Pełny tekst orzeczenia

Sygn. akt XXV C 571/18

WYROK

W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Dnia 22 stycznia 2019 r.

Sąd Okręgowy w Warszawie XXV Wydział Cywilny

w składzie następującym:

Przewodniczący: SSO Paweł Duda

Protokolant: Małgorzata Żaczkiewicz

po rozpoznaniu w dniu 22 stycznia 2019 r. w Warszawie

na rozprawie

sprawy z powództwa B. M.

przeciwko P. M.

o ochronę dóbr osobistych

I.  oddala powództwo;

II.  zasądza od B. M. na rzecz P. M. kwotę 4.337 zł (cztery tysiące trzysta trzydzieści siedem złotych) tytułem zwrotu kosztów zastępstwa procesowego.

Sygn. akt XXV C 571/18

UZASADNIENIE

wyroku z dnia 22 stycznia 2019 r.

Powód B. M. pozwem z dnia 15 marca 2018 r. wniósł o:

1)  nakazanie pozwanemu P. M., aby zamieścił w programie (...), którego nadawcą jest (...) S.A., bądź w (...) S.A. przed nadaniem głównego wydania (...), gdyby w dacie, kiedy uprawomocni się wyrok wydany w niniejszej sprawie, program (...) nie był nadawany – oświadczenie o następującej treści: „(...)”;

2)  zasądzenie od pozwanego na rzecz Stowarzyszenia (...) w P.
z siedzibą w W. kwoty 40.000 zł.

W uzasadnieniu pozwu powód podał, że P. M. w dniu 4 marca 2018 r. uczestniczył w programie (...) emitowanym na żywo przez (...) S.A. W czasie trwania programu pozwany zwracając się do prowadzącego program redaktora M. R. (1) powiedział: „(...)”. Następnie, po pytaniu redaktora M. R. (1) P. M. powiedział: „(...)W ocenie powoda, pozwany sugerował w swojej wypowiedzi, że pozwany korzystał
z karty kredytowej (...), kupował narkotyki i płacił nią za narkotyki. Tymczasem powód nigdy nie posiadał karty kredytowej (...), nigdy nie kupował narkotyków i nigdy nie płacił za narkotyki. Powód wskazał, że informacje powyższe i sposób ich przedstawienia szkalują powoda i naruszają jego dobra osobiste, tj. cześć, godność, a także narażają go na utratę zaufania i możliwości wykonywania funkcji publicznych oraz zawodowych, tak obecnie, jak
i w przyszłości. Okoliczności powyższe uzasadniają roszczenia powoda w oparciu o art. 24
§ 1 k.c.

Pozwany P. M. w odpowiedzi na pozew wniósł o oddalenie powództwa
w całości.

W uzasadnieniu pozwany wskazał, że jego wypowiedź nie miała charakteru bezprawnego. Pozwany wskazał, że jak każdy człowiek ma prawo do formułowania poglądów i idei a jego wypowiedź nie była stwierdzeniem, a pytaniem, przedstawieniem swoich wątpliwości i braków wiedzy. Pozwany nie używał słów obraźliwych czy wulgarnych. Jego wypowiedź nie odnosi się do faktów, nie sformułowano w niej kategorycznych stwierdzeń w postaci zarzucenia powodowi dokonania jakiegokolwiek czynu. Wypowiedź została sformułowana w formie pytania, stanowiła figurę retoryczną, bez kategorycznego ani nawet ewentualnego stwierdzenia faktów. Celem zadanego przez pozwanego pytania była chęć zwrócenia uwagi na potrzebę kontrolowania pieniędzy publicznych oraz na problem dostępu obywateli do informacji publicznej. Pozwany wielokrotnie wnosił o udostępnienie informacji w tym zakresie, jednak nigdy ich nie uzyskał. W ocenie pozwanego, jego działanie miało na celu ochronę uzasadnionego interesu społecznego. Ponadto pozwany podniósł, że powód B. M. jest osobą publiczną, zatem granice dopuszczalnej krytyki
w stosunku do niego są szersze niż wobec osób nieprowadzących działalności publicznej.

Sąd ustalił następujący stan faktyczny:

B. M. w latach 2015 – 2017 był zatrudniony w Ministerstwie Obrony Narodowej na stanowisku szefa gabinetu politycznego Ministra Obrony Narodowej, był współpracownikiem A. M. w czasie gdy ten kierował Ministerstwem Obrony Narodowej. Do obowiązków powoda należały sprawy związane z kontaktami ze strony Ministerstwa Obrony Narodowej z innymi ministerstwami, z Kancelarią Prezesa Rady Ministrów, z Kancelarią Prezydenta, z Kancelarią Sejmu, a także bieżące sprawy zlecone przez Ministra Obrony Narodowej. Powód pełnił również funkcję rzecznika prasowego (...). Od maja 2017 r. B. M. prowadzi własną działalność gospodarczą, zajmując się doradztwem strategicznym i public relations ( przesłuchanie powoda – k. 53v.-54).

P. M. jest posłem na Sejm VIII kadencji, do którego został wybrany z ramienia partii (...) ( fakt powszechnie znany).

W niedzielę 4 marca 2018 r. w (...) został wyemitowany program telewizyjny (...). Program ten miał charakter debaty między politykami reprezentującymi różne partie polityczne. Przedmiotem dyskusji w tym programie są przede wszystkim wydarzenia polityczne mijającego tygodnia. Program prowadził dziennikarz M. R. (1). Podczas programu z dnia 4 marca 2018 r. gośćmi programu byli R. K. ((...)), M. H. ((...)), A. S. ((...)), J. J. ((...)), P. M. ((...)) oraz prof. A. Z. (Kancelaria Prezydenta RP). Przedmiotem dyskusji podczas tego programu były tzw. ustawa degradacyjna, finansowanie kampanii wyborczej do Parlamentu Europejskiego w 2009 r. przez R. T., wydatki Ministerstwa Obrony Narodowej, dostęp generała K. do informacji niejawnych, tzw. ustawa reprywatyzacyjna.

Po zakończeniu debaty na pierwszy temat, tj. tzw. ustawy degradacyjnej, redaktor M. R. (1) rozpoczął rozmowę na temat dotyczący finansowania kampanii wyborczej R. T. do Parlamentu Europejskiego w 2009. Przyczynkiem do dyskusji stał się materiał filmowy dotyczący twierdzeń M. D. (1) opublikowanych na T.,
w których poinformował o zamiarze złożenia do Prokuratury zawiadomienia w sprawie korupcyjnego finansowania kampanii wyborczej R. T. w 2009 r. przez lobbystę M. C.. Po odtworzeniu materiału filmowego, w tej kwestii wypowiadali się kolejno obecni w studio goście: R. K., M. H. i A. Z.. Następnie głos zabrał P. M., który stwierdził, że nie będzie się odnosił do plotek, ponieważ „(...)”. Dalej P. M. wskazał, że „ciekawym jest, jeżeli M. D. (1) pracuje dla rządu (...)u, a do tego dodamy Ł. L. (rodzinę R. L. – europarlamentarzysty z (...)u), który oskarża S. G. z (...), to kojarzy się, że głównymi osobami, które oskarżają i zeznają przeciwko czołowym politykom (...) są ludzie bezpośrednio związani z (...)em”. Na tę wypowiedź P. M. zareagował redaktor M. R. (1) stwierdzając, że afera związana ze Stanisławem Gawłowskim toczy się od lat i rozpoczęła się jeszcze za rządów (...). P. M. odpowiedział słowami „(...)”. Następnie redaktor M. R. (1) zapytał, czy P. M. ma na myśli aferę, która wybuchła w Instytucie Meteorologii i Gospodarki Wodnej w czasie rządów (...). P. M. wskazał, że nie chodzi mu o aferę w IMiGW, ponieważ wedle jego wiedzy nie ma w niej wątku S. G.. Dalej P. M. zwracając się do redaktora M. R. (1), powiedział: „(...)”. Na prośbę redaktora
o powtórzenie swojej wypowiedzi, P. M. powiedział: „(...)”. Prowadzący program M. R. (1) przerwał wówczas wypowiedź P. M. pytając go, czy jego zdaniem B. M. miał płacić za narkotyki kartą kredytową. Redaktor stwierdził, że pomówienia tego rodzaju są rzeczą absolutnie skandaliczną. Piotr Misło odpowiedział: „(...)”. Wtedy redaktor M. R. (1) stwierdził, że wszyscy słyszeli, co powiedział P. M. oraz że nie będzie tolerował tego rodzaju rzeczy w programie. W odpowiedzi P. M. poprosił
o zachowanie równości w dyskusji i powiedział: „(...)”. Wtedy Redaktor M. R. (1) stwierdził, że nigdy tak nie powiedział, a słowa P. M. są ordynarnym kłamstwem. Redaktor wskazał, że nie życzy sobie, aby P. M. kłamał publicznie na jego temat. P. M. powiedział, że redaktor „poniekąd tak powiedział” i pokazał materiał dotyczący R. T.. Następnie P. M. wskazał na M. R. (1) oraz na M. H. i stwierdził, że jeżeli oni kłamią, to wtedy wszyscy rozmówcy są bardzo spokojni. Redaktor M. R. (1) powiedział, że oczekuje przeprosin, a podczas programu mówił tylko o kwestiach politycznych. W ocenie redaktora kwota 150.000 zł przekazana na kampanię ważnego polityka jest kwestią polityczną i nie odpowiada on za skojarzenia P. M.. Kontynuując dyskusję P. M. wskazał, że gdyby zarzuty dotyczące R. T. okazały się prawdziwe, byłoby to bulwersujące i należałoby piętnować za nie polityków (...). Na tym zakończyła się wymiana zdań pomiędzy P. M.
a redaktorem M. R. (2). Potem głos zabrał jeszcze przedstawiciel (...) A. S..

Następnie redaktor M. R. (1) rozpoczął kolejny temat w dyskusji wskazując, że w mijającym tygodniu opozycja, w tym również (...), czyniła (...)
(...) zarzuty związane z wydatkami w Ministerstwie Obrony Narodowej,
w ramach kart kredytowych. W tej kwestii jako pierwszy wypowiedział się przedstawiciel (...) M. H.. Wskazał, że jest to kolejna „(...)”, którą próbuje się robić. Wskazał, że wydatki z kart w całych siłach zbrojnych i w stu ataszatach wojskowych
w placówkach dyplomatycznych na całym świecie przedstawiono jako wydatki ministra
i trzech wiceministrów. Nadto stwierdził, że obecnie tych kart jest mniej i wydatki są mniejsze niż pod koniec rządów (...) w 2015 r. oraz że cieszy się, iż (...) jest porządną formacją i jedyne, co można jej zarzucać, to wymyślane i „kręcone na siłę” afery. W ocenie M. H. to pokazuje, że w (...) nie ma prawdziwych afer, a gdyby się zdarzyły, to reakcja będzie szybka i bezwzględna.

W reakcji na słowa M. H., przedstawiciel (...) R. K. zapytał, czy w takim razie (...) pokaże te wszystkie wydatki. Wskazał, że T. S. nigdy nie miał żadnej karty i nie płacił kartą ministerialną. W odpowiedzi M. H. podniósł, że za czasów T. S. było 850 kart i wydatki były wyższe, na co R. K. zapytał, dlaczego teraz M. B. likwiduje karty i ogranicza nagle wydatki. R. K. powiedział „chcemy, żebyście pokazali te wydatki”. M. H. stwierdził, że (...) chce być „(...)” i oszczędzać publiczne pieniądze, że Ministerstwo pewnie opublikuje wydatki i że kart w (...) jest mniej, a wydatki są niższe niż za czasów (...).

Następnie głos zabrał P. M., kierując swoje słowa do M. H., aby zwrócił uwagę na decyzję ministra A. M. nr 283, która limit do 183.000 zł na wydatki reprezentacyjne zastąpiła limitem „według potrzeb”. P. M. wskazał dalej, że „jeżeli dodamy do tego, że przez pół roku (...) nie chciał udostępnić jako jedyne ministerstwo za rządów Macierewicza tych wydatków, przyzna pan, że ta decyzja plus nieudostępnienie wykazu świadczy o tym, iż być może są tam nieczyste intencje”. Ta wypowiedź wywołała reakcję M. R. (1), który zwrócił się do P. M. słowami „apeluję do pana, pan jest politykiem”. Dalej P. M. powiedział: „(...)”, na co redaktor M. R. (1) odpowiedział: „(...)”. Natomiast M. H. przypomniał, że była już taka afera, kiedy „(...)”. Następnie M. R. (1) rozpoczął kolejny temat w dyskusji dotyczący dostępu generała K. do informacji niejawnych (zapis programu telewizyjnego (...) z dnia 04.03.2018 r. na płycie CD – odtworzony podczas rozprawy z 22.01.2019 r. – k. 53).

B. M. w latach 2015-2017 nie był dysponentem służbowej karty płatniczej (...) (pismo Ministerstwa Obrony Narodowej z 09.10.2018 r. – k. 33).

Powyższy stan faktyczny Sąd ustalił na podstawie powołanych wyżej dowodów.

Sąd dał wiarę dowodom ze wskazanego wyżej dokumentu oraz z nagrania programu telewizyjnego (...) odtworzonego na rozprawie, jako że nie budziły one wątpliwości co do ich autentyczności i nie były kwestionowane przez żadną ze stron postepowania.

Sąd uznał za wiarygodne zeznania powoda B. M., albowiem przekazane w nich informacje co do funkcji pełnionej przez powoda w Ministerstwie Obrony Narodowej w latach 2015-2017, działalności obecnie prowadzonej przez powoda
i okoliczności, w których powód dowiedział się o spornej wypowiedzi pozwanego, nie budziły wątpliwości.

Sąd zważył, co następuje:

Zasada ochrony dóbr osobistych człowieka wyrażona została w art. 23 k.c., w myśl którego dobra osobiste człowieka, pozostają pod ochroną prawa cywilnego, niezależnie od ochrony przewidzianej w innych przepisach. Katalog chronionych dóbr osobistych wymieniony w art. 23 k.c. ma charakter przykładowy, na co wskazuje sformułowanie
„w szczególności”. Nie jest to więc katalog wyczerpujący. W tym katalogu wymienione zostały wyraźnie zdrowie, wolność, cześć, swoboda sumienia, nazwisko lub pseudonim, wizerunek, tajemnica korespondencji, nietykalność mieszkania, twórczość naukowa, artystyczna, wynalazcza i racjonalizatorska. Zgodnie z art. 24 § 1 k.c. ten, czyje dobro osobiste zostaje zagrożone cudzym działaniem, może żądać zaniechania tego działania, chyba że nie jest ono bezprawne. W razie dokonanego naruszenia może on także żądać, ażeby osoba, która dopuściła się naruszenia, dopełniła czynności potrzebnych do usunięcia jego skutków, w szczególności ażeby złożyła oświadczenie odpowiedniej treści i w odpowiedniej formie. Na zasadach przewidzianych w Kodeksie może on również żądać zadośćuczynienia pieniężnego lub zapłaty odpowiedniej sumy pieniężnej na wskazany cel społeczny. Przepis art. 24 § 1 k.c. formułuje przy tym domniemanie bezprawności naruszenia dóbr osobistych, zatem to na pozwanym ciąży obowiązek wykazania, że jego działanie naruszające dobra osobiste powoda nie było bezprawne. W myśl art. 448 § 1 zd. 1 k.c. w razie naruszenia dobra osobistego sąd może przyznać temu, czyje dobro osobiste zostało naruszone, odpowiednią sumę tytułem zadośćuczynienia pieniężnego za doznaną krzywdę lub na jego żądanie zasądzić odpowiednią sumę pieniężną na wskazany cel społeczny, niezależnie od innych środków potrzebnych do usunięcia skutków naruszenia.

W wypowiedzi P. M. w programie telewizyjnym (...) z dnia
4 marca 2018 r. znalazły się treści godzące obiektywnie w dobra osobiste B. M., tj. jego dobre imię (cześć zewnętrzną) oraz godność (cześć wewnętrzną), skoro
w toku dyskusji politycznej w studio telewizyjnym pozwany wygłosił komentarz nawiązujący do złożonej przez siebie interpelacji poselskiej o udostępnienie przez (...) wykazu wydatków ze służbowych kart kredytowych wskazując, że chciałby się w ten sposób dowiedzieć, czy np. B. M. nie płacił służbową kartą kredytową za narkotyki lub alkohol w klubach nocnych. Bez wątpienia wypowiedź P. M. postawiła B. M. w niekorzystnym świetle, ponieważ mogła wywołać w opinii publicznej negatywne skojarzenia dotyczące B. M., tj. jako osoby trwoniącej publiczne środki na cele prywatne, gdyż problem braku transparentności wydatków ze służbowych kart kredytowych w (...) został powiązany z osobą powoda, którego imię i nazwisko znalazło się w wypowiedzi pozwanego. Treść przedmiotowej wypowiedzi w odbiorze przeciętnego odbiorcy mogła pomniejszać zaufanie do powoda jako osoby publicznej, narażać go na negatywne komentarze, a zatem stać się podstawą do negatywnych odczuć po stronie samego powoda, jak i szkodzić jego reputacji
w społeczeństwie. Podkreślić trzeba jednak, że pozwany – wbrew twierdzeniom powoda – nie stwierdził w programie telewizyjnym, że B. M. faktycznie kupował narkotyki (albo alkohol) płacą kartą służbową (...), ani nawet nie sugerował, że coś takiego miało miejsce, o czym w dalszej części uzasadnienia.

Dla oceny żądań powoda dochodzonych pozwem niezbędne było ustalenie, czy wygłoszenie w programie telewizyjnym przez pozwanego wskazanej wyżej wypowiedzi zawierającej treści naruszające dobra osobiste powoda było działaniem bezprawnym.
W orzecznictwie wskazuje się, że bezprawność naruszenia dobrego imienia (czci) wyłączyć może jedynie podawanie informacji prawdziwych, o ile sprawca działał w obronie uzasadnionego interesu. Jeśli podawał wiadomości fałszywe lub jeśli brak jest uzasadnionego interesu, to naruszenie dób osobistych jest bezprawne. W ramach tzw. wypowiedzi wartościujących (ocennych) uzasadniony interes społeczny realizuje się w tzw. rzeczowej krytyce. Krytyka nie może być napastliwa, podyktowana względami osobistej animozji
i zmierzać do zniszczenia lub ośmieszenia przeciwnika. Swoboda wypowiedzi nie usprawiedliwia naruszenia dób osobistych przez przekazywanie informacji niezgodnych
z rzeczywistością czy też bezpodstawnie krzywdzących ocen, nawet gdyby istniał spór pomiędzy podmiotem wypowiadającym się i wymienianym przez niego ( vide orz. SN
z 03.12.2010 r., I CSK 95/10, Legalis nr 414112, orz. Sądu Apelacyjnego
w Katowicach z 08.03.2017 r., I ACa 1053/16, Legalis nr 1591770)
. Należało więc rozstrzygnąć, czy inkryminowana wypowiedź pozwanego była bezpodstawnie krzywdząca dla powoda, czy też znajdowała uzasadnienie na gruncie okoliczności faktycznych konkretnego przypadku. Kluczowe znaczenie ma odpowiedź na pytanie, czy zachodziły okoliczności wyłączające bezprawność owej wypowiedzi. Chodzi o kontratyp ujmowany jako działanie w obronie uzasadnionego interesu, którym jest wolność wypowiedzi. To właśnie swoboda wyrażania poglądów i ocen, która najczęściej konkuruje z prawem do ochrony czci, może prowadzić do wniosku, że działania osoby korzystającej z wolności słowa, nieprzekraczające jej granic, są dozwolone, a w konsekwencji naruszenie czci nie jest bezprawne.

Przepis art. 54 ust. 1 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej gwarantuje wolność wypowiedzi, co obejmuje wolność wyrażania swoich poglądów, wolność pozyskiwania informacji oraz ich rozpowszechniania. Z art. 61 ust. 1 Konstytucji wynika natomiast prawo obywateli do uzyskania informacji o działalności organów władzy publicznej oraz osób pełniących funkcje publiczne. Wolność wypowiedzi jest chroniona także przez art. 10 ust. 1 Konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności z dnia 4 listopada 1950 r. oraz art. 19 ust. 1 i 2 Międzynarodowego Paktu Praw Obywatelskich i Politycznych. Wolność wyrażania opinii nie ma jednak charakteru absolutnego. Granicę w korzystaniu z niej – zgodnie z art. 61 ust. 3 Konstytucji, art. 10 ust. 2 Konwencji o ochronie praw człowieka
i podstawowych wolności oraz art. 19 ust. 3 Międzynarodowego Paktu Praw Obywatelskich
i Politycznych – stanowi m.in. ochrona dobrego imienia i praw (wolności) innych osób. Według art. 47 Konstytucji, cześć i dobre imię każdej osoby, podlegają ochronie, którą na poziomie ustawy gwarantują normy zawarte m.in. w art. 23 i art. 24 k.c. Ochrona wymienionych dóbr osobistych dotyczy także osób publicznych ( vide orz. SN z 28.03.2003 r., IV CKN 1901/00, Biul. SN z 2003 r., nr 10 i z 05.11.2008 r., I CSK 164/08, Legalis nr 553460). Przyjmuje się jednak w orzecznictwie, że w stosunku do osób publicznych, zwłaszcza polityków, wolność wyrażania opinii jest szersza, w związku z czym osoby takie muszą liczyć się z krytyką swojego postępowania, a w konsekwencji w większym od przeciętnego zakresie muszą tolerować wypowiedzi krytyczne wobec własnej działalności. Nikt nie może wymagać od innych ludzi wyłącznie afirmacji swojej osoby lub postępowania. Jeżeli ktoś podejmuje działalność w sferze publicznej lub wykonuje zawód publicznego zaufania, nie może też żądać milczenia i powstrzymywania się od wyrażania ocen przez osoby zainteresowane, lecz musi godzić się na poddanie swojej aktywności krytyce ( zob. uzasadnienie wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 12.05.2008 r., Sk 43/05, OTK-A 2008, nr 4, poz. 57, wyroki Europejskiego Trybunału Praw Człowieka z 08.07.1986 r., Nr 9815/82, LEX nr 81012 i z 02.02.2010 r., Nr 571/04, LEX nr 551622, orz. SN z 18.01.2013 r., IV CSK 270/12, OSNC 2013/7-8/94). Wolność wyrażania opinii służy bowiem debacie publicznej, która jest niezbędna dla prawidłowego funkcjonowania społeczeństwa demokratycznego.
W jej trakcie następuje wymiana poglądów oraz informacji dotyczących spraw budzących zainteresowanie opinii publicznej, w tym dotyczących osób pełniących funkcje publiczne.
Z tego względu ochrona wolności wypowiedzi ma na celu ważny interes społeczny.
W przypadku styku prawa do swobodnej wypowiedzi publicznej i prawa do ochrony czci
i dobrego imienia należy przyjąć, iż ranga i poziom ochrony tych praw jest jednakowy
i żadne z nich nie ma charakteru absolutnego. Nie sposób przyjąć, jakoby społeczeństwo miało odnieść korzyść z wolności słowa rozumianej jako aprobata dla rozpowszechniania informacji nieprawdziwych, czy interpretacji zniekształcających rzeczywistość, w sposób pozbawiony jakiegokolwiek faktycznego uzasadnienia, nie pozwalający odróżnić wypowiedzi dotyczącej faktów od oceny sformułowanej przez autora, lub przytaczania swoich poglądów jako niepodważalnych faktów (orz. SN z 29.11.2016 r., I CSK 715/15, Legalis nr 1549961).

W aspekcie naruszenia czci wyróżnia się przypadki, gdy ma miejsce formułowanie ocen, opinii poprzez podanie określonych twierdzeń faktycznych albo poprzez wypowiedzi krytyczne. Rozpowszechnianie stwierdzeń co do faktów jest w zasadzie dozwolone, o ile są one zgodne z prawdą. Poszukując odniesienia dla ustalenia, czy doszło do naruszenia czci poprzez rozpowszechnianie opinii, wskazuje się z jednej strony na ich bezpodstawność rozumianą jako brak argumentów uzasadniających wyrażoną ocenę, z drugiej zaś na obrażającą formę wypowiedzi. Należy zatem przyjąć co do zasady, że opinie i sądy krytyczne mieszczą się w ramach chronionego prawem uprawnienia do wyrażenia ujemnej oceny. Opinie, czyli wypowiedzi wartościujące stanowią wyraz subiektywnego punktu widzenia ich autora i mieszczą się w granicach dopuszczalnej krytyki, nawet jeżeli opinia czy ocena jest niesprawiedliwa. Dla oceny, czy wypowiedź krytyczna mieści się w granicach chronionych zasadą wolności wypowiedzi, konieczne jest zatem zakwalifikowanie jej jako wypowiedzi
o faktach lub wypowiedzi ocennej (sądu wartościującego). W praktyce rzadko dana wypowiedź przybiera jednoznaczną postać. Najczęściej występują w niej zarówno elementy faktyczne i ocenne, a stopień ich natężenia oraz proporcje, w jakich występują, stanowią podstawę do przyjęcia określonego charakteru wypowiedzi. W takich wypadkach należy zbadać, czy w wypowiedzi można wyodrębnić elementy poddające się testowi według kryterium prawda/fałsz, po czym konsekwentnie test taki przeprowadzić.

W świetle powyższego, przy rozpoznawaniu żądań powoda należało w pierwszym rzędzie ocenić, jaki charakter miała wypowiedź P. M., odwołując się do pełnego kontekstu wypowiedzi i okoliczności jej towarzyszących. Gdyby bowiem wypowiedź miała jedynie charakter wypowiedzi wartościującej i nie miała charakteru obraźliwego, wówczas powód nie mógłby skorzystać z ochrony, chyba że sąd wartościujący odbiegałby od okoliczności faktycznych, które pozwoliły na wydanie takiej oceny. Zaznaczyć należy, że analiza danej wypowiedzi następuje zawsze w konkretnym kontekście, w jakim została rozpowszechniona. Informacja, to powiadomienie o czymś, zakomunikowanie czegoś, wiadomość, zawierające opis rzeczywistości, twierdzenia co do faktów, które dają się weryfikować według kryteriów prawdy i fałszu oraz mogą być przedmiotem dowodzenia. Natomiast opinia stanowi wypowiedź zawierającą poglądy, oceny, które wartościują stan rzeczy, ale nie opisują go, będąc jedynie interpretacją rzeczywistości. Sąd wartościujący nie podlega udowodnieniu, można natomiast wymagać, by wyrażona ocena, oparta na faktach
i okolicznościach stanowiących przesłanki jej ferowania posiadała dostateczną podstawę faktyczną, gdyż bez niej dojdzie do nadużycia wolności słowa i falsyfikacji rzeczywistości (tak SN w orz. z 18.01.2010 r., IV CSK 270/12, OSNC 2013/7-8/94).

Przenosząc powyższe reguły na grunt rozpatrywanej sprawy wskazać należy, że jednoznaczne zakwalifikowanie spornej wypowiedzi P. M. dotyczącej osoby B. M. jako wypowiedzi o faktach lub wypowiedzi ocennej nastręcza trudności. Prima facie – jeśli weźmie się pod uwagę tylko fragment wypowiedzi zacytowany w pozwie – wydawać by się mogło, że zawiera ona informację lub sugestię co do możliwości płacenia przez powoda służbową kartą płatniczą (kredytową) za narkotyki w klubie nocnym,
a więc stanowi wypowiedź o faktach. Opieranie się na takim pierwszym wrażeniu, kształtowanym jedynie na podstawie wyrwanego z kontekstu fragmentu szerszej wypowiedzi pozwanego, nie jest jednak właściwe, gdyż – jak wyżej wskazano – należy brak pod uwagę pełny kontekst wypowiedzi i okoliczności jej towarzyszące. Pogłębiona analiza treści wypowiedzi pozwanego prowadzi do wniosku, że nie miała jednak ona charakteru wypowiedzi o faktach (twierdzenia o faktach).

Przede wszystkim należy zwrócić uwagę na formę wypowiedzi, która była specyficzna. P. M. nie sformułował wprost żadnych zarzutów wobec powoda, tj. nie stwierdził – jak podano w pozwie – że B. M. płacił za narkotyki (lub alkohol) kartą służbową Ministerstwa Obrony Narodowej, ani tym bardziej, że zażywał narkotyki. Na gruncie treści wypowiedzi pozwanego powstać mogą natomiast wątpliwości, czy P. M. zasugerował (stwierdził „nie wprost”), że B. M. płacił za narkotyki lub alkohol środkami publicznymi. Jak słusznie podnosi się w doktrynie, przy kwalifikowaniu wypowiedzi jako opisowej decydujące znaczenie ma sposób jej rozumienia przez obiektywnego odbiorcę (przy uwzględnieniu ponadto kontekstu wypowiedzi), a nie sama jej szata słowna. Nadanie wypowiedzi formy gramatycznej pytania czy postaci hipotezy nie wyklucza więc uznania jej za zniesławiającą, jeżeli opisuje ona fakty w sposób sugerujący odbiorcy ich istnienie (vide: E. Gniewek (red.), Kodeks cywilny. Komentarz do art. 24 k.c., 2017, wyd. 8). Jednak w sprawie niniejszej brak było podstaw do uznania, iż pozwany zasugerował, że powód kupował narkotyki lub alkohol płacąc za nie służbową kartą kredytową. Analizując treść wypowiedzi pozwanego wskazać potrzeba, że miała ona charakter pytacjącą. Pozwany wskazał, że złożył interpelację poselską, aby dowiedzieć się
w jaki sposób były wydatkowanie środki publiczne przez Ministerstwo Obrony Narodowej. Stwierdził jednocześnie, iż chciałby się w ten sposób dowiedzieć, czy np. B. M. nie płacił ministerialną kartą kredytową za narkotyki w klubie nocnym. Ze względu konstrukcję wypowiedzi oraz jej treść nie może zostać ona oceniona jako wypowiedź sugerująca powyższy fakt. Pozwany mówiąc o płaceniu kartą kredytową za narkotyki posłużył się specyficznym środkiem wyrazu – konwencją absurdu. Oczywistym jest, że za narkotyki, których nie można nabyć legalnie, nie płaci się kartą kredytową. Nie można więc przyjąć, że P. M. rzeczywiście zarzucił Bartłomiejowi Misiewiczowi postępowanie, które powszechnie musiałoby być uznane za niemożliwe do wykonania ze względu na jego absurdalność (niedorzeczność), co oznacza, że nikt (a w szczególności osoba publiczna) faktycznie nie postępuje w taki sposób. W tym kontekście inny charakter miałaby wypowiedź dotycząca kupowania przez B. M. narkotyków w ogóle albo kupowania narkotyków za gotówkę, jednak takie twierdzenia bądź sugestie nie znajdowały się w wypowiedzi pozwanego. Dlatego należało przyjąć, że P. M. mówiąc „o płaceniu za narkotyki kartą kredytową” posłużył się absurdem jako środkiem wyrazu w debacie publicznej, by zwrócić uwagę na inny problem – braku jawności wydatków środków publicznych dokonywanych na podstawie służbowych kart płatniczych pozostających
w dyspozycji Ministerstwa Obrony Narodowej.

Zwrócić trzeba też uwagę, że wypowiedź P. M. nie ograniczała się do postawienia pytania, czy B. M. płacił za narkotyki kartą kredytową Ministerstwa Obrony Narodowej i pozostawienia odbiorcy z koniecznością samodzielnej odpowiedzi na nie. Pozwany wskazał w swojej wypowiedzi (przerywanej przez prowadzącego program telewizyjny dziennikarza przed jej zakończeniem, po którym jasny stał się charakter wypowiedzi), że podjął konkretne działania w celu wyjaśnienia wątpliwości co do wydatków dokonywanych na podstawie służbowych kart kredytowych pozostających
w dyspozycji (...). Pozwany poinformował, że złożył interpelację poselską dotyczącą udostępnienia wykazu wydatków na cele reprezentacyjne w (...) oraz że nie uzyskał na nią odpowiedzi. Podkreślić trzeba, że po początkowym fragmencie wypowiedzi w przedmiocie owego „(...)” – zacytowanym w pozwie i zidentyfikowanym przez powoda jako naruszającym jego dobra osobiste – w dalszej części debaty pozwany stwierdził m.in.: „(...)”, oraz:(...)
(...)Przywołane kolejne zdania wypowiedzi pozwanego świadczą o tym, że celem P. M. nie było sugerowanie faktu, iż B. M. wydawał pieniądze publiczne na narkotyki w klubach nocnych. W kontekście całej wypowiedzi pozwanego sugestia taka nie może być wywiedziona przez rozsądnie myślącego człowieka, oglądającego ów program telewizyjny. Poprzez swoją wypowiedź w programie publicystycznym z udziałem polityków pozwany w istocie zwracał uwagę na problem dotyczący niepublikowania wykazu wydatków reprezentacyjnych przez Ministerstwo Obrony Narodowej. Problem ten był obecny w ówczesnej debacie publicznej i budził zainteresowanie społeczeństwa. Celem pozwanego nie było więc personalne oskarżenie B. M. o określone postępowanie (które – jak wskazano – byłoby niedorzeczne), lecz krytyka działań jednego z resortów administracji państwowej, w którym powód zajmował istotne stanowisko polityczne. Wypowiedź P. M. stanowiła hiperbolę, przesadę, użytą na potrzeby dyskusji, aby wyostrzyć uwagę gości w studio i widzów programu telewizyjnego na swój przekaz. Posłużenie się przesadą miało na celu skupienie uwagi na problemie,
o którym mówił pozwany i który był przedmiotem debaty. Pewien stopień przesady, prowokacji, ironii czy satyry jest dopuszczalny w wypowiedziach wygłaszanych w debacie publicznej (vide: wyrok Sądu Apelacyjnego w Krakowie z 23.07.2015 r., I ACa 616/15, Legalis nr 1360840), zwłaszcza jeśli dotyczą istotnych kwestii pozostających
w zainteresowaniu opinii publicznej.

W tym kontekście inkryminowana wypowiedź pozwanego nie może być uznana za wypowiedź co do faktów, którą można rozważać w kategoriach prawdy lub fałszu. Wypowiedź pozwanego w programie telewizyjnym (...) miała bowiem charakter oceny, zawierała krytyczną opinię pozwanego o zachowaniu Ministerstwa Obrony Narodowej, które odmawiało opublikowania wykazu wydatków z ministerialnych kart kredytowych. Temat wydatków w (...) był przedmiotem zaplanowanej dyskusji gości zaproszonych do udziału we wskazanym programie telewizyjnym w dniu 4 marca 2018 r. Podczas programu redaktor M. R. (1) przekazał informację, że w minionym tygodniu opozycja czyniła zarzuty (...) związane z wydatkami pokrywanymi z kart kredytowych. Powyższy temat był zatem w tamtym czasie aktualny wśród polityków i stanowił przedmiot debaty publicznej. W programie (...) na ten temat wypowiadali się politycy reprezentujący różne opcje polityczne, w tym polityk rządzącej partii (...) M. H., który zaprzeczał nieprawidłowościom w zakresie wydatkowania środków
w (...) przy użyciu kart kredytowych, jak przedstawiciel głównej partii opozycyjnej (...) R. K., który – tak jak pozwany – domagał się publikacji wyciągów z kart kredytowych (...). W wypowiedziach obu tych polityków znalazły się porównania dotyczące sprawy wydatkowania środków za pomocą kart kredytowych w Ministerstwie Obrony Narodowej za obecnego i poprzedniego rządu. Zabierający w tej kwestii głos P. M. zwracał uwagę na decyzję Ministra Obrony Narodowej nr (...), w której zostało zniesione ograniczenie limitu wydatków (...) na cele reprezentacyjne z kwoty 183.000 zł do „według potrzeb”. P. M. wskazywał, że mając na uwadze powyższą decyzję oraz fakt, że (...) jako jedyne ministerstwo od pół roku nie opublikowało wykazu wydatków, można się zastanawiać, czy w (...) istnieją „czyste intencje”. Wypowiedź P. M. o ewentualnych nieprawidłowościach w wydatkach (...) na cele reprezentacyjne nie była przy tym kategoryczna, a zwracała uwagę na wątpliwości w tej kwestii związane z opisanym wyżej zachowaniem osób kierujących Ministerstwem Obrony Narodowej. P. M. stwierdził nadto, że czeka na publikację wydatków, a w razie potrzeby publicznie przeprosi, gdyby okazało się, że wydatki (...) były uzasadnione zakupem karabinów czy wozów bojowych. Poglądy P. M. o potrzebie publikacji przez (...) wydatków nie były wówczas odosobnione. Krytyczne poglądy dotyczące polityki rządowej zakresie wydatków na cele reprezentacyjne w (...) były formułowanie przez przedstawicieli różnych ugrupowań politycznych. Okoliczności te prowadzą do wniosku, że wypowiedzi P. M. dotyczące tej kwestii w programie (...) miały podstawy faktyczne, ponieważ były osadzone w kontekście aktualnie toczącej się debaty publicznej oraz nawiązywały do zachowania (...), które nie publikowało informacji o wydatkach z kart kredytowych. Wypowiedzi pozwanego dotyczyły zatem ważnego społecznie tematu obecnego w debacie publicznej.

Jeśli chodzi o fakt, że w wypowiedziach pozwanego dotyczących wydatków z kart kredytowych w Ministerstwie Obrony Narodowej pojawiła się osoba B. M., to trzeba pamiętać, że powód w latach 2015 – 2017 pełnił istotną funkcję polityczną w (...), a przy tym jego zatrudnienie w Ministerstwie i sposób działania budziły kontrowersje.
W środkach masowego przekazu komentowane były kwestie związane z niewystarczającym wykształceniem powoda, wysokością otrzymywanego przez niego wynagrodzenia, czy też wpływami wykraczającymi poza pełnioną funkcję. Ponadto w styczniu 2017 r. media przekazywały informacje dotyczące wizyty B. M. w klubie nocnym
w B., do którego – według doniesień medialnych – powód miał przyjechać luksusowym służbowym samochodem w towarzystwie ochroniarza, fundować alkohol osobom bawiącym się w klubie i proponować pracę w (...). B. M. w czasie pracy w Ministerstwie był powszechnie kojarzony z (...) z racji pełnionej funkcji rzecznika prasowego, pojawiał się na oficjalnych uroczystościach i zabierał głos w mediach. W związku z tym odniesienie się przez pozwanego do osoby powoda w zastosowanej figurze retorycznej w debacie dotyczącej wydatków reprezentacyjnych w (...) korespondowało z działalnością polityczną powoda i nawiązywało do przywołanych wyżej kontrowersji dotyczących osoby
i zachowania powoda. Choć wyartykułowana przez pozwanego w przedmiotowym programie telewizyjnym krytyka nie odnosiła się bezpośrednio do powoda, ale do instytucji, w której powód był wcześniej zatrudniony, to jednak pełniąc w (...) ważne politycznie i medialnie funkcje (szefa gabinetu politycznego ministra i rzecznika prasowego), powód winien liczyć się z tym, że „użyczył” swojego wizerunku Ministerstwu. W tej sytuacji krytyka dotycząca działania Ministerstwa mogła odnosić się personalnie do osoby B. M. jako „twarzy” (...). Powód decydując się na działalność polityczną, będącą przedmiotem znacznego zainteresowania społeczeństwa, zdecydował się na bycie osobą publiczną. Granice dopuszczalnej krytyki są w takiej sytuacji szersze, gdyż osoby podejmujące się działalności publicznej w sposób świadomy i dobrowolny, a zarazem nieunikniony, poddają się ocenie
i reakcji opinii publicznej. Powód musi liczyć się z tym, że jego działania podlegały i będą podlegać ocenie społeczeństwa, w tym sądom krytycznym, a nawet krytyce niesprawiedliwej.

W rezultacie należało uznać, że wypowiedź pozwanego, którą powód zidentyfikował jako naruszającą jego dobra osobiste – rozpatrywana w całości, a nie tylko jako wyrwany
z kontekstu jej fragment – nie była bezprawna, a wygłaszając ją pozwany działał w obronie społecznie uzasadnionego interesu. Działanie osoby korzystającej z wolności słowa, nieprzekraczające jej granic – jak było w analizowanym przypadku – jest dozwolone. Wobec tego nie ziściły się wszystkie przesłanki z art. 24 k.c. niezbędne do uznania odpowiedzialności pozwanego za naruszenie dóbr osobistych powoda.

Mając to wszystko na uwadze Sąd w punkcie I sentencji wyroku oddalił powództwo na podstawie powołanych przepisów.

Orzekając o kosztach postępowania w punkcie II sentencji wyroku Sąd kierował się zasadą odpowiedzialności za wynik procesu wyrażoną w art. 98 § 1 k.p.c. Powód, jako przegrywający sprawę, obowiązany jest zwrócić pozwanemu koszty postępowania niezbędne do celowej obrony w kwocie łącznej 4.337 zł, na którą składają się uiszczona opłata skarbowa od pełnomocnictwa procesowego w wysokości 17 zł, wynagrodzenie pełnomocnika procesowego pozwanego w zakresie roszczenia niemajątkowego w wysokości 720 zł
i wynagrodzenie pełnomocnika procesowego pozwanego w zakresie roszczenia majątkowego w wysokości 3.600 zł, ustalone na podstawie § 8 ust. 1 pkt. 2 i § 2 pkt 5 rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z dnia 22 października 2015 r. w sprawie opłat za czynności adwokackie (tekst jedn.: Dz. U. z 2015 r., poz. 1800 ze zm.).