjnej w rozumieniu art. 358 1 § 2 k.c., która służy przede wszystkim „ustaleniu i utrzymywaniu wartości świadczeń w czasie” (por. wyrok Sądu Najwyższego z 22 stycznia 2016 roku, I CSK 1049/14).

Kredyt zawarty pomiędzy stronami nie był zatem kredytem walutowym, a kredytem w złotych polskich. W orzecznictwie wskazuje się, że tzw. kredyty denominowane lub indeksowane do kursu waluty obcej są w rezultacie kredytami w walucie polskiej (tak postanowienie Sądu Najwyższego - Izba Cywilna z 19 października 2018 r., IV CSK 200/18). Nie znajdowało potwierdzenia w treści obu spornych umów stanowisko pozwanego, że kredyty udzielone powodom były kredytami walutowymi w rozumieniu ustawy prawo bankowe. Kredyt walutowy, to kredyt udzielony w innej niż złote polskie walucie, a zatem również w tej walucie wypłacany i spłacany. Tymczasem zawarte przez strony umowy nie przewidywały możliwości wypłaty kredytu w walucie obcej, ani – w dacie ich zawarcia – spłaty w tej walucie. Zgodnie z § 5 ust. 3 obu umów kredyt mógł być wypłacony tylko w walucie polskiej, gdyż strony z góry ustaliły, że był on przeznaczony na finansowanie zobowiązań w kraju. Umowa nie przewidywała też możliwości spłacania go w walucie obcej.

Uzgodnienie przez strony w 2013 roku, odnośnie umowy z lutego 2007 roku, i w 2009 roku, odnośnie umowy z lipca 2007 roku, że kredyty będą spłacane w walucie, do której zostały denominowane pozostało – zdaniem Sądu – obojętne dla oceny charakteru umów, jak i ich ważności. W pierwszym rzędzie dlatego, że mowa tu o modyfikacjach umów dokonanych w dwa i pięć lat po zawarciu spornych umów. Umowa o udzielenie kredytu w określonej kwocie i walucie nie zmienia charakteru na skutek uzgodnienia przez strony w toku jej wykonywania odmiennego od dotychczas przyjętego sposobu spłaty kredytu. Po wtóre – co już wyjaśniono wcześniej – oceny charakteru i ważności umów należało dokonać na dzień ich zawarcia, co oznacza, że późniejsze zmiany postanowień umownych, co do zasady, nie mogły wpływać na tę ocenę.

Wprawdzie obie umowy zawarte przez strony deklaratywnie wskazywały, że kredyty są udzielane w walucie obcej (podtytuły umów), a bank zobowiązał się do pozostawienia do dyspozycji kredytobiorców kredyt w kwocie 40.855 CHF i w kwocie 157.232,70 CHF (§ 2 ust. 1 każdej z umów), jednakże analiza dalszych postanowień umownych wykluczała możliwość oceny przedmiotowych kredytów jako walutowych. Przede wszystkim z uwagi na fakt, że ich postanowienia nie przewidywały rzeczywistego obowiązku banku oddania do dyspozycji kredytobiorców waluty obcej. Jak wskazano wyżej, z § 5 ust. 3 i 4 w związku z określeniem w § 2 celu kredytów w sposób nie budzący wątpliwości wynikało, że bank miał oddać do dyspozycji kredytobiorców kwotę w złotych polskich. Złotowy charakter kredytu nie wydawał się zaskakujący w świetle tego, że kredytobiorcy potrzebowali środków na finansowanie zobowiązań w kraju, co zaznaczyli we wnioskach kredytowych, zaś pozwany bank nie deklarował, że gotów jest im realnie udostępnić środki w walucie obcej. Owa waluta pojawiła się we wnioskach kredytowych i samych umowach, tylko jako mechanizm obniżenia kosztów udzielanego kredytu, wiążący się z niższym oprocentowaniem naliczanym od środków w walucie, do której kredyty miały być denominowane. W obu wnioskach powodowie zgodnie wskazali, że potrzebny jest im kredyt w kwocie 95.478 zł i 350.000 zł, co wyrażone w walucie wymienialnej wyniosło odpowiednio 40.855 CHF i 157.232,70 CHF. Stosownie do postanowień z § 12 i 13 umów nie przewidywały one w dacie ich zawarcia możliwości spłaty kredytu w walucie obcej. Taki kształt postanowień przedmiotowych kontraktów przemawiał za uznaniem, że strony zawarły umowy o kredyt złotowy. Rzeczywistą wolą stron umów było, aby bank posiadający kapitał w złotych polskich, oddał go do dyspozycji kredytobiorców, którzy potrzebowali środków w złotych polskich. Nieprzekonujące było stanowisko pozwanego, że nie posiadając środków w walucie CHF ustalił z powodami, że odda do ich dyspozycji te właśnie środki, których powodowie nie potrzebowali, gdyż zamierzali kupić nieruchomość w Polsce za złotówki.

Z faktu, że do wyliczenia świadczenia kredytobiorcy w wyniku zastosowania w przedmiotowym kredycie denominacji wymagane było odwołanie się do kursu waluty obcej, nie wynikało, że sporny kredyt miał charakter walutowy. Wprowadzenie do umowy miernika wartości świadczenia kredytobiorcy w postaci waluty obcej nie oznaczało przecież, że świadczenie to należało utożsamiać z miernikiem. Tym bardziej, że umowa przewidywała, że po przeprowadzeniu podwójnej waloryzacji świadczenia zarówno kredytodawcy jak i kredytobiorcy były spełniane w złotych polskich, tj. było wyrażone w walucie kredytu.

Kredyt walutowy, to kredyt, który co do zasady daje kredytobiorcy możliwość domagania się wypłaty kredytu i jego spłaty w walucie kredytu. Postanowienie przedmiotowej umowy nie dawały podstaw do żądania kredytobiorcy wypłaty kredytu, a kredytodawcy do jego spłaty w walucie obcej. Wypłata i spłata miały następować w złotówkach, tyle że przy zastosowaniu mechanizmu przeliczania z wykorzystaniem waluty obcej, z uwagi na wpisanie do umowy mechanizmu denominacji.

O charakterze umowy świadczyły też pouczenia udzielone powodom przez doradcę kredytowego J. J. (1) dotyczące ryzyka walutowego. Z zeznań doradcy, która w imieniu pozwanego objaśniała powodom istotę umów, wynikało, że wzrost kursu waluty, do której denominowany został kredyt, spowoduje tak wzrost salda kredytu, jak i wzrost wysokości rat. Przemawiało to za uznaniem, że powodom udzielono kredytów złotowych waloryzowanych do waluty obcej. W przypadku bowiem kredytu walutowego, polegającego na oddaniu do dyspozycji kredytobiorcy środków w walucie obcej i obowiązku ich zwrotu w tejże walucie, kwestia ceny tej waluty wyrażonej w innych walutach nie wpływa ani na wysokość kapitału do zwrotu, ani na wysokość rat. Niezależnie bowiem od kursu waluty kredytu do innych walut kwota kredytu pozostaje ta sama, co dotyczy również wysokości rat.

Mniej jasne wydawały się pouczenia o ryzyku kursowym zawarte we wniosku o kredyt, a także w samych umowach, w których z jednej strony wpisano, że „w przypadku wzrostu kursów waluty podwyższeniu ulega zarówno rata spłaty jak i kwota zadłużenia”, co wskazywało na złotowy charakter kredytu. Jak wyżej wspomniano, w przypadku kredytu walutowego zmiany kursów waluty kredytu w stosunku do innych walut nie wpływają bowiem ani na kwotę zadłużenia kredytobiorcy, ani na wysokość rat. A jednocześnie, po przecinku, napisano, że wzrost kursów waluty spowoduje podwyższenie zarówno rat spłaty jak i kwoty zadłużenia, ale „wyrażonych w walucie polskiej”, co sugerowałoby jednak walutowy charakter umowy, a pouczeniu nadawało znaczenie nie tyle prawne i odnoszące się do treści umowy, ile ekonomiczne i mające charakter ostrzeżenia przed finansowymi skutkami zawarcia umowy o kredyt w walucie innej niż waluta zarobkowania kredytobiorcy. Umowy podpisane przez strony zawierały jednak tyle niejednoznacznych i sprzecznych ze sobą stwierdzeń, że – zdaniem Sądu – pierwszeństwo należało dać wykładni celowościowej, niż dosłownemu brzmieniu postanowień umów. Trudno bowiem literalnie czytać umowę, wedle której kredyt został udzielony „w walucie wymienialnej” (podtytuł umowy), przy jednoczesnym zdefiniowaniu terminu „waluta wymienialna” jako „waluta wymienialna, inna niż waluta kredytu, której kursy są zamieszczane w tabeli kursów” (definicja z § 1 umów).

Skoro powodowie podnieśli zarzut nieważności umów objętych pozwem warto przypomnieć na czym polega umowa, a szerzej zobowiązanie. Stosownie do art. 353 § 1 k.c., zobowiązanie polega na tym, że wierzyciel może żądać od dłużnika świadczenia, a dłużnik powinien świadczenie spełnić. Stosownie zaś do art. 353 (1) k.c., strony zawierające umowę mogą ułożyć stosunek prawny według swego uznania, byleby jego treść lub cel nie sprzeciwiały się właściwości (naturze) stosunku, ustawie ani zasadom współżycia społecznego.

Istotą umowy jest złożenie przez strony zgodnych oświadczeń woli, których treść określa prawa i obowiązki stron. Umowa powstaje, gdy zostanie uzgodniony katalog istotnych dla danej umowy obowiązków stron i odpowiadających im uprawnień.

W konsekwencji, nie jest dopuszczalne, aby postanowienia umowne dawały jednej ze stron uprawnienie do kształtowania według swojej woli zakresu obowiązków drugiej strony. Byłoby to sprzeczne z naturą umowy.

Jak ujęła to A. P. w Systemie Prawa Prywatnego (Prawo zobowiązań – część ogólna, tom 5, pod redakcją prof. dr hab. Ewy Łętowskiej, str. 205), w sytuacji kiedy oznaczenie świadczenia zostało pozostawione jednej ze stron, powinno być ono w zasadzie oparte na obiektywnej podstawie, a nie pozostawione do swobodnego uznania strony, w przeciwnym razie zobowiązanie w większości przypadków byłoby nieważne. Gdyby bowiem wierzyciel miał dokonać oznaczenia świadczenia w sposób dowolny, byłoby to niezgodne z zasadami współżycia społecznego, ponieważ nazbyt zagrażałoby interesom dłużnika. Z kolei pozostawienie dowolności dłużnikowi oznaczałoby całkowity brak jego związania, co byłoby sprzeczne z naturą zobowiązania. W każdym razie stanowiłoby to więc naruszenie art. 353(1) k.c.

Przechodząc do bezpośredniej oceny podniesionego przez powodów zarzutu nieważności umów, należało stwierdzić, że sprzeczne z istotą każdej umowy jest uzgodnienie przez strony, że o zakresie obowiązków jednej z nich zadecyduje na zasadzie swobodnego uznania druga strona w toku wykonywania umowy. Tak stało się w przypadku spornych kontraktów.

Przedmiotowe umowy nakładały na kredytobiorców obowiązek spłaty kredytu wraz z odsetkami, opłatami i prowizjami. Strony uzgodniły, że zawierają umowy kredytu denominowanego do waluty obcej, tj. franka szwajcarskiego. Zgodnie z postanowieniami umów kredytodawca zobowiązał się do oddania do dyspozycji kredytobiorców kwot w złotych polskich stanowiących odpowiednik kwoty kredytu wyrażonej we frankach szwajcarskich, po jej ponownym przeliczeniu na złote polskie. Natomiast kredytobiorcy przyjęli na siebie obowiązek spłaty kredytów poprzez zgodę na potrącenia z ich rachunku kwoty w złotych polskich stanowiącej równowartość kwoty raty wyrażonej w walucie, do której kwota kredytu została denominowana (CHF). Doszło zatem do waloryzacji kwoty udzielonego kredytu oraz wprowadzenia do umowy dwuetapowego przeliczenia kwoty kredytu wyrażonej w walucie obcej na złotówki przy dokonywaniu wypłaty, a następnie rat wyrażonych w tej walucie na złote polskie w celu określenia kwoty raty do spłaty.

W przypadku określenia wysokości świadczenia w wyniku waloryzacji należy przyjąć, że miernik wartości służący tejże waloryzacji (indeksacji, czy denominacji), powinien być określany w sposób precyzyjny. To znaczy taki, aby możliwe było jego obiektywne oznaczenie. W przeciwnym razie nie zostanie spełniony wymóg oznaczoności świadczenia. Pozostawienie jednej ze stron możliwości swobodnego kształtowania wskaźnika waloryzacji skutkowałoby w istocie brakiem określenia wysokości świadczenia, a zatem brakiem uzgodnienia tego elementu umowy.

W przedmiotowej sprawie w chwili zawarcia umów nie zostało ustalone, w jakiej wysokości zostaną powodom wypłacane świadczenia, ani w jakiej wysokości powodowie będą spłacać kredyty. W umowach wskazano bowiem, że w przypadku wypłaty kredytu w walucie polskiej – a innego sposobu wypłaty umowy nie przewidywały – stosuje się kurs kupna dewiz (aktualna tabela kursów) obowiązujący w banku w dniu realizacji zlenienia płatniczego. Natomiast realizacja zleceń płatniczych miała nastąpić po dniu zawarcia umowy. Z kolei wysokość każdej raty była ustalana przez bank w dniu wymagalności raty, według obwiązującego w banku kursu sprzedaży dewiz z tego dnia.

Jednocześnie umowa nie przewidywała żadnych ograniczeń w określaniu przez bank kursów w tabelach kursów obowiązujących w banku. Wbrew sugestiom pozwanego z umowy nie wynikało, że kurs z tabel banku ma być rynkowy, sprawiedliwy, czy rozsądny. Innymi słowy umowa pozostawiała bankowi dowolność w ustalaniu poziomu kursu walut obcych. Z kolei przepisy prawa nie nakładały na pozwanego jakichkolwiek ograniczeń w tej mierze. Prawo nie zakazywało pozwanemu tworzenia dowolnej ilości tabel kursów walut obcych i zamieszczania w nich kursów uznanych za właściwe przez bank.

Z umowy nie wynikało, aby kurs waluty wpisywany do tabeli kursów obowiązującej w banku w dniu przeliczania całej kwoty kredytu wyrażonej w CHF na polskie złote, a następnie w dniu spłaty każdej kolejnej raty musiał przybrać wartość rynkową, albo jakąkolwiek wartość możliwą do ustalenia i przewidzenia przez drugą stronę umowy. Umowa nie przewidywała żadnych kryteriów, wedle których miałby być ustalony kurs z tabeli, ani instrumentów, które mogłyby służyć kredytobiorcom do wpłynięcia na wysokość tego kursu. Bez znaczenia dla rozstrzygnięcia było, w jaki sposób pozwany, jego zdaniem, dokonywał określania kursów wpisywanych następnie do tabeli obowiązującej w banku. Żadne ograniczenia swobody kształtowania kursu nie wynikały bowiem z umowy, zatem stosowanie w danym okresie wykonywania umowy takiej czy innej praktyki w określaniu kursu waluty było swobodną decyzją pozwanego jako kredytodawcy i w każdej chwili mogło być dowolnie zmienione.

Pozwany podniósł, że nie mógł ustalać dowolnych kursów walut w tabelach kursów obowiązujących w banku, gdyż działa na podstawie ustalonych zwyczajów i zasad współżycia społecznego, z których wynikało, że zobowiązania stron wyrażone w innych walutach przeliczane są według kursów rynkowych. W odniesieniu do tego stanowiska warto zauważyć, że ani umowa stron, ani przepisy prawa, nie ograniczały pozwanego w możliwości wpisywania dowolnych wartości do tabel kursów wymiany walut. Pozwany nie wykazał, aby istniał zwyczaj, który regulowałby wysokość kursów walut używanych przy przeliczeniach w umowach o kredyt denominowany do waluty obcej. Nie wskazał, gdzie ten zwyczaj miałby obowiązywać. Warto tu dodać, że kursy wpisywane do tabel banków wykorzystywanych następnie przy rozliczaniu kredytów indeksowanych i denominowanych nie muszą mieć związku z kursami rynkowymi. Kursy te są bowiem wykorzystywane w całkowicie nierynkowych warunkach, a mianowicie w sytuacji, kiedy jedna strona transakcji (bank) dyktuje cenę, a druga (kredytobiorca) nie mogąc odstąpić od transakcji, ani wpłynąć na wysokość ceny, musi się na nią zgodzić.

Odnośnie samych tabel, to wiedzą powszechnie dostępną jest, że banki prowadzą inne tabele dla obrotu gotówkowego i bezgotówkowego. Nie ma żadnych przeszkód, aby tabele kursów w banku były prowadzone oddzielnie dla wymiany walut z udziałem konsumentów i oddzielnie dla wymiany walut z udziałem przedsiębiorców. Każdy bank, zatem również pozwany, może prowadzić oddzielną tabelę kursów wymiany walut dla potrzeb rozliczeń kredytów tzw. „walutowych”. Nie znajdowało potwierdzenia w rzeczywistości zapatrywanie, że tabele kursów walut banków nie mogą być kształtowane dowolnie, gdyż są ustalane dla wszystkich transakcji wykonywanych przez bank, a co za tym idzie jakiekolwiek jednostronne i arbitralne ustalanie kursów eliminowałoby możliwość efektywnego uczestnictwa banku w obrocie walutowym. Nie ma żadnych prawnych ani faktycznych przeszkód, pomijając swobodę w ustalaniu dowolnej ilości tabel dla różnych potrzeb, aby bank w przypadku uznania za potrzebne dokonał transakcji po kursach innych niż wskazane w jego własnych tabelach, co zresztą staje się faktem przy każdej transakcji dokonywanej z udziałem banku na większą kwotę waluty obcej.

Podsumowując powyższe należało stwierdzić, że argument pozwanego, iż pomimo niesprecyzowania poziomów kursu wymiany walut na potrzeby denominacji w łączących strony umowach, nie były one dowolne, z uwagi na zwyczaj, zasady współżycia społecznego i funkcjonowanie banku na konkurencyjnym rynku – nie był przekonujący.

Świadczenie może być ustalone w ten sposób, że umowa wskazuje obiektywne podstawy, do jego określenia. Tak jednak w przypadku przedmiotowej sprawy nie było. Kontrakty podpisane przez strony nie określały podstaw określenia świadczenia kredytobiorców.

Kredytodawca mógł zatem, w aspekcie kształtowania kursu, wpływać w sposób dowolny na wysokość środków faktycznie wypłacanych/pobieranych na podstawie przedmiotowych umów w złotych polskich.

Przykładowo udzielając kredytu w kwocie odpowiadającej 50.000 CHF i przyjętym kursie 2,5 dawało to po przeliczeniu 125.000 zł „kredytu do wypłaty”, czyli środków faktycznie oddawanych do dyspozycji kredytobiorców. Przy kredycie odpowiadającym 50.000 CHF i kursie 2 dawało to 100.000 zł „kredytu do wypłaty”.

Ponadto przy ustalaniu wysokości poszczególnych rat znów następowało przeliczenie określonej w CHF kwoty raty na złotówki po kursie z tabeli, czyli dowolnym. Przy racie 100 CHF i kursie 2 do spłaty było 200 zł, przy racie 100 CHF i kursie 2,5 do spłaty było 250 zł.

Powyższe przykłady obrazują, jak znaczące dla określenia wysokości zobowiązania zarówno kredytodawcy jak i kredytobiorców było określenie wysokości kursu stosowanego do przeliczeń.

Podkreślić warto, że świadomość stron nie ma znaczenia dla oceny ważności umowy w kontekście jej zgodności/niezgodności z prawem, gdyż niezależnie od jej istnienia nieważna umowa nie staje się ważna. Nie ma zatem znaczenia czy powodowie i pozwany rozumieli mechanizm denominacji, a zwłaszcza mechanizm zastosowanych w umowie przeliczeń kwot w walucie, do której kredyt był denominowany, na złotówki, w zależności od zmian zastosowanych kursów waluty. Gdyby samo objęcie świadomością przez strony postanowień umowy sprzecznych z ustawą czyniło je ważnymi byłby to prosty sposób na obejście przepisów bezwzględnie obowiązujących. Wystarczyłoby je świadomie naruszać, aby przestały obowiązywać. Taki pogląd oczywiście nie zasługiwał na uznanie.

Zgodnie z brzmieniem umowy, wysokość każdej raty kredytu powinna wynikać z przemnożenia pewnej sumy wyrażonej w CHF przez ustaloną dowolnie przez jedną ze stron (bank) wielkość (kurs waluty). Wynik takiego mnożenia – czyli wysokość świadczenia – zależy zatem od swobodnego, niczym nieograniczonego, uznania jednej ze stron umowy, czyli banku. Było to oczywiście sprzeczne z naturą każdej umowy, która polega na czytelnym ustaleniu obowiązków stron, w sposób przez nie uzgodniony.

Brak określenia wysokości świadczenia zarówno kredytodawcy jak i kredytobiorców przesądzał o sprzeczności treści umowy z art. 353 (1) k.c. i art. 69 prawa bankowego. Ostatni z wymienionych przepisów stanowi, że przez umowę kredytu bank zobowiązuje się oddać do dyspozycji kredytobiorcy kwotę środków pieniężnych, a kredytobiorca zobowiązuje się do korzystania z niej na warunkach określonych w umowie, zwrotu kwoty wykorzystanego kredytu wraz z odsetkami w oznaczonych terminach spłaty oraz zapłaty prowizji od udzielonego kredytu. Umowa o kredyt powinna zatem w szczególności określać kwotę środków pieniężnych, którą bank zobowiązuje się oddać do dyspozycji kredytobiorcy oraz obowiązek zwrotu kwoty wykorzystanego kredytu, a co za tym idzie wysokość rat, w których kredyt ma być spłacony. Tych wymogów oceniana umowa nie spełniała.

Warto w tym miejscu powołać się na wyrok Sądu Najwyższego z 1 kwietnia 2011 roku (III CSK 206/10, Legalis nr 419249), w uzasadnieniu którego podniesiono, że jeśli świadczenie nie jest oznaczone, zobowiązanie nie istnieje. Sąd Najwyższy stwierdził, że do istotnych elementów stosunku zobowiązaniowego należy obowiązek świadczenia, natomiast samo świadczenie jest jedynie realizacją tego obowiązku. Świadczenie musi być oznaczone, gdyż oznaczenie świadczenia w połączeniu z oznaczeniem sposobu zachowania się dłużnika pozwala na ustalenie treści stosunku zobowiązaniowego. Jeśli świadczenie nie zostanie oznaczone, nie można mówić o istnieniu zobowiązania ze względu na brak istotnego elementu stosunku zobowiązaniowego.

Podobnie wypowiedział się Sąd Najwyższy w postanowieniu z 17 stycznia 2003 roku, III CZP 82/02, w którym stwierdzono, że jeżeli brakujące essentialia negotii uzupełnił w umowie sam bank, to składając swoje oświadczenie woli kredytobiorcy nie objęli nim tych istotnych postanowień umowy i skoro nigdy nie wyrazili na to zgody, nie doszło do zawarcia umowy o kredyt. Przywołane orzeczenie dotyczyło niewpisania w dacie zawarcia umowy do jej treści kwoty udzielanego kredytu, która następnie została dopisana przez bank.

W okolicznościach niniejszej sprawy strony nie uzgodniły kwot udzielonych kredytów. Pozwany udzielił powodom dwóch kredytów denominowanych do waluty obcej – franka szwajcarskiego. Kredyty takie są w istocie kredytami złotowymi, co wyjaśniono wyżej, a zatem umowy powinny określać, jaką kwotę udzielonego kredytu (odnośnie każdej umowy), wskazaną w złotych polskich, denominowano do waluty obcej w ten sposób, że wyrażona w tej walucie wynosi – tak jak w omawianych umowach – 40.855 CHF i 157.232,70 CHF. Takich ustaleń strony nie poczyniły. W spornych umowach strony nie określiły zatem podstawowego obowiązku kredytodawcy, gdyż nie oznaczyły kwoty udzielanego kredytu, poprzestając jedynie nie wskazaniu wysokości odpowiednika tej kwoty w walucie obcej.

O tym, że nie było przeszkód, aby w umowie o kredyt denominowany wskazać kwotę kredytu (to jest świadczenie główne banku), świadczyła najlepiej treść wniosków kredytowych złożonych przez powodów, na drukach przygotowanych przez pozwany bank, przed zawarciem obu umów. We wnioskach tych wskazano kwoty kredytu, o udzielenie którego wnieśli powodowie, kurs waluty służący do przeliczenia i kwotę kredytu wyrażoną w walucie, do której kredyt miał być denominowany.

Lektura każdej z obu spornych umów prowadzi też do wniosku, że nie przewidywały one oddania do dyspozycji kredytobiorców ani nieoznaczonej w umowie kwoty kredytu w złotych polskich, ani kwoty kredytu wyrażonej wskutek denominacji w walucie obcej. Umowy przewidywały natomiast kategorię „kwoty kredytu do wypłaty”. Kwota ta była wyliczana poprzez pomnożenie kwoty kredytu wyrażonej w walucie obcej (wskazanej w umowie) przez kurs tej waluty ustalony przez pozwanego w dniu dokonania wypłaty – nieoznaczony w żaden sposób w dniu zawarcia umowy. Zatem w tymże dniu zawarcia umowy kredytu żadna ze stron nie znała kwoty, jaka miała zostać wypłacona powodom na podstawie każdej z umów. Nie doszło również do uzgodnienia wysokości świadczenia kredytobiorców. Brak określenia tych świadczeń wynikał z pozostawienia bankowi swobody w określaniu kursu waluty, do której kredyt był denominowany, a następnie kursów waluty wykorzystywanych do wyliczenia kolejnych rat. Jak wprost wynika z umowy, świadczenie zarówno kredytodawcy i kredytobiorców miało zostać określone co do wysokości przez bank po jej zawarciu. W § 5 ust. 4 każdej umowy wskazano, że w przypadku wypłaty w walucie polskiej – a tylko taka została przewidziana dla uzgodnionego przez strony celu kredytu w postaci finansowania zobowiązań w kraju – stosuje się kurs kupna dla dewiz obowiązujących w banku w dniu realizacji zlecenia płatniczego. Całkowita wypłata kredytu miała nastąpić do 6 marca 2007 roku – w przypadku umowy z 28 lutego 2007 roku i do 30 kwietnia 2008 roku – w przypadku umowy z 17 lipca 2007 roku, a zatem już po dniu zawarcia obu umów kredytu. Natomiast w odniesieniu do świadczeń powodów w § 13 ust. 5 każdej z umów postanowiono, że bank będzie wysłał kredytobiorcom raz na 3 miesiące zawiadomienie o wysokości należnych spłat na co najmniej 10 dni przed terminem spłaty.

Przywołany wyżej pogląd o konieczności oznaczenia świadczeń stron dla ważności umowy zrekapitulował w wyroku z 5 czerwca 2014 roku (IV CSK 585/13, Legalis nr 1079906) Sąd Najwyższy wskazując, że warunkiem powstania ważnego zobowiązania, którego treścią jest obowiązek spełnienia świadczenia przez dłużnika na rzecz wierzyciela jest dokładne określenie treści tego świadczenia albo przesłanek pozwalających na jego dokładne określenie. Tego właśnie zabrakło w przypadku spornej umowy, która dawała jednej ze stron (bankowi) swobodę w ustaleniu wielkości „kredytu do wypłaty”, czyli kwoty faktycznie oddawanej do dyspozycji kredytobiorców, wyliczonej w procesie denominowania nieoznaczonej w umowie kwoty udzielonego kredytu do waluty obcej, a następnie przeliczenia kwoty kredytu wyrażonej w tejże walucie obcej (oznaczonej odpowiednio na 40.855 CHF i 157.232,70 CHF) na złotówki po kursie ustalonym swobodnie przez bank. Taką samą nieskrępowaną swobodę miał kredytodawca w określaniu rat, a to poprzez uprawnienie do dowolnego przyjmowania w swojej tabeli kursu waluty potrzebnego do przeliczenia raty z waluty obcej na złotówki (przy określaniu wysokości rat). Odnośnie rat, to o braku ustalenia w umowie ich wysokości świadczył przede wszystkim zapis o przyznaniu kredytodawcy uprawnienia do określania ich w zawiadomieniu przesyłanym kredytobiorcy już po zawarciu umowy, bez sprecyzowania, czym ma się kierować kredytodawca określając kwotę raty w zawiadomieniu (§ 12 ust. 4 obu umów).

Za nieprzekonujący należało uznać pogląd, że generalnie dopuszczalne jest zawieranie umów, w których o świadczeniu jednej strony decyduje druga, byle ustalanie to odbywało się na rozsądnym poziomie.

Po pierwsze żadna z umów zawartych przez strony nie przewidywała ograniczenia w procesie ustalania przez pozwany bank kursów CHF używanych na obu etapach przeliczania (przy ustalaniu kwoty kredytu do wypłaty i rat), w szczególności do rozsądnego poziomu.

Po wtóre przytoczony wyżej pogląd był wprost sprzeczny z przepisami prawa wymagającymi określenie świadczeń stron w umowie i art. 69 prawa bankowego, który mówi, że kredytobiorca zwraca kwotę kredytu, a nie dowolną (inną) kwotę ustaloną przez kredytodawcę, byle w rozsądnej wysokości.

W uzasadnieniu wyroku z 24 maja 2012 roku Sąd Najwyższy stwierdził, że jest oczywiste, iż biorący kredyt z przeliczeniem zobowiązań okresowych (rat spłacanego kredytu) według umówionej waluty (klauzula walutowa) ponosi ryzyko polegające albo na płaceniu mniejszych rat w walucie kredytu, albo większych, niż to wynika z obliczenia w tej walucie, gdyż na wysokość każdej raty miesięcznej wpływa wartość kursowa waluty kredytu w stosunku do waluty waloryzacji tego kredytu. Podobne ryzyko ponosi kredytodawca, który wprawdzie ma osiągnąć tylko zwrot kwoty udzielonego kredytu z odsetkami, ale w razie zawarcia klauzuli walutowej może poszczególne raty mieć większe po przeliczeniu, albo mniejsze, zależne od różnic kursowych (II CSK 429/11).

Fakt, że polski system prawny, z uwagi na zasadę swobody umów, dopuszcza zawieranie umów o kredyt denominowany lub indeksowany, nie wyczerpywał jednak, zdaniem Sądu, problematyki zgodności z prawem każdej umowy o kredyt indeksowany/denominowany. Rozważenia wymagało czy zawarcie umowy o konkretnym brzmieniu jest po pierwsze zgodne z naturą umowy o kredyt, po wtóre, czy określenie mechanizmu denominacji lub indeksacji spełnia cele, którym denominacja i indeksacja służą.

Odnośnie natury umowy o kredyt, to – jak zostało już przytoczone – jej podstawowym elementem jest obowiązek przekazania przez bank kredytobiorcy ustalonej sumy środków pieniężnych, którą to sumę następnie kredytobiorca ma obowiązek zwrócić w ratach z odsetkami i prowizją. Jak wyjaśnił Sąd Najwyższy w przytoczonych wyżej orzeczeniach, w przypadku kredytu indeksowanego/denominowanego wysokość rat może być wyższa lub niższa w odniesieniu do wypłaconej kwoty kredytu w zależności od kursu waluty, do której kredyt został indeksowany, czy denominowany. Suma rat w części kapitałowej może być wyższa lub niższa od kwoty udzielonego kredytu w zależności od zmiany kursu waluty. Nie można jednak wątpić, że obniżenie lub podwyższenie wspomnianej sumy nie może być tego rodzaju, że kwota kredytu i suma rat w części kapitałowej będą zupełnie innymi kwotami. Kredyt to bowiem umowa zobowiązująca bank do przekazania pewnej sumy i kredytobiorcę do zwrotu tejże w częściach zwanych ratami. Nie można twierdzić, że definicja kredytu zmieści w sobie stosunek prawny, który polega na przekazaniu kwoty x i ustaleniu, że zwrotowi będzie podlegała kwoty 5x lub 1/5x. Kwota pięć razy większa lub pięć razy mniejsza, to już bowiem nie jest ta sama kwota. Kiedy zatem na skutek denominacji (lub indeksacji) suma rat jest większa od przekazanej kwoty kredytu o 10 % lub mniejsza o owe 10 %, to ciągle mamy do czynienia z tą samą sumą, ale odpowiednio większą lub mniejszą. Należy zatem uznać, że – co nie wynika literalnie z brzmienia art. 69 prawa bankowego, a jest tylko implikacją ogólnych postanowień ustawy definiującej umowę kredytu – że denominacja lub indeksacja są dopuszczalne, ale tylko w zakresie, w jakim nie prowadzą do wyjścia poza granice definicji umowy kredytu i zobowiązania kredytobiorcy do zwrotu kwoty zupełnie innej niż kwota kredytu.

Wyciągając wnioski z ustawowej definicji umowy kredytu nie wydaje się zatem, aby można było przekonująco bronić poglądu, że umowa zobowiązująca bank do oddania do dyspozycji kredytobiorcy kwoty x i zobowiązująca kredytobiorcę do zwrotu innej kwoty, na przykład kwoty 2x lub 3x (1/2x lub 1/3x) mogła być uznana za umowę kredytu.

Nie ma przy tym znaczenia czy chodzi o dziesiątą część kwoty kredytu czy o dziesięciokrotność tej kwoty. Umowa tak skonstruowana, że za sprawą indeksacji czy denominacji prowadziłaby do wyjścia poza ustawowe granice, że kredyt polega na przekazaniu do dyspozycji kredytobiorcy przez bank określonej w dniu zawarcia umowy kwoty (czego sporna umowa akurat nie czyniła), a następnie obowiązku kredytobiorcy zwrotu tej kwoty w ratach i zastąpieniu tego mechanizmu zasadą, że kredytobiorca otrzymując pewną kwotę środków pieniężnych jest obowiązany (może być zobowiązany) do zwrotu zupełnie innej kwoty, nie może być uznana za zgodną z ustawową definicją kredytu.

W świetle powyższego powstało pytanie o granice zwiększania lub zmniejszania – na skutek indeksacji czy denominacji – kwoty środków przekazywanych kredytobiorcy, aby można było uznać, że mowa jest ciągle o tej samej kwocie. Czy kwota większa o 10, 20 czy 30 procent to jeszcze ta sama kwota, zaś kwota większa o 100, 200, 300 procent, to już całkiem inna kwota? W okolicznościach sprawy pytanie to nie wymagało ścisłej odpowiedzi o tyle, że zawarte przez powodów z (...) umowy nie ograniczały w żaden sposób działania mechanizmu waloryzacji w zarówno przypadku wypłaty kwoty pozostawionej do dyspozycji kredytobiorcom jak i naliczania rat. Dopuszczały zatem sytuację, że bank oddając do dyspozycji kredytobiorcy kwotę x złotych polskich (określoną dopiero po zawarciu umowy, na skutek jednostronnego działania banku) może otrzymać w zamian zwrot kwoty kilkukrotnie większej lub mniejszej, co staje się faktem przy kilkukrotnym wzroście lub spadku kursu waluty obcej, w porównaniu do kursu z dnia wypłacenia kredytu. Umowie o takiej treści w oczywisty sposób nie udaje się sprostać ustawowemu wymogowi oddania do dyspozycji kredytobiorcy i zwrotu bankowi tej samej kwoty kredytu.

O oczywistym naruszeniu ustawy taką konstrukcją umowy można się przekonać rozważając przypadek umowy zawartej przez kredytobiorcę, gdy w niedługim czasie po zawarciu umowy, doszło do istotnych zmian kursu waluty, do której indeksowana była kwota kredytu. Przypadki tego rodzaju są znane Sądowi z urzędu ze spraw rozpatrywanych przed tut. Sądem. Wobec dokonania przez bank wypowiedzenia umowy, do spłaty przez kredytobiorcę pozostaje kwota zupełnie inna od kwoty kredytu przekazanej kredytobiorcy. Przykładowo w przypadku kredytu udzielonego w kwocie 200.000 zł i denominowanego/indeksowanego do waluty obcej, oraz wzroście kursu tej waluty o 50% do zwrotu pozostaje kwota 300.000 zł. Przy wzroście kursu o 100%, co nie jest żadną anomalią na rynku walutowym, na którym w okresach kilkuletnich kursy walut potrafią w takim stopniu się zmieniać, do zwrotu pozostaje kwota 400.000 zł, zatem dwa razy wyższa od udzielonego kredytu. Umowa, która przewiduje przekazanie kontrahentowi banku kwoty kredytu, a po upływie kilku lat od jej zawarcia nakazuje zwrotu 150% lub 200% kwoty udzielonego kredytu nie spełnia – w ocenie Sądu – wymogu ustawy, aby kredyt polegał na zobowiązaniu banku do przekazania kredytobiorcy kwoty x i obowiązku zwrotu tej – a nie innej – kwoty bankowi przez kredytobiorcę w ratach.

Omawiany problem został dostrzeżony przez Sąd Najwyższy, który w uzasadnieniu wyroku z 27 lutego 2019 roku (II CSK 19/18) uznał, że wnikliwej analizy wymaga sytuacja, kiedy – w okolicznościach rozpoznawanej przez SN sprawy – kredytobiorcom został w 2008 roku wypłacony kredyt w kwocie 141.928,69 zł, zaś wyliczone przez kredytodawcę po trzech latach spłaty zadłużenie z tytułu kapitału wyniosło 252.723,61 zł, czyli wzrosło o 80 %. Przedstawione powyżej rozważania sprowadzające się do przyjęcia, że w przypadku kredytu denominowanego czy indeksowanego do waluty obcej wymogiem zgodności z ustawą takiej umowy jest takie ukształtowanie postanowień umowy (ograniczenie denominacji/indeksacji), aby kwota kredytu podlegająca spłacie nie mogła być inna (nie znaczy identyczna) niż kwota oddana do dyspozycji kredytobiorców – były propozycją analizy i rozwiązania wspomnianego problemu.

Jeszcze innym zagadnieniem była kwestia sposobu posłużenia się w spornych kontraktach mechanizmem waloryzacji.

Po pierwsze nie powinno nasuwać wątpliwości, że mechanizm indeksacji czy denominacji świadczenia umownego oparty na odniesieniu wartości tego świadczenia do waluty obcej powinien zasadzać się na jasnym określeniu kursu tej waluty służącego do przeliczania. Jak wyraził to Sąd Najwyższy w wyroku z 19 grudnia 2017 roku (I CSK 139/17), przy waloryzacji nawiązującej do wartości waluty obcej istotne znaczenie ma zawsze odpowiednie określenie miarodajnego kursu tej waluty do waluty polskiej. Jak obszernie wyjaśniono to we wcześniejszej części rozważań tego wymogu oceniania umowa nie spełniała. Uprawnienie do wskazywania kursu wymiany pozostawiono jednej ze stron umowy (bankowi), nie określając kryteriów, jakimi należy się kierować przy ustalaniu owego kursu. Trudno uznać, że stosowanie w toku indeksacji/denominacji do waluty obcej kursu, który według swego uznania wskazuje jedna ze stron umowy można uznać za miarodajny sposób określenia kursu waluty obcej na potrzeby indeksacji/denominacji. Warto dodatkowo zauważyć, że choć sporne umowy odnosiły się do waluty obcej jako do miernika wartości świadczenia, do zwrotu którego zobowiązani byli kredytobiorcy, to z przyczyn niewynikających z natury indeksacji czy denominacji przewidywały dwa różne kursy waluty stosowane w trakcie jej realizacji, to jest kurs kupna i kurs sprzedaży, co dodatkowo wypaczało sens jej stosowania.

Trafnie zwraca się uwagę na funkcję denominacji czy indeksacji walutowej w umowie kredytu bankowego. Instytucja ta służyć ma przede wszystkim utrzymywaniu wartości świadczeń w czasie, gdyż kredyt to zwykle umowa długoterminowa. Klauzule indeksacyjne czy denominacyjne mają na celu dostosowanie wartości świadczenia do zmian w sile nabywczej pieniądza i urealnieniu wartości świadczenia. Znacząca zmiana siły nabywczej pieniądza może bowiem prowadzić do pokrzywdzenia jednej ze stron stosunku obligacyjnego. Zabezpieczeniu się przed tym ryzykiem służy przewidziana w art. 358 (1) § 2 k.c. możliwość stosowania tzw. umownych klauzul waloryzacyjnych (tak Komentarz do k.c. pod red. Konrada Osajdy, teza 4. do art. 358 (1) k.c.). Przedmiotem sporu był kredyt złotowy, z czego wynikało, że w okolicznościach sprawy chodzić może o zmianę siły nabywczej waluty kredytu, czyli złotego polskiego. Prawidłowo i zgodnie z prawem dobrany, miernik wartości powinien zatem być tego rodzaju, aby w odniesieniu do stanu gospodarki pozwalał utrzymać wartość kwoty kredytu, która pozostaje do spłaty na realnym poziomie. Trudno uznać, że denominowanie kredytu złotowego do waluty, która zmienia kurs w oderwaniu od realnego stanu polskiej gospodarki, a taką walutą jest frank szwajcarski, spełniało funkcje, jakim ma służyć waloryzacja umowna.

Jak się przyjmuje, uzgodnione przez strony odsetki umowne, w tym zastrzeżone w umowie o kredyt, mogą pełnić funkcję waloryzacyjną (por. uchwała Sądu Najwyższego z 19 marca 1998 roku, III CZP 72/97, OSNC 1998/9/133, tak również E. Gniewek i P. Machnikowski (red.), w Kodeks cywilny. Komentarz, nb 1. do art. 359). Ta funkcja odsetek w spornej umowie, obok podstawowej funkcji wynagrodzenia za korzystanie z przekazanych środków pieniężnych, nie może budzić wątpliwości wobec ustalenia zmiennej stopy oprocentowania. Tym większej ostrożności wymagało stosowanie umownej waloryzacji obok zastrzeżenia zmiennego oprocentowania.

Stosownie do § 1 art. 58 k.c., czynność prawna sprzeczna z ustawą albo mająca na celu obejście ustawy jest nieważna, chyba że właściwy przepis przewiduje inny skutek, w szczególności ten, iż na miejsce nieważnych postanowień czynności prawnej wchodzą odpowiednie przepisy ustawy. W myśl § 2 tego przepisu, nieważna jest czynność prawna sprzeczna z zasadami współżycia społecznego. Jak stanowi § 3 art. 58 k.c., jeżeli nieważnością jest dotknięta tylko część czynności prawnej, czynność pozostaje w mocy co do pozostałych części, chyba że z okoliczności wynika, iż bez postanowień dotkniętych nieważnością czynność nie zostałaby dokonana.

Nie ulegało kwestii, że bez omówionych wyżej postanowień o umożliwieniu kredytodawcy kształtowania wedle jego woli w trakcie wykonywania umowy wysokości świadczenia własnego (nieokreślonego w umowie) i kredytobiorców, a zwłaszcza bez klauzuli denominacyjnej, której zakres nie został w żaden sposób ograniczony, sporne umowy nie byłyby zawarte. Były ona zatem w całości nieważne.

W tym miejscu warto przywołać słuszne zapatrywanie, że choć ograniczenia swobody umów obowiązują z mocy prawa, to faktycznie nie wywołają skutku prawnego, jeśli żadna ze stron umowy jej nie zakwestionuje. W konsekwencji np. kontrakt sprzeczny z ustawą może zostać zawarty i być wykonywany tak długo, jak obie strony się na to godzą i żadna nie wystąpi do sądu o stwierdzenie nieważności tej umowy ze względu na naruszenie art. 353(1) k.c. (tak Komentarz do k.c. pod red. Konrada Osajdy, teza 38. do art. 353 (1)). Wynika stąd, że wieloletnie wykonywanie przez strony spornej umowy nie stanowiło przeszkody do badania jej ważności i ostatecznie ustalenia, że była ona nieważna.

Ustawą z 29 lipca 2011 roku o zmianie ustawy prawo bankowe oraz niektórych innych ustaw (Dz.U. z 2011 r., nr 165, poz. 984), zwaną ustawą antyspreadową, do prawa bankowego został wprowadzony m.in. art. 69 ust. 2 pkt 4a, zgodnie z którym umowa kredytu powinna określać, w przypadku umowy o kredyt denominowany lub indeksowany do waluty innej niż waluta polska, szczegółowe zasady określania sposobów i terminów ustalania kursu wymiany walut, na podstawie którego w szczególności wyliczana jest kwota kredytu, jego transz i rat kapitałowo-odsetkowych oraz zasad przeliczania na walutę wypłaty albo spłaty kredytu.

Z treści przepisu wynika, że obligował on strony umów o kredyt denominowany lub indeksowany do zastosowania omawianej wyżej zasady określania w umowie wysokości świadczeń obu stron, ewentualnie wskazywania podstawy do ich obliczenia, która to zasada wynika z natury każdej umowy i była już zapisana w dotychczasowych przepisach k.c. W zakresie ustalania kursów walut wymaga ona, aby umowa o kredyt denominowany lub indeksowany do waluty innej niż waluta polska zawierała szczegółowe zasady określania sposobów i terminów ustalania kursu wymiany walut, na podstawie którego w szczególności wyliczana jest kwota kredytu, jego transz i rat kapitałowo-odsetkowych oraz zasady przeliczania na walutę wypłaty albo spłaty kredytu.

Wyartykułowanie we wspomnianej nowelizacji opisanego wyżej obowiązku, który i tak wynikał z przepisów ogólnych dotyczących zobowiązań nie skutkowało sanowaniem wadliwości umów o kredyt indeksowany lub denominowany wcześniej, ani później zawartych z naruszeniem konieczności określenia w umowie świadczeń obu stron. Potwierdzała ona jedynie, niebudzącą zresztą większych wątpliwości, dopuszczalność zawierania umów o kredyt denominowany lub indeksowany do waluty obcej.

Wspomniana nowelizacja dotyczyła tylko jednego z elementów umowy kredytowej, a mianowicie zasad określania sposobów i terminu ustalania kursów waluty, do której kredyt jest denominowany. Innych elementów tej umowy wspomniana zmiana przepisów nie dotyczyła i z tego względu nie mogła wpłynąć na ważność/nieważność żadnej konkretnej umowy jako całości.

Za poglądem, że wejście w życie ustawy antyspreadowej nie spowodowało, że zamieszczone w umowie kredytowej klauzule waloryzacyjne, nieokreślające szczegółowo sposobu ustalania kursu waluty waloryzacji, przestały być abuzywne, opowiedział się Sąd Apelacyjny w Białymstoku w wyroku z 14 grudnia 2017 roku (I ACa 447/17, Legalis nr 1713633).

Przytaczając argumenty przeciwko uznaniu postanowień spornych umów za nieważne strona pozwana powołała się na wyrok Sądu Najwyższego z 19 marca 2015 r. (IV CSK 362/14, LEX nr 1663827). W uzasadnieniu tego judykatu słusznie wskazano, że w przypadku kredytów denominowanych lub indeksowanych określenie jasnych zasad dokonywania przeliczeń stanowi element przedmiotowo istotny umowy. Dalej wywiedziono, że ustawa antyspreadowa, poprzez dodanie w ust. 2 art. 69 prawa bankowego punktu 4a dała narzędzie prawne pozwalające wyeliminować z obrotu postanowienia umowne zawierające niejasne reguły przeliczania należności kredytowych, zarówno na przyszłość, jak i w odniesieniu do wcześniej zawartych umów w części, w która pozostała do spłacenia. Kontynuując te trafne spostrzeżenia wypada zauważyć, że wspomniany pkt 4a nie ustala konkretnych zasad określania sposobu i terminów ustalania kursu wymiany walut, tylko nakazuje je wprowadzić. Samo zaistnienie w porządku prawnym tego przepisu, pomimo jego imperatywnego charakteru, nie zmieniło treści umów zawartych przed jego wejściem w życie, jak i po tej dacie. Dopiero wykonanie ustawowego nakazu i określenie w umowie precyzyjnych zasad przeliczania mogłoby doprowadzić do zmiany oceny jej wadliwie określonych postanowień, ale tylko w razie, jeśli znalazły się w ważnie zawartej umowie i tylko w części, której przepis dotyczył.

Strony spornej umowy nie podjęły działań w celu wykonania nakazu ustawodawcy. Nawet jednak, gdyby tak było, nie prowadziłoby to do zmiany oceny ważności całej umowy. Zawarcie przez strony nieświadome nieważności umowy aneksu dotyczącego dwóch z jej postanowień pozostaje bezskuteczne, gdyż aneks taki nie przywracał bytu prawnego całej nieważnej umowy.

Podobnie należało ocenić regulację art. 4 ustawy z 29 lipca 2011 roku o zmianie ustawy prawo bankowe oraz niektórych innych ustaw, w myśl której, w przypadku kredytów zaciągniętych przez kredytobiorcę przed dniem wejścia w życie niniejszej ustawy ma zastosowanie art. 69 ust. 2 pkt 4a prawa bankowego w stosunku do tych kredytów lub pożyczek pieniężnych, które nie zostały całkowicie spłacone - do tej części kredytu lub pożyczki, która pozostała do spłacenia. W tym zakresie bank dokonuje bezpłatnie stosownej zmiany umowy kredytowej lub umowy pożyczki. Ustawowe zobowiązanie do dostosowania jednego z postanowień umowy o kredyt denominowany do wymogów prawa dotyczyło bowiem tylko umów ważnie zawartych, w których znalazły się niedozwolone postanowienia, z mocy wspomnianych przepisów wymagające uzupełnienia. Taka sytuacja nie miała miejsca w sprawie, gdyż obie umowy stron z przyczyn omówionych wyżej były w całości nieważne od chwili ich zawarcia, zatem omawiany przepis nie mógł mieć do nich zastosowania.

Jako całkowicie nietrafny należało ocenić zawarty w uzasadnieniu wspomnianego wyżej wyroku Sądu Najwyższego z 19 marca 2015 roku wniosek, że w przypadku części kredytu już spłaconej, której wspomniana ustawa antyspreadowa nie dotyczy, można mówić o wyeliminowaniu niedozwolonego charakteru omawianych postanowień z uwagi na samo wykonanie umowy. Sąd Najwyższy argumentował, że skoro spłata kredytu odbyła się według konkretnych zasad, przy użyciu określonego sposobu przeliczeń, to nawet fakt, że w treści umowy był on niejasny, lub jak w przypadku spornych umów, pozostawiony uznaniu banku, to z chwilą dokonania spłat został skonkretyzowany. Nie wydaje się, aby zasługiwało na uznanie stanowisko, że przez sam fakt wykonania nieważnego postanowienia umownego, traci ono taki charakter – do czego w gruncie rzeczy sprowadzał się omawiany pogląd. Tym bardziej, że wykonanie to w odniesieniu do relacji kredytodawca – kredytobiorca, polega na wykorzystaniu przez jedną stronę umowy (bank), bez zgody drugiej strony, zapisów umowy pozwalających jednej stronie swobodnie określać wysokość świadczenia drugiej strony. Zgodnie z umowami spłata rat – do czasu uzgodnienia spłaty w walucie, do której kredyty denominowano – odbywała się bowiem poprzez pobranie z rachunku powodów kwoty raty obliczonej przy użyciu kursu waluty ustalonego swobodnie przez bank. Nie ulegało kwestii, że powodowie godzili się na te pobrania, ale nie z uwagi na przyznanie wysokości świadczenia, tylko z uwagi na to, że brak środków na rachunku skutkowałaby wypowiedzeniem kredytu i koniecznością spłaty jednorazowo znacznych kwot. Jeśli strona umowy, na której korzyść nieważne postanowienie umowne zostało zastrzeżone, skorzysta z niego, nie oznacza to, że postanowienie takie staje się ważne.

Z kolei posiadanie przez powodów roszczenia o zawarcie aneksów do spornych umów, nie sanowało nieważnej czynności prawnej. Powodowie nie mieli nawet obowiązku wystąpić z takim roszczeniem do pozwanego.

Podsumowując należało uznać, że umowy zawarte przez powodów z pozwanym bankiem 28 lutego i 17 lipca 2007 roku były nieważne z uwagi dwie ich istotne wady prawne. Po pierwsze w umowach brak było określenia wysokości świadczenia, do spełniania którego zobowiązani byli zarówno kredytodawca jak i kredytobiorcy, to jest nie określono kwoty udzielonego kredytu, ani kwot rat, w których miał być spłacany kredyt. Nie ustanowiono obiektywnego i weryfikowalnego sposobu ich ustalenia, a także nie określono wysokości kwoty, która miała być wypłacona powodom jako „kredyt do wypłaty”. Po wtóre treść umów była sprzeczna z art. 69 prawa bankowego w tym aspekcie, że zastosowany w nich sposób waloryzacji powodował, że kredytobiorca mógł być – i w okolicznościach sprawy był – zobowiązany do zwrócenia bankowi kwoty innej niż kwota przekazanego mu wcześniej kredytu.

Nawet gdyby uznać, że wyżej omówione wady prawne nie powodowały nieważności przedmiotowych umów, rozważenia wymagała kwestia istnienia w tych umowach postanowień niedozwolonych i ewentualnej ich bezskuteczności z tego powodu.

Zgodnie z § 1 art. 385 (1) k.c., postanowienia umowy zawieranej z konsumentem nieuzgodnione indywidualnie nie wiążą go, jeżeli kształtują jego prawa i obowiązki w sposób sprzeczny z dobrymi obyczajami, rażąco naruszając jego interesy (niedozwolone postanowienia umowne). Nie dotyczy to postanowień określających główne świadczenia stron, w tym cenę lub wynagrodzenie, jeżeli zostały sformułowane w sposób jednoznaczny.

Z przywołanego przepisu wynika zatem, że aby uznać postanowienie umowne za niedozwolone powinny zostać spełnione następujące przesłanki:

a. postanowienie nie było indywidualnie uzgodnione (nie było negocjowane),

b. postanowienie nie dotyczy sformułowanych jednoznacznie głównych świadczeń stron,

c. w wyniku zawarcia w umowie tego postanowienia prawa i obowiązki konsumenta zostały ukształtowane w sposób sprzeczny z dobrymi obyczajami,

d. doszło tym samym do rażącego naruszenia interesów konsumenta.

Stosownie do art. 385 (2) k.c., oceny zgodności postanowienia umowy z dobrymi obyczajami dokonuje się według stanu z chwili zawarcia umowy, biorąc pod uwagę jej treść, okoliczności zawarcia oraz uwzględniając umowy pozostające w związku z umową obejmującą postanowienie będące przedmiotem oceny.

Nie było sporne pomiędzy stronami, że powodowie zawierając sporne umowy działali jako konsumenci.

W okolicznościach sprawy nie budziło wątpliwości Sądu, że powodowie nie mieli wpływu na kształt kwestionowanych postanowień. Od decyzji powodów zależało czy zawrzeć umowę, w jakiej wysokości chcieliby zaciągnąć kredyt i na jaki okres. Powodowie mogli negocjować wysokość oprocentowania kredytu. Pozostałe postanowienia umowne znajdowały się we wzorcu umowy zaproponowanym przez bank, który nie podlegał negocjacjom i nie był negocjowany. O tym, że umowy były zawierane według wzorów umów przygotowanych w centrali zeznały świadkowie E. S. (1) i J. J. (1), które reprezentowały bank.

Pozwany podnosił, że powodowie mogli wybrać rachunek do spłaty kredytu, w tym rachunek w walucie CHF, co wynikało z wzorca umownego banku. Strona pozwana jednak nie wykazała, by taki wzór został przedstawiony powodom. Przede wszystkim jednak pozwany nie wykazał, że powodowie indywidulanie uzgodnili postanowienia dotyczące klauzul waloryzacyjnych, w tym sposobu ustalenia wysokości kursów walut.

Warto podnieść, że nie stanowi co do zasady postanowienia abuzywnego samo uzgodnienie przez strony, że kredyt udzielony w złotówkach, denominowany do innej waluty, będzie spłacany w złotówkach.

Klauzulą niedozwoloną jest natomiast ustalenie, że bank może dokonywać przeliczenia kwoty kredytu i jego rat, w mechanizmie denominacji czy przeliczenia rat na inną walutę, według dowolnie określonych przez siebie kursów, co wyrażono formułą: „według kursów obowiązujących w banku”.

W tym miejscu zaznaczenia wymaga, że stosownie do § 4 art. 385 (1) k.c., ciężar dowodu, że postanowienie zostało uzgodnione indywidualnie, spoczywa na tym, kto się na to powołuje. Pozwany chociaż powołał się na indywidualne uzgodnienie postanowień, które powodowie kwestionowali, nie przedstawił dowodów, aby były one z nimi negocjowane. Samo przeczenie stanowisku powodów, którzy twierdzili, że nie uzgadniano z nimi zapisów umowy nie było wystarczające. Na wniosek pozwanego przesłuchano dwoje pracowników banku. Świadek E. S. (1) nie pamiętała powodów, ale miała ogólną wiedzę, że umowy o kredyt były zawierane według wzorów umów przygotowanych w centrali banku. Świadek J. J. (1), doradca kredytowy współpracujący z powodami z ramienia pozwanego, zeznała, że wzór umowy był taki sam dla wszystkich klientów, został opracowany w centrali banku i nie można było go zmienić. Świadek podała co prawda jednocześnie, że powodowie, tak jak inni klienci, mogli wnosić o dowolne zmiany w umowie, a nadto pytać o wszystkie niejasności dotyczące jej postanowień, ale takie uprawnienia powodów nie znaczyły, że powodowie i pozwany negocjowali którekolwiek z kwestionowanych w toku postępowania postanowień. Dowody zebrane w sprawie wskazywały zatem, że powodowie nie mieli żadnego wpływu na treść kwestionowanych postanowień umownych, ani bank nie przewidywał faktycznie możliwości ich zmiany.

Z uwagi na znaczną ilość spraw wpływających do tut. Sądu, w których stroną są pozwany i jego klienci, wiadomo z urzędu, że kwestionowane przez powodów postanowienia mają tożsame, bądź bardzo zbliżone brzmienie w wielu umowach, stanowiących podstawę sporu w sprawach toczących przed tut. Sądem, co jasno wskazuje, że nie były one negocjowane, tylko pochodziły z wzorca umowy, którym posługiwał się pozwany.

Przed dokonaniem analizy przesłanki wskazanej wyżej pod lit. b, warto wymienić postanowienia umowne kwestionowane przez powodów. Były to postanowienia zawarte w § 1 ust. 8 (§ 1 ust. 9 umowy z lipca 2007 roku), § 5 ust. 3 i 4, § 13 ust. 7 i § 18 ust. 1 umowy dotyczące definicji tabeli kursów walut, wypłaty kredytu w walucie polskiej na zobowiązania na terenie kraju po przeliczeniu kursem z tabeli banku, waloryzacji przy wypłacie i spłacie kredytu oraz waloryzacji zadłużenia przeterminowanego.

Głównymi obowiązkami stron umowy kredytu był obowiązek określenia wysokości udzielonego kredytu, w tym po jego denominacji i obowiązek określenia wysokości rat kredytu do spłaty. Skoro tak, to znaczy, że o ich ewentualnym abuzywnym charakterze można byłoby mówić tylko wówczas, gdyby nie zostały sformułowane w sposób jednoznaczny.

Postanowienie sformułowane jednoznacznie, to takie które wyrażono prostym i zrozumiałym językiem. Postanowienie niejednoznaczne, to takie, które nie jest dla konsumenta łatwo zrozumiałe.

Jeśli chodzi o kwotę kredytu to nie została ona w spornych umowach określona. Strony ustaliły jedynie, że po denominacji wyniesie ona 40.855 CHF odnośnie kredytu z 28 lutego 2007 roku i 157.232,70 CHF odnośnie kredytu z 17 lipca 2007 roku (§ 2 ust. 1 umów). Wypłacone na rzecz kredytobiorców miały natomiast być kwoty w złotówkach, które zgodnie z umowami zostały określone jako wynik przeliczenia na polskie złote kwoty kredytu wskazanej we frankach szwajcarskich według kursu kupna dla dewiz, zgodnie z tabelą kursów obowiązującą w banku w dniu realizacji zlecenia płatniczego (§ 5 ust. 3 i 4 obu umów).

Jeśli chodzi o kwotę raty kredytu, to miała ona wynosić „równowartość kwoty kredytu lub raty w walucie wymienialnej, w której udzielony jest kredyt, według obowiązującego w (...) SA w dniu wymagalności, kursu sprzedaży dla dewiz (aktualna Tabela kursów)”, co wynika z § 13 ust. 7 każdej z umów. W § 12 ust. 4 obu umów wskazano, że kredytobiorca będzie spłacał zadłużenie z tytułu kredytu i odsetek w wysokości podanej w zawiadomieniu o wysokości spłaty do odpowiednio 27 lutego 2037 r. i 16 lipca 2037 roku, w ratach annuitetowych.

Nie można uznać za jednoznaczne takiego ukształtowania treści umowy o kredyt udzielony w złotych polskich i denominowany do waluty obcej, z którego nie wynika kwota udzielonego kredytu. W przypadku kredytu denominowanego o jednoznaczności można byłoby mówić jedynie wówczas, gdyby umowa określała wysokość udzielonego kredytu w dniu jej zawarcia.

Wskazanych postanowień nie można też było uznać za jednoznaczne, gdyż odsyłały do nieokreślonych w umowie wielkości, a mianowicie kursów z tabel kursów walut obowiązujących w pozwanym banku. Wielkości tych nie dawało się sprecyzować w świetle treści umowy, która nie przesądzała, w jaki sposób kursy sprzedaży i kupna z tabel banku będą określane. W chwili zawarcia umowy powodowie, ani zresztą przedstawiciele banku, którzy zawierali z nimi umowę, nie znali konkretnych wartości, jakie mogły się pojawić w tabeli kursów obowiązującej w banku w dniu przeliczania kwoty kredytu wyrażonej w walucie obcej na polskie złote, celem wypłaty kredytu, ani w dniach wyliczania kolejnych rat do spłaty. Umowa nie określała podstaw, aby je ustalić. Określenie wysokości kursów walut z tabel banku zostało pozostawiona swobodzie banku.

Jeśli idzie o określenie wysokości świadczenia kredytobiorców w postaci raty kredytu, to trudno było uznać za jednoznaczne zapisanie w umowie, że ma ona stanowić „równowartość kwoty kredytu lub raty w walucie wymienialnej, w której udzielony jest kredyt”. Taki zapis nie dawał podstaw do jednoznacznego określenia wysokości raty kredytu. Podobnie jak brzmienie postanowienia, że raty będą annuitetowe (równe), w wysokości podanej w zawiadomieniu przesyłanym przez bank. Umowa nie określała, czym ma się kierować pozwany wpisując wysokość raty do wspomnianego zawiadomienia, ani w jaki sposób kwota raty wpisanej do zawiadomienia ma się odnosić do kwoty udzielonego kredytu, okresu spłaty, czy ustalonego oprocentowania. Umowa nie określała w szczególności, w jakiej proporcji na ratę kredytu składał się będzie kapitał, a w jakiej odsetki.

Wymienione postanowienia należało zatem ocenić jako niejednoznaczne.

Wbrew stanowisku pozwanego nie można było bowiem uznać za jasne postanowienia umowy, które przyznawało bankowi uprawnieninie do dokonania przeliczeń na potrzeby ustalenia „kwoty kredytu do wypłaty” wskazanej w umowie kwoty kredytu po denominacji, wyrażonej w walucie obcej, z użyciem dowolnie wybranego przez bank kursu waluty obcej, nieznanego w chwili zawarcia umowy. Podobnie przy określaniu wysokości raty obu kredytów, która miała być obliczona poprzez pomożenie nieznanej i nieokreślonej w umowie kwoty w walucie obcej, o nieokreślonej proporcji kapitału i odsetek, przez kurs sprzedaży tej waluty wskazany w tabeli banku w dniu spłaty raty. Innymi słowy mnożenie określonej (a tym bardziej nieokreślonej – jak w przypadku raty) kwoty przez nieznaną i niemożliwą do określenia przez kredytobiorcę wielkość kursu nie dawało pewnego wyniku, tylko stanowiło niewiadomą.

O jednoznaczności postanowień dotyczących wysokości rat trudno było nadto mówić, skoro umowy w tym zakresie, przewidywały jedynie ogólnikowo, że spłata kredytu powinna nastąpić w wysokości wskazanej w doręczanym kredytobiorcy raz na 3 miesiące zawiadomieniu. W umowach nie zawarto natomiast postanowień, które pozwoliłyby zweryfikować kwoty wskazywane w doręczanych kredytobiorcy zawiadomieniach, nie licząc określenia, że mają to być raty równe. Nie wskazano, ani nie opisano, jak w oparciu o dane z umowy mają zostać policzone raty, aby kredytobiorca mógł samodzielnie sprawdzić wyliczenie podane w przesłanym mu piśmie określającym wysokość rat do spłaty. Jednocześnie kredytobiorca otrzymywał informację, że raty – w przeliczeniu na złote polskie – będą ulegały ciągłemu wahaniu z uwagi na zmianę kursu waluty obcej. Z umowy nie wynikało nadto, o jakich ratach równych mowa, skoro oprocentowanie kredytu było z góry ustalone jako zmienne.

Podsumowując należało stwierdzić, że niejednoznaczność postanowień dotyczących kwoty udzielonego kredytu, kwoty „kredytu do wypłaty” i określenia rat pozwalała badać czy nie były one abuzywne.

W dalszej kolejności należało przejść do ustalenia czy klauzule umowne kwestionowane przez powodów kształtowały ich prawa i obowiązki w sposób sprzeczny z dobrymi obyczajami i rażąco naruszały ich interesy.

Dobre obyczaje to reguły postępowania niesprzeczne z etyką i moralnością. Sprzeczne z dobrymi obyczajami są: niedoinformowanie drugiej strony umowy, spowodowanie jej dezorientacji, wywołanie u klienta błędnego przekonania, wykorzystanie niewiedzy klienta lub jego naiwności, ukształtowanie stosunku prawnego niezgodnie z zasadą równorzędności stron. Sprzeczne z dobrymi obyczajami są działanie potocznie określane jako nieuczciwe, nierzetelne, odbiegające od przyjętych standardów postępowania (T. Szanciło w glosie do uchwały SN z 13 stycznia 2011 r., III CZP 119/10, Glosa 2012/2/71-75).

Rażące naruszenie interesów konsumenta ma miejsce, gdy umowa przewiduje nieusprawiedliwione dysproporcje, na niekorzyść konsumenta, w rozłożeniu umownych praw i obowiązków. Chodzi o zawarcie w umowie postanowień, które szczególnie mocno godzą w interesy majątkowe konsumenta.

Przed zawarciem przedmiotowej umowy udzielono powodom wyjaśnień na temat kredytu denominowanego, ale nie były one jednoznaczne, bo doradca kredytowy działający w imieniu pozwanego J. J. (1) nie potrafiła przedstawić, na czym on w istocie polega. Powodowie zostali pouczeni, że zaciągając zobowiązanie w postaci kredytu denominowanego są narażeni na ryzyko zmiany kursów walutowych, konsekwencją którego jest ciągłe wahanie zarówno wysokości rat spłaty, jak i wysokości zadłużenia z tytułu kredytu w przeliczeniu na złote polskie (oświadczenia zawarte we wnioskach o udzielenie kredytu i w umowach). W oświadczeniach tych nie zakreślono jednak granic tego ryzyka. Doradca finansowy pokazywała powodom symulacje z użyciem różnych kursów waluty, do której kredyt był denominowany, w tym różne o około 50 % od ówczesnego kursu rynkowego.

W ocenie Sądu, ogólnikowe pouczenie, że z zaciąganym kredytem wiąże się ryzyko wynikające ze zmienności kursu waluty, którym kredyt waloryzowano, bez wskazania, że ryzyko to nie jest w umowie w żaden sposób ograniczone i bez wskazania na rzeczywiste dane o zmienności kursów waluty waloryzacji w stosunku do złotego polskiego, czy innych walut, w okresie o podobnej długości, jak okres kredytowania, nie mogło być uznane za wystarczające. Pozwany nie przekazał swoim pracownikom zawierającym umowę z powodami zasad objaśniania kredytobiorcom, na czym polega ryzyko kursowe. Nie pouczył, że wzór umowy, z którego korzystały strony naraża kredytobiorcę na nieograniczone ryzyko kursowe, co oznaczać może konieczność zwrotu kwoty stanowiącej wielokrotność (np. dwukrotność) kwoty otrzymanego kredytu.

Niewątpliwie postanowienia umów określone w § 5 ust. 4 i § 13 ust. 7 kształtowały prawa i obowiązki powodów w sposób sprzeczny z dobrymi obyczajami, gdyż przyznawały profesjonalnej stronie umowy uprawnienie do kształtowania wysokości świadczenia kredytobiorców w sposób dowolny, co wynikało z przyznanej umową bankowi swobody we wskazywaniu kursu waluty obcej używanego w obu etapach waloryzacji. Abuzywność spornych postanowień wynikała z braku obiektywnych wskaźników, które pozwalałyby na wyliczenie kursu waluty potrzebnego do obu etapów waloryzacji, czego konsekwencją było pozostawienie bankowi swobody w ich oznaczaniu. Konsument w świetle treści tych postanowień uzależniony był od decyzji banku, który ustalał kursy potrzebne do przewidzianych umową przeliczeń w sposób znany tylko bankowi, na co kredytobiorca nie miał żadnego wpływu, nie mógł tego zweryfikować. Konsumentowi pozostawało jedynie podporządkować się decyzji banku (por. wyrok tut. Sądu z 31 maja 2017 r., II C 920/15). Takie ukształtowanie klauzuli waloryzacyjnej, zgodnie z którym bank może w sposób dowolny i niepoddający się weryfikacji ustalać kursy waluty, stanowiące narzędzie indeksacji/denominacji, a tym samym wpływać na wysokość własnych korzyści i generować dodatkowe i nieprzewidziane umową koszty dla kredytobiorcy, rażąco narusza zasadę równowagi kontraktowej na niekorzyść konsumenta i dobre obyczaje (por. wyrok SA w Warszawie z 21 października 2011 r., VI ACa 420/11).

Klauzulą abuzywną jest postanowienie umowne zezwalające stronie (bankowi) na dowolne kształtowanie wysokości świadczenia drugiej strony. Takie postanowienie nie przestaje być niedozwolona tylko dlatego, że zostało wykorzystane ze stosunkowo niewielkim pokrzywdzeniem kontrahenta. Niedozwolony charakter klauzuli i konieczność jej wyeliminowania z umowy wynika bowiem z nieakceptowalnego oddania jednej ze stron uprawnienia do określenia wysokości świadczenia drugiej strony, niezależnie od tego czy strona zastrzegająca korzystne dla siebie świadczenie wykorzystała swą uprzywilejowaną pozycję tylko w umiarkowanym stopniu.

W świetle art. 385 (1) k.c. kontroli podlega treść umowy, a nie sposób jej wykonania czy też sposób ewentualnego wykorzystania badanego postanowienia umownego przez przedsiębiorcę, na którego korzyść postanowienie to zostało zastrzeżone. Postanowienie umowne skutkujące rażącą dysproporcją uprawnień i obowiązków kontraktowych na niekorzyść konsumenta jest abuzywne od chwili zawarcia umowy, bez względu czy i jak przedsiębiorca skorzysta z przewidzianych nim uprawnień. Ocena zgodności postanowień umowy z dobrymi obyczajami dokonywana jest na dzień zawarcia umowy. Oznacza to, że kontroli podlega samo uprawnienie do stosowania danej klauzuli, a nie sposób jego wykorzystania. Gdyby oceniając pod kątem ewentualnej abuzywności postanowienia umowy należało brać pod uwagę sposób wykonywania umowy, to o stwierdzenie dozwolonego czy też niedozwolonego charakteru jej postanowień można byłoby się pokusić dopiero po wykonaniu umowy. Poglądu takiego nie można zaakceptować z przyczyn oczywistych. Z tych właśnie względów wysokość kursów CHF, jakie pozwany bank przyjmował do rozliczania przedmiotowej umowy, nie miała znaczenia dla oceny abuzywnego charakteru jej postanowień.

O ewentualnej abuzywności konkretnego postanowienia lub postanowień należy decydować przy uwzględnieniu całokształtu umowy. Rozważenia rozkładu również innych praw i obowiązków pomiędzy strony. Fakt, że jedna z klauzul niedozwolonych zawarta w umowie skutkuje określonymi kosztami dla konsumenta nie może być przesądzający dla oceny całej umowy. Istotne dla oceny ważności całej umowy jest łączne nagromadzenie elementów niedozwolonych, a omawiana klauzula jest tylko jednym z nich. W spornej umowie doszło zaś do znacznego nagromadzenia elementów niedozwolonych, o czym niżej.

Innym postanowieniem umownym, które – zdaniem Sądu – kształtowało prawa i obowiązki konsumenta w sposób sprzeczny z dobrymi obyczajami było postanowienie o waloryzowaniu kwoty udzielonego powodom kredytu, bez żadnego ograniczenia ryzyka kursowego. Co istotne argument tu omawiany pozostaje doniosły, nawet gdyby założyć, że w umowie stron posłużono się odniesieniem wysokości świadczeń nie do kursu z tabel banku (dowolnego) tylko do kursu rynkowego, czy średniego NBP. Skutkiem braku w umowie jakiegokolwiek bariery w stosowaniu klauzuli waloryzacyjnej było, że w przypadku znaczącego wzrostu kursu waluty kredytobiorcy byli zobligowani postanowieniami umowy do zwrotu kwoty kredytu po dokonanej waloryzacji w rozmiarze nieporównywalnym do kwoty otrzymanego kredytu, co rażąco naruszało interesy konsumenta. Nie wymaga obszernego wyjaśniania, że postanowieniu umowne zawarte w spornym kontrakcie, które umożliwiało domaganie się przez bank od kredytobiorców, w przypadku znaczącego wzrostu kursu waluty obcej, np. o 100 % w porównaniu z dniem wypłaty kredytu, zwrotu dwukrotności udzielonego im kredytu było dla nich rażąco niekorzystne.

Za abuzywne należało również uznać postanowienie z § 13 ust. 5 umowy przewidujące wskazywanie przez pozwany bank kredytobiorcom wysokości rat celem spłacania kredytu w zawiadomieniu przesyłanym kredytobiorcom raz na 3 miesiące. Znów wypada stwierdzić, że sprzeczne z dobrymi obyczajami jest takie ukształtowanie postanowień umowy, które pozwala przedsiębiorcy wskazywać konsumentowi wysokość jego świadczenia w piśmie przesyłanym już po zawarciu umowy.

Stosownie do art. 385 (1) § 2 k.c., jeżeli postanowienie umowy zgodnie z § 1 tego przepisu nie wiąże konsumenta, strony są związane umową w pozostałym zakresie. Przepis ten może znaleźć zastosowanie, jeżeli to co po wyeliminowaniu postanowień niedozwolonych wciąż stanowi umowę nadaje się do wykonania. Tak w przypadku spornej umowy nie było. Po wyeliminowaniu postanowień o waloryzacji kredytu, w tym postanowień o sposobie przeliczania kwoty kredytu wyrażonej w CHF na złote polskie (tzw. kredyt do wypłaty), a następnie salda kredytu wyrażonego w CHF na złote polskie celem ustalenia kwoty raty, okazuje się, że w umowie podpisanej przez strony nie ma podstawowych elementów konstrukcyjnych.

Założeniem umowy było bowiem, że uzgodnione przez strony oprocentowanie będzie oparte na stopie LIBOR, adekwatnej do salda kredytu wyrażonego w walucie obcej. Wobec uznania, że niedozwolony jest mechanizm denominacji bez jej ograniczenia w sposób pozwalający na zachowanie tożsamości kwoty kredytu oddanego do dyspozycji i podlegającego spłacie, zakładający nadto dowolność banku w ustalaniu kursu waluty używanego do przeliczeń, umowa nie zawiera postanowień określających wynagrodzenie banku za udzielenie kredytu. Tym wynagrodzeniem nie mogły być zastrzeżone w umowie odsetki, gdyż ich wysokość strony skalkulowały w odniesieniu do zwaloryzowanej do waluty obcej kwoty kredytu.

To samo dotyczy wyeliminowania postanowienia umownego o wskazywaniu przez bank wysokości raty w piśmie nadsyłanym po wypłacie kredytu. Wyeliminowanie tego postanowienia sprawiało, że pozostałe w umowie zapisy nie dawały podstaw do obliczenia wysokości rat, w których kredyt miałby być spłacany.

Nie istniały przepisy dyspozytywne, które można byłoby zastosować, aby wyeliminować wymienione braki i uniknąć stwierdzenia nieważności spornej umowy. W istocie umowa wymagałaby ustalenia przez Sąd za strony tak wysokości udzielonego kredytu, jak też kwoty „kredytu do wypłaty” po przeliczeniu salda kredytu wyrażonego w walucie obcej na złotówki, wprowadzenia mechanizmu ograniczającego działanie waloryzacji tak, aby kwota po waloryzacji nie była kwotą inną niż kwota udzielonego kredytu, a także wysokości rat, w jakich kredyt powinien być spłacany, w tym wynagrodzenia banku za jego udzielenie.

Nie ma dyspozytywnych przepisów ustawy, ani ustalonych zwyczajów, które pozwalałyby sądowi określić za strony umowy wysokość salda udzielanego kredytu, ograniczyć mechanizm waloryzacji, aby jej zastosowanie mieściło się w ustawowych granicach definicji kredytu i ustalić wysokość rat, w których kredyt ma być spłacany.

Przewidując możliwość uznania niektórych postanowień umowy za niedozwolone pozwany powołał się na wyrok Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej z 30 kwietnia 2014 roku (C-26/13), w myśl którego w przypadku uznania danego postanowienia za abuzywne, przepis art. 6 ust. 1 dyrektywy 93/13 nie sprzeciwia się uregulowaniu krajowemu, które pozwala sądowi krajowemu zaradzić skutkom nieważności tego postanowienia poprzez zastąpienie go przepisem prawa krajowego o charakterze dyspozytywnym.

Pogląd ten – nawet gdyby uznać, że w polskim porządku prawnym istnieją dyspozytywne przepisy prawa, które mogą zastąpić wymienione wyżej postanowienia abuzywne – nie zasługiwał, zdaniem Sądu orzekającego w sprawie, na uznanie z przyczyn zasadniczych, o których mowa niżej, a sprowadzających się do stwierdzenia, że takie orzeczenie stanowiłoby zachętę do dalszego stosowania klauzul niedozwolonych.

Nie można było stracić z pola widzenia, że przedsiębiorca stosuje klauzule niedozwolone zasadniczo w celu osiągnięcia większych zysków niż możliwe przy zawieraniu umów zgodnych z zasadami uczciwego obrotu. Jeśli konsekwencją wyeliminowania klauzul niedozwolonych z umowy miałoby być jedynie takie jej ukształtowanie, w wyniku którego przedsiębiorca uzyskiwałby z niej godziwy zysk, to przedsiębiorca nie miałby wystarczającego powodu, aby przestać je stosować. Mając do wyboru umowę z klauzulami niedozwolonymi i szansą na nadzwyczajne korzyści z nich wynikające (jeśli jedyną konsekwencją, która może go spotkać będzie ograniczenie zysku do uczciwego poziomu) i umowę bez klauzul abuzywnych, która zapewni mu tylko uczciwy zysk, nigdy nie zrezygnuje ze stosowania tychże klauzul. Naturalnym celem każdego przedsiębiorcy jest bowiem maksymalizacja zysku.

Z uwagi na powyżej opisany mechanizm działania przedsiębiorców na rynku w wyroku Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej z 14 czerwca 2012 roku (C-618/10) stwierdzono, że: „z brzmienia ust. 1 art. 6 dyrektywy 93/13/EWG wynika, że sądy krajowe są zobowiązane wyłącznie do zaniechania stosowania nieuczciwego warunku umownego, aby nie wywierał on obligatoryjnych skutków wobec konsumenta, przy czym nie są one uprawnione do zmiany jego treści. Umowa powinna bowiem w zasadzie nadal obowiązywać, bez jakiejkolwiek zmiany innej niż wynikająca z uchylenia nieuczciwych warunków, o ile takie dalsze obowiązywanie umowy jest prawnie możliwe zgodnie z zasadami prawa wewnętrznego. Dyrektywa 93/13 zobowiązuje państwa członkowskie, jak wynika z jej art. 7 ust. 1 w związku z jej motywem 24, do zapewnienia stosownych i skutecznych środków „mających na celu zapobieganie stałemu stosowaniu nieuczciwych warunków w umowach zawieranych przez sprzedawców i dostawców z konsumentami”. W tym kontekście należy zatem stwierdzić, że gdyby sąd krajowy mógł zmieniać treść nieuczciwych warunków zawartych w takich umowach, takie uprawnienie mogłoby zagrażać realizacji długoterminowego celu ustanowionego w art. 7 dyrektywy 93/13. Uprawnienie to przyczyniłoby się bowiem do wyeliminowania zniechęcającego skutku wywieranego na przedsiębiorców poprzez zwykły brak stosowania takich nieuczciwych warunków wobec konsumentów (zob. podobnie postanowienie w sprawie(...), pkt 41 oraz przytoczone tam orzecznictwo), ponieważ nadal byliby oni zachęcani do stosowania rzeczonych warunków wiedząc, że nawet gdyby miały one być unieważnione, to jednak umowa mogłaby zostać uzupełniona w niezbędnym zakresie przez sąd krajowy, tak aby zagwarantować w ten sposób interes rzeczonych przedsiębiorców”.

Podobne stanowisko zostało wyrażone w wyrokach TSUE z 4 czerwca 2009 r. (C-243/08), z 15 marca 2012 r. (C-453/10), z 30 maja 2013 r., (C-397/11) i z 21 stycznia 2015 r. (C-482/13).

Z tych względów nie do zaakceptowania był pogląd wyrażony w wyroku Sądu Najwyższego z 14 lipca 2017 r. (II CSK 803/17), że należy dopuścić możliwość stosownego wypełnienia luk w umowie po stwierdzeniu abuzywności określonego postanowienia. Pogląd ten zresztą został wyrażony w oderwaniu od wyżej wymienionego orzecznictwa TSUE oraz dyrektywy 93/13. Analizowana przez Sąd Najwyższy umowa został bowiem zawarta przed dniem wejścia Polski do Unii Europejskiej.

Podsumowując ostatnią część wywodów należało dojść do wniosku, że przedmiotowa umowa oceniania przez pryzmat przepisów k.c. o niedozwolonych postanowieniach umownych również musiała zostać uznana za nieważną.

Warto nadto odnieść do okoliczności sprawy przywołaną przez pozwanego w odpowiedzi na pozew zasadę dokonywania wykładni umowy na korzyść jej istnienia, w myśl której w razie wątpliwości postanowieniom umowy należy przypisać takie znaczenie, które pozwoli na utrzymanie jej ważności. Ta zasada współbrzmi z kolejną, a mianowicie, że umowy zawierane są po to, aby ich przestrzegać. W odniesieniu do tej ostatniej wymaga wyartykułowania, że nakaz przestrzegania umów dotyczy jednak tych, które zostały ważnie zawarte, jak też tych, które po wyłączeniu z ich treści klauzul niedozwolonych, dają się utrzymać. Skoro istniały omówione wyżej powody do uznania przedmiotowych umów za nieważne, ewentualnie za niezdatne do dalszego wykonywania z uwagi na wyeliminowanie jako niedozwolonych takich ich postanowień, które dotyczyły istotnych ustaleń umownych, to sam fakt obowiązywania w polskim systemie prawnym zasady, że umów należy przestrzegać, nie mógł skutkować oddaleniem powództwa. W kwestii dokonywania wykładni na korzyść kontraktu, to jej przesłanką są wątpliwości, co do treści umowy. Sporne umowy tymczasem, w sposób jasny pozostawiały kwestię ustalania potrzebnych do ich wykonywania kursów walut w gestii banku, nie pozostawiając w tej mierze żadnych uprawnień po stronie kredytobiorców. Wyraźnie nie wynikał z nich też żaden mechanizm ograniczenia skutków waloryzacji, który mógłby utrzymać „kwotę kredytu do spłaty” na poziomie zbliżonym do „kwoty kredytu do wypłaty”. To samo dotyczy swobody, z którą pozwany mógł określać wysokość świadczenia powodów przesyłając im zawiadomienie o wysokości rat. Wbrew stanowisku pozwanego nie wymagało przypisywania pozwanemu złej wiary, tylko rzeczywistego odczytania zapisanych w umowach praw i obowiązków stron, aby uznać, że zostały one określone w sposób naruszający przepisy o naturze zobowiązań i art. 69 prawa bankowego.

Z kolei pozwany podniósł, że kwestionowanie przez powodów zapisów umów o denominacji było motywowane tylko chęcią uniknięcia negatywnych konsekwencji podjętej przez powodów decyzji o zaciągnięciu kredytów denominowanych w walucie obcej. Pozwany podkreślił, że w wyniku zawarcia spornych umów powodowie korzystali przy tym ze znacząco niższego niż przy kredytach złotowych oprocentowania. W odniesieniu do tej argumentacji należało zauważyć, że sąd oceniając zasadność powództwa w zasadzie nie bierze pod uwagę motywacji strony powodowej, która skłoniła ją do prowadzenia sporu. Ważne jest natomiast czy zgłoszone roszczenie znajduje usprawiedliwienie faktyczne i prawne. Gdyby zatem sporne umowy były skonstruowane w sposób zgodny z prawem, w szczególności z ustawą prawo bankowe i nie zawierały klauzul niedozwolonych, których eliminacja powoduje brak w umowie istotnych postanowień, niezależnie od motywów kierujących powodami ich pozew uległby oddaleniu. W razie zaś stwierdzonej nieważności umów, niezależnie od motywów kierujących powodami, ich roszczenie jako usprawiedliwione należało uwzględnić.

Nieważność umów o kredyt zawartych przez strony skutkowała uznaniem za zasadne żądania powodów o zwrot tego, co na ich podstawie świadczyli w okresie od kwietnia 2007 roku do lutego 2017 roku – w odniesieniu do umowy z lutego 2007 roku i w okresie od sierpnia 2007 roku do grudnia 2013 roku – w odniesieniu do umowy z lipca 2007 roku. Jak stanowi art. 410 § 2 k.c., świadczenie jest nienależne, jeżeli czynność prawna zobowiązująca do świadczenia była nieważna i nie stała się ważna po spełnieniu świadczenia. Tak właśnie stało się w okolicznościach sprawy. Czynności prawne w postaci umów o kredyt zawartych 28 lutego i 17 lipca 2007 roku były nieważne i nie stały się ważna po spełnieniu świadczenia. Na podstawie tych czynności powodowie świadczyli na rzecz pozwanego w ww. okresach łącznie kwotę 65.774,84 zł (34.575,21 zł z umowy zawartej w lutym 2007 r. i 31.199,63 zł z umowy zawartej w lipcu 2007 r.) oraz 32.901,10 CHF (5.527,84 CHF z umowy zawartej w lutym 2007 r. i 27.373,26 CHF z umowy zawartej w lipcu 2007 roku). Zwrotu tych kwot łącznie mogli się zatem zasadnie domagać powodowie, gdyż zawarli umowę i spełniali świadczenia na jej poczet w tenże sposób.

Roszczenie powodów nie było przedawnione, gdyż roszczenie konsumenta o zwrot nienależnego świadczenia przedawnia się z upływem 10 lat od chwili spełniania świadczenia (art. 118 k.c.). Powodowie pozwem z 24 lutego 2017 roku domagali się zwrotu świadczeń, które spełniali nie wcześniej niż 10 lat przed wniesieniem pozwu. Pierwsza spłata raty z ich rachunku nastąpiła 10 kwietniu 2007 roku, a kolejne 10 dnia następnych miesięcy.

Pozwany podniósł, że roszczenia powodów oparte o przepisy o bezpodstawnym wzbogaceniu nie mogły być uznane za zasadne, bo – nawet uznając nieważność umów – pozwany wypłacił powodom na ich podstawie nieco ponad 440.000 zł, a powodowie w okresach objętych powództwem zapłacili pozwanemu, (po przeliczeniu kwot świadczonych w CHF na złotówki) niespełna 200.000 zł. Zdaniem pozwanego nie można było w takiej sytuacji uznać powodów za zubożonych, a pozwanego za wzbogaconego. Odnosząc się do tego wywodu pozwanego należało zauważyć, że wzbogaconym jest osoba, która uzyskała kosztem innej i bez podstawy prawnej przysporzenie majątkowe. Stan wzbogacenia istnieje niezależnie od tego czy wzbogacony jest jednocześnie wierzycielem zubożonego z innego tytułu. Posiadanie przez wzbogaconego roszczenia wobec zubożonego o zwrot innych kwot (w okolicznościach sprawy z tytułu tego, co bank świadczył na rzecz kredytobiorców) nie skutkuje bowiem samoczynnym unicestwieniem roszczeń zubożonego. Nietrafnie zatem pozwany podnosił, że nie był wzbogacony.

Podobnie błędnie wywodził pozwany, że powodowie nie mogli domagać się zwrotu świadczeń spełnionych w wykonaniu umowy, skoro to pozwany pobierał odpowiednie kwoty z ich rachunku, a zatem powodowie nie spełniali żadnych świadczeń. To bowiem powodowie zapewniali na swoim rachunku środki (wpłacali odpowiednie kwoty), o których wiedzieli i na to się godzili, że pozwany pobierze je na poczet należności z umów kredytu. W ocenie Sądu takim samym spełnieniem świadczenia jest zarówno dokonanie przez dłużnika wpłat na rachunek wierzyciela, jak na rachunek własny, z którego wierzyciel, za zgodą dłużnika, pobiera odpowiednie kwoty należnego mu świadczenia. Idąc tropem wywodu pozwanego należałoby uznać, że dłużnik, który spełnia świadczenie w gotówce do rąk wierzyciela, faktycznie je spełnia, natomiast, gdy dłużnik umówi się z wierzycielem, że nie będzie go nachodził w domu tylko będzie wkładał odpowiednią kwotę do własnej skrytki bankowej, do której przekaże wierzycielowi klucz po to, aby wierzyciel mógł wziąć w oznaczonym dniu kwotę świadczenia, to znaczy, że dłużnik nie spełniał świadczenia. Z takim wnioskiem nie można się było zgodzić. Obie te sytuacje różniły się tylko technicznym sposobem, jaki strony uzgodniły w celu spłaty przez dłużnika na rzecz wierzyciela świadczeń z umowy.

Okoliczność, że spłata kredytu następowała w oparciu o mechanizm umownego potrącenia, wskazanego w § 13 ust. 1 obu umów, nie niweczył możliwości zasądzenia świadczenia powodów w oparciu o przepis art. 410 k.c. Sankcją nieważność jest dotknięta cała czynność prawna, a zatem również mechanizm spłaty rat, który odbywał się przez umowne potrącenie, a zatem nie mogło być mowy o skutecznie dokonanym potrąceniu. Z drugiej jednak strony powodowie utrzymywali na ich rachunku bankowym kwoty wskazywane przez kredytodawcę, które pozwany bank pobierał w celu spłaty zobowiązań z nieważnej umowy, co działo się za wiedzą obu stron, które godziły się na przejście własności środków pieniężnych z powodów na pozwanego.

W odpowiedzi na pozew pozwany zajął stanowisko, że sporne umowy zostały zawarte w sposób ważny i nie kwestionował faktu, że w okresie objętym pozwem były one wykonywane, to znaczy powodowie spełniali świadczenia w celu wywiązania się ze swych obowiązków umownych. Nie kwestionował wskazanej przez powodów wysokości spełnionych świadczeń. Do pozwu powodowie dołączyli pochodzące od pozwanego historie operacji na kontach kredytowych powodów, z których wynika, że w okresie objętym pozwem kredytobiorcy spłacali kredyt kwotami, których zwrotu obecnie się domagają. Skoro powodowie spełnili w okresie objętym pozwem świadczenia w wysokości wskazywanej przez pozwanego, choćby poprzez zezwolenie na pobieranie stosownych kwot z ich rachunków bankowych, to po ustaleniu, że umowy były nieważne mają prawo domagać się ich zwrotu. Nie można bowiem zasadnie twierdzić, jak czynił to pozwany, że w razie uznania spornych umów za ważne, to w okresach objętych sporem były one wykonywane, natomiast w przypadku uznania tychże umów za nieważne okoliczność faktyczna w postaci spełniania świadczeń nie miała miejsca.

Nieprzekonująca była koncepcja pozwanego, że nieważność umowy o kredyt przewidującej spłaty świadczeń kredytobiorców poprzez upoważnienie banku do dokonywania potrąceń z rachunku kredytobiorców mogła co najwyżej skutkować istnieniem odpowiedniej wierzytelności na rachunku bankowym powodów, a nie obowiązkiem zwrotu przez pozwanego jakichkolwiek kwot. Jak słusznie zauważył pozwany, w orzecznictwie przyjmuje się, że do rachunku bankowego stosuje się przepisy o depozycie nieprawidłowym. Jedną z konsekwencji stosowanie tej konstrukcji jest, że zadysponowanie środkami zgromadzonymi na rachunku bankowym posiadacza bez jego zgody nie prowadzi do uszczuplenia wierzytelności. Odnosząc tę konstatację do okoliczności sprawy nie można było nie odnotować, że powodowie godzili się na dokonywanie przez pozwanego pobrań środków z ich rachunku celem spełnienia ich zobowiązań z umowy o kredyt. Powodowie nie twierdzili, że pozwany pobierał środki z ich rachunku, dokonując potrąceń, bez ich zgody, tylko, że potrącenia dokonane przez pozwanego za zgodą powodów nie miały podstawy prawnej, bo umowy okazały się nieważne. Z tej racji powodowie nie posiadali w stosunku do pozwanego wierzytelności z rachunku bankowego, tylko roszczenie o zwrot świadczeń spełnionych na poczet umów, które okazały się nieważne. Pozwany nie twierdził zresztą, że powodowie mają na ich rachunku prowadzonym w pozwanym banku wierzytelność na kwotę dochodzoną pozwem, ponad istniejący stan rachunku.

Pismem z 27 października 2017 roku pozwany wskazał, że z ostrożności procesowej, na wypadek uznania spornych umów za nieważne, podnosi zarzut zatrzymania, do czasu zaoferowania przez powodów zwrotu świadczeń otrzymanych przez nich od pozwanego, tj. zwrotu wypłaconych kwot kredytów w łącznej kwocie 440.992,01 zł (k. 520-533 – pismo).

Rozważając skuteczność zarzutu zatrzymania należało zauważyć, że stosownie do art. 496 i 497 k.c., prawo zatrzymania powstaje m. in. w przypadku nieważności umowy wzajemnej, kiedy to każda ze stron zobowiązana jest do zwrotu otrzymanego świadczenia drugiej. Zostało ono pomyślane jako środek zabezpieczenia służący do uzyskania pewności, że druga strona również dokona zwrotu świadczenia. W wyroku z 24 listopada 1999 r. (I CKN 225/98) Sąd Najwyższy stwierdził, że zarzut zatrzymania nie prowadzi do zniweczenia prawa powoda i oddalenia powództwa, a jedynie do odroczenia jego realizacji. Realizacja prawa zatrzymania następuje przez jednostronne oświadczenie woli, które prowadzi do zahamowania skuteczności roszczenia strony przeciwnej (por. wyrok SN z 26 czerwca 2003 r., V CKN 417/01).

Odnosząc powyższe do okoliczności sprawy nie mogło ujść uwadze Sądu, że pozwany zgłaszając zarzut zatrzymania uczynił to warunkowo, a mianowicie zaznaczył, że czyni to na wypadek uznania przedmiotowych umów za nieważne. Warunkowy charakter zarzutu zatrzymania wynikał z faktu, że pozwany twierdził stanowczo, że umowy zawarte z powodami były ważne i tym samym nie służyło mu wobec powodów żadne roszczenie o zwrot spełnionych świadczeń w postaci wypłaconych kredytów. Tymczasem przyjmuje się, że niedopuszczalne jest zastrzeganie warunku w przypadku składania jednostronnych oświadczeń woli o charakterze prawokształtującym (tak K. Mularski w M. Gutowski (red.), Kodeks cywilny. Tom I. Komentarz, uwagi do art. 496). Zastrzeżenie warunku powoduje w przypadku takiej czynności jej nieważność z uwagi na sprzeczność z prawem, co wynika z art. 89 k.c. umożliwiającego zastrzeganie warunku tylko w przypadku czynności prawnych, których właściwość na to pozwala. Oświadczenie o skorzystaniu z prawa zatrzymania ma zaś charakter jednostronnej czynności prawnej, której charakter nie pozwala na dokonywanie jej warunkowo. Przemawiało to za uznaniem, że zgłoszony zarzut był bezskuteczny. Do takiego samego wniosku prowadziło spostrzeżenie, że roszczenie, którego spełnienie miałoby być zabezpieczone poprzez zastosowanie prawa zatrzymania, a mianowicie roszczenie pozwanego o zwrot kwot wypłaconych powodom kredytów, było przedawnione. Wypłata kredytów nastąpiła w 2007 i 2008 roku, co przy trzyletnim terminie przedawnienia przewidzianym dla roszczeń związanych z prowadzeniem działalności gospodarczej (art. 118 k.c.) oznaczało, że pozwany nie dysponuje od 2012 roku roszczeniem, którego może skutecznie dochodzić na drodze sądowej, a zatem również którego zabezpieczenia poprzez zgłoszenie zarzutu zatrzymania może żądać. Przekonująco o przedawnieniu roszczeń banku o zwrot świadczenia wypłaconego na podstawie nieważnej czynności bankowej z upływem trzech lat od chwili, kiedy wierzyciel mógł najwcześniej wezwać dłużnika do zapłaty, czyli wkrótce po dokonaniu wypłaty, wypowiedział się Sąd Najwyższy w wyroku z 24 kwietnia 2003 r. (I CKN 316/01).

Roszczenie o zwrot nienależnego świadczenia ma charakter bezterminowy. Zgodnie z regulacją art. 455 k.c., jeśli termin spełnienia świadczenia nie jest oznaczony ani nie wynika z właściwości zobowiązania, świadczenie powinno być spełnione niezwłocznie po wezwaniu dłużnika do wykonania. Powodowie pismem z 3 lutego 2017 roku, doręczonym pozwanemu w tymże dniu (data prezentaty pozwanego), wezwali pozwanego do zapłaty świadczeń w złotych polskich spełnionych celem wykonania obu spornych umów. Zakreślili termin do spełnienia świadczenia na 14 dni roboczych, co oznacza, że upłynął on 23 lutego 2017 roku, a to z kolei oznaczało, że roszczenia powodów o zwrot kwot spełnionych w złotych polskich stało się wymagalne od 24 lutego 2017 roku. Za skuteczne wezwanie do zapłaty świadczeń spełnionych w walucie frank szwajcarski można było uznać dopiero doręczenie pozwanemu odpisu pozwu, co nastąpiło 9 marca 2017 roku (k. 399 – z.p.o.). Pismo powodów z 3 lutego 2017 roku nie zawierało sformułowanego przez powodów wezwania pozwanego do zapłaty świadczeń spełnionych w CHF, co czynił dopiero pozew. W okolicznościach sprawy za „niezwłoczny” należało uznać termin 14 dni, co oznaczało, że roszczenie pozwu w zakresie żądania zwrotu kwot świadczeń spełnionych w CHF stało się wymagalne 24 marca 2017 roku. Żądanie zapłaty odsetek ustawowych za opóźnienie, na podstawie art. 481 k.c., zasługiwało zatem na uwzględnienie od ostatnio wymienionej daty do dnia zapłaty w zakresie roszczenia we frankach szwajcarskich, zaś odnośnie roszczenia o zapłatę w złotych polskich od 24 lutego 2017 roku do dnia zapłaty. W pozostałym zakresie powództwo co do odsetek podlegało wobec tego oddaleniu.

O kosztach procesu Sąd orzekł na podstawie art. 98 k.p.c., mając na uwadze zasadę odpowiedzialności za wynik procesu. Roszczenie pozwu zostało uwzględnione niemal w całości co uzasadniało nałożenie na przegrywającego pozwanego obowiązku zwrotu wszystkich kosztów procesu poniesionych przez powodów. Ustalając zasadę rozdzielenia kosztów procesu Sąd, na podstawie art. 108 § 1 k.p.c., pozostawił szczegółowe wyliczenie kosztów referendarzowi sądowemu, orzekając jak w punkcie 3. wyroku.